by Karolina

Baby blues – apel do partnerów!

Bez kategorii, Okiem rodzica, Polecane - Szafeczka - 29 grudnia, 2015

Ostatnio jedna z czytelniczek zadała mi pytanie, o depresję poporodową. Czy miałam takie objawy i jak ewentualnie sobie z nimi poradziłam. Otóż nie. Na szczęście nie miałam depresji poporodowej, natomiast można powiedzieć, że miałam krótką przygodę z baby blues. Trwał koło tygodnia. Jak sobie z nim poradziłam? Z pomocą męża!

Najpierw warto wspomnieć o tym, że baby blues to nie jest depresja poporodowa. Depresja (na szczęście) dotyczy tylko 10-20% świeżo upieczonych mam. Natomiast baby blues przytrafia zdecydowanej większości,  bo niemal 80%!

Czym w takim razie jest baby blues? To stan emocjonalny towarzyszący kobietom po porodzie. Cechuje się pogorszonym nastrojem, huśtawką emocjonalną, płaczliwością i brakiem wiary w matczyne kompetencje. To również czas smutku, wątpliwości, drażliwości i nerwów…

Ostatnio przeczytałam książkę „Mężczyźni są z Marsa kobiety z Wenus”. Zaczyna się ona tak:

„W tydzień po narodzinach naszej córki Lauren moja żona Bonie i ja byliśmy zupełnie wyczerpani. […] Bonnie po porodzie prawie nie mogła chodzić i musiała brać środki przeciwbólowe. Przez pięć dni pozostawałem w domu, żeby jej pomóc, a potem wróciłem do pracy. Wydawało mi się, że czuje się lepiej. Kiedy mnie nie było skoczyły się jej środki przeciwbólowe. […] Bonnie przez cały dzień opiekowała się noworodkiem, cierpiąc okropnie. […] Kiedy wróciłem do domu, Bonnie była zupełnie wytrącona z równowagi. […] Wtedy wybuchłem. Ja także byłem tego dnia poirytowany. Byłem zły, że do mnie nie zadzwoniła. […] Powiedzieliśmy sobie kilka niemiłych słów i ruszyłem w stronę drzwi. […] I wtedy stało się coś co odmieniło moje życie. Bonnie powiedziała: „Poczekaj! Nie odchodź, proszę. Teraz najbardziej cię potrzebuję”. […] Zatrzymałem się. […] Zbliżyłem się i w milczeniu wziąłem ją w objęcia. Płakała, przytulona do mnie. Po kilku minutach podziękowała mi, że nie wyszedłem i że mogła popłakać na moim ramieniu. Tego dnia po raz pierwszy nie zostawiłem jej samej. Zostałem i czułem się z tym świetnie.”

Do partnerów

Widzicie drodzy mężczyźni jak bardzo jesteście potrzebni? Kobiecie samej ciężko poradzić sobie w tych pierwszych dniach życia dziecka. W waszych rękach często leży jej samopoczucie, humor, nastrój! Więc jeśli widzisz, że Twoja partnerka w tych pierwszych dniach w nowej roli jest zła albo smutna, zapytaj jak mógłbyś jej pomóc lub porostu ją przytul. Pomóż też i wyręcz ją w kilku obowiązkach.

W tych pierwszych dniach życia dziecka ciężko jest znaleźć czas dla siebie, ale poniżej wymienię kilka czynności, na które powinniście wygospodarować godzinkę lub dwie:

Wspólny film – najlepiej taki, aby można było włączyć pauzę gdy dziecko się obudzi.
Spacer – zrobisz swojej partnerce wielką przyjemność jeśli będziecie razem wychodzić na te pierwsze spacery. Parę dni urlopu jest wskazane jak nigdy!
Kup swojej partnerce jakąś fajną książkę. Najlepiej śmieszną! Pamiętam jak dostałam od Adriana w 8 miesiącu ciąży książkę „Śmieszny brzuszek” – uśmiałam się jak nigdy, a niektóre strony czytałam mu na głos. Książka jest króciutka i każda świeżo upieczona mama znajdzie chwilkę na te parę stron ;)
Zagrajcie razem w jakąś grę! Na przykład „Gierki Małżeńskie” – polecam, można się naprawdę uśmiać, a przy okazji sprawdzić jak dobrze znacie się nawzajem!
Wspólna kolacja. Przygotuj ją sam! Zrobisz swojej partnerce niezwykłą przyjemność, a jak jeszcze do tego zapalisz świeczkę to będzie w siódmym niebie! Zapewniam Cię! A jak nie to wróć do mnie z reklamacją ;)
– Po porodzie kobiecie zmienia się figura! Czas na nowe ubrania! Usiądźcie razem przy komputerze i spróbujcie coś zamówić. Ja uwielbiam gdy znajdzie mi coś mąż, od razu dana rzecz podoba mi się 100 razy bardziej ;)
Wspólna drzemka. Gdy dziecko śpi spróbujcie położyć się wszyscy w trójkę. Takie chwile są kobiecie bardzo potrzebne!
Po prostu porozmawiajcie. Wiem, że mężczyźni nie lubią rozmawiać o niczym, a jak mają jakiś problem to szukają konkretnych rozwiązań. A kobieta? Wprost przeciwnie! Kobieta potrzebuje się czasami tylko wygadać. Jeśli jej zwyczajnie wysłuchasz i zapewnisz, że wszystko będzie dobrze, od razu poprawi jej się humor!
Proste prawda? :)

Oczywiście wszystkie wyżej wymienione rzeczy możecie robić częściej, nie tylko gdy kobietę najdzie baby blues.

Pamiętaj też aby zorganizować swojej partnerce czas tylko dla niej! Niech wyjdzie gdzieś zaczerpnąć świeżego powietrza, spotkać się z przyjaciółką… czy co tam lubi.

Drogie Panie, dajce Waszym partnerom do przeczytania moje krótkie rady i czekajcie na jakiś gest z ich strony ;) Tylko nie naciskajcie zbytnio… oni tego nie cierpią!
A same musicie pamiętać, że ten czas minie. Nim się obejrzycie a będziecie biegać za swoim smykiem na spacerach. I nawet nie będziecie pamiętać, że po porodzie przechodziłyście trudniejsze chwile. Głowy do góry!

Ciebie dopadł baby blues? Jeśli tak, to jak sobie z nim poradziłaś?

Udostępnij wpis

38 komentarzy

  • Lucyna 29 grudnia, 2015 at 18:51

    Pamiętam ten czas doskonale. To było okropne parę dni w moim życiu. Na szczęście dostałam ogromne wsparcie od mamy i męża. Jestem im za to bardzo, bardzo wdzięczna!

    Odpowiedz
  • Ania 29 grudnia, 2015 at 18:51

    Po pierwszej ciąży tak… Ale jakoś przeszło zresztą nie miałam czasu nawet o tym myśleć ale z.perspektywy czasu widzę ze to nie było tylko zmęczenie… szczedxie przyszlo pozno dopiero po pol roku :) teraz po drugiej ciąży miałam coś na kształt anty baby blues :) byłam wiecznie zadowolona pełna energii :) do tej pory jestem szczęśliwa i nadal nie mogę uwierzyć że mam maluszka przy sobie a to już 3,5 miesiąca za nami :)

    Odpowiedz
    • Szafeczka 29 grudnia, 2015 at 19:33

      Oby takie „anty baby blues” dopadało więcej kobiet ;) Szczęściara! :)

      Odpowiedz
  • Asia 29 grudnia, 2015 at 18:55

    „Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus” – fantastyczna książka! :)

    Odpowiedz
  • Magda W. 29 grudnia, 2015 at 18:59

    Ten wpis, powinien przeczytać każdy młody tata!

    Odpowiedz
  • Majka 29 grudnia, 2015 at 19:28

    Mnie również dopadł baby blues, ale już o tym zapomniałam! Przypominałaś mi go tym wpisem ;)

    Odpowiedz
  • Nati 29 grudnia, 2015 at 19:51

    Aż wierzyć się nie chce że baby blues dotyka aż 80% kobiet! Kiedyś też tak było?

    Odpowiedz
  • Patrycja 29 grudnia, 2015 at 20:02

    Mam nadzieję, że BB będzie kiedyś dla mnie tylko wspomnieniem :(

    Odpowiedz
  • Kasia 29 grudnia, 2015 at 20:11

    Mnie trzymalo pol roku. zreszta do teraz nie czuje sie pewnie jako mama. a w najgorszym momencie moj maz postanowil sie zabic. w taki sposob chcial mi pomoc. uratowalam go ale nadal to wszystko we mnie siedzi a syn ma juz 18 miesiecy. nie zycze wam takich przezyc.

    Odpowiedz
  • Zuzzi 29 grudnia, 2015 at 20:17

    Ja też aktualnie mam coś jakby anty baby blues. Nie od początku czułam taką miłość do synka i szczęście, ale teraz jest wspaniale. Jeśli o mnie chodzi to rady z wpisu są fajne, ale uważam, że każdy partner powinien się do nich zastosować nawet jeśli świeżo upieczona mama nie ma bb. Jestem przekonana, że gdyby mój mąż nie robił tego o czym wspomina autorka (może właśnie tym wpisem się inspirował?) mogło by być różnie jeśli chodzi o trudne początki i emocje z tym związane.

    Odpowiedz
  • Sylwia 29 grudnia, 2015 at 20:37

    Przy pierwszym dziecku nie miałam Baby Bluesa, ale przy córce już tak. Długo mnie trzymało, szczerze, to około roku, ale to dlatego, że byłam praktycznie jedyną osobą, która zajmowała się maleństwem ( do tego maleństwo ” wisiało ” przy cycu dosłownie 24h/dobę przez pierwsze 3-4 m-ce ) dodatkowo starszy syn, który właśnie zaczął szkołę plus dom i to wszystko na mojej głowie… No nie wiem serio jak ja dałam radę… ( ojciec dzieci pracuje od rana do nocy i niestety nie mogłam liczyć na jego pomoc, ze strony dziadków też nie… ) Ale teraz mam najcudowniejsze, najukochańsze, najwspanialsze dzieci na ziemi i kiedy na Nie patrze, jestem mega dumna i szczęśliwa. One zaś każdego dnia przekonują mnie, że warto dla tych wspaniałych uśmiechów poświęcić dużo :) :) :)

    Odpowiedz
  • Kamila 29 grudnia, 2015 at 20:45

    Moje dzieci maja 3 latka i niestety stan BB utrzymuje sie nadal…nie wiem kiedy to minie:(

    Odpowiedz
    • Szafeczka 29 grudnia, 2015 at 20:50

      Kochana, może wizyta u psychologa by pomogła? Trzymam mocno kciuki za Ciebie!

      Odpowiedz
      • kamila 30 grudnia, 2015 at 06:10

        Myslalam o tym i musze znalesc chwilke zeby sie umowic na wizyte.dziekuje za rade!

        Odpowiedz
      • joll 13 stycznia, 2016 at 13:58

        chichi, może po prostu jej przydałaby się zwyczajna pomoc. BB czy depresja poporodowa nie łapie się drogą kropelkową. W społecznościach plemiennych nie ma żadnych takich kwiatków, dlaczego? Bo maluchem i mamą zajmuje się cała wioska

        Odpowiedz
    • Agna 13 stycznia, 2016 at 14:35

      Trzy lata? To raczej nie BB, a coś poważniejszego. Warto się udać do specjalisty. Poleconego, nie przypadkowego.

      Odpowiedz
  • Rochelly 29 grudnia, 2015 at 21:32

    Pol roku przeplakane. Dziecko tylko i wylacznie pod moja opieka. Straszny czas. Nie potrafilam sie cieszyc moim noworodkiem. Do tej pory mam straszny zal do meza.

    Odpowiedz
    • Szafeczka 4 stycznia, 2016 at 18:14

      To smutne co piszesz :( Mam nadzieję, że już jest między Wami lepiej!

      Odpowiedz
  • Paula 29 grudnia, 2015 at 21:33

    U mnie baby blues trwal 3 tygodnie. Pierwszy tydzien byl porazka, totalnie sie zalamalam, plakalam jak male dzieck, nie mialam sily ani ochoty wstawac z lozka, a wizyty kogos znajomego a nawet rodziny tak mnie przerazaly ze po 10 min plakalam.
    W tamtym jednak okresie zobaczylam jakiego mam wspanialego partnera, wspieral mnie, wysluchiwal, robil wszystko w domu oraz zajmowal sie naszym starszym synem.
    Bardzo pomogli mi takze rodzice mojego partnera oraz moja siostra ktora jak tylko poprosilam to z dnia na dzien wsiadla w samolot i przyleciala do nas.
    Mnie baby blues ominal w pierwszej ciazy jednak przyplatal sie do mnie po urodzeniu drugiego dziecka. Po rozmowie z polozna wiem ze stalo sie tak dlatego ze mialam problemy w ciazy, ciezki porod, zmeczenie i burze hormonow.
    Jednak teraz wiem ze otaczaja mnie wspaniali ludzie ;)

    Odpowiedz
    • Szafeczka 30 grudnia, 2015 at 18:27

      Oby więcej młodych mam miało tyle szczęścia co Ty! Bliscy naprawdę potrafią zdziałać cuda!

      Odpowiedz
  • nadin 29 grudnia, 2015 at 22:19

    To prawda !ciężki i trudny czas to jest do przebycia ale w tym trudnym czasie dla Nas bardzo spodobało mi sie powiedziane przez kogoś ze ..”szczęśliwe macierzyństwo definiuje cierpliwość i uchwytne palce u stóp” tak to jest:) hm.co więcej poczatki sa trudne we wszystkim.pozdrawiam

    Odpowiedz
  • Ewelina 29 grudnia, 2015 at 23:12

    Doskonale pamiętam ten stan (teraz juz z uśmiechem na twarzy ;). Zaczeło się już dobe po porodzie, gdy jak to przeważnie na początku ma się problemy z karmieniem. Płakałam razem z Olafem, bo już sama nie wiedziałam, czy go coś boli, czy jest po prostu głodny. Przez tydzień po porodzie płakałam z byle powodu, np. w drodze do domu ze szpitala dlatego, bo było za gorąco (z 35 stopni!!!). Pòźniej płaczliwość przeszła, przynajmniej w dzień, bo noce były okropne przez nieskończone niestety problemy z karmieniem. Nie pozwalałam nikomu się dotknąć do Olafa, nawet moja mama nie mogła pocałować go i złość mnie ogarniała jak brała go na ręce. Bałam się, że Synek nie będzie wiedział, że to ja jestem jego mama. :p Teraz ma 1.5 roku i czasami woli z babcia sie bawic niz ze mna i juz mi to calkowicie nie przeszkadza, wrecz przeciwnie, ciesze sie wolna chwila. W tamtym okresie oczywiscie pomagal mi maz, bez niego bym chyba zwariowala :p

    Odpowiedz
    • Szafeczka 30 grudnia, 2015 at 18:29

      Cóż zabawa z babcią jest jednak najlepsza ;) Sama to widzę po mojej córce ;)

      Odpowiedz
  • Eliza 30 grudnia, 2015 at 06:45

    Niedawno urodziłam drugie dziecko i niestety mnie dopadło. Trwało jakieś 3 tygodnie. Płakałam, zwłaszcza patrząc na starszego, 2,5 letniego synka bo tak bardzo nie chciałam go zaniedbac, chciałam mieć tyle czasu dla Niego niż wcześniej, gdy wołal mnie zapłakany w nocy a ja karmilam córkę czułam niechęć do Niej bo tak bardzo chciałam być przy synku. Minęło. Nikomu o tym nie powiedziałam wtedy, płakałam po kątach i sama sobie chciałam to ułożyć.

    Odpowiedz
    • Szafeczka 4 stycznia, 2016 at 18:15

      To niezbyt dobrze, że nikomu nie powiedziałaś. Czasami zwykłe wyrzucenie z siebie złych emocji dużo daje!

      Odpowiedz
  • Ja 3 stycznia, 2016 at 20:04

    Jak czytam o waszym baby bluesie to chciałabym żeby mnie to trafiło…niestety mi przytrafiła się depresja poporodowa. Myślę, że większość osób nie zdaje sobie sprawy jak poważne są to zaburzenia bo termin „depresja” jest już bardzo wyświechtany- wszyscy określają tym mianem swoją chandrę, obniżenie nastroju. A depresja jest parę piekieł głębiej. Współczuje wszystkim którzy cierpią z jej powodu. Trzymajcie się :) Da się z tego wyjść! Ja już wychodzę na prostą :)

    Odpowiedz
    • Szafeczka 4 stycznia, 2016 at 18:12

      Życzę Ci dużo siły! Dobrze, że już wychodzisz na prostą!

      Odpowiedz
  • Kasia 4 stycznia, 2016 at 18:17

    Trzy dni temu dałam do przeczytania Twoje rady mojemu mężowi. Odczekałam nic się nie odzywając i pomogło! Wczoraj spędziliśmy cudowny wieczór przy świecach. A jaką kolację zrobił! Dziękuję Szafeczko!

    Odpowiedz
    • Szafeczka 4 stycznia, 2016 at 18:19

      O rany jak cudownie to czytać! Jestem z Was dumna! <3

      Odpowiedz
  • Dorota 12 stycznia, 2016 at 21:17

    U mnie trwało to 3 miesiące. Nienawidziłam własnego dziecka i nienawidziłam siebie ze mogłam tak o nim myśleć. Denerwowało mnie to, ze każdy gość tak nad nią sie zachwycał, a ja z chęcią chciałam oddać moja córeczkę pierwszej lepszej osobie. Ze szpitala ja zabrałam chyba tylko dlatego, ze sama chciałam z niego jak najszybciej wyjść. Teraz jestem w ósmym miesiącu ciąży, za miesiąc poród u strasznie się boje ze znowu mnie dopadnie, a co gorsze, ze na to wszystko bedzie patrzyła córeczka.

    Odpowiedz
  • Kasia 13 stycznia, 2016 at 04:24

    Doświadczyłam bb i ja. Miła dni po porodzie wieczny płacz z byle powodu. Do tego jakas lekka depresja. Miałam bardzo ciężka ciążę, poród a po nim byłam jedna noga na drugim świecie. Ze szpitala wyszlysmy 2tyg po porodzie. Mała przez 3mce płakała 24 na dobe. Kolki. Napięcie mięśniowe. Refluks. A mąż w pracy od świtu do nocy. I nawet jeden wolny dzień nie wchodzi w grę. Dziś mała ma prawie półtora roku, a ja nienawidzę sięza to że co dzień mam ochotę wyjsc i już nie wrócić do tego życia. Kocham ich ale codzienność mnie przerosla.

    Odpowiedz
    • AG 13 stycznia, 2016 at 09:13

      Musisz sie bardzo męczyć z tymi uczuciami i z codziennością… Bardzo mi przykro, ze tak sie wszystko skomplikowało o Cię przerosło a myślałaś moze o pomocy psychologa? Znam kilka osób które wybrały sie na wizytę a następnie ukończyły terapie odnajdując to co utraciły – szczęście i radość . Tego także i Tobie życzę!

      Odpowiedz
  • Autorska 25 kwietnia, 2016 at 12:12

    To prawda, panowie też powinni o tym pamiętać. Czasem nie muszą znaleźć rozwiązania, wystarczy że zostaną.

    Odpowiedz
  • Ewa 24 listopada, 2017 at 16:32

    Cześć! Dopiero niedawno trafiłam na Twojego ciekawego bloga. Mam pytanie: gdzie można dostać tę książkę „Śmieszny brzuszek”? Byłaby idealna na prezent dla siostry a internet milczy, w empiku też brak :( Znalazłam tylko jedną używaną na Allegro. Pozdrawiam :)

    Odpowiedz
  • Damian Malorny 24 września, 2018 at 10:39

    Tak niewiele wystarczy w tym trudnym okresie, aby poprawić humor naszej żonie ;) A często się o tym zapomina, sam mam wiele takich momentów w których nie pamiętam o najprostszych rozwiązaniach ;)

    Odpowiedz
  • Zostaw komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

    Zobacz najnowsze wpisy!