by Karolina

O tym, jak córka mnie uratowała

Okiem rodzica - Szafeczka - 26 lutego, 2015

Są takie sytuacje i takie nieszczęścia, które krążą po ludziach, ale raczej znamy je ze słyszenia. Wiesz, takie akcje, o których ktoś opowiada na imprezach czy babskich wieczorach. Ja nie wiem jak to jest, ale do takich sytuacji trzeba mieć chyba talent. No bo jak wytłumaczyć to, że 99% przypada na 1% Twoich znajomych? I ten 1% chodzi taki nieświadomy, aż tu nagle…

Ok, ale od początku. Wszystko działo się kilka dni temu. Niby luty, a tu w Krakowie wiosna. Błękitne niebo i temperatura na tyle wysoka, że mogłam wyjść bez kurtki. W tym roku mamy “ferie w mieście”, więc jak musimy coś załatwić, to ktoś musi zabrać córkę ze sobą. Akurat padło na mnie. Ogólnie to wszystko szło jak po maśle. Momentami czułam się jak w amerykańskiej komedii albo takim filmie familijnym, gdzie wszystko jest idealnie i takie przerysowane. Wszyscy uśmiechnięci, ale tak po amerykańsku! Nam wszystko się udaje, no i ta pogoda!

Wracając do sedna… Wszystko już załatwiłyśmy i kierujemy się w stronę wyjścia. To wbrew pozorom nie takie łatwe, bo budynek dość stary… i specyficzny. Coś w stylu: obskurny betonowy kloc wypełniony modnie urządzonymi biurami i wypełniony pracownikami mającymi jedynie anglojęzyczne nazwy swoich stanowisk. W drodze do wyjścia znajdujemy ubikację. To też do łatwych zadań nie należało, więc jak już jest, to postanowiłyśmy skorzystać. Najpierw młodsza, później ja. Córkę wystawiam przed drzwi i proszę aby grzecznie poczekała. Kilka chwil później łapię za klamkę… no i klops! Drzwi nie chcą się otworzyć! Jak na kobietę przystało zaczynam szarpać, ciągnąc, pchać, prosić, grozić… ale nic z tego.

Wspominałam już, że dzień jak z komedii? No właśnie… Ja z jednej strony, córka z drugiej i nie wiemy co robić. Ale siara! Zadzwoniłam do Adriana, on wysłał kogoś na ratunek, ale że długo to trwało, to Nikola wyszła po pomoc. No i wróciła za chwilkę z moimi wybawcami :) Taka dzielna! Oczywiście daleko nie pozwoliłam jej odchodzić… ale jednak bardzo pomogła! Poza tym ona jest naprawdę nieśmiałą osóbką, więc liczy się podwójnie ;)

No i jak sobie tak teraz o tym myślę, że moja mała córeczka, którą dopiero co rozpapcianym bananem karmiłam, teraz uratowała mnie z zatrzaśniętego kibla, to oczy pocą mi się momentalnie.

Druga myśl z tym związana, to refleksja na temat uświadamiania naszych dzieci odnośnie zachowań w sytuacjach awaryjnych. Przecież nigdy nie wiemy, kiedy to właśnie nam przytrafi się jedna z tych niesamowitych historii… a wtedy może okazać się, że moje maleństwo zostanie moim wybawcą i bohaterem. Dlatego uczmy dzieci odpowiednich zachowań! Zarówno na ewentualność zatrzaśnięcia w ubikacji, jak i w poważniejszych sytuacjach.

Jak to jest u Was? Czy Wasze dzieci wiedzą jak zachować się w awaryjnych sytuacjach?

Udostępnij wpis

24 komentarze

  • Gocha 26 lutego, 2015 at 19:30

    Chciałabym to usłyszeć: „proszę pana, moja mama zatrzasnęła się w toalecie!” :)

    Odpowiedz
  • Wedding Planner 26 lutego, 2015 at 19:36

    Kiedy dziecko pokonuje własne granice (w tym przypadku nieśmiałość) sukces cieszy podwójnie. Coś o tym wiemy.
    Swoją drogą świetny tekst!

    Odpowiedz
    • Szafeczka 26 lutego, 2015 at 20:41

      A czym Wy się możecie pochwalić? :)

      Odpowiedz
      • Wedding Planner 27 lutego, 2015 at 11:14

        Samodzielne płacenie za „swoje” produkty w sklepie – niby takie proste a jednak podanie pani pieniędzy, powiedzenie dzień dobry/dziękuję/do widzenia dzieci onieśmielało (a jedno miało wtedy lat 5 drugie 8). Teraz już takie coś jest dla nich zupełnie naturalne i nie wiem co je wcześniej hamowało. :D

        Odpowiedz
  • Agnieszka 26 lutego, 2015 at 20:25

    uff dobrze że wszystko szczęśliwie się skończyło :)

    Odpowiedz
  • Maja 26 lutego, 2015 at 20:53

    Ja moją córkę aktualnie uczę numerów alarmowych. Jeszcze troszkę się jej myli ale jesteśmy na dobrej drodze ;)

    Odpowiedz
    • Szafeczka 26 lutego, 2015 at 20:54

      Bardzo dobrze! Im wcześniej tym lepiej! :)

      Odpowiedz
  • Ania 26 lutego, 2015 at 21:02

    Czesc Karolinko …Nikolka jest cudowna mała kobietka zreszta jak jej mama :-* pamietam jak pare lat temu moj bratanek Filip miał chyba z 5 lat , szliśmy do jednego z dużych sklepów na zakupy , nagle wyrwał mi sie trzymany za rękę i zaczął uciekać , juz go miałam gonić ze młody mi zwiał …potrzym az mnie zatkało jak jako jedyny z masy ludzi podbiegł do kobiety która sie wywróciła zapytać sie czy nic jej sie nie stało i czy czasem jej nie trzeba cos pomóż …cos cudownego az serce sie rozkleja ..serdecznie was pozdrawiamy :-*

    Odpowiedz
  • Natalia 26 lutego, 2015 at 22:20

    Oj chyba mnie czeka jutro rozmowa z synem taka „na wszelki wypadek” :)

    Odpowiedz
  • Anka 26 lutego, 2015 at 23:01

    Moja córeczka ma 3,5latka i nadal nie mogę uwierzyć że aż tyle !;) jednak i nam przytrafiła się taka historia ,kiedy Nela poszła z babcia na spacer 46l. Trzyma się bardzo dobrze (nawet czasami lepieh ode mnie ;))więc nigdy nie miałam obawy zostawiając jej pod opieka córeczkę ale raz poszły na ten nieszczęsny spacerek i coś długo nie wracały po poszły tylkp po jakiś składnik , na obiad . Dzwonie , nic , wcześniej słyszałam karetkę ale niedaleko pogotowie więc , dobra wyszłam już zaniepokojona że nie odboera a to się nie zdarza …postawiłam trzy kroki a tam karetka i zamarłam ! Podbiegam a tam moja mama leży na ziemi wśród ludzi i ratowników , przytomna ufff i wtedy NELA !!!! I słyszę zza pleców „mamusiu tu jestem” a na wejściu do karetki wraz z ratowniczka pogotowia siedzi opatulona w kocyk moja córeczka malutka , kochana taka bezbronna i taka dzielna ! Wtuliła się tylko we mnie i powiedziała , że się bała trochę i że już tak nie chce , miała łezki w oczkach ! Widząc przerażona córeczkę i mamę sama się rozpłynelam ..od jakiegoś pana dowiedziałam się , że moja mama zasłabła , przewróciła się, a fo tego pana pobiegła moja mała Nela mówiąc ” prose pana prose pana moja babcia spadła prose pana , TAM !!” I z tego całego nieszczęścia byłam taka dumna z mojej córeczki nadal nie mogę uwierzyć że tak zrobiła że się nie bała zawsze mówiłam jej że jak coś się stanie trzeba wołać pomocy ale i tak nogdy nie myślałam że serio mogłaby znaleźć się w takiej sytuacji !! dumna mama wiem co czujesz i gratuluje Nikosi takiego dzielnego zachowania ! Brawa ! Dzielna dziewczynka a też nie taka duża ! Piękny tekst … pozdrawiamy ;)

    Odpowiedz
    • Melanka 27 lutego, 2015 at 14:47

      Wow! I to 3, 5 – latka! Dzielna córeczka :)

      Odpowiedz
    • Basia 27 lutego, 2015 at 15:40

      Babcia 46 lat i „nieźle się trzyma”. Przecież to młoda babka, do emerytury jej daleko, pewnie nawet siwych włosów jeszcze nie ma!

      Odpowiedz
      • Amandine 27 lutego, 2015 at 17:58

        Też mnie to trochę zniesmaczyło.Ta 46 letnia babcia jeszcze kilka lat temu sama mogła zostać mamą.Gorzej jakby dziecko szło z 80 letnia babcią ;) Gratuluję takich dzielnych dzieciaczków!!

        Odpowiedz
    • lara 27 lutego, 2015 at 17:52

      ja mam 22 lata, moja mama 46 i to jest piękna i młoda kobieta! bardzo dobrze się trzyma? tak można powiedzieć o 60 czy 70 letniej osobie!

      Odpowiedz
    • Szafeczka 27 lutego, 2015 at 18:43

      O rany córeczka rzeczywiście bardzo dzielnie się zachowała! Zuch dziewczyna! :)

      Odpowiedz
  • Ania 27 lutego, 2015 at 15:09

    świetny blog! pozdrawiam cieplutko :)

    Odpowiedz
  • PLF blog 28 lutego, 2015 at 18:22

    Nikola cudownie się zachowała! :)

    Odpowiedz
  • Palina 2 marca, 2015 at 21:13

    Jestes świetna, super piszesz, przyjemnie sie ciebie czyta, masz sliczna coreczke. Mogła bym wiedziec ile ma lat? :)

    Odpowiedz
  • Paulina 2 marca, 2015 at 21:45

    Jesteś świetna, super piszesz przyjemnie sie ciebie czyta. Masz sliczna coreczke moglabym wiedziec ile ma lat? :) Jestem tu nowa :)

    Odpowiedz
  • Maja 2 marca, 2015 at 23:21

    Córunia spisała sie na medal :) gratuluje bystrej córci, która wydobyła mame z opresji :)
    Uczulenie na sytuacje awaryjne to ważna sprawa – moja ma dopiero 2,5 roku, ale mysle ze trzeba wdrażać pewne zachowania na zasadzie im szybciej tym lepiej – nigdy nie wiadomo, co przyniesie kolejny dzien – niby amerykański a figlarny :) Ścisk!

    Odpowiedz
  • Zostaw komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

    Zobacz najnowsze wpisy!