by Karolina

Byłam w szkole wyśmiewana, a serial 13 POWODÓW przypomniał mi o bardzo ważnej rzeczy!

Okiem rodzica - Szafeczka - 27 kwietnia, 2017

Od filmów jestem uzależniona. Na pewno nie jestem w tym anonimowa, bo lubię z Wami dzielić tym co warto obejrzeć. To już wiecie. Aktualnie testujemy sobie w domowym zaciszu bibliotekę Netflix, co skutkuje zarywanymi nockami, bo przecież jeszcze tylko jeden odcinek… Ostatnio zrobiło się głośno o produkcji pod tytułem 13 powodów i postanowiłam sprawdzić co takiego kryje w sobie ten serial. Teraz wiem, że tak samo jak powodów tytułowych, tak samo wiele innych czynników złożyło się na ten rozgłos.

Przede wszystkim wciąga!

Tego nie można odmówić. Każdy odcinek to strona jednej z kaset zostawionych przez Hannah, licealistkę która popełniła samobójstwo. Tak, motywem serialu jest samobójstwo i 13 powodów, które główną bohaterkę do tego czynu pchnęły. I to kwestia najbardziej dyskusyjna. Samobójstwo pokazane w tak dosłowny sposób w mediach zawsze jest ryzykowne. Wielu specjalistów obawia się, że serial może zdziałać więcej złego niż dobrego. Nie bez powodu w mediach unika się informacji o samobójstwach, właśnie ze względu na to, że każda taka informacja może być dla kogoś innego impulsem do targnięcia się na swoje życie.

Wracając do serialu, faktycznie w oczach nastolatków może on w pewien sposób gloryfikować taki czyn. W końcu u rówieśników dochodzi do rachunku sumienia i zaczynają żałować swoich czynów, nareszcie rodzice zauważają dziecko i przypominają sobie, że to był największy skarb… Temat jest ryzykowny. Twórcom przyświeca natomiast inna idea, pokazać jak ważne jest wzajemne wspieranie się, właśnie w tym trudnym nastoletnim okresie. Że brakiem szacunku czy nawet blachym żartem, możemy dołożyć cegiełkę do czyjejś tragedii.

Znam to z autopsji…

Przenieśmy się troszkę w czasie. Urodziłam się w styczniu. Jak to czasem bywa z dziećmi urodzonymi na przełomie roku, ja poszłam z tymi rocznikowo starszymi. Dlatego w klasie byłam najmłodsza. Niektórym to przeszkadzało, nieważne że to miesiąc różnicy, dla nich to CAŁY ROK. Żeby tego było mało, nigdy nie grzeszyłam swoimi gabarytami. Ani na wysokość, ani na szerokość, do tego głosik cieniutki jak struna. Byłam zatem najmłodsza i najmniejsza, przez co dla niektórych stałam się kozłem ofiarnym. Czułam się z tym źle, jak wyrzutek, jak ktoś niechciany i niepasujący do reszty, na którego najmniejszy błąd tylko inni czekają.

Co ciekawe mi zbytnio to nie przeszkadzało. Miałam swoje przyjaciółki, a resztą zupełnie się nie przejmowałam. Czy rodzice lub babcia o tym wiedzieli? Oczywiście, że nie. To był temat tabu, dla mnie samej również. Próbowałam wymazać szkołę podstawową z pamięci i nawet mi się to udało. Gimnazjum i szkołę średnią wspominam bardzo dobrze. Zmieniła się klasa, a ja mogłam zacząć od zera. Wreszcie byłam równa z innymi. Co ciekawe, po 10 latach, część z nich mnie przeprosiła, a inni mówili, że są ze mnie dumni. Z czego? Z tego, że tak dzielnie dawałam sobie radę i wyszłam z tego z twarzą. To niesamowite jakie to są dwa różne światy, jak zmienia się postrzeganie innych ludzi na przestrzeni 10 lat…

Czy to powód do wstydu? Teraz wiem, że absolutnie NIE! Nawet nie wiecie jak bardzo się cieszę, że nie byłam po tej drugiej stronie. Że to nie ja śmiałam się z kogoś słabszego ode mnie. Jestem z siebie dumna i te wydarzenia bardzo mnie wzmocniły. Czy jest coś co chciałabym przekazać małej Karolince? Tak! Powiedziałabym jej: Bądź silna, bo to Ty tutaj jesteś górą, tylko oni jeszcze o tym nie wiedzą, a to wszystko minie i będzie jedynie zamglonym wspomnieniem.

Z punktu widzenia rodzica

Tak właśnie dochodzimy do tego co najważniejsze. Właśnie te błachostki, drobiazgi, które jednym wydają się śmieszne… dla innych są prawdziwą traumą. Im jesteśmy starsi i bardziej stajemy się tymi „zgredami”, tym łatwiej przychodzi nam patrzenie z góry na problemy dojrzewających dziewczyn i chłopaków. To co kiedyś dla nas samych byłoby dramatem i przeszkodą nie do przeskoczenia, teraz jest banałem. Teraz wiemy, że zamiast silić się ze skakaniem i wspinaniem, większość przeszkód da się spokojnie obejść bokiem. To właśnie uzmysłowił mi ten serial, o tym przypomniał. Gdy rodzicowi wydaje się, że u dziecka wszystko jest ok, nie zawsze właśnie tak jest. Musimy być czujni, bo dzieci nieraz dają sygnały, jednak dość niejasne, zakamuflowane. Dlatego też musimy dbać o otwarte relacje, pokazywać naszą miłość i gotowość do wsparcia, cokolwiek by się nie działo!

Czy ten serial powinien obejrzeć każdy rodzic?

Zdecydowanie tak! Właśnie ze względu na to, aby przypomnieć sobie (dość brutalnie) jak wygląda życie nastolatka. Nawet jeśli jest to z naszego punktu widzenia lekko przerysowana amerykańska wizja. Jest jeszcze drugi powód: to może spotkać każdego! Twoje dziecko również. Zarówno w podstawówce jak i w liceum. Miejcie oczy szeroko otwarte!

Udostępnij wpis

11 komentarzy

  • ** 27 kwietnia, 2017 at 18:35

    Co do filmoholkow polecam Riverdale

    Odpowiedz
    • Szafeczka 27 kwietnia, 2017 at 18:36

      A no mam na liście ten serial ;)

      Odpowiedz
      • Asia 27 kwietnia, 2017 at 22:59

        Wczoraj skończyłam ten serial! Również uważam, ze każdy rodzic powinien go obejrzeć! A jakie inne seriale na netflixie polecasz? :) Ja: żona idealna, stranger things, mad Men, the affeir.. pozdrawiam!

        Odpowiedz
        • Szafeczka 28 kwietnia, 2017 at 17:27

          Z seriali podoba mi się jeszcze Peaky Blinders, Broadchurch i Sherlock :)

          Odpowiedz
  • kasiulka 27 kwietnia, 2017 at 20:00

    Czesc:) śmiesznie się zgralo, ale dziś skończyłam oglądać ten serial. I jestem lekko wstrząśnięta, chyba właśnie zrozumiałam wiele moich niepowodzeń w liceum. Tak jak ty tez nie miałam lekko. Ani nie byłam brzydka ani piękna byłam zwyczajna. Nie rzucalam się w oczy nie narażalam się nikomu a i tak byłam na swój sposób dręczona przez zazdrosne koleżanki. Słyszałam teksty typu „jesteś taka chuda ze chce mi się wymiotowac” a byłam całkiem normalna nie miałam anoreksji. Po liceum dowiedziałam się że jedna z „kolezanek” opowiedziała chłopakowi który mi się podobał, że jestem puszczalska. Dlatego on się ode mnie odsunął. Dowiedziałam się tego od niego po 6 latach. A ja wtedy nie rozumiałam co zrobiłam źle. 1 chłopaka miałam dopiero w wieku 21 lat więc ciężko być puszczalska nie całując się nawet z nikim. Uważam że ten serial jest świetny. I myślę że gdyby moi rodzice go zobaczyli może inaczej podeszliby do mnie. A tak wiele przeszłam. Teraz jestem szczęśliwa. Jednak przeszłość czasem mnie dręczy. Pozdrawiam wszystkich!

    Odpowiedz
  • Marta S. 27 kwietnia, 2017 at 21:52

    Serial zajął mi jeden wieczór i cały nastepny dzien. Jest bardzo trudny, kończę w tym roku technikum, więc z pewnymi rzeczami spotykalam się na codzień. Sama byłam nękana w gimnazjum, ale nie dałabym sobie rady sama bez rodziców i bez tego jak powtarzali mi jaka jestem silna i wartościowa. Dziekuje im, że wtedy byli i są.
    Co do serialu…przypomnial mi te gorsze chwile, ale uważam, że kazdy dorosły (szczególnie rodzić i pracownicy szkół) powinien go zobaczyć, by zdali sobie sprawe, że nie należy bagatelizować takich spraw, że należy rozmawiać z dzieckiem, pomagać, wspierać. Uświadomić od najmłodszych lat, że każdy jest sobie równy i nie należy wyśmiewać sie z innych. Jedni są silni i oleja to, a inni są słabsi i wezmą to bardzo do siebie. Tak naprawdę to od nas zależy jakie dziecko będzie, bo jeśli każdy dawał dobry przykład, takie rzeczy nie miałyby miejsca. No ale nie wszystko bedzie idealne, nie każdego się zmusi do tego.
    Osobiście polecam, daje duzo do myślenia.
    Pozdrawiam

    Odpowiedz
    • Szafeczka 28 kwietnia, 2017 at 17:25

      Dokładnie, każdy rodzic powinien go obejrzeć! Świetnie pokazuje to, jak często możemy ignorować wysyłane przez dzieci wygnały.

      Odpowiedz
  • Kamila 30 kwietnia, 2017 at 09:21

    W szkołach niestety zawsze obrywało się tym „słabszym” czy innym. Odstającym bądź wyróżniającym się. Pamiętam, jak na całą podstawówkę kozłem ofiarnym stał się chłopczyk, który był Mulatem. Urodzonym w Polsce i chowanym przez matkę Polkę. Wyróżniał się ciemną karnacją i kręconymi włosami. Wiele dzieciaków przezywała go Murzyn bądź odsyłała do „ojczystego” kraju kiedy tym była właśnie Polska. Mega mi go było szkoda, bo każdemu musiał z łzami w oczach udowadniać, że jest Polakiem. W klasie dokuczali grubasowi przezywając go spaślak. Mnie się obrywało bo byłam niska, a więc kurdupel. Dzieciaki były podłe. Ale teraz wiem, że to była wina dorosłych, którzy nakręcali takich małych ludzi. Przykre i straszne.

    Odpowiedz
  • Gosia 4 maja, 2017 at 18:28

    Kurczę a ja nie oglądałam tego serialu. Muszę to nadrobić

    Odpowiedz
  • Kamila 9 maja, 2017 at 00:41

    Gdyby nie Twój wpis, to pewnie jeszcze przez jakiś czas nie miałabym pojęcia o tej produkcji. Serial obejrzałam w 2 dni (pomiędzy karmieniami skrzata), zarwałam nawet jedną nockę – w efekcie spałam jakieś 3h :).
    Chyba jeszcze żadna produkcja nie zrobiła na mnie takiego wrażenia. Wydawało mi się, że mam już za sobą swoje szkolne perypetie (najwyraźniej chciałam szybko o nich zapomnieć i jakoś tak naturalnie wymazałam je sobie z pamięci). I dopiero po obejrzeniu serialu wszystko na nowo do mnie wróciło.
    U mnie zaczęło się od zmiany szkoły podstawowej. Byłam nowa – więc byłam łatwym celem. Wbrew pozorom klasa dobrze mnie przyjęła. Wszyscy polubili, ale im dalej w las, tym było gorzej. Na koniec podstawówki okazało się, że bylam gnębiona przez koleżankę z klasy tylko dlatego, ze rok wczesniej ta ona podobnie jak ja była nową uczennicą. W odróżnieniu do mnie średnio ją polubiono. Chciała się wyżyć na kolejnej nowej. No bo hej, co ona sobie wyobraża? Przyłazi do zgranej klasy i od razu fajnie klimatyzuje się w grupie? Trzeba jej pokazać, kto tu rządzi.
    Najgorsze jest to, ze mój horror nie skończył sie wraz z podstawówką.
    On trwał aż do szkoły średniej (chociaż za każdym razem, gdy kończyłam jedną szkołę, miałam nadzieję na czystą kartę w następnej). Niestety moje miasto rodzinne nie należy do specjalnie dużych, wiec ostatecznie zawsze trafiałam do klasy w ktorej ktoś znał ucznia z tej poprzedniej i zanim zdarzyłam się na dobre zaaklimatyzować, to już przestawiam czuć się komfortowo. Wystarczyło, ze ktoś komus cos nagadał i na nowo ciągnęły się za mną te same historie, które potem urastały do jeszcze większych problemów. Ale chyba najgorzej wspominam właśnie szkołę średnią. To była jakaś masakra. Tyle razy ile rozważałam zeby ze sobą skończyć, nie da sie zliczyć.
    Przyszedl nawet taki moment, ze zaczęłam pisać pamiętnik, zeby jakoś wyzucic z siebie cały ten szkolny stres. Kończyłam zeszyt, pakowalam go w pudełko, zostawiałam do siebie namiar i wyrzucałam do rzeki (mając nadzieje, ze może ktoś to znajdzie i byc może do mnie odezwie, albo może chociaż wyniesie z tego jakieś głębsze przesłanie/naukę). Ciekawe swoją drogą, czy ktoś kiedyś to znalazł? To było takie ciche wołanie o uwagę.
    Najgorsze jest to, ze zawsze wtedy kiedy byłam zmotywowana i chciałam sobie jakoś pomoc, np. idąc do psychologa szkolnego lub poradni, to tylko traciłam czas.. Mój szkolny psycholog powiedział mi z poważną miną, że na takich ludzi jest tylko jeden sposób -” należałoby ich postraszyć bronią w ciemnym lesie”. Kiedy zapytałam jak sobie to wyobraża? Mam wziąć broń i postraszyć chłopaka większego ode mnie o 3 razy, to powiedziała zupełnie powaznie: przecież wiadomo, ze nie sama…
    Do poradni z kolei poszłam po szkole. Weszłam, zapytałam z zaszkolonymi oczami czy mogę porozmawiać z jakimś psychologiem, bo mam problem w klasie, a kobieta która była tam kimś w rodzaju recepcjonistki zapytała tylko o to gdzie się uczę i odesłała z kwitkiem „ta poradnia niepodległa pod ten rewir” i mam iść do tej w pobliżu swojej szkoły, a nie miejsca zamieszkania. I to były moje 2 próby szukania pomocy… Bezskuteczne.
    Jestem przekonana, ze dzisiaj większość mogłaby mi pozazdrościć wielu rzeczy. Niektórzy z tych „oprawców” tez juz mają dzieci i zastanawiam się za każdym razem jakby zaaragowali, gdyby ich pociechę spotkała taka sama krzywda jak mnie? Cz dopiero wtedy poszliby po rozum do głowy?
    Wydaje mi się, ze dopóki problem realnie ich nie dotyczy, to zawsze będzie im sie wydawało, ze przecież nic sie nie stało. A miło byłoby usłyszeć kiedyś: przepraszam.

    Odpowiedz
    • Szafeczka 9 maja, 2017 at 09:37

      Kamilo, łzy stanęły mi w oczach… aż w głowie się nie mieści ilu z nas dotyka ten problem. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że dałaś radę i przetrwałaś to wszystko! Jestem z Ciebie ogromnie dumna! Mam nadzieję, że Twoi oprawcy zdają sobie sprawę z tego co zrobili, i że tego żałują… a może kiedyś przeproszą – tego Ci życzę! Trzymaj się Kochana :*

      Odpowiedz

    Zostaw komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

    Zobacz najnowsze wpisy!