by Karolina

Twoje dziecko się buntuje? To super!

Okiem rodzica - Szafeczka - 9 stycznia, 2017

Bunt dwulatka. Jak poradzić sobie z buntem? Moje dziecko się buntuje, co robić?

Takich tekstów, opracowań czy rozdziałów w książkach nie brakuje. Jednak zamiast tłumić rebelię i szukać na nią sposobów, warto zatrzymać się na chwilę i pomyśleć co to tak naprawdę oznacza. Przeanalizować z czego wynika, czego jest objawem i najważniejsze, co takim zachowaniem próbuje przekazać nam dziecko.

Buntuje się? Super!

Upór z którym rodzice muszą się zmagać dotyczy większości z nas. Od brzdąca po nastolatka. I tak samo do każdej oznaki „niesubordynacji dziecięcej” możesz podejść na dwa sposoby.

Pierwszy:
Patrzysz na dziecko i myślisz sobie „jak ty mały człowieku niewiele o życiu wiesz”. I w tym momencie udzielasz bezcennej rady, wydajesz rozkaz lub dajesz karę.

Drugi:
Starasz się dostrzegać (i doceniać) samodzielność, upór, chęć postawienia na swoim i kreatywność swojego dziecka.

Jasne. Bez przesady. Jak będzie chciało skoczyć na miotle z okna na drugim piętrze, to warto zareagować. Jednak ja mam na myśli bardziej… hm.. codzienne sytuacje. Takie w których chcesz zakazać, wyręczyć dziecko czy powiedzieć co i jak ma zrobić. Bo szybciej, bo lepiej. Wtedy kiedy ono upiera się, że jednak założy dwie różne skarpetki.

To tylko przykład, najprostszy, pierwszy z brzegu, bo też nie chcę tu nawracać Cię, że masz podporządkować się każdemu widzimisię. Jednak bardzo często takim schematycznym podejściem rodzice podcinają delikatne dziecięce skrzydła.

Kreatywność!

To samo dotyczy właśnie kreatywności. Zamiast ganić dziecko za to, że rozwiązało zadanie niekoniecznie trzymając się wytycznych, warto docenić tę kreatywność! Przecież gdyby nie KREATYWNOŚĆ, dalej siedzielibyśmy przy świeczce, a e-maile słali gołębiami pocztowymi! Nie możemy zabijać w dzieciach chęci do eksperymentowania, działania i odkrywania.

Kiedyś, gdzieś, za górami za lasami, przeczytałam taką anegdotę.
Podczas lekcji w liceum, nauczycielka narysowała na tablicy kropkę i zapytała uczniów krótko – co widzicie? Na to oni, nie wiedząc co odpowiedzieć, zamilkli. W końcu ktoś z nich powiedział zgodnie z tym co zobaczył – to po prostu punkt narysowany na tablicy. Na co nauczycielka odparła, że wcześniej zadała takie samo pytanie grupie przedszkolaków, którzy znaleźli na to dziesiątki ciekawych pomysłów, jak na przykład „ziemia widziana z kosmosu”. To kwintesencja dziecięcego umysłu, nie zakutego w kajdany dorosłego myślenia. I każdorazowo denerwując się, że dziecko chce zrobić coś po swojemu, zaciskamy powoli te kajdany mocniej…

Pomyśl o tym szerzej. Czy chcesz wychować kogoś, kto będzie tylko potulnie wykonywał polecenia innych, czy kogoś kto weźmie swój los w swoje ręce i zawalczy o to czego naprawdę chce?!

Łatwo mówić, trudniej zrobić!

Jasne – powiesz. Łatwiej powiedzieć niż zrobić. Co innego w teorii, a co innego gdy Twoje buntujące się dziecko rzuca w Ciebie marchewkową papką lub nie chce odrabiać zadań domowych. Otóż pamiętaj o tym, że właśnie wtedy wzmacnia się ich wewnętrzne poczucie kontroli. Zwłaszcza u małego dziecka, które doświadcza uczucia wywierania wpływu na otoczenie. Uczucia, które jest bardzo przyjemne i daje mu satysfakcję!

Nasza w tym głowa, aby przy tym nie zrobili nikomu krzywdy ;) Niestety, jak zawsze złoty środek jest tutaj kluczem, nie ma jednej recepty. Rodzic musi być czujny, czujny jak pies podwójny! Z pozoru zwyczajne i błahe sytuacje są dla niego wychowawczym wyzwaniem. Byle pozorna pierdoła może mieć wpływ na kształtowanie się charakteru tego małego człowieka, co w przyszłości da o sobie znać ze wzmożoną siła.

Dlatego następnym razem, napotykając opór ze strony dziecka, zastanów się czy nie „pacyfikujesz go” tylko dla zasady…

Jeśli zgadzasz się z tym wpisem i uważasz, że inni rodzice również powinni go przeczytać – polub i udostępnij ten POST NA FB.

Udostępnij wpis

8 komentarzy

  • Gosia Blue 9 stycznia, 2017 at 20:46

    Cudowny wpis kreatywność

    Odpowiedz
  • Joanna 10 stycznia, 2017 at 10:51

    W takim razie ja mam ten „problem” że moje dziecko się nie buntuje… Czasami nie słucha, ale nie robi nigdy jakiś scen czy histerii. Ale jakoś mi to specjalnie nie przeszkadza ;)

    Odpowiedz
  • Magda 10 stycznia, 2017 at 11:17

    Ufff trochę mi ulżyło po przeczytaniu tego tekstu :D

    Odpowiedz
  • Mpk 10 stycznia, 2017 at 17:39

    Dzien dobry, nie rozumiem zdania:
    Otóż pamiętaj o tym, że właśnie wtedy wzmacnia się ich wewnętrzne poczucie kontroli.
    Moge prosic o opisanie tego innymi slowami?
    Gdy dziecko sie buntuje, wtedy wzmacnia sie jego wewnetrzne poczucie kontroli nad otoczeniem, czy kontroli – jak mu zabronie rzucac marchewka?
    Dziekuje

    Odpowiedz
    • Szafeczka 10 stycznia, 2017 at 17:52

      Gdy chce zrobić coś samodzielnie, stawia opór czy buntuje się, doświadcza uczucia wywierania wpływu na jego otoczenie. Nie robi czegoś, bo mama kazała. Czuje że jego zdanie się liczy i wzmacnia poczucie sprawczości :) A marchewka, to właśnie przykład tego, że rodzic musi lawirować między zachowaniami dziecka i starać się wyjść z tego cało, a przy tym czegoś je nauczyć ;)

      Odpowiedz
  • Magdalena 11 stycznia, 2017 at 14:24

    Jestem mamą buntownika , który buntował się zanim sie jeszcze urodził , płynnie z buntu dwulatka przeszedł w bunt nastolatka .Więc mam wieloletnie doświadczenie .Najlepsze były momenty kiedy zwolnił patrol policji żeby zobaczyć co sie dzieje a wrzeszczący dwulatek rwał mi włosy , kiedy trzymałam go w objęciach żeby nie wyskoczył na jezdnie na którą „musiał wbiec „.Przeżyłam włosy odrosły …. pamiętam jak wskoczył do stawu z pomostu i mąz złapał go w ostatniej chwili kiedy miał juz nogi za kolana w wodzie ,” bo musiał” .Najlepsze jest to z jakim uśmiechem wspominamy wybryki syna ( a jest tego cała masa ) Jest nadal bardzo żywiołowy leczy wykazuje sie w sporcie :).Dla pocieszenia wszystkich mam , wyrósł z tego , teraz jak sie zezłości to juz inna sprawa bunt nastolatka jest naprawdę lajtowy w porównaniu z hardcorem jaki był wcześniej :)I tak zgadzam się ,w buntowaniu mial sporo swobody , córka w sumie też , ale czasem trzeba było reagować gdy było to niebezpieczne .Ale gdy córka zdjęła w zimę czapkę to kończyliśmy spacer , ale do domu szła bez czapki .Nie wciskałam jej czapki na siłe na głowe , nie krzyczałam , dumna i blada szłam z głowa wysoko podniesioną z dzieckiem z czapką w rece które przestało samo krzyczeć bo w sumie juz niemiło o co .Mój wniosek , dziecko z mokrymi nogami po kolana w marcu na spacerze nie czuje fajnie , koniec zabawy na śniegu a było tak miło , i przejście przez ta wymarzoną ulice zanim zdążyliśmy zauważyć tam huśtawkę …..to bardzo zabawne ale nigdy nie robili tego samego dwa razy , wyciągali wnioski !!!!

    Odpowiedz
  • MamaLenki 13 stycznia, 2017 at 11:29

    Oj tak, rodzice niestety często potrafią zabić kreatywność i własny styl dziecka. Moja mama bardzo ingerowała w to, co noszę … do dziś pamiętam, jak na pierwsze kolonie w wieku 8 lat jechałam cała upłakana …. bynajmniej nie dlatego, ze nie chciałam jechać, ale dlatego, ze na siłę byłam ubrana w spodnie, których nie cierpiałam. Albo w sklepie jak coś jej się podobało, to mówiła „kupię ci to”, ale jeśli coś podobało się mnie a jej nie, to kupić nie chciała. I do dziś mam problem z kupowaniem ubrań, ogólnie z podejmowaniem decyzji :( I postanowiłam sobie, ze moich dzieci do niczego zmuszać nie będę. No i trafiła mi się córcia mega – buntownik …. również w kwestiach ubraniowych. No i prowadziłam ją raz przedszkolnym korytarzem do klasy w samych rajtuzach … bo tak postanowiła :) różnie patrzyły na mnie inne mamy, ale cóż to, są ważniejsze sprawy na swiecie niż jakaś tam spódniczka :) najważniejsze, zeby dziecko wiedziało czego chce, umiało podejmować decyzje i walczyć o swoje :)

    Odpowiedz
    • Szafeczka 13 stycznia, 2017 at 11:51

      Może dzięki temu stanie się kiedyś ikoną stylu ;)

      Odpowiedz

    Zostaw komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

    Zobacz najnowsze wpisy!