Uwielbiam kinematografię, ale to już wiecie ;) Mimo iż bardzo lubię oglądać filmy w domowym zaciszu, to są takie produkcje, które trzeba zobaczyć w kinie! A to już inna bajka…
Dzień wyjścia do kina zawsze jest wyjątkowy i nie mogę się doczekać! Jestem zawsze na czas i nawet reklamy oglądam ;) Jednak ostatnio mam złą passę, bo zawsze jest „coś” co przeszkadza. Albo migająca lampka, albo wariująca klimatyzacja… wymieniać mogę długo. Dla niektórych to detale i nawet tego nie zauważą, jednak ja lubię się skupić na filmie… a rozproszyć mnie łatwo. Niestety na takie „przeszkadzacze” nie mam wpływu, tak jak nie bardzo mam wpływ na wkurzających ludzi w kinie… Kto mnie denerwuje? Oto moja lista! ;)
Zarazek – Gdy jest się rodzicem, to wyjście do kina nie jest już tak prostą sprawą. Jeśli już się uda, to chcesz cieszyć się tą chwilą i po prostu odpocząć. I wyobraź sobie wtedy, że w kinie siadasz obok „zarazka”… Smarka, kicha i kaszle. Odgłosy jak w przychodni. Nie dość, że nie mogę się skupić, to jeszcze wrócę się do domu z zarazkami lub chorobą. No… nie opłaca się.
Piłkarz – Gdy go coś zaskoczy – KOP! Coś śmiesznego? KOP! Zmiana pozycji? KOP!
Przecież to nie takie trudne aby ogarnąć to ile ma się miejsca na nogi… Ostatnio nawet po seansie zwróciłam uwagę, a Pan lekko się zdziwił, bo nic takiego nie odnotował. Ludzie, panujcie nad nogami ;)
Ten co już wie – Tu muszę przyznać się do tego, że nie należę do najodważniejszych osób. W kinie też nietrudno mnie wystraszyć. Jednak dzięki osobom, które już widziały film, mi to mi nie grozi. Przed każdą większą akcją czy elementem zaskoczenia usłyszę „o, teraz, patrz!”. Zakończenie pewnie poznam w połowie filmu.
Głodny – Można już go zobaczyć lub usłyszeć z daleka. Szeleści niczym rycerz ortalionu. Obładowany przekąskami jakby miał tu spędzić cały dzień. Ok, popcorn sama lubię zjeść w trakcie filmu… ale te szeleszczące opakowania, chipsy… mlaskanie, siorbanie. Grrr!
Gaduła – Zamiast do kawiarni, idzie porozmawiać do kina. Przecież to genialny pomysł – 2 w 1! Nie dość, że dowie się co u koleżanki, to jeszcze film obejrzy. NOT.
Telefonista – Bez telefonu nie wytrzyma nawet pięciu minut. SMS, Facebook, Twitter – świeci ale jeszcze da się wytrzymać. Natomiast dzwoniący telefon lub rozmawianie przez niego to przecież masakra.
Zagubiony – Pogrążony w niepewności, wciąż o coś pyta. Gubi wątki i myli bohaterów. Może pomylił sale kinowe? Proponuję coś mniej wymagającego. Może Toy Story?
Niedoszły krytyk – Komentuje wszystko i wie wszystko. Nie daruje nikomu. Poznam przy okazji ciekawostki z życia aktorów, ich wcześniejsze role i zdobyte nagrody. To bardzo cenna wiedza… ale jak mnie to będzie interesowało to sprawdzę na filmwebie, teraz chcę skupić się na filmie.
—
Tylko tyle i aż tyle! To nie jest tak, że muszę mieć wszystko idealnie i jestem przewrażliwiona. Po prostu wybierając się do kina pamiętam o tym, że nie jestem tam sama. Staram się nie przeszkadzać innym w seansie i tego samego oczekują od pozostałych widzów :) Czy to takie trudne?
26 komentarzy
Ja do tego mogę dołożyć jeszcze – palacz – spotkałam się z tym, że ktoś palił w kinie elektronicznego papierosa. Akurat siedziałam za nim, więc widziałam idący w górę 'dymek’. Póki co, to mój absolutny numer jeden złego zachowania w kinie.
Chociaż, teraz mi się przypomniało że byłam świadkiem selfie z lampą błyskową w połowie filmu :)
Ostatnio staram się wybierać takie seanse i kina , gdzie jest mało ludzi. Nieustanne chrupanie popcornu, obrzydliwie śmierdzacy sos serowy do nachosów naprawdę potrafi zepsuć nawet najlepszy film.
Pozdrawiam,
Asia
Palenia w kinie jeszcze nie widziałam ;) Też staram się wybierać na film, gdy jest mniej ludzi.
To jeszcze nic – ja spotkałam się w kinie z paleniem klasycznych papierosów i popijaniem piwa… Impreza na całego. Sala była prawie pusta więc chyba panie i panowie myśleli, że wszystko im wolno. Nie lubię donosić, ale moje nerwy nie wytrzymały i obsługa została powiadomiona. Imprezowicze zgodnie z regulaminem zostali wyproszeni z sali kinowej.
Szkoda słów…
Pozdrawiam.
Ja zawsze trafię na takiego co mnie kopie w fotel… grrr
Chipsy i gaduły to najgorsze co może się trafić w kinie!!
Gdy wchodził do kin film „Listy do M.” Wybrałam się na niego z siostrą, ja podekscytowany, bo ostatni raz w kinie na filmie dla dorosłych byłam na „6 zamyśle” i co? I kicha! Kino pełne po brzegi i do tego wycieczka dorosłych ludzi, którzy po zakończeniu filmu mieli problem z wyjściem z kina. Pili, gadali, miastami, no cuda wianki odprawiali! Już nie wspomnę, że na sali śmierdziało jak w żałośni :/
Ja mogłabym jeszcze dodać tych co wybrali film nieodpowiedni poziomem do siebie. Zdarzyło mi się to niestety na „50 twarzach Graya”, gdzie dzieci w granicach 16-17 lat chichrały się niemożliwie z każdego wątku związanego z seksem. W końcu zwróciłam im „kulturalnie” uwagę, że albo się zamkną i zaczną oglądać w ciszy, albo w sali obok grają film o barbie, będzie bardziej dostosowany wiekowo. Na szczęście moja uwaga (wsparta o dziwo głosem kilku osób obok) podziałała i resztę filmu dało się obejrzeć w spokoju.
P.S. ja też staram się wybierać seanse z mniejszą ilością osób, szczególnie jak idę do kina z małym siostrzeńcem, który lubi sobie powędrować (zazwyczaj w kinie jest wtedy około 10 osób i każdy z jakimś małym „jasiem wędrowniczkiem” ;) ), ale przy Grayu się nie dało wybrać takiego seansu ;) Pozdrawiam.
Fakt, czasem warto zwrócić uwagę, zamiast męczyć się cały film ;) Przekonałam się o tym niedawno.
Dawno kina nie odwiedzałam, ale zawsze staraliśmy się wybierać takie gdzie będzie mało ludzi. Nie cierpię jak ktoś gada podczas seansu..
No to przybij piątkę ;)
Jeszcze chyba tak nie było żeby ktoś z twojego rankingu mi nie przeszkadzał… takie mam właśnie „szczęście” do kina ;)
Dla mnie.. jeśli ktoś już coś ma zjeść to niech zje. Jeszcze zrozumiem jak ktoś trochę poszeleści, ale tylko chwilkę żeby wyjąć, załóżmy, tego hamburgera. Ale jak szeleści przez pół filmu to dopiero wtedy tracę cierpliwość :D
Mnie również doprowadza do szału „piłkarz” a na takich często trafiam. Ale po kilku kopnięciach zwracam uwagę i jest spokój. Gaduły też mnie wkurzają…
Najbardziej irytujacych widzow zabraklo na Twojej liscie: glosne dzieci i ich rodzice. Nie wiem co jest gorsze: gdy bez przerwy upominaja czy gdy nie reaguje. Jesli dziecko nie potrafi sie zachowac moze lepiej nie powinni go zabierac do kina… Sama jestem mama, ale malo co mnie tak w kinie irytuje ;)
Tacy zdarzają się wyłącznie na filmach dla dzieci ;) Ja jeszcze nie spotkałam się z irytującymi rodzicami w kinie – uff na szczęście ;) ale jest coś co uwielbiam na takich seansach! Dziecięcy śmiech! Uwielbiam! :)
W akapicie piłkarz wdarła się mała literówka :) poszukaj słowa przecież! Pozdrawiam Ciebie i Twoja śliczna córeczke :)
dziękuję! :)
Od kiedy zostałam mamą w kinie byłam raz (z mężem na ostatniej części Hobbita) i niestety było bardzo dużo ludzi. Moim najbardziej nielubianym typem jest Piłkarz. Tak bardzo nie lubię, gdy ktoś kopie mnie w fotel. Jednak prawie nigdy nie zwracam uwagi, więc… Raz byłam też ze swoją teściową i nad/za nami siedziała para, która jadła czipsy i koszmarnie hałasowali. Ja nie miałam odwagi, ale moja teściowa im przygadała. W sumie to bardzo dobrze, choć i tak się odgryźli. Jednak najlepiej jest wybierać seanse kiedy jest bardzo mało osób na sali. Takich wizyt miałam w życiu baaaaaardzo dużo i należały do moich ulubionych. Super blog. Będę tu częściej zaglądać. Pozdrawiam :)
Miło mi Cię gościć w naszych skromnych progach ;)
Co do kina stanowczo masz rację! Im mniej ludzi tym lepiej się ogląda! :)
Oj post dla mnie wielkiej kinomanki:) można i książkę napisać o ludzkich zachowaniach w kinie. Ci wyjadacze wszystkiego i gaduły są najgorsi. Staram się częściej chodzić do kin studyjnych gdzie nie ma popcornu i jest zakaz spożywania czegokolwiek na sali. Ale niestety przepraszam ale-pospólstwo i na to znajdzie sposób wnosząc pól działu ze słodyczami. Ostatnio spotkałam się z małym piłkarzem a dokladnie dziewczynką, która nie potrafiła minutę usiedzieć w jednej pozycji. Strasznie to było męczące jestem bardzo wyrozumiała dla dzieci ale po pól godzinie kopania rzucania i przewracania się na krześle można ostro zeschizowac. Najgorsza była obojętność matki która dobrze widziała jak mnie okłada i zero reakcji… W końcu zasnęła więc drugą połowę filmu pamiętam:) pozdrawiam
O rany a co to był na film, że aż dziecko usnęło? :)
Najnowszy Kopciuszek seans późno popołudniowy:)
No to ja chyba natrafiam na fajnych ludzi :) mimo, że chodzę wtedy gdy są i salę pełne jeszcze nie zdarzyło mi się aby coś mnie takiego rozproszyło :)
Szczęściara! :)
Podpisuję się – ja również już się spotkałam z paleniem w kinie. O piwie nie wspominając. Raz facet, który siedział rząd przede mną, dolewał sobie % do … Kubusia.
Mam nadzieję, że był bez dziecka ;)