by Karolina

Masz czasem dość macierzyństwa? Te momenty będziesz wspominać z uśmiechem na twarzy!

Okiem rodzica - Szafeczka - 2 marca, 2017

Rodzicielstwo jest dziwne. Serwuje nam masę wyzwań, podkłada nogę, zadaje zagadki, rzuca czymś w twarz, a jednocześnie sprawia, że jesteśmy nieziemsko szczęśliwe i czujemy się spełnione. Rodzicielstwo jest na tyle dziwne, że wszystkie te trudności, rozterki i totalnie beznadziejne sytuacje, po jakimś czasie i tak wspomina się dobrze. To też sprawia, że patrząc na to co działo się kilka lat wcześniej, nie pozostaje Ci nic innego jak uśmiechnąć się. Nie wierzysz? Sama zobacz!

Pierwsze dni z dzieckiem

To pozostaje skwitować delikatnym uśmiechem zaprawionym nutką politowania. Pamiętasz te chwile, gdy obchodziłaś się z pierwszym dzieckiem jak z jajkiem? Tak, każda z nas to robiła…

Rota wirus

Serio, to chyba jedna z największych klęsk jakie mogą nawiedzić dom. Nie wdając się w szczegóły, jest przesrane. Po całości. Do nas przyplątał się rotawirus podczas pobytu w szpitalu. I to w dzień, kiedy córka miała być wypisana #najlepiej! Ach to spanie na szpitalnym fotelu z podkurczonymi nogami, zmagania z chorobą córki, a przerwach ze swoją… te warty na zmianę z mężem. Jak sobie teraz o tym pomyślę, to patrzę na to jak na przygodę. Ekstremalną, ale przygodę ;)

Ciągły research

Internet to najlepsza przyjaciółka każdej świeżo upieczonej mamy. Sprawdzamy tam wszystko! Jakie pieluchy kupić, gdzie położyć nocnik, jaki wózek będzie najlepszy, co dać do jedzenia dwulatkowi i to co najgorsze… tak zwany dr Google!

Starsza specjalistka ds wyszukiwarek i weryfikacji informacji w Internecie

Tak, to my! Googlowanie wszystkiego, to my! Nasza historia przeglądarki z tamtego okresu nigdy nie powinna zostać ujawniona i powinna zostać oznaczona klauzulą poufności. Do tego każda najmniejsza wysypka, ba, kropka na skórze dziecka. Co gorsze, diagnozy zawsze zahaczały o coś poważnego, przez co później wolałaś się upewnić u lekarza…

To ile razy byłyśmy u lekarza w pierwszym roku życia dziecka

Oczywiście poza zaplanowanymi wizytami u lekarza, były też te zupełnie niepotrzebne, ale co tam, przecież musimy mieć pewność, że wszystko jest ok… i że to normalne gdy dziecko prześpi całą noc.

To ile wydałyśmy na niepotrzebne gadżety

Młode mamy łykają jak młode pelikany te wszystkie „ułatwiacze”, a trzeba przyznać, jest tego dużo… bardzo dużo. Łyżeczki z miarką temperatury czy miska dla niejadka która trzyma ciepło dłużej… serio, JA TO KUPIŁAM, a teraz się z tego śmieję ;)

Ale mój Adrian też się skusił! Oj tak, tatusiowie też kupują te gadżety! Za każdym razem gdy przechodziliśmy w hipermarkecie koło lampek do kontaktu, Adrian pytał czy może nie potrzebujemy takiej. Zawsze odpowiadałam, że nie, no bo po co? Śpimy przecież bez światła, a ja nie miałam zamiaru uczyć córkę spania przy lampce. Nie wytrzymał, podczas samotnych zakupów i tak musiał ją kupić. Myślałam, że go uduszę! Serio! Ale jak teraz sobie o tym przypomnę, to śmieje się w głos ;)

To jak zamartwiałaś się drobnymi odstępstwami od „norm”

Tym, że dziecko dwa miesiące później niż książkowo zaczęło raczkować. To że jeszcze nie mówi mama, albo skrupulatne sprawdzanie siatki centylowej. Te wszystkie nieprzespane noce z powodu tak błahyh problemów…

Z tego jak dużą częścią Twojego życia była KUPA

Sprawdzanie i analizowanie kup, przewijanie i wyrzucanie, konsultowanie z innymi mamami no i oczywiście z lekarzem. Sprawdzanie ile czasu minęło między jedną a drugą…. eh, śmierdząca sprawa ;)

To jak bałaś się zarazków

Brakowało tylko kombinezonu antybakteryjnego!

Ile miałaś „sprzętów” do obsługi dziecka w domu

Czasem myślisz, że teraz masz za dużo rzeczy… i wtedy sobie przypominasz jak to było kiedyś. A ile trzeba było ze sobą zabrać na wycieczkę czy wizytę u znajomych? Jak prawdziwi nomadzi czy survivalowcy! Te torebki dla mam, bez których nie można było ruszyć się z domu…

To jak przeżywałaś pierwsze rozłąki

Pierwsza noc, gdy dziecko zostało u babci. Albo pierwsze urodziny koleżanki, gdy zostawiłaś córkę na kilka godzin… i to ciągłe zerkanie na zegarek, /czy to już?!/ No i pierwszy dzień w przedszkolu, wtedy to dopiero się działo… oj działo…

Ileż w tym wszystkim było kiedyś powagi i dramaturgii. Ile niepotrzebnych nerwów! A teraz? Teraz to tylko wspomnienia i to całkiem przyjemne :) Mimo iż nie było jakoś pudrowo-różowo, to wspominam te pierwsze dwa lata bardzo miło i z uśmiechem na twarzy. Wierzę, że u Was też tak jest ;)

Jeśli znasz jakąś mamę, która właśnie jest na tym serio-etapie, podeślij jej ten tekst, udostępnij go u siebie, albo oznacz ją POD TYM POSTEM w komentarzu.

Udostępnij wpis

9 komentarzy

  • Asia 2 marca, 2017 at 19:32

    O jezu jakie to prawdziwe! Jak sobie pomyślę ile „nerwów” straciłam przez swoje przewrażliwienie…

    Odpowiedz
  • Magdalena 2 marca, 2017 at 19:49

    Najlepszy tekst jaki czytałam!!!! dodam od siebie ze z drugim dzieckiem to jest zupełnie inaczej , wszystko bez stresu , chodzi na czworakach po markecie czy chodniku myślisz świetnie sobie radzi a jak potem liże ręce to myślisz super uodparnia się .Nie zapomnę jak trzyletnia córka przyssała się jak glonojad do stołu u weterynarza i obie z panią doktor śmiałyśmy się z tego .Ale mojego pierworodnego przez chyba dwa lata trzymałam pod kloszem każdy upadniety smoczek był zaraz wyparzany :P chyba byłam straszna ,wielka panikarą , a każdy bąbel był dla mnie ospą a każde nie książkowe puszczenia gazów konsultowane z pediatrą :))

    Odpowiedz
  • Tynia 2 marca, 2017 at 20:32

    To się nawspominałam przy tym wpisie jak nie wiem ;) Przypomniały mi się te wszystkie pytania do Dr Googla i inne problemiki ;))

    Odpowiedz
  • Ala 3 marca, 2017 at 09:56

    hahahha ale mi poprawiłaś humor z rana! No jak nic, tak właśnie wyglądały pierwsze moje lata z pierworodnym. Teraz przy drugim dziecku wyluzowałam na maxa ;)

    Odpowiedz
  • Dominika B 3 marca, 2017 at 10:33

    Świetny tekst. Wszystko jeszcze przede mną. Za jakieś 4 miesiące się okaże jaką będę mamą chociaż osobiście uważam że nawet jeśli człowiek widzi z czasem te glupoty które popełniał ale robił je z troski i milosci to nie ma w tym nic złego. Bardziej mnie dobija jak rodzice nie dbają o swoje dzieci i mówię to jako pracownik przedszkola, który często takie sytuacje zauważa. Dużo buziaków i słońca dla was. Jesteście super rodzinka❤

    Odpowiedz
  • Katarina 3 marca, 2017 at 18:56

    Przypomniało mi się jak znajoma, ktòra ma 3 còrki opowiadała mi jak wraz z wzrostem liczby dzieci zmieniało się jej podejście do kompieli. Pierwsza còrkę kompali w nagrzanej na tę okoliczność sypialni w waniennce z woda o odpowiedniej temperaturze z pachnaca pianka przy dzwiekach relaksujacej muzyki dzień w dzień Druga còrka juz była kompana w zwykłej łazience w zwykłej wannie co drugi dzień Trzecia còrka mogła tylko liczyć na szybkie opłukanie w zlewie pod bieżaca woda i to tylko wtedy gdy już była naprawdę brudna Trudno orzec ktòre dziecko ma najlepiej , pierwsze czy trzecie.. Pierwsze to zawsze największa spina pòźniej na szczęście wielu rodzicòw odpuszcza.

    Odpowiedz
    • Gienia 7 marca, 2017 at 15:48

      kompana…;-)

      Odpowiedz
  • wera 3 marca, 2017 at 21:03

    Nie kupowałam sprzętów ani gadżetów, bo generalnie jestem odporna na takie sprawy. Jedyne czym się zamartwialam to kupy…ale moje dziecko jest alergikiem i wiele pokarmów mu szkodziło, a 12 lat temu Internet był na szczęście niedostępny w moim domu, co dzisiaj wydaje się być niewiarygodne.

    Odpowiedz
  • Gosia 4 marca, 2017 at 06:18

    To wszystko prawda, choć ja myśle o bardziej tragicznych momentach. O takich, kiedy zasypiałam na siedząco po kolejnej nieprzespanej nocy. Kiedy brakowało sił na podniesienie sie w nocy do łóżeczka dziecka. Kiedy odejście z pola widzenia wiązało sie z wielkim płaczem dziecka. Kiedy najprostsze potrzeby biologiczne były zaspokajane na szarym końcu.. mimo wszystko, wspominam to teraz z uśmiechem, wręcz mnie rozczulają dając do myślenia, jak trudny ale jednocześnie piękny i ważny był ten czas. I ważne, by te trudne chwile nie zasłoniły całej istoty teraźniejszości – piękna macierzyństwa. Pozdrawiam ciepło!

    Odpowiedz
  • Zostaw komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

    Zobacz najnowsze wpisy!