by Karolina

Co się zmieni w Twoim życiu, gdy zostaniesz mamą

Okiem rodzica - Szafeczka - 29 sierpnia, 2016

Narodziny dziecka to dla kobiety najwspanialsze chwile w życiu. Jednak nie ma się co oszukiwać, gdy zostajesz mamą, Twoje życie zmienia się o 180 stopni. W jaki sposób? O tym poniżej!

Potrafisz funkcjonować bez snu. Zawsze potrzebowałaś minimum 8 godzin snu żeby w ogóle posługiwać się zdaniami złożonymi. Teraz sama nie możesz wyjść z podziwu, że robisz TYLE rzeczy w ciągu dnia, śpiąc tylko kilka godzin i to często z przerwami!

Nie potrzebujesz budzika. Przynajmniej do pewnego wieku. Gdy dziecko jest małe, stajesz się prawdziwym rannym ptaszkiem. Kiedyś o 6:00 przewracałaś się na prawy bok. Po narodzinach o 6:00 to Ty już jesteś po śniadaniu! Później wcale nie jest lepiej. Gdy dziecko chodzi do przedszkola i szkoły, dziwnym trafem zawsze kiedy masz możliwość, aby akurat się wyspać, dziecko postanowi wstać razem z kurami.

Jedzenie to teraz poważna operacja logistyczna. Nie to co kiedyś, gdy jadłaś jak akurat dopadł Cię głód. Raz w domu, raz na mieście, a czasem nawet nic. Teraz masz wszystko zaplanowane co do godziny. Do tego jesteś przygotowana na każdą okoliczność. W lodówce i zamrażalniku kilka opcji na śniadanie, obiad i kolację. Jesteś prawdziwym organizacyjnym guru!

Patrzysz na to co jesz. To że wszystko jest zaplanowane to jedno. Od teraz jesteś też dietetyczką. W sklepie nie wrzucasz do koszyka co popadnie, tylko zaczytujesz się w to co drobnym maczkiem napisano na odwrocie opakowania.

Doceniasz swoich rodziców, kochasz ich na nowy sposób. Zostając rodzicem zaczynasz patrzeć na swoje dzieciństwo z zupełnie innej perspektywy. Widzisz i rozumiesz więcej. To często wtedy na nowo definiują się relacje z Twoimi rodzicami.

Czas dla siebie – a co to takiego? Czas dla siebie to prawdziwy towar deficytowy. Teraz nawet idąc do łazienki nie czujesz się do końca „sama”. Ciesz się, że da się zamykać drzwi od środka ;) Po urodzeniu wyjście samemu na zakupy czy szybka wizyta u kosmetyczki to prawdziwy luksus i wypoczynek – porównywalny z weekendowym wyjazdem we dwoje.

Zapominasz co to znaczy cisza. Faktycznie czasem każdy potrzebuje ciszy, ale czy jej brak to coś złego? Ja szczerze mówiąc nie lubię przebywać sama i tak zawsze było, ale od kiedy posiadam własną rodzinę, to jestem uzależniona od tego domowego gwaru.

Relacje ze znajomymi. To w dużej mierze zależy od tego czy sami mają dzieci. Jeśli tak to super! Jeśli nie, tacy znajomi niestety mogą nie zrozumieć zmian zachodzących w Twoim życiu…

Przyjaciółka. Tutaj są dwie opcje. Albo zostaje nią i akceptuje to, że masz dziecko i zostaje super-ciocią, albo obraża się o to, że nie masz już tyle czasu co kiedyś… Najlepszą opcją jest to, gdy macie obie dzieci :)

Czujesz moc! To cudowna zmiana. Jesteś mamą, a dla swojego dziecka zrobisz wszystko. Wcielisz się w pielęgniarkę gdy się skaleczy i w prawdziwą wojowniczkę gdy tylko poczujesz zagrożenie. Masz moc napędzaną nieskończoną matczyną miłością!

Możesz znów bez obciachu być dzieckiem. Kupowanie zabawek, o których sama marzyłaś w dzieciństwie? Budowanie z klocków? Chodzenie do kina na premiery bajek w 3D? To wszystko możesz robić teraz z czystym sumieniem. Przecież to dla dobra dziecka!

Stajesz się chodzącą encyklopedią. Musisz wiedzieć wszystko i wszędzie. To nic, że próbujesz spać i patrzysz jednym okiem, Twoje dziecko musi wiedzieć akurat teraz dlaczego liście są zielone!

W piątek o 21 najczęściej marzysz o pójściu spać, a nie o wyjściu na miasto. Co tu mogę dodać… tak po prostu jest ;)

A jak jest u Was? Co jeszcze się zmieniło, gdy zostałyście mamami? 

Udostępnij wpis

20 komentarzy

  • ELA 29 sierpnia, 2016 at 20:13

    Ja po tym jak zostałam mamą czuję dwa razy więcej energii i to co napisałaś, polepszył mi się kontakt z moimi rodzicami, Po dłuższej przerwie znów chętnie wspólnie spędzamy wolny czas :)))

    Odpowiedz
  • Ala 29 sierpnia, 2016 at 21:26

    „Stajesz się chodzącą encyklopedią” – hahaha racja :D

    Odpowiedz
  • Patrycja 29 sierpnia, 2016 at 22:01

    Bycie chodzaca encyklopedia czyli normalny mój dzień. Ale kocham to bo kocham ja – Natalię lat 5 :) Dzieci sa niesamowite, skad one mają tyle energii, nigdy nie zmeczone – zawsze pelne pytań

    Odpowiedz
    • Szafeczka 31 sierpnia, 2016 at 21:07

      A ile można się nauczyć z tych encyklopedii – od nowa :D

      Odpowiedz
  • Olga 29 sierpnia, 2016 at 22:03

    To wszystko prawda co piszesz… mnie najbardziej boli to, że od kiedy jestem mamą, nie mam czasu dla znajomych… a przynajmniej tyle ile bym chciała :(

    Odpowiedz
    • Szafeczka 31 sierpnia, 2016 at 21:08

      Nie martw się! zawsze jest czas na to aby odnowić stosunki ze znajomymi ;) Dzieci podrosną i znajdzie się czas ;)

      Odpowiedz
  • Ania 30 sierpnia, 2016 at 06:39

    Być mamą nauczyło mnie cierpliwości ,wcześniej chodząca bomba zegarowa teraz zanim bomba wybuchnie liczy do 10 no czasami do 100

    Odpowiedz
  • Siostry Andrzejewskie 30 sierpnia, 2016 at 08:12

    Ale świetnie razem wyglądacie! *.*

    Odpowiedz
  • salusiowo 30 sierpnia, 2016 at 15:31

    Nauczyłam się okazywać uczucia, bo kiepsko z tym było!

    Odpowiedz
  • Ania 31 sierpnia, 2016 at 15:09

    A ja dodatkowo odkąd mam dzieci widzę w nich swoje cechy, niestety nie zawsze te najlepsze i to mobilizuje mnie do pracy nad sobą.

    Pozdrawiam

    Odpowiedz
    • Szafeczka 31 sierpnia, 2016 at 21:11

      Super, że zdajesz sobie z tego sprawę! To duuży plus!

      Odpowiedz
  • Małgosia 1 września, 2016 at 09:13

    Super wpis. Pięknie to ujęłaś.
    Ja mam 2 letnią córeczkę i co tu dużo mówić, świata poza nią nie widzę. I wiem jedno, dopóki człowiek nie ma dzieci to tylko mu się wydaje, że wie co to znaczy „kochać”.
    I to prawda, że ciągle brakuje czasu, jak kolega w pracy mi mówi „nudziłem się cały weekend” to łapię się za głowę i myślę: boże kiedy ja się nudziłam, chyba w innym życiu. Nie pamiętam kiedy się wyspałam, kiedy na spokojnie wypiłam poranną kawę, kiedy miałam porządek w domu dłużej niż godzinę. Nie pamiętam kiedy wieczorem poczytałam książkę, a nie zasypiałam po pierwszej stronie. Ale to jest cudowne! Te wszystkie pytania: a co to? , te okruszki na kanapie, to gdy budzisz się w nocy z gumowym żółwiem pod głową, gdy 100 raz wycierasz łazienkę, albo układasz te same puzzle. I piszę to z perspektywy matki pedantki, która odkurza codziennie, myję podłogi 5 razy w tygodniu i pracuję na 1,5 etatu ;)
    Ale wiem jedno, że czas gdy jesteśmy dla naszych dzieci centrum wszechświata bardzo szybko mija.

    Odpowiedz
  • Monika 1 września, 2016 at 09:55

    Właśnie zaczął się nowy rok szkolny i tu mam pytanie, czy nie żałujesz swojej decyzji dotyczącej odroczenia Nikoli? Teraz jest wybór i dzieci mogą iść w wieku zarówno 6 jak i 7 lat do pierwszej klasy. Wg mnie lepiej, jak zaczynają te młodsze, bardziej chłonne i ciekawe świata umysły. 7-letnie dzieci są już bardziej rozleniwione i ucząc się ze zreformowanego programu dla 6 latków, nudzą się przez co w późniejszym etapie robią się leniwe, niechętne do przyswajania wiedzy, bo nie były nauczone pracy, tylko miały zbyt łatwo. No chyba, że dotyczy to rzeczywiście tych słabszych dzieci, dyslektyków, ale tacy niestety zawsze będą miały problemy i będą w ogonie, niezależnie od tego czy poszły później czy też nie.

    Odpowiedz
    • Szafeczka 1 września, 2016 at 19:48

      Wiesz, patrząc na te zmiany w szkolnictwie, bo przecież teraz okazuje się że gimnazjum nie będzie, to nie żałuję. Co do programu, tego się przez chwilę obawialiśmy, ale to chyba nie jest odczuwalne. Sporo zależy od dziecka i od rodziców, który powinni w dziecku rozbudzać i pielęgnować ciekawość świata :)

      Odpowiedz
      • WERONIKA 3 września, 2016 at 09:47

        WSZYSTKO zależy od dziecka. Dzieci brata poszły do szkoły w tym samym czasie. 6 latka i 7 latka. Starsza szybciej i lepiej przyswaja wszystko a młodsza nie jest w stanie nic zrobić sama a im dalej w las tym gorzej.

        Odpowiedz
        • Nauczycielka 5 września, 2016 at 17:08

          Problem leży nie w dzieciach, a w rodzicach. To rodzice robią problem z niczego. Zamiast posyłać dzieci normalnie w wieku 6 lat do szkoły, to zaczęli tłuc się z mądrymi 7-latkami po poradniach i je odraczać. Zupełnie niepotrzebnie. Mimo, że klasy były tworzone wg daty urodzenia, to nie da się ukryć, że książki i program jaki przerabiają dzieci, jest dokładnie taki sam dla 6-latków, jak i 7-latków. W finale z tych starszych dzieci, rodzice na własne życzenie zrobili młodsze. Dla mnie, jako nauczycielki jest to o rok opóźnienie dziecka w rozwoju.

          Odpowiedz
  • Wika 23 sierpnia, 2017 at 20:20

    Co do punktu o przyjaciółce-to też od Ciebie zależy jak będą wyglądały Wasze relacje.Ty też musisz na tym pracować.

    Odpowiedz
  • Zostaw komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

    Zobacz najnowsze wpisy!