by Karolina

Dzieci w reklamach – tak czy nie?

Okiem rodzica - Szafeczka - 25 stycznia, 2015

Już nieraz spotkałam się z (delikatnie mówiąc) nieprzychylnymi zdaniami na temat udziału dzieci w reklamach. Za każdym razem w ruch idą te same argumenty.

„Dziecko powinno być na placu zabaw”… „ma się bawić, a nie nadrabiać niespełnione ambicje rodziców” – to te główne. Poza tym to męczenie dziecka, zmuszanie go i wykorzystywanie! No cóż, my jakiś czas temu mieliśmy okazję zobaczyć jak takie „aktorstwo” czy „pozowanie” do reklamy wygląda w praktyce. Tak stricte w reklamie wzięliśmy udział tylko raz, w sumie to z ciekawości i potraktowaliśmy to jak przygodę. Oczywiście wcześniej ustalając wszystko z córką.

Ile to trwa?

Zacznijmy od tego, że praca z dzieckiem przy sesji nie trwa raczej dłużej niż 2-3h. I to nie są 3h stania przed aparatem. To najczęściej fajna zabawa, bo osoby robiące zdjęcia dzieciom muszą mieć odpowiednie podejście. Do tego jest mnóstwo przerw i rodzice w zasięgu wzroku. Trzeba wziąć też pod uwagę, że czasem potrzebne jest tylko jedno zdjęcie, a to łącznie nie zajmuje więcej niż 45 minut.

W kwestii filmów reklamowych nie mamy doświadczenia, ale kilkukrotnie coś nagrywaliśmy z ekipą, zazwyczaj na bloga. Uwierzcie, że to też nie była ciężka praca. Byliśmy wszyscy razem, nikt nikogo do niczego nie zmuszał, a ludzie z ekipy zawsze byli mili i uprzejmi :) To też nie trwało długo! Filmik dla Orange nagrywaliśmy łącznie 2-3h, w tym przejazd (między planami) na drugi koniec miasta :)

Dobra zabawa i fajna pamiątka!

Dlaczego to wszystko piszę? Bo mnie to strasznie wkurza jak czytam o tym jak dzieci są wykorzystywane… niczym niewolnicy. Tylko ci krytycy nie pomyślą, że dla wielu dzieci to po prostu przygoda. Nie robią tego regularnie, często tylko jeden czy dwa razy, nawet z czystej ciekawości. Żeby mieć pamiątkę! W sporej części reklam (zwłaszcza na zdjęciach) występują dzieci „po znajomości”. Dzieci pracowników lub ich znajomych! A wiecie jak dziecko się cieszy, gdy zobaczy swoją buzię w takiej reklamie? To nic próżnego, przecież ciągle widzą swoich rówieśników w gazetach czy telewizji… to czemu nie zobaczyć raz siebie?

HINT: W przypadku zdjęć zawsze należy upewnić się do jakiej reklamy i w jaki sposób zdjęcia zostaną wykorzystane! To konieczne, bo zamiast fajnej pamiątki możemy przysporzyć sporo wstydu. Najgorsze w tej kwestii są te do banków zdjęć. Tam zdjęcie może kupić każdy i wykorzystać w dowolnej reklamie.

Castingi…

Dużo gorsze od samego udziału w reklamie są castingi… Na takim typowym castingu byliśmy tylko raz. W sumie też na zasadzie „zobaczymy jak to wygląda”. Jak było? Atmosfera delikatnie mówiąc kiepska, dzieci tam się faktycznie nudzą… do tego wchodzą przed jakiś smutnych ludzi, którzy je oceniają i wydają polecenia. Serio, klimat jak z jakiegoś przesłuchania… Może źle trafiliśmy, pewnie nie wszędzie tak jest, ale nigdy więcej się nie wybieramy. Pod tym względem sesje fotograficzne są sto razy lepsze.

To jak jest z tymi reklamami?

Podsumowując, wystąpienie w reklamie (czy pozowanie do zdjęć) raz na jakiś czas, w ramach zabawy i przygody to nic złego. Serio! Rodziców którzy do tego podchodzą troszkę bardziej na poważnie też w jakimś stopniu rozumiem. Budowanie pewności siebie i umiejętności aktorskie mogą się dziecku kiedyś przydać, wszak niejeden aktor zaczynał jako dziecko. Spokojnie można to porównać do niejednych zajęć pozalekcyjnych. Natomiast gdy ktoś jeździ ciągle po castingach, zaczyna od dziecka wymagać więcej niż ono samo chce z siebie dać… zabierając dużą część wolnego czasu, to już nie jest takie fajne. Niektórzy mogą to traktować jak inwestycję w przyszłość, przygotowanie dziecka do wejścia w dorosłe życie… jednak proponuję zachować zdrowy rozsądek.

Ktoś z Was brał udział w takich sesjach lub nagraniach? Jakie są Wasze wrażenia?

Udostępnij wpis

28 komentarzy

  • Marta 25 stycznia, 2015 at 19:38

    Moje dziecko brało udział w sesji reklamującej polską markę odzieżową. Sesja trwała 3 godziny i była naprawdę świetną zabawą. Fotograf miał bardzo dobre podejście do dzieci i całe wydarzenie wspominamy dobrze. Maja czuła się swobodnie, nikt jej niczego nie narzucał. Miła i ciekawa przygoda. :)

    Odpowiedz
  • czkawkipierdziawki 25 stycznia, 2015 at 19:43

    Ja tam uważam, że to indywidualna sprawa rodziców i dzieci. Nikt nie powinien tego oceniać. Oczywiście ciąganie dziecka, wyraźnie bez jego zgody, zapłakanego to okrucieństwo. Ale przecież jest naprawdę dużo dzieciaków z charyzmą i aktorskim zacięciem, takie które naprawdę to uwielbiają, dlaczego mają się „marnować” na szkolnych przedstawieniach i konkursach recytatorskich – niech próbują !! Jeśli mają rozsądnych rodziców krzywda im się na pewno nie stanie. Popieram i zawsze kibicuje i tak jak piszesz fajnie się sprawdzić i czasami to pewnie niezła zabawa i doświadczenie.

    Odpowiedz
  • Izuzizu 25 stycznia, 2015 at 19:46

    Ja mam jedno zdanie na ten temat. Jesli tylko dla dziecka to nie jest męczące, albo jak napisalas ze dzieciak sie nudzi na castingach, albo ciagle jest na castingach, albo nie jest dziecko „jedynym żywicielem domu”, to dlaczego nie? W koncu moga to byc jego zarobione pieniadze na przyszlosc. Mozna otworzyć dziecku konto, lokatę, gdzie te pieniążki beda składane. Ot na miły początek dorosłego zycia.

    Odpowiedz
    • Szafeczka 25 stycznia, 2015 at 22:42

      Takie konto to rzeczywiście dobry pomysł ;)

      Odpowiedz
  • ILONA 25 stycznia, 2015 at 20:39

    Skoro komuś przeszkadzają dzieci w reklamie to ciekawe co sądzi o dzieciach w serialach i filmach. Tam raczej nie kończy się na trzech godzinach a nie raz muszą grać bardzo trudne role.

    Odpowiedz
  • MAGDA-LENA 25 stycznia, 2015 at 21:26

    Popieram na 100%, jako przygoda to całkiem ok ale nie jako sposób na zarabianie na rodziców i realizowanie ich marzeń.

    Odpowiedz
  • Julka 25 stycznia, 2015 at 22:43

    Słyszałam kiedyś że na takich castingach rodzice bywają niewiele lepsi :( Krzyczą na dzieci, zmuszają je i nie potrafią zrozumieć że dziecko może być zmęczone lub nie mieć na to ochoty. Twoje podejście popieram, jako pamiątka i przygoda udział w reklamie jet ok

    Odpowiedz
    • Szafeczka 25 stycznia, 2015 at 23:01

      Serio? Mam nadzieję, że to jednak tylko pogłoski…

      Odpowiedz
  • ekokoszki 25 stycznia, 2015 at 23:00

    Popieram, jeśli tak jak pisałaś jest to ciekawe doświadczenie i przyjemność dla dziecka. Oczywiście w granicach rozsądku, aby nie wzbudzić w nim przesadnej pychy.

    Odpowiedz
  • Blog o modzie dziecięcej DwaRazyW 25 stycznia, 2015 at 23:14

    Na castingi nie jeździmy, bo faktycznie mamy obawy, że jest tak jak piszesz. Wiwi miała jednak przyjemność, w dosłownym tego znaczeniu, brać udział w kilku sesjach i nagraniu do reklamy tv. Za każdym razem była to dla niej niezła zabawa. Frajda na całego, a jeszcze większa móc później oglądać efekty. Szczególnie te na swoich ulubionych kanałach dziecięcych (wszystkich). Jeśli dziecko faktycznie chce, to nie widzę w tym nic złego.

    Odpowiedz
  • ania 26 stycznia, 2015 at 08:38

    Hm a nie myślałaś że ludzie , którzy tak głośno krzyczą że to takie złe dla dziecka są zazdrośni? Podejrzewam że większość szybko zmieniła by zdanie jakby ktoś zaproponował to im dziecku ( chyba nie do końca po polsku napisałam ;) ). Jakby ktoś mojej córce zaproponował udział w reklamie to raczej bym się zgodziła o ile mała miałaby na to ochotę a reklama niebbyłaby przykładowo o tym jak pyszne są te parówki, bo mogłoby to sprawić jej kłopoty w dorosłym życiu

    Odpowiedz
    • Szafeczka 26 stycznia, 2015 at 17:03

      Może zazdrość, ale może też niewiedza na temat przeprowadzanej sesji/nagrania… Np. jeśli dziecko na zdjęciu zrobiło smutną minę – ludzie myślą, że męczyło się cały czas…

      Odpowiedz
  • Wedding Planner 26 stycznia, 2015 at 10:10

    Też denerwują mnie komentarze, że to męczenie i zmuszanie. Niestety można pisać i tłumaczyć, ale inni i tak wiedzą lepiej ;)

    Odpowiedz
  • Ola 26 stycznia, 2015 at 10:28

    Dobrze napisane.
    My braliśmy udział w castingach. Pierwszy raz z córką jak miała ponad roczek. Przez przypadek, bedac na wakacjach w Spocie, zaczepił nas Pan i zaprosił na casting do agencji AndyMax. Córka przeszła 2 etapy. 3 miał być w Warszawie. Pojechalismy, z ciekawości i tu bardzo nie miłe doświadczenie. O ile na poczekalni było okej i wesoło to po wejściu przed „jury” jakaś masakra. Mojej rocznej córce kazali pokazywać części ciała, jak robią jakieś zwierzęta. No okej córka i tak nie wiedziała o co chodzi ale ton w jakim mówili do niej był bardzo poważny, zero podejścia do dziecka. Zabrałam córkę i koniec przygody. Natomiast w te wakacje, moja ciotka zadzwoniła że znajomy szuka półtorarocznego chłopca do filmy wojennego „Wołyń”. Poszliśmy na casting, synek zrobił taką furorę, że fotograf od razu powiedział „główna rola” hehe później zaprosili nas znów na kolejny etap i kolejny. Ale nie udało się bo synek, mimo że się spodobał i był bardzo komunikatywny jak na tak małe dziecko, nie wpasował się w wygląd. Potrzebowali chudego, blond, krótkie włosy chłopca. Synek owszem jest szczuplutki i blond ale ma gęste i dłuższe włosy i nie wyglądał jak dziecko wojny a na ścięcie włosów się nie zgodziłam. Poznaliśmy reżysera Smarzowskiego i krótka przygoda była:) Pozdrawiam.

    Odpowiedz
    • Szafeczka 26 stycznia, 2015 at 17:08

      O rany dla mnie samo poznanie Pana Smarzowskiego to byłoby niezłe przeżycie! Uwielbiam jego filmy! Czekam na film „Wołyń”! ;)

      Swoją drogą ciekawi mnie jak wyglądają nagrania z udziałem dzieci do takiego filmu np. związanego z wojną…

      Odpowiedz
      • Ola 27 stycznia, 2015 at 13:06

        Tak to było przeżycie ale chyba dla mnie i męża bo synek zachowywał się jakby znał go od zawsze, nie stresował się tak jak my hehe co do nagrań to nasz Janek miał grać rolę dziecka głównej bohaterki „Jaśka”, wiem że większość scen miała być kręcona w Lubelskim Skansenie. Z jednej strony może i dobrze że synek nie dostał roli, sceny były grane w listopadzie a synek jest chorowitym chłopcem więc kilka godzin na dworze, pewnie w letnich ubraniach mogłoby się skończyć na kolejnej chorobie.

        Odpowiedz
  • magg 26 stycznia, 2015 at 10:32

    Ja pamiętam jak byłam w podstawówce to nagrywali z moją klasą spoty reklamowe do jakiejś akcji (nie pamiętam juz nazwy). Zdjęcia zajęły kilka godzin ale byla i pizza i fajne upominki i Figura, Żebrowski, jacyś aktorzy inni. dodatkowo kierowala nami fajna ekipa. Po latach miło wspominam ten dzień i codziennie mijam drzewka które wtedy sadzilismy na potrzeby reklamy. Rosną sobie juz ponad 10 lat . :) dlatego też nie widzę problemu dla brania dzieci udziału w reklamach. Wszystko w ramach zdrowego rozsądku.

    Odpowiedz
  • Polanka 26 stycznia, 2015 at 11:28

    No tak …. tak naprawdę to jest temat rzeka. Moja starsza córka zgrała w kilku reklamach (nawet młodszej raz się zdarzyło) brała udział w kilku sesjach zdjęciowych za każdym razem świetnie się bawiąc – dla niej to przygoda i zabawa. Ale, no właśnie ALE wszystko zależy od rodziców! U nas jest tak, że mamy do tego bardzo luźne podejście. Mieszkamy w Warszawie i wszystkie castingi mamy na wyciągniecie ręki, ale nie korzystamy z tego. Ja i mąż pracujemy, córka rozpoczęła naukę w pierwszej klasie i najzwyczajniej w świecie nie mamy na to czasu. Ona wie, że dla nas najważniejsza jest nauka. Od castingów ważniejsze są zajęcia pozalekcyjne. Wie, ze nie pójdzie na casting kiedy ma dużo lekcji do odrobienia, tańce lub basen. Nie pyszni się swoimi wygranymi, nie opowiada o nich koleżankom, a po ostatniej reklamie kiedy koleżanka wbiegła do klasy i wykrzyczała „Pola widziałam Cię w telewizji!” odpowiedziała „nie, to nie ja, to moja siostra cioteczna która jest bardzo do mnie podobna i wszyscy nas mylą ze sobą”. Zauważyłam, że dla Poli fajniejsze od samej reklamy jest przebywanie na planie – podglądanie tego wszystkiego „od kuchni”.
    ALE na castingach widziałam naprawdę różne rzeczy, łącznie z takimi których wolałabym nie widzieć. Sama często nie rozumiem niektórych rodziców. Potrafią pokonywać setki kilometrów 2, 3 razy w tygodniu, żeby pokazać się na castingu. Często spędzają na nich po kilka godzin. U nas zasadą jest, że jak widzimy że jest dużo osób to odwracamy się na pięcie i wracamy do domu.
    Mogłabym długo pisać, bo tak jak powiedziałam to jest bardzo obszerny temat. Jedno jest pewne: umiar, zdrowy rozsądek, troska o dziecko to zawsze powinno być na pierwszym miejscu.
    I nie zgadzam się z tym, że w reklamach grają dzieci „po znajomości” lub dzieci osób z produkcji – znamy baaardzo dużo dzieci grających w reklamach i są to takie same dzieci jak moje.

    Odpowiedz
    • Szafeczka 27 stycznia, 2015 at 12:17

      Myślę, że ci rodzice poza castingami świata nie widzą… przykre…

      Może w reklamach nie grają (tam są już duże wymagania), ale jeśli chodzi o sesje zdjęciowe rodzina, przyjaciele znajomi często są brani pod uwagę jako pierwsi ;)

      Odpowiedz
  • Paulina 26 stycznia, 2015 at 12:34

    byłam na takim „castingu” kiedyś z mamą i młodszym bratem (11 lat), i to prawda, rodzice są gorsi od dzieci. Nie dość że przychodzą z małymi dziećmi, które mają może z roczek, męczą je, to jeszcze wpychają się do kolejek i kłócą z innymi. DZICZ. Byliśmy tylko raz, być może też źle trafiliśmy, ale takie są realia niestety, chore ambicje rodziców jednak je przerosły:)

    Odpowiedz
  • yourlook.pl 9 lutego, 2015 at 17:11

    Też zdecydowanie jestem przeciwniczką takich kastingów, wiele dzieci znosi to bardzo źle zwłaszcza kiedy się nie dostaną po kastingu. Małe dzieci poniżej 4 lat to wydaje mi się już przesadą. starsze ok, są już bardziej świadome ale robić z dzieci marionetki? Słabe

    Odpowiedz
  • Ania 6 marca, 2015 at 19:50

    Byliśmy z córką parę razy na catingach ale to jest koszmar tłumy kolejki to czekanie odpuściliśmy córka wzięła udział w kilku sesjach zdjęciowych do gazet itp, to zdecydowanie lepsze niż catingi.
    Kiedyś słyszałam w oczekiwaniu na casting jak matka pyta chłopca czekamy czy idziemy do domu? a on mówi idziemy ona na to ok ale masz cały weekend zakaz komputera tv itd…włosy mi się zjeżyły na głowie!!! wyszliśmy z tego catingu i poszliśmy na lody i nie żałuję nigdy więcej castingów!

    Odpowiedz
  • Paulina 10 marca, 2015 at 15:46

    Jak znajdziesz dla mojego dziecka casting to poinformuj mnie

    Odpowiedz
  • Marzena 3 lipca, 2015 at 14:37

    Ja od jakiegoś czasu korzystam z castingów online. Uważam, że to świetna sprawa, nie trzeba stać w kolejkach i się denerwować. Wystarczyło tylko dodać zdjęcia na stronę Stars up, ewentualnie jakiś film i po sprawie. Casting odbywa się przed kamerą internetową, co moim zdaniem jest dużym plusem, dziecko nie jest narażone na dodatkowy stres.

    Odpowiedz
  • Krysia 28 kwietnia, 2016 at 14:11

    Ja byłam z synkiem na castingu do reklamy i muszę powiedzieć że było super, a on czuł się jak ryba w wodzie i nawet udało mu się wygrać ten casting i wystąpić w tv ,a wszystko zawdzięczamy tak naprawdę Galerii Twarzy ATV, bo to właśnie dzięki nim wszystko się udało i to oni zadzwonili do nas i zaprosili na casting. Jednak opłaca się być w ich banku twarzy:)

    Odpowiedz
  • Nawrotka 8 stycznia, 2017 at 15:00

    Nagrywam dużo klipó z dziećmi. dzieciaki super. Problem jest natomist z rodzicami „dlaczgo nie otwierasz buzi jak pan i mówi, ze śpiewamy!” „Nie no dlaczego stoisz w tyle, w ogóle Cię nie widać” „dlaczego sie nie uśmiechasz?!” często zakrawa to wręcz o krzyczenie na te dzieciaki…

    Odpowiedz
  • Zostaw komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

    Zobacz najnowsze wpisy!