by Karolina

Prawdziwe oblicza popularnych baśni

Okiem rodzica - Szafeczka - 24 listopada, 2015

Baśnie! Wszyscy mamy je w domach domach, te najsłynniejsze znamy bardzo dobrze. Ale czy na pewno?

Baśnie! Wszyscy mamy je w domach domach, a te najsłynniejsze znamy bardzo dobrze. Ale czy na pewno?

W zeszłym tygodniu córka przyniosła ze szkolnej biblioteki „Kopciuszka”. Książkę miała przeczytać, a później wypełnić krótki test w oparciu o treść. Już czytając książkę zwróciłyśmy uwagę na „pantofelki z popieliczki”, ale zbytnio się w to nie zagłębiałyśmy. Rozwiązując test miałyśmy wyjaśnić pojęcie „popielica”. Szczerze mówiąc nie miałam pojęcia co to słowo oznacza, a odpowiedzią okazała się być „wiewiórka”. Zaczęłam szukać w Internecie informacji na temat pantofelków Kopciuszka. Okazało się, że w oryginale Księżniczka miała pantofelki ze skóry popielicy! W późniejszych latach ktoś się pomylił i zamiast „vair” (popielica) użył „verre” (szkło) i tak zostało do dziś… Takich ciekawostek jest o wiele więcej! A większość z nich przyprawia mnie o gęsią skórkę!

Mała syrenka
Cała baśń jest w sumie podobna do tej wszystkim znanej wersji, ale zakończenie znacznie się różni. Wcale nie ma happy endu! Królewna, aby stać się człowiekiem, musi zabić swojego ukochanego. Nie jest jednak w stanie tego zrobić i z rozpaczy rzuca się do morza i staje się morską pianką bez duszy…

Czerwony Kapturek (+18)
Ta bajka to prawdziwy horror! W pierwszej wersji tej baśni, wilki zjada babcię i daje jej mięso i krew czerwonemu kapturkowi. Dziewczyna zjada własną babcię. Później wilk każe się rozebrać Czerwonemu Kapturkowi i zjada go. Masakra! Za to teraz mamy taką piękną wersję ;)

Śpiąca Królewna
Książę, po poślubieniu królewny, zabiera ją do zamku, gdzie wiodą szczęśliwe życie. Po pewnym czasie przychodzą na świat ich dzieci. Cudownie prawda? Jednak żeby nie było tak kolorowo,  wychodzi na jaw, że matka księcia jest potworem i chce zjeść swoje wnuki.

Niby brzmi strasznie, ale jak przypomnimy sobie bajkę o Jasiu i Małgosi to tam zła Baba Jaga też chce zjeść dzieci. W oryginalne występuje diabeł i diablica, której dzieci podrzynają gardło. Jak widać motyw ludożerców nie zanikł tak do końca i nikt raczej tej bajki nie omija szerokim łukiem. Większość dzieci ją zna i wcale nie drąży tematu zjadania dzieci. Prawda?

A jak jest z naszym Kopciuszkiem, od którego rozpoczęły się moje poszukiwania? Niby podobnie. Ale wróćmy do pantofelka. Przyrodnie siostry starając się aby pasował na nie pantofelek, ucinają sobie kawałki pięt i palców. Ten motyw akurat pamiętam ze swojej książki z dzieciństwa. Teraz chyba nie znajdziemy w księgarni takiej wersji.

Szukając oryginalnych zakończeń baśni, natrafiłam na dość zróżnicowane opinie rodziców. Niektórzy uważają, że nie ma nic dziwnego w tym, aby dziecko znało oryginalną wersję bajek. Oczywiście nie mówimy tu o hardcorowym Czerwonym Kapturku, ale o wersjach z uciętymi piętami czy Małej Syrence, która wcale nie stała się człowiekiem i nie wyszła za księcia.

Kiedyś uważano, że baśnie mają na celu przestrzegać dzieci przed złymi ludźmi. Wcale to nie taki głupi pomysł, prawda? Jednak z tych starych wersji baśni wycięto większość „złych” rzeczy i zastąpiono je tymi słodkimi wymarzonymi zakończeniami. Można by rzecz, że popadamy ze skrajności w skrajność. Ciekawa jestem jak owe baśnie będą wyglądały za następne 100 lat… Kto wie może znów wrócimy do korzeni?

A Wy co uważacie na temat przemocy i zła w bajkach? Przestrzegają, niepotrzebnie straszą czy może dają zły przykład?

Udostępnij wpis

24 komentarze

  • IZA 24 listopada, 2015 at 19:30

    Babcia czytała nam takie bajki. Nie pamiętam żebyśmy się specjalnie bali ale z drugiej strony moim dzieciom chyba odpuszczę :)

    Odpowiedz
  • Lena 24 listopada, 2015 at 19:42

    Ja również znam wersję Kopciuszka z obcinaniem palców a Śpiącej królewny z zakończeniem raczej +18 ale jestem zdania, że nie były one okrutne bez powodu. Przestrzegały nie tylko przed złymi ludźmi ale też przed złymi wyborami (jak Syrenka, również znam starą wersję) czy błędami, przed którymi ostrzegamy dzieci i dziś (Jaś i Małgosia w mojej wersji sami poszli do lasu i weszli do domu Baby Jagi). Na pewno do dzieci dotrze to bardziej, niż mamine gadanie piętnasty raz z rzędu „Nie rozmawiaj z nieznajomymi, uważaj na siebie”. Z zasady bajki miały UCZYĆ i bawić a uładzone zakończenia uczą jedynie, że życie będzie lekkie i przyjemne a każdy będzie nas kochał.

    Odpowiedz
    • Szafeczka 24 listopada, 2015 at 20:09

      Prawda, to całe „zło” w bajkach było uzasadnione. Teraz troszkę straciło na sile, ale tak jak w Jasiu i Małgosi wciąż gdzieś tkwi :)

      Odpowiedz
  • Ana 24 listopada, 2015 at 19:51

    Aż mnie gęsia skórka przeszła! Cieszę się, że jako dziecko nie poznałam tych wersji ;)

    Odpowiedz
  • Agnieszka 24 listopada, 2015 at 19:57

    Kiedyś uważałam, że dziecko nie powinno oglądać bajek ze złymi bohaterami. Bajek w których padają zwroty jakich nigdy nie chciałabym słyszeć od mojego dziecka. Teraz troszkę mi się to zmieniło. Może dlatego że mój syn ma już 8 lat ;)

    Odpowiedz
    • Szafeczka 24 listopada, 2015 at 19:58

      Też tak przez chwilkę uważałam, ale szybko mi przeszło ;)

      Odpowiedz
  • Alicja 24 listopada, 2015 at 20:04

    Ja chyba byłam przewrażliwionym dzieckiem, bo pamiętam że bajki mnie przerażały. I nic to, że dobrze się kończyły, miałam koszmary o wilku, o tym, że błąkam się samotnie w lesie gdzie porzucili mnie rodzice albo uciętych piętach (tak doskonale pamiętam tę wersję). Nie wiem dlaczego ale chyba najbardziej wstrząsnęła mną mała syrenka ale mnie czytano wersję, nie pamiętam czy to wersja Andersena, że musiała zdecydować czy chce stać się kobietą ale pod warunkiem, że przy każdym stąpnięciu będzie czuła taki ból jakby ostrza noży przecinały jej stopy wrr…….. Ta hardcorowa wersja totalnie mną wstrząsnęła, tak dokładnie wyobrażałam sobie, ten szczegółowo opisany ból, że niemal go czułam. Chyba wtedy zostałam feministką ;)

    Moja córka chodzi już do szkoły ale zna tylko lajtowne wersje tych historii, pozbawione krwawych wątków ale kiedyś jej podsunę do przeczytania. Ja przeczytałam gdzieś pod koniec podstawówki i pamiętam, że wtedy już bardzo mi sie podobały i udało mi się odczarować strach przed nimi. To po prostu nie są bajki dla małych dzieci albo może dawniej dzieci były bardziej odporne, bo rzeczywistość była jeszcze gorsza?

    Odpowiedz
    • Szafeczka 24 listopada, 2015 at 20:13

      „Chyba wtedy zostałam feministką” – piękne ;)
      Faktycznie te opisy mogą działać na dziecięcą wyobraźnię. U nas też jeszcze nie były czytane te hardcorowe wersje…

      Odpowiedz
  • Emilia 24 listopada, 2015 at 20:13

    Wg mnie zawsze się znajdą bajki które dają zły przykład… Niestety puszczają je nawet te najpopularniejsze kanały z bajkami :(

    Odpowiedz
  • Anna 24 listopada, 2015 at 21:01

    Aż mi się głos zjeżył na głowie!

    Odpowiedz
  • Monika 24 listopada, 2015 at 21:18

    Polecam zapoznać się z całym zbiorem baśni Braci Grimm. Pamiętajmy też, że po pierwsze Grimmowie nie napisali tych baśni ale zebrali je z legend przekazywanych ustnie; a po drugie baśnie nie były pisane dla dzieci. To były historie ludowe stare jak świat. A po trzecie – odnoszą się do podświadomości i wszystko, co się tam dzieje, ma swój sens, niekoniecznie dosłowny. Warto też poczytać opracowania badaczy baśni, można się wiele dowiedzieć. Pozdrawiam :)

    Odpowiedz
  • Alicja 24 listopada, 2015 at 22:03

    Z tym pantofelkiem to mnie zaskoczyłaś… Całe życie w nieświadomości…

    Odpowiedz
  • Ewa 24 listopada, 2015 at 22:11

    Czerwony kapturek to jakiś horror. Dobrze ze nie znałam. A z tym obcinaniem pięt i paluszków to …pamiętam z dzieciństwa. Do tej pory mi niedobrze jak sobie przypomnę.

    Odpowiedz
  • Małgorzata 24 listopada, 2015 at 22:50

    Jestem jak najbardziej za czytaniem oryginałów z jednym ale… to nigdy nie były opowieści dla małych dzieci. To historie dla młodzieży i to młodzież była ich odbiorcami. Straszenie dzieci wilkami, babą Jagą i innymi nie jest dobrą metodą, lepiej dziecku wytłumaczyć, dlaczego w konkretnych sytuacjach trzeba zachować ostrożność. Znam dzieci, które są straszone w ten sposób efekt jest taki, że do lasu boja się chodzić (nawet z opiekunami), starszych, mało atrakcyjnych pań też się boją, bo przecież baba Jaga itd. Dla mlodzszych dzieci jest ooogroomny wybór bajek i wierszy, choćby naszych rodzimych twórców, więc zamiast czytać chłam może lepiej dostosować wybór do wieku.

    Odpowiedz
    • Szafeczka 24 listopada, 2015 at 22:58

      Według Wikipedii: „Zdaniem Brunona Bettelheima baśń ukazuje problemy egzystencjalne w sposób zwarty i prosty, w formie przyswajalnej dla dziecka.” – więc jednak niektórzy sądzą inaczej… ;)

      Odpowiedz
      • Małgorzata 24 listopada, 2015 at 23:27

        To, że sądzą inaczej, to akurat mnie ani nie dziwi, ani nie złości, ani nie zaskakuje. Niemniej ja psychoanalitykom nie bardzo wierzę :P, a Bettelheim za dużo nagrabił sobie swoją koncepcją dotyczącą przyczyn autyzmu, bym mu wierzyła. Baśń baśni nierówna, są baśnie mniej drastyczne. No i wreszcie, nie trzeba być uczonym, wystarczy być rodzicem, by zauważyć, że straszenie nie jest żadną metodą wychowawczą. Chyba że… chcemy wychować posłusznego i potulnego człowieka, no to może…

        Odpowiedz
  • Asia - WoodPassion 25 listopada, 2015 at 08:28

    Mi mama czytała bajki o strzygach na przykład, taką starą księgę miałyśmy „Klechdy polskie” – tam dopiero hardcore był. Ale jakoś wydaje mi się, że moja córka za bardzo wrażliwa jest i pomimo że ma 5 lat to jeszcze za wcześnie na takie bajki. Ona boi się nawet jak ogląda My Little Pony :) więc raczej tych bajek też się wystraszy :) Ale może kiedyś….

    Osobiście uważam jednak, że takie hardcorowe bajki nie za wiele wnoszą do rozwoju dziecka oprócz strachu przed czymś. Nie dają absolutnie rad, jak poradzić sobie w danej sytuacji, jakie rozwiązanie obrać. Jak wybrnąć. Marna to rozrywka :)

    Odpowiedz
    • Szafeczka 25 listopada, 2015 at 13:20

      To prawda – nie dają absolutnie żadnych rad jak radzić sobie w takich sytuacjach!

      Odpowiedz
  • Ola 25 listopada, 2015 at 13:33

    No to się można dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy na temat znanych baśni… aż się za głowę chwyciłam!

    Odpowiedz
  • Jolka 25 listopada, 2015 at 14:09

    Ja uważam, że troszkę przemocy z bajkach nikomu nie zaszkodzi a jedynie może wyedukować. Jednak oryginalne wersje baśni troszkę za bardzo szokują!

    Odpowiedz
  • MBP 27 listopada, 2015 at 11:09

    Pamiętam jak na zajęciach z literatury dziecięcej prof. tłumaczyła nam że Czerwony Kapturek to bajka (dla dorosłych) powstała aby przestrzec kobiety przed kontaktami z nieznajomymi mężczyznami. Wyryło mi się to w pamięci bardzo mocno. :)

    Odpowiedz
  • mama okruszkowa 27 listopada, 2015 at 15:26

    Mnie bardziej martwi to, że w tych baśniach (nie wiem jak w oryginale) rodzice popychają dzieci w takie sytuacje. Ojciec wywożący dzieci di lasu i zostawiający je tam. Ojciec zostawiający kopciuszka pod opieką nienawidzących ja osób. Lub każda inna gdzie macocha to istne zło wcielone…

    Odpowiedz
  • Fibi 9 grudnia, 2015 at 10:16

    Drogie mamy!
    Dzięki baśniom dzieci poznają, że na świecie jest zło…Ma postać wilka, albo niedobrej macochy. Dobre zakończenie baśni jest nieodzowne i pozwala im na sublimację wcześniej wzbudzonego lęku przed złem. Baśnie są nie tylko potrzebne, ale i konieczne! Jeżeli będziemy karmić nasze dzieci wyłącznie cukierkowymi historiami, to stając w obliczy zła, strachu, przemocy, smutku (np. utraty rodzica) nie będą wiedziały co z tym zrobić. Z traumą trzeba mądrze oswajać a nie wychowywać jakby zła i smutku na świecie nie było…

    Odpowiedz
  • Zostaw komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

    Zobacz najnowsze wpisy!