by Karolina

Jeszcze nie umiem się z nią rozstać…. (+ HALA KOSZYKI)

Miejsca, Moda - Szafeczka - 15 stycznia, 2018

Towarzyszy mi od kilkunastu lat. Moja mama i babcia jej nienawidzą. Tak samo u siebie jak i u mnie. Muszę przyznać, że pod ich wpływem starałam się z nią rozstać, przynajmniej spróbować, odwyk chociaż jakiś…

W zimie już totalnie jestem od niej uzależniona. Wyjątkiem są upalne letnie dni. To wtedy potrafię o niej zapomnieć, nawet odrzucić ją całkiem na kilka dni. Takie rozstanie dobrze zwiastuje, ja czuję, że do tego rozstania już jestem gotowa, że zostaniemy oczywiście w kontakcie, ale już nie tak jak kiedyś. I wtedy przychodzi jesień, a ja wpadam w jej objęcia bez opamiętania. Kiedyś jeszcze mi się uda, ograniczę ją i stanowczo powiem, że już po prostu mam jej dość.

Moja szafa to w 90% ona… tak, to właśnie czerń tak bardzo do mnie przyległa. Przecież jest tyle bliskich jej kolorów… butelkowa zieleń, granat, brąz czy chociaż grafit. Natomiast ja, gdy tylko widzę w sklepie coś co oczyma wyobraźni już kupuję, to patrzę najpierw czy może jest również w czarnym kolorze. Też tak macie? To w sumie troszkę przerażające… Ja wiem, że czerń wyszczupla, jest elegancka, ale to już jest chyba lekko chory związek ;) Póki włosy mam jasne, to jednak jest jeszcze nadzieja.

Szybki wypad, szybkie (lecz przemiłe) spotkanie i mała wizyta w miejscu, które planowaliśmy odwiedzić już od dawna. Oto: Hala Koszyki!

Po zakończonej w 2016 roku rekonstrukcji Hala powróciła na mapę Warszawy jako miejsce kuszące zarówno pod względem wizualnym, kulturalnym jak i kulinarnym. I to właśnie dlatego nie mogliśmy się doczekać naszej wizyty! W środku jest pięknie! Aż żałowaliśmy, że nie możemy zostać, usiąść przy barze i wypić w tych okolicznościach… architektury małego drinka ;) Natomiast poszliśmy coś zjeść! Z naszym jedzeniem na mieście zawsze jest ciekawie, bo każdy lubi coś innego. W Koszykach zadanie było o tyle ułatwione, że byliśmy sami. Po dwukornym obejściu całego piętra gastronomicznego, postawiliśmy na Tuk Tuk, czyli tajski zakątek kuszący orientalnym zapachem. Nie żałowaliśmy… jedynie tego, że już nie mieliśmy miejsca na to, aby spróbować jeszcze jedzenia w innym miejscu. Na szczęście jeszcze szykują się nam wyjazdy do Warszawy, więc i tam zaglądniemy :)

Oj jakbym chciała, aby zrobili takie miejsce w Krakowie :) Może kiedyś się doczekamy…

bluzka/body (najbarwniejszy element ubioru) – born2be | spodnie – TALLY WEiJL | płaszcz – Springfield | buty – Wojas

Udostępnij wpis

15 komentarzy

  • Marta 15 stycznia, 2018 at 20:00

    Czekam, az zaczniesz kupować haftowane chłopki

    Odpowiedz
  • Ewcia 15 stycznia, 2018 at 20:24

    Ja też tak mam z czernią!
    Dziękuję za polecenie kolejnego cudownego miejsca! Pozycja obowiązkowa z Warszawie :)

    Odpowiedz
  • Olga 15 stycznia, 2018 at 20:28

    KOSZYKI!! Uwielbiam to miejsce!

    Odpowiedz
  • Paula 15 stycznia, 2018 at 20:35

    Hahah… mam tak samo. Mama, babcia od kiedy pamietam mowily mi cos w stylu : „kup sobie cos w koncu w innym kolorze, a nie tylko szukasz tych czarnych rzeczy. Chuda jestes, a czarny jeszcze bardziej cie wyszczupla!”. I wiesz co? Kilka razy próbowałam, ba, nawet czasami, gdy dana rzecz była w sklepie rownież w kolorze czarnym, ja celowo, maja na uwadze czyjeś słowa, brałam jakis inny odcien. I co z tego wyszło? Ze ostatecznie potem w wiekszosci takich rzeczy nie chciało mi sie chodzic. Stwierdzialam, ze mimo szczupłej sylwetki, bede chodziła w czerni bo po prostu to lubie. Z wielu powodow, a najważniejszym jest to, ze po prostu dobrze sie w niej czuje. Polecam zrobić to samo i nie słuchać innych :)
    Oczywiscie mam w szafie tez inne stonowane kolory, ale kupuje je gdy rzeczywiście cos mi wpadnie w oko. Czern mimo wszystko zawsze tam górowała. Kiedy sie ubieram to jeden z elementów garderoby musi i tak byc czarny, inaczej nie przeżyje :D

    Odpowiedz
  • wera 16 stycznia, 2018 at 20:45

    Ja nie lubię czerni przy twarzy. Po prostu mi nie pasuje i dlatego unikam tego koloru w górnych partiach ubrania.

    Odpowiedz
  • Kasia J 16 stycznia, 2018 at 21:32

    Ja tez bardzo lubie czern! Choc z wiekiem staje sie bardziej otwarta na inne kolory, zwlaszcza latem!
    Mimo wszystko czern zazwyczaj goruje, to taki klasyczny, elegancki kolor. Czasem staram sie wtracic jakis dodatek w innym kolorze kiedy i gora i spodnie sa w kolorze czerni…tak dla odmiany. Ale nigdy nawet nie bede probowala rozstac sie z czernia. Moge czasem cos zmienic w zaleznosci od dnia, humoru, okazji ale lubie czern i juz :).

    Odpowiedz
  • Salusiowo.blogspot.com 16 stycznia, 2018 at 22:40

    Ja też uwielbiam… Choć staram się kolorowo ubierać… Choć nie zawsze wychodzi

    Odpowiedz
  • m&m 17 stycznia, 2018 at 19:44

    ja mam tak z szarym… idę na zakupy i myślę sobie: nie kupię nic szarego! i powtarzam sobie to potem sto razy, jak mój wzrok odruchowo zatrzymuje się na szarych rzeczach… a czerń też lubię. i wbrew powszechnym opiniom, uważam, że kobiety w czerni wyglądają wyjątkowo pięknie – tak szlachetnie

    Odpowiedz
  • Gosia 21 stycznia, 2018 at 15:23

    Piękna sesja! Bardzo świątecznie

    Odpowiedz
  • Paweł 31 stycznia, 2018 at 00:38

    Jak zwykle cudne zdjęcia, dzięki!

    Odpowiedz
  • buty 1 lutego, 2018 at 00:14

    Świetne buty i do tego… czarne :)

    Odpowiedz
  • myscandilife 11 lutego, 2018 at 19:57

    Uwielbiam to miejsce! A szczególnie latem!

    Odpowiedz
  • Zostaw komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

    Zobacz najnowsze wpisy!