by Karolina

Niegrzeczne zachowania nie są problemem, a jedynie skutkiem…

Okiem rodzica - Szafeczka - 12 czerwca, 2017

W domu to prawdziwy aniołek. Prawdziwe oczko w głowie swojej mamy i największy powód do dumy kochającego taty. Mimo tego, że jest bystry, do szkoły wybiera się wyjątkowo niechętnie. Przeciąga wyjście jak najdłużej, a na jego buzi próżno szukać uśmiechu jaki powinien towarzyszyć witającemu się z nowym dniem dziecku. Jego mama obawia się szkolnych zebrań. Jest silna, jednak w jej oczach stają łzy, gdy słyszy o tym, że jej dziecko znów jest niegrzeczne i w sumie to nie ma kolegów. Dlaczego? Opowiem Ci dziś historie dwóch chłopców. Pozornie zupełnie innych, a jednak tak podobnych. Będących w takiej samej sytuacji i niestety z dwoma różnymi zakończeniami.

Mały wystraszony chłopiec

Przyjazd do obcego kraju to dla niego prawdziwa podróż w nieznane. Wyobraź sobie co czuje, gdy wchodzi do klasy. Normalnie dla dziecka zmiana szkoły to wyzwanie… a co wtedy gdy, czujesz na sobie te świdrujące spojrzenia, a do tego nie rozumiesz ani słowa? Później wcale nie było lepiej. Zamknięty w sobie, główny nacisk musi kłaść na naukę języka, bo prawie nic nie rozumie. No i ten dodatkowy nauczyciel… niby ma mu wszystko ułatwić, a jednak utrudnia wkręcenie się w tryby tej szkolnej machiny. Dzieci zaczynają mu dokuczać, on powoli staje się „niegrzeczny”. Zwraca w ten sposób na siebie uwagę czy odreagowuje stres? Jak bardzo musiały różnić się jego nadzieje, od tego z czym musiał się zmierzyć?

Tutejszy

Drugi chłopiec pozornie ma łatwiej. Pewnie gdyby nie rozmowy rodziców, nikt na niego nie zwróciłby większej uwagi. Po prostu kolega z klasy. Jednak mówi się, że jest niegrzeczny. Podobno przeszkadza na lekcjach i dokucza rówieśnikom. Z drugiej strony ktoś mu kurtkę do innego worka na buty schował – taki żarcik. Niby on sprawia kłopoty, a jednak często okazuje się, że to jemu dzieci dokuczają i niespecjalnie chcą się z nim kolegować. Sama byłam w podobnej sytuacji. W klasie zawsze byłam najmłodsza i najmniejsza i z tego powodu mi dokuczano. Przełożyło się to natychmiast na ogólną niechęć do szkoły. Zamknęłam się w sobie i robiłam swoje. Nikt problemu nie widział, nikt nie chciał pomóc. Może dlatego tak bardzo współczuję temu chłopcu?

Dwie historie tak różne, a tak podobne

Dlaczego pisze o nich? Otóż, obie te historie są do siebie tak samo podobne jak i różne. Jednak to w obu przypadkach rodzice i nauczyciele mają największy wpływ na to, jakie będzie ich zakończenie. To oczywiste, że zarówno ja czy Ty, jesteśmy zapatrzone w swoje dzieci, a cała reszta jest gdzieś tam daleko za nim. To dla swojego dziecka chcesz wszystkiego co najlepsze. Jednak bycie członkiem takiem mikro społeczności jaką jest szkolna klasa, to nie tylko dbanie o swój tyłek. Przecież dbając o dobro całej klasy, dbamy też o dobro swojego dziecka. Im lepsza atmosfera, tym lepiej Twoje dziecko się tam czuje, tym mniej dokuczania czy złośliwości. To nauka życia w społeczeństwie i nauka rozwiązywania związanych z tym problemów. Daleka jestem od tego, aby robić wszystko za dzieci i mówić kiedy i z kim powinny się spotykać. Jednak tą dorosłą niewidzialną ręką można je nakierować na pewne właściwe tory, które mogą przyczynić się do rozwiązania jednej z takich historii jak opisane powyżej. Dlatego apeluję, jeśli widzisz podobny problem w klasie Twojego dziecka nie czekaj, porozmawiaj. Z kim? Z dzieckiem, z nauczycielami i innymi rodzicami. 

Wracając do nich, jak się skończyły? W pierwszej, dzięki pomocy rodziców dzieci z klasy oraz pedagogów udało się sytuację odwrócić o 180°. Chłopiec z czarnej owcy stał się jednym z najbardziej lubianych kolegów. Druga? Cóż, jeszcze nie doczekała się happy end’u…

Żadne dziecko nie rodzi się złe. Są różne charaktery, różne poziomy energii, ale te zachowania powszechnie uważane za niegrzeczne, nie biorą się z nikąd. Jeśli nie są gdzieś podpatrzone, to z dużym prawdopodobieństwem są jedynie skutkiem, a nie problemem same w sobie. I tak też do nich powinniśmy podchodzić, zamiast wybierać drogę na skróty, która dla innych może okazać się drogą przez mękę.

PS Udostępnij proszę ten wpis, może zadziała to jak efekt motyla i pomoże jakiemuś dziecku w odzyskaniu przyjemności z chodzenia do szkoły -> FB

ZOBACZ TEŻ NOWY WPIS:

Popełniasz te niebezpieczne błędy nad wodą?

Udostępnij wpis

4 komentarze

  • Emilia 12 czerwca, 2017 at 19:42

    Pierwsza historia bardzo krzepiąca. Cieszę się że chłopcu udało się zaaklimatyzować i masz pełną rację, że ogromna w tym rola rodziców i pedagogów.

    Odpowiedz
  • Aneta 12 czerwca, 2017 at 19:47

    Podpisuję się pod tym co napisałaś na końcu, nasza rola w szkole to coś więcej niż myślenie tylko o sobie.

    Odpowiedz
  • Ilona 13 czerwca, 2017 at 13:20

    Pracuję z dziećmi tzw. „trudnymi” i pracuję z nauczycielami co na swojej drodze spotykają tych tzw. „trudnych” uczniów.
    Ile dzieciaków tyle historii, ale też widzę efekty pracy nauczycieli – gdy „trudny” staje się radosny i współpracujący.
    Oby tak dalej.

    Odpowiedz
  • zoio.pl 22 czerwca, 2017 at 13:16

    Tak, zgadzam się w całej rozciągłości. Nie ma dzieci niegrzecznych, są tylko dzieci, które są nieposłuszne (a posłuszeństwo uważam za wartość która jest bardziej negatywna niż pozytywna). A jeśli dziecko jest nieposłuszne to kara nie jest rozwiązaniem, dopóki sobie nie uświadomimy dlaczego. Może się znudziło i jest bardziej ambitne, może chce zająć się czymś ciekawym…

    Odpowiedz
  • Zostaw komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

    Zobacz najnowsze wpisy!