by Karolina

10 powodów, za które kocham miasto

Moda, Okiem rodzica - Szafeczka - 6 lipca, 2017

Urodziłam się w dużym mieście (jak na nasze polskie warunki) i mieszkam też w nim całe życie. Nawet raz próbowałam sobie przypomnieć na jaki najdłuższy okres opuściłam swój ukochany Kraków i wychodzi na to, że nie było to nigdy dłużej niż 7 dni! Uwierzycie w to? Ukochany? Cóż, to miłość trudna, jednak wychodzi na to, że po prostu jestem klasycznym mieszczuchem :) Mimo iż uwielbiam nasze krótkie wypady na wieś to i tak wracając do Krakowa, nigdy nie czuję smutku. Zawsze wracam tu z uśmiechem na twarzy… czy to z gór czy z nad morza. No dobra, wracając z Sycylii trochę smutałam ;)

Za co tak bardzo kocham życie w mieście?

1. Wszędzie blisko

Nie wiem czy Wy też tak macie, ale ja nie umiem kupić wszystkiego za jednym razem. No nie i już. Adrian się ze mnie śmieje, że przebiegam przez sklepy jak wichura, a on zawsze musi jeszcze iść do małego sklepiku i stracić tyle samo czasu ile ja zaoszczędziłam na tym pośpiechu. No cóż… niestety tak jest. Nie lubię robić zakupów spożywczych, więc robię je prawie w locie, to już jest silniejsze ode mnie ;) Adrian potrafi przeglądać te etykiety, a ja już obskoczę w tym czasie 5 innych regałów. Podsumowując, bez sklepu pod blokiem byłoby ciężko.

2. Łatwy dojazd z punktu A do punktu B

Włączam nawigację i jadę. Jakie by to korki nie były, czy trzypasmowa ruchliwa trasa, to i tak wolę ją od wiejskich uliczek. Strasznie stresujące są ;)

3. Tańsze taksówki i inne tego typu transporty.

Od kiedy córka troszkę podrosła, nasze życie towarzyskie odżyło. Do jej 3 roku życia prawie nigdzie nie wychodziliśmy, ale składało się na to wiele różnych czynników i może opowiem Wam o tym innym razem… Teraz gdy córka jest „odchowana” możemy wreszcie wychylić nos z domu nie tylko celem uzupełnienia braków w lodówce. Wychodzimy więc albo na zmianę, albo razem, tak czy siak wracamy zawsze taksówką albo Uberem, więc i w portfelu dużo zaoszczędzamy mieszkając w mieście ;)

4. Łatwa i bezpieczna droga do szkoły.

Jak widzę nieraz dzieci, które idą do szkoły poboczem, to aż mnie serce ściska! Tak nie wiele potrzeba… eh dla mnie chodnik i swiatła to podstawa w bezpiecznej drodze do szkoły.

5. Można żyć bez auta.

Żyłam bez niego całkiem długo, z resztą moje przygody samochodowe dość dobrze znacie z FB ;) Mimo, że mam prawo jazdy już ponad rok, kierowanie nie jest moją najmocniejszą stroną. Jeżdżę raczej tylko jak muszę i wcale nie sprawia mi to przyjemności… oczywiście satysfakcja jest ogromna, jednak to dopiero gdy odłożę kluczyk na miejsce.

6. Dostępność sklepów i usług

Co by nie mówić, w mieście załatwisz wszystko. Mimo iż od załatwiania spraw mam Adriana, to lubię mieć tę świadomość, że wszystko jest w zasięgu ręki ;)

7. Kawiarnie

Uwielbiam kawiarnie, a Adrian jeszcze bardziej ze względu na zamiłowanie do kawy. Tak bardzo się ciesze, że jest na nie moda i w samym Krakowie można znaleźć mnóstwo przepięknych i klimatycznych miejsc!

8. Można jeździć na desce i rolkach

Trochę śmieszne, ale tak jest… gdy jedziemy na naszą wieś (nad jezioro) nie ma tam opcji na jazdę na rolkach czy longboardzie. To znaczy da się, ale to trasy raczej dla zawodowców ;) Nasze ciche miejskie uliczki są o wiele bezpieczniejsze do uprawiania tego typu aktywności. Do tego parki, błonia… no chyba, że chcecie wybrać bulwary wiślane, to zastanówcie się dwa razy, Adriana deska gdzieś tam sobie szura po dnie rzeki ;)

9. Poruszanie się po zmroku jest bezpieczniejsze

Na wiejskich drogach bez odbasku aż strach się poruszać, a i z nim nie czuję się pewnie. Jestem tak przyzwyczajona do świateł latarni, że nawet samochodem ciężko mi się bez nich poruszać, a co dopiero pieszo.

10. Szybki dojazd do… kin studyjnych :)

Mam taki plan na swoją starość, że gdy będę miała już te 70 lat, to będę sobie jeździć do kin studyjnych raz, dwa razy w tygodniu. Potem kawa w kawiarni i tramwajem do domu :) Jak ja bym dojeżdżała ze wsi do miasta na film? Kompletnie bez sensu ;)

Nie zrozumcie mnie źle, mieszkanie na wsi ma również sporo plusów. Jednak to miasto znam całe życie i tu czuję się jak w domu. Może się to jeszcze zmieni? Może przemieni się nawet w totalną niechęć do miasta? Kto wie ;)

Jestem bardzo ciekawa jak jest u Was? Gdzie czujecie się lepiej? Wieś czy miasto? Czy to pokrywa się z tym gdzie mieszkacie obecnie?

Poniżej zapraszam Was na mały spacer po Krakowie. Mam nadzieję, że podobają się Wam zdjęcia w takim klimacie :) Skoro miejski spacer to i miejski but na nodze z galeriamarek.pl, a co!

(Dla porównania poprzedni wpis jest w zupełnie innym stylu)

Adrian: tshirt – Nike | buty – Adidas Stan Smith
Karolina: sukienka – JAP | bluzka – Stradivarius | buty – Puma Suede Heart Valentine (najwygodniejsze na świecie!)
Nikola: bluzka i spodnie – Zara wyprzedaże | buty – Adidas Stan Smith

Udostępnij wpis

25 komentarzy

  • Patrycja 6 lipca, 2017 at 19:15

    Też kocham miasto:) aktualnie Kielce

    Odpowiedz
  • Magda 6 lipca, 2017 at 19:18

    Ja obecnie jestem rozdarta… kocham Kraków i życie w mieście, ale to powietrze i ta długa zimo-jesień + smog i wieczne infekcje u dziecka z powodu tego powietrza sprawia że dom który czeka na wsi do remontu chyba się doczeka.Jednak mój ogromny dylemat nie pozwala mi się zdecydować ile jeszcze będę dumać ? niewiem …

    Jeśli lubisz kawiarnie mamy w hucie „łan cafe ” leżaczki kawka i relaks lubię to miejsce za klimat ,a potem na lody do good lood bo to prawie że obok :) Tyle fajnych miejsc się pojawia i przyjazny ten nasz Kraków dla rowerów, a ja kocham rower no i co robić ?

    Odpowiedz
    • Szafeczka 7 lipca, 2017 at 12:37

      Smog to rzeczywiście problem :( dobrze, że chociaż w lecie o nim zapominam ;)

      Dzięki za polecenie kawiarni! Na pewno tam zajrzymy ;)

      Odpowiedz
  • Klaudia 6 lipca, 2017 at 20:23

    Wychowałam się w niedużym mieście, teraz mieszkam od 5 lat w Berlinie i mam chęć się przeprowadzić spowrotem do jakiegoś małego nie tłocznego miasteczka. Ogólnie to nawet polubiłam ten Berlin ale znajduje tu wiele minusów. Np żeby dojechać do najlepszego lekarza na drugi koniec miasta to zajmuje półtora godziny w jedną stronę. Dosłownie wszędzie trzeba jeździć, A jeszcze te korki ;(

    Odpowiedz
  • Kasia J 6 lipca, 2017 at 20:54

    Ja pierwsze swoje 13 lat zycia spedzilam na wsi, takiej mozna powiedziec dechami zabitej, malenka, do sklepu spozywczego trzeba bylo jechac 3km do sasiedniej wsi, tak samo do szkoly czy lekarza. Pozniej mieszkalam w Sulejowku pod Warszawa 3 lata, bardzo mi sie tam podobalo, nie wielkie miasto i nie wies, uwielbialam tam mieszkac, wszedzie blisko a nie tloczno, korkow nie bylo, wszedzie na piechote lub rowerem. kolejne 8 lat mieszkalam w samym Chicago a od 16 lat mieszkam na przedmiesciach Chicago i to mi odpowiada najbardziej. Mam mile wspomnienia z wszystkich moich miejsc, ale nie wyobrazam sobie znowu mieszkac na wsi. Kocham miasto, a najbardziej mi odpowiada przedmiescie, gdzie nadal wszedzie blisko, a nie jest zbyt tloczno, sa piekne parki na spacery, rowery czy rolki. Jest piekna przestrzen! Sa kina i duze shoppingi, i w sumie wszystko czego dusza zapragnie…no oprocz muzeow i tego typu spraw.
    Moja siostrzenica studiowala i mieszkala w Warszawie 8 lat, jednak wrocila na wies, wyszla za maz, zalozyla rodzine i kocha wies!!! Dla kazdego cos innego. Wszystko ma swoj urok…najwyrazniej. Nie mozemy wszyscy mieszkac w miescie czy tez na wsi.

    Odpowiedz
    • Szafeczka 7 lipca, 2017 at 12:39

      Widzę, że z wiekiem lądujesz w coraz lepszych miejscach ;) Zazdroszczę Ci troszkę tego Chicago ;)

      Odpowiedz
      • Kasia J 8 lipca, 2017 at 04:22

        Dziekuje :). To prawda. Mieszkam tu juz tak dlugo ze nie wyobrazam sobie innego miejsca, choc jest tyle wspanialych miejsc na ziemi, kazdy jednak chwali swoje :). Nie z wlasnego wyboru tu wyladowalam ale ciesze sie bardzo ze jednak . Jednak tesknie za Polska, momentami mniej lub bardziej, kiedy ogladam polskie seriale lub wasze zdjecia….ach jak mi serducho pyka….do tych gor pieknych. Po twoim wpisie o ostatniej wycieczce w gory….tydzien do siebie dochodzilam…taka mnie tesknota ogarnela!!! ☺️

        Odpowiedz
  • Anka 6 lipca, 2017 at 20:59

    Zdecydowanie miasto i to duze! Pochodze z Wloclawka ok. 120 tys mieszkancow ale 8 lat mieszkalam w Poznaniu, niestety znow musialam wrocic w rodzinne strony i mam depresje :( niby male miasto to wszedzie blisko, wcale nie! Autobusy jezdza bardzo rzadko, przystanki daleko od siebie wiec i tak ide pieszo co finalnie zajmuje mi wiecej czasu niz gdybym w duzym miescie wybrala komunikacje miejska. Poza tym dzieki dobrej pracy w duzym miescie mielismy latwy dostep do prywatnej opieki medycznej, multisport i pelno obiektow do rozrywki czy to slonce czy deszcz, a tu jak pada to nudy na pudy bo moje dziecko za.male.na kino, sala zabaw jedna wiec szybko sie.opatrzyla, a basen tez malutki. No niestety mieszczuch ze mna pelna geba :) no i te sklepy calodobowe zero problemu jak czegokolwiek zapomnisz :))

    Odpowiedz
    • Szafeczka 7 lipca, 2017 at 12:41

      Ja codziennie o czymś zapominam, więc sklep pod nosem to dla mnie podstawa ;) Ale Ty przynajmniej nie masz smogu, prawda?

      Odpowiedz
  • Sylwia 6 lipca, 2017 at 22:00

    Kocham Kraków! Od urodzenia mieszkałam na wsi , jednak zdecydowałam się pójść do liceum w Krakowie i zamieszkać w internacie. Co prawda do domu daleko nie mam, bo jakieś 50km, ale jednak :D zakochałam się w tym mieście, jest takie klimatyczne, szczególnie wieczorami ;)
    Chociaż i tak zawsze ogromnie się cieszę wracając na wieś :)
    Ps. Czy to Dolne Młyny czy jakieś inne cudowne miejsce? :) Ostatnio zaczęły mnie takie fascynować i szukam fajnych miejscówek z leżaczkami i ogródkiem :)

    Odpowiedz
    • Szafeczka 7 lipca, 2017 at 12:42

      Dolne Młyny :) Tam, cały czas otwiera się coś nowego! Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się wszytko obskoczyć ;)

      Odpowiedz
  • :)))) 6 lipca, 2017 at 22:34

    Jakie cudne miejsca, strasznie lubię wasze „oko” do fotek :)
    Sama jestem rozdarta. Studiuje w Krakowie, ale co weekend pomimo 200km wracam do domu na wieś.
    Pomimo że w Krakowie wszędzie jest blisko, autobusy, tramwaje, u mnie nigdy nie mogłam liczyć na komunikacje publiczną, gdy wracam do domu nie mam problemu z przerzucenia się na samochód, rower czy rolki.
    Nie wyobrażam sobie życia na stałe w mieście :) wszędzie jest tłoczno, głośno i te korki( w szczególności teraz gdy w remoncie Basztowa). Lubie Kraków ale na parę dni i PODZIWIAM stałych mieszkańców :)

    Odpowiedz
  • Karolina 7 lipca, 2017 at 07:09

    Nie dziwie sie, ze kochasz Krakow, bo ja tez go kocham… ;) nie mieszkam, ale kto wie, moze kiedys… ;)
    Bardzo chetnie zobaczylabym wpis o tych klimatycznych kawiarniach, chyba, ze juz byl, a ja przeoczylam. Pozdrawiam!

    Odpowiedz
    • Szafeczka 7 lipca, 2017 at 12:44

      Nie wiem czy udałoby nam się chociaż połowę z nich pokazać :) I jeszcze co chwilę otwierają się nowe!

      Odpowiedz
  • Dominika 7 lipca, 2017 at 08:13

    Ja również urodziłam się i wychowałam w dużym mieście. Kocham moje miasto i tez nie wyobrażam sobie wyprowadzki na wieś.
    Na wsi też jest super! Mój chłopak ma rodzinę na takiej prawdziwej wsi – bez sklepu, kilka domów na krzyż, krowy dwa razy dziennie chodzą drogą na pastwisko a pod oknem biegają kury :D Uwielbiam tam jeździć, ta cisza i spokój które tam panują mają w sobie coś wyjątkowego. Relaks i odpoczynek na 100%. Jednak dla mnie to inny świat i chyba nie odnalazłabym się tam na stałe (wstyd się przyznać, ale gdy byłam tam pierwszy raz trzy lata temu to pierwszy raz w życiu widziałam na żywo krowę – mam 23 lata i studiuję weterynarię Haha).
    Chciałabym mieć w przyszłości dom gdzies w spokojnym miejscu na obrzeżach miasta, ale jednak – miasta.

    Odpowiedz
    • Szafeczka 7 lipca, 2017 at 12:45

      hahahah to tak jak, widziałam bociana po raz pierwszy w wieku 19 lat :D :D

      Odpowiedz
  • A. 7 lipca, 2017 at 17:56

    Ja, mimo że do Krakowa rzut beretem jestem tam bardzo rzadko. W swoim życiu byłam może… 10 razy haha :D Nie umiem się w nim odnaleźć, jest zbyt duże dla mnie. Średniej wielkości miasto jest ok. Co do zdjęć – chyba pierwszy raz widzę je u Was w takim klimacie :D

    Odpowiedz
  • Wiola 10 lipca, 2017 at 03:44

    Ja mieszkam całe życie na wsi, przez 2lata mieszkałam w małym miasteczku i to był najgorszy okres w moim życiu. Co dwa tygodnie jeżdżę na studia do wrocławia i każdy wyjazd uświadamia mnie,że nie mogłabym się odnaleźć w mieście. Uważam, że na wsi jest cudownie- spokojnie, wszyscy się znają, zawsze można liczyć na sąsiedzką pomoc. W trudnym dla nas okresie każdy okazywał wsparcie- w mieście tego by pewnie nie było. Na spacery możemy pójść w pola, mamy wielki ogród na którym dzieci się bawią,a ja mogę w domu spokojnie ugotować obiad,zamiast lecieć na plac zabaw. A jeśli chcemy się „odchamić” jedziemy do miasta, uwielbiam prowadzić, więc pakujemy się do samochodu i ruszamy na wyprawę każdy jest inny, każdy lubi coś innego ja uwielbiam wieś i po 5 latach namówiłam Męża, aby postawić tutaj nasz dom,bo tutaj będzie nam cudownie- taka wieśniara ze mnie, ale kur się bałam i boję nadal

    Odpowiedz
  • Patrycja 10 lipca, 2017 at 17:42

    Zależy jaka to „wieś” ;) bo ja miałam spod domu autobus do szkoły, obok jezioro, las, miejsce do rolek, sklepy oddalone ode mnie tyle, co w mieście. Mogłam biegać gdzie chciałam, a wieczorem były zapalone lampy przy drodze. Teraz mieszkam w Poznaniu i cierpię na ciągłe migreny od hałasu, a wieczorem w bocznych uliczkach prowadzących do kamienic nie widzę żadnych lamp. Jadę na uczelnię dłużej niż zza miasta, a prace na drogach hamują całe centrum. Zarówno miejsce na wsi jak i w mieście trzeba umieć znaleźć dobre.

    Odpowiedz
  • Marta 11 lipca, 2017 at 23:37

    Powodów, dla których. Nie „za których „!!

    Odpowiedz
  • Andrzej 12 lipca, 2017 at 09:27

    kwestia wychowania pewnie o tym decyduje. Powiem Ci, że ja chłop ze wsi jestem i duma mnie rozpiera na samą tą myśl. Kilka dobrych lat spędziłem w mieście. Kilka lat jeździłem po kraju w delegacjach i nigdzie nie było mi dobrze, tak jak w spokojnej dziurze zabitej dechami. Gdzie można robić co tylko się chce. Fakt. Nie ma tych wszystkich udogodnień co w miastach, ale za to idę do ogródka, zrywam truskawkę prosto z krzaka, po czym bez mycia mogę ją spokojnie zjeść bez obaw, że znajdują się na niej jakieś pestycydy. To jest dla mnie wolność. I korków nie ma;)

    Odpowiedz
  • Kasia 26 lipca, 2017 at 08:11

    Skąd masz takie sznurówki? Są dodawane do tych butów?śliczne….

    Odpowiedz
  • Zostaw komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

    Zobacz najnowsze wpisy!