by Karolina

Prezent na zawsze – inspiracje

Dodatki - Szafeczka - 17 grudnia, 2015

Prezenty pod choinkę gotowe? Jeśli nie, to mam dla Was kilka inspiracji. Tylko, uwaga! Nie zajdziecie tu pomysłów na to jaką kupić zabawkę. Za to pokażę Wam pomysły na prezent, który może stać się pamiątką na całe życie. Co to może być? Biżuteria dla dziewczynki!

Biżuteria którą otrzymujemy, zwłaszcza w szczególnej chwili, potrafi zostać z nami na zawsze. To coś więcej niż kolejna zabawka. Ja sama pamiętam mój złoty pierścionek, który otrzymałam z okazji chrztu. Długo czekałam, aż będzie pasował na moje małe paluszki. Moment w którym wreszcie mogłam go założyć – bezcenny! Oczywiście nie mówię tu o chodzeniu w im do szkoły. Jednak na „większe wyjścia” – cudownie było go założyć! Dziewczynka która dostaje od rodziców/bliskich tak wyjątkowy prezent – czuje się bardzo ważna!

Oczywiście poza walorami emocjonalnymi, biżuteria musi się podobać. Z okazji zbliżających się świąt, wraz z córką przygotowałam dla Was mały przegląd. O to nasze propozycje :)

1 | 2 | 3 | 4

5| 6 | 7

8 | 9 | 10 | 11

12 | 13 | 14 | 15

KONKURS!

Pamiętasz swoją pierwszą w życiu biżuterię? Opisz w komentarzu właśnie to wspomnienie!

Z komentarzy wybiorę 5 najciekawszych i nagrodzę biżuterią dla małych księżniczek! Na komentarze czekam do 20.12.2015 (do północy), a wyniki ogłoszę najpóźniej 22.12.2015.

Nagroda główna:

i 4 nagrody pocieszenia:

Powodzenia ;)

WYNIKI KONKURSU

Jak zawsze nie było łatwo. Te komentarze są świetnym dowodem na to, jak biżuteria może być wspaniałym prezentem i pamiątką na całe życie. Dziękuję za wszystkie historie, którymi się ze mną podzieliliście i gratuluję pięknych wspomnień :) Poniżej wyniki konkursu. Zwyciezców proszę o kontakt mailowy.

I miejsce – Anna

Pierwszą biżuterię dostałam dopiero w wieku 25 lat. Może i długo na nią czekałam, ale jest dla mnie wyjątkowa. To symbol miłości. Uczucia wyjątkowego – znak, że jest ktoś kto bardzo mnie kocha i chce spędzić ze mną całe swoje życie. To pierścionek zaręczynowy. Od ślubu minęło już prawie 7 lat a ja wciąż wspominam TEN dzień gdy go dostałam – świece, gorący kubek „żurek”, najtańszy szampan ze „stonki” bo były to czasy kiedy byliśmy goli i wesoli no i oczywiście mężczyzna mojego życia i najcudowniejszy pierścionek jaki kiedykolwiek widziałam :)

wyróżnienia:

Ruda

Pamietam dokladnie to male kolorowe pudeleczko z kokardka na wieczku a w srodku delikatny pierscionek-drobniutki listek z cyrkoniami.. Prezent na zakonczenie podstawowki. Jaka ja sie wtedy czulam dorosla:) Trzpiot byl ze mnie straszny wiec pierscionek nie wytrzymal nawet tygodnia-polamal sie. Byla wielka rozpacz,morze lez. A co zrobila kochana mama? Wsiadla na rower i pojechala kupic drugi,taki sam Od tamtego dnia minelo prawie 20 lat a ja wciaz mam oba pierscionki,nawet ten polamany

Tina

Drodzy Państwo :) moja pierwsza biżuteria jest prezent od taty: złoty pierścionek z niebieskim kamieniem i dwoma cyrkoniami. Zrobił go własnoręcznie mój tato. Patrząc na ten pierścień przypominają mi się najpiękniejsze chwilę dzieciństwa.. ten pierścionek zostanie moim najukochanszym pierścieniem do końca życia :))

Monika

Moją pierwszą w życiu biżuterią, taką cenną był wisiorek, który dostałam od mamy w dniu ukończenia 18 lat. Pamiętam jak jeszcze jako mała dziewczynka przyglądałam się jak mama zakłada go na wszelkie większe wyjścia i imprezy rodzinne. Już wtedy wiedziałam, ze kiedyś będzie mój, jednak do tego czasu muszę dorosnąć i docenić jego wartość, nie tyle co materialną, a sentymentalną, bo przecież o to głownie chodzi. Wisiorek przekazywany jest w naszej rodziny już od 4 pokoleń. Zawsze na 18 urodziny matka przekazuje, go córce. Pamiętam jak mama wtedy powiedziała, żebym cieszyła się nim póki tylko mogę, bo kiedyś będę musiała go oddać, a co za tym idzie, muszę o niego dbać, bardziej niż o inne rzeczy. Choć jest to tylko rzecz, ma jakaś niezwykłą moc. Cieszę się, ze kiedyś przekaże go mojej córce w dniu jej 18 urodzin :)

Kasia

Ach,ten post przywołał pewne wspomnienia że aż postanowiłam otworzyć szkatułkę i popatrzeć na mój skarb leżący gdzieś na dnie…To pierścionek.Malutki,cieniutki, z kamyczkiem mieniącym się kolorami tęczy gdy się nim poruszy.Zupełnie niepozorny,chyba nawet nie jest ze złota ale jakże dla mnie wartościowy.To pierścionek od mojego taty który wtedy był ode mnie bardzo daleko.Wyruszył za ocean, żeby nam było lepiej jednak tęsknota za rodziną była silniejsza…Właśnie wtedy otrzymałam to cudo.Prezent dla swojej małej księżniczki.Hmm…muszę sprawdzić,może nadszedł czas i nie spadnie z paluszka mojej księżniczki :)

Udostępnij wpis

339 komentarzy

  • Malwina 17 grudnia, 2015 at 19:45

    Moja pierwsza biżuteria która pamiętam był łańcuszek na Pierwszą Komunię. Pamiętam że bardzo o niego dbalam I chowalam aby go niechcący nie zgubić czy nie urwać . Mam córeczkę której chciałabym podarować tak piękny prezent a ze jeszcze nie wymyśliłam nic ciekawego ten byłby idealny .

    Odpowiedz
  • Monika 17 grudnia, 2015 at 19:46

    Moją pierwszą biżuterię dostałam od babci, kiedy miałam 7 lat. Początkowo nie byłam zadowolona z tego prezentu. Dostałam wtedy cudowne, urocze kolczyki – perełki i noszę je do dzisiaj! Obecnie mija już 10 lat, a ja nadal jej mam. Chociaż nie jestem już małą dziewczynką, to w biżuterii najcudowniejszy jest ten urok, który nie przemija i to że z czasem odkrywasz w niej inną wartość. Dawniej były dla mnie tylko ładne, a teraz sentymentalne i niezbędne na co dzień :)

    Odpowiedz
  • joanna 17 grudnia, 2015 at 19:48

    Moja pierwsza biżuteria była zabawką. Ale jaką?! Pierścionek z gumy turbo. Eksponowałam ją wszędzie, chciałam, żeby cała rodzina podziwiała mój pierścionek zaręczynowy – zdecydowanie to była rzecz, której strzegłam, żeby nigdzie się nie zapodziała. Piękny „srebrny” pierścionek stał się moim talizmanem i nie ściągałam go nawet do snu.

    Odpowiedz
  • Paulina 17 grudnia, 2015 at 19:51

    Jako dziecko miałam przekłute uszy w wieku 4 lat i miałam masę kolczyków lecz pierwszy piękny złoty komplet który pamiętam jako prawdziwą biżuterię dostałam na komunię. Jak dziś pamiętam swoją fryzurkę na „baranka” (byłam wtedy ścinana na grzybka) i moment gdy dawno nie widziany wujek sprawdzał czy mam przekłute uszy. Przy rozpakowywaniu prezentów okazało się że dostałam komplet złotej biżuterii składający się z kolczyków oraz zawieszki do łańcuszka w kształcie motylka. Kolczyki zmieniam lecz gdy chcę ubrać łańcuszek na jakąś okazję wybieram właśnie tą zawieszkę :)

    Odpowiedz
  • zizell 17 grudnia, 2015 at 19:56

    Moją pierwszą biżuterią były złote kolczyki które należały do mojej babci gdy była młoda, gdy skończyłam 6 lat babcia przekuła mi nimi uszy. W styczniu kończę 21 lat i nie zdarzyło się bym kiedykolwiek je ściągnęła. Babcia zmarła a te kolczyki to jedyna pamiątka którą po niej mam i ciągle mi o niej przypominają.

    Odpowiedz
  • Dominika 17 grudnia, 2015 at 19:56

    Moją pierwszą biżuterią, którą pamietam były złote kolczyki od mojej ukochanej cioci. Jeździłam do niej co roku na wakacje i pewnego razu, gdy miałam 5-6 lat wzięła mnie do kosmetyczki i kazała przebić mi uszy, a do tego kupiła mi śliczne złote kolczyki. Mama nic o przebijaniu nie wiedziała ;). Kolczyki mam do dziś i czasami nadal je noszę (na zmianę z tymi od Ukochanego) :). Mam do nich ogromny sentyment!

    Odpowiedz
  • Paulina 17 grudnia, 2015 at 19:57

    Pierwszą biżuterię dostałam od prababci na roczek;) był to złoty pierścionek z cyrkoniami;) mało tego był to pierścionek zaręczynowy mojej prababci. Moja mama miała mi przekazać ten prezent na 18 urodziny. widziałam go dużo wcześniej i nie mogłam się doczekać aż go dostanę;) ukradkiem go przymierzałam. Uwielbiam ten pierścionek bo jest niezwykłą pamiątką, która do dziś noszę (już prawie 7lat) chociaż brakuje w nim kilku cyrkonii. Dziś mam córeczkę (druga ma się pokazać w kwietniu) i chcę go jej przekazać na 18urodziny;)

    Odpowiedz
  • Kasia 17 grudnia, 2015 at 19:59

    Moja pierwsza , prawdziwa biżuterią ( pomijając oczywiście odpustowe pierścionki ) były złote kolczyki z CZERWONYM oczkiem , które dostałam na I Komunię. Kolczyki mam do dziś . Sama juz ich nie noszę , bo podarowałam je 6-letniej córce :-) Amelia nosi je z dumą , bo przecież kiedyś były to kolczyki mamy :-D

    Odpowiedz
  • alicja 17 grudnia, 2015 at 20:02

    ja swoja pierwsza bizuterie dostalam na komunie.byly to trzy zlote lancuszki i trzy zlote zawieszki.jedno serce,jeden skorpion(bo taki mam znak zodiaku) i jedno pol serduszko.mama zalozyla mi wszystkie 3 na spacer po komunii.ach jaka bylam dumna noszac az 3 zestawy na chudziutkiej szuji.strasznie mocno sie cieszylam ze je mam.no i tego tez samego dnia wszystkie 3 zgubilam.i taka byla moja przygoda z bizuteria.

    Odpowiedz
  • Patrycja 17 grudnia, 2015 at 20:03

    Moja pierwsza bizuteria. Hmm, nie wiem czy pierwsza, ale doskonale pamietam. Byl to zloty pierscionek na pierwsza komunie swieta, ktory dostalam od ciotki. Baardzo dlugo czekalam az w koncu z ktoregos palca nie spadnie i w koncu po latach udalo sie. Nie zapomne jak go zgubilam i strasznie rozpaczalam. Ale na szczescie po pewnym czasie udalo mi sie go odnalezc. Nosze go do tej pory.

    Odpowiedz
  • Kasia D 17 grudnia, 2015 at 20:04

    Masz rację, zabawki są tylko na chwilę a biżuteria – złoto, srebro – na całe życie…
    Ja jestem ogromną fanką bransoletek na rękę, tych na sznurkach, rzemykach i ten właśnie prezent pamiętam jako może nie pierwszy [bo chyba pierwsza była moja Babcia ze złotym pierścionkiem kiedy byłam dzieckiem], ale wyjątkowy i najważniejszy.
    Bransoletka z srebrnym serduszkiem, na którym wygrawerowane jest imię „Kornelia” czyli prezent od męża tuż po narodzinach Naszej córeczki <3
    Tak, to jest pierwsza i jedyna "biżuteria", którą noszę i będę nosić już zawsze :)))

    Odpowiedz
  • Kasia 17 grudnia, 2015 at 20:05

    MOja mamo mówi, że pierwszą biżuterię dostałam w dniu swoich urodzin. JEST to złoty pierścionek z oczkiem z kości słoniowej…. dostała najpierw ten pierścionek moja mamusia, za urodzenie mnie, od swojego męża, a mojego taty. Chodziła w nim do osiągnięcia przeze mnie dorosłości, teraz mam go ja….jestem z niego bardzo dumna :)
    obecnie jestem w stanie błogosławionym,….

    Odpowiedz
  • Emi 17 grudnia, 2015 at 20:08

    Kiedy dostałam swoją pierwszą biżuterię byłam mała jak okruszek… Wśród złotych łańcuszkow i medalikow znalazł się on… złoty pierścionek z czterema cyrkoniami które dostałam od matki chrzestnej w dniu chrztu. Jako dziewczynka wyciagalam pudełeczko z tym cudenkiem aby chociaż chwile potrzymac za duży pierścionek na palcu. Az wreszcie przyszedł ten moment kiedy miałam ok 16 lat i wreszcie mogłam go nosić – bez obawy ze spadnie :) pewnie dlatego ze tak długo na niego czekałam zaszczepilo to we mnie wielka miłość do pierścionków, nie noszę żadnej innej biżuteri :)

    Odpowiedz
  • Marta 17 grudnia, 2015 at 20:12

    Ja swoją pierwszą biżuterię pamiętam jak dziś. Dostalam zlote kolczyki od mamy o których marzyłam od jakichś dwóch lat bo w domu się nie przelewalo… Miałam 7lat i marzenie się spełniło. Dumnie w nich chodziłam do Pierwszej Komuni. W wakacje jednak stało się nieszczęście i zgubilam jeden z kolczyków. Płakałam cały tydzień, mama specjalnie pożyczyła pieniądze, żeby kupić mi kolejną parę, która mam do dziś i czekają, aż wrecze je mojej córce Mai :)

    Odpowiedz
  • Agata 17 grudnia, 2015 at 20:18

    Bransoletka z cukierków z zegarkiem! Modne i słodkie! :)

    Odpowiedz
  • Oliwia 17 grudnia, 2015 at 20:22

    Pierwszą biżuterię – kolczyki dostałam od brata pamiętam, że jeszcze wtedy mieszkał za granicą i jak przylatywał do Polski to było dla mnie wielkie święto. Tym bardziej jak dostałam prezent w formie ślicznych kolczyków w kształcie motylków. Oczywiście od razu powędrowały na moje uszy. Po kilku dniach zgubiłam jeden kolczyk gdy się zorientowałam nie wiedziałam co mam robić więc zdjęłam drugi i udawałam, że nic się nie stało. Wieczorem tego samego dnia mój brat pamiętał, że tak ślicznie wyglądam w tych kolczykach, że wszędzie widzi motyli (z liści kwiatków się układały czy też miałam piżamę w motylki) i nagle zauważył, że ich nie mam. Zrobiło mi się bardzo przykro bo pomyślał, że prezent mi się nie spodobał. Przyznałam się, że niestety zgubiłam jednego kolczyka i popłakałam się jako małe dziecko. Do tej pory ten jeden kolczyk leży w mojej szkatułce i myślę, że tam zostanie na długo ponieważ to pierwszy „poważny” prezent od kochanego brata.

    Odpowiedz
  • Karolina 17 grudnia, 2015 at 20:25

    Moja pierwsza bizuteria… Złoty pierscionek jako prezent z okazji Pierwszej Komunii Świętej od mojego Chrzestnego. Był to dla mnie bardzo wazny prezent, ponieważ czułam się dumna i wyróżniona, że taki właśnie podarunek otrzymałam. Nosiłam go tak jak piszesz na „większe wyjścia. Prezent wspaniały towarzyszy mi do dziś. Szczerze dodam dlaczego na tą chwile tak ważny jest dla mnie ten złoty pierścionek. Otrzymałam go od mojego Chrzestnego, który… najzwyczajniej w świecie o mnie zapomniał. Ostatni raz widziałam Go 5 lat temu gdy zapraszaliśmy na ślub i wesele, obiecał,ze będzie-niestety nie pojawił się. Nie mam już żalu, nadal go kocham i lubię i lubię to, że mam rzecz która mi o nim przypomina bo to wspaniały człowiek mimo wszystko. Chciałabym móc podarować córce taki prezent, który będzie z Nią na całe życie i przywoływać będzie wspaniałe chwile i to, że zawsze rodzice ją kochają.

    Odpowiedz
  • monika 17 grudnia, 2015 at 20:41

    doskonale pamiętam ten dzień. marzyłam o nim od miesięcy, prosiłam, błagałam… wreszcie nadszedł – mama powiedziała, że dzisiaj idziemy przekłuć mi uszy. zanim weszłyśmy do gabinetu kosmetycznego, mama zabrała mnie do jubilera; tam miałam sobie wybrać moje pierwsze w życiu kolczyki! przy stoisku stałam chyba z godzinę, w końcu wybór padł na srebrne serduszka z kamykami w środku. i choć od tego czasu minęło już sporo ponad dwadzieścia lat, chociaż część kamyczków poodpadało, ja nadal mam te kolczyki i czasem z sentymentem je zakładam. i już planuję, że dzień przekłucia uszu dla moich córeczek będzie równie wyjątkowy

    Odpowiedz
  • Tolimama 17 grudnia, 2015 at 20:43

    Moją pierwszą biżuterie kupiłam sobie sama, jak miałam około 13 lat. Całą skarbonkę musiałam wydać i tata troche dołożył na wymarzone kolczyki. Jeden jedyny sklep jubilerski w naszym mieście i niezapomniany wzrok sprzedawczyni typu: „czego tu chcesz dziecko ” :D A ja na przekór wszystkim kupilam! takie maleńkie złote kwiatuszki z cyrkoniową czerwoną dziurką :) choć moja mama zawsze uważała, że biżuteria jest zarezerwowana tylko dla dorosłych bo dzieci gubią, niszczą a nie daj boże ktoś im ukradnie…bla bla bla. Wszystkie koleżanki po Komunii miały łańcuszki albo zegarki, mi pozostawała zabawa, w zaciszu domu dziecięcymi koralikami albo bransoletkami z muliny ;).
    Chciała bym wiedzieć gdzie teraz mogą być te kolczyki, po przeczytaniu tego posta moja pamięć została obudzona i napewno zacznę poszukiwania w rodzinnym domu :) A jak znajde dostanie je moja córeczka , to będą jej pierwsze kolczyki jak przebijemy uszka :)

    Odpowiedz
  • ruda 17 grudnia, 2015 at 20:45

    Pamietam dokladnie to male kolorowe pudeleczko z kokardka na wieczku a w srodku delikatny pierscionek-drobniutki listek z cyrkoniami.. Prezent na zakonczenie podstawowki. Jaka ja sie wtedy czulam dorosla:) Trzpiot byl ze mnie straszny wiec pierscionek nie wytrzymal nawet tygodnia-polamal sie. Byla wielka rozpacz,morze lez. A co zrobila kochana mama? Wsiadla na rower i pojechala kupic drugi,taki sam Od tamtego dnia minelo prawie 20 lat a ja wciaz mam oba pierscionki,nawet ten polamany

    Odpowiedz
  • Kasia 17 grudnia, 2015 at 20:45

    Ach,ten post przywołał pewne wspomnienia że aż postanowiłam otworzyć szkatułkę i popatrzeć na mój skarb leżący gdzieś na dnie…To pierścionek.Malutki,cieniutki, z kamyczkiem mieniącym się kolorami tęczy gdy się nim poruszy.Zupełnie niepozorny,chyba nawet nie jest ze złota ale jakże dla mnie wartościowy.To pierścionek od mojego taty który wtedy był ode mnie bardzo daleko.Wyruszył za ocean, żeby nam było lepiej jednak tęsknota za rodziną była silniejsza…Właśnie wtedy otrzymałam to cudo.Prezent dla swojej małej księżniczki.Hmm…muszę sprawdzić,może nadszedł czas i nie spadnie z paluszka mojej księżniczki :)

    Odpowiedz
  • monika 17 grudnia, 2015 at 20:50

    Moja pierwsza biżuteria to pierścionek Mamy, taki jeden z wielu, ale dla mnie taki zaczarowany, wydawał mi się magiczny
    Jak juz rozmiar pasował pozwalała mi go nosić :)
    3 lata temu jak urodziłam córkę, moja Ada dostała w prezencie od moich Rodziców a swoich Dziadków zielone pudełeczko a w nim medalik i ten właśnie pierścionek…
    Zapytałam dlaczego go dostała
    Okazało się ze ten pierścionek, który tak mnie przyciągał do siebie moja Mama dostała od Taty gdy ja się urodziłam!
    Myślę że to będzie jedną z niewielu biżuterii, która przetrwa wieki.

    Odpowiedz
  • Anulka 17 grudnia, 2015 at 20:51

    oj tak było to kilkanaście lat temu. ..dostałam od chrzestnego na Pierwsza komunie święta moja pierwsza bizuterie- zlote kolczyki. . . Od tamtej pory były że mna wszędzie.. każde inne było beee albo zakładane tylko okazjonalnie i potem czym predzej zmieniane.
    na te stare.Ale kiedy nastał wyjątkowy dzień w moim życiu -ślub pomysłam że to idealny moment by zmienić je na coś innego -w końcu wkraczałam w nowe dojzalsze zycie;) kupiłam mała szkatułke i w niej schowane są moje pierwsze kolczyki. . może niedługo założy je moja 11msc córeczka Amelia..albo zostaną w szkatułce dla pierwszej wnuczki. ..

    Odpowiedz
  • Ula 17 grudnia, 2015 at 20:56

    pierwszej, że pierwszej nie pamiętam… niestety… wiem, że były to złote kolczyki, bo dość wcześnie miałam przebite uszy, ale zupełenie nie wiem jakie. Za to pamiętem pierścionek, ba! Mam go nadal! Mam takie maleńkie, czerwone, blaszane pudełeczko pudełeczko, kupione gdzieś kiedyś za grosze w indyjskim a w nim moje największe biżuteryjne skarby: złoty łańcuszek „od komuni”, bransoletka i 3 pierścionki. Nie są to może najwartościowesze okazy mojej biżuteryjnej kolekcji, choć jeśli wspomnienia wycenić…… I wśród nich ten pierwszy, ten najważniejszy… Złoty, dość gruby, z wielkim, pięknym, wystającym czerwonym kamieniem. Moja najukochańsza Babciusia miałą taki kaprys, żeby zrobić mi taki prezent w pierwszej klasie szkoły podstawowej! Nosiłam długo, potem gust mi sie zmienił, a jakże…. :) potem lat przybyło, a potem tak jakoś zeszło….. i włąsnie ten wpis przypomniał mi o pudełeczku i pierścionku z czerwonym kamieniem. Pamiętam, że była taka bajka o dziewczynce, która kręciła pierścionkiem i przenosiła sie do zaczarowanego świata – chciałam żeby ten mój z czerwonym oczkiem też miał taką moc….. Wiem, zaraz go przymierze (na mały palec pewnie wejdzie ;)0 i założe go na Wigilie – zrobie przyjemność mojej Babciusi – dziś ma 83 lata i jest ważna nie tylko dla mnie ale i dla mojej 5letniej córki – ciekawa jestem czy Ona pamięta ten pierścionek!

    Odpowiedz
  • ReniaBe. 17 grudnia, 2015 at 20:57

    Tego nie da się zapomnieć!
    Mimo że były to tandetne jak na ośmiolatke kolczyki z plastiku. Za to prosto z Paryża.
    W dodatku wiekszą radosc sprawiło mi ich opakowanie: etui na szminkę- zamykane na zatrzask z podlużnym lustereczkiem w środku, oklejone pięknym tkanym materiałem.
    Podobne u nas widzialam dopiero kilkanascie lat pozniej.
    Kolczyki przezałam lalce- zaraz robiłam cyrklem dziury w gumowej głowie, ale pudełeczko słuzyło mi nascie lat :-)

    Odpowiedz
  • Magda 17 grudnia, 2015 at 21:02

    Swoją pierwsza biżuterię otrzymałam w podstawówce jako pamiątkę po smierci bliskiej koleżanki babci, był to srebrny wisiorek w kształcie serduszka, który na początku nie wzbudził we mnie piorunującego wrażenia( jako małej dziewczynce podobała mi się większość kolorowych pierscionków i wisiorków z automatu), jednak zawsze ceniłam go, gdyż przypomniał mi o Pani Basi, która traktowała mnie jak swoja wnuczkę. Minęło już ponad dziesięć lat, a nadal wisi na mojej szyi i przypomina mi najwspanialsze chwile spędzone z Panią Basią.

    Odpowiedz
  • monika 17 grudnia, 2015 at 21:02

    Moją pierwszą w życiu biżuterią, taką cenną był wisiorek, który dostałam od mamy w dniu ukończenia 18 lat. Pamiętam jak jeszcze jako mała dziewczynka przyglądałam się jak mama zakłada go na wszelkie większe wyjścia i imprezy rodzinne. Już wtedy wiedziałam, ze kiedyś będzie mój, jednak do tego czasu muszę dorosnąć i docenić jego wartość, nie tyle co materialną, a sentymentalną, bo przecież o to głownie chodzi. Wisiorek przekazywany jest w naszej rodziny już od 4 pokoleń. Zawsze na 18 urodziny matka przekazuje, go córce. Pamiętam jak mama wtedy powiedziała, żebym cieszyła się nim póki tylko mogę, bo kiedyś będę musiała go oddać, a co za tym idzie, muszę o niego dbać, bardziej niż o inne rzeczy. Choć jest to tylko rzecz, ma jakaś niezwykłą moc. Cieszę się, ze kiedyś przekaże go mojej córce w dniu jej 18 urodzin :)

    Odpowiedz
  • E.A. 17 grudnia, 2015 at 21:03

    Moją pierwszą biżuterię dostałam od taty. Była to zlota brasoletka z miejscem na grawer. Dostałam ją bez okazji w okolicach 7 urodzin. Przez pierwsze tygodnie nosiłam ja z wielka radością, babcia ktora wychowywała mnie wspólnie z tata ( wychowywalam sie bez mamy) opowiadała przez dlugie lata, że nie pozwalam nikomu dotykać mojej zlotej bransoletki. oczywiście po jakimś czasie dziecięca fascynacja bransoletka minęła i nawet nie pamiętałam co się z nią stało. Kilka lat temu po śmierci mojego taty babcia dala mi ta brasoletke i prosila żebym przekazała swoim dzieciom. Kochana babcia przechowywala ja przez tyle lat. Brasoletka nie miala graweru, ponieważ nie zdążyliśmy lata temu tego zrobic. Ale od 2 lat na bransoletce jest piękny grawer Anna -imię mojej córeczki. Jak tylko urośnie opowien jej historie tej bransoletki. Szkoda że nie ma miejsca na grawerze na drugie imie, bo niedawno urodzilam drugą córeczkę.
    pozdrawiam Was stała czytelniczka

    Odpowiedz
  • Natalia 17 grudnia, 2015 at 21:03

    Moim pierwszym własnym wspomnieniem o podarowanej biżuterii jest pierścionek,który dostałam w wieku 10 lat – srebrny z „cyrkoniowym” oczkiem,prosty, najpiękniejszy na świecie,od Mamy. Dostałam go,gdy Mama była bardzo daleko,bardzo długo i daleko poza domem. Dlatego pamiętam do dziś ten moment. Dawno już wyrosłam z tego pierścionka,ale za kilka lat będzie pasował na paluszek mojej córeczki – jestem pewna ,że dla niej też będzie to prezent idealny :) Od serca.

    Odpowiedz
  • Anulka 17 grudnia, 2015 at 21:10

    Moją pierwszą w życiu biżuterią były kolczyki wkręty, takie zwykłe srebrne, cieniutkie. Miałam wówczas około 7 lat. Kolczyki dostałam od mojej kochanej starszej Siostry, która to wymyśliła, że samodzielnie przekuje mi uszy ! w ramach prezentu na Dzień Mamy :) Pamiętam jak dziś :) posadziła mnie na środku kuchni, na stołeczku…długopisem na uszach naznaczyła mi miejsca w których miała powstać dziurka. No i na „żywca” , kolczykiem, przekuła pierwsze ucho ! Bolało … płakałam, że drugiego ucha nie dam już zrobić :D :D :D Po namowach, że przecież nie mogę chodzić w jednym kolczyku, udało się ozdobić także drugie ucho :)
    Paskudziły się długoooo :D i bolały sporo :D Mama, raczej szczęśliwa z „prezentu” do końca nie była ;) ale nie ma tego złego ! Dzięki Siostrze mam możliwość do dziś dnia, ozdabiać uszy ślicznymi błyskotkami :)

    Odpowiedz
  • Asia 17 grudnia, 2015 at 21:11

    Mam bardzo zapobiegliwą babcię. Prezent na osiemnaste urodziny miałam kupiony jeszcze przed pierwszymi. Babcia chciała, żebym coś od niej dostała nawet, jak nie dożyje (na szczęście nadal się trzyma świetnie). Leżał schowany w szafie mojej mamy, czasem mi go pokazywała, a ja się nie mogłam doczekać momentu, w którym go założę. I choć nie przepadam szczególnie za biżuterią, jest jednym z trzech jej przedstawicieli, z którymi się nie rozstaję – ze względu na wartość sentymentalną, bo z babcią łączy mnie silna więź :)

    Odpowiedz
  • Anita 17 grudnia, 2015 at 21:11

    Pamiętam. To był pierścionek ktory dostałam na komunie od chrzestnej „na pozniej”.wzdychalam do niego latami.mama schowała na czasy kiedy w końcu byłby dobry…ja wchodziła na krzesło żeby sięgać co jakiś czas ten pierścionek i przymierzac czy juz jest dobry . niestety czas ten nigdy nie nastał. Jakieś 20 lat później przetopilam go z reszta złota i mam zrobioną z tego złota obrączkę. Ten pierścionek z komunii to jakaś trauma dla małej dziewczynki…:(

    Odpowiedz
  • inga 17 grudnia, 2015 at 21:36

    Moją pierwszą biżuterią jest łańcuszek wraz z medalikiem, który otrzymałam od chrzestnej na chrzciny, zaczęłam go nosić jak byłam już starsza na wyjątkowe okazje a teraz towarzyszy mi co dzień. Ten prezent był dla mnie na tyle szczególny, że moim chrzesniakom sprawiłam na chrzciny takie prezenty, staram się też w rodzinie na ważne okazję: chrzciny, komunię kupować biżuterię-to taka pewna moja tradycja zapoczątkowana Przez chrzestną. Kilka miesięcy temu urodziłam córkę mam nadzieję że będzie również otrzymywały takie wyjątkowe pamiątki.
    zestna
    Przez

    Odpowiedz
  • Gabi 17 grudnia, 2015 at 21:51

    Moja pierwsza bizuteria byl lancuszek na komunie ale nie on byla najwazniejszy, najwazniejszy okazal sie pierscionek od mojej babci ktory dostalam majac 10 lat….Pamietam jak babcia kazdemu ze swoich wnukow sprawila wlasnie bizuterie a ,ze wnuczek miala wiecej to zeby bylo sprawiedliwie pomieszala pierscionki(kazdy byl inny) i mialysmy losowac :) Pamietam,ze moje kuzynki widzialy wczesniej pierscionki i kazda chciala miec zmijke i jak przyszlo do losowania to tak szybko rzucily sie na pudeleczka ,ze mi zostaloakurat te na przeciwko mnie i wlasnie wnim znajdowala sie owa zmijka…Cieszylam sie jak glupia,ze to wlasnie mi przypad ten pierscionek,zawsze mial dla mnie ogromna wartosc sentymentalna a kiedy 2 latemu odeszla moja ukochana babcia jego wartosc wzrosla jeszcze bardziej…Dzis mam 34lata i wciaz posiadam ten pierscionek i nie moge doczekac sie dnia kiedy bede mogla przekazac go swojej coreczce ….

    Odpowiedz
  • mama.Tysi 17 grudnia, 2015 at 21:56

    Moją pierwszą biżuterią był zlłoty pierścionek z fioletowym oczkiem. Pamiątka rodzinna przekazywana z pokolenia na pokolenie . Zwyczaj zapoczątkowała moja prababcia która podarowała własny pierścionek zaręczynowy swojej pierwszej córce w dniu chrztu. Babcia przekazała pierścionek w dniu chrztu mojej mamie, mama mnie. 3 lata temu pierścionek przekazany został mojej córeczce. Póki co spoczywa bezpiecznie w szkatułce i czeka aż drobniutkie paluszki Tysi podrosną. Choć tak bardzo się jej podoba że przy ważnych okazjach nosi go zawieszonego na łańcuszku

    Odpowiedz
  • ola 17 grudnia, 2015 at 21:56

    pierwsza biżuterią były zapewne kolczyki, ale pamiętam tylko zakryte uszka po przekłuciu. Pierwszą biżuteryjną pamiątką były prezenty z pierwszej komunii maleńki pierścionek z czerwonym oczkiem, kolejne troszkę większe, bransoletka, łańcuszek…. już pierwszego dnia zgubiłam pierścionek bo nie mogłam się doczekać noszenia, a że był za duży cóż wylądował w piaskownicy:) dziś rzadko noszę tę biżuterię ale ma ona szczególne znaczenie w moim życiu, bo część osób od których ją dostałam już nie ma. Wspomnienia wracają kiedy otwieram szkatułkę. Kiedyś przekażę te skarby mojej córeczce.

    Odpowiedz
  • Dominika 17 grudnia, 2015 at 22:03

    Noo jasne że pamiętam! To była gumowa bransoletka wypełniona wodą i srebrnym brokatem pływającym w środku :) Kupiona (wypłakana, wywrzeszczana w napadzie szału na deptaku) na Helu jakieś 20 lat lemu. Ba! Mało tego, gdzieś jest w domu w czeluściach szuflady, traktuję ją jako pamiatke-talizman, bo przypomina mi dzieciństwo i pewną zabawną historię: w tamtym czasie modny był Aaron Carter, był na plakatach, na pocztówkach, a tata nie chciał mi nic kupić, bo to strata pieniędzy, a moim koleżankom tata kupił, jako że byłam zazdrosna, powiedziałam „a ja mam bransoletkę w której pływają takie małe Aarony Cartery” (oczywiście chodziło o ten brokat, że niby są takie malutkie te „Aarony Cartery” że ich nie widać). Do dzisiaj się z tego śmiejemy :) także tak, najpiękniejsza biżuteria z dzieciństwa :)

    Odpowiedz
  • Katka 17 grudnia, 2015 at 22:11

    Przebitki! Moją pierwszą biżuterią były właśnie one :) Złote gwiazdki z cyrkonią w środku. Jak dla mnie – najśliczniejsze na świecie! W końcu mama pozwoliła mi samej SAMIUŚKIEJ je wybrać! Pamiętam wszystko doskonale, bo to był baaardzo ważny dzień. Zresztą, nie ma się co dziwić. Dla czteroletniej dziewczynki dobrowolne poddanie się przekłucia kawałka ucha, które już samej nazwy wydawało się dość przerażające, jest przeżyciem zapadającym w pamięć na zawsze. Ojjj długo musieli mnie do tego namawiać… A właściwie to nie namówili… Dopiero po jakimś czasie sama zadecydowałam, że zrobię to. Poświęcę się… tylko żeby moje uszy błyszczały tak samo jak uszy koleżanki. Afeee! co za próżność! Swoją drogą… kobiety to się chyba rodzą z tą gotowością do poświęceń w imię piękna, nie sądzisz? zaczyna się od przekłuwania uszu, poprzez noszenie szpilek, na depilatorze kończąc… Aleee w końcu nadszedł TEN dzień! Usiadłam na stołku, aż tu nagle… wyciągają pistolet! Mierzą we mnie! Strzelą! Zabiją?! Mamo ratuj! Serce w gardle! Nogi z waty! Przerażenie w oczach! PACH!! PACH!! i po bólu :) A jak dumnie opowiadałam wszystkim, że strzelali do mnie ze spluwy! A ja taka odważna byłam, że nawet nie drgnęłam! I nie bałam się nic a nic!! :D

    Odpowiedz
  • Iza 17 grudnia, 2015 at 22:17

    Jak mogłabym zapomnieć. To była wigilia Bożego Narodzenia…miałam 5 lat. Wyjątkowy dzień, nie tylko dlatego, że w całym domu pachniało pomarańczami…z utęsknieniem czekałam razem z moimi braćmi na tatę, który wracał po rocznym kontrakcie z Libii. Wiedziałam, że tata coś nam przywiezie…ale nie spodziewałam się, że to będzie dla mnie aż takie przeżycie. Otrzymałam od niego pierwsze w życiu złote kolczyki ( kółeczka ) z niebieskimi oczkami. Jedno oczko było ciemniejsze od drugiego. Tata powiedział mi, że są wyjątkowe…. są bardzo cenne i to jest jedyny taki egzemplarz. Byłam szczęśliwa i przerażona, gdyż na drugi dzień tata miał mi przekuć uszy. Nie zapomnę jak zaciskałam zęby, gdy przekuwał mi uszy przez plaster ziemniaka. Byłam dzielna…a co ! …przecież to był wyjątkowy egzemplarz. Kolczyki mają teraz nowego właściciela. To moja 9 – letnia córka Nikolka. Wesołych Świąt dziewczyny :)

    Odpowiedz
  • Anulla 17 grudnia, 2015 at 22:21

    Pierwszą biżuterią, ktòrą dostałam w prezencie był złoty łańcuszek z zawieszką w kształcie serduszka. Był to prezent od chrzestnej z okazji pierwszej komunii. Był dla mnie najpiękniejszy na świecie. Kiedy go ubierałam, czułam się tak dostojnie, dorośle.
    Pewnego dnia, kiedy byłam jeszcze małą dziewczynką, moja mama szykowała się do ważnego wyjścia. Jak każda kobieta chciała wyglądać ładnie. Niestety nigdy nie było ją stać na własną biżuterię, wiec z chęcią pożyczyłam jej swój łańcuszek. I tak się przyjęło, że częściej ubierała go mama. Ja się cieszyłam, że ona może nałożyć coś ładnego, bo naprawdę na to zasługiwała…
    Kiedy jako dorosła kobieta wyprowadzałam się z rodzinnego domu, moja mama przyniosła mi mój komunijny łańcuszek. Dziękując, że mogła go nosić , przyniosła mi go, bo to moja własność. Nie mogłam go wziąć, nie chciałam…. Podarowałam mojej mamie. Jako cząstkę mnie, ktòra zawsze będzie przy niej, aby zawsze ubierając go pamiętała, że ją kocham!

    Odpowiedz
  • Nikola 17 grudnia, 2015 at 22:22

    Pierwszą biżuterią jaką otrzymałam były małe, złote kolczyki w kształcie winogron z czerwonymi oczkami – cudo :) Mama założyła mi je bardzo wcześnie, gdy byłam jeszcze maleńkim dzieckiem. Później dumnie nosiłam je właściwie do końca liceum. Piękny prezent miał też swoją historię – kolczyki te należały wcześniej do mojej mamy, babci i prababci. Szczerze mówiąc do matury nosiłam je ponieważ były małe, delikatne i wygodne. Wydawały mi się jednak staromodne i nawet kiedyś przeszło mi przez myśl aby je sprzedać i kupić jakieś ładne kolczyki „na czasie”. Wtedy babcia opowiedziała mi ich historię… Dziś cieszę się, żekretynka nie zrealizowałam swojego wcześniejszego planu. Kolczyki natomiast wyczyszczone czekają w pudełeczku na kolejną właścicielkę. A to już niebawem – dziś 15 tc :) Pozdrawiam Was ciepło :)

    Odpowiedz
  • Rita 17 grudnia, 2015 at 22:28

    `W dniu 16-tych urodzin dostałam od swojej Mamy piękny złoty pierścień z niebieskim oczkiem w kształcie łezki. Okazało się, że Mama dostała ten właśnie pierścionek od swojej Mamy, również na swoje 16 urodziny. Pierścień nie sposobał mi sie, był wielki i bardzo rzucał się w oczy. Wiedziałam jednak, że to będzie właśnie ta RODZINNA PAMIATKA, ktora być może otrzyma kiedyś moja Córka. Razem z Mama postanowiłyśmy go jednak trochę zmodyfikować na lżejsza biżuterię, która będę mogła nosić każdego dnia. Z pomoca złotnika powstał delikatny pierścionek-delfinek na kciuk, który był spełnieniem moich marzeń. Od tej chwili minęło już 20 lat. Pierścionek czeka w szkatułce na moja córkę, która teraz ma 8 lat. Za 8 lat doczekam się przekazania go mojej córeczce. Ciekawe czy sposoba się jej moja wersja tegoż prezentu czy i tym razem pierścionek zostanie trochę zmodyfikowany
    :-)…

    Odpowiedz
  • Magda 17 grudnia, 2015 at 22:29

    Oj, pamiętam świetnie ten moment, bo było to ogromne wydarzenie albowiem Pierwsza Komunia Święta. I właśnie wtedy jako prezent dostałam pierwszą w życiu biżuterię. Był to początek lat 90-tych i , przynajmniej dla mnie jako dziewczynki, biżuteria jawiła się jako luksus. A teraz ja sama zostałam posiadaczką złotego łańcuszka, kolczyków i pierścionka. Radości i zachwytów było co nie miara. I ta duma!:) Pamiętam, że mogłam ciągle zerkać do pudełeczek i oglądać i uśmiechać się do nic – strach było nawet bez potrzeby przymierzać, żeby się nie poniszczyły. Ubierane były tylko do kościoła i na święta. Tylko kolczyki nosiłam cały czas. Cała ta biżuteria nadal jest ze mną pochowana w pudełeczka i gdy się na nią natknę, to nadal się do niej uśmiecham – teraz już wspominając te chwile z sentymentem:)

    Odpowiedz
  • Oktawia 17 grudnia, 2015 at 22:41

    Moja przyjaźń z biżuterią rozpoczęła się kiedy miałam 10 lat. Dostałam od mamy kolczyki i od tego dnia byłam z nimi nierozłączna…:) – nie zdejmowałam ich nawet na chwilę! Niestety kolczyki miały mnie chyba dosyć i jeden z nich postanowił 'zniknąć’ podczas mycia głowy i zatonął na dobre. Do dnia dzisiejszego w szafce schowany mam ten jeden kolczyk! Przez wiele lat szukałam w sklepach z biżuterią takich samych lub podobnych kolczyków…i po 14 latach poszukiwań (teraz mam 24 lata) udało mi się znaleźć bardzo podobne kolczyki, właśnie w salonie W.KRUK! Jak tylko je zobaczyłam w gablocie wiedziałam, że znów będziemy tworzyć 'duet’ idealny :)! Moja radość nie znała granic :)!!! Pozdrawiam!

    Odpowiedz
  • Natalia 17 grudnia, 2015 at 22:49

    Swoją pierwszą biżuterię dostałam na chrzciny! Piękne, nieduże, złote kolczyki – prezent od ojca chrzestnego. Nieczęsto zdarzały się okazje, żeby je założyć – towarzyszyły mi tylko podczas większych imprez – urodzin koleżanek, komunii, wesel. Były dla mnie symbolem prostoty i elegancji. W pewnym momencie zorientowałam się, że pomimo kolekcji innych kolczyków – na wszelkie „eleganckie” okazje wybieram właśnie tę parę, bo wiem, że sprawdzają się zawsze. I dbam o nie, jak o żadne inne! ;) Mam do nich wielki sentyment, może dlatego, że za każdym razem, kiedy na nie patrzę, kojarzą mi się z ciepłem, domową atmosferą i spokojem. Bo właśnie taka jest osoba, która mi je podarowała, a która miała wielki wpływ na moje życie, bo w jakiś sposób wynagradzała mi brak mojego taty. Wygraną biżuterię podarowałabym córce mojego chrzestnego – która jest jednocześnie moją chrześnicą. Chciałabym, aby ona również – tak jak ja – miała taką piękną pamiątkę, która zostanie na całe życie.

    Odpowiedz
  • Kamila 17 grudnia, 2015 at 22:56

    Moją pierwszą „biżuterią” była bransoletka z cukierków. Dostałam ją od chłopaka w przedszkolu miałam wtedy chyba coś koło 5 lat i do dzisiaj pamietam jaka byłam dumna i szczęśliwa, że to właśnie ja ją dostałam . Chodziłam w niej codziennie :) I któregoś „pieknego” dnia dopadł się do niej mój młodszy brat poobgryzał, poobśliniał i powyjadał cukiereczki. Matko!! jaka to byla tragedia, jak ja wtedy płakałam… hahaha. Boże dziękuję, że mogłam dzięki Tobie Szafeczko sobie to przypomnieć i pośmiać się .

    Odpowiedz
  • Dawid 17 grudnia, 2015 at 23:07

    Tatusiowie też mogą? ;) Pierwszą biżuterię jaką dostałem był zegarek od taty. Właściwie jedna z nielicznych rzeczy jakie dostałem, ale mam do tej pory. :) Drugą też był zegarek na komunię od chrzestnego (niestety będąc na plaży jakiś człowiek się z nim zakolegował i zniknął). Trzecim był… zegarek. Tym razem od żony. Mój ulubiony zegarek używane w najbardziej znaczących dla mnie okazjach. :)

    Odpowiedz
  • Paulina 17 grudnia, 2015 at 23:28

    Dokładnie nie pamiętam tej pierwszej biżuteri(pewnie kolczyki).Pamiętam za to prezent na Komunię od chrzestnego ojca-pierścionek,prosty ze złota i białego złota.Najpierw rozczarowanie dlaczego taki duży i spada z mojego palca:)i tłumaczenie,że właśnie po to,aby był ze mną na dłużej.Najpierw w pudełku a potem na mym palcu.Później nastąpiła”złość”bo przez jakiś czas mama moja go nosiła,ale nadszedł ten czas,że założyłam go ja.I radość i poczucie,że już „dorosłam”.pierścionek jest ze mną cały czas i mam plan taki,że przekażę go mojej córce,aby miała pamiątkę po mamie i nadal był w rodzinie.A może,kiedyś Ona przekażę go swojej córce i tak o to stworzy się nasza rodzinna tradycja…

    Odpowiedz
  • Katarzyna K. 17 grudnia, 2015 at 23:36

    Złote okrągłe kolczyki z okazji Komuni Św. podarowala mi moja babcia.
    Były to moje pierwsze kolczyki oraz pierwsza prawdziwa biżuteria a zarazem ostatni prezent od mojej babci. Mimo, że babci nie ma juz ze mna 20 lat. Pozostaly wspaniale wspomnienia z dzieciecych lat z udzialem babci. Kolczyki towarzysza i towarzyszyly mi w szczegolnych dniach w moin zyciu takich jak matura, egzaminy na studiach, Ślubie.
    Oprócz kolczyków pozostalo mi po babci Katarzynie cos ponadczasowego a mianowicie imie jakie nosze.
    Każda rzecz, każdy podarunek ma swoją historie i niesamowita wartosc.

    Odpowiedz
  • kamakama 17 grudnia, 2015 at 23:39

    Moją pierwszą biżuterią były złote kolczyki z zapięciem tzw francuskim, które dostałam na chrzest od chrzestnego, czego oczywiście nie pamiętam. W pierwszej-trzeciej klasie szkoły podstawowej zawsze lubiłam otwierać puzderko z kolczykami i je oglądać… były takie piękne, błyszczące, z trzema kamieniami. Niestety moja mama nie chciała się zgodzić na przebicie uszu więc tylko mogłam popatrzeć i schować je do szafy. W czwartej klasie szkoły podstawowej w końcu poszłyśmy przebić z mamą uszy. Byłam bardzo podekscytowana, nie mogłam się doczekać kiedy założę te przepiękne kolczyki no i w końcu nadszedł ten czas. Nosiłam je bite 3 lata, dzień w dzień, aż do pewnego pechowego dnia. W mojej klasie gdy miałam 12 lat zapanowała moda na noszenie takich kolczyków np przypietych do bluzki, spodni, łańcuszka. Jednego się zdejmowało i przypisanło do ubrania a w pustą dziurke wsadzało jakiś inny kolczyk ( do tej pory się z tego śmieję…). Poszłyśmy z koleżankami bawić się nad rzekę. Zabawa trwała dobre kilka godzin. Gdy wrociłam do domu zauważyłam, że nie mam kolczyka! Wróciłam z mamą nad rzekę szukać zguby, nestety nie znalazłyśmy nic :( Baaaardzo płakałam. Do tej pory mam tego jednego kolczyka, który mi pozostał. I tak jak kiedyś znowu czasem wyjmuję puzderko, popatrzę i chowam do szafy. Do tej pory mi go szkoda! :d Sentyment – nigdy go nie przetopię.

    Odpowiedz
  • Matko Zabawko 18 grudnia, 2015 at 00:00

    Moja pierwsza biżuteria to łańcuszek z galopującym koniem. Pamiętam jak dziś, że pociekły mi łzy szczęścia.
    Aby uszczęśliwić małą koniarę wystarczył srebrny konik :)

    Odpowiedz
  • k@rola 18 grudnia, 2015 at 00:11

    Nie jest to moja pierwsza biżuteria, ale na pewno najcenniejsza… Po śmierci ukochanej babci odwiedził mnie jej mąż (który nie jest moim dziadkiem) i przekazał mi ich złote obrączki, mówiąc o tym, że babcia na pewno chciałaby żebym je otrzymała. W przyszłym roku biorę ślub, planuje je zmniejszyć tak aby pasowały na mnie i na mojego przyszłego męża. W brzuszku natomiast czeka na mnie córeczka, zostały jeszcze 3 tygodnie, miło będzie mieć dla niej prezencik jeszcze przed narodzinami ;)

    Odpowiedz
  • Magda 18 grudnia, 2015 at 00:15

    Przywołałaś wspomnienia tym konkursem. Pierwszą biżuterię jaką dostałam i którą pamiętam to złote kolczyki od wujka chrzestnego na komunię. Cieniutkie jak niteczki z jednej strony malutka kuleczka która zostawała na płatku ucha. Zapamiętałam je właśnie dlatego, że były takie delikatne finezyjne, nie mam ich dzisiaj, choć nosiłam i długo i wytrwale i teraz żal mi się zrobiło, że ich nie mam, gdzieś się zawieruszyły.

    Odpowiedz
  • Karolina 18 grudnia, 2015 at 07:36

    Moją pierwszą biżuterią jaką pamiętam, były kolczyki, złote ze serduszkiem . Dostałam je na 1 urodziny od Taty i taka moja pamiątka po tacie którego tak naprawdę nie pamiętam, gdy zmarł miałam 2latka mam tylko wspaniałe zdjęcia i wspomnienia którzy bliscy mi opowiadają. Kolczyki noszę już 21 lat, prezent od Taty udany i zawsze o nim pamiętam. Chciałbym podarować taką biżuterię dla swojej córki ma 2latka, chcę żeby wiedziała że jest wyjątkowa. I taki prezent będzie cudowny. Pozdrawiam

    Odpowiedz
  • Wiki, Maks i My 18 grudnia, 2015 at 08:06

    trafnie zatytułowane :) prezent na zawsze …
    … mój został niestety tylko w mojej głowie, pamięci … ale to tylko znak, że miał dla mnie bardzo, bardzo dużą wartość…
    pierwszą biżuterię dostałam chyba tendencyjnie na I Komunię od mojej jedynej Babci, która mogłam poznać w swoim wtedy krótkim życiu…
    oczywiście był to złoty pierścionek i kolczyki… pamiętam do dziś…
    nim zdążyłam się nimi nacieszyć i zacząć nosi jak były już na mnie dobre …
    no mój tato zdecydował za mnie i nie były już w moim posiadaniu …

    to bez dwóch zdań prezenty na zawsze, które można schować do pudełka wspomnień
    bo to one są bezcenne !!! I choć z czasem przestają na nas pasować czy zwyczajnie być modne…
    sentymentalnie najpiękniejsze :)
    dlatego systematycznie uzupełniam pudełka wspomnień Naszych Dzieci
    i stoję na ich straży :)

    Odpowiedz
  • Karolina-Mama Julki 18 grudnia, 2015 at 08:24

    Moja pierwsza biżuteria… Pamiętam, jakby to było wczoraj. Złoty przeplatany łańcuszek na I Komunię Św. Dostałam go od moich kochanych dziadków. Był dla mnie zdecydowanie wyjątkowy z jeszcze jednego powodu- Mama pozwalała zakładać go tylko na specjalne okazję : na obiad w niedziele u Dziadków, urodziny, imieniny… Czułam się wtedy taka dorosła i piękna. Wyciągałam go specjalnie na kołnierzyk, żeby był widoczny. Dzisiaj już go nie noszę, za to leży w szkatułce i czeka na odpowiedni moment, w którym dostanie go moja Córka i mam nadzieję że z taką samą dumą będzie nosić, może nawet pozwolę jej częściej, niż moja Mama mnie. :)

    Odpowiedz
  • Ewa 18 grudnia, 2015 at 08:53

    Wspomnienie o mojej pierwszej biżuterii… Ziemniak! I ból! Byłam gościem na komunii mojej starszej kuzynki i moja matka chrzestna, świetna babka – chyba trochę się tam nudziła, bo postanowiła przekuć mi uszy:-) Zwykłą igłą do zastrzyków, taką ogromną (albo tak mi się wtedy wydawało, miałam tylko 6 lat!), przyłożyła z tyłu ucha połówkę ziemniaka i ukuła! Bolało straszliwie, na szczęście tylko przez chwilę:-) Na pamiątkę pozostały mi piękne złote kolczyki, kółka, które zdjęła ze swoich uszu i od razu mi założyła. Mam je do dziś i chętnie noszę….

    Odpowiedz
  • Dominika 18 grudnia, 2015 at 09:18

    Moją pierwszą w życiu biżuterią były złote kolczyki kupione przez moją babcię. Pamiętam jak razem poszłyśmy po nie do sklepu w dniu przebicia uszu :) Ich kształt kojarzy mi się z księżycem. Nosiłam je codziennie przez wiele lat. Teraz czekają w pudełeczku na moją córkę.

    Odpowiedz
  • beata 18 grudnia, 2015 at 09:21

    moja pierwsza biżuteria to piękne, ogromne korale z bursztynu, które dostałam od babci. Tamte czsy charakteryzowały sie trudnościami zdobywania i kupowania czegokolwiek więc te korale były bezcenne poprzez pryzmat trudu ich zakupu i zdobycia w sklepie za dewizy :) mam je oczywiście do dziś i wcale nie wydają się niemodne czasami je oczywiście noszę z sentymentu wspomnień dzieciństwa, innych czsów i babci oczywiście

    Odpowiedz
  • aska68 18 grudnia, 2015 at 09:26

    Wspomnienie o mojej pierwszej biżuterii zawsze zawstydza mnie, nawet teraz, kiedy mam już 40 lat!Miałam 6 lub 7 lat. Bawiłam się u sąsiadki , dziewczynka była starsza ode mnie ze 2 lata .Nagle zobaczyłam coś co sprawiło ,że serce mocniej zaczęło się bić i zwykły świat zmienił się w bajeczny….Pewnie to był moment kiedy w małej dziewczynce budzi się mała kobieta! Był to mały pierścionek z niebieskim oczkiem. Nie wiem jak , ale włożyłam go do kieszeni. Nikt tego nie zauważył. Ale zauważyła to moja mam wieczorem w domu. Kazała mnie następnego dnia od rana oddać ten pierścionek. Szłam i …płakałam. Nie miałam odwagi zapukać do drzwi . Położyłam ten pierścionek na wycieraczce i uciekłam.Do dziś mam nadzieję ,że jednak wrócił do właścicielki…

    Odpowiedz
  • Dominika 18 grudnia, 2015 at 09:28

    Moja pierwsza biżuteria, to złote kolczyki, które dostałam od rodziców. Były to złoto-zielone niezapominajki. Chodziłam w nich cały czas i nie pozwalałam ich wyciągać. Do dzisiaj są to moje ulubione kolczyki i ubieram je na specjalne okazje :)

    Odpowiedz
  • Joanna 18 grudnia, 2015 at 09:35

    Pamiętam jak dziś, poszłam z tatą na odpust , gdzie po mszy na straganie kupił mi tato plastikową bransoletkę z różowym brylancikiem. Pamiętam jak chodziłam i wszystkim się chwaliłam, uważałam że jestem wtedy taka dorosła.

    Odpowiedz
  • Piotr 18 grudnia, 2015 at 09:36

    Moja pierwsza i ostatnia biżuteria to była obrączka ślubna – do dziś pamiętam ten strach – długo myślałem że to po prostu strach że nie ściągnę ale dziś wiem że to było ostatnie ostrzeżenie od losu. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło bo dziś mam wspaniałą córeczkę która nie boi się biżuterii a wręcz przeciwnie :)

    Odpowiedz
  • AnnaM 18 grudnia, 2015 at 09:38

    Moją pierwszą biżuterią był piekny czerwony naszyjnik z owoców jarzębiny, który otrzymałam będąc małą dziewczynką od mego ukochanego taty. Był to dla mnie szczególny prezent tym bardziej, ze wykonany ręcznie przez bardzo bliską mi osobę.

    Odpowiedz
  • Urszula 18 grudnia, 2015 at 09:41

    Zloty pierścionek . Matko jak on mi się nie podobał. Mama kupiła mi go za zebrane pieniążki na Komunię. Nigdy go nie nosiłam. P o latach został przerobiony na bransoletkę, którą mam do dzisiaj.

    Odpowiedz
  • Marta 18 grudnia, 2015 at 09:49

    Moja pierwsza biżuterie dostałam na pierwsza Komunie Święta. Nie mogłam sie doczekać tego dnia oczywiście nie tylko ze względu na prezenty. Miałam komunie pod koniec maja i koleżanki które były juz po opowiadały w szkole ze dostały dużo biżuterii. Wydawało mi sie to wtedy bardzo dojrzałe i kobiece i marzyłam o pięknych kolczykach, wisiorkach lub zawieszkach. Moje rozczarowanie było strasznie, bo nie dostałam żadnej biżuterii, bo kazdy myślał ze kupią ja wszyscy… Dostałam oczywiście inne piękne prezenty, ale tego czego pragnęłam najbardziej o ironio nie.
    Mama kupiła mi tydzień po komunii, po białym tygodniu, piękny złoty wisiorek i koniczynka na szczescie. Nosze go do dzisiaj w ważnych chwilach gdy szczescie jest mi potrzebne i do tej pory przez 10 lat był niezawodny :)

    Odpowiedz
  • duszyczka 18 grudnia, 2015 at 09:50

    Pierwszej biżuterii nie zapomina się nigdy tak jak np. pierwszego pocałunku czy pierwszej randki.Swoją pierwszą biżuterię a mianowicie srebrny pierścionek z czarnym oczkiem dostałam od kolegi który go znalazł w trawie;)Było to bardzo miłe i mimo iż jest za mały na moje palce dalej go mam. Minęło 20 lat a ja dalej gdy go widzę mam przed oczami tamte zdarzenie,minę kolegi i jego zachwyt gdy go nosiłam;))

    Odpowiedz
  • Ela 18 grudnia, 2015 at 10:03

    Moją pierwszą biżuterią była srebrna bransoletka w malutki słoniki. Podarowała mi ją moja Mama gdy miałam kilka lat. Mimo, że Mamy przy moim boku już nie ma, to bransoletkę nadal mam. Mimo, że z niej wyrosłam, to nie wyobrażam sobie, by mogło jej zabraknąć w mojej szkatułce. :-)

    Odpowiedz
  • Natalia 18 grudnia, 2015 at 10:08

    Pierwsza biżuteria – to czerwone korale, które otrzymałam od babci będąc małą dziewczynką. Pamiętam, jak dumnie kroczyłam w nich do przedszkola i jak dziewczynki mi zazdrościły. Teraz po latach, kiedy wstępowałam w związek małżeński, historia zatoczyła koło – góralska sesja ślubna w Tatrach i czerwone babcine korale – MOC WSPOMNIEŃ! :)

    Odpowiedz
  • Agnieszka 18 grudnia, 2015 at 10:18

    Tam, gdzie moja pamięć sięga najdalej, znajduje się wspomnienie – ciepłe lato, my z siostrą w koronkowych sukienkach i podkolanówkach, kościelny odpust, mnóstwo ludzi, kolorowych balonów, najsłodszych cukierków świata i oczywiście dziecięcej biżuterii.
    Pierwszy był właśnie on, odpustowy pierścionek z czerwonym oczkiem, tak mały, że mógł pasować jedynie na drobniutkie, kilkuletnie palce. Noszony z dumą przez kolejne dni, a jeśli przetrwał próbę czasu, miesiące, przy okazji kolejnego odpustu wymieniany na inny – niebieski, zielony, różowy.
    I choć cała kolekcja przez lata uległa samozniszczeniu, wspomnienie tych pierwszych pierścionków do dzisiaj wywołuje uśmiech sentymentu, a na myśl przywodzi zapach gorącego lata i cukrowej waty :)

    Odpowiedz
  • krystyna 18 grudnia, 2015 at 10:22

    Moja pierwsza 'biżuteria”,to żółty pierścionek wykonany dawno temu ,własnoręcznie przez mojego chłopaka.Wieczorami w piwnicy pilnikiem uparcie piłował nakrętkę z mosiądzu,aż „wyszedł z tego całkiem zgrabny pierścionek.Po wyszlifowaniu i wypolerowaniu lśnił jak prawdziwe złoto.Wszystkie dziewczyny zazdrościły mi tego”złotego”pierścionka,który podarował mi na znak naszej miłości.Do dziś przechowuję go w małym pudełeczku na pamiątkę mojej pierwszej i zarazem ostatniej miłości,gdyż chłopak ten został moim mężem,z którym w szczęśliwym związku jetem do dzisiaj.

    Odpowiedz
  • Terenia 18 grudnia, 2015 at 10:25

    To był pierścionek, dała mi go przyjaciółka. Miałyśmy wtedy może 7 lat. Ola powiedziała, że to magiczny pierścionek, a jak będę go przekręcać i w tej samej chwili myśleć życzenie, to ono się spełni. Wierzyłam w to bardzo długo. Pierścionek mam do dziś. I choć dla kogoś, kto go nie rozumie wygląda jak tani pierścionek z niebieskim oczkiem, dla mnie jest wspomnieniem dziecięcych marzeń.

    Odpowiedz
  • Agnieszka 18 grudnia, 2015 at 10:38

    kiedy miałam 4 lata byłam z rodzicami na wakacjach nad morzem i tam mama kupiła mi mój pierwszy srebrny pierścionek z serduszkiem,do tej pory miałam tylko takie kupione na odpuście ,które szybko się rozpadały. Byłam zauroczona tym pierścionkiem- najpierw pasował mi na środkowy palec, potem na serdeczny ,w końcu nosiłam go na ostatnim małym palcu.Planowałam w marzeniach że jak będę dorosła to ofiaruję go mojej własnej córce. Ale potem pojawiła się na świecie moja najukochańsza siostra i jej przekazałam mój cudny skarb a ona po latach noszenia zgubiła go na basenie.Byłam strasznie zawiedziona,no ale cóż wspomnienia jak żywe nadal są w mojej pamięci i gdy coś sobie nowego sprawuję zawsze staje mi przed oczami ten malutki cudny pierścionek z serduszkiem

    Odpowiedz
  • Wiola 18 grudnia, 2015 at 10:41

    Moja pierwszą biżuterią, którą pamiętam były srebrne kolczyki z zatyczką z tyłu. Były to śliczne kwiatuszki z białymi cyrkoniami, a środkowa była najpiękniejsza w kobaltowym kolorze. Pamiętam, że miałam wtedy 6 czy 7 lat i cały czas nosiłam te kolczyki, co skończyło się źle, bo podczas jednej zabaw zgubiłam jeden kolczyk w trawie. Był to prezent urodzinowy, dlatego było mi niezwykle przykro, że go zgubiłam. Mimo, że później dostałam od rodziców jeszcze wiele pięknej biżuterii to tamte kolczyki wspominam z sentymentem. Do dziś mam ten jeden zachowany kolczyk na pamiątkę, i do dzisiejszego dnia nadal chciałabym mieć je w komplecie :).

    Odpowiedz
  • Justyna 18 grudnia, 2015 at 10:44

    Moją pierwszą w życiu była biżuteria, którą otrzymałam na Pierwszą Komunię. Nie był to dla mnie wymarzony prezent. Nikt nie lubi być uszczęśliwiany na siłę. Będąc już dorosłą dziewczyną dowiedziałam się, że prezent jaki otrzymałam to tzn: ,,ruskie złote”. Ta biżuteria nie ma teraz wielkiej wartości. Zastanawiałam się nad tym, aby ją przerobić, ale jak na razie nie ma chętnych jubilerów, którzy by się tego zadania podjeli.
    Za moją prawdziwą pierwszą biżuterię uznaje tą, którą sama sobie kupiłam. Śliczny srebny pierścionek kupiłam w sieci Apart i do tej pory go noszę.
    Teraz przyszła pora na coś co kochają prawdziwe elegantki biżuterię E. Kruk. :)

    Odpowiedz
  • Dominika Górska 18 grudnia, 2015 at 10:48

    Kolczyki z czereśni jakie kuzyn gdy miałam 6 lat zrobił mi!!!

    Odpowiedz
  • Sylwia 18 grudnia, 2015 at 10:57

    Taka, którą będę wspominać przez całe życie .. i o jej historii opowiadać będę dzieciom a później wnukom i prawnukom.. to oczywiście pierścionek zaręczynowy <3
    Zaręczyny odbyły się na plaży oczywiście gdy już było ciemnooo ;) (niczego się wtedy nie spodziewałam) my na kocu pijąc wishky;D tuląc do siebie, wspominając i wpatrują się w kilka dusz puszczających "światełko do nieba".
    Śmiałam się wtedy, że ludzie wierzą w takie rzeczy, że gdy puszczą to marzenie się spełni.. wtedy
    przyszły mąż zapytał ale jak już byś miała to światełko to jakie byłoby Twoje.. [pomyślałam wtedy oczywiście o tym aby być z nim do końca świata :) o wspólnej rodzinie, pierścionku, weselu, dzieciach..ale tego nie powiedziałam.. ;P ] tylko, że chyba na razie i tak się nie spełni..patrząc na te migające na niebie światła.. wtedy on ugiętym głosem z pierścionkiem w ręku zapytał czy zostanę jego żoną <3 później byłby już tylko łzy szczęścia :)

    Odpowiedz
  • Artur 18 grudnia, 2015 at 11:08

    Moja pierwsza biżuteria to prezent od kochanej Babci, który dostałem niedługo po swoich narodzinach. Kiedy miałem kilka tygodni Babcia podarowała mi (tzn. moim rodzicom) piękny złoty sygnet z wygrawerowanymi moimi inicjałami AM.
    Mam go do dziś (już 38 lat), to wspaniała pamiątka, której nigdy się nie pozbędę. Szkoda tylko, że Babcia zamawiając go zapomniała, że niemowlę kiedyś dorośnie :-) Obwód sygnetu jest tak mały, że ledwie mogę włożyć go na najmniejszy palec :-)

    Żałuję… mógłbym go dawać do całowania osobom, z którymi się spotykam ;-)

    Odpowiedz
  • Nikola 18 grudnia, 2015 at 11:09

    Moją pierwszą biżuterią były złote kolczyki – wiszące kuleczki, które dostałam na chrzest.

    Odpowiedz
  • pestka 18 grudnia, 2015 at 11:11

    Moim pierwszym pierścionkiem był ten, sprezentowany przez mojego tatę. Otrzymałam go w moje 7 urodzinki, widnieje na nim wygrawerowany mały aniołek. Ogromnie się wzruszyłam w momencie pierwszej przymiarki, jednakże nigdy nie odważyłam się wyjść z domu mając go włożonego na palec- bałam się, iż go zgubię i stracę na wieki. Obawę spotęgowało pewne przykre wydarzenie związane z moim tatą- otóż pożegnaliśmy go kilka dni po moich urodzinach. Jest moim aniołkiem, ten motyw nabrał swoją drogą dla mnie ogromnego znaczenia, a pierścionek do dziś dzień trzymam w honorowym miejscu, od czasu do czasu spoglądając na niego i przypominając sobie beztroskie lata, kiedy jeszcze w domu usłyszeć było można donośny, szczery śmiech rodzica :)

    Odpowiedz
  • Anna Pasieczna 18 grudnia, 2015 at 11:13

    Moją pierwszą biżuterią był pierścionek własnej roboty. Zmarła mi babcia, którą bardzo kochałam i chciałam mieć po niej jakąś pamiątkę która ciągle by mi o niej przypominała. Podczas sprzątania jej pokoju, w szafie znalazłam mój ulubiony sweter babci, który bardzo lubiłam gdy nosiła. W sweterku tym były piękne guziki . Z jednego z tych właśnie guzików zrobiłam sobie pierścionek. Znalazłam pierścionek mojej siostry, w którym już nie chodziła i pozwoliła mi go użyć do sobie tylko wiadomego celu. Jako że był to pierścionek bardzo słabej jakości z łatwością oberwałam z niego serduszko któro było na obrączce i przy użyciu kleju „super glue” przykleiłam na nią guzik mojej babci. Od tamtej pory nadal go posiadam, choć nie mogę już w nim chodzić bo obrączka jest za mała na moje palce.

    Odpowiedz
  • Maria 18 grudnia, 2015 at 11:14

    Moją pierwszą prawdziwą biżuterię kupiłam za pierwsze w życiu zarobione pieniądze. Miałam jakieś 6 lat i postanowiłam pojechać z tatą na jagody. Uzbierałam niestety tylko jeden słoik i to chyba nawet niecały (musiałam coś przecież jeść;)) i wróciłam po paru godzinach z tatą do domu totalnie nieszczęśliwa, bo przecież jeden słoik jagód to tak niewiele… Moja mama postanowiła kupić ode mnie ten słoik dając mi 12 zł- dokładnie pamiętam, bo było to dla mnie ogromne pieniądze ( z resztą nie oszukujmy się totalnie przepłaciła). Nie chcąc tracić ich na słodycze, poprosiłam rodziców, żebyśmy pojechali do centrum. Wybrałam sklep z biżuterią i kupiłam śliczny pierścionek z cyrkonią- mam go do dzisiaj i chociaż noszę na małym palcu jest to dla mnie najcenniejsza pamiątka. Pamiątka mojego dzieciństwa:)

    Odpowiedz
  • Atol 18 grudnia, 2015 at 11:30

    Pierwsze me świecidełko ukochane
    Od tatusia dla córki ofiarowane.
    Na palcu srebrzy się pierścionek
    i na zawsze trafia na serca przedsionek.
    Bo to znana prawda na całym Świecie,
    że każdy ojciec hołubi swe dziecie!

    Odpowiedz
  • M.M Monika :) 18 grudnia, 2015 at 11:46

    Moją pierwszą biżuterią były złote kolczyki, takie listki- przepiekne. Dostałam je od swojej mamy kiedy robiłam dziurki :) cudowne jest w tym to że ona też dostała je od swojej mamy tj mojej babci :) mam do nich duży sentyment i wiem że któregos dnia dam je mojej córce ;)

    Odpowiedz
  • Ksenia 18 grudnia, 2015 at 11:53

    Pierwsze co wpadło mi do głowy, to ogromny plastikowy pierścionek, który miałam razem z gumą do żucia. Łaaał mega wspomnienie, to był hit dzieciństwa :) Poźniej dostałam bransoletka, zegarek i łańcuszek do jedzenia z rozpuszczalnych drażetek. Magia dzieciństwa :)

    Odpowiedz
  • Sylwia 18 grudnia, 2015 at 11:55

    Moją pierwszą prawdziwą biżuterią był złoty pierścionek. Dostałam go od rodziców w pierwszym dniu w szkole. Było to dla mnie niesamowite przeżycie. Byłam taka przejęta. Pierwszy dzień w szkolnej ławce i złoty, ażurowy pierścionek z małym oczkiem na palcu. Co ciekawe, ten pierścionek nadal na mnie pasuje i gdy przeglądam swoją biżuterię, zawsze go zakładam i przypominam sobie siebie jako małą dziewczynkę.
    Uważam, że biżuteria jest wspaniałym prezentem, bo można ją potem przekazywać z pokolenia na pokolenie i niesie ze sobą historie wszystkich, którym towarzyszyła.
    Dlatego za kilka lat, przekażę ten pierścionek córce, w pierwszy dzień jej szkoły. Już się nie mogę tego doczekać.

    Odpowiedz
  • Azaria 18 grudnia, 2015 at 12:06

    Doskonale pamiętam moją pierwszą biżuterię. Bardzo długo zbierałam pieniądze na srebrny łańcuszek z zawieszką w kształcie serduszka. w komplecie była bransoletka. Gdy w końcu sobie to zakupiłam chodziłam bardzo dumna i dbałam o moje skarby. Mój łańcuszek bardzo spodobał się mojej przyjaciółce, więc postanowiłam się z nią podzielić i jej go oddałam a sama zostawiłam sobie bransoletkę. Niedawno nasze drogi, po dość długiej przerwie znowu się złączyły i o dziwo i ja i ona mamy naszą biżuterię. Co prawda już jej nie nosimy tak jak dawniej, ale jest za to piękną sentymentalną pamiątką.

    Odpowiedz
  • ella 18 grudnia, 2015 at 12:15

    Swoją pierwszą biżuterię dostałam przed pójściem do „zerówki”. Były to kolczyki, malutkie, złote wkręty z niebieskim oczkiem. Ach co to była za radość. Mama kupiła mi je dlatego, że nie chciałam słyszeć o szkole. Mając takie ekstra kolczyki byłam już dużą dziewczyną i nie mogłam się bać szkoły. Małe kolczyki pomogły na moje lęki. Co ciekawe mam je do dzisiaj. Lubie je nosić kiedy dopada mnie nostalgia i tęsknota za rodzinnym domem.

    Odpowiedz
  • AZj 18 grudnia, 2015 at 12:17

    Wszyscy lubią truskawki, słodkie, pachnące latem. Truskawkowa broszka to była najpiękniejsza ozdoba jaką miałam.
    Na emaliowanej, czerwonej truskaweczce z precyzyjnie zaznaczonymi pestkami i zieloną szypułką siedziała mała dziewczynka w kolorowej sukience i białym kapeluszu z kokardką. Uśmiechała się do mnie przez całe dzieciństwo, a ja uśmiechałam się do niej.
    Teraz też się uśmiecham bo Szafeczka mi o tyn przypomniała :)

    Odpowiedz
  • Weronika B. 18 grudnia, 2015 at 12:21

    Moja pierwsza biżuteria wykonana była z masy solnej i było to w czasach przedszkola. Wspólnie z koleżankami po zajęciach spotkałyśmy się u mnie i pod opieką mojej mamy wspólnie lepiłyśmy bransoletki. Moja wykonana była na przemian w serduszka i kwiatuszki :) I mimo że może nie była perfekcyjna, to ja szczyciłam się nią przez długi czas :) Nawet mam ją do dziś zachowane gdzieś w kartonie w piwnicy :) możliwe, że w najbliższej przyszłości może posłużyć mi jako przykład dla następnych pokoleń :)

    Odpowiedz
  • Dominika 18 grudnia, 2015 at 12:29

    Byłam dziewczynką, która jak każda mała księżniczka marzyła o błyskotkach. Jak dziś pamiętam dzień, kiedy babcia zabrała mnie do znajomej pielęgniarki (!), która przekłuła mi uszy. Było to bolesne doświadczenie, bo wtedy jeszcze pistolety do przekłuwania uszu nie były w powszechnym użyciu. Ale było warto! Moje pierwsze kolczyki i tym samym pierwsza biżuteria, to były złote kwiatuszki na biglach z małymi „diamencikami”. Mam je do dzisiaj i nadal uważam, że są urocze. A wtedy? Te kolczyki z małej dziewczynki zamieniły mnie w prawdziwą księżniczkę!

    Odpowiedz
  • Karolina933 18 grudnia, 2015 at 12:33

    Jako mała dziewczynka miałam tendencję do gubienia wszystkiego, dlatego moja mama nie chciała się zgodzić, abym przebiła uszy twierdząc, że kolczyki zgubię po jednym dniu. Ponieważ moje zawrotne kieszonkowe wynosiło wówczas jakąś złotówkę na tydzień (w moim odczuciu kwotę bardzo wysoką), gdy pojechałam z rodzicami na wakacje postanowiłam spożytkować moje pieniądze na kupno pierścionka ze specjalnej maszyny, do której wrzucało się właśnie 1 zł, a w zamian otrzymywało się plastikową „piłeczkę” z pierścionkiem w środku. Tak oto zostałam szczęśliwą posiadaczką pierścionka…z trupią czaszką! :)

    Odpowiedz
  • Gosia 18 grudnia, 2015 at 12:42

    Jestem sroczką, więc pamiętam doskonale wszystkie okoliczności w których stawałam się posiadaczką kolejnej błyskotki. Oczywiście były to łańcuszki czy pierścionki z okazji doniosłych wydarzeń w moim życiu, jednak ja z uśmiechem i wielkim sentymentem wspominam rzecz może mało wartościową ale podarowaną z prawdziwego uczucia…Były to czasy podstawówki, pierwsze podwórkowe przyjaźnie, zauroczenia, nie zawsze mądre zabawy. Naszym ulubionym zajęciem w tamtym czasie były szalone gonitwy w ciemnych piwnicach blokowiska. Podczas jednej z zabaw w chowanego znalazłam się w parze z Łukaszem, kolegą z klasy. kiedy staliśmy ukryci w ciemnym kącie wcisnął mi do ręki mały odpustowy pierścionek i znienacka pocałował w policzek. Dobrze,że było ciemno i nie widział mojego krwawego rumieńca…:) Pierścionek był żółty z niebieskim oczkiem…I chociaż 20 lat później, ktoś inny włożył na mój palec piękny pierścionek zaręczynowy, to wspomnienie jest w zakamarkach mojej pamięci, zawsze wywołuje uśmiech i łezkę w oku.

    Odpowiedz
  • MB 18 grudnia, 2015 at 12:43

    W przedszkolu kolega dał mi bardzo bogaty naszyjnik z czerwonymi kamieniami i dwa pierścionki. Domyśliłam się, że wziął je od swojej mamy, więc ich nie przyjęłam, a on się na mnie bardzo obraził. :p

    Odpowiedz
  • violaa 18 grudnia, 2015 at 12:49

    Moja pierwsza biżuteria jaką pamiętam? To było lato u dziadka nad rzeką. Moja mama podarowała mi pierwszą biżuterię -była to bransoletka w postaci wianuszka z kwiatów polnych, którą sama zrobiła. Miałam wtedy chyba 5 lub 6 lat. Pamiętam zapach koniczynek wplecionych w wianuszek ;-)

    Odpowiedz
  • Rafał 18 grudnia, 2015 at 12:53

    Jestem mężczyzną, więc na palcach jednej ręki mógłbym policzyć biżuterię, którą otrzymałem, ale… Do biżuterii zalicza się również zegarki, więc tego właśnie elementu dotyczy moje wspomnienie. Okazja mało oryginalna, I komunia. Wiedziałem już wcześniej, że chrzestna planuje sprezentować mi zegarek i nastawiłem się na hit tamtych czasów, czyli Montanę z 16-ma melodyjkami :-) Niestety… zegarek okazał się kwadratowym, damskim modelem na pasku… Po-raż-ka. Ale, było minęło, teraz sam kupuję sobie zegarki, a jeśli chodzi o „klasyczną” biżuterię to rozpieszczam nią swoją ukochaną córę, która jak każda (choć mała) kobieta uwielbia piękne błyskotki. Ta fantastyczna nagroda również trafiłaby do niej wywołując, jestem tego pewny, ogromny uśmiech na twarzy :-) Pozdrawiam,

    Odpowiedz
  • ANUSIEK26 18 grudnia, 2015 at 12:55

    Pierwszą biżuterię dostałam od taty.Nigdy nie zapomnę,gdy pod choinką było małe pudełeczko,wszyscy dostali duże prezenty tylko ja czekałam na swój,oczywiście byłam smutna,że mój prezent jest malutki,pewnie jest beznadziejny i na pewno mi się nie spodoba. Gdy otworzyłam pudełeczko zobaczyłam piękny srebrny pierscionek z pięcioma oczkami,niestety nie mam go już ale nigdy nie zapomnę jak wyglądał

    Odpowiedz
  • Ania 18 grudnia, 2015 at 12:55

    Ekologiczne korale wykonane własnoręcznie z KOŚCI!!!
    Nie żartuję, wykonałam je w okresie buntu nastolatki, były to lata 87-88, byliśmy rodziną dosyć ubogą, a ja chciałam się wyróżniać.
    Korale były zawieszone na rzemyczku, wykonane z kosteczek z szyi kurzej (oczyszczonej, wygotowanej). Aby nadać szyku ufarbowałam je w tuszu. Czarne, interesujące, przyciągające wzrok. Osoby je oglądające nie miały pojęcia z czego zostały wykonane, zdziwienie było wielkie. Zdobywałam uznanie za kreatywność i oryginalność. A jaka byłam dumna :)
    Tak najbardziej jednak pamiętam mój pierwszy i najważniejszy w życiu pierścionek. Dostałam go od mojego chłopaka, wręczył go na dziedzińcu przed Uniwersytetem, między zajęciami, w krótkiej przerwie między naszymi pociągami, które odjeżdżały w inne strony. Nie mieszkaliśmy wówczas jeszcze razem.
    Jesteśmy razem do dzisiaj, pierścionek mi skradziono, nie przywiązałam do tego większej wagi, chociaż było mi smutno. Przedmioty nie mają dla nas dużego znaczenia, to tylko symbole. Bardzo się kochamy, do dzisiaj, mamy synka, psa, jesteśmy bardzo szczęśliwymi ludźmi.
    Życzę wszystkim tego samego, szczególnie z Święta.

    Odpowiedz
  • Magdalena Sobczyńska 18 grudnia, 2015 at 12:59

    Moją pierwszą biżuterię dostałam od rodziców z okazji Pierwszej Komunii Świętej. Był to złoty pierścioneczek z niebieskim kamieniem i cykoriami. Moi rodzice wykorzystali super patent – kupili mi trochę za duży pierścionek i dzięki temu nawet teraz po 16 latach pasuje na mojego palca! Jest tak śliczny i ponadczasowy że noszę go na wszystkie ważne i eleganckie spotkania, a on sam przynosi mi od wielu lat szczęście :)

    Odpowiedz
  • Anna 18 grudnia, 2015 at 12:59

    Doskonale pamiętam moje pierwsze kolczyki. Dostałam je od babci i dziadka na I Komunię Św. Z racji, że były ze złota nie mogłam ich często zakładać. Jednak nie o takiej biżuterii chcę tu napisać. Swego czasu usłyszałam od kogoś słowa: „Najpiękniejsze klejnoty jakie kiedykolwiek nosiłaś na sobie to rączki twojego dziecka.” I zgadzam się z tym całkowicie! Doskonale pamiętam moment kiedy objął mnie mój synek… Niesamowite uczucie nie dające się opisać słowami. W ostatnim czasie pojawiły się kolejne rączki, które mnie otulają. To mała kruszynka – Sara. Chciałabym dla niej wygrać jakiś błyszczący drobiazg. Jednak to, co tak na prawdę się liczy będę jej przekazywać przez całe życie… Najważniejsza i najpękniejsza jest biżuteria z MIŁOŚCI, wyrażająca się drobnym gestem… przytuleniem… I takiej miłości i takich klejnotów życzę tu Każdemu z Was czytającemu te słowa :) Pozdrawiam przed_Świątecznie :)

    Odpowiedz
  • gagatka 18 grudnia, 2015 at 13:00

    Ha, oczywiście, że na Komunię :) Kto się urodził w latach siedemdziesiątych nie miał innej opcji, jak czekać na białą sukienkę i dobrą wróżkę. Moją wróżką był mój ojciec chrzestny, który pojawił się „puch” i przyniósł aksamitne pudełeczko-serduszko, a w nim parę złotych kolczyków, każdy w kształcie muszelki. Gwarantuję, że pobiłam Kopciuszka entuzjazmem i, jak przystało na bajkową tradycję, w ciągu następnego roku zgubiłam jeden kolczyk :( Niestety, mój wymarzony książę nie przyjechał na białym koniu ze zgubą, tylko pociągiem z butami do wspinaczki, a samotny kolczyk leżał i leżał latami w szkatułce. Aż książę dał mi córeczkę, która dziś ma 4 latka i Barbie, która ewidentnie jest Małą Syrenką i tak mała złota muszalka ze szkatułki mamy stała się nagle jej zaczarowanym morskim skarbem… A mówią, że bajki są wymyślone :)

    Odpowiedz
  • Monika.C. 18 grudnia, 2015 at 13:05

    Pamiętam moją biżuterię pierwszą jakby było to dziś.Gdy odbywałam praktyki zawodowe upatrzyłam sobie przepiękny łańcuszek złoty z wisiorkiem ze słonikiem.Cena była tak spora że,przez 3 miesiące chodziłam na praktyki z twarzą uśmiechniętą ,tylko dlatego że już nie długo będę mogła kupić swoją wymarzoną pierwszą biżuterię.Gdy nadszedł ten moment weszłam dumnie do sklepu kupiłam łańcuszek ze słonikiem to byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie,uczucie nie do opisania prezentowałam dumnie na swojej szyi i już zapomniałam ile musiałam pracować na siebie by mieć swoją wymarzoną pierwszą biżuterię.

    Odpowiedz
  • Iwona 18 grudnia, 2015 at 13:10

    Moje wspomnienie do dzisiaj powoduje u mnie czasem rumieniec na policzkach, mimo, że od tego czasu minęło już ponad dwadzieścia pięć lat i mimo, że sama mam już córkę w podobnym wieku. Rzecz działa się w przedszkolu. Chłopiec miał na imię Adrian. Oczarował mnie bardzo. Był moją pierwszą, nieśmiałą, przedszkolną miłością. Czuliśmy się bardzo dorośli chodząc jak prawdziwa para za rękę. Zapraszał mnie na drożdżówki, razem huśtaliśmy się na placu zabaw. Pewnego dnia w dowód swojej miłości przyniósł mi kilka błyskotek. O ile dobrze pamiętam był to wisiorek i pojedynczy kolczyk. Nic to, że nie miałam przekłutych uszu. Poczułam się jak księżniczka. W domu oczywiście pochwaliłam się prezentem rodzicom. Gdy mama zobaczyła co przyniosłam do domu wybucha afera. Okazało się, że mój książę w tajemnicy przed moją niedoszłą teściową myszkował w jej szkatułce z biżuterią. Biżuterię musiałam oczywiście zwrócić, ale mama w to miejsce podarowała mi piękny medalionik. Moja miłość do Adriana minęła bardzo szybko, szczególnie że kilka tygodni potem na placu zabaw huśtał się już z Adrianą nie zauważając mnie kompletnie. Natomiast medalionik od mamy mam do dzisiaj i patrząc na niego uśmiecham się czasem do wspomnień.

    Odpowiedz
  • Ola 18 grudnia, 2015 at 13:13

    Jak zapewne wiekszosc obecnych tu czytelnikow po raz pierwszy zostalam obdarowana bizuteria w dniu chrzcin. Babcia zadbala o to, aby maly, zloty lancuszek przypominal mi o poczatkach mojego zycia. Chociaz sama nie pamietam tego wydarzenia jest on namacalnym dowodem milosci i radosci jaka towarzyszyla moim narodzinom. Babci juz nie ma, ale lancuszek w dalszym ciagu jest przy mnie i musze sie przyznac, ze czesto gdy za nia tesknie siegam wlasnie po niego aby wrocic pamiecia do wspolych chwil.

    Odpowiedz
  • Anna 18 grudnia, 2015 at 13:16

    Doskonale pamiętam pierwsze kolczyki, które dostałam od babci i dziadka na I Komunię Św. Były ze złota i niestety nie mogłam ich często zakładać. A kiedy już nadszedł czas przepadły gdzieś bez śladu. Jednak nie o takiej biżuterii chciałabym tu napisać. Ktoś kiedyś powiedział, że „Najpiękniejsze klejnoty, jakie kiedykolwiek będziesz nosić na sobie to rączki twojego dziecka”. I całkowicie się z tym zgadzam. Bo choć trzymane w szkatułkach błyskotki bardzo cieszą, to jednak najwspanialsze są te – „żywe”! Chyba do końca życia będę wspominać ten dzień, kiedy na świat przyszedł mój synek i mogłam go objąć. Ostatnio kolejne rączki mogą cieszyć mego męża i mnie. Mamy taką małą księżniczkę – Sarę, dla której chciałabym wygrać coś szczególnego. I choć ta mała rzecz będzie radować oko, to jednak będę starała się przekazywać to, co tak naprawdę jest ważne. To biżuteria z MIŁOŚCI, która wyraża się drobnym gestem, słowem, przytuleniem…. I niech właśnie taki blask bije od nas w te zbliżające się Święta i w każdy dzień Nowego Roku. Pozdrawiam wszystkich czytających!

    Odpowiedz
  • IZABELA 18 grudnia, 2015 at 13:24

    GDY PAMIĘCIĄ SIĘGAM DO DAWNYCH LAT,
    WIDZĘ MŁODZIEŃCZY, BEZTROSKI ŚWIAT,
    WIDZĘ UŚMIECH SZEROKI NA TWARZY,
    ORAZ BRAK LĘKU, „CO SIĘ WYDARZY?”
    W TYM WŁAŚNIE CZASIE, LAT SPORO TEMU,
    PIERWSZĄ PAMIĄTKĘ ZAWDZIĘCZAM CHRZESTNEMU,
    KTÓRY NA MOJE URODZINY SZESNASTE,
    PODAROWAŁ MI ŁAŃCUSZEK – NA NIM SREBRNA GWIAZDĘ,
    GWIAZDKA TA BLASKIEM ROZTOCZYŁA,
    ONE OCZY ME RADOŚCIĄ NAPEŁNIŁA,
    BYŁA INSPIRACJĄ DLA MNIE I DZIECIŃSTWA MEGO,
    NIGDY NIE ZAPOMNĘ PREZENTU TEGO.

    Odpowiedz
  • Asia 18 grudnia, 2015 at 14:00

    Staram się nie przywiązywać uwagi do przedmiotów – jednak rzeczywiście moja pierwsza biżuteria zajmuje w mojej magicznej szkatułce wyjątkowe miejsce :) Są to złote kolczyki w kształcie liści z rubinami z dopasowaną zawieszką. Przypominają mi Moją Babcie Olę – od której je dostałam na Pierwszą Komunię. Prezent szczególnie bliski mojemu sercu i nawet mając swoje 31 lat zakładam je wyłącznie na wyjątkowe okazje. I patrząc na nie widzę, niebieskie, kochające oczy i czuję zapach tostów z serem, które tak często przygotowywała nam Babcia :)

    Odpowiedz
  • Awunia1234 18 grudnia, 2015 at 14:12

    Moja pierwsza biżuteria? Jako pięciolatka dostałam od mojego świętej pamięci już dziadka Bolusia pozłacany, maleńki pierścionek z wielkim, białym oczkiem przypominającym brylant! Uwielbiałam dziadka i do póki pierścionek mieścił się na mój nawet najmniejszy palec, nosiłam go i chwaliłam się moim koleżankom, że jest złoty ;) Z sentymentem noszę go do dziś, ale zawieszony na łańcuszku. Jakież było moje zdziwienie, kiedy pewnego razu poszłam przetopić moje komunijne, złote kolczyki na pierścionek i o mój prezent od dziadka zapytał mnie złotnik! Sprawdził pierścionek i okazało się, że on na prawdę jest złoty! Dopiero wtedy zauważyłam, że ma wybitą próbę, a złotnik powiedział, że dużo bym za niego dostała! Jednak nigdy go nie sprzedam i po dziś dzień głowimy się z mamą, czemu nikomu dziadziu nie powiedział, że to prawdziwe złoto i czemu nikt tego nie zauważył! Może dlatego, że chciał, bym miała po nim sentymentalną pamiątkę, której nikt mnie nie pozbawi ani nie zrobię tego ja sama w zamian za pieniądze? :)

    Odpowiedz
  • Dorota 18 grudnia, 2015 at 14:12

    Pierwsza Komunia, pierwsza biżuteria. Od swoich rodziców dostałam mały, misterny, złoty pierścionek z rubinowym oczkiem. Był to rok 1967…. Ten pierścionek moja mama dostała od swojego taty też na komunię – rok ok. 1943… I ja również dałam ten pierścionek swojej córce. Ma go do dziś i pewno kiedy nadejdzie pora przekaże go dalej. Natomiast kiedy ja zaczęłam pracować, za pierwszą wypłatę kupiłam sobie srebrną zapinkę – podobno do krawata. Kupiłam ją na ul. Woźnej w Poznaniu w firmie KRUK w roku 1979. Niestety, ukradziono mi ją całkiem niedawno. Szkoda…

    Odpowiedz
  • inkajulka 18 grudnia, 2015 at 14:16

    Moją pierwszą biżuterię do dziś wspominam z rozrzewnieniem… Był to pierscionek ze stokrotek i diadem z mleczy – dowody pierwszej dzieciecej milości, poznanej podczas wakacji u babci na Mazurach :D
    Niby nic, a jednak prostota i szczerość prezentu podbiły moje serducho:D
    Do dziś stokrotki to moje najukochańsze kwiatki, a na widok mleczyków wracają wspomnienia błekitnych oczu tajemniczego chłopca z Mazur:P :D

    Odpowiedz
  • siula90 18 grudnia, 2015 at 14:19

    Moją pierwszą w życiu prawdziwą biżuterię dostałam w prezencie na swoją I Komunię Świętą. Do dziś mam ją w swoich zbiorach i od czasu do czasu noszę. Były to delikatna złota bransoletka, kolczyki wiszące z białymi kamyczkami ( które nie za bardo mi się podobają do tej pory) oraz delikatny złoty łańcuszek z serduszkiem, który bardzo ładnie wygląda nawet na szyi dorosłej kobiety.

    Odpowiedz
  • Monika 18 grudnia, 2015 at 14:23

    Znakiem rozpoznawczym mojej chrzestnej były złote pierścionki. Zawsze nosiła ich mnóstwo, było mniejsze i większe, miały różnokolorowe oczka. Uwielbiałam wskakiwać jej na kolana i zaciekawiona oglądałam błyskotki z każdej strony. Któregoś dnia, widząc iskierki w moich oczach, chrzestna pozwoliła mi wybrać sobie jeden. I tak nastał najszczęśliwszy dzień w moim ówczesnym życiu, drobny złoty pierścionek z maleńkim szafirowym oczkiem stał się moją własnością. Był za duży, więc nie mogłam go nosić, ale przechowywałam w specjalnej szkatułce i dbałam o niego, jak o prawdziwy skarb. To moja pierwsza biżuteria, której historię pamiętam. Minęło 19 lat, a pierścionek nadal mam, nadal noszę i nadal towarzyszy mi w najważniejszych momentach mojego życia.

    Odpowiedz
  • Aga_ 18 grudnia, 2015 at 14:26

    Pierwszą prawdziwą i najpiękniejszą biżuterię dostałam od mojego chłopaka (obecnie narzeczonego).
    To było przed moimi urodzinami. Pokłóciliśmy się z mojej winy. Zerwaliśmy. Bardzo żałowałam tego co zrobiłam. Prosiłam żeby do mnie wrócił.
    Powiedział mi, że potrzebuje czasu.
    Zrobiłam imprezę urodzinową. Goście przynosili prezenty, bawili się ale szczególnie mnie to nie obchodziło bo cały czas myślałam o tym co straciłam.
    Nad ranem gdy sprzątałam po imprezie zobaczyłam na stoliku pudełeczko W.Kruk.
    Zdziwiłam się bo pamiętałam, że od nikogo nie dostałam biżuterii.
    Otworzyłam. Była tam prześliczna złota bransoletka, a obok karteczka z napisem „Wszystkiego najlepszego kochanie”.
    Już wiedziałam od kogo. Był to najwspanialszy prezent w moim życiu.
    Od 6 lat codziennie mam na sobie tą bransoletkę. Towarzyszy mi przez cały związek i jak widać przyniosła szczęście bo właśnie jestem na etapie planowania ślubu z moim narzeczonym.
    W przyszłości pewnie przekaże ją mojej córce. Może jej też przyniesie szczęście :)
    Dodam, że to naprawdę była moja pierwsza biżuteria. Wcześniej nigdy nie dostałam nie lubiłam.
    :)

    Odpowiedz
  • Karolina woźniak 18 grudnia, 2015 at 14:27

    Aż się zaśmiałam kiedy przeczytałam pytanie-pierwsza biżuteria. No oczywiście że pamiętam. Moje dziciństwo to mała podlubelska wieś,więc i biżuteria musiała byc zgodna z panującym klimatem. HA!
    Pierwsze kolczyki- czerwone czereśnie zawieszane na uszy i dumna paradowanie z nimi w maminych szpilkach.
    Pierwsza bransoletka- to upleciony wianuszek z kwitnących główek kończyn,która smakowicie zajadały potem krowy.
    Pierwszy pierścionek- oczywiście że główka od kapsla z oranżady kupionej za 40 groszy w małym sklepiku.
    Pierwszy naszyjnik- jarzębinowe korale zrobione naprętce żeby choc chwilę ponosić zanim się rozlecą.
    Boże ile to było raodści,ile szpanu z tak wyjątkowej biżuterii.

    Odpowiedz
  • Majka 18 grudnia, 2015 at 14:31

    Moją pierwszą biżuterię dostałam jak na dziewczynkę stosunkowo późno z racji tego, że byłam ruchliwym dzieckiem. Miałam wtedy może 12 lat. Był to drobny łańcuszek z zawieszką w kształcie serduszka. Pamiętam jak bardzo się cieszyłam. Wszystkim go pokazywałam i za nic nie chciałam go zdejmować. Prezent ten otrzymałam od rodziców na imieniny.

    Odpowiedz
  • Aneta 18 grudnia, 2015 at 15:00

    Moja pierwszą biżuterią były zwykłe srebrne kolczyki z zielonym oczkiem.Ciocia przekuła mi uszy i założyła te kolczyki.Byłam taka szczęśliwa,bardzo dbałam o nie długie lata i zmieniłam dopiero gdy po oczkach nie było już śladu.

    Odpowiedz
  • Robert J. 18 grudnia, 2015 at 15:26

    Jako prawie sześciolatek całe dnie spędzałem na obserwowaniu dziadka naprawiającego zegarki. Umiejętności dziadka w moich oczach były magiczne. Z potłuczonych szkiełek, nie działających mechanizmów i sprężynek wyczarowywał jakby nowe zegarki i do tego działające. Dawał mi je nakręcić, po wykonanej naprawie. Fascynowało mnie to, sam fakt mierzenia czasu, oglądanie sekundnika i to jakie zegarki są piękne.
    Mimo młodego wieku na szóste urodziny dostałem od dziadka prezent, który już wtedy wywarł na mnie wielkie wrażenie, mimo że do końca nie zdawałem sobie sprawy co to. Dodam, że mam go do dziś.
    Prezentem był srebrny zegarek kieszonkowy ze znaczkiem Omegi. Był to zegarek jaki dziadek otrzymał w nagrodę za pomoc w czasie okupacji od pewnej rodziny żydowskiej. Oczywiście w tamtym czasie nie rozumiałem dokładnie ani co to za marka zegarka, ani dokładnie czym była okupacja.
    Mimo braku zrozumienia tych faktów, w zegarku się zakochałem. Co noc przez wiele lat czyścilem srebrną busolę i chowałem zegarek pod łóżko, gdy kładłem się spać. Nie zdawałem sobie sprawy z jego wartości materialnej, ale dbałem o niego jakby był najważniejszą rzeczą na świecie.
    Wkrótce dziadek odszedł. Zegarek został. Tak samo pamięć po dziadku. Zegarek mam do dzisiaj. Dopiero niedawno zdałem sobie sprawę jaką ma wartość materialną. Jednak dla mnie jest bezcenny. Nie na sprzedaż. Do dziś regularnie go czyszczę, pucuję, nakręcam. Za kilka lat podaruję go mojej córeczce Nadii. Również na szóste urodziny. Wspomnienie o tej chwili, gdy otrzymałem od dziadka ten srebrny zegarek- zostanie we mnie na zawsze.

    Odpowiedz
    • swiatelko 18 grudnia, 2015 at 15:53

      JESTEM MACIEJ.MAM 40 LAT.MOJA PIERWSZA BIŻUTERIA JAKĄ MIAŁEM TO PRZEPIĘKNY SREBRNY SYGNECIK,KTÓRY ZNALAZŁEM W WIEKU 7 LAT.BYŁ WTEDY POCHMURNY DZIEN,SZKOLNY DZIEŃ.CAŁA KLASA SZŁA WŁAŚNIE NA SPRAWDZIAN Z W-FU…SPRAWDZIAN NA 60 METRÓW…POGODA BYŁA MRZYSTA I WILGOTNĄ…NAUCZYCIEL PODZIELIŁ NAS NA GRUPY..JA BYŁEM W OSTATNIEJ…PIERWSZA GRUPA MIAŁA PRZYGOTOWAĆ SIĘ DO SPRAWDZIANU…A MY MIELIŚMY POCHODZIĆ CHWILĘ PO PRZYSTADIONOWYM LASKU I POZBIERAĆ PAPIERKI, ŚMIECI…I TAK ZROBILIŚMY…CHODZĄC PO TYCH KRZACZKACH NAGLE COŚ MI BŁYSNĘŁO….ZACZĄŁEM PRZESZUKIWANIE TRAWY W OWYM MIEJSCU….I NAGLE….WRĘCZ RZUCIŁEM SIĘ W JEDNO MIEJSCE, TAK JAKBYM CHCIAŁ ZASŁONIĆ CIAŁEM CAŁĄ KÓLE ZIEMSKĄZNALAZŁEM I OD RAZU SCHOWAŁEM…SPRAWDZIAN ZALICZYŁEM NAJLEPIEJ ☺ROBIAC WYNIK REKORDOWY W SWOIM ROCZNIKU…TO DZIĘKI TEMU SYGNECIKOWI, KTÓRY MIAŁEM W DRESACH.DAŁ MI OGROMNEJ MOCY I SZCZĘŚCIA…MAŁO TEGOOD TAMTEJ CHWILI WZIĘTO MNIE NA SKS…POTEM DO KLUBU I ZACZĄŁEM BIEGAC SPRINT…W WIEKU 20 LAT BYŁEM W KADRZE POLSKI…MOŻNA SPRAWDZIĆ:Maciej Światłowski…A WSZYSTKO MOŻE PRZEZ TO PIĘKNE,MALUTKIE A JAK WAŻNE ZNALEZISKO,NIEPOZORNY, SREBRNY, DELIKATNY SYGNECIK Z WYŻŁOBIONYMI JAKIMIŚ FALAMI I KRZYŻYKAMI,LEKKO ZNISZCZONY ALE PIĘKNY….DLA MNIE DO DZIŚ JEST ZACZAROWANY……

      Odpowiedz
  • aneta 18 grudnia, 2015 at 15:43

    Moja pierwsza biżuteria to pierścionek , w dniu kiedy się urodziłam tato zakupił złoty piękny pierścionek dla mnie i dał go mojej mamie na ’ przechowanie ’ nie pamiętam tego ale z opowiadań mojego taty jest to stara tradycja w naszej rodzinie , pierścionek który zakupił , w dniu zaręczyn lub ślubu ma podarować mojemu narzeczonemu na znak miłości i szacunku do mnie , aby w tak ważnym dniu okazać mi miłość :) według naszej rodzinnej tradycji narodziny i ślub to początek czegoś pięknego , miłości która rodzi się i rozkwita , dlatego jest on darowany w dniu narodzin , oświadczyn lub ślubu :)

    Odpowiedz
  • Andzia ^^ 18 grudnia, 2015 at 15:44

    Pytanie brzmiało moja pierwsza biżuteria , jak mnie pamieć nie myli jest to taka co była w tych automatach wkładało się 1, 2 góra 5 zł i ci wypadała kulka a w środku jak dla mojego młodszego wcielenia była najpiękniejsze rzeczy na świecie np : łańcuszek , bransoletka , nawet małą zawieszka mnie wtedy cieszyła . Zawsze gdy tylko widziałam taki automat to prosiłam mamę , tatę czy wujka o te kilka złotych . Gdy tylko mogłam później to nosić cieszyłam się jak jak małe dziecko . I to jest moja pierwsza biżuteria nie żadne znane marki czy coś czym mogłam się chwalić ale to tak dla mnie to była biżuteria nie liczył się wtedy koszt tylko wspomnienia z tymi automatami które zawarłam przez prawie całe moje krótkie życie .

    Odpowiedz
  • Lenia 18 grudnia, 2015 at 15:49

    Moją pierwszą „poważną” biżuterią był uroczy pierścionek z czerwonym oczkiem, który dostałam od Taty. Akurat odbywały się dni naszego małego miasta pełne ludowej muzyki i olbrzymiej ilości straganów z balonami, cukierkami i innymi wabikami na małe dzieci. Miałam wtedy 6 lat i pierścionek był najpiękniejszą rzeczą w moim ówczesnym życiu. Zrobiony był z dziwnej plastikowej masy, pomalowany złotą farbką. Farbka dość szybko się „wytarła” i wyszło na wierzch z czego tak na prawdę jest wykonana biżuteria- aż dziwne, że żadnego uczulenia od tego nie dostałam. A do tego kolejne nieszczęście bo piękne czerwone rubinowe oczko wypadło, ale moja Mama szybko zareagowała, zrobiła małą kulkę z plasteliny, dopasowała i pomalowała najbardziej jaskrawym lakierem do paznokci. Mała rzecz, a niesamowicie cieszyła.

    Odpowiedz
  • Kasia 18 grudnia, 2015 at 16:01

    Pamiętam!. Miałam może 5 lat…siostra 3. Mam pojechała na pielgrzymkę do Francji. Wracając oczyma wyobraźni do tego dnia, to jedynie widzę, jak odwozimy ją z tatą na miejsce odjazdu autokaru i żegnamy ze łzami w oczach. A później już tylko pamiętam jej powrót, naszą radość…i jak przez mgłę prezenty, które nam przywiozła. Komplety biżuterii (w słodkim różowym kolorze) które składały się z naszyjnika, bransoletki i kolczyków. O ile się nie mylę, były to jakieś chyba plastikowe koraliki. Ale ja i tak czułam się w nich jak księżniczka. Nosiłam je dumnie każdego dnia, niczym stylowa francuska dama! :)

    Odpowiedz
  • Agniszka 18 grudnia, 2015 at 16:17

    Witam,
    Pierwsza biżuteria dla dziewczynki jest bardzo ważna. Ja pamiętam jak mama zabrała mnie w wieku 7 lat do kosmetyczki żeby przebić uszu to był dla mnie wielkie wydarzenie.Pamiętam, że mama pozwoliła mi wybrać sobie kolczyki z tego co pamiętam były one pozłacane małe sztyfciki z cyrkonią, byłam bardzo dumna.Pamiętam jeszcze, że ogromnym wydarzeniem w mojej wiosce były odpusty i biżuteria z takiego odpustu też była piękna i magiczna jak na tamte czasy. Pozdrawiam wszystkie małe księżniczki:)

    Odpowiedz
  • Karolina 18 grudnia, 2015 at 16:21

    Moją pierwszą biżuterią był… pierścionek z automatu :) Wszyscy chyba pamiętamy automaty z kulkami, w których skrywały się różne zabawki i taka właśnie biżuteria. Historia jest o tyle urocza, że moje pierwsze spotkanie z taką machiną odbyło się w ZOO, jakieś 18 lat temu. Pamiętam swój smutek kiedy mega podekscytowana skakałam wokół mamy, żeby dała mi drobniaka, żebym mogła zdobyć śliczny pierścionek… niestety spotkałam się z odmową- rzekomo wszystkie drobniaki zostały wydane na waty cukrowe dla naszej gromadki. Jednak mój 6-letni wtedy kuzyn wykazał się prawdziwie szarmancką postawą i ze swoich zaskórniaków wyjął dwójeczkę i mi wręczył :) Jak dziś pamiętam z jakim zacieszem na twarzy słuchałam tego dźwięku przekręcanego pokrętła i wpatrywanie i wyczekiwanie aż z maszyny wypadała plastikowa kuleczka, a w niej różowy pierścionek. Oczywiście ma do niego niesamowity sentyment i do tej pory zajmuje specjalne miejsce w szkatułce z pamiątkami. a z kuzynem do tej pory wspominamy ten cudowny dzień w ZOO :)

    Odpowiedz
  • Dominika 18 grudnia, 2015 at 16:33

    Moją pierwszą biżuterię pamiętam do tej pory, jednak nie pamiętam momentu, w którym ją otrzymałam, ponieważ byłam zbyt mała, aby to wydarzenie pamiętać. Moją pierwszą biżuterią był łańcuszek z małą zawieszką – serduszkiem, które dostałam na chrzciny tak jak pozostałe kobiety w mojej rodzinie. Moja ciocia kontynuowała tradycję – kobiety w rodzinie kupowały lub przetapiały biżuterię dla kolejnych pokoleń. Łańcuszek i zawieszkę dalej trzymam przy sobie, miałam już również okazję podarować podobny prezent dla siostrzenicy.

    Odpowiedz
  • N. 18 grudnia, 2015 at 16:35

    Nie jestem pewna, czy to była pierwsza biżuteria, ale tę zapamiętałam najbardziej. Moje 10-te urodziny. Jak każda mała kobietka, marzyłam o błyskotkach. Rodzice wyszli naprzeciw moim oczekiwaniom i podarowali mi srebrny pierścionek z turkusowym oczkiem. Niestety, prezent nie przypadł mi wtedy do gustu. Przymierzyłam i… uderzyłam w płacz. Że brzydki, że mi się nie podoba, że nie będę go nosić, że w ogóle bleh i fuj. Teraz jest mi za to okropnie wstyd! Nawet nie chcę myśleć, jak poczuli się rodzice, przecież tak się starali. Na szczęście ta historia ma happy end. Za pozwoleniem mamy poszłam do sklepu wymienić pierścionek na inny. Mierzyłam jeden, drugi, trzeci, ale żaden nie pasował na moje dziecięce paluszki. Ubrałam jeszcze raz ten podarowany i się w nim zakochałam, dosłownie! Od tej pory nosiłam go codziennie, aż do momentu, kiedy stał się zbyt ciasny. To była moja ukochana, wyjątkowa biżuteria!

    Odpowiedz
  • Joanna 18 grudnia, 2015 at 16:40

    Jako mała dziewczynka uwielbiałam konie i kucyki. Rodzice zapewne dostawali już białej gorączki, kiedy do mojej kolekcji zabawek dochodził kolejny kucyk pony. Na swoje pierwsze wakacje z rodzicami wybraliśmy się do Zadaru. Tam właśnie, na jednej z przepięknych kamiennych uliczek, znajdował się sklep jubilerski do którego moje niewielkie stópki zawędrowały. Gdy oczkami ujrzały złotą zawieszkę w kształcie konika, serduszko przyspieszyło i cała reszta Świata przestała mnie interesować. Kochany tata widząc to wszystko, nadwyrężył swój budżet ażeby jego mała księżniczka była zawsze tak uśmiechnięta, jak w tym momencie.

    Odpowiedz
  • Alicja 18 grudnia, 2015 at 17:01

    Pierwszą moją biżuterią w życiu była złota bransoletka z wygrawerowanym imieniem. Dostałam ją w dniu narodzin i do tej pory mam ją na ręku. Bransoletka ta rośnie wraz ze mną, każdy moment w życiu przeżywam mając ją zaczepioną na ręku. Jest to nie tylko piękna tradycja, która od lat podtrzymywana jest u nas w rodzinie, ale również jest to pamiątka pełna pojedynczych pamiątek. Gdziekolwiek byłam, cokolwiek przeżywałam, nieustannie pamiętałam, że w domu czeka na mnie kochająca mnie rodzina. Małe wgięcie z lewej strony to przewrócenie się na łyżwach, lekko wyblakła literka „A” w moim imieniu to podpalenie bransoletki świeczką na torcie urodzinowym 50-letniego taty, każda rysa to inna historia, a każda historyjka to pamiątka, to pamiątka, która mnie w pewien sposób ukształtowała i pomogła dorosnąć.

    Odpowiedz
  • Pala24 18 grudnia, 2015 at 17:07

    Moja pierwsza biżuteria była z kory i drutu aluminiowego,którą zrobiłam sama. Pamiętam, że był to pierścionek z dwoma spiralami, ale nie dało się go nosić, bo był zbyt miękki. Za to wisior z kory, w kształcie serca, podziwiali wszyscy. Niestety nie chcieli uwierzyć, że sama go zrobiłam. W każdym razie od dziecka spędzałam długie godziny w swoim pokoju i, jak to mówi mój ojciec, dłubałam. Rysowała, malowałam, robiłam kolaże, wycinałam, wyszywałam i szydełkowałam. Pasja tworzenia biżuterii zrodziła się właśnie z mojego charakteru dłubacza. Poza tym straszna ze mnie sroka. Uwielbiam biżuterię. Od zabawy w dzieciństwie minęło jednak wiele lat, zanim zaczęłam ponownie tworzyć. Stało się to dwa lata temu podczas warsztatów robienia biżuterii, w których wzięłam udział. Wtedy też zrozumiałam, że to jest to, co mogłabym robić przez resztę życia. Tworzyć biżuterię. Od tamtego momentu robienie biżuterii to moje życia.

    Odpowiedz
  • Iwona 18 grudnia, 2015 at 17:08

    Moją pierwszą biżuterią był złoty pierścionek od Mamy z fioletowym oczkiem. Pamiętam, że złoto było wtedy bardzo drogie, więc ten pierścionek kosztował Mamę sporo Jej oszczędności. Wtedy mi się nie podobał bo nie był w moim stylu, ale mam go w szkatułce do dnia dzisiejszego, bo tak naprawdę dopiero dzisiaj będą dorosłą kobietą rozumiem jego wartość i pierścionek jest dziś dla mnie szczęśliwym talizmanem i przypomina mi o miłości mojej Mamy.

    Odpowiedz
  • Siobhan 18 grudnia, 2015 at 17:16

    Moją pierwszą biżuterię dostałam od mamy na dzień dziecka kiedy miałam 7 lat… był to srebrny łańcuszek z zawieszką w kształcie maleńkiego bucika, wciąż pamiętam jak dumnie go nosiłam na szyi gdy szłam do szkoły… mam go do dziś – mój najcenniejszy skarb z dzieciństwa ;)

    Odpowiedz
  • Maryzyc 18 grudnia, 2015 at 17:16

    Kiedy byłam małą dziewczynką, zawsze pomagałam swojej starszej sąsiadce. Przynosiłam jej zakupy, sprzątałam w domu, grabiłam liście. Zawsze dostawałam za to wynagrodzenie w postaci cukierków, gum. :) Ponieważ nie miała swoich dzieci, traktowała mnie jak wnuczkę, dlatego bardzo lubiłam do niej chodzić. Kiedy byłam w szkole średniej, moja sąsiadka zachorowała, a tuż przed moja maturą zmarła. Kilka miesięcy później odwiedził mnie jej mąż i przekazał mi dwa złote pierścionki, które „ciocia” chciała mi dać z okazji zdanej matury.. Sama nie zdążyła tego zrobić.. Nosiła je jak była młodą dziewczyną, a teraz mam je ja. To nie była moja pierwsza biżuteria, jednak sytuacja i okoliczności w jakich ją otrzymałam pozostaną w mojej pamięci na zawsze..

    Odpowiedz
  • kasia 18 grudnia, 2015 at 17:30

    To bylo 28 lat temu kiedy jeszcze zaden zloty czy srebrny pierscionek nie utrzymal by sie na moim chudziutkim paluchu. Nawet kciuku. Zwykly pierscionek z odpustu z niebieskim oczkiem ktory podarowal mi moj kochany dziadek…. naprawde piekny. Dodam tylko ze dziadek byle kom u pierscio kow nie kupowal. Oczywiscie przepadl gdzies w czasie zabawy dawno dawno temu ale za jego sprawa z podworkowego lobuziaka zmienilam sie w mala sroke…

    Odpowiedz
  • zielonooka 18 grudnia, 2015 at 17:31

    Moją pierwszą „biżuterią”, bo nie można nazwać tego typową biżuterią, była bransoletka z pudrowych cukierków. Moja mama kupiła mi ją na tzw. odpuście, gdzie było pełno straganów z różnymi zabawkami i jedzeniem. Pamiętam jak bardzo prosiłam moją mamą o ten zakup. Od razu rzuciło mi się w oczy, że jest taka kolorowa, cukierki miały tyle kształtów, no i także można było ją zjeść. ;) Oczywiście nie musiałam długo o nią prosić i w końcu moja przecudna i upatrzona spośród innych cacek bransoletka wylądowała na mojej ręce. Cieszyłam się nią sporo czasu, lecz jednak w końcu głód zwyciężył i ją ostatecznie zjadłam. :)

    Odpowiedz
  • Karolina 18 grudnia, 2015 at 17:43

    Moją pierwszą biżuterię dostałam dokładnie 24 maja 1991 roku. Leżałam wtedy w łóżeczku, nieświadoma tego, co dzieje się dookoła mnie. A może wtedy spałam i nawet nie zauważyłam, że goście przyszli mnie odwiedzić? :) Ale cóż mogłam więcej zapamiętać z tego dnia, skoro żyłam na tej pięknej ziemi dopiero od… jednego dnia.
    Moja pierwsza biżuteria to złoty pierścionek z serduszkiem – czyż nie idealny dla nowonarodzonej księżniczki? :) Szkoda tylko, że rozmiar taki mało królewski… bo do tej pory spada mi z palców ;-)

    Odpowiedz
  • Martyna 18 grudnia, 2015 at 17:59

    Moja pierwsza biżuteria jak w 90% wszystkich przypadków była na pierwszą komunię m.in. łańcuszek, który noszę cały czas do tej pory, który dostałam od chrzestnego. Ostatnio moja 4 letnia chrześnica Zosia wzięła go do rączki i powiedziała: „Łał ciociu jaki ładny łańcuszek, czy ja też taki dostane?” Oczywiście powiedziałam, że tak i za 3 lata właśnie ten łańcuszek dostanie na swoją pierwszą komunię. A ja będę musiała poprosić chłopaka o jakiś inny bo tak goło będzie bez łańcuszka na szyi :)

    Odpowiedz
  • katarzyna 18 grudnia, 2015 at 18:05

    a janie nosze bizuterii. ale pamietam pierwsza jaka dostalam. mialam jakies 24 lata i bardzo sie zakochalam.po kilku miesiacach znajomosci moj mezczyzna dal mi w prezencie zloty lancuszek wlasnie od kruka. byl piekny ,maly prostokacik a z niego wystawaly trzy malutkie z kamyczkami. niestety milosc prysla i oddalam lancuszek.

    Odpowiedz
  • Małgosia 18 grudnia, 2015 at 18:06

    Moja pierwsza biżuteria, która najbardziej utkwiła mi w pamięci to złoty łańcuszek z serduszkiem. Dostałam go w wieku 15 lat od chłopaka. Zamknął mi oczy a łańcuszek zapiął na szyi. Był to łańcuszek, który dał kiedyś swojej mamie, która zmarła dokładnie rok przed tym dniem, w którym go dostałam. Uczucie nie do opisania, do tej pory łezka w oku się kręci na to wspomnienie…

    Odpowiedz
  • paulina 18 grudnia, 2015 at 18:10

    ię jeden z noszonych przez ciocię pierścionków. Mimo, że miała ich wiele moją szczególną uwagę zawsze przyciągał ten najskromniejszy. Był on bardzo prosty z pięcioma drobnymi kamyczkami. Ciocia widząc mój zachwyt postanowiła mi go podarować z okazji rozpoczęcia nauki w szkole. Od razu założyłam go na palec i nie chciałam zdejmować mimo protestów rodziców, którzy obawiali się, że zgubię zbyt duży pierścionek. W końcu musieli jednak dać za wygraną a ja obiecałam, że będę na niego uważać. Od tego czasu minęło już prawie dwadzieścia lat a pierścionek nadal tkwi na moim palcu.

    Odpowiedz
  • Aniad 18 grudnia, 2015 at 18:10

    Moim najlepszym wspomnieniem jest pierścionek, a raczej obrączka- nie zaręczynowa ale pierwszej i jedynej miłości. Z chłopakiem znamy się od dziecka, razem się wychowywaliśmy na jednym osiedlu, mieszkaliśmy visa vi siebie. Od zawsze i na zawsze wiemy o sobie wszystko, a nawet i więcej, bo sami siebie odgadujemy.. Na walentynki 2007r. dostałam od niego prezent- owy pierścionek- srebrną obrączkę z wygrawerowanym jego imieniem, potem pokazał mi swoją-taką samą z moim imieniem. Pękałam z dumy i radości. Do dzisiaj ich nie zdejmujemy- w końcu to tak jakby dowód, że jesteśmy razem na zawsze. Patrząc na nią, nawet w najgorsze dni-robi mi się lepiej i wiem, a raczej mam nadzieje, że to się nigdy nie skończy.. :)

    Odpowiedz
  • paulina 18 grudnia, 2015 at 18:12

    Gdy bylam mała bardzo spodobał mi się jeden z noszonych przez ciocię pierścionków. Mimo, że miała ich wiele moją szczególną uwagę zawsze przyciągał ten najskromniejszy. Był on bardzo prosty z pięcioma drobnymi kamyczkami. Ciocia widząc mój zachwyt postanowiła mi go podarować z okazji rozpoczęcia nauki w szkole. Od razu założyłam go na palec i nie chciałam zdejmować mimo protestów rodziców, którzy obawiali się, że zgubię zbyt duży pierścionek. W końcu musieli jednak dać za wygraną a ja obiecałam, że będę na niego uważać. Od tego czasu minęło już prawie dwadzieścia lat a pierścionek nadal tkwi na moim palcu

    Odpowiedz
  • Monika 18 grudnia, 2015 at 18:12

    Moja pierwsza biżuteria jaką dostałam i pamiętam to łańcuszek od mojego adoratora z młodzieńczych lat. Mały, grybasek ciągle się kręcił kolo mnie no i pewnego dnia w dowód swojej miłości ofiarował mi łańcuszek z kluczykiem do jego serca. Oczywiście dla mnie sytuacja była śmieszna bo byliśmy jeszcze dzieciaczkami. Ale tak się zdarzyło, że biżuterię mam do dzisiaj, i ten łańcuszek miałam na swoim ślubie bo tak się stało, że wzięłam ślub właśnie z moim pierwszym adoratorem. Znamy się od pierwszej klasy gimnazjum czyli już 13 lat:)

    Odpowiedz
  • MAdzia 18 grudnia, 2015 at 18:13

    Moja pierwszą biżuterie dostałam od mojej mamy i taty na moje pierwsze urodziny. Dostałam od nich złoty komplecik ( bransoletkę i łańcuszek ) który pierwszy raz ubrałam na mój ślub. Ponieważ do żądnej innej sytuacji nie pasował aby go nosić.
    Teraz ja jestem w takiej sytuacji by kupić mojej córeczce również taki prezent aby pamiętała go do końca życia.

    Odpowiedz
  • xx 18 grudnia, 2015 at 18:16

    Pamiętam jak mając 13 lat dostałam od mamy pod choinkę srebrną bransoletkę.
    Kiedyś jej o niej wspominałam ale nie spodziewałam się, że to zapamięta.
    Oczywiście prezent był prześliczny i strasznie się ucieszyłam.

    Następnego dnia znalazłam ją przeciętą na pół bo mój młodszy brat bawił się nożyczkami i „nie wiedziałem „niechcący”
    Tyle, do dzisiaj mam mu to za złe i żałuje, że nie zabezpieczyłam tej bransoletki. :)x

    Odpowiedz
  • brendi 18 grudnia, 2015 at 18:22

    Gdy trzy lata miała ma mama – na pianinie już zjawiskowo grała.
    Swój talent wciąż rozwijała i z muzyki wiele radości brała.
    Nuty rozbrzmiewały w jej sercu aż sukces odniosła w końcu.
    Na cześć swej wytrwałości zwołali się pobliscy od biżuterii artyści.
    Słowika ze srebra zapragnęła ma mama i takiego więc muzykanta dostała.
    Przez 15 lat melodyjnie jej towarzyszył i każdego tą historią wzruszył.
    Albowiem gdy miałam 10 lat ze mną w świat wyruszył.
    Chwila ofiarowania mi tego skarbu była bardzo ważna i dalsza z nim podróż z pewnością raźna.
    Łzy w oczach miała mama lecz z życzliwością mi go wręczyła….
    To najcenniejszy jest mój przyjaciel, od wszelkich smutków wybawiciel.
    Tak sam przez 7 lat wisiał – na samotność liczyć musiał.

    To amulet, co matkę z córką łączy – jego moc nigdy się nie kończy.
    Więc po kilku latach powstały dwa złote ptaszków warianty.
    Jeden do matuli pofrunął, a drugi do pary na mej szyi błysnął.
    I od tej pory dwa słowiki me lico zdobią, wielkie wrażenie zawsze robią.
    Lecz najważniejsza jest ich historia, bo to niezwykła jest biżuteria.
    Każdy z mymi słowikami mnie kojarzy, bo zdjąć ich niech nikt się nie warzy!
    15 lat słowikom towarzyszę i piórka swe stroszę, że pamiątkę po mamie tak długo dumnie noszę.

    Sentyment, wierność i tradycja mą wole wieńczy.
    Radość w mym sercu wciąż miłości uczy.
    I będę dalej i dalej więź z mamą promować,
    Tę relacje słowikami swymi lubować.

    Odpowiedz
  • Justyna 18 grudnia, 2015 at 18:27

    Moją pierwszą biżuterią był srebrny pierścionek z bursztynem. Dostałam go od rodziców w wieku 7 lat gdy po raz pierwszy spędzaliśmy wakacje w Malborku. Cały czas nosiłam go na palcu. Nigdy nie chciałam się z nim rozstawać bo była to dla mnie bardzo ważna pamiątka. Starałam się na niego uważać jak tylko mogłam. Pierścionek towarzyszy mi do dzisiaj, przypomina mi dwa bardzo ważne wydarzenia. Pierwsze wakacje z rodzicami i pierwszy drobny „upominek” z serii biżuterii.

    Odpowiedz
  • Angelika 18 grudnia, 2015 at 18:36

    Moją pierwszą biżuterię dostałam bardzo szybko po narodzeniu, bo już na chrzcinach. Babcia obdarowała mnie pięknym złotym łańcuszkiem z delikatnym, małym medalikiem. Do dziś go posiadam i ma on dla mnie szczególną wartość. Coś na podobieństwo talizmanu. Wierzę, że przynosi mi szczęście i zakładam go w szczególności na ważne okazje. Zawsze przypomina mi o tym, że mogę liczyć na swoich bliskich i mam dla kogo się starać.

    Odpowiedz
  • Alicja 18 grudnia, 2015 at 18:40

    Moją pierwszą biżuterią były złote kolczyki, które dostałam na Pierwszą Komunię. Pamiętam, że raczej się nimi wtedy nie zachwycałam – w wieku 8 lat bardziej byłam podekscytowana rowerem i puzzlami z Czarodziejki z Księżyca:) Natknęłam się na nie ponownie długo, długo później, gdy uczęszczałam do liceum. Wtedy odkryłam je na nowo. Są to drobne kolczyki, przypominające listki. Wyglądają bardzo delikatnie i uroczo. Dziś to właśnie biżuteria jest jednym z najbardziej trafionych prezentów dla mnie :)

    Odpowiedz
  • Angelika 18 grudnia, 2015 at 18:41

    Moją pierwszą biżuterię dostałam bardzo szybko po narodzinach, bo już na chrzcie. Babcia obdarowała mnie złotym łańcuszkiem z delikatnym okrągłym medalikiem. Do dziś go posiadam i ma on dla mnie szczególną wartość. Coś na podobieństwo talizmanu. Wierzę, że przynosi mi szczęście. Przypomina mi o najbliższych, na których zawszę mogę polegać. Zakładam go szczególnie na ważne okazje, kiedy myśl o rodzinie jest bardzo pomocna.

    Odpowiedz
  • Tina 18 grudnia, 2015 at 18:53

    Drodzy Państwo :) moja pierwsza biżuteria jest prezent od taty: złoty pierścionek z niebieskim kamieniem i dwoma cyrkoniami. Zrobił go własnoręcznie mój tato. Patrząc na ten pierścień przypominają mi się najpiękniejsze chwilę dzieciństwa.. ten pierścionek zostanie moim najukochanszym pierścieniem do końca życia :)) Martyna

    Odpowiedz
  • Patrycja 18 grudnia, 2015 at 18:59

    Moją pierwszą biżuterią jest złoty pierścionek z jednym większym różowym oczkiem i dwoma mniejszymi białymi. Pierścionek ten należał do mojej mamy a dostałam go od niej z okazji pierwszej komunii. Pierścionek jest mały i delikatny jednak jest dla mnie bardzo cenny a ponieważ nie lubię nosić pierścionków więc noszę go na złotym łańcuszku na szyi. Za dwa lata będzie pierwsza komunia mojej siostrzenicy i wtedy jej przekażę pierścionek ponieważ szczęściem i miłością trzeba się dzielić.

    Odpowiedz
  • Anita Barbara 18 grudnia, 2015 at 19:15

    W przedszkolu z braku miejsc posadzono mnie przy jednym stoliku razem z Piotrkiem D. Przezwisko miał „Lenin”. W sumie to nie wiem skąd takie. Jak się wkrótce okazało był największym rozrabiaką w grupie. Wbrew pozorom szybko się dogadaliśmy, bo to był naprawdę fajny kolega. Jako nowa osoba nie miałam w grupie dużej siły przebicia, ale Piotrek miał. Do dziś pamiętam jak wywalczył dla mnie najfajniejszą lalkę, która zarezerwowana była dla najpopularniejszych dziewczynek. Nie prosiłam o nią, uznał, że mi się należy :) I właśnie od mojego kumpla z przedszkola dostałam swój pierwszy pierścionek. Kupiony na straganie złoty i z dużym czerwonym oczkiem. Trochę taki biskupi. Albo raczej był to model jak zza wschodniej granicy…Piotrek wręczył mi go w obecności mam, wcale się nie krępował. Do kompletu dostałam pudełko po zapałkach. Nieco obdarte, ale dziś jestem pod wrażeniem jego dbałości o szczegóły :-)

    Odpowiedz
  • Magdalena 18 grudnia, 2015 at 19:21

    Kiedy byłam kilkuletnią dziewczynką moja kochana babcia Halinka kupiła mi złote kolczyki – serduszka z zawieszką. Były bardzo delikatne i eleganckie, na serduszku każdy z nich miał małą cyrkonię. Byłam bardzo rozważnym i spokojnym dzieckiem, bardzo też dbałam o swoją pierwszą biżuterię. Wiedziałam, że babcia, które całe swoje życie poświęciła dla rodziny nie miała za dużo pieniędzy. Tym bardziej doceniałam jej gest i to, że musiała odmówić sobie wielu rzeczy, żeby podarować mi taki prezent. Niestety w trakcie przeprowadzki zgubiłam kolczyki. Bardzo żałowałam wtedy swojej straty. Teraz, kiedy jestem już dorosłą kobietą mój żal się pogłębił, ponieważ babcia zmarła 5 lat temu. Byłaby to piękna pamiątka po niej, widzę to teraz, kiedy sama jestem mamą pięknej dziewczynki. Chciałabym przekazać jej ten prezent, opowiedzieć o prababci, której niestety nie mogła poznać. Biżuteria potrafi połączyć pokolenia, to idealna pamiątka.

    Odpowiedz
  • Marzena 18 grudnia, 2015 at 19:25

    dawno dawno temu późnym wieczorem gdy całą rodzinką siedzieliśmy przed telewizorem śniegu było po kolana domknąć się nie chciała brama ciemno było gwiazdy lśniły wtedy cuda się zdarzyły stuku puk dzwonka ton wszyscy myślą czy to „on”?ten co zjawia się w czerwonym wielkim workiem obarczony dzwonek dzwonić nie przestaje mama woła tata wstaje wszystkie siostry wystraszone gdzieś w kącikach rozmieszczone ja za tatą mknę odważnie chociaż bałam się ach strasznie tata pyk drzwi otwiera a mi szczęka się rozwiera dzwonek dzwonić nie przestawał bo tam z niego gwóźdź wystawał tata wyjął cisza wreszcie i patrzymy wokół jeszcze a tu worek na balkonie ślady w śniegu krzyczę och nie zniknął nie ma mikołaja i wnet leci cała zgraja tato wór do domu wnosi mamę o nóż miło prosi i rozcina na worku sznur czeka wokół córek chór i patrzymy na prezenty tata daje wciąż przejęty szampan buty i cukierki pełny worek taaki wielki…potem z mamą się ubrałam i po śladach go szukałam.Wtedy właśnie go dostałam aż z wrażenia oniemiałam, jedno oczko miał zielone reszta to cztery cyrkonie, złoty śliczny mój pierścionek, szczęście ach nieocenione, przetrwał lata aż do teraz choć jednego oczka nie ma. Życie i czas wciąż nas zmienia najpiękniejsze są wspomnienia.

    Odpowiedz
  • Agnieszka 18 grudnia, 2015 at 19:30

    Mały, szczerbaty brzdąc i w dodatku jeszcze obcięty na przysłowiowego chłopca, wybrał się pewnego, wrześniowego dnia na spacer ulicami urokliwego, spokojnego miasteczka. Szedł grzecznie, trzymając się wedle przyjętej zasady ręki mamy. Nagle, ku zdziwieniu siedmioletniej chłopczycy, mama gwałtownie skręciła w jeden z salonów fryzjerskich. Dlaczego? Przecież ja nie muszę! Otóż… niespodzianka okazała się trafiona, gdyż na miejscu znajdował się także punkt do przebijania uszu. I tym oto sposobem stałam się posiadaczką swoich pierwszych, najzwyklejszych kolczyków, które dzisiaj mają dla mnie niezwykłe znaczenie i wartość sentymentalną :)

    Odpowiedz
  • aanja 18 grudnia, 2015 at 19:34

    Pierwszą poważną biżuterią jaką dostałam jest obrączka babci. Po śmierci dziadka babcia postanowiła oddać obrączki mi i mojej kuzynce. Na pamiątkę. Co prawda obrączka babci jest na mnie za duża, ale mam nadzieję, że uda mi się ją przerobić i mój ukochany założy mi ją w dniu naszego ślubu.

    Odpowiedz
  • Ola 1977 18 grudnia, 2015 at 19:34

    Pierwsza biżuteria…złote kolczyki- podkówki. Skrzętnie schowane w pudełeczku wypełnionym watą. Ostrożnie wyjmowane nad stołem-żeby się nie zgubiły, nie upadły i nie rozdzieliły…nie powędrowały gdzieś osobno w świat.
    Zakładane od wielkiego święta, zwykle do kościoła. Zapinane przez Mamę lub Babcię, powoli i uważnie.
    Pojawiły się pierwszy raz w domu Babci, dokładnie nie wiadomo skąd przywędrowały….ale już zostały, miejmy nadzieję, że na zawsze.
    Złote podkówki- na szczęście….

    Odpowiedz
  • Paulina 18 grudnia, 2015 at 20:03

    Biżuterią, którą pamiętam z dzieciństwa i mam ją do dziś jest mały pierścionek ze złotym kwiatuszkiem. Tak bardzo mi się podobał i o niego dbałam, że rzadko go zakładałam, ponieważ bałam się, że go zgubię, jednak często go oglądałam z dumą, że jest taki piękny i już jako mała dziewczynka marzyłam o tym aby w przyszłości moja córeczka go ode mnie otrzymała i również była zadowolona z niego tak jak ja. Taki naszyjnik byłby idealnym dopełnieniem pierścionka i cudownym prezentem.

    Odpowiedz
  • P.A.P. 18 grudnia, 2015 at 20:14

    Moja pierwsza w życiu biżuteria, hmm… Obawiam się, że nie mogę się pochwalić wzruszającą historią o złotym pierścionku z okazji chrztu, gdyż swoją pierwszą biżuterię kupiłam sama na pierwszych w życiu koloniach. Kieszonkowe postanowiłam przepuścić na ulicznych nadmorskich straganach i sprawiłam sobie zestaw, w którym nie brakowało niczego: był regulowany pierścionek z plastikowym „bursztynem”, były bransoletki z rzemyków z muszelkami, naszyjnik z koralików, naszyjnik z jakimś egipskim symbolem, naszyjnik wodnika (mój znak zodiaku), nie oparłam się nawet zawieszce z logiem Adidasa. A co najlepsze – nosiłam to wszystko naraz. :) Biżuteria przepadła gdzieś z czasem, a mój gust też na szczęście od tamtej pory uległ poprawie. ;)

    Odpowiedz
  • Ewelina 18 grudnia, 2015 at 20:19

    Pamiętam ten dzień jakby to było wczoraj. Kolejne ciepłe lato.
    Spacerowałam z ciocią po słonecznych, magicznych uliczkach Torunia.
    Bardzo ją lubiłam. Kojarzyła mi się z wszystkich co smaczne i przyjemne.
    Najłatwiej zawładnąć małym dzieckiem słodyczami, laleczkami i misiami czego nie brakowało za każdym razem gdy mnie odwiedzała. Tym razem mówiła o niespodziance. Byłam podekscytowana co też tym razem wymyśliła moja chrzestna. Idąc podskakiwała ze mną napędzając pozytywną energią. Chichot nie schodził z mojej buźki. W pewnym momencie zatrzymała się i powiedziała ,,To tutaj teraz obiecaj, że zrobisz to o co Cię poproszę”. Weszłyśmy do jednej z kamienic. Przywitała nas kolorowa kobieta. Wygląd przypominał postać wyjętą z kreskówek które tak namiętnie oglądałam. Od razu do niej podbiegłam. Płomienne włosy i obrazki na rękach pamiętam, że prosiłam by zrobiła mi takie same. Posadziła mnie na krześle a ciocia poprosiła o zamknięcie oczu. Powiedziała, że ta Pani da mi teraz dwa kryształy o wielkiej mocy, gdy wszczepi mi je w uszy troszeczkę mnie zakuje. Podekscytowana zamknęłam oczy i wyobrażałam sobie jak z pleców wyrastają mi skrzydła jak u motylka ,,trzask, trzask” . Po plecach przeszedł mi dreszcz. Otworzyłam oczy przed oczami miałam lustro. Mój ulubiony kolor czerwony. Kolczyki te goszczą w mojej szkatułce do dziś.

    Odpowiedz
  • Joasia_Dem 18 grudnia, 2015 at 20:20

    Jako pięcioletnia dziewczynka nie marzyłam o lalkach, misiach ani klockach. Jedyne czego chciałam to być czarodziejką! Miałam bardzo bujną wyobraźnię co rodzice we mnie pielęgnowali i zamiast ściągać z chmur wspierali mnie w moich kolejnych zabawach. Moim najnowszym zajęciem było zaczarowanie mnie i siostry – byśmy zawsze były swoimi najlepszymi przyjaciółkami i żeby nic nas nie rozdzieliło. Nie pamiętam dokładnie co takiego wyczyniałam ale rodzina do tej pory wspomina moje szamańskie zabiegi ;). Babcie rozczuliło to tak bardzo, że oddała do złotnika swój pamiątkowy złoty pierścionek, który został przetopiony na dwa identyczne serduszka, które mi podarowała. I powiedziała: „Wiesz Asiu co masz zrobić.” Babcia była mi niesamowicie bliska do samego końca i miała ten rzadki dar zrozumienia małego dziecka. Oczywiście drugie serduszko podarowałam siostrze. I czar działa. Serduszka nosimy na wszystkie ważne wydarzenia w naszym życiu. Miałyśmy je na maturze, na rozdaniach dyplomów, ślubach i na pogrzebie babci. Teraz z siostrą mamy kolejny plan. Naszym córeczkom podarujemy te serduszka. Żeby czar objął i je. Przecież to niemal siostry.

    Odpowiedz
  • Natalia 18 grudnia, 2015 at 20:21

    Moja pierwsza biżuteria to kolczyki, które dostałam od rodziców za moją, hmmm, odwagę. Były to złote kwiatuszki. Dostałam je za to, że dałam sobie przebić uszy. Poszłyśmy z mamą do kosmetyczki, bo wszystkie moje koleżanki miały piękne kolczyki i ja oczywiście nie chciałam być gorsza. W gabinecie siedziały miłe panie i wtedy spytałam, czy będzie bolało. Gdy usłyszałam, że tak, to uciekłam pod stół i dopiero przekupienie mnie lizakiem poskutkowało. Moja mama zaczęła mi śpiewać i jako, że byłam małym dzieckiem to to odciągnęło moją uwagę. Do dzisiaj te kolczyki przypominają mi o tym, że nie należy się niczego bać i o tym, jak bardzo kocham śpiew mojej mamy.

    Odpowiedz
  • Karolina 18 grudnia, 2015 at 20:29

    Moja pierwsza „poważna” biżuteria, to srebrny pierścionek :)
    Dostałam go całkiem przypadkiem, ale był stworzony właśnie dla mnie ! :)
    Ponieważ cioci chrześniaczka miała grubsze palce, pierścionek który miała dostać na I Komunię Świętą, dostałam ja :)
    Nosiłam go zawsze, nawet do kąpieli :) Piękny srebrny.. z malutkim kwadratowym oczkiem :)
    Pierścionek bardzo subtelny, oddający mój charakter… :)
    Ponieważ miałam takie szczęście go dostać, rodzina nazywała mnie „małą sroczką” :D Szczęściarą, do tego urodzonego 10-tego na Matki Boskiej Pieniężnej :D

    Odpowiedz
  • Monisia 18 grudnia, 2015 at 20:31

    Swoją pierszą biżuterię pamiętam z opowieści rodziców, gdyż miałam wtedy dwa latka. Dostałam od taty złote kolczyki. Dla dziecka w takim wieku nie ma znacznie co dostanie od rodzica liczy sie gest. Mogłam dostać zabawkę, jednak mój tata uwazał że zabawka by mi się znudziła, a kolczyki nie. Miał racje mam tą parę kolczyków do dziś i zostąną one w mojej rodznie i zawszę będę mi przypominać rodziców, a w szczegołności tatę :)

    Odpowiedz
  • Doris 18 grudnia, 2015 at 20:39

    Pamietam mój pierwszy zestaw biżuterii…. mialam I komunie świętą… bylam jeszcze małą dziewczynką i wtedy nie czulam potrzeby by ją mieć.. ale póżniej dorosłam i wyjęłam ją ze szkatułki…jest piękna… nosze ją do dzisiaj i tylko w najważniejszych okolicznosciach.. śluby, chrzciny i święta bożego narodzenia (wieczór wigilijny)… biżuteria ta jest bardzo delikatna… naszyjnik i kolczyki. Wykonane z najprawdziwszego złota…. W kształcie trójkąta w jego środku mały brylant. Kolczyki złote trójkątne oraz łańcuszek z zawieszka trójkątną są bardzo cennym prezentem. Staniwią bardzo eleganckie i budzące podziw dodatki. Male ale odrazu zauważalne zloto z brylantowymi połyskami dodaje uroku i wdzięku.
    Uwielbiam nosic biżuterię….. odrazu czuje się pelnowartościową kobietą. Mam nadzieje że każda Pani zgodzi sie z tym zdaniem pozdrawiam .

    Odpowiedz
  • Gabriela 18 grudnia, 2015 at 20:43

    Mój pierwszy srebrny pierścionek z małymi diamencikami dostałam z okazji I Komunii Świętej. Mogłoby się wydawać, że to nic szczególnego, w końcu każdy dostaje prezenty z okazji takiego święta. Jednak dla mnie była to bardzo wyjątkowa chwila i pamiętam ją do dziś. Dlaczego? Dlatego, że pierścionek podarowała mi dziewczyna mojego brata, którą bardzo lubiłam i pragnęłam, aby została żoną mojego brata. Dziś, od 12 lat jest moją najlepszą bratową i mamy doskonały kontakt, a pierścionek choć już za mały, zajmuje szczególne miejsce w szkatułce i w moim sercu.

    Odpowiedz
  • Izulka78 18 grudnia, 2015 at 21:17

    Moją pierwszą ,,biżuterią” był naszyjnik z czerwonych korali…. jarzębiny. Miałam wtedy nie więcej niż kilka lat, ale z dużą zaciekłością nawlekałam igłą na nitkę jarzębinkę. Byłam wówczas elegancką…. dumną…. bardzo zwariowaną….. małolatą wiszącą głową i koralami w dół na osiedlowym trzepaku, z sukieneczką zsunięta po paszki – byłam łobuziarą ;-)

    Odpowiedz
  • Ivonqa 18 grudnia, 2015 at 21:29

    Moją pierwszą biżuterią był …ach…pamiętam jakbym kupiła ją dziś :) Po mimo moich trzydziestu dwóch lat uśmiecham się od ucha do ucha na myśl o niej i ciesze się jak wówczas….. gdy byłam mała dziewczynką. Nic się nie zmieniło :) Był to oczywiście pierścionek z czerwonym oczkiem kupiony na stoisku przy kościele na tzw. „odpuście”. Był on oczywiście najpiękniejszy na świecie, nosiłam go cały czas, wszędzie… nawet z nim spałam. Mimo, że koleżanki z klasy też miały taki pierścionek to wiadomo, że ten mój był magiczny i spełniał marzenia :) Tak… pierścionek ten miał magiczną moc, jeśli czegoś bardzo się pragnęło, o czymś bardzo się marzyło, wówczas należało przekręcić ten pierścionek na palcu w prawą stronę i wypowiedzieć życzenie. Ehh…fajnie wrócić myślami do tych czasów. Dziękuje za przywrócenie wspaniałych wspomnień z dzieciństwa. Niestety tej „biżuterii” już nie mam, ale wspomnienia są… bezcenne.

    Odpowiedz
  • Marta 18 grudnia, 2015 at 21:29

    Moją pierwszą prawdziwą biżuterią była korona z rzemyków i kwiatków podczas komunii. Do tej pory bardzo często noszę biżuterię-najczęscięj bransoletki – które są z rzemyków i mają piękne dodatki srebrne lub złote. Zawsze kojarzy mi się to z latami dzieciństwa, a dodatkowo są ponadczasowe…dodając piękne świecące dodatki. :) pasują do każdej stylizacji. Pamiętam też jak dostałam od babci ogromny pierścionek z kamieniem w środku, traktowałam to jako trofeum ;-) w pięknym opakowaniu i pudełeczku, nigdy nie nakładałam tylko oglądałam hihi ;-)
    Pozdrawiam!

    Odpowiedz
  • Monika Sz. 18 grudnia, 2015 at 21:45

    Moją pierwszą biżuterię zobaczyłam u babci,która miała całą kolekcję pięknych korali oraz naszyjników a ja uwielbiałam bawić się nimi za każdym razem kiedy tylko ją odwiedzałam.Czułam się wtedy bardzo dorosła i uwielbiałam przymierzać i nosić je godzinami.Teraz gdy kochanej babci już ze mną nie ma :( została mi po niej piękna pamiątka cudowne wspomnienia oraz wszystkie korale i naszyjniki ,którymi teraz uwielbia się bawić mój najmłodszy synek :)

    Odpowiedz
  • Ag 18 grudnia, 2015 at 21:46

    Jak przez mgłę, w dodatku z opowiadań innych. Widzę Mamę prowadzącą mnie w zupełnie nieznane mi miejsce. Obiecuje mi pluszowego tygryska w zamian za tę naszą wyprawę. Tato mówi coś o słodyczach. Nie pamiętam oczywiście bólu ani żadnych krzyków czy płaczliwych chwil… Ale do dzisiaj wmawiają mi, że dość dużo krzyczałam :) I tak oto pierwszy raz przebito mi uszy. Miałam niecałe 2 latka. To były maleńkie złote kolczyki, takie „kropeczki”. Mam je w pudełku do dzisiaj. Pluszowy tygrys też jest! Ogromny i śliczny, właściwie to Pani Tygrysowa z maleństwem. :)

    Odpowiedz
  • Paulina 18 grudnia, 2015 at 21:48

    Łańcuszek z serduszkiem który noszę do dziś od pierwszego chłopaka

    Odpowiedz
  • Słodziaczek 18 grudnia, 2015 at 21:49

    Swoją pierwszą biżuterię dostałam od mojego najlepszego przyjaciela, za to iż pomagałam mu w nauce, traktuję go jak brata, więc ta biżuteria ma dla mnie bardzo duże znaczenie, pamiętam również, iż Nikita nie umiał zakładać bransoletek – to było zabawne. Do tej pory to moja ulubiona biżuteria !

    Odpowiedz
  • Iwonka K. 18 grudnia, 2015 at 21:55

    Moja babcia miała kredens. Taki w którym trzymała wszystkie skarby świata. Był dla mnie niczym magiczne wrota które babcia uchylała tylko na chwilę i zwinnie wyciągała to co akurat było jej potrzebne. Nazywała go „pomocnikiem”. W dniu moich 15- tych urodzin, babcia wyciągnęła z niego starą 30 letnią kosmetyczkę w kwiaty. Zawołała mnie do kuchni, wysypała jej zawartość na stół i wręczyła ogromny złoty pierścionek z rosyjskiego czerwonego złota z naturalnym, czerwonym koralem. Na środku tego korala brylowała mała, złota kuleczka, a całe oczko zdobił misterny, ażurowy wzór, który niczym szal okalał go z każdej strony. Był piękny – choć ogromny i niepraktyczny. I właśnie dlatego zamiast na palcu wylądował w szufladzie. Wykorzystała to moja pseudo koleżanka, która pewnego dnia podczas odwiedzin w moim domu po prostu mi go ukradła. Zanim się zorientowałam, zdążyła go sprzedać u jubilera. Kradzież zgłosiłam na policji choć byłam przekonana, że zguby raczej nie odzyskam. Jakież było moje zdziwienie kiedy otrzymałam telefon z komendy, żeby zgłosić się po pierścionek! Od tej pory noszę go na palcu i prawie nie zdejmuję. A jeśli już – to chowam go do sejfu

    Odpowiedz
  • Ania 18 grudnia, 2015 at 21:59

    Pamiętam wakacje nad morzem, miałam wtedy może 5 lat. Stałam przy maszynie z kulkami i oglądałam przez szybkę nagrody, które można wylosować. Prosiłam rodziców o tylko jedną kuleczkę. Z maszyny wytoczyła się czerwona a w środku był pierścionek. Złoty (tak wtedy myślałam) z kwiatkiem z diamencików (najszlachetniejszych oczywiście). Najpiękniejszy jaki widziały moje małe oczka :) . Nosiłam go na palcu z dumą i kładłam dłonie na ladzie każdego sklepu żeby wszyscy widzieli mój skarb. Nie rozstawałam się z nim, aż pod koniec wakacji nad jeziorem zsunął mi się z palca. Dla małej dziewczynki która wierzyła w wartość tej zabawki był to koniec świata. Rozpaczałam przez kilka kolejnych dni. Mojemu Tacie było mnie tak żal, że pewnego dnia powiedział, że ma dla mnie niespodziankę. Znalazł mój pierścionek! Byłam przeszczęśliwa! Wydawał mi się jeszcze ładniejszy – bardziej błyszczał i kwiatek był jakby bardziej różowy…
    Oczywiście nie był to ten sam pierścionek. Tata nie mógł patrzeć na moją smutną minę (a może po prostu miał dość jęków i płaczu ;) ) i postanowił sprezentować mi prawdziwy złoty pierścionek do złudzenia przypominający ten z maszyny. Nosiłam go na specjalne okazje w obawie, że znów go stracę.
    Dziś leży w pudełeczku z biżuterią i czeka aż nowa właścicielka podrośnie :)

    Odpowiedz
  • Kasieńka 18 grudnia, 2015 at 22:04

    Ja swoją pierwszą biżuterie dostałam na I-szą Komunie Świętą, był to złoty pierścionek. Nie mogłam go jeszcze nosić, bo byłam za mała, poza tym spadał mi z palca. Natomiast doskonale pasował na palec mojej mamy, która powiedziała, że „przypilnuje” mi ten pierścionek aż podrosnę. Wspomnę, że owo „pilnowanie” odbywało się oczywiście na jej palcu. Tak jest zresztą do dziś, kilkanaście lat po Komunii, jak tylko wspomnę jej o Moim pierścionku to ona zawsze mi mówi, że go cały czas „pilnuje” i nie spuszcza go z oka, a właściwie z palca:).

    Odpowiedz
  • Emilia 18 grudnia, 2015 at 22:07

    Moja pierwsza biżuteria nadal jest ze mną…
    Tyle już lat a lśni powłoką śródziemną.
    Dostałam ją na święta Narodzenia Bożego…
    Myślałam , że od Mikołaja a tak na prawdę od taty cudownego.
    Teraz wiem, że kazał ją zakupić swej siostrze …
    Gdy w Turcji wakacjowała a zakupy na bazarze kupywała.
    Ah piękna , z moim imieniem bransoletka…
    Pełna inności niż jubilerowe złotka.
    Zakochałam się w niej od pierwszego wejrzenia…
    Po dziś dzień w szkatułce pełni role spełnionego marzenia.
    Delikatna, subtelna niczym filagronowa dziewczynka…
    Pełna wdzięku i szyku jak delikatna tkaninka
    Na sznurku cudownie zapinana…
    Pięknymi oczkowymi koralikami przyodziana.
    Kolor malinowo błękitny…
    Żywy dla oczu aksamitny.
    I zawsze już ze mną zostanie…
    Kiedyś oddam CÓRCE w posiadanie ❤

    Odpowiedz
  • Karolina 18 grudnia, 2015 at 22:07

    Pamiętam bardzo dobrze . Mroźne grudniowe popołudnie. Dużo śniegu na chodnikach. Miałam około 5 lat. Szłam sobie z moim tatą do kiosku by puścić (jeszcze wtedy) Dużego Lotka :). Tato wyszedł z kuponem, a ja ze ślicznym plastikowym pierścionkiem z kwiatuszkiem. Oooo jaka byłam uradowana :) W międzyczasie jeszcze zaczął padać śnieg. Dałam się ponieść emocjom, ściągnęłam rękawiczkę z dłoni i zaczęłam wirować, kręcić piruety jak baletnica. Wszystko w taki sposób aby było widać pierścionek :D Ach.. Jakie musiało to być dla mnie wielkie przeżycie, że pamiętam to po 20latach.

    Odpowiedz
  • Magda 18 grudnia, 2015 at 22:13

    Moją pierwszą biżuterią jaką pamiętam był pierścionek z biedronką, dostałam go od Matki Chrzestnej na 4 urodziny, do dziś pamiętam podziw a zarazem zazdrośc koleżanek w przedszkolu kiedy ujrzały śliczną czerwoną biedronkę na moim małym paluszku. Niestety pierścionek gdzieś mi zaginął, strasznie to wtedy przeżyłam, ale to pewnie dlatego, ze wypowiadałam wierszyk : „Biedroneczko leć do nieba…” i odleciała :(…

    Odpowiedz
  • Oliwia 18 grudnia, 2015 at 22:17

    Moją pierwszą ,,biżuterią” była bransoletka z cukierków pudrowych. Niestety – straszny ze mnie łasuch. Wytrzymała ze mną 2 godziny :D. Natomiast pierwszą, prawdziwą biżuterią był złoty łańcuszek, który dostałam na Komunię. Niestety jestem strasznie roztargniona. Zgubiłam go po 2 tygodniach :(.
    Od tamtej pory boję się nosić biżuterię by jej nie zgubić. Może ten łańcuszek pomoże mi zwalczyć moją ..fobię”? :)

    Odpowiedz
  • Kasia 18 grudnia, 2015 at 22:26

    Pierścionek. Pierścionek tak niezwykły jak jego historia. Pierścionek z dalekiego kraju. Jemen… a w nim pracująca polska lekarka. Pomagająca tamtejszej ludności. W podziękowaniu za trud swej pracy dostała prezent. Przepiękny złoty perścień mieniący się we wszystkich kolorach. Jest w kształcie motyla. Wysadzany różnorodnymi kamykami. Duży a zarazem subtelny i delikatny. Ta cudowna lekarka podarowała mi go gdy skończyłam roczek. Tata przechował go dla mnie i wręczył na 16naste urodziny. Mam go do dzisiaj. Dbam o niego gdyż jest pamiątką po tamtej osobie. Niesie ze sobą piękną historię.

    Odpowiedz
  • Sara 18 grudnia, 2015 at 22:34

    Pierwszą biżuterię niektóre dziewczynki dostawały na chrzciny, komunie, bierzmowanie… W pięknym i ważnym dla nich dniu a ja?? Kiedy mój ukochany świętej pamięci dziadziu pożegnał się z życiem i postanowił pójść tam gdzie świat jest lepszy dostałam od mojej babci, NAJLEPSZEJ BABCI NA ŚWIECIE, złoty pierścionek, który Ona nosiła przez przeszło 50 lat.. Pierścionek z małym serduszkiem, pierścionek zaręczynowy który był dla niej najcenniejszą rzeczą.. teraz ja dumnie noszę go na palcu i wiem, że moja córeczka kiedyś dostanie go ode mnie <3 Przyjdzie taki czas, że ludzie zapomną… ale ten mały drobiazg będzie nam przypominał o dziadziu, babci i kiedyś o mnie :)

    Odpowiedz
  • Anna 18 grudnia, 2015 at 23:06

    Moją pierwszą biżuterią jaką dostałam, było serduszko z bursztynu na rzemyku. Był to tak cudowny prezent dla małej dziewczynki, który w słońcu błyszczał. Po jakimś czasie zaginą i się nie odnalazł. A teraz przywołuje miłe wspomnienia.

    Odpowiedz
  • Andrzej 18 grudnia, 2015 at 23:25

    A ja pamiętam jak w szkatułce u babci i dziadka znalazłem piękny sygnet. Mając zaledwie kilka lat sygnet był na mnie oczywiście za duży, ale mimo to dziadkowie pozwolili mi go „nosić”. Próbuję przypomnieć sobie jego kolor, ale niestety nie jestem teraz pewien tego, czy sygnet był złoty czy srebrny. Pamiętam jednak doskonale jak na górnej części sygnetu widniał oprawiony bursztyn, który tak magicznie mienił się w słońcu. Pamiętam, jak biegałem z nim po podwórku, pod balkonami, po piaskownicy – czułem się jak król :) Niestety nie wiem co się z tym sygnetem później stało. Wydaję mi się, że po prostu spadł mi gdzieś w piasek. Czasami kojarzy mi się, jak szukaliśmy go po całym placu zabaw, ale wszystko to zdało się na nic. Przepadł na zawsze. Ot, po latach, pozostaje jedynie miłe wspomnienie z dzieciństwa, że taki piękny sygnet był kiedyś w moich rękach.

    Odpowiedz
  • AgatAG 18 grudnia, 2015 at 23:41

    Miałam jakoś 5lat i moją pierwszą biżuterią były czerwone korale, które podkradałam babci. Były to ogromne kule, które śmiesznie wyglądały na szyi malutkiej dziewczynki. Zawsze chciałam, żeby tata mi robił zdjęcia w tej właśnie biżuterii. Wydawało mi się, że jestem doroślejsza i wyglądam super! Babcia tak długo oglądała, jak za każdym razem przymierzałam korale i jak bardzo mi się podobają, że pewnego dnia mi je dała. Był to dla mnie piękny dzień i mimo, że mam już 21lat ciągle go pamiętam.

    Odpowiedz
  • Liwia 18 grudnia, 2015 at 23:41

    Oczywiście że pamiętam moją pierwszą biżuterię. Byłam małą dziewczynką i jechałam z babcią autobusem gdzieś na drugi koniec miasta. Zima była sroga, jak to zwykle bywało ponad dwadzieścia lat temu. W mieście nie kursowały autobusy pośpieszne, więc trzeba było się przesiadać i czekać w mrozie na kolejny autobus. I tak właśnie stałam z babcią na przystanku i żeby nie marznąć weszłyśmy do kiosku i tam zobaczyłam go- złoty pierścionek z koralowym oczkiem! Spojrzałam na babcię błagającym wzrokiem i już po chwili miałam ten metalowy skarb w kieszeni. Kiedy wsiadłyśmy do autobusu ciekawość wzięła górę nad rozsądkiem- zdjęłam rękawiczki i zaczęłam przymierzać nowy nabytek, a że w autobusie trzęsło, pierścionek wypadł mi z rąk i poturlał się gdzieś pod siedzenia. Schyliłam się, żeby go poszukać, ale niestety nigdzie go nie widziałam. Na dodatek musiałyśmy już wysiadać.. Pamiętam, że byłam bardzo smutna. Nie tylko dlatego, że zgubiłam klejnot, ale też z powodu babci. Pomyślałam, że będzie jej przykro że mi go kupiła, a ja już po chwili go zgubiłam. Poza tym byłam dzieckiem i nie znałam wartości pieniądza, byłam pewna, że ten cudny przedmiot kosztował majątek. Dopiero w domu kochana babcia wytłumaczyła mi, że czasem tak się zdarza i że na pewno gdzieś istnieje ładniejszy pierścionek i pójdziemy razem go poszukać przed świętami.
    Sama nie wiem dlaczego ta historia tak bardzo utkwiła mi w pamięci. Czy chodziło bardziej o stratę pierścionka czy o moją najdroższą babunię o gołębim sercu. W każdym razie wygrana w konkursie byłaby wspaniałym prezentem, który pomógłby zretuszować gorzko-słodkie wspomnienie. Okazałoby się, że ta strata nie poszła na marne i że nic nie dzieje się bez przyczyny.

    Odpowiedz
  • GOSIA 19 grudnia, 2015 at 00:28

    Pamiętam jak dziś, miałam kilkanaście lat i wielbiciela, któregoś razu do listów z wierszami, które regularnie dostawałam było dołączone coś jeszcze. Mój nieżyjący już Tata przyniósł mi zaadresowaną do mnie kopertę, która tym razem nie była płaska – było w niej coś jeszcze. Tata stał nade mną z ciekawością oczekując aż rozpakuję moją niewielką paczuszkę. Również byłam ciekawa ale i czerwona ze wstydu – byłam w wieku kiedy nie w głowie byli mi jeszcze chłopcy. W kopercie było śliczne, podłużne pudełko, a w nim srebrna bransoletka zrobiona z drobnych srebrnych kwiatków. Mój wielbiciel wydał na nią chyba całe młodzieńcze oszczędności. Ale z upływem czasu jego zauroczenie minęło, pamiątki w postaci karteczek z wierszykami zapodziały się w stosie innych papierów zbieranych przez lata – pozostała tylko ta bransoletka, która do dziś jest miłym wspomnieniem chłopaka, którego dziś z perspektywy czasu nazwałabym prawdziwym mężczyzną, który potrafi zabiegać o kobietę, czego nie potrafiła docenić dawna dziewczynka czyli ja.

    Odpowiedz
  • Dorota 19 grudnia, 2015 at 01:05

    Moja pierwszą biżuterię zrobiłam jako mała dziewczynka, z kory i drutu aluminiowego. Pamiętam, że był to pierścionek z dwoma spiralami, ale nie dało się go nosić, bo był zbyt miękki. Za to wisior z kory, w kształcie serca, podziwiali wszyscy. Niestety nie chcieli uwierzyć, że sama go zrobiłam.:)

    Odpowiedz
  • JAKUB 19 grudnia, 2015 at 01:10

    Pobieżnie przejrzałem pozostałe komentarze i wyjdzie być może na to, że będę jedynym facetem w tej Waszej słodkiej zgrai. No cóż, kto powiedział, że tylko kobiety mogą brać udział. :)

    Pierwszym elementem biżuterii, który nie był zegarkiem (wiadomo jak to u nas facetów), był sygnet rodowy. W rodzinie pozostały takie tylko dwa – 1 posiadał ojciec, 2 dziadek. Dziadka niestety nie udało mi się poznać, lecz pośmiertnie przekazał mi tę błyskotkę jak nakazywała tradycja, błyskotkę która nie jest tylko ozdobą. Ona znaczy dużo więcej, poczułem się wtedy ważny, stałem się mężczyzną. Ten sygnet symbolizuje naszą jedność i będzie w naszej rodzinie możliwie jak najdłużej, oby na zawsze. :)

    Po co jednak facetowi byłaby nagroda w tym konkursie? Dla siebie… kompletnie niepotrzebna. Myślę natomiast o młodej siostrzenicy, która uwielbia mnie ponad wszystko. Ja jednak ledwo wiąże koniec z końcem godząc naukę z pracą i nie udało mi się jeszcze nigdy wyskrobać na droższe prezenty dla niej, w tym i błyskotki. A muszę Wam powiedzieć, że księżniczka z niej nie w kij dmuchał. Chciałbym dać jej to cudo po zrobieniu czegoś szalonego, żeby nie zapamiętała mnie jako spoko wujka, ale także jako dobrego przyjaciela.

    Liczę na Was!

    Odpowiedz
  • Paulinka020591 19 grudnia, 2015 at 01:29

    Na samym początku serdecznie Pani dziękuje, że pokazała Pani tak śliczna biżuterie zakochałam się w niej i wiem, że jutro wyruszam w poszukiwaniu czegoś właśnie takiego dla mojej 3 latki. To niesamowite, ale przypomniało mi się jak byłam malutka może miałam z 3 może 4 latka mama co sprzątanie sobotnie pozwalała mi oglądać mój złoty łańcuszek z zawieszką kosteczką, który podarowano mi na chrzest. Uwielbiałam na niego patrzeć był taki wyjątkowy, inny niż wszystkie. Mówiła, że jestem jeszcze za mała żeby go nosić, ale jak dorosnę to mi go odda. Kiedy skończyłam 10 lat mama ofiarowała mi moje skarby. Mój łańcuszek z kosteczką jest tak śliczny, że nosze go do dziś, a jak na niego spojrzę to przypomina mi się jak byłam małą dziewczynką i uwielbiałam go oglądać. Teraz moja córka ma schowane również z chrztu złote kolczyki i kiedy wspólnie sprzątamy lubi na nie spoglądać:) Jeszcze raz serdecznie Pani dziękuje za genialny pomysł na prezent i za wspomnienia, które wróciły. Życzę Wszystkim Wesołych i Pogodnych Świąt wraz ze swoimi bliskimi.

    Odpowiedz
  • Magda Bereza 19 grudnia, 2015 at 06:04

    Moją pierwszą ważną biżuterią była srebrna bransoletka z grawerem. Delikatny łancuszek z blaszką, na ktorej wygrawerowane było imię mojego pierwszego chłopaka i data naszego poznania się. Była to dla mnie najcenniejsza rzecz jaką wtedy miałam, pilnowałam jej jak oczka w głowie, nie ściągałam jej – nawet do kąpieli, wtedy myślałam, że gdy tylko ją ściągnę czar cudownej miłości pryśnie.. : ) Po 3 latach pierwszego i „młodocianego” a mimo wszystko poważnego związku zerwałam ją, bo niestety uczucie okazało się zbyt słabe, a może nie zbyt słabe, a po prostu przestaliśmy się starać? Żałuję, że ją zerwałam, z tego co pamiętam wyrzuciłam ją gdzieś na ulicę, teraz gdy tak sobie przypomnę – mogłam ją zostawić na pamiątkę mimo wszystko, nawet zerwana. Czas leczy rany.

    Odpowiedz
  • Patrycja T. 19 grudnia, 2015 at 08:26

    Mój łańcuszek na Komunię Świętą. Pamiętam jak dziś , jak wybierałyśmy go z mamą w miejscowych Dewocjonaliach. Zwykły srebrny łańcuszek zwykły splot z medalikiem Maryji. I taka mała charakterystyczna rzecz- zamiast standardowego kółeczka na próbę stopu, miejsce to zastąpiono malutkim serduszkiem.
    Łańcuszek ten mam do dziś. Był ze mną w najważniejszych chwilach: egzamin 6 klasy, egzamin gimnazjalny, zaręczyny, studniówka. A gdy na maturę nie mogłam go założyć z powodu zeputego zapięcia- włażyłąm go do kieszonki koszuli i zdałam :-) Potem był ze mną na moim ślubie przy narodzinach dzieci i ich chrzcinach.
    Nie do wiary- tyle lat minęło. A już za rok jest Komunia mojej córki- postaram jej się kupić podobny i mam nadzieję,że będzie dla niej tak ważny jak dla mnie :-)

    Odpowiedz
  • Karolina 19 grudnia, 2015 at 08:51

    Witam. Moja pierwsza biżuteria to łańcuszek który dostałam na moją pierwszą Komunię Świętą. Jednak nie to wiąże moje ogromne emocje ale to że tego samego dnia dostałam również piękne kolczyki. Wiadomo, że każda dziewczynka od małego chciała mieć kolczyki ale ja niestety wtedy jeszcze nie miałam przekutych uszu i to że dostałam te kolczyki wywołało we mnie tak wielkie pragnienie że tego samego dnia moja Ciocia która jest kosmetyczką specjalnie dla mnie zrobiła mi jeszcze jeden prezent i przekuła mi uszy. Mama ostrzegała mnie że to będzie mnie bolało ale ja byłam tak szczęśliwa że w końcu będę miała kolczyki że nawet nie czułam kiedy Ciocia przekuwała mi uszy. Moja radość?Nie do opisania a zazdrość koleżanek ? Nie do zapomnienia .

    Odpowiedz
  • NUNU BABA 19 grudnia, 2015 at 09:10

    Ja trzymam babciną biżuterię w komodzie i czeka na jakąś maleńką dziewusię w naszej rodzinie :)
    // Kamila

    Odpowiedz
  • Kasia 19 grudnia, 2015 at 09:11

    Moja pierwsza biżuteria to wspomnienie którego nie da się zapomnieć. Zresztą do tej pory z sentymentu trzymam schowaną w szufladzie ;) Moja pierwsza biżuteria, to pierwszy pierścionek od mojej pierwszej miłości…..przedszkolnej miłości. Otóż ze mną w grupie był pewien Michał. Zawsze siadał koło mnie, przynosił mi malowankę, ba! nawet romantyczny był bo przynosił kanapeczki do stolika i herbatę. Na placu zabaw zawsze razem, na sali zawsze razem, na występach zawsze razem. Któregoś pięknego dnia na placu zabaw poprosił mnie, żebym poszła w nim do pewnej kryjówki. Nasz plac zabaw obfitował w różne zakamarki i w jednym z takich zakamarków wyjął z kieszonki malutki pierścionek i spytał czy się z nim ożenię. Teraz pewnie powiedziałabym, że mogę jedynie za niego za maż wyjść :P Malutki, odpustowy pierścionek, z kolorowym oczkiem mam do tej pory. Wprawdzie już nie jest taki ładny, złoto-błyszczący ale mega sentymentalny

    Odpowiedz
  • Hardstajlowa 19 grudnia, 2015 at 09:29

    Moją pierwszą biżuterią była bransoletka. Mam ją do tej pory, ponieważ przechodziła z pokolenia na pokolenie, ja dostałam ją od swojej mamy, natomiast ona od mojej babci. Ma ona różowe i czerwone koraliki, a po środku złoty wisiorek. Nadal wygląda pięknie, a za paręnaście lat ja przekażę ją swojej córce. :)

    Odpowiedz
  • Madzia 19 grudnia, 2015 at 09:29

    To był zwykły, tandetny pierścionek kupiony na odpuście. Z szafirowym oczkiem w kształcie kwiatuszka. Mienił się i błyszczał przy każdym poruszeniu ręką. Wtedy bardzo o takim marzyłam. Dla mnie był najpiękniejszy i wyjątkowy. I choć po kilku dniach połamał się i gdzieś zginął to był najwspanialszy Do dziś go widzę oczami wyobraźni i wzdycham do tych cudownych, dziecięcych chwil…

    Odpowiedz
  • Anna 19 grudnia, 2015 at 09:51

    Moją pierwszą biżuterią był czerwony pierścionek, plastikowy oczywiście. Który dostałam od niebieskookiego blondyna na ślubie kolonijnym na koloni. Zabawny wyjazd i pierwszy bez rodziców, miałam może z 11 lat. Najlepsze to że księdzem był mój starszy kuzyn. Taka przygoda :)
    + do tej pory mam ten pierścionek w szafce z biżuterią. Nie liczy się cena, ale dobre wspomnienia.

    Odpowiedz
  • Magdalena A. 19 grudnia, 2015 at 10:42

    Moją pierwszą biżuterię otrzymałam od mojej Mamy w dniu pierwszej komunii świętej. Był to złoty łańcuszek z medalikiem, który moja Mama otrzymała od swojej Mamy w dniu pierwszej komunii świętej. Było to dla mnie niezwykłe wydarzenie. Jako mała dziewczynka zawsze przyglądałam się łańcuszkowi, który nosiła Mama i też chciałam taki mieć. Łańcuszek z medalikiem noszę do dnia dzisiejszego i stanowi dla mnie niezwykle ważny symbol więzi z moją Mamą i Babcią. Będę kontynuowała tą piękną rodzinną tradycję i w dniu pierwszej komunii świętej podaruje łańcuszek z medalikiem mojej córce.

    Odpowiedz
  • Angie 19 grudnia, 2015 at 10:47

    Pierwsza biżuteria.. Kiedy to było – tyle czasu minęło , że aż miło. 19 lat temu-chrzest. malutka przesłodka dziewczyneczka i jej pierwszy złoty łańcuszek z wisiorkiem Maryjki. Nie mam prawa tego pamiętać.. Lecz mama była tak kochana i pokazała mi swój pamiętnik w,którym było opisane każde moje przeżycie.. Gdy miałam 3 latka rodzice zaczęli mnie stroić biżuterią. Cytuje 'uśmiech na jej buźce jej bezcenny – już cała rodzina wie,że pod koszulką nosi Maryjkę,która nad nią czuwa’ Z całych notatek mamy wywnioskowałam,że każde ubieranie łańcuszka było dla mnie niesamowitym przeżyciem. Każdego wieczoru łańcuszek musiałbyć wyczyszczony po czym wykonany telefon do chrzestnej,która mi go sprezentowała. Każdy z bliskich czy też rodziny o nim wiedział. Nosiłam go z dumą i dbałam o niego jak o nic innego.. Do czasu.. Włamanie do domu. Wszystko przepadło. MÓJ ŁAŃCUSZEK oraz cała biżuteria- ale to mnie nie interesowało. Przecież nie miałam mojej Maryjki ! :)

    Odpowiedz
  • hbs63 19 grudnia, 2015 at 10:47

    Moja bizuteria którą pamietam, była złota podkowa. Mam ja do dzis, i zostanie ze mna do konca. jak wiadomo podkowy przynoszą szczescie, i mam nadzieje ze tak bedzie zawsze. Zawsze czuje ze pomaga mi w słabszych dniach, omijajaja mnie niepowodzenia, wiec mysle ze spełnia swoją role.

    Odpowiedz
  • Kasia 19 grudnia, 2015 at 11:07

    Jak każda mała dziewczynka miałam dużo „biżuterii” a to zrobionej przez siebie, a to kupionej na odpuście. Lecz moją pierwszą biżuterią był pierścionek, który dostałam od babci jak byłam mała. Pamiętam jak otworzyłam pudełko, był złoty z rubinkiem w środku i po bokach cyrkonie. Był prześliczny, zgrabni i był mój. Nosiłam go na specjalne okazje, z resztą nadal noszę(wystarczyły drobne poprawki). Ten pierścionek to nie tylko piękna ozdoba, lecz też pamiątka przypominająca mi babcię. Biżuteria to jeden z najlepszych pomysłów na prezent, nosząc ją przypominamy obie o osobie, która nam ją podarowała ;)

    Odpowiedz
  • Natalia 19 grudnia, 2015 at 11:21

    Bransoletki to pierwsza biżuteria większości z Nas. I również dla mnie bransoletka była pierwszą biżuterią – założoną w szpitalu, z wypisanym na niej imieniem i nazwiskiem w celu identyfikacji. Gdy byłam już troszkę starsza moją pierwszą naprawdę prawdziwą biżuterią był bursztyn. Wiadomo w życiu każdej małej dziewczynki przychodzi taki czas kiedy chce być piękną księżniczką. Zawsze zabierałam mamy biżuterię, ponieważ swojej nie posiadałam. Jednak pewnego pięknego dnia mój tata wrócił z pracy z zagranicy i powiedział, że ma dla mnie prezent. Wtedy właśnie tata wręczył mi moją pierwszą biżuterię mówiąc ” dla mojej małej księżniczki ” i była ona właśnie bursztynowa. Naszyjnik i kolczyki z którymi się nie rozstawałam i dzięki którym czułam się jak prawdziwa księżniczka. Od tej pory mam też sentyment do bursztynowej biżuterii – ponadczasowej, zawsze eleganckiej, wyglądającej dostojnie, dopasowanej do wszystkiego, bliskiej mojemu sercu.

    Odpowiedz
  • tamara_90 19 grudnia, 2015 at 11:51

    Pewnego ranka przyszła do mnie babcia i oznajmiła, że zabierze mnie do kosmetyczki, aby przebić uszy i zakupić kolczyki. Moja mama postanowiła przełożyć ten zabieg na kolejny dzień. A ja tak bardzo pragnęłam kolczyków, że wpadłam w rozpacz. Dostałam wysokiej gorączki. Mama szybko zorientowała się co jest przyczyną mojego stanu zdrowia i pozwoliła mi pojechać. Wybrałam sobie małe złote kuleczki. Byłam tak podekscytowana, że nawet się nie zorientowałam kiedy przekłuto mi uszy. Gorączka zniknęła, a ja czułam się najszczęśliwsza na świecie. Miałam wtedy zaledwie 3 lata i wszystko dokładnie pamiętam.

    Odpowiedz
  • Kaśka 19 grudnia, 2015 at 11:59

    Pierwsza w życiu biżuteria – pierścionek, któy dostałam od matki chrzestnej na komunię. Przetopiła swój pierścionek i zrobiła z niego dwa mniejsze, jeden dla swojej córki, a drugi dla mnie. Podziwiałam ten pierścionek, aż do czasu gdy paluszki małej dziewczynki dorosły aby je nosić. Ale wtedy przestał mi się podobać i wiedziałam, że mimo wielkiej wartości sentymentalnej będzie cały czas schowany. Ale … gdy brałam ślub, mama dała mi swoją obrączkę. Grubą, złotą, ciężką obrączkę. Mama z powodu choroby jej nie nosi od wielu lat i nosić nie będzie.
    Ponieważ oba „Skarby” były dla mnie bardzo ważne, a nie chciałam żeby tylko leżały w szkatułce przerobiłam je na dwie obrączki, które codziennie z mężem nosimy. I teraz każdego dnia gdy zakładam rano obrączkę, mam na sobie moją pierwszą biżuterię, a także tę najcenniejszą, czyli obrączkę mamy. Noszę obrączkę codziennie, a tak wszystko leżałoby schowane.
    Trudno przewidzieć co przyniesie przyszłość, ale coś mi mówi, że moja obecnie 3 letnia córka przedłuży historię rodzinnego złota.

    Odpowiedz
  • Paula 19 grudnia, 2015 at 12:03

    Od małego byłam taka mała sroczką i zawsze ukradkiem przymierzałam biżuterię mamy, za duże bransoletki, pierścionki czy wisiorki. Oczywiście mama wiedziała o tym i tylko za drzwi obserwowała jak jej córeczka bawi się w dorosłą kobietkę aż pewnego dnia kupiła mi własny naszyjnik (oczywiście całkowicie dla dzieci) – różowiutkie perełki. Skakałam aż po sufit, robiłam w nich wszystko, nawet się w nich myłam i spałam(teraz już wiem, że tylko tak myślałam, bo mama za każdym razem jak zasnęłam to je zdejmowała i zakładała nad samym ranem, żeby nic mi się przez noc nie stało). Do tej pory jak widzę takie różowe perły na mojej twarzy pojawia się uśmiech od ucha do ucha

    Odpowiedz
  • Ewelka 19 grudnia, 2015 at 12:04

    Moją pierwszą biżuterią był srebrny pierścionek który dostałam od siostry. Zimą poszłyśmy do lasu na spacer ja miałam ok 10 lat siostra jest o 6 lat starsza, pilnowała abym nie zmarzła, poprawiała mi szalik i czapkę. Ja chcąc porzucać się śnieżkami zdjęłam rękawiczki aby ich nie namoczyć i wtedy pierścionek zsunął mi się z palca i wpadł w śnieg. Szukałyśmy go dwie godziny, było mi przykro, że zgubiłam tak piękny prezent. Niestety nie znalazłyśmy pierścionka. Obiecałam sobie, że przyjdę tam jak tylko stopnieją śniegi. Minęło kilka miesięcy śnieg stopniał i poprosiłam siostrę żebyśmy poszły w tamto miejsce. Pierścionek błyszczał wśród lekko zieleniącej się trawy i mam go do dzisiaj.

    Odpowiedz
  • Leśna 19 grudnia, 2015 at 12:38

    Pierwszą biżuterią jaką dostałam i miałam po raz pierwszy dała mi moja mama. Był to jej stary srebrny, delikatny pierścionek. Akurat znalazła go w swoich rzeczach i tak bez okazji dała mi go. Był zwyczajny, prosty ale ładny, takie jak lubię do dziś. U góry miał małą podkówkę na szczęście. Miał mi to szczęście dawać codziennie jak tylko go nosiłam. Jednakże podkówka w końcu się ułamała. Pierścionek mam do dziś, leży w szkatułce i pomimo ułamanej jednej strony podkówki daje mi szczęście.

    Odpowiedz
  • Angela 19 grudnia, 2015 at 13:04

    Siedem latek już na świecie bywałam,
    Kiedy w dniu Urodzin ten prezent dostałam.
    Ozłocone srebro iskra jak z nieba, błyszczało!
    Pełna podziwu założyłam, pięknie się aranżowało!
    Lata ją nosiłam, kochana bransoletka ma ostoja,
    Jedyna taka kiedykolwiek mi dana manela moja.
    Wszystko się kończy do tego doszłam szczerze,
    Zginęła dawno już a myślałam że poszerzę.
    Wody ją poniosły daleko w miejsce nieznane,
    Żałuję mocno i pamiętam do dziś jej blask,
    Nieosiągalny w niczym co noszę, nawet zatrzask.

    Odpowiedz
  • Aleksandra 19 grudnia, 2015 at 13:46

    Dawno dawno temu, w piękny słoneczny dzień, siedziałam z koleżanką na trzepaku przed blokiem. Bardzo nam się nudziło, więc myślałyśmy co tu robić. Miałam wtedy 7 lat i pamiętam, że było bardzo gorąco. Wymyśliłam, że pójdziemy do domu, wyjmiemy jakieś drobne ze skarbonki i przejdziemy się do nowo otwartego CENTRUM HANDLOWEGO, w którym było aż 6 sklepów. 6 sklepów… wtedy to było coś… Szłyśmy tam z myślą kupienia nowych „karteczek” do naszych bogatych zbiorów. Kupiłyśmy po pliku karteczek. Ja z syrenką Arielką ona z „witcha”. Przeszłyśmy się jeszcze po sklepie, w celu ogólnego rozeznania co do artykułów, które się tam znajdowały. Był to taki duży a’la „chiński” sklep, więc było tam wszystko, od lamp, po biustonosze. Podeszłam do koszyków z „duperelami” i znalazłam piękne(przynajmniej wtedy mi się tak wydawało), srebrne(myślałam, że prawdziwe) i subtelne kolczyki w kształcie pumy. Łał, prawdziwe oryginalne kolczyki pumy za 3zł! Naprawdę myślałam, że to super okazja, jak na takie świetne kolczyki!!! W czasach kiedy nike, puma czy reebok robiły większy szał niż Michael Kors, byłam naprawdę kimś mając kolczyki pumy za 3zł. Chwaliłam się nimi i spinałam włosy, żeby każdy je widział. Koleżanka kupiła sobie takie same. Jednak w ciągu tygodnia zgubiła jeden, w autobusie wycieczkowym do Biskupina i bardzo nad tym ubolewała. Ja mam je do teraz… I do teraz śmiejemy się z tego, jak bardzo byłyśmy podniecone kolczykami, które przecież były brzydkie i okazały się tanią podróbką za 3zł.

    Odpowiedz
  • DianaG 19 grudnia, 2015 at 13:49

    Doskonale pamiętam moją pierwszą w życiu biżuterię. Jest to jedno z moich najwcześniejszych wspomnień. Miałam wtedy niecałe cztery latka i moja mama zabrała mnie do kosmetyczki, żeby przekłuć uszy. Bardzo podobały mi się kolczyki i mierzyłam wtedy babcine klipsy, ale nadszedł ten dzień, kiedy wreszcie mogłam mieć swoje, prawdziwe. Oto ja, odważna, rozgadana czterolatka siadam na fotelu. Pani kosmetyczka zadziwiona brakiem jakiegokolwiek strachu pokazuje mi małe złote kuleczki – moje pierwsze kolczyki. Byłam zachwycona… Do momentu, aż wreszcie przekłuła mi jedno ucho i uznałam, że jeden kolczyk wystarczy, że drugiego nie potrzebuję, bo to wcale najprzyjemniejsze nie było. Kolejne dziesięć minut trwała walka, żebym jednak została, bo asymetria nie była wtedy w modzie. Wreszcie, przekupiona wizją pójścia do świeżo otwartego McDonalda uspokoiłam się i pozwoliłam sobie przekłuć drugie ucho. :)

    Odpowiedz
  • Patrycja 19 grudnia, 2015 at 13:57

    Moją pierwszą biżuterią była różowa bransoletka, którą dostałam od dziadka. Swoim kształtem przypominała tę, przedstawioną pod numerem 7, ale tak naprawdę nie ma nic wspólnego z moją pamiątką. Tamtą kupiliśmy na odpuście, chyba w Boże Ciało. Nosiłam ją bardzo długo. Niestety, pewnego dnia mi się zerwała. Wtedy zapłakana pobiegłam do dziadka. On uspokoił mnie, nawlókł koraliki na nową żyłkę i z uśmiechem założył mi ją na rękę.
    Do tej pory pamiętam ten moment, wyraz twarzy dziadka, jego dotyk i zapach jego perfum. Nie ma go ze mną już 8 rok. Największą pamiątką po nim jest właśnie ta bransoletka, którą noszę zawsze przy sobie. Ilekroć na nią zerknę, przypomina mi się ten dzień i uśmiech mojego ukochanego dziadka…

    Odpowiedz
  • Jacek 19 grudnia, 2015 at 14:03

    Moja pierwsza biżuteria to pierścionek zaręczynowy dla Mojej Małgosi. który jak się później okazało nie do końca okazał się tym właściwym…
    oficjalnym, tak wiec Moja Małgosia dostała drugi pierścionek zaręczynowy, ten właściwy i oficjalnie w Święta Bożego Narodzenia z błogosławieństwem Rodziców. Moja małżonka Małgosia ma dwa pierścionki zaręczynowe. Takie to było moje pierwsze i drugie spotkanie z biżuterią.
    Teraz fajnie i z uśmiechem wspomina się ta historie.
    Pozdrawiam

    Odpowiedz
  • Sandra 19 grudnia, 2015 at 14:17

    Jako mała dziewczynka bardzo chciałam być jak mama. To samo móc robić, tak samo sie ubierać i nosić buty na wysokim obcasie… Ehh jednak gdy odkryłam, że piękne kolczyki, które mama nosiła nie pasują do mich małych uszu popadłam w wielki smutek. Nie rozumiałam jak mogę je zapią z tyłu ucha, a z przodu żeby pięknie się mieniły w słońcu…
    Gdy kryzys trwał już jakiś tydzień, zapadła decyzja przekłucia uszu…
    Nie wiedziałam co to dokładnie znaczy, ale dzielnie powędrowałam z mama do kosmetyczki. Pamiętam jak dziś te wielkie tajemnicze drzwi do których prowadziło masę schodów. Za nimi miało kryć się moje szczęście.
    Gdy dotarłyśmy na sam szczyt otworzyła nam przepiękna pani – wyglądała trochę jak królowa śniegu, bo była ubrana cała na biało…
    I wtedy to się stało !
    Mogłam sama wybrać jakie chce kolczyki, które będą tylko moje i będę mogła w nich chodzić ile dusza zapragnie. Były to malutkie wkręty z czerwonymi cyrkoniami. Szczyt marzeń 6 letniej dziewczynki :-)
    Bardzo długo chodziłam w nich dumna jak paw, wyglądając jak mała księżniczka. <3
    I tak oto 'gratisowa' biżuteria stała się najwspanialszym prezentem mego dzieciństwa i słońcem w pochmurne dni.

    Odpowiedz
  • KarolajnaKa 19 grudnia, 2015 at 14:24

    Pamiętam ją jak dziś! Delfinek z bursztynu na rzemyku! Piękny naszyjnik z którym się nie rozstawałam. Pamiątka z pierwszych wakacji nad morzem – kupiona za pieniążki od ojca chrzestnego! Coś tajemniczego było w głębi tego kamienia! Ciągle wpatrzona w te niezwykłe kolory – marzyłam i zastanawiałam się jaka będę w przyszłości. Na przemian ściskając kamień i nakładając go na szyję odpływałam myślami. Ten kamień czarował. Nie rozstawałam się z zawieszką nigdy! Pewnego dnia po powrocie z plaży zauważyłam, że nie mam jej na szyi! Pamiętam te gorzkie łzy i smutek!

    Odpowiedz
  • isanel 19 grudnia, 2015 at 14:39

    W mojej rodzinie od pokoleń jest przekazywany złoty pierścionek dla pierwszej urodzonej córki, otrzymałam go od mej cioci która była w jego posiadaniu przede mną dziś pierścionek należy do mojej bratanicy która z dumą opowiada jak bardzo ważny jest dla niej i dla całej rodziny. Pierścionek jest w mojej rodzinie od pokoleń i wraz z czasem jest coraz więcej historii na jego temat , co prawda nie wygląda tak jak kiedyś ale wciąż robi wrażenie na człowieku

    Odpowiedz
  • Dorota13 19 grudnia, 2015 at 14:51

    Moją pierwszą biżuterię zrobiłam sama jako mała dziewczynka z kory i drutu aluminiowego. Pamiętam, że był to pierścionek z dwoma spiralami, ale nie dało się go nosić, bo był zbyt miękki. Za to wisior z kory, w kształcie serca, podziwiali już wszyscy. Niestety nie chcieli uwierzyć, że sama go zrobiłam. W każdym razie od dziecka spędzałam długie godziny w swoim pokoju i dłubałam, tworząc coraz to nowe cudeńka. Nie chciałam mieć tego samego co miały wszystkie moje koleżanki. Pasja tworzenia biżuterii zrodziła się właśnie z mojego charakteru dłubacza. Poza tym straszna ze mnie sroczka. Uwielbiam biżuterię i to taką oryginalną, której nie ma nikt inny.

    Odpowiedz
  • eelazko 19 grudnia, 2015 at 15:07

    Moją pierwszą biżuterią był zestaw tanich kolczyków i bransoletek na Mikołajki. Miałam może wtedy 5 lat, ale szybko mi się to zepsuło, zgubiło, a także po prostu znudziło. Dopiero taką, porządną biżuterię dostałam, pewnie jak większość ludzi na I Komunię Świętą. Był to złoty łańcuszek z serduszkiem od mojej Babci. Mam ten łańcuszek z zawieszką do dzisiaj. Nie noszę go często bo boję się, że go zgubię. Jest to moja najstarsza pamiątka (oprócz zdjęć), którą zachowałam tak długo, bo będąc dzieckiem wszystko psułam.

    Odpowiedz
  • Kinga 19 grudnia, 2015 at 15:21

    Naszyjnik z KORALIKÓW JARZĘBINY☺zrobiony z koralikow przeplatanych na niteczce igielkom.To był mója pierwsza w życiu biżuteria i do tego własnoręcznie wykonana.Chodziłam w niej szczęśliwa i czułam się atrakcyjną młodą damą…wspomnienia z tego okresu…bezcenne

    Odpowiedz
  • Aga 19 grudnia, 2015 at 15:35

    Witam maja pierwsza biżuteria to komplet bransoletka i naszyjnik w kolorze fuksji kupione na odpuście . A moja pierwsza poważna biżuteria to prezent na 18 urodziny złoty łańcuszek z zawieszką rybką -jestem spod tego znaku .pozdrawiam wszystkich i życzę wesołych świąt

    Odpowiedz
  • Aga 19 grudnia, 2015 at 15:41

    Jestem z pokolenia, które wisiało głową w dół na trzepaku i grało na dworze w dwa ognie, podkradało wiśnie i czereśnie z ogródków działkowych. I właśnie z tych owoców, z dumą, nosiłam najpiękniejsze „kolczyki”. Uzupełnieniem był „złoty” pierścionek z festynu parafialnego ze szklanym oczkiem. Moja mama nie cierpiała tych pierścionków. Zawsze mówiła, że są robione z blachy starej konserwy… ;-) Ten minimalizm ;-) został mi do dzisiaj – noszę zawsze tylko jedną ozdobę, ale nie jest to pierścionek…

    Odpowiedz
  • Monika 19 grudnia, 2015 at 16:25

    Jak każda mała dziewczynka uwielbiałam biżuterię! Zresztą nadal uwielbiam. Więc miałam też mnóstwo różnych łańcuszków, pierścionków itp. Ale jako pierwszy element biżuterii w mojej kolekcji była taka zwyczajna malutka korona księżniczki. Może i nietypowe ale prawie się z nią nie rozstawałam. ;)

    Odpowiedz
  • Maria Słoboda 19 grudnia, 2015 at 16:28

    Moją pierwszą biżuterie jaką dostałam była prezentem na moją komunie dostaną od chrzestnej były to złote kolczyki, które mam do dziś a więc przetrwały 24 lata ze mną aż do dziś.
    Doskonale pamiętam ten moment rozplakałam się ze szczęścia i wzruszenia, gdy moja chrzestna wręczyła mi taki piękny prezent kolczyki z kwiatkiem i różowym oczkiem zapinane.
    To był najlepszy mój prezent w życiu od razu je przymierzyłam, bo miałam wtedy uszy przekłute w wieku 5 lat.
    Oczywiście noszę te kolczyki do dnia dzisiejszego są takie same piękne jak w dniu w , którym je dostałam.

    Odpowiedz
  • Matrizzt 19 grudnia, 2015 at 16:57

    Jako facet mam tylko jeden wisiorek (to chyba też biżuteria?), kupiłem go na wycieczce w Paryżu, jeszcze kiedy chodziłem do gimnazjum. Była to żyletka na rzemyku. Wszyscy znajomi mi jej zazdrościli, a szczególnie koleżanka która mi się wtedy podobała. Z powodu chociażby jej reakcji jestem bardzo zadowolony z tego zakupu ;)

    Odpowiedz
  • Karola P. 19 grudnia, 2015 at 17:33

    Moja pierwsza biżuteria, to… kolczyki – złote wkręty z zielonym oczkiem, ponieważ w wieku 4 lat „upominałam się”, że też chcę nosić kolczyki, jak moja mama i być, jak ona. Dała się przekonać, zabrała mnie do kosmetyczki (której twarz pamiętam do dziś), po czym wybrałam sobie kolczyki i cała w strachu oczekiwałam, jak owa pani przebije mi uszy pistoletem… Płakałam, jak bóbr, ale było warto! ;-) A poza tym, jakiś rok później, biżuterię wybrałam sobie sama w sklepie… spożywczym. Był to pierścionek dołączany do jakiejś gumy balonowej – pierścionek w kolorze złotym, w kształcie węża, który oplata mój palec – taki regulowany, dostosowany do grubości palca ;-) A nie dosyć, że to był hit, jak na te czasy, to jeszcze nigdy nie chciałam go zdjąć. Mało tego, ten pierścionek wytrzymał ze mną ponad dwa lata, kiedy to byłam już w 1. klasie podstawówki i dziewczyny w klasie chciały taki sam, ale już ich w sprzedaży nie było. Ja wtedy każdej z dziewczyn (było nas tylko 8 na 30 osób w klasie) pożyczałam ten pierścionek na tydzień, aż na którymś z ich palców się rozpadł na dwie części, bo nie wytrzymał wielu prób regulacji na palcach każdej z nas :P

    Odpowiedz
  • Iwona 19 grudnia, 2015 at 17:42

    Moja pierwsza biżuteria to nie srebro, nie złoto, to…………. odpustowa plastikowa bransoletka. Miałam 5 lat jakie to było dla mnie cudeńko. Oczywiście kolory mocne, wyraziste -róż z pomarańczem. I do tego składała się z koralików w kształcie serduszek. Ta bransoletka była dla mnie największym skarbem, nieważne że oczy bolały od patrzenia na nią. Z opowiadań mamy wiem, że przez około rok towarzyszyła mi wszędzie. Przed wizytą kuzynki postanowiłam ją ukryć (oczywiście żeby mi nie zabrała majego skarbu). Z mamą wygrzebałam dołek w ogródku, do dołka wsadziłam mały słoiczek z bransoletką, przysypałam ziemią. Minęła wizyta kuzynki i wszyscy domownicy zapomnieli o zakopanym słoiku. Ale odnalazłam go po prawie dwudziestu latach porządkując ogródek. Moja bransoletka nie wydawała się już taka piękna, ale zachowała się idealnie. Chciałam ją z sentymentu wcisnąć mojej córce, ale dla niej to już nie był skarb, a brzydki kawałek plastiku, który trafił do kosza……………….

    Odpowiedz
  • marcin 19 grudnia, 2015 at 18:17

    pierwsza biżuteria, to zestaw z lat 80′ zegarek, kalkulator i długopis, a później zegarek casio z 14 melodyjkami

    Odpowiedz
  • Anna 19 grudnia, 2015 at 18:28

    Tak, pamiętam doskonale. Był to pierścionek z niebieskim oczkiem, który kupiła mi babcia podczas odpustu. Już w wieku 6 lat byłam jak sroka i w odróżnieniu od innych dziewczynek, które koniecznie chciały mieć kolorowy wiatraczek lub myszkę fikającą salta na trapezie, ja gustowałam w świecidełkach :) Pomyślicie „tandeta”, jednak dla kilkuletniej dziewczynki taki pierścionek był największym skarbem, przechowywanym w drewnianej szkatułce wyściełanej czerwonym aksamitem i zakładany jedynie na specjalne okazje, takie jak podwieczorek dla lalek i misiów ;) Nie przeszkadzało mi nawet, że jest troszkę za duży na mój paluszek, nosiłam go z dumą i 6-letnią powagą :) Najciekawsze w tej historii jest to, że owa miniaturowa ozdoba nie stała się jedynie odległą historią i uroczym wspomnieniem z dzieciństwa. Jakimś cudem (i dzięki staraniom mojej mamusi ;)) pierścionek ocalał i dziś zdobi paluszek mojej córeczki , dla której niebieskie oczko ma w sobie baśniowy urok i czar, podobnie jak kiedyś dla mnie. Radość na jej małej twarzyczce… bezcenne.

    Odpowiedz
  • DLA MAMY 19 grudnia, 2015 at 18:37

    Pierwszą biżuterią jaką dostała moja mama wiem, że był złoty łańcuszek inicjałami moich rodziców. Mama dostała go na rocznicę ślubu. Tata dopiero na ich 10 rocznicę miał możliwość kupienia takiego prezentu. Dobrze pamiętam jak mama o niego dbała i wszędzie go nosiła. Gdy problemy finansowe wróciły, rodzice postanowili sprzedać wisiorek. Jak tylko się ustatkowaliśmy mama od razu poszła odkupić łańcuszek. Do tego czasu nigdy go nie zdejmuje. Pamiętam jej zaskoczenie kiedy pierwszy raz zobaczyła wisiorek w niedużym pudełeczku. Jeśli udałoby mi się wygrać, wiem że dałbym go mamie.
    SYN

    Odpowiedz
  • asa 19 grudnia, 2015 at 18:39

    Wychowywałam się skromnie, dlatego pierwszą biżuterię otrzymałam dopiero na 18 urodziny – był to złoty pierścionek, który mam do dnia dzisiejszego…obecnie jest na moim palcu, bo jest to oryginalna pamiątka na całe życie

    Odpowiedz
  • Justyna 19 grudnia, 2015 at 18:41

    Odkąd pamiętam mój tato pracował za granicą. Przyjeżdżał czasem na weekend lub na święta. Z jakże wielką niecierpliwością czekałam na kolejny jego przyjazd, ja – córeczka tatusia, którą jestem do dziś. Tymczasem on do domu wszedł z wielkim pudełkiem opatrzonym napisem „Zestaw księżniczki” (oczywiście nie po polsku), a w nim same skarby! Klipsy, naszyjniki, bransoletki, pierścionki i oczywiście… błyszcząca korona ;) Pamiętam jak z podniesioną głową chodziłam po domu i pokazywałam wszystkim jakie to cudeńka dostałam od tatusia. Dzisiaj spoglądam na to wszystko z sentymentem i łzami wzruszenia, bo z perspektywy czasu widzę, że to właśnie tato, dzięki , dawanym przez całe życie, takim akcentom, pomógł mi się stać dojrzałą i świadomą swojego piękna kobietą :)

    Odpowiedz
  • Mariola 19 grudnia, 2015 at 18:56

    Pierwsza biżuteria jaką pamiętam to biżuteria zrobiona przeze mnie.Była ona zrobiona z czerwonych korali jarzębiny rosnącej nieopodal mojego domu.Któregoś dnia postanowiłam że wraz z koleżankami zrobimy swoje własne zestawy biżuterii.Ja wykonałam kolię oraz bransoletę w całości z jarzębiny nawlekanej na sznurek :) W tamtych czasach w mojej szkole wszyscy nam zazdrościli ;) Jednak marzyłam o takiej prawdziwej srebrnej biżuterii lecz była ona strasznie droga.Ale jak na tamte czasy biżuteria z jarzębiny robiła furorę :)

    Odpowiedz
  • Monika Kopiczko 19 grudnia, 2015 at 19:10

    Moja pierwsza biżuteria jaką pamiętam, to biżuteria którą zrobiłam w jeden jesienny dzień z mamą i babcią. Nazbierałyśmy wcześniej jarzębinę i kilka kolorowych liści. W domu czekała na mnie już plastelina w kolorach jesieni. Wszystkie razem lepiłyśmy różne kształty bawiąc się i wymyślając rozne wyzwania związane z kształtami plasteliny. Każda z nas zrobiła bransoletki z jarzębiny i ulepionych kształtów ale naszą wspolną pracą był naszyjnik :) Naszyjnik ktory oprocz jarzębiny i plasteliny miał na środku „wisiorek” – liść! do teraz cudownie wspominam tę chwilę, gdyż jestem już dorosła i za każdym razem gdy szukam naszyjnika moja podświadomość kieruje mnie w strone „liści” ..;)

    Odpowiedz
  • selke 19 grudnia, 2015 at 19:14

    Pierwszą biżuterią, którą wspominam z uśmiechem na buzi do dziś są kolczyki czerwone jabłuszka, które dostałam w podstawówce od kolegi z okazji walentynek. Kolczyki były czerwone jak walentynkowe serce i urocze jak mój kolega, który wręczając mi prezent zapytał: „Czy chcesz ze mną chodzić?”. To była moja pierwsza szkolna miłość i pierwsza biżuteria, którą dostałam od „mężczyzny”. Cudowne wspomnienie. Ps. pozdrowienia dla Piotra :)

    Odpowiedz
  • Joanna V 19 grudnia, 2015 at 20:14

    Dawno dawno temu, mama zabrała mnie do nieznanego mi miejsca. Była tam bardzo miła młoda pani, która pokazała mi gablotkę z złotymi kolczykami. Miałam wybrać sobie z nich jedną parę. Zdecydowałam się na malutkie kolczyki, które miały jedno oczko (chyba koloru czerwonego) otoczone złotem. Wtem pani wyciągnęła dziwne urządzenie i powiedziała, że będzie przekuwać uszy. Nawet nie wiedziałam kiedy mi je przekuła i włożyła kolczyki. Później przyglądałam się ze zdziwieniem w lusterku ;)

    Odpowiedz
  • Carlie 19 grudnia, 2015 at 20:28

    Moją pierwszą biżuterię otrzymałam z okazji chrztu. Zostałam ochrzczona jako malutka dziewczynka, więc oczywistym jest, że długi złoty łańcuszek nie pojawił się od razu na mojej szyi. Czekał w maminej pozytywce wśród pierścionków i kolczyków zbieranych przez lata. Mijał czas, pojawiały się ząbki, stawiałam pierwsze kroczki. Mama martwiła się moimi przetartymi na spacerze rączkami, a nie łańcuszkiem z pozytywki. Miałam 12 lat, gdy z okazji zabawy szkolnej, szukałam w pozytywce mamy czegoś co sprawi, że będę wyglądać jak księżniczka. To wtedy zobaczyłam łańcuszek. Cieniutki z delikatną zawieszką z serduszkiem. Chciałam poprosić mamę żeby mi go pożyczyła, a okazało się że jest mój! Byłam wniebowzięta. Był zdecydowanie za długi i zawieszka niknęła pod bluzką, ale to dodawało mu uroku i tajemniczości. Niestety, przez to że był tak cudownie drobny, zerwał mi się kilka lat temu i zgubił, ale to już inna historia.

    Odpowiedz
  • szarlotka 87 19 grudnia, 2015 at 20:33

    Pierwsza bizuteria, ktora zapadla mi w pamięci to bursztynowe serduszko, znalezione przez starsza kuzynke. Nie wiem dlaczego postanowila podarowac je wlasnie mnie. W tym czasie hitem byla piosenka Fasolek „Bursztynek” a ja skrycie marzylam o przyjaciolce, wiec szczerze pokochalam ten maly drobiazg. Teraz gdy spiewam mojej coreczce Bursztynek bursztynek, przypominaja mi sie beztroskie wakacje z kuzynkami i najwiekszy skarb jaki wtedy mialam…

    Odpowiedz
  • Tomasz 19 grudnia, 2015 at 20:57

    Co prawda jestem mężczyzną, ale mój prezent w postaci biżuterii był dla mnie naprawdę wyjątkowym przeżyciem. Długo musiałem na niego czekać, na niego i na kobietę która mi go wręczyła :) Jest to zegarek który otrzymałem na święta w wieku 29 lat ob mojej jeszcze wtedy nie żony. Nigdy nie dostałem nic tak „prywatnego{„od nikogo. prawie rok wcześniej w pewnym sklepie jubilerskim spojrzałem na niego i powiedziałem żonie że jest piękny, potem temat „umarł” … Szwajcarski, szykowny ze skórzanym paskiem i na pewno nie na moją kieszeń. Kiedy w święta rozpakowałem prezent odebrało mi słowa, po chwili kiedy już mogłem coś powiedzieć zamiast podziękować zapytałem żony czy oszalała , bo przecież to ten zegarek taki drogi, uśmiechnęła się i powiedziała że ten właśnie mi się podobał więc nie mogła kupić innego, i że z tyłu miała być dedykacja ale jubiler nie zdążył już jej zrobić bo prezent kupiła w przed dzień świąt. Założyłem go i do dziś dzień nie zdjąłem z ręki. Po jakimś czasie żona powiedziała żebym dał jej go bo bo przypomniało się jej że obiecała mi grawer… po dwóch dniach dostałem zegarek z grawerem z tyłu „Szczęśliwi czasu nie liczą” Na zawsze twoja Ania . Ot i historia mojej biżuterii :)

    Odpowiedz
  • Gabriela 19 grudnia, 2015 at 21:14

    Swą pierwszą biżuterię bardzo dobrze pamiętam-
    małe, srebrne kolczyki, w środku niebieskie serca.
    Pamiętam, że je dostałam od babci na urodzinki,
    uroczo połyskiwały w uszach małej dziewczynki.
    Ile było radości, chwalenia, pokazywania,
    nie mogłam się z nimi rozstać, nie ściągałam do spania.
    Czułam się w nich jak królewna i choć ich nie widziałam,
    wiedziałam, że są w moich uszach i że je ozdabiają.
    Potem lata minęły, mała dziewczynka urosła,
    lecz piękny prezent z dzieciństwa na zawsze w sercu pozostał.

    Odpowiedz
  • Anna 19 grudnia, 2015 at 21:15

    Pierwszą biżuterię dostałam dopiero w wieku 25 lat. Może i długo na nią czekałam, ale jest dla mnie wyjątkowa. To symbol miłości. Uczucia wyjątkowego – znak, że jest ktoś kto bardzo mnie kocha i chce spędzić ze mną całe swoje życie. To pierścionek zaręczynowy. Od ślubu minęło już prawie 7 lat a ja wciąż wspominam TEN dzień gdy go dostałam – świece, gorący kubek „żurek”, najtańszy szampan ze „stonki” bo były to czasy kiedy byliśmy goli i wesoli no i oczywiście mężczyzna mojego życia i najcudowniejszy pierścionek jaki kiedykolwiek widziałam :)

    Odpowiedz
  • Marta 19 grudnia, 2015 at 21:16

    Moją pierwszą biżuterią był piękny srebrny pierścionek z czerwonym oczkiem, który otrzymałam na Pierwszą Komunię od mojej Chrzestnej. Oczywiście, gdy go dostałam był na mnie za duży. Dopiero kilka lat później moje palce osiągnęły odpowiedni rozmiar. Gdy go zakładam zawsze bardzo pilnuję by go nie zgubić. Niestety, osoba, od której go otrzymałam już nie żyje. Za każdym razem, gdy spojrzę na ten pierścionek przypomina mi się moja wspaniała Chrzestna, od której go dostałam. Kiedyś, gdy moja córeczka podrośnie, chciałabym jej przekazać ten pierścionek.

    Odpowiedz
  • Anna Gałaszewska 19 grudnia, 2015 at 21:23

    Moją pierwszą biżuterią był złoty naszyjnik ze słonikiem. Dostałam go na komunię, od chrzestnej, której nigdy nie widziałam – tak zwaną „pocztą pantoflową”. Był to dla mnie szczególny prezent, bo jako jedyny mógł mi zastąpić choć cząstkę braku matki chrzestnej, która pokłóciła się z rodziną zaraz po moich pierwszych urodzinach. Nigdy go jednak nie nałożyłam, bo mama bała się, że go zgubię. Dziś ma dla mnie wartość szczególną – słonika już raczej nie założę, bo jestem na niego za stara, więc złoto przetapiam aby moje wymarzone obrączki ślubne kosztowały mniej :)
    Anna

    Odpowiedz
  • Karolina 19 grudnia, 2015 at 21:59

    Każda z moich ozdób ma dla mnie wartość sentymentalną. Każda została podarowana z miłością od wspaniałych osób, ale pierścionek, który podarowała mi Babcia z okazji moich 18 urodzin będzie najważniejszy. Przekazywany z pokolenia na pokolenie złoty z dużym rubinem choć o wiele za duży na moje drobne palce to mam wrażenie, że pasuje idealnie. Babcia jest najważniejszą osobą w moim życiu a kiedy jej zabraknie to będzie mi on przypominać o miłości jaką babcia zawsze mnie otacza. Mam nadzieję, że kiedyś ja przekażę go swojej córce.

    Odpowiedz
  • Marta 19 grudnia, 2015 at 22:00

    Moją pierwszą biżuterią były złote kolczyki, dostałam je od cioci na komunie, były zapakowane w pudełko i papier tak, ze wyglądało to jak duży cukierek. Wtedy naprawdę myślałam, że to cukierek a gdy go odpakowałam moim oczom ukazały się piękne, złote kolczyki z czerwonym oczkiem, mam je do tej pory i często zakładam.

    Odpowiedz
  • z 19 grudnia, 2015 at 22:07

    witam, no ja przetopiłem na ślub obrączkę babci na swoją obrączkę. ponosiłem parę miesięcy i zgubiłem – zleciała z palca bo schudłem. Teraz znów przytyłem a obrączka coś nie wróciła. Lipa

    Odpowiedz
  • Weronika 19 grudnia, 2015 at 22:16

    Niezapominajki, według wierszyka miały szeptać skromnie”nie zapomnij o mnie”, więc ja także pamiętam o moich pierwszych niezapominajkach. Były to złote kolczyki na tradycyjnym biglu, z turkusowym oczkiem. Dostałam je od mojej chrzestnej na 6 urodziny, i były to moje pierwsze kolczyki. Nosiłam je przez całą podstawówkę, gdyż miałam do nich ogromny sentyment i pasują do koloru moich oczu ;)

    Odpowiedz
  • Klaudia 19 grudnia, 2015 at 22:32

    Moja pierwsza złota bransoletka, była od mojego chrzestnego, którego widziałam tylko na chrzcinach i na roczku, więc ostatni raz jakieś 20 lat temu. Wtedy ją od niego d0stałam i pamiętam jak byłam mała, miałam około 5 lat i w tą bransoletkę wkleiłam gumę do żucia ! Nie wiedziałam co wtedy zrobić, bo nie dało się jej odkleić więc wrzuciłam ją za dużą szafkę. Przez kilka lat pamiętałam swój niecny czyn i myślałam, że ona gdzieś zniknęła. Dopiero po kilku latach, po przeprowadzce, jak już byłam „godna” ją nosić, dostałam ją spowrotem od mamy. Do teraz nie wiem czy ona wie, że to ja wkleiłam tą gumę i kiedy ją znalazła. Własnie pierwszy raz się komuś do tego przyznałam !

    Odpowiedz
  • Kasia 19 grudnia, 2015 at 22:40

    Już przymierzałam się do opisania medalika i łańcuszka będących pamiątką Pierwszej Komunii Świętej, gdy nad moją głową zapaliła się mała żaróweczka. Przypomniało mi się, że biżuterię nosiłam znacznie wcześniej i to ta właśnie biżuteria wykreowała mój gust w tym aspekcie, mimo że pochodziła…z odpustu. Był to pierścionek- typowa chińszczyzna. Nie wiem, czy teraz można gdzieś taki kupić, ale kiedyś sprzedawano ich na pęczki. Złoty lub srebrny, koniecznie z kolorowym oczkiem. Mój był złoty z zielonym oczkiem. Korona pierścionka była zazwyczaj w kształcie takie jakby kwiatuszka. Niby taka mała pierdółka, ale dodawała mi animuszu. Nosząc go silnie czułam przynależność do kobiecego rodu ;-). Czułam się też trochę po królewsku, bo to w końcu królowe miały nosić w moim przekonaniu takie cudeńka. No, a dzisiaj noszę bardzo podobny pierścionek zaręczynowy, który już co prawda nie jest tanią chińszczyzną, ale ma bardzo podobny kształt i zielone, szmaragdowe oczko. I gdy czasami tak się w niego wpatruję, to przypominają mi się tamte emocje, które towarzyszyły noszeniu pierwszego pierścionka. Czuję, że z kobiecości płynie ogromna siła, zupełnie jak wtedy.

    Odpowiedz
  • Natalia 19 grudnia, 2015 at 22:42

    Moją pierwszą biżuterią były złote kolczyki – kółeczka. Przekłute uszy pistoletem miałam już w wieku 3 lat, nosiłam je aż do szkoły podstawowej, gdzie niestety pod koniec 5 klasy je zgubiłam ;( Pomijając ten fakt bardzo miło je wspominam, ponieważ założyła i wybierała je Moja Mama.

    Odpowiedz
  • Iwona 19 grudnia, 2015 at 22:48

    Moja pierwsza biżuterie dostałam od mojego taty na pierwsza komunie był to pierścionek z turkusowym oczkiem tata bardzo długo zbierał pieniążki żeby kupić mi i mojej siostrze po pierścionku pamietam to doskonale bo zostaliśmy sami bez mamy która chorowała i miesiąc przed Komunia zmarła dziś ja mam mała dziewczynkę jak kiedyś tata nas i jestem w tej samej sytuacji teraz ja choruje na raka lecz jestem dobrej myśli wspaniałe było by mieć lepsze wspomnienia z tamtego okresu no cóż nie zawsze tak się da pozdrawiam gorąco

    Odpowiedz
  • Allll 19 grudnia, 2015 at 22:51

    pierścionek z serduszkiem, od 5cio letniego adoratora. Dostałam go w przedszkolu w dzień kobiet- niestety, ponieważ Pani Przedszkolanka zabraniała dzieciom noszenia biżuterii postanowiłam położyć pierścionek na krzesełku, żeby Pani mi nie zabrała (wiecie jak jest, nikt z nas nie wierzył, że te rzeczy są zwracane- lepiej nie ryzykować). Pierścionek przepadł. Było mi strasznie przykro, ale postanowiłam nie mówić nic ani Adoratorowi, anie swoim rodzicom- uznałam, ze Ich serduszka będą bez tego szczęśliwsze.

    Parę lat później szukając czegoś w szkatułce mamy znalazłam swój pierścionek. „Pani przedszkolanka dała mi go kiedys w przedszkolu jak po Ciebie przyszłam. Myślałam, że o nim zapomniałaś, lub Ci się nie spodobał- ale uznałam, ze zachowamy go na pamiątkę Twojej pierwszej miłości”. Mam go do dziś, a tego dnia nie mogłam uwierzyć, ze znów jestem jego właścicielką!

    Odpowiedz
  • Magda 19 grudnia, 2015 at 22:58

    Pierwsze były kolczyki.
    Pamiętam jak miałam 5 lat i moja o dwa lata starsza siostra poprosiła mamę abyśmy poszły przekuć uszy. Kolczyki wybrałam sama u kosmetyczki. Były piękne tak mocno błyszczały, nigdy ich nie zapomnę. Nie pamiętam czy to było srebro czy jakiś inny metal, miały małą błyszczącą cyrkonię w środku. Pamiętam też że siostra bała się mimo, że to ona była inspiratorką przekucia. Powiedziała żebym pierwsza poszła, a ja bez namysłu usiadłam i za chwilę cieszyłam się swoją pierwszą biżuterią.

    Odpowiedz
  • Artur 19 grudnia, 2015 at 23:03

    Pierwsza i chyba najlepsza biżuteria w moim życiu było spontaniczne ale szczere wyznanie przy witrynie sklepu w Poznaniu około 4 lat temu kiedy bylem już gotów na ten krok w swoim życiu a że kocham spontaniczność stało sie to szybko weszliśmy do sklepu wybraliśmy pierścionek ZARĘCZYNOWY ;p kupiłem za jakieś 700zl po czym wyszliśmy ze sklepu i oddałem swojej już zonie która powiedziała Tak :p krótka przygoda ale bardzo ważna :p pozdrawiam wszystkich

    Odpowiedz
  • ania 19 grudnia, 2015 at 23:19

    Pierwszą biżuterią jaką pamiętam otrzymałam w wieku 7 może 8 lat od cioci. Pamiętam zielone pudełko a nim delikatny, srebrny pierścionek. Przeleżał w szufladzie ok. 2 lat aż okazałam mu zainteresowanie i zaczęłam nosić na palcu. Towarzyszył mi od tamtego czasu każdego dnia aż do końca szkoły średniej kiedy to niestety pękł. I mimo, że go już nie mam to nadal o nim pamiętam, pamiętam chwilę, gdy go otrzymałam i czas, kiedy towarzyszył mi przez te lata.

    Odpowiedz
  • i. zet 19 grudnia, 2015 at 23:46

    Nie kolekcjonuję biżuterii, wiele jej nie posiadam, a te egzemplarze, które z szacunkiem przechowuję i noszę wszystkie wiążą się z jakimiś ważnymi chwilami , wydarzeniami w moim życiu, wszystkie przywolują magiczne wspomnienia. Szczególnie jeden. Dla postronnych oczu zupełnie niepozorny pierscionek-obrączka. Dawno temu nie rozstawała się z nim moja ukochana babcia. Czasem z tajemniczym uśmiechem mawiała, że przynosi jej szczęście i faktycznie coś musiało w tym być bo babcia zawsze była ciepłą, pogodną, szczęśliwą i serdeczną kobietą. Gdy żegnała się z nami obrączkę przekazała mojej mamie. Przekazała po to by po kilku latach, jak będę starsza obrączka przywędrowała do mnie. Od tego momentu noszę ją codziennie, jako zawieszkę na łańcuszku. Szczególnie w stresujacych momentach wystarczy że chwilę ją potrzymam i od razu staje mi przed oczami uśmiechnięta twarz babci i prawie czuję opiekuńczy dotyk jej dłoni.

    Odpowiedz
  • mała mi 20 grudnia, 2015 at 00:02

    Moja pierwsza biżuteria?
    Boże Narodzenie około 15 lat temu. Zamierzchłe czasy, kiedy Święta były jeszcze śnieżne i mroźne. Uroczy, delikatny komplet: łańcuszek, bransoletka i pierścionek w różowe kwiatuszki, podarowany przez najważniejszego mężczyznę w życiu każdej małej dziewczynki, dzięki którym poczułam się jak prawdziwa księżniczka. Bransoletkę znalazłam parę lat temu przy porządkach w szkatułce i mimo że dziś nie jestem już taką małą dziewczynką, noszę ją z niegasnącym sentymentem i taką samą dumą jak pierwszego razu. Z dumą, że mam takiego wspaniałego ojca ;)

    Odpowiedz
  • mama dziewczyn 20 grudnia, 2015 at 00:27

    Małe zawiniątko, biała chustka w drobne kwiatuszki. Mama wyciąga ją z jakiegoś magicznego miejsca. Rozwiązuje supełek za supłem, a tam skarby – prawdziwe skarby. Dla kilkuletniej dziewczynki, wychowującej się w czasach PRLu to było coś niezwykłego. Mama pokazuje – tu są złote kolczyki, które kupiłam Ci po z Twoich chrzcinach, a tu łańcuszek, który dostaniesz jak dorośniesz, tu mój pierścionek zaręczynowy….. Mój wzrok przykuwał uwagę ogromny pierścień z rubinem (obok leżał taki sam z brązowym kamieniem) – i moja mama mówiąca całkiem poważnie „jeden będzie dla Ciebie, drugi dla Pawła (mojego brata). Pozwalała mi je przymierzać, oglądać. Dla małej dziewczynki to było jak niezwykła tajemnica.Nie raz jeszcze prosiłam mamę bym mogła poprzymierzać „skarby”, a ona zawsze się zgadzała i za każdym razem opowiadała skąd pochodzi każdy element biżuterii.
    Dziś zawiniątko jest u mnie (część biżuterii zgodnie z wolą mamy dostał brat). Czasem siadam z moją 5-letnią córką i tym razem ja snuję te zapamiętane opowieści a ona niczym ja sprzed 30 lat zakłada, przymierza, ogląda…
    …bo piękno biżuterii to też historia, którą za sobą niesie.

    Odpowiedz
  • Agata 20 grudnia, 2015 at 02:06

    Pierwszą biżuterią jaką dostałam były złote kolczyki. Miałam koło 6 lat…i bardzo chciałam mieć kolczyki w uszach tak samo jak mama. Mimo strachu usiadłam na fotelu kosmetyczki żeby przekłuła mi uszy pistoletem (o zgrozo!). Niedługo później dostałam pierwsze „wiszące” kolczyki od dziadków…małe, złote, które do tej pory z sentymentem leżą w mojej szkatułce. :)

    Odpowiedz
  • Ania 20 grudnia, 2015 at 06:25

    Jak zaczęłam się zastanawiać kiedy to ja miałam swoją pierwszą biżuterię, to wyszło na to, że był to pierścionek zaręczynowy od mojego obecnego męża. Pamiętam, że wieczór spędzaliśmy dość zwyczajnie (i dlatego się niczego nie spodziewałam) w domu mojego, jeszcze wtedy chłopaka. Aż tu nagle Paweł przyklęka przy moim fotelu z czerwonym pudełkiem i zadaj, oczywiste pytanie. Byłam tak wzruszona, że przez łzy szczęścia nie mogłam zobaczyć pierścionka. Jak się okazało po dłuższej chwili – był cudowny.

    Odpowiedz
  • Magda 20 grudnia, 2015 at 07:41

    Moją pierwszą biżuterią był wieeeeelki pierścionek z rubinem i diamencikami (a może to cyrkonie?), który rodzice kupili mi na roczek, za pieniądze zebrane podczas chrztu. Pamiętam, że z każdym rokiem jak dorastałam to pierścionek coraz mniej mi się podobał. Bo był taki ciężki, masywny, „babciny” jak ja to mówiłam. Dopiero po 2ostce dojrzałam do tego, aby spojrzeć na niego z innej perspektywy. Zobaczyłam w nim kawał historii, bo w końcu był tylko o rok młodszy niż ja. Dostrzegłam w nim także specyficzną delikatność i kunszt jubilera, który go wytworzył. I dopiero mając ponad 22 lata- ubrałam go po raz pierwszy, na 40 rocznicę ślubu Rodziców. Wyglądał przepięknie, skrzył się i błyszczał w każdym świetle. Teraz ubieram go tylko na specjalne okazje.

    Odpowiedz
  • pipi55 20 grudnia, 2015 at 08:40

    Moja pierwsza biżuteria…? Jej narodziny sięgają czasów przedszkolnych/wczesnoszkolnych(?)…czyli jakieś 30 lat wstecz :-) Dlaczego narodziny? Bowiem biżuteria została stworzona przeze mnie (z niewielką pomocą mamy :-)).
    Był to / jest to (mam te egzemplarze – z wyjątkiem bransoletki – do dzisiaj!):
    1. mega odlotowy naszyjnik zrobiony z pestek z arbuza, nawleczonych na grubszą nitkę,
    2. bransoletka misternie zrobiona z pesteczek papryki oraz
    3. naszyjnik nr 2 – z prażonego makaronu w kształcie gwiazdek.
    4. Pierścionek z guzika i drucika
    Te 4 sztuki biżuterii były przez długi okres czasu moją jedyną biżuterią, którą „w spadku” przekazałam swej, obecnie 9-letniej, córeczce…
    Zaletą tej ekologicznej biżuterii była i jest jej naturalność i pełna niepowtarzalność …
    Byłabym niezmiernie szczęśliwa mogąc ofiarować córce – przy współudziale szafeczka.com – prawdziwą biżuterię, wykonaną tym razem przez profesjonalistów :-)
    Zdjęcia naszyjnika z pestek arbuza, z prażonego makaronu oraz pierścionka z guzika – dla szafeczka.com/prezent-na-zawsze:
    http://static.pokazywarka.pl/i/6211376/866883/naszyjnik-z-pestek.jpg
    http://static.pokazywarka.pl/i/6211376/306268/naszyjnik-z-makaronu.jpg
    http://static.pokazywarka.pl/i/6211376/773124/pierscionek-z-guzika.jpg

    Odpowiedz
  • Anna M 20 grudnia, 2015 at 09:03

    Witam,
    moja pierwsza biżuteria to złote kolczyki – gwiazdki z cyrkonią w środku.
    Ojciec pracował w zakładzie kosmetycznym ( renomował salon), dobrze żył z właścicielami. Pożyczył od nich pistolet do przekłuwania uszu i kupił właśnie takie maleńkie gwiazdki. Pomysł był taki, że (23 lata temu) przyjdzie moja ciocia – pielęgniarka i przekłuje mi te uszy, ale, że ja jako dziecko byłam niecierpliwa o mój ojciec przekłuł mi uszy sam (moja mam wyszła z pokoju ;) , obdarowując mnie kolczykami, które noszę do dziś :)

    pozdrawiam ciepło

    Odpowiedz
  • Zuzanna 20 grudnia, 2015 at 09:33

    Rodzinne miasto, wieczór, rok 1997
    Lat dziewięć
    Wydaje mi się, że dojrzałam. Właśnie nastąpiła konfrontacja z wiadomością o śmierci ukochanej. Jak dla ludzi dorosłych, 'ukochanym’ nazywamy miłość życia, to dla dziewięcioletniej osoby, była to najdroższa Babcia. Pamiętam wtedy, zakupy świąteczne, bardzo mocno przypatrywałam się odbijającym ledom, na klamkach była mokra rosa (padał deszcz, nie było śniegu tego dnia). To właśnie jest dojrzała wiadomość. Dojrzała informacja, która czyniła dojrzałym.
    Kilka dni później
    Sakiewka, papierowa torebka, nie wiem… Pamiętam, że była skromna. W niej równie skromny, złoty okrąg z grawerem. Dojrzali ludzie takie pierścienie noszą. A wtedy się nie ma pojęcia o symbolach miłości. Złota obrączka, data przedwojenna, ogromny sentyment – powtarzali mi w okół. Na tyle, na ile pamięć mi pozwala – blask sztucznych pereł ciotki Michaliny, taki sam jak jej oczu, gdy się wpatrywała w mój mały wtenczas skarb. Nieodpowiedzialnie jest powierzać w spadku coś małemu dziecku, co się bez rodziców jeszcze chowie – To zdanie pamiętam dokładnie. Jedynie nie uwzględniłam jej Bożeprzenajświętszy, które wplatała w każde budzące grozę zdanie.
    Moja pierwsza dojrzała biżuteria. Historia jej jest długa, patrząc na datę… Wędrowała przez Niemcy, na palcu kobiety będącej autorytetem, matką i miłością mojej Babci. Osiedlała w Polsce uczucie, więź, którą i ja zostałam obdarzona. Mało tego, dojrzałam. Moja pierwsza, dojrzała biżuteria.

    Uległa jednej modyfikacji, aby nie przypominać obrączki, albowiem Babcia jej nie nosiła, zawsze trzymała w sejfie. Ja zdecydowałam, że chcę mieć cząstkę rodziny przy sobie zawsze. Aby pozamykać wszelkie furtki wątpliwości tym, którzy mnie z niej wtenczas wykluczali. Nagrodę chciałabym podarować swojej córce, Julianna, lat trzy.
    Pozdrawiam
    http://www.tinypic.pl/5k1b3rwvybrl

    Odpowiedz
  • Magda 20 grudnia, 2015 at 10:26

    Jestem „dzieckiem lat 90-tych”. Wychodziłam na dwór, grałam w klasy, skakałam na skakance i wisiałam głową w dół na trzepaku. Nie potrzebowałam zbyt wiele i nie byłam wymagająca. Jednak biżuteria była obecna w moim życiu- starsze koleżanki z podwórka pomogły mi poznać różne techniki. Bransoletki z muliny, koralików czy włóczki. Ale moja pierwsza, wyjątkowa biżuteria- to makaronowy komplet. Wykonana z małych, makaronowych gwiazdek, pomalowanych farbami akwarelowymi na wszystkie kolory tęczy, nawleczonych na gruby sznurek, skończony pętelką i czerwonym guziczkiem. Dzięki temu, że była wykonana z mama, była najwspanialsza i jedyna w swoim rodzaju. Bransoletka i „korale” czyniły ze mnie prawdziwą kobietę ;) a ja oczywiście nosiłam je z dumą i nieskrywaną radością :)

    Odpowiedz
  • Paulka 20 grudnia, 2015 at 10:38

    Moja pierwsza biżuteria to pierścionek kot, kupiłam go za pierwsze zarobione pieniądze;) (roznoszenie ulotek). Był ze mną zawsze i wszędzie, służył nawet kilku moim przyjaciółką które miały ważne dni. Mam go od 7 lat, jest srebrny i nie wyobrażam sobie żadnej stylizacji, wielkiego wyjścia czy wydarzenia z mojego życia bez niego! Uwielbiam go, wiem że przynosi mi szczęście, przeżył ze mną wiele, ale najwięcej przeżył kiedy dałam Go mojej mamie przed operacją, musiała go zdjąć ale był z nią na sali operacyjnej, mama jest po mastektomii, wtedy to przyniósł nam szczęście, wszystko było bez komplikacji a mama na dzień dzisiejszy zakończyła chemię . Zwiedził ze mną Włochy, Polskę i masę klubów :) jest moim małym dzieckiem o które dbam, i biorę ze sobą wszędzie. Magiczny pierścionek o niepowtarzalnej sile, i nie tylko ja przekonałam się o tej fantastycznej mocy. Koty wcale nie są pechowe :)

    Odpowiedz
  • Zwariowane marzycielka 20 grudnia, 2015 at 11:22

    Moją pierwszą biżuterią jaką pamiętam były małe pozłacane kolczyki z małym sztucznym diamencikiem. Dostałam je na 3 urodziny od wujka, którego kocham nad życie. niestety jako dziecko, wtedy jeszcze zdrowe biegałam , skakałam. byłam ruchliwą osobą. Na jednej z moich spinaczki na wysokie drzewa, zdarzył się przykry wypadek w którym wyniku nie mogę nosić kolczyków. Żadnej biżuterii oprócz tego i łańcuszka na pierwszą komunię świętą nie miałam. Łańcuszek się zerwał i zostałam bez biżuterii.

    Odpowiedz
  • Kasia 20 grudnia, 2015 at 11:36

    Swoją pierwszą bizuterię, o ile pamiętam, założyłam w wieku 4 lat i były to złote kolczyki w ksztacie gwiazdek – przebitki do uszu:) do tej pory pamietam jak je wybierałam u salonie kosmetycznym :)

    Odpowiedz
  • 9barbarka9 20 grudnia, 2015 at 11:56

    Miałam już 8 lat, gdy poszłam z mamą na przebicie uszu, długo nie chciałam tego zrobić, kosztowało mnie to dużo krzyku i płaczu, lecz jestem wdzięczna, że rodzice nie odpuścili, bo teraz dzięki nim mogę nosić piękne kolczyki. Wracając do wspomnienia, pamiętam, że przemiła pani rozmawiała ze mną, zabawiała mnie, a ja skupiona na niej, nie zauważyłam jak w mych uszach pojawiły się pierwsze kolczyki z zieloną cyrkonią. Moimi ukochanymi to one nie były, ale następnego dnia przyjechała do nas moja świętej pamięci prababcia i w nagrodę za moją odwagę dostałam złoty komplet, pierścionek i kolczyki, mają one na przemian niebieskie i białe cyrkonie, są przepiękne i mam je do dziś. Noszę je każdego dnia, są niezastąpione.

    Odpowiedz
  • emilia 20 grudnia, 2015 at 12:06

    Moją pierwszą biżuterią był plastikowy duży i czerwony pierścionek, kupiony na straganie na odpuście (w Boże Ciało) i do tego jeszcze śmieszny wisiorek w kształcie smoczka :) czy ktoś jeszcze je pamięta? jeju ile było wtedy radości, nie mielismy dużo pieniędzy, ale na to starczyło. Teraz kiedy mogę sama sobie coś kupić zastanawiam się trzy razy, bo wolę te pieniądze wydać na prezent dla syna :)

    Odpowiedz
  • Migotka 20 grudnia, 2015 at 12:10

    Urodziłam się cztery dni po tym jak zmarła moja babcia,choć nigdy Jej nie poznałam do dziś noszę w sobie ogromny smutek po tej stracie.Nie wiem co dokładnie jest powodem tego uczucia niepowetowanej straty;czy żal i rozpacz wypita z mlekiem mamy czy może opowieści o tej wyjątkowej wspaniałej i pięknej kobiecie która spoglądała na mnie z czułością z albumu ze starymi rodzinnymi fotografiami.Osobie, która nawet w ostatnich chwilach swojego życia myślała o innych i wiedząc że jej córka nosi pod sercem dziewczynkę ofiarowała dla niej ,swój najcenniejszy drobiazg-pierścionek zaręczynowy,który miała od 56 lat.
    Gdy trochę podrosłam mama opowiadała mi o tym w każdą rocznicę moich urodzin a w 16 urodziny,gdy po jej kolejnej opowieści nie mogłam powstrzymać łez powiedziała- ” Jesteś już gotowa,żeby nosić tę pamiątkę na palcu i w sercu” i podała mi pudełeczko z pierścionkiem mojej babci.
    Dziś gdy zakładam go przy wyjątkowych okazjach, wciąż tak samo wywołuje u mnie prawdziwą gamę uczuć-radość miesza się z nostalgią i targa całą moją duszą,wprawiając mnie w nastrój ,którego nie da się zdefiniować -to coś tak bardzo nieuchwytnego ,co objawia się błyskiem w oczach oraz rumieńcem na twarzy i sprawia że czuję się wspaniale.

    Odpowiedz
  • Aneta 20 grudnia, 2015 at 12:22

    W dzieciństwie zrywałam polne kwiaty, biegałam po łące goniąc motyle (i koty sąsiada), wycinałam serca z papieru, malowałam usta różową szminką mamy i podkradałam jej biżuterię, bo chciałam poczuć się jak księżniczka… Najbardziej podobała mi się broszka – srebrna ważka z błyszczącymi, niebieskimi cyrkoniami. Mama pozwalała mi ją nosić, bo widziała, że zawsze gdy miałam ją przypiętą do sweterka, rysowała na mojej twarzy uśmiech zadowolenia. I pewnie miałabym ją do dziś, gdyby nie starsi koledzy, którzy zapytali mnie dlaczego moja ważka nie fruwa (ha! i ciekawość okazała się przysłowiowym pierwszym stopniem do piekła) i nakłonili do „wypuszczenia jej”. I tak stojąc nad brzegiem morza, rzuciłam broszkę wysoko do góry licząc, że ważka zacznie latać i przyfrunie do mnie spowrotem. Nie zaczęła. Bezpowrotnie utkwiła w morskiej wodzie. Długo płakałam, mama nie była zła, nawet kupiła inną broszkę ale ja zawsze będę pamiętać o moim pierwszym „skarbie” (i swojej dziecięcej naiwności). Jakie to było urocze :)

    Odpowiedz
  • Paulina 20 grudnia, 2015 at 12:53

    Moją pierwszą biżuterię dostałam od mamy , tuż przed pójściem do przedszkola. Złoty medalik, który nosiłam codziennie na bransoletce, ponieważ nie lubię mieć nic w okolicach szyi:) Dzisiaj mam 22 lat, branosoletka była ze mną w każdej chwili: testy, matura, egzaminy…nawet ten na prawo jazdy !
    3 lata temu pojechałam na wakacje po Europie, odwiedziłam La Salette, Lourdes i Fatimę. Mama prosiła mnie żebym ofiarowała w Fatimie TEN medalik za naszą rodzinę. Bardzo się wtedy na nią obraziłam, że chce zabrać mi coś co nalaży do mnie i jest dla ważną pamiątką. Powiedziałam, że tego nie zrobię.

    Ale los chciał inaczej… Medalik zabrały fale Ocenu Atlantyckiego … :) A ja dostałam od mamy pierścionek zaręczynowy, który należał kiedyś do jej babci, mamy, a kiedyś będzie należeć do mojej córki (tylko w odpowiednim momencie jej życia! ) :)

    Odpowiedz
  • Renata 20 grudnia, 2015 at 14:11

    Moja pierwsza „biżuteria ” była dość oryginalna – Był to ususzony własnoręcznie przez mojego kolegę (początkującego wtedy jubilera) i oprawiony w srebro pająk – krzyżak :)
    Był moim imieninowym prezentem ….
    Kolega od dzieciństwa miała … hmmm artystyczne zacięcie ;)

    Odpowiedz
  • Oliwia 20 grudnia, 2015 at 14:39

    Moją pierwszą prawdziwą biżuterię otrzymałam od babci na urodziny, następna na I Komunię Świętą. Były to złote kolczyki oraz naszyjnik. Piękne w kształcie serca, zawierające małe cyrkonie, które do tej pory pięknie iskrzą choć minęło już 15lat. Uwielbiam zwłaszcza naszyjnik, który jest dla mnie jak talizman i zakładam go na najważniejsze okazje w życiu i mam zamiar również go ubrać na mój jakże wyczekiwany ślub :)

    Odpowiedz
  • Magdalena 20 grudnia, 2015 at 14:59

    Moja pierwsza w życiu biżuteria był to złoty pierścionek i naszyjnik, który dostałam na komunię. Było to sporo lat temu, ale nadal pamiętam tą chwilę, jakie wielkie wrażenie zrobił na mnie pierścionek z serduszkiem. Od dzieciństwa uwielbiałam błyskotki, w szczególności złoto, przechodząc obok maszyny z biżuterią, nie mogłam się oprzeć aby nie wrzucić tej złotówki i wyciągnąć kulkę z niespodzianką, uwielbiałam wieszać na sobie tony naszyjników, ale pierścionek z komunii był tak śliczny, że bałam się go nosić, miałam w głowie czarne scenariusze, które czasami były nawet drastyczne. Pierścionek leżał w różowym pudełeczku, a ja codziennie go ubierałam na chociażby 5 minut , aby się na niego napatrzeć, ale nigdy nie odważyłam się go ubrać na dłużej. Tak mijały lata… Teraz gdy stałam się odpowiedzialną kobietą i nie waham się ubierać drogocennej dla mnie biżuterii, na małym palcu u prawej ręki gości u mnie piękny złoty pierścionek z serduszkiem, jest tak dopasowany, że żadne siły natury nie są w stanie go ze mnie zerwać. Ponadto, obok niego niedawno zagościł równie dla mnie ważny -pierścionek zaręczynowy, który jest identyczny (tylko większy). Jak widać od najmłodszych lat mam zamiłowanie do błyskotek, możliwe że nie bez powodu miałam pseudonim- Sroka :) Od tysięcy błyskotek wiszących na moim ciele, teraz ograniczyłam się do mniej daje więcej :)

    Odpowiedz
  • PannaA 20 grudnia, 2015 at 16:25

    Moja pierwsza biżuteria …
    Hmm zastanawiałam sie trochę, musiałam siegnąć pamięcią zdecydowanie ładny kawał czasu.
    Kiedy jednak sobie przypomniałam, aż sama zaczęłam sie uśmiechać bo jest to bardzo miłe wspomnienie i czas w moim życiu. Jako mała kobietka gdzieś miedzy 5 a 6rokiem życia, zaobserwowałam ze zdecydowana zazdrością ze koleżanki z placu zabaw maja przekute uszy. Fantazyjne kształty i kolory Ahhh marzyłam i codziennie nowy wzór moich własnych kolczyków siedział w mojej główce, tylko myśl przekucia uszu stopowała moje zapędy. Jednak byłam na tyle duża żeby oznajmić któregoś dnia z duma w głosie ,ze oto ja najdzielniejsza z dzielnych chce mieć kolczyki i to jest wlasnie ten dzień. Dzielnie z mamą za rękę udaliśmy sie do kosmetyczki. Tam niestety moja odwaga została za drzwiami, oj był płacz,ale bardziej przed bo okazało sie ze strach ma wielkie oczy. Odrazu po przebiciu uszu, nie omieszkałem pochwalić sie całemu światu moja nowa biżuteria, całemu światu i oczywiście koleżankom. Kolczyki były z niebieskim kamyczkiem, piękne i jedyne w swoim rodzaju. W późniejszym czasie kolczyki zdarowałam w prezencie mojej najlepszej kolezance z podstawówki :) a kolor niebieski chyba zdominował moja kolekcje biżuteria od pierścionka zaręczynowego,po biżuterie ślubna, i taka która kupuje mi na rożne okazje maż, zawsze z niebieskim oczkiem z nadzieja i odwaga w życiu :)

    Odpowiedz
  • Jakub 20 grudnia, 2015 at 16:32

    No właśnie ja nigdy nie otrzymałem w prezencie biżuterii ani sam sobie nie kupiłem. Chciałbym dostać coś ciekawego i obdarować nią bliską dla mnie osobę (mojej Kobiecie)

    Odpowiedz
  • Ewka501 20 grudnia, 2015 at 16:35

    Moja pierwsza biżuteria jaką dostałam to małe złote kolczyki, które dostałam od chrzestnej. Oczywiście od razu zapragnęłam przekuć uszy, aby móc je nosić no i tak się stało. Noszę je do dzisiaj i są to jedne z moich ulubionych kolczyków, które pasują na każdą okazję.

    Odpowiedz
  • Asia 20 grudnia, 2015 at 16:38

    moja pierwsza biżuteria… nigdy tego nie zapomne… w tle leciał „Tęczowy music box” ja siedziałam na pufie a mama mi przekłuwała uszka bo wtedy nie bylo jeszcze takie popularne przebijanie za pomocą pistoletu. Kolczyki miały kształt małych żółwików. Pamietam z jaką dumą je potem nosiłam… Do czasu… aż nie zgubiłam ich w przedszkolu… Potem był płacz i dostałam nowe, ale to juz nie było to samo bo były inne :)

    Odpowiedz
  • Joanna.G 20 grudnia, 2015 at 16:52

    Moją pierwszą biżuterią były srebrne kolczyki serduszka. Dostałam je od mojej chrzestnej w wakacje 1990 roku.Właściwie miałam przywilej wybrania ich sobie gdyż były to moje pierwsze kolczyki i na dokładke to nimi miałam przekuwane uszy.Siedziałam później dzielnie i mimo bólu nie wydałam nawet jednego jęknięcia gdyż wiedziałam, że wtedy nie spełni się moje marzenie o posiadaniu kolczyków. Jak na 7 latke solidnie wywiązywałam się z zaleceń i dbałam o uszy po przekuciu – nie trzeba było mnie pilnować abym je przemywała i dumnie nosiłam swój nowy nabytek.

    Odpowiedz
  • Kamila 20 grudnia, 2015 at 16:54

    W biżuterii kochałam się już jako mała dziewczynka. Pamiętam jak mama zabierała mnie do swojej pracy. Już wtedy bawiłam się koralami, kolczykami od wszystkich „cioć” w pracy mamy. Wszyscy mówili, że wtedy jakby mnie nie było :-). Kiedy na I komunię dostałam swoje własne złote kolczyki, pierścionek oraz łańcuszek nosiłam je codziennie. To była pełnia szczęścia! Spałam w łańcuszku i kolczykach, nawet latem do kąpieli wodnych nie chciałam ich zdjąć. No i miłość do biżuterii pozostała mi do dziś, mimo że jestem już dorosłą kobietą

    Odpowiedz
  • Magdalena 20 grudnia, 2015 at 16:59

    Moją pierwszą biżuterię dostałam od ukochanego,
    chciałam oświadczyn i on również pragnął tego.
    Mieliśmy po 7 lat i znaliśmy się od urodzenia,
    pewnego dnia kleknął mówiąc : „mam Ci coś do powiedzenia”.
    W lewej ręce trzymał pierścionek, w drugiej gumę balonową,
    i zawstydzony cichutko zapytał : „będziesz moją żoną? ” .
    Ucieszyłam się, byłam szczęśliwa, lecz śmiała się z tego moja mama,
    mimo to chodziłam dumnie z pierścionkiem jak prawdziwa dama.

    Odpowiedz
  • Klaudia 20 grudnia, 2015 at 17:22

    Gdy byłam mała miałam wymyślonego psa, dlatego moi rodzice kupowali mi mnóstwo pluszowych misiów przypominających psy aby zastąpiły mi mojego wyimaginowanego przyjaciela. Niestety ich starania były na nic. Moja babcia też postanowiła coś z tym zrobić, a więc kupiła mi przepiękny łańcuszek, który miał zawieszkę z pieskiem. I to była moja pierwsza biżuteria jaką dostałam. Od tamtej pory ten łańcuszek kojarzy mi się tylko z tym wspomnieniem :)

    Odpowiedz
  • Kasiauguś 20 grudnia, 2015 at 17:22

    Kiedy byłam mała często jeździłam z rodzicami w góry. Właśnie tam pewna Pani pokazała mi jak samemu zrobić naszyjnik. Wyrwała z ziemi paprotkę wraz z korzeniem, oczyszczała z wszelkich błonek, nitek i liści. Następnie łamała łodygę w paru miejscach i zrywała zewnętrzną powłokę. W środku zostawała nitka, którą przerywała na pół. W ten sposób powstawało coś na wzór łańcuszka z wisiorkiem. Ja wyobrażałam sobie, że to amulet od leśnych duszków i kontynuowałam praktyki tworzenia takiej biżuterii na każdej kolejnej wycieczce.

    Odpowiedz
  • Aniela 20 grudnia, 2015 at 17:53

    Smaczna biżuteria! Do tej pory pamiętam jak maminka kupiła mi piękną kolorową biżuterię :) Była to bransoletka z pudrowych koralików, które można następnie zjeść! Czułam się w tej „spożywczej biżuterii” jak księżniczka i nie chciałam jej zjeść. Skonsumowałam bransoletkę dopiero gdy dostałam następną :)

    Odpowiedz
  • Anna Stec 20 grudnia, 2015 at 18:46

    Każdy ma taką biżuterią jak dzieciństwo. Moja pierwsza to wcale nie złote łańcuszki ani pierścioneczki ale zwykłe narysowane długopisem przez moją Babuszkę.Miała może wtedy z 5 lat,ale pamiętam jak rysowała mi z zawzięciem pierścionek i czerwone oczko w nim. A ja z duma paradowałam z ręka do góry żeby cął arodzina zobaczyłą. A potem rysowała Babci moim siostrom,każdej po koleji. To się nazywa biżuteria. Codziennie od nowa. Codzienie inna-nigdy się nie znudzi! A ja teraz rysuję taka mojej córeczce.Ha!

    Odpowiedz
  • Gosia 20 grudnia, 2015 at 18:50

    Kiedy byłam nastolatką, a było to bardzo dawno temu, latem zbierałam z moją kuzynką grzyby i jagody, które później sprzedawałyśmy w punktach skupu. Za zebrane pieniądze, a zbierałyśmy je przez dwa miesiące wakacji kupiłyśmy sobie srebrne pierścionki mój miał pomarańczowe oczko, a mojej kuzynki turkusowe. Na mój palec nie było rozmiaru kupiłam sobie za duży , cały czas pilnowałam żeby nie spadł mi z palca. Pamiętam , że byłam z niego bardzo dumna i zadowolona. Do końca życia nie zapomnę tego uczucia, które towarzyszyło mi przy kupowaniu , a później noszeniu tego pierścionka. (mam go do dziś)

    Odpowiedz
  • Olka 20 grudnia, 2015 at 19:00

    Moją pierwszą biżuterię dostałam od mojego kochanego taty na 15 urodziny. Zawsze byłam jego kochaną córeczka, i łączy nas naprawde bardzo silna więź. Dał mi złoty bardzo delikatny łańcuszek z serduszkiem i czterolistą koniczynką. Dziś mam 25 lat i nie było dnia w którym go zdjęłam. 15 urodziny dla mojego taty były dniem w którym stawałam sie kobietą. Już to był czas gdy wolałam spędzać wakacje i wolne chwile z chłopakiem bądź przyjaciółmi, miałam już swoje tajemnice, fochy i ciche dni, a on czuł ze traci swoją małą dziewczynkę. Dając mi łańcuszek powiedział że serce na zawieszce symbolizuje naszą miłość, i gdy on nie bedzie wstanie mnie wesprzeć, pomóc czy doradzić to te serce zawsze podpowie i wskaże mojemu sercu dobra odpowiedz, a koniczynka by szczęście nigdy mnie nie opuszczało. I tak jest do dziś! Teraz, gdy jestem już starsza doceniam go jeszcze bardziej, bo już w dorosłym życiu doceniam że zawsze miał dla mnie czas, zawsze dobre słowo, i zawsze wspierał mnie na duchu jak nikt inny. To moj najlepszy przyjaciel. Ukochany ojciec. Ten skromny już 15 – letni prezent jest symbolem rodzinnym. Symbolem naprawdę bardzo silnej i ważnej relacji.

    Odpowiedz
  • Pam18 20 grudnia, 2015 at 19:15

    Gdy mała dziewczynka byłam,
    o błyszczącym naszyjniku marzyłam.
    Chciałam,aby przy każdym kroku diamencikami mrugały,
    wszystkie dzieci chyba o takie naszyjniki błagały.
    O taki z dużym różowym sercem prosiłam,
    na wszystkie inne posiadane biżuterie marudziłam.
    Na szóste urodziny taki dostałam-ten wymarzony,
    pierwsze moje słowa „Mamo,jest takie wypasiony”!
    Zakochana w nim po uszy byłam,
    nawet do snu pod poduszką go kryłam.:)

    Odpowiedz
  • Aleksandra M 20 grudnia, 2015 at 19:42

    Nadzwyczaj dobrze pamietam cudowne czasy przedszkola. Miałam wówczas 7 lat, lekko skrzywiony zgrys i wspólną szafkę w przedszkolu z moją przyjaciółką, Darią. Prócz półki miałyśmy także identyczne pierścionki, takie zwykłe, z kiosku za 2 zlote. Miały one oczka w kształcie serduszka i mała metalową kuleczkę. Pamiętam, że zawsze przed myciem rąk przed obiadami ściągałam pierścionek i wkładałam do szafki, gdyż bałam się, że zsunie mi się z paluszka i zginie w odmętach złowrogiej wody z kranu! Na szczeście nic takiego się nie stało, a kiedy któregoś dnia Daria przyłożyła swój pierścionek do dziurek w odpływie, i okazało się, że dziurki sa o wiele za małe, żeby uciekł przez nie mój pierścionek, przestałam się bać mycia dłoni z biżuterią na paluszkach. Co się stało z pierścionkami – niestety nie pamiętam, pewnie któregos dnia, na placu zabaw albo w lasku, na spacerze czy w piaskownicy zgubił się. Za to z Darią do dzisiaj jesteśmy przyjaciółkami, a nasze palce zdobią nie zabawkowe pierścionki, a piękne ozdoby od naszych narzeczonych. Pozdrawiam!

    Odpowiedz
  • Anna 20 grudnia, 2015 at 19:48

    Witam,,
    Och, pierwsza biżuteria… oczywiście,że pamiętam. To było już ładnych parę lat temu. Jak to kilkunastoletnie dziewczyny – miałam na oku pewnego chłopaka. On z resztą chyba mnie też, bo zostaliśmy parą. Pamiętam jak pewnego dnia podarował mi różowe serce na łańcuszku. Moje drogie Panie, brzydkie to było jak noc, ale przecież zachwycona byłam :-) Pomimo, że związek nie przetrwał (co było dosyć oczywiste, ale to już pozostawię do własnej oceny) to pomimo upływu wielu lat dalej trzymam gdzieś na dnie pudełka pamiątkę mojej pierwszej miłości. Czasem, gdy podczas porządków natknę się na owe serducho to tyle wspomnień powraca, niewątpliwie czuję do tego ogromny sentyment. Dobrze, że robicie takie konkursy, miło jest się podzielić z innymi tak pięknym wspomnieniem.
    Pozdrawiam,
    Anna

    Odpowiedz
  • PAtrycja 20 grudnia, 2015 at 19:50

    Moją pierwszą biżuterię dostałam od dziadka gdy miałam 6 lat, zanim poszłam do szkoły. Pamiętam, że wtedy byliśmy na wczasach w górach i zwiedzaliśmy akurat Zakopane. Poszliśmy na stragany i na jednym z nim dostrzegłam piękną bransoletkę z czerwonymi drewnianymi koralika. Od razu mi wpadła w oko. Dziadek to zauważył i postanowił mi ją kupić. Kosztowała zaledwie 2 złote, a jej wartość jest dla mnie ogromna. Mam wielki sentyment do tej bransoletki. Przypomina mi ona tamto wydarzenia oraz mojego ukochanego dziadka świętej pamięci.

    Odpowiedz
  • Rafał D. 20 grudnia, 2015 at 19:56

    Jako mężczyzna nie posiadam zbyt wiele błyskotek, jednak jest jedna, która nie dość, że była tą pierwszą, to jeszcze do dzisiaj zajmuje wyjątkowe miejsce nie tylko na mnie, ale także i w moim wnętrzu. Delikatny, złoty, lekko błyszczący, z dość dużymi oczkami i jedynym takim wisiorkiem – łańcuszek, który otrzymałem od swojej babci na Pierwszą Komunię Świętą. Noszę go do dzisiaj i często zaglądam na tabliczkę z moim inicjałem. Nie dlatego, że litera ta oznacza moje imię, ale dlatego, że z tyłu znajduje się piękna dedykacja z datą i podpisem mojej babci. Jest to dla mnie niesamowita pamiątka, tym bardziej, że babcia odeszła kilka lat temu, a ja czuję, że cały czas mam ją przy sobie. Teraz sam jestem już ojcem i chciałbym podarować coś takiego wyjątkowego swoim córeczkom – coś co będzie miało swoją historię, coś co będzie jedyne, coś co zawsze będzie kojarzyło się z czymś miłym i coś co przyniesie niezwykłe ciepło na sercu :)

    Odpowiedz
  • Mimii 20 grudnia, 2015 at 19:59

    Pierwsza ekscytacja czymś co zdobi kobietę, wtedy dziewczynkę, która z biegiem lat tą Kobietą się stała. Pierwsza, najważniejsza biżuteria. A były to złote małe kolczyki z delikatnym kwiatuszkiem z białych cyrkonii. Zasłużone, bo wcześniej wytrzymałam swoją pierwszą inicjację z bólem. Mama, pielęgniarka sama przebiła mi uszy szpitalną igłą i ukoiła tą bolesną, ale na szczęście krótką chwilę obietnicą pięknego prezentu. Do dziś trzymam te kolczyki w specjalnym pudełeczku i czasami do niego zaglądam z nostalgią. Pamiętam czystą radość małej dziewczynki wpatrzonej w lustro w swoje własne złote świecidełka. Od tamtego momentu nic z tej niezachwianej fascynacji czymś ładnym i błyszczącym się nie zmieniło. Biżuterię traktuję jak coś co nie tylko stanowi dodatek do stylizacji, ale podkreśla wagę i piękno ważnych chwil. Czasami mi się wydaje, że w tym kawałku metalu tkwi coś więcej – jakby była zaklęta w środku magia, która rozbudza wspomnienia, a one pozostają już na zawsze ze mną i zagrzewają w środku, bez względu na inne okoliczności.

    Odpowiedz
  • Natalia 20 grudnia, 2015 at 19:59

    Moją pierwszą biżuterią były kolczyki od Rodziców. Złote gwiazdeczki z czerwonym kamyczkiem w środku. Piękne i skromne. Nie pamiętam w jakim byłam dokładnie wieku, kiedy je dostałam, ale były pierwszymi kolczykami, jakie miałam na uszach. Co chwilę zakładałam włosy za ucho, żeby było je widać :) Chwaleniu się nie było końca :) Minęło kilkanaście lat, a ja dalej mam te kolczyki :) Chwilowo ich nie noszę, bo wypadło oczko, ale mam zamiar wprawić nowe i w dalszym ciągu raz na jakiś czas nosić te kolczyki :) Pamiętam minę mojej Mamy, kiedy znalazłam gwiazdeczki w biżuteryjnych zakamarkach i z powrotem wetknęłam je w dziurki w uszach – obdarowała mnie niesamowicie ciepłym uśmiechem :)

    Odpowiedz
  • Damian 20 grudnia, 2015 at 20:16

    Nigdy nie przepadałem za biżuterią tak więc nigdy jej nie nosiłem. Tym serduszkiem chętnie obdarowałbym jednak moją ukochaną :)

    Odpowiedz
  • Magda 20 grudnia, 2015 at 20:16

    Pierwszą biżuterię jaką dostałam była bransoletka, którą dostałam od mojego chłopaka w wieku 13 lat. Była to najbrzydsza bransoletka jaką kiedykolwiek widziałam. Była cała plastikowa, w której nawet imitacje kamieni były z plastiku. Nie zmieniło to jednak faktu, że ta straszna bransoletka była dla mnie najważniejszą na świecie. Dostałam ją od mężczyzny co sprawiało, że byłam już prawdziwą kobietą. Nosiłam ją potem praktycznie codziennie przez kilka miesięcy. W końcu mi przeszło i schowałam ją do szuflady, ale nadal ją mam i co jakiś czas zerkam na mój dowód kobiecości ;)

    Odpowiedz
  • ILONA 20 grudnia, 2015 at 20:33

    Do dziś pamiętam ten dzień……Moja młodsza siostra robiła w przedszkolu biżuterię z makaronu z okazji Dnia Matki….Piękny naszyjnik i bransoletkę:) Pomalowane kolorowymi farbkami.Piękny komplet.Nasza mama zmarła rok wcześniej,więc siostra podarowała go mnie.Czułam się wyjątkowa/I do dziś posiadam ten skarb w szufladzie….Zakładam go na każde Święta-by zrobić jej przyjemność,no i sobie oczywiście:)

    Odpowiedz
  • Alegsizz 20 grudnia, 2015 at 20:58

    Pewnego dnia przeglądając z mama katalog zobaczyłam parę stron z „działem” dla dziewczynek ujrzałam śliczny, delikatny łańcuszek z Ellą baleriną oraz do tego w zestawie bransoletkę z zawieszką w kształcie baletek, kiedyś chciałam tańczyć balet, dlatego tak bardzo chciałam go mieć, jednak z tych marzeń nic nie wyszło, siatkówka przebiła wszytko. Wracając pamiętam, że bardzo długo prosiłam mamę o ten właśnie upominek, jednak zawsze się od tego wymigiwała, miała wiele wymówek i kończyła temat. W dniu moich 10 urodzin, przekonałam się, dlaczego nie chciała mi go podarować. Moja chrzestna od jakiegoś czasu miała dla mnie ten łańcuszek i czekała do moich urodzin, żeby mi go podarować. Gdy go dostałam bardzo się cieszyłam, był to dotychczas najlepszy prezent w moim życiu. Od tego momentu zakochałam się w biżuterii i nie ma powrotu z wakacji, wycieczki bez bransoletki, łańcuszka czy kolczyków. :)

    Odpowiedz
  • Dorota 20 grudnia, 2015 at 21:05

    Tego dnia był bardzo pochmurny dzień. Ja ,rozespana, przynużona ,musiałam wstać raniutko, zrobić szybkie zakupy, kanapki do pracy i w drogę. I choć były wakacje to ja aby pomóc finansowo mojej mamie poszukałam sobie prace w przysklepowym solarium. Niestety nie przelewało się nam tego roku i choć był to dzień wypłaty nie byłam tym faktem zbytnio podekscytowana, wiedząc, że dla mnie z tych pieniążków nie zostanie nic, bo wszystko oddam mamie. Tego dnia szef przyjechał szybciej i gdy zawołał po odbiór wypłaty nie mogłam uwierzyć, że dostałam o wiele więcej niż się spodziewałam. Myślałam, że się pomylił ale gdy potwierdził że miesiąc był dobry a ja się spisałam, mojej radości nie było końca. Idąc do domu mijałam jubilera a moją uwagę przykuł piękny mały zgrabny pierścionek z malusieńką cyrkonią. Jak się domyślacie kupiłam go, pasował i wyglądał pięknie na palcu mojej dłoni. Poczułam się wtedy wyjątkowo. Mam go do dziś, choć musiałam trochę powiekszyć rozmiar, ale nadal gdy go wkładam czuje się wspaniałe.

    Odpowiedz
  • Agnieszka G. 20 grudnia, 2015 at 21:11

    Mała dziewczynka z brązowymi loczkami podnosi główkę znad wielkich pąków piwonii, które właśnie dostała od uroczego, sześcioletniego „podwórkowego” kolegi, a tymczasem Filip niczym prawdziwy dżentelmen klęka w piaskownicy w swoich czerwonych spodenkach na szelkach! Tak, moje pierwsze zaręczyny miały miejsce w piaskownicy i były całkiem romantyczne :) Dostałam wtedy duży, srebrny pierścionek! Niestety musiałam go zwrócic! Nie, nie zerwałam w ten sposób zaręczyn… Po prostu Filip uprowadził ten pierścionek ze szkatułki swojej mamy, która bardzo chciała go odzyskac!
    Nie żałowałam za bardzo… I tak była za duży :)
    A z Filipem od czasu do czasu chodzimy jeszcze na kawę najczęściej w czwórkę – każde z nas ma już obrączkę na palcu ;p

    Odpowiedz
  • Pati 20 grudnia, 2015 at 21:12

    Nie licząc pięknych plastikowych pierścionków i naszyjników, które losowałam dla siebie z kolorowych maszyn. Pierwszą prawdziwą biżuterią jaką miałam to delikatny złoty naszyjnik, który otrzymałam od mojej babci na urodziny. Otwierając po kolei prezenty znajdowałam słodycze, pieniądze, rolki, wieżę grającą i wiele innych. Bardzo cieszyłam się z każdego prezentu. Ten od mojej babci był malutki. Gdy zajrzałam do torebki okazało się, że na dnie leży mały zielony woreczek. „Hmm co to może być?” – pomyślała 6-cio letnia Patrycja. Po otwarciu woreczka okazało się, że w środku jest złoty, delikatny naszyjnik z małym serduszkiem. „Ale beznadzieja.” Wcale nie podobała mi się ta drobnostka, no bo cóż miałam zrobić z takim naszyjnikiem? Nie można się tym pobawić, ani pojeździć na nim, ani posłuchać.
    Piękny naszyjnik doceniłam dopiero wiele lat później. Teraz jest nie tylko pięknym dodatkiem, ale dodatkowo wspaniałą pamiątką po mojej babci.

    Odpowiedz
  • Ola 20 grudnia, 2015 at 21:19

    W podstawówce miałam przyjaciółkę. Wiele rzeczy nas łączyło, ale też wiele dzieliło. Dzięki tej znajomości doświadczyłam takich rzeczy, których w innym wypadku nie miałabym okazji poznać. To zabawne, że czasem kiedy myślę o dawnych czasach i o niej, to nie jestem do końca pewna czy to rzeczywiście wspomnienia czy może moja wyobraźnia ;) Kiedyś dostałam od niej wisiorek – ni to złoty ni srebrny, pewnie kupiony w kiosku ;) Była to mała kotwica. Mam 23 lata, z moją przyjaciółką nie mam kontaktu, ale wisiorek mam do dzisiaj ;) Trzymam go w szkatułce ze skarbami, tak jak nadal trzymam w sercu te wszystkie miłe dawne wspomnienia.
    Niech jej imię pozostanie niewiadomą, w to miejsce każdy może wstawić swoje, bo przecież każdy z nas miał kiedyś takiego przyjaciela.
    Pozdrawiam ;)

    Odpowiedz
  • Sylwia 20 grudnia, 2015 at 22:09

    Na moją pierwszą poważną biżuterię przyszło mi czekać dość długo, za to było warto!Srebrny wisiorek, który dostałam od mojej Chrzestnej z okazji studniówki był niespodziewanym prezentem-niespodzianką o jakiej nawet nie marzyłam. Był po prostu piękny! Bardzo kobiecy, delikatny ale i seksownie połyskujący. Ktoś powie od zwykła srebrna gwiazdka z kilkoma diamencikami ale do dzisiaj go mam i ma dla mnie ten sam urok co ponad 10 lat temu. Gdy moja córeczka nieco podrośnie na pewno będzie ode mnie pożyczała tę dziewczęca biżuterię,a ja być może od niej tę, którą chciałabym dla niej otrzymać w tym konkursie.

    Odpowiedz
  • Ada 20 grudnia, 2015 at 22:18

    Moja pierwsza biżuteria? Hmmm… To był cudowny pierścionek ze szczerego plastiku :P To nie ja go wybrałam, to on wybrał mnie. Z pośród wielu innych to właśnie on trafił w moje malutkie rączki. Był on zamknięty wraz z innymi pierścionkami i łańcuszkami w ogromnej kuli, ale dzięki mnie wyszedł na światło dzienne i spędził ze mną wspaniałe chwile ,do czasu kiedy wylądował w paszczy mojego psa . Była to dla mnie trudna chwila, miałam po nim żałobę, ale po jakimś czasie mama kupiła mi kolejny pierścionek, a tamten odszedł w zapomnienie.

    Odpowiedz
  • Agnieszka 20 grudnia, 2015 at 22:24

    Historia mojej pierwszej, „prawdziwej” biżuterii jest nieprawdopodobna, ale zawsze miło ją wspominam. Miałam 6 lat i wakacje spędzałam nad morzem z moją kochaną Babcią i wujkiem. Choć bardzo mi się tam podobało, to jednak niemiłosiernie się nudziłam, bo nie było tam moich rówieśników. Aż któregoś dnia, kiedy nie cieszyła mnie nawet słoneczna pogoda, moja Babcia opowiedziała mi historię o zakopanym „skarbie”. Chyba jeszcze nigdy w życiu nie byłam tak podekscytowana! Mój wujek, który najwyraźniej był zamieszany w całą tą „intrygę”, pomagał mi kopać łopatkami i przesypywać piasek. W końcu wykopałam małe pudełko zawinięte w torebkę. Moim oczom ukazał się piękny, srebrny pierścionek z błyszczącym oczkiem. Nie mogłam w to wszytko uwierzyć i wtedy był to najszczęśliwszy dzień mojego życia. Później przez całe wakacje nosiłam go dumnie na palcu i opowiadałam wszystkim bajki,że to od piratów! Gdy byłam starsza dotarło do mnie, że moja przygoda to sprawka mojej ukochanej Babci, a pierścionek to w rzeczywistości prezent od niej. Z perspektywy czasu, wiem, że było to jedno z najcudowniejszych doświadczeń, jakie spotkałało mnie w dzieciństwie.

    Odpowiedz
  • Magdzixia 20 grudnia, 2015 at 22:30

    Moją pierwszą biżuterię… Znalazłam. Byliśmy dużą grupą w Rokszycach nad potokiem. Wszyscy pływali, tylko ja siedziałam przy brzegu bo tydzień wcześniej miałam szytą chirurgicznie rękę po wypadku. I znalazłam sobie zajęcie zbierania ładnych kamyczków. W końcu między nimi znalazłam małe złote kółeczko, które okazało się kolczykiem. Od razu pognałam do mamy, która z miejsca zaczęła szukać właściciela. Nikt od nas nic nie zgubił a zabudowania daleko – tylko dlatego mama pozwoliła mi go zatrzymać. Byłam niesamowicie z tego znaleziska dumna, a nawet zostałam mianowana przez rodzinę „poszukiwaczem złota”. Oczywiście po głowie mi chodziło założenie zdobycznego kolczyka, ale nie miałam przekłutych uszu. Dzięki tej przygodzie mama zabrała mnie na ten zabieg i id razu dostałam prześliczne złote malutkie gwiazdki, które skutecznie wybiły mi z głowy noszenie pojedynczego złotego kółka, niczym pirat (jak podsumowała babcia). Takie mam oto wspomnienie z moją pierwszą biżuterią.

    Odpowiedz
  • luuxyaa 20 grudnia, 2015 at 22:31

    Pierwszą biżuterię, którą dostałam był to łańcuszek z aniołkiem, miał on w środku diamencik. Prezent był od mamy w dniu walentynek, nosiła go też babcia, miałam wtedy 8 lat. Powiedziała, że aniołek będzie mnie pilnował i przypominał o miłości, która nas łączy. Uśmiech nie schodził mi z twarzy, czułam ropierającą siłę w środku. Pamiętam, że popłakałm się ze wzruszenia. Dostałam łańcuszek, który był ważny dla mamy i obiecałam, że będę go pilnować aby nie zgubić. Kiedy ktoś pytał od kogo dostałam aniołka odpowiadałam, że dostałam od kogoś, kto całe życie będzie mnie kochał. Noszę go do dziś, wiele razy gdy kłóciłam się z mamą spoglądałam na łańcuszek i uśmiechałam się pod nosem, bo mimo kłótni ona mnie kocha, a ja ją. Nie ma nic piękniejszego, niż miłość matki do dziecka i odwrotnie.

    Odpowiedz
  • Agata A. 20 grudnia, 2015 at 22:34

    Mój pierwszy naszyjnik podarowała mi moja ukochana mama. Choć było to bardzo dawno temu, pamiętam każdy jego szczegół. Pozłacany łańcuszek i literki tworzące moje imię. Bardzo lubiłam chwalić się nim koleżankom i do tej pory samo wspomnienie mojego naszyjnika wywołuje u mnie uśmiech na twarzy :).

    Odpowiedz
  • Olga Koterzyna 20 grudnia, 2015 at 22:40

    Moją pierwszą biżuterią był złoty łańcuszek z medalikiem, który dostałam od babci na I Komunią Świętą. Byłam szczęśliwa, że go dostałam, bo dla dziewczynki zaczynającej szkołę podstawową, chcącej już ładnie wyglądać i zaczynać się „stroić” był to idealny prezent. W dodatku medalik z Maryją przypominał mi na jaką okazję go dostałam, co dodatkowo wywoływało miłe wspomnienia. Łańcuszek był stosunkowo lekki i dość cienki, dzięki temu przyjemnie się go nosiło nawet tak młodej kobiecie :)

    Odpowiedz
  • PsotkaMigotka 20 grudnia, 2015 at 22:43

    Moje wspomnienie z pierwszą biżuterią wbrew pozorom nie jest odległe. Jako że wychowywałam się w domu wesołym i rodzinnym, ale niezbyt majętnym, biżuterii innej jak bransoletki z cukierków czy pierścionki z gum po prostu nie miałam. I tak 10 lat temu, w moje 18 urodziny, od mojego ówczesnego chłopaka dostałam niesamowity prezent. Pierwszą, prawdziwą i idealną biżuterię w postaci złotego pierścionka! Jakież było moje zdziwienie, szczególnie że luby nie pracował i każdy grosz był dla niego bardzo cenny. Okazało się, że pierścionek ten dostał od swojej babci, by obdarować nim miłość swojego życia. Cóż… jest to po obrączce, najcenniejszy pierścionek od mojego męża :)

    Odpowiedz
  • szaloncia2 20 grudnia, 2015 at 22:47

    Mając 5 lat dostałam od kolegi pierścionek z różowym oczkiem. Byłam z niego tak dumna. W końcu mój palec zdobiło złoto. Jednakże kilka dni później nastąpiło rozczarowanie. Koleżanka z klatki w bloku miała taki sam z gumy do żucia. Na dodatek powiedziała mi, że to nie jest złoto, bo jej mama tak powiedziała. Cóż, popłakałam się. Tak najzwyczajniej na świecie…

    Odpowiedz
  • Karolina 20 grudnia, 2015 at 22:48

    Moją pierwszą poważną biżuterię dostałam kiedy miałam pięć lat. Chociaż może „dostałam” to określenie na wyrost. Została mi wtedy obiecana i przekazana w dniu 18 urodzin. Zawsze lubiłam bawić się pierścionkami mamy, a do jednego z nich miałam szczególną słabość – był wykonany z białego złota i miał pięknie błyszczące, duże oczko. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że diament to król klejnotów. Pewnego razu mama posadziła mnie na swoich kolanach, ubrała mi pierścionek na zbyt mały jeszcze wtedy paluszek i powiedziała, że trzyma go specjalnie dla mnie, bo to pierścionek bardzo specjalny. Następnie opowiedziała mi historię wielkiej miłości mojej pra pra babci, która zraniona przez narzeczonego wyrzuciła ten pierścionek przez okno. Po latach znalazła go jej córka, która przesadzała kwiaty w ogrodzie. Od tamtej pory pierścionek przekazywany jest z pokolenia na pokolenie, a właściwie z matki na córkę. Mam nadzieję, że ja również będę mieć córeczkę, której przekażę ten wyjątkowo piękny antyk.

    Odpowiedz
  • Kasia W 20 grudnia, 2015 at 22:52

    Moja pierwsza biżuteria :) To pierścionek od mojej prawdziwej miłości. Klasa szósta szkoły podstawowej, niewinne uśmiechy, chodzenie do kina, delikatne muśnięcia ręki podczas przerw międzylekcyjnych. Teraz wspominam to z uśmiechem w kącikach ust. Było to takie niewinne i piękne zarazem. Kość słoniowa z bursztynem – tak to pamiętam …

    Odpowiedz
  • agaa 20 grudnia, 2015 at 23:01

    Moja pierwsza biżuteria- pierścionek z czerwonym oczkiem z odpustu- dostałam go od dziadka mając może 4 może 5 lat nie pamiętam, ale pamiętam mój uśmiech na twarzy kiedy go włożyłam na palec, pamiętam ten uśmiech dobrze bo pojawia się na moje twarzy za każdym razem jak otwieram portfel w którym teraz noszę tę pamiątkę, po dzieciństwie i dziadku..

    Odpowiedz
  • Lucy 20 grudnia, 2015 at 23:04

    Moją pierwszą biżuterią był naszyjnik i pierścionek z modeliny. Pamiętam jak z ciocią i kuzynami lepiliśmy stworki z modeliny, a ciocia stworzyła wspaniałe cudo którym był żółty naszyjnik z czerwoną róża w środku i niebieską obwódką, a do tego wszystkiego pasujący pierścionek. Pierścionek szybko się zniszczył, ale zawieszkę mam do tej pory. Kiedy go znajduję w mojej szkatułce wspominają mi się te beztroskie lata dzieciństwa.

    Odpowiedz
  • Marta 20 grudnia, 2015 at 23:15

    Mając 10 lat po raz pierwszy byłam wraz z rodzicami nad morzem. Pamiętam dzień, kiedy spacerowałam z mamą wzdłuż plaży. Piasek delikatnie przesypywał się przez nasze palce u stóp,a woda była dosyć ciepła jak na polskie morze. Idąc, nagle coś ukłuło mnie w piętę, miałam nadzieję że to muszelka, którą pochwaliłabym się tacie. Jednak gdy podniosłam „to coś”, okazało się ze trzymam w dłoni piękną bransoletkę wraz z czterema zawieszkami. Była srebrna, a każda z zawieszek miała cyrkonie innego koloru. Serce – czerwoną, koniczynka – zieloną, krzyżyk – niebieską, a kluczyk – żółtą. Były przeurocze! Tak wpatrując się z mamą w to cudo, podbiegła do nas strasznie zdenerwowana, wręcz zapłakana młoda kobieta. Pytała, czy nie znaleźliśmy może…bransoletki. Z uśmiechem na twarzy wręczyłam jej mój „skarb”, na co ona z jeszcze większym uśmiechem stwierdziła, że jako „znaleźne” podaruje mi jedną z zawieszek – wybrałam koniczynkę z zielonym oczkiem :) W drodze powrotnej na mieszkanie, mama zabrała mnie do pobliskiego jubilera i kupiła bransoletkę, bym od razu mogła zawiesić podarowany skarb :) Była to moja pierwsza biżuteria, która mam do dzisiaj ;)

    Odpowiedz
  • Natalia Ś. 20 grudnia, 2015 at 23:37

    Moja pierwsza biżuteria… pamiętam ją doskonale. Była nośnikiem pięknych emocji, zaklętych przez ducha czasu, a uwolnionych przeze mnie, jako małą dziewczynkę, po wielu latach.
    Był piękny, letni dzień, a ja miałam wtedy około 6-7 lat. Bawiłam się na polu, koło domu, by nie przeszkadzać mamie w codziennych obowiązkach. Potrafiłam zająć się sama sobą, więc od razu wymyśliłam sobie zajęcie w postaci plewienia ogródka (widziałam jak robi to mama i bardzo chciałam zrobić jej przyjemność, i jej pomóc ;-) ) Porządkowałam, a raczej dewastowałam ogródek, pełna zapału i uciechy, aż przypadkowo natrafiłam na małe, metalowe puzdereczko- bardzo zwyczajne i niezbyt ładne. Poczułam szybkie bicie serca, pamiętam ten moment wielkiej ciekawości i zawahania- czy otworzyć, czy nie? Oczyściłam je z ziemi, pomimo wstrętu i obrzydzenia, i otworzyłam metalową pokrywkę. Znalazłam w niej, moi drodzy, łańcuszek z przywieszonym do niego kwiatuszkiem oraz maleńkiego porcelanowego króliczka, który nie miał już obu uszu. Łańcuszek był czarny, szczerze mówiąc- wyglądał okropnie i wzbudził we mnie niesmak. Byłam jednak bardzo podniecona swoim znaleziskiem, więc od razu pobiegłam pokazać swój skarb mamie. Pamiętam jej wyraz twarzy, mimo że upłynęło od tego czasu już ponad 20 lat! Jej oczy zalśniły jak żywe diamenty, twarz oblał płonący rumieniec. Pamiętam, że szybko wyrwała mi z rąk moje puzdereczko i wyszeptała, że zupełnie o nim zapomniała… Potem wzięła mnie na kolana i opowiedziała historię mojego skarbu, który kiedyś był jej skarbem. Bawiła się koło domu tak jak ja i zakopała najcenniejsze przedmioty jakie wtedy miała, tylko po to by później pobawić się w poszukiwacza skarbów i je znaleźć. Dziadek jednak później postawił tam samochód, a ona bała się przyznać, że pod nim jest zakopany łańcuszek, który dostała na komunię- czas tak mijał i zapomniała o tym… Wyczyściła go pieczołowicie i pokazała mi zaklęte w nim piękno, króliczka zaś nie dało się uratować. Od tamtej pory ja stałam się właścicielką tych cudownych skarbów, tym piękniejszych, że posiadających piękną historię, wywołujących piękne emocje i poruszających serce. Dziś mam 29 lat, kocham biżuterię i mam jej sporą kolekcję, ale to właśnie ten stary i niepozorny, srebrny łańcuszek z przykruszonym już kwiatkiem jest najcenniejszą „zdobyczą”, którą chwalę się kiedy tylko mogę bo jest wyjątkowy, pełen uczuć i wspaniałych wspomnień.

    Odpowiedz
  • Anna 20 grudnia, 2015 at 23:47

    Moja pierwsza ważną dla mnie biżuterię dostałam od swojej pierwszej wielkiej miłości. Miałam wtedy 15 lat i myślałam, że będzie to mężczyzna mojego życia. Na naszą pierwszą miesięcznicę podarował mi srebrne serduszko, które można było przełamać na połowę. Jedną połowę miałam ja, drugą on. Dziś po 18 latach nadal mam je w swojej szkatułce z biżuterią i choć nasze drogi się rozeszły nadal patrzę na nie z sentymentem.

    Odpowiedz
  • Natalia 20 grudnia, 2015 at 23:51

    Moje pierwsze kolczyki dostałam na urodziny, kiedy nie miałam jeszcze przebitych uszu. Miałam 3 lata, kiedy to się wydarzyło. Codziennie na nie patrzyłam i marzyłam o ich noszeniu, ale mama uważała, że to za wcześnie. Mój tata w tajemnicy przed mamą pewnego dnia zabrał mnie do salonu kosmetycznego. Wiedziałam, że będzie bolało, ale w tamtym momencie to nie było dla mnie ważne. Po wyjściu z salonu otrzymuje sie kolczyki „na gojenie”. Nie mogłam sie doczekać dnia założenia czekających na swoją kolej kolczyków. Kiedy to nadeszło chodziłam w nich dumnie. Od tamtej pory na urodziny lub większe okazje dostaję kolczyki. :)

    Odpowiedz
  • edka767 20 grudnia, 2015 at 23:58

    Moja pierwsza biżuteria ? Pamiętam jak poszłam z babcią w pole uzbierać jarzębinę
    trzeba było zobaczyć wtedy moją zaskoczoną, wesołą i jakże beztroską minę,
    gdy wraz z babcią zbierałyśmy te czerwone kuleczki do woreczka a gdy skończyłyśmy
    to śpiewając głośno wesołe piosenki, do domu skocznym krokiem dążyłyśmy !

    Następnie babcia wzięła szeroką igłę, grubą nic (może nawet dratwę) i pracę zaczęła
    mnie na swoją prawą stronę, bym się przypatrywała i uczyła wzięła !
    Z jarzębiny wykonała dla mnie cudowny łańcuszek z „kulkową” zawieszką na czele,
    to była najwspanialsza biżuteria jaką miałam – rzec się ośmielę !

    Następnie ukroiłyśmy plastry cytryny, babcia na słońcu ostrożnie ją wysuszyła
    po czym dała koluszka, zapinki i z wielką radością „cytrynowe”kolczyki mi założyła !
    A do tego pierścionek z „stokrotek” – po prostu to była moja idealna, biżuteria wymarzona
    choć zepsuła się po pewnym czasie … to jednak miała magiczną moc … z miłościa i radością była stworzona !

    Odpowiedz
  • Małgosia 21 grudnia, 2015 at 00:02

    Och to była srebrna zawieszka mojej mamy. Taka kuleczka jakby w klatce. Miałam chyba z 5 lat jak mama mi ją oddała, bo tak mi się podobała że codziennie ją „podkradałam” :-)

    Odpowiedz
  • Maryla 21 grudnia, 2015 at 00:09

    Pamiętam dokładnie moją pierwszą biżuterię. Otrzymałam ją w wieku kilkunastu lat i były to małe, delikatne srebrne kolczyki. Choć były skromne, to właśnie w ich wnętrzu ukryte było piękno. Kochałam je, nosiłam codziennie, przyglądałam się im i bardzo ceniłam, bo pierwszy raz mogłam mieć takie cudeńka w rękach. Niezwykłe uczucie, które pamięta się przez całe życie. Do dziś te moje pierwsze kolczyki wspominam z wielkim sentymentem. Do dziś marzę zawsze o pięknej biżuterii, bo to ona daje wielką radość, uzupełnia stylizację i dodaje piękna każdej kobiecie. :)

    Odpowiedz
  • ania l 21 grudnia, 2015 at 00:12

    moją pierwszą biżutrią był złoty łańcuszek ktory dostalam na chrzest od babci. łancuszek mam do dzis, delikatny splot z piękna okrągłom bardzo delikatna Bozia trzymajaca na recach małego Jezusa. nosze ja codziennie ponieważ jest sla mnie bardzo wazna pamiątką tamtego dnia.

    Odpowiedz
  • marcia7 21 grudnia, 2015 at 00:26

    To był złoty pierścionek z dwoma splecionymi sercami, który dostałam od ukochaj mamy na 18-te urodziny.

    Odpowiedz
  • Anika 21 grudnia, 2015 at 08:18

    Od dziecka zapatrzona byłam w swoją Mamę i na niej się wzorowałam tworząc swoją piękną pierwszą biżuterię – bransoletkę. Mając 6 lat wykonałam ją z rzemyka podebranego moim starszym braciom i trzech koralików otrzymanych w prezencie na odpuście. Koraliki były piękne, błyszczące: zielony, czerwony i różowy. Nie rozstawałam się z nią na krok, dopóki rzemyk nieuchronnie pękł podczas przepychanki z braćmi. Mimo to do dziś nie zapomnę swojej dumy i szczęścia płynącego z posiadania „dorosłej” biżuterii.

    Odpowiedz
  • Eveline 21 grudnia, 2015 at 12:47

    Moją pierwszą prawdziwą biżuterią był przywieziony z dawnego RFN przez tatę srebrny wisiorek na łańcuszku, który dostałam, kiedy miałam jakieś sześć lat. Były to maciupeńkie srebrne nożyczki, które otwierały się i zamykały jak prawdziwe. Dziś taki prezent nie wydaje się niczym nadzwyczajnym, jednak ja dostałam go w połowie lat osiemdziesiątych, kiedy jedyną biżuterią, na jaką mogła liczyć sześciolatka, był odpustowy pierścionek z Pszczółką Mają lub bransoletka z nawleczonych na gumkę cukierków. Prezent tym bardziej mi się podobał, że nożyczki były wówczas niczym przedłużenie mojej ręki. Wycinanie, klejenie i wszelkiego rodzaju rękodzieło było moją pasją, która zresztą pozostała mi do dziś. Jednak to nie jedyne, co sprawiało, że ten drobiazg był dla mnie taki wyjątkowy. Najważniejsze było to, że dostałam go od TATY. Widywałam go bardzo rzadko, bo pracował za granicą, a w tamtych czasach nie można było sobie jeździć tak, jak komu było wygodnie. Był okres, że nie widziałam go przez trzy lata. Dlatego też wisiorek był dla mnie wtedy taki ważny. Nie mogłam go zabierać do szkoły, bo poza ubraniem wolno było mieć na sobie jedynie fartuszek (a raczej obowiązkowo trzeba było go mieć), dlatego tę skromną biżuterię zakładałam dopiero w domu i wyobrażałam sobie, że tata jest obok mnie lub, że jutro ma przyjechać. Do dziś jest mi najdroższą osobą, najcieplejszą i najkochańszą, jaką znam. Jest kimś, o kim w przenośni powiedziałoby się, że oddałby ostatnią koszulę, tyle że on zrobiłby to naprawdę. Dziś znów rzadko go widuję, bo kilka lat temu oboje rodzice na stałe wyprowadzili się do Niemiec, więc od czasu do czasu wyjmuję moje miniaturowe nożyczki i wspominam tatę, mamę i swoje dzieciństwo, jednocześnie myśląc, ile zmian zaszło od tamtych lat. Telefony komórkowe, Skype, maile i cała reszta, a żeby pojechać do Niemiec, nie trzeba już nawet paszportu…
    A wisiorek wygląda tak: http://i67.tinypic.com/a2q0qv.jpg

    Odpowiedz
  • Alicja 21 grudnia, 2015 at 13:24

    Czy wyniki będą podane w tym samym wpisie? :) Pozdrawiam!

    Odpowiedz
  • Paulina 21 grudnia, 2015 at 13:29

    Hmmm moja pierwsza biżuteria – oczywistość oczywista :) Złoty łańcuszek na komunię od chrzestnej! Medalik z Matką Boską Częstochowską. Mam do dziś jest cudny!. Pamiętam, że jak go otrzymałam, to byłam naprawdę szczęśliwa, chciałam go nosić cały czas, ale miałam małe albo duże wątpliwości czy oby na pewno to złoto!! Kiedy już nikt nie widział postanowiłam ugryźć medalik i sprawdzić czy nie pęknie!! Przecież jako dziewczynka nasłuchałam się historii na temat prawdziwości złota! Co tam próba, trzeba sprawdzić! Oczywiście ugryzłam, teraz na medaliku mam ślad zęba :) Nadal noszę go dumnie i jest mój – niepowtarzalny. Zostanie dla mojej pierworodnej :)

    Wesołych Świąt!

    Życzy Paulina

    Odpowiedz
  • asphodel 21 grudnia, 2015 at 14:06

    Moja pierwsza biżuteria to malutkie złote serduszko z czerwonym oczkiem. Dostałam je razem z łańcuszkiem od brata mojego dziadka. Zawsze się go bałam, ale dzięki temu prezentowi wspominam go do dziś. Miał duże problemy finansowe i zazwyczaj z ledwością wiązał koniec z końcem, a i tak podarował mi tą piękną biżuterię, kiedy miałam 7 lat. Łańcuszek już dawno zgubiłam, ale wspomnienie pozostało… :)

    Odpowiedz
  • patrysia7773 21 grudnia, 2015 at 15:22

    Pierwszą biżuterią były złote kolczyki w kształcie róży, które sprezentowała mi moja mama na I Komunię świętą .
    Pamiętam , że tydzień przed Komunią pojechałam z mama przekuć uszy i byłam tym faktem bardzo podekscytowana .W dzień Komunii z pełną dumą założyłam kolczyki i nie ściągałam ich nawet do spania. Nosiłam je bardzo długo , bo parę lat . Z biegiem czasu zaczęły interesować mnie inne rzeczy i przestałam nosić kolczyki ale te przechowywałam w pudełku. Znaczyły dla mnie wiele! Później , gdy dorosłam oddałam kolczyki mamie , bo chciałam , żeby to ona teraz je nosiła lub trzymała na pamiątkę .
    Obecnie mieszkam poza domem rodzinnym i niedługo zostanę mamą . Niestety kolczyków nie kupię , bo to będzie synek, ale jak pojadę tylko na święta wiem ,że znów spojrzę na moje dwa skarby z przeszłości z sentymentem , bo to jest prezent najbliższy memu sercu.
    Wesołych Świąt

    Odpowiedz
  • IgaArciuch 21 grudnia, 2015 at 20:28

    Kiedy przezytałam temat konkursu aż się uśmiechnęłam … Kiedy miałam 3 latka moja mama poszła ze mną przekłóć mi uszy bo bardzo chciałam ( moja siostra je miałam a ja zawsze chciałam być taka jak ona) kiedy Pani przekóła mi ucho poleciały mi łzy ale byłam twarda i musiałam mieć 2 kolczyki . Kiedy już zagoiły mi się uszy mój tata w nagrodę za moją dzielność kupił mi prawdziwe złote kolczyki , mimo że nigdy bogaci nie byliśmy , ale wiadomo jak to dziecko – zgubiłam obydwa po jakimś czasie i to chyba były moje jedyne złote kolczyki jak do tej pory :)

    Odpowiedz
  • Krzysztof 21 grudnia, 2015 at 21:24

    Mimo, że jestem mężczyzną i przypadkowo natknąłem się na ten artykuł to chętnie się wypowiem. Bardzo sobie cenię biżuterię zarówno u kobiet jak i u mężczyzn chodź obie wersje diametralnie się różnią. Moją pierwszą biżuteria – o ile mogę to tak nazwać – to medalik, który dostałem na pierwszą komunię. Niby nic szczególnego, ale bardzo o niego dbałem i nosiłem go na co dzień. Kiedy łańcuszek się zerwał, mój tata zawsze go dla mnie lutował. Niestety medalik nie przetrwał do dziś, ale mój arsenał męskiej biżuterii dzięki temu się wzbogacił.

    Odpowiedz
  • LoLa Rainey 22 grudnia, 2015 at 00:15

    „Karolinko, będziesz mieć kolczyki!”
    Taka informacja została mi przekazana przez moją ciotunię, gdy byłam jeszcze małym brzdącem, biegającym po domu w samych rajtuzach i robiącym do plastikowego nocnika (który wygrywał melodyjkę po każdej „załatwionej sprawie”, pamiętam jak dziś… ah, wspomnień czar). Pierwsza reakcja 4-letniego dziecka? „Hula! Kolcyki!”. Druga reakcja 4-letniego dziecka? „A jak to będzie wyglądało?”. Trzecia reakcja 4-letniego dziecka? Cóż… Przyznam, że widok czarnego pistoleciku do przebijania uszu nie zachęcił mnie zbytnio do kolczyków, więc jak nietrudno się domyślić – 4-letnia Karolinka wpadła w panikę i uciekła z fotela szybciej niż karp z wanny w zeszłoroczne święta. Po odnalezieniu mnie w mej genialnej kryjówce rozpoczęła się akcja ratunkowa pt. „wyciąganie dziecka spod krzesła” (no dobrze, przyznaję, kryjówka może i nie była taka genialna, ale proszę nie wymagać tytanowego bunkru z zapasami żywności na 10 lat od przedszkolaka). Tak więc moja baza została otoczona i bezczelnie podniesiona przez panią z salonu, a ja, niczym zdemaskowany Zorro stanęłam na środku bez jakiejkolwiek broni. Została mi ostatnia deska ratunku: ocean słonych łez. Niestety deska okazała się nie lepsza od tej, na której nie zmieścił się Leonardo w Titanicu, i tak samo jak ten Titanic (i Leoś) poszłam na dno. Obdarta z dumy i godności, posadzona siłą na czarnym fotelu śmierci, czekająca na topór kata (czyt. czarny pistolet do przekłuwania uszu) – tak wyglądałam. Podobno chcieli udobruchać mnie możliwością wyboru koloru kolczyków, oczywiście bez zamierzonych skutków (naiwni). Toteż dostały mi się złote wkrętki z czerwonymi kamieniami, wybrane przez moją złotą ciotunię, a ja w tym czasie dalej przemieniałam fotel w basen z łez. Kiedy kat (pani z salonu) chwycił za pistolet, było już po ptokach. Wydałam z siebie dźwięk podobny do okrzyków godowych nosorożców i zacisnęłam swe małe piąstki. Nim zdążyłam nabrać powietrza do następnego okrzyku, uszy miałam już przebite. Dalszy wrzask był już tylko dla zasady. Po wszystkim ciotuni zajęło 15 minut uspokajanie mnie, następne 15 wycieranie ręcznikiem (bo chusteczki to za mało) wyżej wspomnianego fotela. Całe szczęście morka plama była od łez, broń Boże nie od czegoś innego. Po pół godziny ciotunia wzięła mnie, czyli swą 4-letnią pociechę pod pachę, i wyszła zadowolona z salonu rzucając serdeczne „do widzenia!”. Jeśli chodzi o pożegnanie z mojej strony, to teraz myślę, że słowo „żegnam” w zupełności wyraziłoby mój ból i nienawiść do tego salonu, lecz niestety nawet to nie pasowało do małej wrednej istoty, jaką byłam. Zamiast tego więc, pani przekłuwająca moje płatki uszu została pożegnana morderczym spojrzeniem w swoją stronę. Tak, sądzę, że taki wzrok puszczony przez 4-letnią blondyneczkę w kucykach przysporzył pani przekłuwającej koszmary na następne 5 lat, definitywnie. Złote wkrętki zdobiły moje uszy przez długie miesiące, aż do czasu, kiedy jedną prawie zjadłam, ale to już inna historia. Dzień, w którym moje uszy zostały przedziurawione zapamiętam do końca życia. Teraz rzecz jasna śmieję się z całej sytuacji, choć w głębi serca niechęć do pani z salonu pozostała (głównie dlatego, że zrobiła mi jedną dziurkę niżej, a drugą wyżej). Obecnie cieszę się, że mogę ubierać moje aparaty słuchowe we wszelakiej maści biżuterię i nie wyobrażam sobie nie zdobić ich na ważniejsze okoliczności.
    PS Pani z salonu widnieje na 2 miejscu mojej czarnej listy z dzieciństwa, zaraz po wrednej pani przedszkolance.

    Odpowiedz
  • inia 22 grudnia, 2015 at 13:07

    Moja pierwsza biżuteria wiąże się ze smutną historią.Kiedy miałam 9 lat zmarła moja babcia. Zdarzyło się to zresztą w czasie gościny w naszym domu, podczas wakacji.Kiedy już po pogrzebie zbierałyśmy i pakowałyśmy z mamą rzeczy po babci,okazało się że była tam też w portfelu pewna kwota pieniędzy.Moja mama uznała ,że babcia pewnie chciałaby żeby te pieniądze trafiły do mnie ,bo byłam jej jedyną wnuczką.Z perspektywy czasu jestem sama zdziwiona swoja postawą ,bo stwierdziłam, że muszę za to kupić coś wyjątkowego,co zostanie ze mną na zawsze.Kupiłam,oczywiście z mamą ,zloty łańcuszek zbudowany z maleńkich kuleczek.Mam go do dziś i możne kiedyś przekażę go mojej wnuczce.Jeśli ją będę mieć:)

    Odpowiedz
  • juciap26 22 grudnia, 2015 at 23:40

    Moja pierwsza biżuteria? Tak, to był on … złoty pierścionek od mojej babci. Pamiętam go doskonale, zwłaszcza, że nadal go noszę. Wyglądał trochę jak obrączka z kamyczkami na przemian białymi i niebieskim. Po prostu cudo. Kiedy go dostałam miałam 8 lat i był na mnie dużo, dużo za duży. Ale wiedziałam, że kiedyś do niego dorosnę. Pamiętam jak babcia mi go dała. Czułam się wtedy taka dorosła, bo dostałam prawdziwy, dorosły pierścionek. Wiele lat czekałam, aż w końcu będzie na mnie dobry i tak naprawdę palce dorosły mi do niego dopiero po ciąży. Czyli aby go zacząć nosić czekałam 33 lata. Noszę go teraz z dumą i za każdym razem kiedy na niego spojrzę, przypomina mi się moja babcia. Mam nawet taki plan, że oddam go kiedyś mojej córeczce. Może też zapamięta go jako swoją pierwszą biżuterię.

    Odpowiedz
  • pa2ul 25 grudnia, 2015 at 23:31

    Pierwszą biżuterię dostałam na komunię. Były to złote kolczyki i złoty naszyjnik. Okazało się, że mam uczulenie na kolczyki, więc nie mogłam ich nosić i długi czas wcale nie nosiłam aż zarosły mi dziurki w uszach gdzie przebiłam następny raz dopiero w wieku 13 lat.
    A naszyjnik noszę do dzisiaj. Kolczyki zostały tylko na pamiątkę.

    Odpowiedz
  • Monika 15 września, 2016 at 08:38

    moja pierwsza biżuteria, którą pamiętam to złoty pierścionek na komunię od chrzestnych. Później dostałam też delikatny złoty łańcuszek z maleńkim serduszkiem od mojej mamy. Mam go do teraz. Jestem zdania, że prezentem może nie na zawsze ale na długie lata może być właśnie taka elegancka minimalistyczna biżuteria albo dobrej jakości album na zdjęcia. Coś takiego jak na LimiQ.pl Dostaliśmy taki właśnie albumik na zdjęcia z chrztu naszej Majeczki i byłam pod dużym wrażeniem. Albumik jest bowiem wykonany wyłącznie z materiałów bezkwasowych, które nie poniszczą zdjęć w nim przechowywanych. czyli nie pożółkną ani nie zblakną itp. Jak dla mnie to druga rzecz, która jako piękna pamiątka może przetrwać z nami lata. A tak w ogóle bardzo podobał mi się Twój wpis! Szkoda, że nie dotarłam na twojego bloga wcześniej. Teraz nadrabiam i pozdrawiam :)

    Odpowiedz
  • Zostaw komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

    Zobacz najnowsze wpisy!