by Karolina

Nasza miłosna historia – jak się poznaliśmy

Okiem rodzica - Szafeczka - 3 kwietnia, 2017

Ja wiem, że mamy XXI wiek i Internet otacza nas z każdej strony, ale nawet nie wiecie jak się cieszę, że moje pierwsze spotkanie z Adrianem miało miejsce „w realu”. Oczywiście znam mnóstwo par, które poznały się w sieci i to też ciekawe historie… ale ja nie zamieniłabym tego pierwszego spotkania na żadne inne!

Oczywiście nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia. Co za bzdury – myślałam. To tylko w filmach może się przytrafić. No i proszę, los przekornie udowodnił mi, że coś takiego naprawdę istnieje. Czasami myślę, że to dlatego że nie lubię tego typu filmów i książek. Cóż, lepiej „romans” mieć w życiu, a kryminał jedynie w wyobraźni ;)

Jak się poznaliśmy? Przez zupełny przypadek. To był weekend. Wakacje dopiero się rozpoczęły. W sumie sama jeszcze nie wiedziałam co mam w planach. Gdzieś tam miałam iść, czekałam na telefon, a z drugiej strony miałam ochotę pójść spać. Tak się złożyło, że niedaleko domu spotkałam koleżankę, która jechała na grilla do swojego chłopaka. Chociaż nie byłam przekonana, dałam się namówić i pojechałam razem z nią. Posiedziałam tam godzinę i już powoli zbierałam się do wyjścia… a tu nagle… ON! Nigdy wcześniej czegoś takiego nie poczułam. Nawet nie sądziłam, że to jest możliwe! Wtedy uwierzyłam, że miłość od pierwszego wejrzenia naprawdę istnieje! Gdy GO zobaczyłam wiedziałam, że zostanę dużo dłużej. Na szczęście nie musiałam długo czekać, aż podejdzie do mnie.

No i się zaczęło… przegadaliśmy caaałą noc i od tego momentu minęła już dekada, a przez te 10 lat najdłuższe nasze rozstanie trwało całe 3 dni. I takie właśnie miałam przeczucie, gdy po naszym pierwszym spotkaniu o 5 rano Adrian odprowadzał mnie do domu. Prawdziwe love story, prawda? :) Jednak już tydzień po naszym poznaniu, przytrafił się nam… Jesteście ciekawi co? Napiszę Wam w następnym wpisie love story ;)

Można powiedzieć, że nasza historia rozpoczęła się idealnie – ale każda wspólna historia rozpoczyna się wyjątkowo! Bardzo chętnie przeczytam, jak to było u Was! Czy była to miłość od pierwszego wejrzenia, czy może znaliście się dość długo zanim postanowiliście tworzyć wspólną historię? A może jednak zaczęło się w Internecie? Mimo, że nie lubię tego typu filmów, to Wasze historie chętnie przeczytam ;) Dajcie znać w komentarzu pod wpisem lub TUTAJ.

Zdjęcia autorstwa naszej córki. Chyba daje radę jak na niespełna dziewięciolatkę? ;)

Karolina: bluzka – Bershka | spodnie – Stradivarius | buty – Wojas

Adrian: koszula i spodnie – Zara | buty – Wojas (będą dostępne w tym tygodniu)

PS2 Zapraszamy do naszej grupy fotograficznej i na nasz Instagram!

poradnia fotograficzna

Udostępnij wpis

49 komentarzy

  • Misia 3 kwietnia, 2017 at 18:56

    Jesteście piękni :) I gratulacje za córcie, zdjęcia magiczne <3

    Odpowiedz
  • Monika 3 kwietnia, 2017 at 19:03

    My poznalismy sie dzieki mojemu psu. Biedak mial alergie i wybralam sie do specjalistycznego sklepu z karmami dla psiakow alergikow… i tam pracowal wlasnie ON. wizyty byly co raz czestsze i czestsze, a teraz wlasnie usypiam nasza 4-msc corke Nikole i zaczynamy budowe domu :)

    Odpowiedz
    • Szafeczka 3 kwietnia, 2017 at 19:04

      Historia jak z filmu <3 Nawet chyba jakiś widziałam z podobnym wątkiem :D

      Odpowiedz
  • Magda 3 kwietnia, 2017 at 19:04

    Ja męża poznałam na plaży. Pozyczal od nas (bylam z kokezankami) materac dla córeczki jego kolegi. Mialam 14lat ! Po miesiącu spotykania w gronie znajomych zaprosił mnie na spacer.. Później spacery były częstsze :-) w sierpniu tego roku stuknie nam 10lat :-) mamy 5-cio miesiecznego synka, psa i kota :-)

    Odpowiedz
  • Karolina 3 kwietnia, 2017 at 19:05

    Jeju,zdjęcia są cuudne <3

    Odpowiedz
  • Iza D 3 kwietnia, 2017 at 19:08

    Piękne zdjęcia :) I Wy piękni
    My z M też poznaliśmy się we wakacje. Ja pojechałam na obóz taneczny, a w tym czasie moja siostra z moją przyjaciółką spotykały się z pewną grupą chłopaków na boisku szkolnym. Wróciłam i też tam poszłam. Za pierwszym razem stwierdziłam, że nudno. Za drugim skojarzyłam, że chłopak w czarnej bluzie podobał mi się już w szkole, tylko ściął włosy i go nie poznałam ;) Odprowadził mnie do domu. I odporowadzał już codziennie, bo na boisko oczywiście wróciłam. Gadało nam się świetnie. Ja miałam 14 lat, on niecałe 17. Na pierwszą umówioną randkę okropnie się spóźniłam. Byliśmy dzieciakami, można powiedzieć, ze dorośliśmy razem. Od tamtego czasu minęło prawie 13 lat, rozstaliśmy się w międyczasie na 3-4 miesiące i chociaż nie łatwo było odzyskać zaufanie, z perspektywy czasu uważam, ze rozstanie było dobrym doświadczeniem. Mój mąż jest moim najlepszym przyjacielem, znamy się na wylot, a codziennie, w małych gestach, nadal widzę jak bardzo mnie kocha.

    Odpowiedz
  • Nowaja 3 kwietnia, 2017 at 19:17

    Nie mam szczęścia niestety do facetów a mam 21 lat i nikogo jeszcze nie poznałam „rozsądnego” :(
    Ps. Jakim obiektywem robicie zdjęcia?

    Odpowiedz
    • Szafeczka 3 kwietnia, 2017 at 19:34

      Mamy dwa obiektywy: Sigma 35mm 1.4 art i Canon 85mm 1.8
      Rozsądny jeszcze się znajdzie ;)

      Odpowiedz
      • Nowaja 3 kwietnia, 2017 at 19:38

        za jakiś czas teraz jestem skupiona na pracy i po paru nieszczęściach mam obawy do facetów, dziękuje ślicznie :)

        Odpowiedz
  • Magdalena 3 kwietnia, 2017 at 19:17

    Ja poznałam swojego lubego wchodząc na rozmowę o pracę, dosłownie minęliśmy się w drzwiach, nasze oczy się spotkały i BUM ! Ja wiedziałam i nadal wiem, że to jest to. Minęło 4 lata, rok od zaręczyn.

    Odpowiedz
  • Patrycja 3 kwietnia, 2017 at 19:22

    Ja poznałam swojego mężczyznę podczas meczu piłki ręcznej, tak się złożyło, że postanowiłyśmy z koleżanką wpaść na ten mecz i „pooglądać przystojniakow”.. Nie interesowała nas piła ręczna. Na boisku wypatrzyłam sobie JEGO wraz z koleżanką. Po meczu zlapalysmy go i zdążyłyśmy zapytać tylko jak się nazywa.. Później oczywiście trzeba było sobie jakoś radzić.. wtedy była jeszcze naszą klasa (?), więc wyszukalysmy go i zaprosilysmy do znajomych. Oczywiście byłyśmy ciekawe, która z nas wpadła mi w oko.. I jak sie okazało, napisal do mnie! Rozmawialiśmy tak przez kilka miesięcy dniami, nocami… nawet spotkaliśmy się kilka razy w przeciągu 4-5 lat, lecz nie dawalismy sobie szans z racji tego, że mieszkamy od siebie spory kawałek. Ale los wie jak ukierunkować i pewnego dnia ON zaprosił mnie na wspólny wypad ze znajomymi nad polskie morze i tak oto wspólnie spędzony czas zawrocil nam w głowie i po 5 latach zostaliśmy para. Teraz jesteśmy ze sobą juz prawie 3 lata, a od niedawna zamieszkalismy ze sobą :) miłość czeka na nas!

    Odpowiedz
    • Szafeczka 4 kwietnia, 2017 at 19:17

      Cudownie! Miałyście dobry pomysł z tym meczem ;)

      Odpowiedz
  • Klaudia 3 kwietnia, 2017 at 19:46

    Ja mojego teraz męża poznałam przez przyjaciela, był jego kolega. Pamiętam ten dzień jak dziś. Spotkanie to było 2godzinne, jakoś wtedy nie zawrocil mi w głowie. Po 2 miesiącach jakoś przez przypadek znalazłam go na naszej klasie, wysłałam zaproszenie i on odrazu mi wysłał wiadomość. Jakoś tak pisaliśmy chyba przez miesiąc dniami i nocami bo to były wakacje i akurat byłam na wyjeździe. Umówiliśmy się na spotkanie zaraz po moim powrocie i jakoś tak teraz 8lat nam mija, 5 po ślubie i 2 dzieci na koncie

    Odpowiedz
    • Szafeczka 4 kwietnia, 2017 at 21:13

      O! Widzę, że wiele osób poznało się bliżej przy pomocy naszej klasy ;)

      Odpowiedz
  • Weronika 3 kwietnia, 2017 at 19:53

    A nasza historia nie jest zbyt wyjątkowa.. Poznaliśmy się na portalu społecznościowym- on napisał do mnie, ja odpisałam, wydawałoby się że to będzie rozmowa na 5 minut, a teraz jesteśmy 5 lat razem, i dziecko w drodze :)

    Odpowiedz
  • Justyna 3 kwietnia, 2017 at 20:26

    Ja swojego męża poznałam w busie w drodze na przysięgę mojego kuzyna i żeby było dziwnie to też jego kuzyn. (Nas żadne więzi krwi nie łącza) Ja się zakochałam w tym dresiarzu, a on myślał że jestem jego kuzynka Po roku znowu się spotkaliśmy u kuzynki na 18-nasce (ktoś go olśnił że nie jesteśmy rodzina) i się zaczęło. Nagle zaczął częściej przyjeżdżać do kuzynów I tak jesteśmy razem 8 lat, 2 po ślubie ❤

    Odpowiedz
  • Kornelia 3 kwietnia, 2017 at 20:31

    jejuu cudne zdjęcia *.* co do mojego spotkania z ukochanym to jeszcze nie nadeszło… :D

    Odpowiedz
  • Maria 3 kwietnia, 2017 at 20:31

    Ha…a u nas byyyyło bardzo ciekawi bo mojego męża znalazłam w pełni tego słowa znaczeniu. 20lat temu po koncercie odprowadziłam znajomych na dworzec i miałam już wracać do miejsca gdzie umówiłam się z tatą by mnie odebrał (16 lat miałam) i zobaczyłam chłopaka, którego widziałam na koncercie siedzącego pod ścianą. Podeszłam, zapytałam co tam? A on że mu pociąg uciekł itp i następny ma rano…A ja tępa dzida zaproponowałam mu nocleg bo mojej starszej siostry i jej chłopaka nie ma więc jest wolny pokój. A najlepsze jest to że okazało się że mieszka on blok w blok z rodzicami chłopaka mojej siostry w 10tys. miasteczku 100km od mojego domu. Przypadek? Nie sądzę… Ale żeby było ciekawiej to byliśmy z sobą kilka miesięcy i się rozstaliśmy, dopiero po trzech latach do siebie wróciliśmy a nasz syn ma teraz 16lat a my czekamy na jego pierwszą fajną miłość. Pozdrawiam

    Odpowiedz
  • Ika 3 kwietnia, 2017 at 20:34

    Chodziliśmy do jednej szkoły, ale on był w klasie maturalnej, a ja miałam 16 lat. Zaprosił mnie na swoją studniówkę. Zawsze mówi, że to „miłość od pierwszego wejrzenia” kazało mu to coś wybrać mnie. I tak tańczymy razem już 23 lata. Całe studia razem, a dziś nasza córka ma 8 lat. Jesteśmy nierozłączni i tak właśnie myślę, że tak wygląda miłość.

    Odpowiedz
  • Anita 3 kwietnia, 2017 at 20:53

    Piękne zdjęcia :) Tak jak wy ;) U mnie to również była miłość od pierwszego wejrzenia :) Słyszałam o pewnym chłopaku z klasy mojego brata :) Czasem coś o nim wspominał :) A słynął z tego, że notorycznie spóźniał się do szkoły :P A kiedy poszłam do tej samej szkoly, zobaczyłam spoznialskiego, na szkolnym korytarzu. Był ubrany w jasną koszulę ciemne spodnie, a na ramieniu miał czarny plecak. Nigdy tego nie zapomnę bo tylko raz w życiu czułam coś tak niesamowitego patrząc na kogoś :) Nie wspomniawszy o pierwszym pocałunku i przyslowiowych motywach w brzuchu ;) Od słowa do słowa przy najbliższej okazji i wymieniliśmy się numerami telefonów. Całą noc pisaliśmy do siebie SMS-y… Wspólna laba (moja jedyna w życiu ;), kilka spotkań, a później zły los i ludzie nas rozdzielił… Po pół roku spotkaliśmy się, a za kolejne pół roku już byłam jego narzeczoną. I tak minęło 10 lat, a my wciąż razem tylko w większym gronie o dwoje dzieci i dom ;) Buziaki dla Was :*

    Odpowiedz
  • aga 3 kwietnia, 2017 at 22:17

    Ja miałam to samo! Kumpela wyciągnęła mnie do klubu, mnie taaaaak bardzo się nie chciało… Stałyśmy przy barze i nagle wszedł ON! Aż mi pojaśniało przed oczami! To samo – rozmowa do rana, potem podjechałam do koleżanki się przenocować, rano wstaję i mówię: „AAAAAA, on jest cudowny, chcę by był moim mężem…!” Przyjaciółka: „Ty to jednak jesteś walnięta…” I po 8 latach stanęliśmy przed ołtarzem… teraz 11 lat wspólnego pożycia i 3-latek na koncie ;)

    Odpowiedz
  • Domi 3 kwietnia, 2017 at 22:35

    Nigdy tutaj nie komentowałam, ale na instagramie kilkakrotnie oznajmiłam wam, że miłość od was bije! 10 lat i wciąż tak zakochani <3
    Ja z moim chłopakiem poznałam się na sylwestrze. Organizowałam go pierwszy raz w domu ze starszym bratem, miałam wtedy 15 lat. Umówiłam się z tatą, że damy mu listę gości i, że więcej osób nie będziemy zapraszać. W przeddzień sylwestra brat mnie jednak zapytał czy mogą przyjść deóch kolegów. Wyszukałam ich na facebooku i jeden wpadł mi w oko. Zgodziłam się. W sylwestra, gdy go zobaczyłam, wiedziałam, że chcę go bliżej poznać! Okazało się, że ja też mu się spodobałam. Przegadaliśmy całą imprezę, super się bawiliśmy, a o północy się pocałowaliśmy :) Dziś mam 20 lat, minęło ponad 4 lata, a ja wciąż organizuję sylwestra i o północy całuję się wciąż z tym samym chłopakiem :)

    Odpowiedz
  • mb 3 kwietnia, 2017 at 22:38

    My poznaliśmy się w obcym kraju. Ja mieszkam tu od 3 lat, on od roku. Cala przygoda zaczęła się na snapchacie. (Nie pamietam nawet kiedy i jak to się stało, ze miałam go wcześniej w znajomych ;)) Wysłał zdjęcie na Mystory, ze znów wyjeżdża do Holandii z filtrem miejscowości z której pochodzę. Napisałam do Niego gdzie mieszka w tej Holandii i jak się okazało – bardzo blisko mnie wiec umówiliśmy się na spotkanie. W pierwszej chwili kiedy go zobaczyłam na dworcu, widziałam, ze chyba poczuł to co ja ;). Poszliśmy do ZOO. Gadaliśmy i gadaliśmy, bez przerwy, nawet zwierzęta przestały nas interesować ;). Jak wspominałam, pochodzimy w Polsce z tej samej miejscowości. Okazało się nawet, ze z tego samego osiedla… blok dalej. Trzeba było zobaczyć nasze zszokowane miny wtedy, bo nigdy wcześniej siebie tam nie widzieliśmy ;). A chodziliśmy nawet do tej samej szkoły! Musieliśmy wyjechać aż za granice żeby się poznać ;). Pod koniec znajdowało się akwarium ze złotą rybką, wrzuciliśmy monetę i każde z nas pomyślało życzenie. Minęło trochę czasu od tego spotkania, leciała jakaś reklama w tv która mi przypomniała o tej sytuacji, wiec zapytałam się Go czy pamięta co sobie wtedy życzył, odpowiedzial „Ciebie, nasza przyszłość”. Od razu zrobiło mo się ciepło na sercu. Jednak Złote Rybki mogą spełniać życzenia, ponieważ ja sobie życzyłam Jego, a teraz kupujemy mieszkanie planując dalsza wspólna przyszłość :) Pokochalam go bezgranicznie i nie wyobrażam już sobie bez Niego życia. Ja również nie wierzyłam w takie historie jak z filmu, dopóki nie przeżyłam tego na własnej skórze:)
    Wszystkim życzę znaleźć dwoją Druga Polowe :)

    Odpowiedz
  • Miliia 3 kwietnia, 2017 at 22:41

    Ja mojego męża poznałam w wakacje, które miały być najgorsze z ostatnich lat, nigdzie nie wyjezdzalam, całe wakacje u siebie w mieście lub u babci, pewnego dnia na stawie, gdzie chodziłam z mamą, siostrą i przyjaciółkami się kąpać postanowilam z moimi dwiema przyjaciółkami popływać, plynelysmy i widzialysmy na środku stawu dwa materace pełne chłopaków, zastanawialysmy się, do których popłynąć, aż tu nagle za naszych pleców padaja słowa „gdzie Was podwiezc dziewczyny?”. Ja wtedy po wycieczce szkolnej byłam zakochana w Krakowie, więc odp. „do Krakowa” i padł śmiech, dwóch chłopaków w pontonie, my uwieszone na nim i tak w wodzie przegadalysmy z nimi dwie godziny :) a że to były wakacje przed pójściem do liceum, to miałyśmy temat bo jeden z chłopaków chodził do tego liceum, do którego ja szłam, a drugi do tego co jedna z moich przyjaciółek. Byli to przyjaciele mojego męża, wtedy ja krecilam z tym chłopakiem co chodziło do mojego liceum, na którymś spotkaniu poznałam M, wtedy tylko pomyślałam, że przystojny i mega fajny, dni wakacji mijały, każdego dnia widzialysmy się z grupą zaprzyjaźnionych chłopaków, było full śmiechu, zabawy, no i miłość moja i tego chłopaka z pontonu, nasz związek trwał jednak krótko, jakoś 3miesiace, rozstalismy się w zgodzie, a z moim obecnym mężem pisałam często na gadu-gadu (kto to pamięta haha), spotykalosmy się, gadaliśmy godzinami, pisał że jego kumpel był głupi, że mnie zostawił (tak to on zerwał) no i do dziś się śmieje, że mąż tak mnie pociesza do dziś po tamtym rozstaniu hihi. A na naszym weselu, mojemu byłemu gdy składał nam życzenia powiedziałam „No widzisz i to wszystko przez Ciebie” :) kontakt z nim mam do dziś super, nie raz mi pomagal jak byłam sama w PL z dziećmi, odbierał z lotniska itp :) fajnie tak powspominać i tak już mija nam 12 rok razem

    Odpowiedz
  • Kasia 3 kwietnia, 2017 at 23:05

    My poznaliśmy się w liceum – chodziliśmy do tej samej klasy.
    M. bardzo mi się podobał, ale jakoś tak brakowało mi odwagi, aby spróbować się z nim umówić (po latach okazało się, że u niego było identycznie). Później zaszłam w ciążę z innym, po liceum kontakt z M. się urwał, a on sam wyprowadził się na drugi koniec Polski. Po 10 latach zgadaliśmy się na facebooku i dwa miesiące później byliśmy już parą. Przez ponad rok widywaliśmy się raz w miesiącu, aż wreszcie M. wrócił do rodzinnego miasta i zamieszkaliśmy razem :)

    Odpowiedz
    • Szafeczka 5 kwietnia, 2017 at 09:55

      Najważniejsze że skończyło się happy end’em! ;)

      Odpowiedz
  • Kasia J 4 kwietnia, 2017 at 05:11

    Ja swojego meza poznalam w pracy. Pracowalam wtedy u alergologa, on byl naszym pacjentem, przez 3 lata, co tydzien, pytal bym sie z nim umowila, ale mu odmawialam. On mial 22 lata, ja 25, jakos martwila mnie ta roznica wieku, ze on mlodszy. W koncu dalam sie namowic, i dzis jestesmy 11lat po slubie, mamy dwie coreczki 9 i 6 lat. Momentami wydaje sie, ze znamy sie od wiekow, ale czesto sa momenty kiedy zdaje sie, ze ta nasza milosc i malzenstwo sa tak jeszcze swieze. Ciagle staramy sie wzajemnie sobie imponowac, podobac sie jedno drugiemu, mile zaskoczyc jakims fajnym gestem, jakos to tak z nas wychodzi naturalnie, nic wymuszonego, nasz wlasny sposob na szczesliwe malzenstwo I guess :).

    Odpowiedz
  • Ewa 4 kwietnia, 2017 at 07:58

    Pojechałam na dyskotekę, co śmieszne za konkretnym facetem a spotkałam JEGO tydzień później poznałam swoich drugich rodziców bo teściai nie mogę ich nazwać (są naprawdę cudowni) praktycznie od razu wiedzieliśmy że jesteśmy razem :) jesteśmy tak jak Wy cudowne 10 lat razem, prawie 5 jako małżeństwo a do pełni szczęścia 3 letnią córeczkę :)
    ps. Uroczo się na Was patrzy pokazujcie się częściej tak na siebie zapatrzonych :)

    Odpowiedz
    • Szafeczka 5 kwietnia, 2017 at 09:59

      Postaramy się :*
      Dużo szczęścia dla Was!

      Odpowiedz
  • Miśka 4 kwietnia, 2017 at 08:22

    Ja poznałam mojego męża kiedy miałam 18 lat. Poznaliśmy się przez Internet ale już po pierwszym spotkaniu powiedziałam mojej przyjaciółce ze to będzie mój mąż, mimo że był 9 lat starszy. Nie obyło się bez wzlotów i upadków ale koniec końcem po 3 latach urodziłam naszą córeczkę a w tym roku będziemy mieli 5 rocznicę ślubu. Miłość od pierwszego wejrzenia istnieje – trzeba ja jednak cały czas pielęgnować ❤❤❤

    Odpowiedz
  • Z 4 kwietnia, 2017 at 09:27

    Ja męża szukałam po całym świecie… no może nie świecie, ale po całej Europie. Jeździłam wówczas zawodowo po eventach off-roadowych, gdzie wiadomo roi się od płci męskiej. Zdarzyły się jakieś motyle w brzuchu, ale w końcu uznałam, że tam nie znajdę tego czego szukam- same duże dzieci, ot Piotrusie Pany. Przestałam wyjeżdżać. W kraju spotykałam się z kimś kilka miesięcy, ale choć dorosłe życie ogarniał bardzo sprawnie, tak z czasem okazało się, że emocjonalnie w związku im dalej w las tym gorzej. Wtedy doznałam jakiegoś olśnienia, by nie szukać więcej faceta, a docenić siebie, zająć się swoimi planami, rozwojem… szczęście nie jest w kimś innym, a trzeba je znaleźć w sobie. Poczułam jak ten wieloletni głaz spada z moich ramion. Zapisałam się na dokończenie przerwanych studiów i wyjechałam do ukochanej babci na południu Polski, by zresetować myśli. OD zawsze jeździłam tam co roku w lato, czasem i na jakieś święta. Tym razem miało być inaczej niż zwykle. Mój młodszy brat cioteczny podrósł, znów mieliśmy wspólne tematy. Poprosił swojego przyjaciela, by pomógł mu w porządkach zaleconych przez babcię- wyrzucanie starych mebli z piętra. Przyszedł taki drugi gówniarz niespełna 18 lat (ja 22 lata wtedy) i właściwie nie wiem do dziś co się stało, bo nie było piorunów, amorów, motyli, żadnego WOOOW (a wiem jak to jest, bo przeżyłam takie zniewalające woow 2 razy), ale był niesamowity magnetyzm. Nie miałam tam swoich znajomych, więc trzymałam się z nimi i było coraz ciekawiej. Młody (tak o nim myślalałam) po kilku dniach zapytał, czy nie pójdę z nim na wesele w jego rodzinie. Popukałam się w myślach w głowę i szukałam wymówki. Przedłużałam jednak ciągle pobyt u babci. Czułam się taka wolnaaa i lekka, świetnie nam się spędzało czas we 3jkę. Po 2 tygodniach, wróciłam się po klapki do busa, którym akurat podróżowaliśmy w kilka osób i usłyszałam jak M mówi mojemu bratu ciotecznemu z drugiej str. auta, ze śniło mu się, że będę jego żoną i będziemy mieli dwójkę dzieci. Spanikowałam jak to usłyszałam, pomyślałam, że co to, to na pewno nie i żal mi się go zrobiło. Stwierdziłam, ze chyba przesadziłam i narobiłam chłopakowi jakichś nadziei na coś poważnego… choć sama właściwie nie miałam żadnych okreslonych planów do tej relacji, nie zakładałam niczego. Bałam się, ze może ja go skrzywdzę, bo pomyślałam, że pora chyba wyhamować… ale nie zawinęłam się. Po kolejnym tygodniu nie umiałam już myśleć o nikim innym, budziłam się z kurami, nie mogłam spać, powietrze między nami iskrzyło. Nasze rodziny się średnio lubią, więc byli w szoku i przeciwko, bo poza tym jak to ona starsza o 4 lata?! Oni twierdzili, ze on mi zniszczy życie, a moi, że ja sobie zniszcze życie. Pojechalam z nim poźniej na to wesele. Wszyscy pytali kiedy my, żartowali że za rok widzimy się na naszym- tak było widać tą chemię między nami. Nawet ktoś stwierdził, że byliśmy najbardziej zakochaną parą na sali. Jak patrzyłam w jego oczy, pierwszy raz miałam wrażenie, że ktoś patrzy prosto w moją duszę, a nie tylko na moją twarz, oczy, źrenice. Doznawałam wrażenia, że czas zastygał w miejscu, świat kurczył sie do przestrzeni w okół nas, zarazem się rozszerzając. 3 tygodnie później zamieszkaliśmy ze sobą na hurra! Mój ojciec powiedział, że zobaczę, że za 3 tygodnie wrócę z walizkami z powrotem z płączem i będę przepraszać. Ja mu na to, że jak nie to on mnie przeprosi. No i nie wróciłam :) Do dziś nie wiem jak my to zrobiliśmy, ze bez pracy i większych oszczednosci wynajęliśmy mieszkanie i je utrzymaliśmy, nawet coś jedliśmy! :D Brakowało lodówki- znalazła się, ktoś wystawił niemal nową, sprawną na klatkę. Nie było pralki?- właścicielka załatwiła. W lodówce w krytycznym momencie swiatło?- pan z warzywniaka pomagał. Pół roku od zamieszkania razem byłam w ciąży- kolejny szok, bo wg. medycyny byłam chodzącą antykoncepcją (przebadano mnie wzdłuż i wszerz swego czasu). Co zabawne nasz ślub odbył się dokładnie rok po tamtym weselu w jego rodzinie. Dziś jesteśmy 7 lat po ślubie, mamy 2 synów i 1 córkę, żyje nam się bardzo dobrze, szykujemy się do budowy domu- Ja i mój 4 lata młodszy gówniarz ;), który okazał się dużo bardziej zaradny życiowo, dużo dojrzalszy emocjonalnie niż nie jeden 10 lat starszy facet. Jestem z niego dumna, że jest moim mężem i kochamy się bardzo. By otworzyć się na poznanie tego jedynego, musiałam po prostu zrezygnować z poszukiwań. Dopiero wtedy miłość sama mnie znalazła.

    * M mówi, że jak miał 11-12 lat i przychodził nad staw przed domem mojej babci, widywał mnie czasem w ogródku i już wtedy sobie postanowił, że kiedyś się ze mną ożeni <3 A ja wówczas nawet nie zwracałam uwagi co te dzieci robią, wiedziałam tylko zę sobie biegają po okolicy.

    Odpowiedz
    • Szafeczka 5 kwietnia, 2017 at 10:05

      Jeju jaka piękna historia! Można by nakręcić film na jej podstawie ;) Życzę Wam duuużo miłości! :)

      Odpowiedz
  • B. 4 kwietnia, 2017 at 09:50

    Śliczne zdjęcia :) A gdzie robione?

    Odpowiedz
  • Mill 4 kwietnia, 2017 at 15:22

    Swojego męża poznałam na „weselnej randce w ciemno” 31 sierpnia 2013. Byłam tuż po licencjacie, zaczynałam w październiku magisterkę. Kilka dni wcześniej napisała do mnie koleżanka, że jej znajoma wychodzi za mąż, a świadek jej przyszłego męża nie ma z kim iść, a nie miał czasu szukać nikogo, bo ma wymagającą czasowo pracę. Trochę się zdziwiłam, że nie miał 5 minut, żeby zaprosić jakąś koleżankę. Moja koleżanka napisała do mnie, pokazała mi jego zdjecie i stwierdziłam, że raz kozie śmierć. Najwyżej wywinę się bólem głowy i po oczepinach się zmyję. Jakie było moje zdziwienie jak zobaczyłam go na żywo! Przystojny facet, fajnie się nam gadało i za tydzień byliśmy na weselu mojej siostry ciotecznej. A dzień po weselu już nierozłączni. I tak do dnia dzisiejszego. A obok mnie bawi się właśnie nasza 2letnia córeczka. A w planach następne i kolejne… ;-)

    Odpowiedz
    • Szafeczka 5 kwietnia, 2017 at 10:07

      Kolejna cudowna historia <3 Mnóstwo szczęścia dla Was :*

      Odpowiedz
  • Kasia z Wrocławia 5 kwietnia, 2017 at 12:32

    Brawa dla Nikoli!
    Te zdjęcia praktycznie nie różnią się od tych, które robi Adrian :) Wiadomo – obróbka zrobiła tu robotę (masło maślane :D), ale kadry? Kadry są fantastyczne. Gratulacje, Mała ma talent :)

    Odpowiedz
  • Lnc 5 kwietnia, 2017 at 15:00

    Miłość od pierwszego spojrzenia istnieje. Mając niecałe 18 lat wybrałam się w wakacje jak to na wsi bywa na „wiejska” ( takie najlepsze :-)) imoreze:-) Około 1 w nocy na salę wszedł ON. Co ciekawe mieliśmy wielu wspólnych znajomych a na siebie nigdy nie wpadliśmy. Gdy go zobaczyłam powiedziałam koleżance ze mi się podoba, a gdy koleżanka wyszła z sali na chwile, po powrocie zobaczyła z nas już razem jak wspólnie tańczymy. Co ciekawe mój mąż również zwrócił na mnie uwagę i pytał o mnie wśród znajomych:-) Moja pierwsza miłość trwa już 9 lat a owoc tej miłości cichutko kwili mi w kolysce:-)

    Odpowiedz
  • Blog Suvalkai 8 kwietnia, 2017 at 16:02

    Ale historia ;)

    Odpowiedz
  • Szyk mody 12 kwietnia, 2017 at 15:51

    Pięknie razem wyglądacie :).

    Odpowiedz
  • Arkanna 19 kwietnia, 2017 at 19:57

    Piękne zdjęcia i wy piękni :)
    Nasza historia zaczęła się podobno od kościelnej ławki czyli jakieś 29 lat temu :P nasze mamy zawsze siedziały w tej samej ławce a mój mąż podobno już wtedy okazywał zainteresowanie moją osobą :)
    W mojej pamięci utkwiło i z pewnością do końca życia nie zapomnę tego jak poczułam te tzw motyle stał z kolegami przed rekolekcjami w czarnym swetrze w długich blond włosach i tymi jego wielkimi oczyskami z wzrokiem którym hipnotyzuje mnie do dnia dzisiejszego i obłędnym uśmiechem miałam wtedy nie całe 14lat byliśmy razem wtedy pół roku że sobą jednak smarkacze byliśmy to nie był jeszcze nasz czas :P po 2 latach przed jego 18tymi urodzinami znów spotkaliśmy się tym razem w autobusie jadąc ze szkoły w myślach błagałam by się nie zatrzymywały a on zaczekał i zaczął rozmawiać i tak jesteśmy ze sobą już 14 lat, w sierpniu 8 po ślubie na koncie 2 dzieci 7i 5lat :*

    Odpowiedz
  • B.cherrylove 19 kwietnia, 2017 at 20:34

    Ja byłam w Piotrku zakochana od 1 klasy gimnazjum. Ale byl wtedy nieosiągalny dopiero po 5 latach spotkaliśmy się na imprezie i poprosił mnie do tańca ;) od tamtej pory jesteśmy nierozlaczni :) A w sierpniu slubujemy ;*

    Odpowiedz
  • Magda 19 kwietnia, 2017 at 20:37

    My poznaliśmy się w pracy. Pracowalismy razem dwa miesiace,pozniej on się zwolnił i kontakt urwał nam się na dwa lata. Po dwóch latach przypadkowa rozmowa doprowadziła do spotkania, i tak od tego czasu jesteśmy nierozłączni, nadrabiamy stracone lata ale oboje wiemy że warto było poczekać na taką miłość :) to jest to.

    Odpowiedz
  • Angelika 20 kwietnia, 2017 at 15:55

    Jak to mówią na każdego przyjdzie pora :) Mam 25 lat i przez większość mojego życia byłam bardzo skryta, grupka bliskich przyjaciół, małe doscwiadczenie w związkach, ale wszystko sie zmieniło kiedy postanowiłam wyjechać za granice. Nigdy nawet nie pomyślałam, ze spotkam tutaj miłość swojego życia, w zupełnie obcym kraju! Zaczęłam prace w jednej z niewielkich firm, pierwszego dnia mieliśmy obowiązkowe szkolenie z BHP i reguł panujących na zakładzie, nudne gadanie myśle sobie, ale wtedy wszedł ON! Cały świat zawirował, oczywiście nie mogłam skupić sie na prezentacji, ale tylko dlatego , że cała moja uwagę skradły jego oczy. I tak właśnie minął rok odkąd mój przełożony jest moim chłopakiem, na szczęście w domu rządze ja :)

    Odpowiedz
  • Zostaw komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

    Zobacz najnowsze wpisy!