Gdy zostajesz mamą zmienia się prawie wszystko. Po roku od tego, gdy Twoje dziecko zacznie mówić powoli zapominasz jak masz na imię. Większa szansa, że zareagujesz na przypadkowo zasłyszane MAMO, niż na swoje imię. Przestawiają się priorytety, dochodzi milion obowiązków i tona zmęczenia. W kwestii towarzyskiej bywa różnie. Jeśli zdecydowana większość Twoich znajomych (w tym przyjaciółki) ma dzieci… to masz łatwiej. Natomiast gdy większość z nich to singielki i pary, którym do rodzicielstwa się nie śpieszy, to sytuacja się komplikuje…
No bo jak pogodzić takie trzęsienie ziemi, jakim jest pojawienie się dziecka, z utrzymaniem relacji towarzyskich? To da się zrobić, serio! Tylko obie strony muszą wykazać się odrobiną wyrozumiałości. Przed wszystkim warto zastanowić się nad tym, czego bezdzietni znajomi nie rozumieją. To będzie dobry punkt wyjściowy do osiągnięcia zadowalających Was kompromisów ;)
Mówimy ciągle o dzieciach
Mój mąż zawsze się śmieje, że świeżo upieczone mamy nie rozmawiają ze sobą, nawet się nie słuchają do końca, one tylko czekają na swoją kolej. Coś w tym jest. Gdy już wychodzisz z domu, DO LUDZI, lub gdy jakiś LUDŹ Cię odwiedza, potrzebujesz się wygadać. I tak jak bezdzietni ludzie opowiadają o tym co ich dotyczy, tak samo robisz to Ty. Jednak musisz brać poprawkę, że od narodzin to właśnie dziecko jest TWOIM NAJWIĘKSZYM SKARBEM. Więc nawet nieświadomie zaczynasz o nim mówić… i mówić… i mówić…
Droga przyjaciółko, wiem żę kiedyś nasze rozmowy wyglądały inaczej. To jednak naturalna kolej rzeczy. Gdy masz nową pracę – mówisz o niej. Gdy zerwiesz z facetem lub poznasz nowego księcia na białym koniu – mówisz o tym. Tak samo z dziećmi, więc nie udawajmy, że ten temat nie istnieje. I uwierz mi, im dłużej będę mamą, tym mniej tego „gadania” będzie.
Zostajesz w domu bo chcesz, a nie musisz
Ok, zazwyczaj musisz. Ale nie zawsze! Gdy nie mamy dzieci, często bywa tak, że wolimy zostać w domu. Normalka. Fajny film, książka, czy po prostu czujesz że kogoś zabijesz i lepiej nie ryzykować. Tak samo mają rodzice, czasem lubią zostać w domu. Nie dlatego że muszą. Nie dlatego, że łańcuchem przywiązani są do dziecięcego łóżka. Po prostu chcą, więc nie ma się co dziwić, że sugerowanie komuś bycie pantoflem czy Matką Polką na wiecznym etacie po prostu może wkurzać.
Dlatego moja droga bezdzietna koleżanko… nie udawaj, że Ty nigdy w domu nie zostajesz. Nie staraj się za wszelką cenę udowodnić, że w domu zostają tylko największe przegrywy, że tylko YOLO i do przodu!
To nie nadopiekuńczość, dzieci nas faktycznie potrzebują
Tak, większość z nas jest nadopiekuńcza. Jednak dopóki to nie ma złego wpływu na rozwój dziecka, a jest jedynie wyrazem matczynej miłości, to niech tak będzie. Jednak bezdzietni znajomi mają inną skalę. Mam wrażenie, że dla niektórych zmiana pieluchy jest nawet wyrazem nadopiekuńczości. Kupa? Narobił to niech teraz posprząta! A tak serio…
Musisz zrozumieć, że zwłaszcza młodsze dziecko potrzebuje swojej mamy. Dlatego nie miej mi za złe, że po dwóch godzinach spędzonych z Tobą na plotkowaniu, po prostu musze uciekać do domu.
Spontaniczne wyjścia? A co to?
Hej, idziesz z nami na wino? Za godzinę w naszej knajpce! – słyszysz w telefonie od przyjaciółki. Patrzysz na siebie. Na dziecko. Potem znów na siebie. Na myśl o tym, aby zacząć się zbierać i doprowadzić się do stanu chociaż pół-wyjściowego robi Ci się słabo. Poza tym kalendarz na dziś masz już wypchany dość mocno. 19:00 kolacja. 19:30 kąpiel dziecka. 20:00 pierwsza próba wykąpania siebie. 20:30 czytanie bajek. 21:00 mamooo nie chce mi się spać. 21:30 mamooo pić! 22:00 szybki prysznic. Na 22:30 zaplanowałaś chwilę dla siebie. Skończy się jak zawsze, zaśniesz po przeczytaniu pięciu stron książki…
To nie tak, że nie chcę wyjść z domu Moja Droga. Ja po prostu muszę inaczej zarządzać swoim czasem. Tak jak większość bezdzietnych znajomych organizację czasową kończy po wyjściu z pracy, tak u rodziców do rozplanowania jest również cały wieczór. Chcesz się ze mną umówić? Nie ma sprawy, daj znać chwilkę wcześniej. Oszczędzimy sobie wzajemnych pretensji.
Babski wyjazd planujesz pół roku wcześniej
Wizja babskiego wjazdu mieni się w samych najpiękniejszych barwach. Najlepiej SPA, basen, plaża… Jednak dla mamy to dość duże wyzwanie logistyczne i to w sumie nieważne czy dziecko ma 8 miesięcy czy 8 lat. Tyle rzeczy do zorganizowania, zapewnienia i zamartwiania, że trzeba wszystko planować z uwagą godną najpotężniejszych strategów.
Tak, chętnie z Wami pojadę, tylko proszę, nie informujcie mnie w środę o piątkowym wyjeździe. Wszystko jest do zrobienia, ale wymaga managerskich zdolności organizowania czasu i zażądania zasobami.
Dzieci chodzą (i wstają) o regularnych godzinach
Dobrze wiesz jak zwłaszcza małe dzieci przywiązane są do rytuałów i godzin różnych czynności. To również jest potwierdzone przez specjalistów, że daje im to poczucie bezpieczeństwa. Dlatego to takie dla Ciebie ważne, aby o konkretnych godzinach zapewnić dziecku to czego ono potrzebuje. Wiesz kiedy się budzi, kiedy je, kiedy robi się śpiące. Dla rodziców to jasne jak drut i proste jak słońce. Jednak Twoi bezdzietni znajomi totalnie sobie z tego sprawy nie zdają i nie widzą nic złego w propozycji przenocowania z dzieckiem u nich… na kanapie… z przyjazdem o 23.
–
Droga Mamo…
Ty wiesz co to znaczy być rodzicem. Wiesz, że to prawdziwy cud, błogosławieństwo… ale też setki wyzwań każdego dnia. Ona tego nie rozumie. Nawet nie dlatego, że nie chce. Po prostu nie ma punktów odniesienia. Musisz wykazać się odrobiną wyrozumiałości, bo część Waszych nieporozumień wynika z tego że nadajecie teraz na innych falach. Nie bój się szczerości i nie czekaj na to, aż ona się czegoś domyśli.
Droga bezdzietna przyjaciółko…
Uwierz, że gdy Ona wspomina o dziecku, chwali się jego postępami czy opowiada o swoich obawach, to dzieli się najważniejszymi rzeczami jakie dzieją się aktualnie w jej życiu. Doceń to zamiast się denerwować, że nie możecie obgadać byłych facetów czy poplotkować o tym co w showbiznesie. Wykaż troszkę zainteresowania dzieckiem i przede wszystkim się go nie bój. Gdy porozumiecie się w tej kwestii, Wasze relacje będą nawet lepsze i mocniejsze niż kiedyś. A co do kwestii z czasem i jego organizacją… gdy zostaniesz mamą sama to zrozumiesz, to tak jakby bezdzietna osoba miała dwa etaty. Lekka jazda figurowa na lodzie, podczas której trzeba żonglować i ładnie się przy tym uśmiechać ;)
22 komentarze
Genialny wpis! Marze o tym aby przeczytały go moje wszystkie bezdzietne znajome!!!
Dyskretnie im podeślij wpis ;))
Ale trafiłaś dziś z tym wpisem ;)
Cieszę się :)
wpis jak zawsze genialny i jak najbardziej trafiony :-) Ale powinni go również przeczytać koledzy męża tacy bezdzietni… ze nie tylko zmienia się życie kobiety ale faceta też… pozdrawiam
O tak! Masz rację!
Strzał w dziesiątkę,moja znajoma po ostatnich odwiedzinach u mnie stwierdziła „u ciebie nie da się normalnie porozmawiać oni ciągle coś od ciebie chcą,ale ich rozpieściłaś”zrobiło mi się bardzo przykro powiem szczerze.jestem mama trojki dzieci w wieku 7 i dwa razy 4 lata.i do głowy by mi nie przyszło że zrobienie im kolacji. W czasie rozmowy tak bardzo może przeszkadzać
Zobaczymy,co będzie, jeśli owa przyjaciółka będzie miała swoje dzieci. Nie wolno brać sobie tego do głowy, rodzina to największy skarb :)
Serio tak właśnie powiedziała???? Co za tupet :/
Ja miałam dokladnie taką samą sytuację z jedną tylko różnicą. Moja koleżanka ma dzieci, ale w wieku nastoletnim i chyba zapomniała jak się zachowuje małe dziecko i że trzeba mu poświęcić siebie i czas. Starsza córka ma 13 lat i już więcej zajmuje się sama sobą, ale młodsza 4-letnia też ciągle coś chce i to jest przecież normalne. Poczułam się tak jakby koleżanka miała pretensje, że nie poświęcam jej czasu i uwagi, bo ciągle przerywam rozmowę żeby coś podać albo wytłumaczyć dziecku. Jest to dla mnie przykre, bo przyjaznimy się od lat i nigdy bym nie przypuszczała, że właśnie ona może tak zareagować.
No wiesz taka prawda,że dzieci nie powinny wtrącać się w rozmowę dorosłych.Brak dzieci to nie jest żaden argument. To świadczy o Tobie.
Nie bardzo rozumiem co to znaczy, że dzieci nie powinny się wtrącać w rozmowę dorosłych. Jeżeli koleżanka spędza u mnie np. 5 godzin, to chyba naturalne jest, że w tym czasie 4-letnie dziecko będzie wymagało uwagi rodzica albo trzeba będzie mu zrobić coś do jedzenia czy picia. Ja jako matka takie rzeczy rozumiem i w życiu by mi nie przyszło do głowy żeby mieć jakiś żal do koleżanki albo komentować zachowanie jej dzieci. Wiadomo, że dziecko bez przerwy nie wymaga uwagi, ale jednak 4- letnie dziecko nie zajmie się samo sobą przez taki okres czasu. Zresztą nastoletnie córki koleżanki kiedy są u nas też wtrącają się do rozmowy, opowiadają coś i to jest zupełnie naturalne. Gdybym chciała iść tym tokiem rozumowania, to też bym musiała mieć pretensje, bo ona nie słucha mnie a swoich dzieci. I tak dziwię się jej.
To zależy jak twoje dzieci się zachowują.
A dziwisz się jej?
Chciałabym ukraść ten rysunek, da się? :)
Bardzo dobry wpis- trafia w same sedno! Tylko teraz musi dotrzeć do tych osób…
Problem doskonale uchwycony! Trafiłaś z nim idealnie w mój dzisiejszy nastrój!
Tak to jak się zakłada rodzinę-zobowiązania.
Tak samo matka nie zrozumie bezdzietnej koleżanki.Ja natomiast usłyszałam ,że jak nie mam męża i dzieci nie mam obowiązków i mam się fajnie.To działa pod warunkiem,że nie mieszkasz z rodzicami.
Ciężko jest rozmawiać na tematy,które Cię nie dotyczą,więc nie dziwię się bezdzietnym.
Autorko to,że jesteś matką to wcale nie znaczy ,że masz nie wysłuchać swojej bezdzietnej koleżanki.
Mam właśnie bardzo fajne kobiety z pracy które oprócz dzieci mają swoje życie,można z nimi pogadać.