by Karolina

Czy dziecko to Twój przyjaciel?

Okiem rodzica - Szafeczka - 7 września, 2014

Po tym jak zobaczyłam zajawkę nowego odcinka „Rozmów w Toku” postanowiłam obejrzeć ten jeden odcinek. Miał być o przyjaźni matki i córki, a to temat dla mnie bardzo ważny!

Sam program był raczej o przyjaźni „dyskotekowej”. O tym jak matka z córką razem chodzą na imprezy i piją piwo. No ok… Mimo że to zupełnie nie ten temat, na którym mi zależało, to pytanie w głowie pozostało… Czy to dobrze być przyjaciółką dla swojej córki? Odpowiedź na to pytanie z założenia nie może być prosta, bo przecież przyjaźnie są totalnie różne!

Należy pamiętać o tym, że dla naszego dziecka przed wszystkim jesteśmy (i musimy być) autorytetem. To z nas bierze przykład, a nasze relacje i zachowania kształtują charakter tego małego człowieka. To my wyznaczamy granice i mówimy co jest dobre, a co złe. I w końcu to nas ma słuchać, a nie po przyjacielsku stwierdzić „nie stara, tego nie mogę zrobić”.

Trzeba rozróżnić pewne rzeczy i nie mieszać dzieci do „spraw rodziców/dorosłych”. Nie obciążać ich naszymi problemami! To nasze zadanie, aby zadbać o dobre relacje, ale też o zachowanie odpowiednich proporcji pomiędzy przyjaźnią, a rodzicielstwem.

Dziecku oczywiście takie przyjacielskie relacje odpowiadać będą najbardziej. Przede wszystkim dlatego, że może sobie na dużo pozwolić. Im więcej będzie mogło, tym częściej będzie testować swoim zachowaniem kolejnych granice. I tutaj właśnie musimy być czujni. Przyjaźń i fajna atmosfera to jedno, ale nie można pozwolić wejść sobie na głowę! Ktoś musi mieć ostatnie zdanie i ktoś musi wyznaczać zasady panujące w naszej rodzinie.

Jednak nie wolno zapominać o tym, że ten mały człowiek jest pełnoprawnym członkiem rodziny. Tak samo ma swoje zdanie i zachcianki… Warto dostrzec w dziecku partnera do dyskusji i liczyć się z jego zdaniem. Dać mu do zrozumienia, że jest też ważny! Oczywiście nie tak, że jest pępkiem świata i może rządzić całym domem! Jednak jest na tyle ważny, aby brać udział we wspólnym podejmowaniu decyzji. Na przykład w sklepie, zastanawiając się co kupić do jedzenia, albo gdzie pojechać w weekend na wycieczkę. Niech też zaproponuje jak chce z nami spędzić wolny czas.

Jest jeszcze jednen aspekt, gdzie przyjacielskie relacje z dzieckiem mają pozytywny wpływ. Mam na myśli szczere rozmowy i dziecięce/nastoletnie tajemnice. Mając dobry kontakt z dzieckiem i dając mu do zrozumienia, że to co ma do powiedzenia jest ważne, możemy liczyć na to, że to do nas przyjdzie ze swoimi problemami. Jesli dużo i często rozmawiamy i nie mamy tematów tabu, to tym łatwiej dziecku otworzyć się przed nami. Z drugiej strony, gdy nie mamy w zwyczaju rozmawiania z dzieckiem o problemach, to tym ciężej będzie mu przyjsc po kilku miesiacach/latach i wyjawic swoj problem/sekret.

Jaki jest więc złoty środek? To właśnie najwiekszy problem i wyzwanie dla nas rodziców. Zrobić tak aby było miło, przyjacielsko i szczerze, a przy tym pozostać autorytetem, z którego zdaniem trzeba się liczyć. To bardzo cienka linia, do której powinniśmy się maksymalnie zbliżyć, ale na pewno jej nie przekroczyć! No cóż, nikt nie mówił, że będzie łatwo ;)

A Ty? Jesteś przyjacielem dla swojego dziecka, czy może rodzicem autorytarnym?

Udostępnij wpis

27 komentarzy

  • małami 7 września, 2014 at 10:30

    Zgadzam się. Nie da się jednoznacznie stwierdzić czy rodzicprzyjaciel to coś złego lub dobrego. To trzeba wyczuć :)

    Odpowiedz
  • Patrycja 7 września, 2014 at 10:41

    Ja jesstem przyjacielem swojego dziecka, ale np. nigdy nie pozwoliłabym aby mówiło do mnie po imieniu, nawet w zabawie.

    Odpowiedz
    • Szafeczka 7 września, 2014 at 20:41

      Dokładnie, mówienia po imieniu też nie toleruję.

      Odpowiedz
  • Emilka 7 września, 2014 at 11:06

    myślę, ze to ważne aby rodzic był przyjacielem dziecka ale uważam, że powinien też okazywać mu szacunek :)

    Odpowiedz
    • Emilka 7 września, 2014 at 11:08

      chodziło mi że dziecko ma szacunek do rodziców

      Odpowiedz
  • Alicja 7 września, 2014 at 11:18

    Trudny temat, mimo, że moja córeczka ma dopiero pół roczku już zastanawiam się jak to będzie między nami później. Autorytetem jest moja mama, więź między nami jest szczególna, kiedy trzeba było była przyjaciółką, a kiedy sytuacja tego wymagała-rodzicem. Chciałabym bardzo znaleźć ten złoty środek jeśli chodzi o Polunię :) pozdrawiamy!

    Odpowiedz
    • Szafeczka 7 września, 2014 at 20:43

      Takie relacje są właśnie idealne. Oby udało Ci się to powtórzyć :)

      Odpowiedz
  • MIKI 7 września, 2014 at 11:54

    Ja bardzo chcę być przyjaciółką dla mojej córki. Teraz ma dopiero 3 latka ale wiem że taką więź trzeba budować od początku. Ciężko później nadrobić te relacje i zaufanie. To gdzie piszesz o przyjaźni i szczerych rozmowach o problemach jest bardzo trafne. Ja miałam super kontakt z rodzicami i mogłam do nich iść z każdym problemem. Bardzo często radziłam się ich i do teraz sobie to cenię. Ale na dyskotekę i piwo nie chodziłyśmy ;) I to bardzo dobrze bo jakaś granica musi być.

    Odpowiedz
  • Mała Garderoda 7 września, 2014 at 11:57

    Mądrze napisane. Bycie przyjacielem dla dziecka stało się od pewnego czasu modne. Z każdej strony słyszymy o bezstresowym wychowaniu, o braku granic dla dzieci. Mam wrażenie, że wielu rodziców zapomina o tym, dziecko powinno widzieć w rodzicach autorytet. Rodzic powinien dawać przykład i uczyć.

    Odpowiedz
  • Pola 7 września, 2014 at 12:26

    Ja z drugiej strony zupełnie jako dziewiętnastolatka którą rodzice całe życie traktowali 'po partnersku’ moge zdecydowanie powiedziec ze na dobre nam to wyszło. Szczegolnie ostatnie pare lat mi to uswiadomilo. Nie bylo u nas w domu zadnego 'buntu’ czy 'trudnego okresu’ bo bardzo powaznie traktowalismy siebie nawzajem. Wiele osob uwaza to za przesade ale rodzice bardzo szybko pozwolili mi na podejmowanie moich wlasnych decyzji i właśnie chyba dlatego ja bardzo szybko zaczełam podejmować je odpowiedzialnie. Bo o dziwo zadziałało to w drugą stronę, przez to że mogłam tak naprawdę wszystko to wcale nie miałam potrzeby robić głupot.
    Teraz ja sama przeprowadziłam się za granicę i myślę ,że gdybym nie miała takiego poczucia że cokolwiek by się nie działo to rodzice zawsze staną za mną murem to nie znalazlabym w sobie wystarczajaco duzo odwagi zeby realizować cały swój plan.
    I jestem niesamowicie wdzięczna za to, że trafili mi się rodzice, którzy poukładali mi wszystko w głowie po kolei stając się przy tym moimi najlepszymi przyjaciółmi.

    Odpowiedz
    • Ala 7 września, 2014 at 15:01

      Bardzo mi się podoba wypowiedź tak młodej osoby. Chciałabym żeby moja córka kiedyś myślała podobnie. Co do wypowiedzi Pani Karoliny to jednak nie uważam, że poszukiwanie złotego środka miałoby być czymś na czym mi zależy. Wcale nie muszę być autorytetem, stawiać granic, wymagać. Jeśli ktoś chce tak wychowywać nic mi do tego ale nie pasuje mi tu słowo „trzeba”, „nie wolno”, „nie można”, „należy”. Ja nie wychowuję mojej córki, podążam za nią, obserwuję, jestem. I tyle. Nie obijam się o wątpliwości, postawy, słuszności. Mam je gdzieś. Dziecko jest człowiekiem, tylko nieco mniejszym. W niczym nie ustępuje dorosłym. Słyszałam od dzieci tyle mądrych spostrzeżeń, że nie ośmieliłabym się stwierdzić, że to ja miałabym być autorytetem. Cóż miałoby mnie do tego upoważniać? Jedyna moja przewaga to okruchy doświadczeń, którymi muszę się dzielić z córką by ją chronić.

      Odpowiedz
      • Szafeczka 7 września, 2014 at 20:45

        Jasne, fajne podejście. Jednak są takie sytuacje, gdy trzeba z dzieckiem porozmawiać i wytłumaczyć co mu wolno, a czego nie. Przy tym oczywiście zastanawiając się nad przyczyną (złego) zachowania.

        Odpowiedz
  • Mirosława 7 września, 2014 at 15:50

    Jesteście wspaniałymi rodzicami, oby więcej takich ludzi :)

    Odpowiedz
  • Maniek 7 września, 2014 at 18:42

    bardzo podobny wątek, zgadzający się z Twoim postem pojawił się niedawno na blogu nishki, i z obiema blogerkami się zgadzam. nie można obciążać dziecka problemami rodziców

    Odpowiedz
    • Szafeczka 7 września, 2014 at 20:48

      Tak, właśnie widziałam wpis u Nishki. Temat ten sam (wywołany pewnie tym samym bodźcem), ale na szczęście „ugryziony” troszkę inaczej ;)

      Odpowiedz
  • Ania 7 września, 2014 at 19:15

    obecnie mam prawie 19 lat i mama od kiedy pamietam jest moją najlepszą przyjaciółką, co prawda kilka lat temu wyjechała do pracy za granice i widzimy sie tylko co 3 tyg na weekend jednak nie ma takiego dnia żebyśmy ze sobą nie rozmawiały czasami potrafimy dzwonić do siebie nawet 10 razy dziennie :D a każde dłuższe wolne w szkole wykorzystuje aby do niej pojechać. Myśle że to bardzo ważna rzecz aby rodzice traktowali nas jak przyjaciela, ponieważ „koleżanki” nie zawsze chcą dla nas dobrze a wiem że mama powie mi co myśli, oczywiście daje mi też rady to nie jest tak że moge robić co chce, nawet jak jest tak daleko to codziennie wie gdzie wychodze z kim o ktorej wróce itp.
    Miałam kiedyś przyjaciółkę która miała bardzo słaby kontakt z mamą i nie mogła jej o niczym powiedzieć bo zaraz były kłótnie albo nie mogły sie dogadać i zawsze przychodziła do mojej aby się wygadać i powtarzała że dała by bardzo wiele żeby mieć taką mame jak ja z którą mogę o wszystkim pogadać.
    myślę że jeżeli rodzice pokażą nam gdzie są pewne granicę oraz nauczą szacunku do nich to dzieci na prawdę to docenią.Ja mimo tego że mogę sobie pozwolić czasami na bardzo wiele to znam granice zdrowego rozsądku:)
    troszkę się rozpisałam, ale przyjaźń między rodzicami jest na prawdę bardzo ważna, ja nie wyobrażam sobie że nie mogę zadzwonić do mamy i powiedzieć jej co mi leży na serduszku :))

    Odpowiedz
    • Karolina 7 września, 2014 at 21:02

      Ja mam dokładnie tak samo i też uważam, że taka relacja to super sprawa. :)

      Odpowiedz
  • Szafeczka 7 września, 2014 at 20:49

    I to jest fajne, gdy można z rodzicem porozmawiać o wszystkim :)

    Odpowiedz
  • tomek q jakchcemy 8 września, 2014 at 09:45

    Taka myśl przyleciała w trakcie czytania tekstu.
    Super jest umieć mieć przyjacielskie relacje ze swoim dzieckiem (dziećmi), ale – moim zdaniem – pod warunkiem, że nigdy nie zapominamy, że najpierw jesteśmy rodzicami.

    I masz rację, że nikt nie mówił, że będzie łatwo :).
    Ja cieszę się, że zarówno nastoletnia nasza córka, jak i kilkuletnia, jak i ta najmłodsza przybiegają do ojca (czyli mnie) i chcą okazać bliskość, przytulić się czy zwyczajnie porozmawiać :)

    Odpowiedz
  • Olka 8 września, 2014 at 13:14

    a ja może wypowiem się od tej drugiej strony :) powiem wam drogie mamy, że nigdy nie należy naciskać na dziecko, jeżeli jest skryte to po prostu dajcie mu czas i nie przejmujcie się, że 'może mi nie ufa, a może to, a może tamto’. mam 17 lat i mama jest dla mnie najwspanialszą przyjaciółką na świecie, a najlepszy jest fakt, że zawsze doradzi tak, żeby było nam jak najlepiej, a przeciwieństwie do zwykłych ludzi, którymi potrafi kierować zawiść. ja kiedyś nie lubiłam zwierzać się mamie, ukrywałam przed nią wiele rzeczy przede wszystkim dlatego, że byłam okropnie nieśmiała i zamknięta w sobie. zbliżyłam się do niej sama z siebie gdy zaczęłam tego potrzebować. no i oczywiście wyszło mi to na dobre, bo zyskałam przyjaciółkę, która zna nas od zawsze i (dopóki się nie wyprowadzimy) cały czas jest tuż obok :) no i oczywiście nie wyobrażam sobie powiedzenia do mamy 'stara’… w przeciwieństwie do wielu moich rówieśników nawet w towarzystwie mówię 'mamo’ albo 'mamusiu’ :)

    Odpowiedz
  • nikola 8 września, 2014 at 17:48

    Szczerze mówiąc zdziwiło mnie Twoje podejście, bo pomimo tego, że jesteś młodziutka to masz naprawdę dobrze poukładane w głowie, pozazdrościć mojej imienniczce takich rodziców, z takim podejściem do wychowania swej pociechy :) Pozdrawiam cieplutko!

    Odpowiedz
  • Emilia 25 września, 2014 at 19:42

    Ojojoj jak to możliwe , że ten post mnie ominął !
    Ale jak już przeczytałam to i napiszę z opóźnieniem :)

    Ja uważam , że dla swojej córeczki Lenki (6lat) jestem prawdziwą przyjaciółką , sama tak uważa , jednak przyjaciółką w pewnym stopniu oczywiście , owszem rozmawiamy o wszystkim , świetnie się dogadujemy i razem śmigamy na placu zabaw ale przede wszystkim jestem RODZICEM , matką , która kocha ale czasami zabroni , wyznaczy granica . Słusznie zauważyłaś , że pojęcie „przyjaciółki / przyjaciela ” tak na prawdę jest pojęciem względnym , ” nie dajmy sobie wejść na głowę ” no tak , prawda kochać nie znaczy pozwalać na wszystko !
    Ja zostałam mamą w bardzo młodym wieku obecnie mam 22 lata i jestem jak i również ty mamą pierwszoklasistki , od momentu narodzin mojego dziecka obawiałam się tego , że będę nadopiekuńcza , zbyt pobłażliwa , że będę rozczulać się nad Lenką i pozwalać jej na zbyt wiele myślałam tak bo nie mogłam i nie mogę bez niej żyć , tak bardzo ją kocham , że przez to , że chce dla niej wszystkiego co najlepsze myślałam , że przedobrze , że zginę w tym świecie nie będę potrafiła odmówić z racji tego , że jestem młodą matką chciałam pokazać wszystkim że moje dziecko jest najszczęśliwsze ale nie o ludzi chodziło tylko o nią chciałam żeby tak bardzo miała to co najlepsze , ale jednak martwiłam się na zapas owszem kiedy Lenka miała już 4 miesiące miała ful zabawek nawet od roczku , wszystko z FisherPrince jakieś hallo kitty , pluszaki , sterty ubranek , później wróciłam do szkoły i zdałam sobie sprawę , że rzeczy materialne są nie ważne , że tęsknota za nią pokazała mi , że chce po prostu być jej matką być przy niej i wracając do domu oddałam prawie wszystkie zabawki , pluszaki stwierdziłam , że im więcej będzie miała tym rzadziej będzie się uśmiechała , nie będzie się cieszyła z drobnych rzeczy czy prezentu bo będzie miała wszystko a rzeczy stracą wartości ! Teraz moje dziecko ma 6 lat i poszło do szkoły nadal nie wierzę , ten nowy wielki świat , ale daje rade i ona i mamusia … dobra trochę zboczyłam z tematu :) Lenka pomimo tego , że wie jak bardzo ją kochamy jest bardzo rozsądna i dobrze poukładana ale jest również strasznie otwarta i rozbrykana , ma świetne kontakty z rówieśnikami i nie mówię tego tylko dla tego , że to moja córka i jest najwspanialsza bo owszem dla mnie jest ale każde dziecko takie właśnie jest dla swojej mamy , kiedy robię wszystko żeby być dla niej przyjaciółką zwracam uwagę na to aby w tym wszystkim miała dla mnie szacunek żeby wiedziała na co może sobie pozwolić żeby nie mówiła do mnie ” ej choć ” , ” pośpiesz się kobieto ” bo takie słowa z ust dzieci słyszałam ale żeby też nie była przy mnie spięta żeby wiedziała że ma we mnie oparcie i że może i się pogniewam ale wszystko możemy razem rozwiązać , uważam że przyjaźń pomiędzy rodzicem a dzieckiem powinna być owinięta grubym sznurem którego nie wolno nikomu rozwiązać ale nie sznur ten nie powinien być za bardzo zaciśnięty ( takie moje refleksje :)) ponieważ kiedy my chcemy być najlepsi dla dziecko powinniśmy pamiętać , że ona nie powinno bawić się tylko z mamą i nie powinno tylko jej się zwierzać , dziecko musi mieć swobodę i chęć zapoznawania się z rówieśnikami bo bez tego nigdy nie będzie szczęśliwe bez względu na to jakimi super rozrywkowymi rodzicami byśmy nie byli . Moja córka wie , że może powiedzieć do taty żeby się z nią bawił żeby ją czegoś nauczył opowiedział jej bajkę , żeby ją przytulił ale wie też , że tata jest jej tata ! że do taty się nie krzyczy nie wyzywa , że tata jest tatą nie kolegą i może czegoś zabronić i chociaż nie tylko tata wiadomo mama również , to dziecko , każde i tak ma ukryte różki i jakie by nie było będzie popełniać błędy i się psocić będzie się stawiało ale my musimy przy nim być z nim rozmawiać dać szansę się uspokoić pobyć samemu ale zawsze przytulić i jak trzeba pogniewać się na niego i wytłumaczyć ale rola rodzica pomimo tego , że polega na stawianiu granic i uczeniu dyscypliny nie oznacza , że dziecko nam podlega , że możemy je nie daj boże uderzyć czy znęcać się psychicznie dziecko ma swoje prawa to istota taka sama jak my , to człowiek , który będzie miał dziś focha jutro przyjdzie i przytuli !
    kurczę ale się rozpisałam hmm… :D
    ja osobiście uważam , że chociaż cię nie znam to jesteś świetną mamą z tego co piszesz :D Nikolka jest nie tyle co piękną jak i mądrą dziewczynką , pozdrawiamy :*

    Odpowiedz
    • Szafeczka 26 września, 2014 at 14:12

      Hej Emilia! Dziekuję za ten komentarz! Utwierdzasz mnie tylko w przekonaniu, że młodzi ludzie też mogą być dobrymi rodzicami!

      Życzę Wam wszystkiego dobrego! :)

      Odpowiedz
  • Aga mama 3dzieciakow 27 lutego, 2016 at 08:22

    Witam.kolejny świetny artykuł.tak się zaczytalam w komentarzach ze zapomniałam co sama chcę powiedzieć….oczywiście gratuluję Emilii mądrości i życzę pomyślności.
    Ja też młodo zastalam mama bo 18lat potem 20lat a później jak miałam 29lat.mam dwóch synów 14,12 i córeczkę 3latka.powiem tam każde moje dziecko jest inne do każdego potrzeba innego podejścia .najstarszy jest bardzo otwarty rozmawiamy o wszystkim nawet staje po mojej stronie kiedy trzeba ale też czasami próbuje nagiac granicę i wtedy muszę Mu przypomnieć ze to ja jestem rodzicem,młodszy jest bardziej skrypty ale też wrażliwy i płaczem pokazuje kiedy Mu źle i wtedy staram się pokazać ze poprostu jestem kiedy mnie potrzebuję i tak samo jak starszy próbuje czasami naginać granicę.. no i jest jeszcze to maleństwo którew tym momencie sświata poza mną nie widzi i wymaga ciągłego bycia dla niej:-)
    Czasami jest ciężko szczególnie wtedy gdy każdy Ma Swoje Racje a ja próbuję się połapać o zrobić tak żeby wszyscy byli happy ale nie zawsze się to udaję przyznaję ze popełniał błędy przepraszam bo jestem tylko człowiekiem….ale uwielbiam ten moment kiedy po „burzy”dzieci przychodzą przepraszają przytulaja się i mówią Kocham chociaż wcześniej powiedział że nie nawidzi!
    Wracając do tematu.uwielbiam takie artykuły a szczególnie dziękuję dziękuję za ten blog bo to mi przypomina dlaczego Warto się starać…dziękuję

    Odpowiedz
  • mee 19 grudnia, 2018 at 20:15

    Nie jestem przyjaciółką swojego 7letniego synka – już teraz wiem, że nie jesteśmy w „swoim typie”. To jednak nie przeszkadza nam się szanować, kochać, wychowywać, wyznaczać granice a czasem nawet słuchać się wzajemnie. Na ogół lubimy spędzać razem czas, choć nie zawsze. Czasem każde z nas ma dość drugiego. Reagujemy po ludzku i niekiedy jedna lub druga strona przeprasza, gdy przesadziła. Jednocześnie nie robię, a przynajmniej staram się nie robić dramatów ze spraw prozaicznych, np. mówienie po imieniu ignoruję, choć nie bardzo mi się podoba, a jemu szybko się nudzi.
    Przyjaźń znacznie utrudniłaby mi jego wychowanie – jestem tego pewna.

    Odpowiedz
  • Zostaw komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

    Zobacz najnowsze wpisy!