by Karolina

Przelewam niespełnione ambicje na córkę? Oczywiście!

Okiem rodzica - Szafeczka - 25 września, 2017

Tyle się mówi o tym, jak toksyczni potrafią być rodzice chcący, aby dzieci osiągały to czego im samym się nie udało. Co więc ze mną jest nie tak, że chcę zabrać mojej córce dzieciństwo i jeszcze o tym piszę? Popatrz na to z drugiej strony…

Wybierzmy się na małą podróż w czasie. Cofnijmy się o jakieś kilkanaście lat. Co widzimy? Małą Karolinkę, której zajęciami pozalekcyjnymi jest siedzenie na drzewie lub opiekowanie się psami sąsiadów. Czasem jakaś wycieczka, ale raczej na doczepkę. Taniec? Jedynie w późniejszych latach, na dyskotekach. Instrumenty? Granie na nerwach, chociaż i tak nie wiem czy kogoś to obchodziło. Sporty? Śmiało mogłabym startować w mistrzostwach świata w nieprzerwanym śnie. W myśl wszystkich przeciwników zajęć pozalekcyjnych, miałam mnóstwo czasu na bycie dzieckiem. Jak to wspominam? Średnio.

Wszystko wskazuje na to, że jestem idealnym materiałem na matkę wariatkę, która będzie miała bzika na punkcie zajęć dodatkowych, wykształcenia i zaplanowanej ścieżki zawodowej już od pierwszego dnia życia. A jednak nie. Niespełnione ambicje? To raczej świadomość tego co mnie ominęło i staram się wykorzystywać ją w znacznie bardziej racjonalny sposób, niż wcielając się w rolę managera i surowego trenera w jednym.

Jak to wygląda u nas?

Gdy tylko córka ma ochotę iść na jakieś zajęcia dodatkowe, a czas i nasz codzienny „rozkład jazdy” na to pozwala, nie widzę w tym problemu. Mimo iż chodzi dopiero do trzeciej klasy, już kilka różnych tematów przetestowała. Część odpadła, część została do teraz. Zero przymusu z mojej strony, przy jednoczesnym maksymalnym wsparciu. Nieważne czy to szarpanie strun w rytm Bałkanicy czy Adrian uczący się z nią podstawowych pozycji baletowych (kurde, jest w tym lepszy niż ja!). Cieszy mnie fakt, że ma ochotę i tę dziecięcą ciekawość świata przekuwać nie tylko na wspinanie się po drzewie, ale i zdobywanie nowych umiejętności. Poszerzanie swoich zainteresowań i zdolności. Czułabym się źle nie umożliwiając jej tego, zwłaszcza że patrząc na moje dzieciństwo, wiem jak mi tego brakowało.

Ostatnio ktoś się mnie zapytał, a co jak będzie chciała zrezygnować? Nic. Oczywiście nie poddam się tak łatwo, że pod wpływem jej jednego impulsu czy gorszego dnia polecę złożyć rezygnację. Jednak gdyby faktycznie chciała zrezygnować i zająć się czymś innym – droga wolna.

Łączenie kropek

Steve Jobs, człowiek którego kojarzy większość z nas, podczas rozdania dyplomów akademickich, wygłosił krótkie przemówienie. Wspominał ta o tym, że życie to nic innego jak łączenie różnych kropek, które są naszymi doświadczeniami i umiejętnościami. Nigdy nie wiemy co się nam w życiu przyda. Dlatego nie traktuję zajęć dodatkowych zero-jedynkowo. To nie jest tak, że dziecko uczące się tańca ma być tancerzem, a grające w szachy zawodowcem idącym w ślady Kasparowa. Każde zajęcia uczą czegoś więcej, niż tego co widoczne na pierwszym planie.

Nigdy nie miałam zaplanowanej konkretnej wizji przyszłości dla mojej córki. Nie zmuszam ani nie naciskam na wybór konkretnych zainteresowań i zajęć. Moje niespełnione ambicje, to brak zainteresowań z okresu szkolnego i przed tym chcę córkę ochronić. Tak samo Wy, nie bójcie się i ułatwiajcie zdobywanie kolejnych kropek, aby później można było z nich wyrysować piękną przyszłość.

Chętnie dowiem się jakie Ty masz podejście do tematu zajęć pozalekcyjnych. Czy Twoje dziecko uczęszcza na jakieś? Jeśli nie, to dlaczego?

Matka wariatka przelewająca swoje niespełnione ambicje na dziecko? To ja!

Jednak zanim coś napiszesz, przeczytaj ten…

Posted by szafeczka.com on Monday, September 25, 2017

Udostępnij wpis

17 komentarzy

  • Karina 25 września, 2017 at 19:23

    Moja uczęszcza i uwielbia mamy sporo o z niczego nie chce zrezygnowac Ja jestem na tak chociaż wolałabym aby się trochę ograniczyła

    Odpowiedz
    • Karina 25 września, 2017 at 19:29

      I każde wybrała sama No może prócz angielskiego z którego twierdzi że może zrezygnować jak narzekam na brak czasu

      Odpowiedz
      • Szafeczka 25 września, 2017 at 20:46

        haha u nas też zajęcia z angielskiego są na ostatnim miejscu w hierarchii ważności :)

        Odpowiedz
        • Karina 26 września, 2017 at 09:36

          dokładnie ale i tak chodzi na: konie, basen, balet i pływa na optymistach…

          Odpowiedz
  • Kasia J 25 września, 2017 at 19:30

    Moje dziewczynki, lat 10 i 7, uczeszczaja obecnie na gimnastyke i lekcje plywania, z wlasnej dobrowolnej i nieprzymuszonej woli. Nic pod presja i na sile. Gimnastyka sprawia im przyjemnosc, plywac uwielbiaja. Marzeniem mojej starszej corki jest byc kiedys ratownikiem lub instruktorem plywania…a nawet marzy jej sie wystartowac na olimpiadzie ;). Kto wie. Poki co ma marzenia i malymi kroczkami uparcie dazy do tego. Pracuje ciezko by dostac sie do druzyny gdzie te zajecia sa juz bardziej w zaawansowanym stopniu.
    Probowala baletu, gry na gitarze, ale po jakims czasie rezygnowala, stwierdzila, ze to nie dla niej. Obecnie tez zapisala sie do orkiestry szkolnej i uczy sie gry na klarnecie.
    Moj maz pochodzi z muzykalnej rodziny, sam umie grac na wielu instrumentach, wiec mial nadzieje, ze chociaz jedna z nich pojdzie w jego slady, poki co jest jak jest…moze kiedys, kto to wie.
    Mala uwielbia gimnastyke….bardziej niz plywanie ale chetnie chodzi tu i tam.
    Ja w podstawowce bylam gimnastyczka, taka co to szpagaty wywijala, mostki i rozne wygibusy…i bylo moim marzeniem byc tym kims, ale wiadomo jak to w tamtym czasach, nie bylo warunkow na dalszy rozwoj w tej dziedzinie, na prywatne zajecia…mimo tego nie narzucam moim corkom, by spelnialy moje marzenie ich kosztem. Wedlug mnie tak to nie dziala. Sa istotkami odrebnymi, inne moga miec zainteresowania. Narazie chodza na ta gimnastyke bo im sie podoba…ale nie maja silnego zaparcia w tym kierunku i kiedys pewnie przerwa i przerzuca sie na cos kolejngo.
    Mala lepsza w gimnastyce, starsza w plywaniu. Obie te czynnosci sprawiaja im wielka radosc wiec poki co czerpia z tego.
    Pragne tylko by byly w zyciu szczesliwe, cokolwiek beda robily byleby dawalo im to szczescie.

    Odpowiedz
    • Szafeczka 25 września, 2017 at 21:15

      Właśnie takie mam podejście. Nic na siłę. Nie bać się próbować nowych rzeczy, ale też nie obawiać się rezygnacji z tego co nie zaiskrzyło :)

      Odpowiedz
  • Salusiowo 25 września, 2017 at 20:59

    Nasz narazie piłkę i komputery… A czas pokaże

    Odpowiedz
  • Blueberry 25 września, 2017 at 21:23

    Mieszkam w małym miasteczku i jako dziecko sama zapisywałam się na dodatkowe zajęcia, które oferowała szkoła, czy Dom Kultury. Dwa kółka plastyczne, dwa teatralne, zajęcia komputerowe, chór szkolny i kościelny, wspinaczka na ściance (również darmowa), zespół młodzieżowy przy kościele – próbowałam wszystkiego i najczęściej po trzy koła na raz. Jednak najlepszą decyzję podjęłam będąc w zerówce – sama zapisałam się na zajęcia angielskiego, o czym rodzice dowiedzieli się dopiero jak przyszedł rachunek z przedszkola ;) Teraz jestem na trzecim roku filologii angielskiej i w niedalekiej przyszłości chciałabym zarażać dzieciaki językowym bakcylem :) Jak się kocha, to co się robi, to aż tak nie czuć, że się pracuje ^^

    Odpowiedz
  • Agata 25 września, 2017 at 21:50

    Mój synek ma dopiero 3 latka więc jeszcze nie uczęszcza na żadne zajęcia dodatkowe, ten temat wciąż przede mną, ale mogę się wypowiedzieć odnosząc się do swojego dzieciństwa. Bardzo doceniam to, że rodzice dali mi wolną rękę jeżeli chodzi o zajęcia dodatkowe i wspierali każdy z moich pomysłów. Balet? Nie ma sprawy, nawet jeżeli zupełnie nie było nam po drodze lekcja gry na fortepianie? Ok, zapiszmy Cię do szkoły muzycznej, co z tego że jesteś już w piątek klasie. Wolontariat? Czemu nie, jeżeli tego chcesz. Dziękuję im za to, że mój słomiany zapał nigdy ich nie zniechęcił, bo dzięki tym poszukiwaniom lepiej poznałam siebie, dowiedziałam się, co chcę robić i co sprawia mi największą frajdę.

    Odpowiedz
  • Ola 26 września, 2017 at 19:20

    A na jakie zajecia chodzi Pani corka?

    Odpowiedz
  • Mama na zielonej wyspie 27 września, 2017 at 10:50

    Moja Julia ma prawie 8 lat od 3 lat spełnia swoje marzenia chodząc na zajęcia z baletu. Od 2 lat chodzi do szkoły muzycznej uczy się gry na pianinie. Od pół roku błaga żeby pójść na lekcje gry na flecie poprzecznym. Choć wiem, że ballerina nie zostanie, pianistka też pewnie nie ale uważam że warto. Każde doświadczenie kiedyś się przydaje. Jej radość z zajęć I ten błysk w oku, a moja radość że jest szczęśliwa – niezastąpione. Moja młodsza córka Zuzia (2lata) też już zaczyna interesować się baletem. Ksawery ma 4 miesiące więc przed nami wszystko Myślę że miłością do śpiewania po rodzicach się nie zaraża. ;) Może i dobrze. Uważam że wszystkiego warto spróbować.

    Odpowiedz
  • eni 27 września, 2017 at 18:03

    Nie mam jeszcze dzieci ale jestem tego samego zdania co Ty. Moje dzieciństwo to też podwórko, trzepak, skakanie w gumę, telewizja itp. Czasem zdarzyło się, że poszłam na zajęcia dodatkowe ale tylko darmowe, bo domu nie było stać na zajęcia wymagające jakiekolwiek wkładu pieniężnego.. Te darmowe też stały się nie wypałem, Astronomia, zafascynowała mnie, kilka razy poszłam i kółko zostało rozwiązane, harcerstwo? nasza opiekunka okazała się oszustką i również odpuściłam, taniec? tylko patrzyłam jak moja koleżanka uczestniczyła bo mnie nie było stać na opłaty, stroje. Marzyła mi się szkoła muzyczna, gra na fortepianie, ale w domu wybijali mi to z głowy. Demotywowali mnie i przez to nie miałam też w sobie samozaparcia by coś osiągnąć. Poza tym te gimnazja były nie potrzebną zmianą, mam wrażenie że moja podstawówka więcej oferowała… Mimo tego, wiem że moim dzieciom będę chciała pokazać zainteresowania w różnych odsłonach jak i w tych w których ja nie zrealizowałam się.

    Odpowiedz
  • Aga 28 września, 2017 at 09:22

    Jestem w szoku, że nie chodziłaś na żadne zajęcia dodatkowe. Czytając od początku Twojego bloga, myślałam, że miałaś życie jak mała księżniczka. Bogaci rodzice, wysłali Cię o rok wcześniej do szkoły, bo mieli ambicje, abyś się rozwijała i była mądrzejsza od szarych jednostek, idących później. Piękne fotografie i to, że byłaś jedynaczką. Jak widać pozory mylą. dopiero niedawno widzę, że wcale tak kolorowo nie miałaś. Ta smutna, młoda dziewczyna ze zdjęcia, obok tej obecnej Ciebie. Wczesna ciąża, bo pewnie brakowało Ci miłości i kogoś, kto Ciebie będzie bezwarunkowo kochał. Posłanie, a właściwie odroczenie Nikoli o rok później do szkoły, aby ją uchronić od tego, przez co Ty przechodziłaś (choć tutaj niepotrzebnie, bo Nikola niebyła by najmłodsza w klasie jak Ty, bo posyłane były 7-latki, no ale skrajność). Dopiero teraz kleję te fakty i powiem Ci, że Cię mega podziwiam. Tyle przeszłaś, a potrafisz tworzyć wspaniałą rodzinę. Jesteś wspaniałą matką dla córki, kochasz ją, dbasz o nią i się mega troszczysz. Jednak takie matki, które same dużo przeszły są chyba najlepsze.

    Odpowiedz
  • Aga 28 września, 2017 at 09:24

    Jestem w szoku, że nie chodziłaś na żadne zajęcia dodatkowe. Czytając od początku Twojego bloga, myślałam, że miałaś życie jak mała księżniczka. Bogaci rodzice, wysłali Cię o rok wcześniej do szkoły, bo mieli ambicje, abyś się rozwijała i była mądrzejsza od szarych jednostek, idących później. Piękne fotografie i to, że byłaś jedynaczką. Jak widać pozory mylą. dopiero niedawno widzę, że wcale tak kolorowo nie miałaś. Ta smutna, młoda dziewczyna ze zdjęcia, obok tej obecnej Ciebie. Wczesna ciąża, bo pewnie brakowało Ci miłości i kogoś, kto Ciebie będzie bezwarunkowo kochał. Posłanie, a właściwie odroczenie Nikoli o rok później do szkoły, aby ją uchronić od tego, przez co Ty przechodziłaś (choć tutaj niepotrzebnie, bo Nikola niebyła by najmłodsza w klasie jak Ty, bo posyłane były 6-latki, no ale skrajność). Dopiero teraz kleję te fakty i powiem Ci, że Cię mega podziwiam. Tyle przeszłaś, a potrafisz tworzyć wspaniałą rodzinę. Jesteś wspaniałą matką dla córki, kochasz ją, dbasz o nią i się mega troszczysz. Jednak takie matki, które same dużo przeszły są chyba najlepsze.

    Odpowiedz
  • Maria 29 września, 2017 at 10:19

    I bardzo dobrze :) Powinniśmy sprawiać naszym urwisom wiele różnych możliwości do rozwoju siebie!

    Odpowiedz
  • Lacamissa 29 września, 2017 at 14:16

    Moja 5 latka uwielbia uczyć się języków.
    Kiedy sąsiadka, drzwi naprzeciwko otworzyła szkole językową, Kalinka od razu kazała się zapisać. Teraz uczymy się o ie, a przy okazji reszta rodziny uczy się od nas
    Ja tez jak byłam dzieckiem nie miałam możliwości uczeszczania na żadne dodatkowe zajęcia, więc jeśli moje dzieci mają chęć czegoś spróbować staram się im to ułatwić nejlepiej jak potrafię.
    To najlepsza droga do tego, żeby znalazły to, co kochają i chcą w życiu robić.
    Jeśli nie pozwolimy dzieciom na testowanie i błędy, to skąd będą wiedziały w czym są dobre i co je interesuje?

    Odpowiedz
  • F 6 października, 2017 at 12:41

    Dobrze, że masz takie zdrowe podejście do tego tematu. Brawo!

    Odpowiedz
  • Zostaw komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

    Zobacz najnowsze wpisy!