by Karolina

A czy Twoje dziecko jest samodzielne? Zamień NIE na TAK!

Okiem rodzica - Szafeczka - 4 marca, 2016

Czy Twoje dziecko jest samodzielne? Pewnie od razu powiesz „no jasne”. Ale czy napewno? Żyjemy w czasach milionów możliwości, zarówno dla nas jak i naszych dzieci. Możliwości na spędzanie wolnego czasu oraz w kwestii zawodowej. Z jednej strony czujemy że możemy wszystko, ale z drugiej, zdarza się nam powątpiewać w swoje możliwości. Część zasług tłumaczymy sobie cudownym zbiegiem okoliczności, bo komu nie zdarzyło się pomyśleć „uff, ale miałam szczęście”. W tych gorszych momentach powiemy „a to pech”… Te zachowania oczywiście obserwują nasze dzieci i nieświadomie wdrażają w swoje życie.

Wiara dorosłych w swoje możliwości i usprawiedliwianie magicznym szczęściem czy pechem to jedno. Druga sprawa, to wiara w nasze dzieci. Każdy z nas chce dla dzieci jak najlepiej. Poświęcamy swój czas wolny, życie towarzyskie, a nawet niektórzy z nas układają życie zawodowe tak, aby wspierać swoje dziecko. Niestety w tych dobrych chęciach często się zatracamy, wyręczając nasze dzieci, odbierając im motywację i chęć do samodzielnego działania.

Żeby sobie to uzmysłowić przyglądnijmy się temu, jak wyglądać może dzień z życia dziecka wyręczanego i nie wspieranego odpowiednio przez rodzica, a jak u dziecka samodzielnego z mądrze wspierającym rodzicem. Zaczynamy!

7:00 Pobudka do szkoły

Poranki przed pójściem do szkoły, to dość drażliwy temat. Jakimś dziwnym trafem w weekend dzieci potrafią wstać bardzo wcześnie, a w tygodniu wydają się być przyklejone do łóżka. Jak już wstaną to wcale im się nie spieszy… Mogę sama posmarować kromkę masłem? Mogę sam wlać mleko do kubka? Co wtedy zrobisz?

[one_half padding=”0 20px 0 0″]

Niesamodzielne:

Oczywiście nie pozwalasz na zabawę masłem czy nalewanie mleka, nie ma na to czasu i ucinasz dyskusję krótkim NIE. Mając na uwadze to, że niebawem zaczynają się lekcje, łapiesz kanapkę i podsuwasz dziecku pod sam nos mówiąc, że jeszcze dwa gryzy i idź myć zęby. Wszystko pięknie, mija chwila i słyszysz z łazienki „juuuuuuż?”. Nawet nie wiesz ile czasu minęło, ale odpowiadasz „tak, idź się ubrać”. Tam na dziecko czeka przygotowane ubranie, od majtek po bluzę. Plecak gotowy, bo oczywiście spakowałaś wszystko w nocy. Szykujecie się do wyjścia i tradycyjnie pada pytanie „które buty?”. Odpowiadasz że kalosze i pędzicie do szkoły.

[/one_half][one_half_last padding=”0 0 0 20px”]

Samodzielne:

Cóż, wstaliście tak „na styk”, więc smarowania masłem też nie będzie, ale odpowiadasz „jeśli wstaniesz jutro 5 minut wcześniej, to będziesz mogła mi pomóc, dziś już nie zdążymy – umowa?”. Dziecko przytakuje i zabiera się za jedzenie śniadania. Gdy juz nie może mówisz że jeszcze dwa gryzy i może zostawić, ale pod warunkiem, że zje całe drugie śniadanie. Po jedzeniu czas na mycie zębów. Twoje samodzielne dziecko bierze ze sobą stoper, minutnik lub tablet z odpowiednią aplikacją i myje zęby przez 2 minuty. Następnie z komody wyciąga bieliznę i wybiera czy dziś idzie w swetrze czy bluzie. Oczywiście czasem coś sugerujesz, ale zawsze dajesz pole do manewru. Przed ubraniem butów dziecko zerka przez okno, wie że gdy jest mokro lub pada deszcz to zakłada kalosze, w przeciwnym razie „te drugie buty do szkoły”. Plecak na ramię i gotowi!

[/one_half_last]

Co w szkole? Odwieszamy kurtkę i podsuwamy lewego bucika pod lewą nóżkę, a prawego pod prawą? Czy może pozwalamy młodemu uczniowi samemu sobie poradzić?

14:00 powrót ze szkoły

Tutaj bywa bardzo różnie. Czasem mamy wolne, czasem zajęcia pozalekcyjne, a jeszcze innym razem lecimy do domu zmierzyć się z setką bliżej nieokreślonych obowiązków. W każdym z wariantów nasze dziecko ma okazję do bycia samodzielnym… i tak samo my mamy okazję do bycia nadopiekuńczymi rodzicami.

Przede wszystkim po szkole staramy się wykazać zainteresowaniem sięgającym dalej niż pytanie „jak było?”. Jeśli nasz mały uczeń odniósł w szkole sukcesy – chwalimy. Staramy się chwalić za wysiłek i wkład włożony w pracę, a nie tylko za efekty. Nawet jeśli nie jest to 5, a tylko 4, nie porównujemy do innych dzieci i nie pytamy czemu Zosia mogła tak napisać, a Ty nie?! I jeszcze na koniec, wyrzucamy ze słownika wszystkie etykietki typu nieuk, ciamajda… A wracając do naszych dwóch równoległych światów:

[one_half padding=”0 20px 0 0″]

Niesamodzielne:

Wraca do domu, odrabia zadania, ale musisz pilnować, poprawiasz, dyktujesz… a po zadaniu zaczyna się NUUUUDA. Mamo pobawimy się, mamo mogę pograć na tablecie, co będziemy robić? Znasz to? Do tego nawet jak dziecko coś zaproponuje, nawet coś głupiego czy zabawnego, usłyszy NIE. A może jednak warto czasem to NIE zamienić na TAK? Może być TAK z jakimś warunkiem! Możesz na przykład zgodzić się na malowanie obrazów palcami, co wydaje się w pierwszej chwili mało rozsądne, ale dopiero gdy odpowiednio przygotuje i zabezpieczy swoje „miejsce pracy”. Nawet jeśli będziesz musiała pomóc w sprzątaniu to zastanów się, jak możesz wymagać samodzielności i kreatywności od dziecka, które wciąż słyszy NIE?

[/one_half][one_half_last padding=”0 0 0 20px”]

Samodzielne:

Samodzielne dziecko wie, że po przyjściu do domu zawsze najpierw odrabia zadania. Wie że zawsze może przyjść się poradzić, ale to jego zadanie i rodzic za niego nic nie zrobi. Swoją drogą, nawet odrabianie zadania może być fajną zabawą! Wszystko zależy od naszego podejścia. Co po zadaniu? Milion możliwości. Moja córka najczęściej sięga po książkę. Chyba się uzależniła ;) Ale wracając do tematu… Samodzielne dziecko wie, że nie będziesz wymyślać mu zajęcia. Twoim zadaniem jest wspieranie jego kreatywnych pomysłów i przedsięwzięć. Poza tym musisz dawać (i stwarzać) możliwości wyboru. Pozwalać czasem zdecydować co zjecie na podwieczorek lub jak spędzicie wspólną godzinkę po szkole. Niby drobiazgi, ale znaczą bardzo dużo!

[/one_half_last]

19:00 Kolacja i sen

Częściowo powtórka sytuacji z rana, tylko w odwrotnej kolejności. Jednak wieczorem czasu jest jakby więcej. Możecie ten czas wspólnie wykorzystać! Nie udało się rano zrobić wspólnie śniadania? To może czas nadrobić wspólne „gotowanie” wieczorem?!

[one_half padding=”0 20px 0 0″]

Niesamodzielne:

Kolację dostaje pod nos, do tego włączona bajka, bo wydaje Ci się że wtedy szybciej zje. W efekcie przez godzinę patrzy w telewizor, tworząc w buzi jedzeniową papkę. Po kolacji nie zostaje czasu na nic. Kąpiel? Nie dziś, tylko szybki prysznic. Żeby było szybciej i dokładniej umyjesz dziecko, przecież po co ma marznąć. Zanosisz szybko do łóżeczka… chwila, chwila, napewno już chodzi po podstawówki? No nic, nie masz czasu na zastanawianie się, przecież woła Cię żeby poprawić mu kołderkę, wody nalać…

[/one_half][one_half_last padding=”0 0 0 20px”]

Samodzielne:

Niby kolacja wiele do samodzielności nie ma, ale zobacz o ile można lepiej wykorzystać ten czas. Całkiem możliwe, że to Wasz jedyny wspólny posiłek tego dnia. Czy nie lepiej usiąść razem przy stole? Porozmawiać o tym co się działo? Pamiętaj że dzieci uwielbiają, gdy się nimi interesujesz. Wykorzystaj to, zapytaj jak się czuje, jakie ma marzenia, co chce robić jutro po szkole i z kim najlepiej bawi się na przerwach. Zapytaj co sądzi o tym czy o tamtym. Niech ta kolacja zajmie 30 minut… Masz pół godziny zaoszczędzone (na tej bajce) i spokojnie możesz zgodzić się na kąpiel z metrową pianą. A co! Twoje dziecko chodzi już do szkoły podstawowej, umie się przecież umyć, wytrzeć i wskoczyć w piżamę. Co z zębami? To samo co rano, ale warto tutaj jednak troszkę pomóc. Po skończonych dwóch minutach, szczotkujemy jeszcze raz zęby. Nasz dentysta zawsze powtarza, że dziecko w tym wieku samo jeszcze tak dokładnie zębów nie umyje. Ale ciii, nikt nie widzi, to i tak Twój mały samodzielny bohater ;)

[/one_half_last]

Jak widzisz, samodzielność to nie coś co jest lub tego nie ma. To jak taka duża budowla z drewnianych klocków. Budujecie sobie ją powoli i przede wszystkim razem. Dziecko szybko się uczy, swoimi małymi i zwinnymi rączkami da sobie radę, ale my… czasem nie potrafimy odpowiednio delikatnie obchodzić się z dokładaniem tych klocków.

Powiecie że wymądrzam się, że łatwo się pisze… Wcale nie tak łatwo. Pisząc ten tekst, patrzę jakby z boku i widzę siebie po obu stronach. Też mi się zdarza w wirze codziennych obowiązków, zbyt szybko i nieprzemyślanie powiedzieć NIE. Próbuję wyręczyć, bo będzie szybciej i lepiej. Ważne żeby sobie z tego zdawać sprawę i zmieniać się na lepsze :)

Pomóc nam w temacie samodzielności dzieci chce również pomóc Danonki, wraz z akcją Powiedz: TAK! Znajdziecie tam krótką listę, która może okazać się dobrą ściągą – właśnie dla nas, rodziców. Warto zapisać sobie ją (na przykład w telefonie) i czasem dla przypomnienia zerkać jednym okiem. Lista nie wzięła się znikąd, bo przygotowała ją Pani Małgorzata Ohme, którą serdecznie z tego miejsca pozdrawiam ;)

Jestem bardzo ciekawa tego, jak sprawa samodzielności wygląda u Was! Która strona jest Wam bliższa? Lewa czy prawa? ;)

Udostępnij wpis

42 komentarze

  • Natalia Kozioł 4 marca, 2016 at 15:33

    Wydaje mi się ,że jesteśmy po obu stronach,ale chyba przewaga prawej – czyli „samodzielna”.Co prawda córka jest wieku przedszkolnym,ale kiedyś trzeba zacząć tą samodzielność :) Przypomniał mi sie taki tekst : „Ojejku,ale Pani córka jest samodzielna!Jak to Pani robi? – Pozwalam jej.” I tego staram sie trzymać :)

    Odpowiedz
  • Ewa 4 marca, 2016 at 16:08

    U nas niestety jest przewaga lewej strony… dzięki za ten tekst! Dałaś mi do myślenia!
    PS u nas zamiast które buty to jest która czapka ;) I tak za każdym razem jak wychodzimy z domu…

    Odpowiedz
    • Szafeczka 4 marca, 2016 at 21:06

      Powodzenia w przechodzeniu na prawą stronę mocy ;)

      Odpowiedz
  • Gosia 4 marca, 2016 at 17:12

    Moi synowie są chyba gdzieś po środku ;) Czasami są lepsze dni i takie bardziej „na spokojnie”, a czasami niestety są zabiegane, gdzie na nic nie ma czasu… Wtedy niestety często padają z moich ust słowa: „pośpiesz się”czy „ja już to zrobię”.

    Odpowiedz
    • Szafeczka 4 marca, 2016 at 21:08

      „Ja już to zrobię” i pośpiech, to właśnie jedna z pułapek, które w tej samodzielności przeszkadzają. Musimy z tym walczyć ;)

      Odpowiedz
  • miki 4 marca, 2016 at 17:46

    U nas przewaga prawej strony :) chłopcy chodzą do 3 klasy podstawówki już od dawna sami się ubierają, myją, myją zęby, głowę, rozkładają łóżko i je ścielą do snu. Nie wyobrażam sobie, żebym pakowała im plecaki wieczorem. Owszem, przypominam żeby zastrugali kredki i spakowali plecaki ale sama za nich tego nie robię. Czasami się powstrzymuję przed spakowaniem zapomnianego zeszytu czy książki (leżącej na biurko), ale jak parę razy im się zdarzyło przepisywać zadania z lekcji do zapomnianej książki ,to teraz sami pilnują, żeby wszystko w plecaku się znalazło. Chłopcy wiedzą, jakie kurtki czy buty mają ubrać do szkoły, jakie żeby pobawić się koło domu, a jakie kiedy wychodzimy np. do kościoła. Potrafią zrobić sobie sami kanapki do szkoły, umieją już zagotować wodę i zrobić sobie herbatę czy kakao. Ogólnie jestem z nich bardzo dumna, choć jeszcze wiele przed nami do nauczenia zanim staną się całkowicie samodzielni.

    Odpowiedz
  • salusiowa 4 marca, 2016 at 18:07

    U Nas Kubuś w większości jest samodzielny, ale..
    Nie wszystko jeszcze robi sam. Czasami czas.. innym razem wygoda – zrobię to szybciej.. innym razem też coś. Staram się mu pozwolić by robił sam.. by uczył się, tylko nie zawsze mi to wychodzi..

    Odpowiedz
  • kasandra 4 marca, 2016 at 20:30

    A co w sytuacji gdy rodzic chce żeby dziecko było samodzielne, zachęca je do tego, a mimo tego dziecko nie przejawia zainteresowania samodzielnym wykonywaniem czynności? Moja 5,5 letnia córka nic nie chce sama robić, nawet wody sobie nalać do kubka, woła mnie żebym jej dała wodę, a jak mówię żeby spróbowała sama, to nie chce. Tak samo z ubieraniem, w ogóle nie interesuje jej co nosi, nie chce się ubierać sama, ćwiczyć ubierania, wieczorem woli spać w ciuchach co cały dzień nosiła niż ubrać sama piżamę. W nocy ciągle mnie woła żeby ją nakryć, że coś tam, a w dzień np każe przynieść sobie bułkę mimo że wie gdzie leżą. Jak nie dostanie to potrafi strasznie płakać, ale sama nie pójdzie. Często jej tłumaczę że może różne rzeczy robić sama, żeby próbowała, że zobaczy jak to fajnie być samodzielnym i nowych rzeczy się uczyć. Nie jestem matką co chce robić wszystko za dziecko, ale ona zwyczajnie w świecie nic nie chce próbować robić sama :(

    Odpowiedz
    • Szafeczka 4 marca, 2016 at 21:15

      Myślę, że dopóki będzie widziała, że jej „rozkazy” i płacz działają, to tak właśnie będzie robić. Przyczyn pewnie może być mnóstwo, ale myślę że konsekwencja z Twojej strony może tu pomóc ;) no i uśmiech oraz zabawa, przez którą też można zaszczepić w dziecku nutkę samodzielności :)

      Odpowiedz
    • Martyna 5 marca, 2016 at 09:48

      Uwierz mi popłacze i nagle uzna, że umie sama. Mamy dzieci w tym samym wieku (wrzesień 2010) i też jest nie umiem, nie da się, mamo zrób. Siadłam któregoś razu i zaczęłam wydawać tego typu polecenia synkowi. Najpierw mówił, że nie umie a później chęntnie „stał się mamą”. a na płacz juz jestem mooooocno uodporniona i taki na wymuszenie czegoś nie rusza mnie ani trochę – ignoruję i tyle. I jest go coraz mniej a nawet pokuszę się o stwierdzenie, że prawie wcale… obym nie pochwaliła dnia przed zachodem słońca ;P Proponuję też co prawda mocno oklepane rozwiązanie ale niezwykle skuteczne – tablicę motywacyjną. Działa :)

      Odpowiedz
    • xminutka 7 marca, 2016 at 07:45

      Przestań ją wyręczyć. Ja od małego mówię swoim: Służby w domu nie ma. Masz raczki i nóżki? To działaj.
      Popłacze, a potem będzie się cieszyć z niezależności. Inaczej wychowasz lenia i ciamajdę. I to nie będzie jej wina.

      Odpowiedz
    • Dominika 7 marca, 2016 at 10:53

      Mam syna w tym samym wieku, który jest „ogarnięty”, tzn. jest w pełni samodzielny, wtedy kiedy ma na to ochotę, bądź widzi w tym sens. Najlepiej działa pokazywanie mu skutków braku jego samodzielnych inicjatyw. Np. chcesz iść do kina, ale nie chce Ci się ubierać, nie pójdziesz. Jeśli nie spakujesz sam zabawek do babci, nie będziesz miał tam swoich ulubionych zabawek. Jeśli nie posprzątasz po kolacji, zrobię to za Ciebie, ale musisz się liczyć, że czas który miałam poświęcić na zabawę z Tobą, poświęcę na sprzątanie i inne sprawy nie związanie z Tobą. Jeśli nie chcesz zrobić swojej kanapki, musisz zjeść to co ja przygotuję, nawet jeśli miałeś ochotę na coś innego.
      Mieliśmy też problem z odkopywaniem się wieczorami i w nocy, który rozwiązaliśmy przez zakup śpiwora dzięcięcego w sklepie sportowym na D…. U nas pomogło.

      Odpowiedz
    • Asia 7 marca, 2016 at 20:01

      Moja miała tak samo w wieku 5 lat ale znalazłam fajną radę u Agnieszki Stein że potrzeba samodzielności i odkrywania świata włącza się tylko wtedy gdy potrzeba bezpieczeństwa jest zaspokojona. Okazało się że ona strasznie przeżyła pojscie do zerówki na co nałożył się trochę mój brak czasu. Okazało się że duża dawka uwagi plus zaopiekowania – wszyscy patrzyli na mnie jak na wariatke ale ’ usługiwalam’ jej jak księżniczce ;) – zaowocowaly bardzo szybko dużą autonomią. Wszystko robi sama! Za 3 miesiace kończy 6 lat :-)

      Odpowiedz
  • Ania 4 marca, 2016 at 20:51

    U nas też tak po środku Rano często jest gonitwa Ja przygotowuje kanapki do szkoły ale myją i ubierają się sami Czasami lubię im pomagać i robię to z chęcią Tak szybko rosną i za 10 lat nie będą chcieli mojej pomocy

    Odpowiedz
    • Szafeczka 4 marca, 2016 at 21:15

      Poranki są chyba naszym największym wrogiem w nauce samodzielności ;)

      Odpowiedz
  • Kasia D 4 marca, 2016 at 22:07

    a ja tak trochę z innej strony …
    bo czy to oznacza, że jeżeli Nasze dzieci jako DZIECI nie będą samodzielne i w większości znajdą się po Twojej lewej stronie – nie poradzą sobie w życiu i nigdy się tego wszystkiego nie nauczą?
    zgadzam się ze starym powiedzonkiem, że „czym skorupka za młodu…”
    jednak ja i moja siostra jesteśmy przykładem tego, że można mieć wspaniałe, beztroskie i „wygodne” dzieciństwo a później wyjść na ludzi i dawać sobie radę w najróżniejszych, czasem nawet ekstremalnie trudnych, sytuacjach.

    na wszystko przychodzi czas i te takie uogólnianie zupełnie nie ma sensu…
    bo jedno dziecko będzie umiało i chciało ubrać się samodzielnie w wieku lat dwóch i pół [taki okres miała Moja Kornelia] a inne będzie chciało żeby to mama szykowała mu ubrania jeszcze do szkoły :)

    Odpowiedz
    • Szafeczka 4 marca, 2016 at 23:45

      Zupełnie nie mam na myśli wprowadzenia wojskowego rygoru i wymagania samodzielności na każdym kroku. Wiem jednak (i obserwuję to codziennie), że wielu rodziców ma skłonności do „przesadzania”. Można odnieść wrażenie, że kolejnym ich krokiem w pomaganiu swoim dzieciom będzie lektyka ;)

      Oczywiście jak zawsze – złoty środek – zawsze to powtarzam :)

      Odpowiedz
  • Ana 5 marca, 2016 at 09:58

    Mam jedynie problem z pozwalaniem dzieciaczkom na smoczielne przygotowywanie posiłków. Na szczęście od czasu do czasu jadają śniadania/kolacje tylko z tatusiem, który daje im wolna rękę ;P ale obiecuje poprawę ;)

    Odpowiedz
  • Magda 5 marca, 2016 at 11:48

    Moja mama robi wszystko za moich braci. Gotuje mleko 14-letniemu synowi(oczywiście nakłada mu na talerz). Młodszym( 7,10 lat) przygotowuje ubrania, odrabia za nich zadanie domowe i to tylko dlatego że są chłopakami. Ja jestem dziewczyną więc musiałam się wcześnie usamodzielnić.

    Odpowiedz
    • Szafeczka 7 marca, 2016 at 20:03

      Może uda Ci się troszkę usamodzielnić braci? ;)

      Odpowiedz
  • Magda 5 marca, 2016 at 11:54

    Moja mama robi wszystko za moich braci. Gotuje mleko 14-letniemu synowi(oczywiście nakłada mu na talerz). Młodszym( 7,10 lat) przygotowuje ubrania, odrabia za nich zadanie domowe i to tylko dlatego że są chłopakami. Ja jestem dziewczyną więc musiałam się wcześnie usamodzielnić.

    Odpowiedz
    • xminutka 7 marca, 2016 at 07:39

      Magdzie, to katastrofa. Twoja mama hoduje potwory. Potem w zyciu sobie nie poradzą. Przecież to nie są maleństwa.

      Odpowiedz
      • Magda 10 marca, 2016 at 22:19

        Moja mama wierzy w to że znajdą sobie żony które będą wszystko robiły za nich.

        Odpowiedz
        • xminutka 11 marca, 2016 at 07:50

          Szkoda ich. Ale to też znaczy, że mama wie, ze dzieci można wychować inaczej. Klopot w tym, że sądzi, że tylko dziewczynki.
          Z chłopaków warto się trochę ponabijać, ale bez przesady. ” ochrzcić” ich np: Dzidziuś i Bobas i się tego trzymać. Wytykać niesamodzielność. Może sami zawalczą o to, by robić coś sami. Strasznie mi ich szkoda. Po prostu wyrosną na życiowe ofermy. No i partnerki będą traktować jak niewolnice.

          Odpowiedz
          • Magda 11 marca, 2016 at 22:28

            Mi tych dziewczyn najbardziej szkoda

  • Kaja 6 marca, 2016 at 20:57

    No cóż, ja zdecydowanie jestem po prawej, czasami aż za bardzo chyba. Mój syn – lat 8, od trzech lat w zuchach, samodzielny bardzo. Czasami nawet nie wiem kiedy sobie sam picie naleje. Ubieranie i wybieranie samodzielnie ubrań to norma, sam się kąpie, sam rozkłada łóżko, dzisiaj na przykład samodzielnie poskładał swoje łóżko, moje łóżko, wyjął i powiesił pranie a suche poskładał. Przed wyjazdem na zimowisko sam się spakował, ja tylko siedziałam obok i przypominałam, czy zabrał wszystko, po wspólnej analizie i sprawdzeniu zawartości walizki sam doszedł do wniosku, że zapomniał o bluzeczkach z długim rękawem. Sprawności na rękawie mundurka sam przyszył, nawet nie wiedziałam kiedy. Często wspólnie robimy kolacje i śniadania, a już kilka razy dostałam kawę pod nos. Dumna z niego jestem :)

    Odpowiedz
    • Szafeczka 6 marca, 2016 at 22:21

      Zuch chłopak, gratuluję! :)

      Odpowiedz
      • Kaja 6 marca, 2016 at 23:39

        Dziękuję, dumna jestem z syna, chociaż czasami zastanawiam się czy nie za dużo swobody mu daję. ale liczę, na to, ze w przyszłości będzie w stanie sam podejmować decyzje i mam nadzieję, że będą właściwe.

        Odpowiedz
  • Sylwia 6 marca, 2016 at 22:16

    Świetny artykuł! :) Rodzice zbyt często wyręczają dzieci… a na placu zabaw to już przeginają, czteroletnie i starsze dzieci sadzają na każdej huśtawce zjeżdżalni itp, krok w krok za dzieckiem… Gdy ja i mój mąż siedzieliśmy sobie na ławce delektując się słoneczkiem (wyjątkowo dużo było go w walentynki) a moja 3 letnia córeczka biegała po całym (zamykanym i w parku) placu zabaw wyglądaliśmy jak dziwolągi ;) w pewnym momencie córcia chciała wejść na karuzele do drugiej – na oko czteroletniej dziewczynki to nadopiekuńcza mama wzięła ją i wsadziła na karuzelę… śmialiśmy się, że zaraz nas ktoś oskarży, że dzieckiem się nie opiekujemy ;) u nas prawa strona górą – choć wiadomo poranki śpiocha = wyjście do przedszkola w 15 min i mama wyręcza we wszystkim.

    Odpowiedz
    • Szafeczka 6 marca, 2016 at 22:23

      Masz rację, na placach zabaw nadopiekuńczość rodziców czasem sięga zenitu ;)

      Odpowiedz
  • xminutka 7 marca, 2016 at 07:36

    Niedziela 10 (powiedzmy) rano. Ośmioletnia córka przychodzi do pokoju i pyta, czy zjemy śniadanie a następnie przynosi tacę gorących naleśników, które sama zrobiła. W tym czasie jedenastolatka przynosi kubki i dzbanek ciepłej herbaty z cytryną i miodem. Nikt ich o to nie prosił. Na obiad razem zrobiłyśmy ruskie pierogi. Na kolację usmażyłyśmy serowe pączuszki ze strony Ewa gotuje. To cudowne śniadanie to był rewanż. Forma podziękowania za to, że w sobotę zamiast kolacji były kiełbaski z ogniska. Sąsiadki patrzą zdumione i podrzucają swoje dzieci. Trzeba mówić tak. Efekty są piorunujące.

    Odpowiedz
    • Szafeczka 7 marca, 2016 at 20:06

      Cudownie! A te naleśniki na śniadanie… aż się rozmarzyłam, nie mogę się doczekać ;) Dokładnie, więcej TAK, a efekty mogą nasz szybko zaskoczyć :)

      Odpowiedz
  • Sylwia 7 marca, 2016 at 09:22

    Witam. U mnie stanowczo Prawa strona. Tyle że córka ma 11 lat. Pomaga jej czasem umyć głowę, ale to bardziej na zasadzie wspólnej rozmowy dodatkowo i wyglupoow. Ubieranie i mycie zębów dawno sama kontroluje. Obecnie jestem w ciąży i staram się córkę przygotować, że po narodzinach dziecka potrzebna będzie również jej pomoc. I tak np. wczoraj pomogła mi pokroić sałatke warzywna. Ja odbierałam, ona kroila. I świetnie jej poszło! Ale rozumiem mamy które pracują i zawsze się spiesza i czasami wyreczaja swoje pociechy. Tym bardziej rano, ciężko sobie pozwolić na utratę każdej cennej minutki :-) fajny artykuł

    Odpowiedz
    • Szafeczka 7 marca, 2016 at 20:07

      Dziękuję za miłe słowa :) Wygląda na to, że będziesz miała świetną pomocnicę, gdy już urodzisz ;)

      Odpowiedz
  • Monia / Mamainspiruje.pl 7 marca, 2016 at 21:24

    My od samego początku stawiamy na samodzielność. I jest to w dużej mierze zasługą mojej siostry – absolutnej orędowniczki metody Montessori :)
    Dzięki samodzielności, pewnym i stałym zasadom dziecko poznaje regułę konsekwencji i uczy się funkcjonowania. A najważniejsze to to, że dzięki takiej postawie rodzica, dziecko buduje w sobie wiarę w siebie, bo dorosły traktuje je jako integralnego członka rodziny i partnera w dyskusji, a nie małą nierozumną istotkę jak co niektórzy niestety…

    Odpowiedz
  • Wiewióra 8 marca, 2016 at 08:05

    Moja córka lat 8 i syn lat 4 to samodzielne bestie :) śniadanie robią sobie sami w miarę możliwości oczywiście, sami nalewają pisie, sami myją zęby. Czasem do czegoś trzeba ich „gonić” bo maja milion pomysłów na sekundę ale myją się sami, Córka nawet mycie głowy ogarnia. Sami szykują ubrania i się ubierają a jak z czymś nie dają rady proszą o pomoc. W przypadku Córki do lekcji ja zaglądam tez bardzo sporadycznie. Sprawdzam tylko jeśli o to poprosi, podobnie jest z pomaganiem.
    Rozmawiamy, debatujemy, czasem się spieramy, mimo tego, że staram się to czasem mówię „zaraz” albo „za chwilę” ale moje dzieciaki bardzo pilnują tych terminów i wciągają mnie w wir swoich zabaw. „NIE” pojawia się ale zazwyczaj poparte jest argumentami :)
    Pozdrawiam!

    Odpowiedz
  • Wiola 11 marca, 2016 at 08:34

    O matko! To u mnie w ogóle przesada :) Dzieci same pilnowały odrabiania zadań, czasem tylko pytałam czy gotowe i w razie problemu służyłam pomocą, gdzie i jak można znaleźć odpowiedź. Jeśli zdarzyło się „mamooo, nie chce mi się odrabiać” mówiłam „to Twój wybór, możesz nie odrobić ale to Ty będziesz się jutro tłumaczyć w szkole ewentualnie poprawiać potem nagromadzony materiał…” itd. O dziwo dziecko, któremu przedstawiałam konsekwencje wyborów samo zawsze wybierało dobrze :) Śniadania też robiły same i pomagały często we wszystkim jednak w formie zabawy i z niekończącymi się rozmowami. Jestem super wyrodną mamą ;)

    Odpowiedz
  • Kamyl 15 marca, 2016 at 17:25

    Nasz młody jest bardzo „życiowy” – ale cóż się dziwić, jak np. spływamy z nim kajakiem ; )

    Odpowiedz
  • Zostaw komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

    Zobacz najnowsze wpisy!