by Karolina

Najlepszy prezent? Wehikuł czasu!

O fotografii - Szafeczka - 27 listopada, 2016

Wiesz dlaczego wolę fotografię od filmów?

Zdjęcia to dla mnie prawdziwy wehikuł czasu! Wystarczy jedna klatka, jeden uchwycony moment, a ja jestem w stanie przenieść się myślami w tamto miejsce, do tamtej chwili. Zanurzyć się we wspomnieniach, które działają jak kula śnieżna. Za każdym wspomnieniem kryje się kolejne, jedno aktywuje drugie… Nie twierdzę, że film tak nie działa. Jednak zdjęcie jest dużo bardziej uniwersalne. Możesz mieć je w portfelu, na tapecie w laptopie czy telefonie, na ścianie czy tradycyjnie w ramce. Możesz wydrukować je na płótnie! I w każdej formie będzie działało w ten sam sposób.

Pamiętam jak kilka lat temu kupiliśmy właśnie w okolicy świąt drukarkę, która z dumną (ale chyba lekko na wyrost) przedstawiała się jako urządzenie dla fotografów. Chcąc ją przetestować, wpadliśmy na pomysł, aby obdarować najbliższych zdjęciami. Kupiliśmy tusze, papier fotograficzny, ramki i przygotowywaliśmy prezenty. I tak patrząc z perspektywy czasu, to tylko zdjęcie z domowej drukarki, wsadzone do ramki… ale wywoływało tyle emocji! Co więcej, te zdjęcia wciąż są u obdarowanych i zajmują honorowe miejsca.

Drukarka już dawno nie działa, pewnie została rozebrana na setki części w jakimś recyklingu, aparat którym robiliśmy te zdjęcia co najmniej raz zmienił właściciela… a zdjęcia wciąż są! To jest właśnie ta magia! Dlatego wciąż uważam, że zdjęcia to jeden z najlepszych prezentów jakie można komuś dać! Z tym że już nie musimy się męczyć z drukowaniem ich w domu…

Jasne, można, tylko po co, skoro istnieją dużo wygodniejsze sposoby. Od niedawna jestem fanką fotoksiążek! W ogóle postanowiłam, że każdego roku będę drukować dla nas jedną, taką jakby podsumowującą dany rok. Jak się pewnie domyślasz, zdjęć mamy tysiące. Część z nich na blogu, trochę na portalach społecznościowych, ale zdecydowana większość na dyskach twardych. Umówmy się, to nie jest najwygodniejsza forma wracania do wspomnień, ani do pokazania najbliższym swoich ulubionych kadrów. Siedzenie przy komputerze, klikanie i skakanie między folderami… gdzie ta magia? O ile lepiej jest usiąść przy kawie czy rozgrzewającej herbacie, wziąć książkę do ręki i przeglądać uwiecznione na zdjęciach najwspanialsze chwile.

Jak przygotować fotoksiążkę?

Jeśli masz zdjęcia na komputerze i umiesz posługiwać się myszką lub gładzikiem w laptopie, to masz wszystko czego potrzebujesz ;) Nasza CEWE FOTOKSIĄŻKA została zaprojektowana od a do z w dedykowanym programie i muszę przyznać, że najtrudniejszym zadaniem było… zmieszczenie się na 50 stronach. Serio! Jak już się z tym uporasz, zamawiasz z poziomu aplikacji i czekasz na dzwonek do drzwi.

Foto-gadżety

Przygotowaliśmy też CEWE FOTOKALENDARZ, dobierając odpowiednie zdjęcia do danych miesięcy. Analogiczna sytuacja jak przy książce. Kilka kliknięć i gotowe. Tak na marginesie, to nie mogę się doczekać, aż po każdym kończonym miesiącu będę mogła sobie wyciąć takie duże zdjęcie ;)

Co jeszcze? Puzzle? Żaden problem…  ok, nie do końca. To znaczy zamawianie – pestka. Jednak troszkę nas poniosło z wyborem zdjęcia. Chcieliśmy dobrze, wybraliśmy nasze wspólne zdjęcie… gdzie 3/4 to biała ściana z dwiema parami takich samych wielkich okien. Zabawa na dobre kilka godzin w dopasowywanie płyt chodnikowych i elewacji budynku ;)

Pomysł na prezent!

Do świąt mamy jeszcze chwilkę. Jeśli masz czasem problem z dobraniem prezentu, pomyśl nad wykorzystaniem zdjęć! Przecież często jest tak że mamy dziadka czy babcię lub ukochaną ciocię, którzy po prostu niczego nie potrzebują. Kupowanie im jakiś drobiazgów, odpowiedników tradycyjnych krawatów czy skarpetek, to nie jest najlepsze rozwiązanie. Wasze wspólne fotografie to prawdziwy prezent od serca. Ukazujący to, że obdarowana osoba bezustannie pozostaje w naszej pamięci. Jeszcze zdążysz przygotować wspaniałe prezenty.

KONKURS:

Żeby Cię zachęcić, przygotowałam szybki konkurs. Mam dla Was wspólnie z CEWE 3 bony rabatowe o wartości 135 PLN każdy (fotoksiążka w twardej oprawie, druk cyfrowy, 26 stron). Co trzeba zrobić, aby wygrać? Odpowiedz na pytanie:

Do jakiego wspomnienia najchętniej wracałbyś/wracałabyś z pomocą fotoksiążki?

Odpowiedzi które najbardziej mnie zaciekawią, zauroczą lub rozśmieszą nagrodzę bonami. Na zgłoszenia czekam do 2.12.2016, a wyniki opublikuję w tym wpisie. Powodzenia :)

WYNIK

Dziękuję bardzo za wszystkie zgłoszenia, piękne komentarze i tonę wspomnień. Poniżej wklejam trzy zwycięskie komentarze. Zwycięzców proszę o kontakt mailowy :)

Ewelina

Razem z moim narzeczonym spodziewamy się córeczki, już w styczniu przyjdzie na świat nasze upragnione maleństwo Śledzę i czytam Waszego bloga już od dawna i często uśmiecham się sama do siebie, zastanawiając się jaką my będziemy rodzinką.. Dużo podróżujemy kilka razy w roku wyjeżdżamy na krótkie lecz intensywne wypady, narazie po Europie. Niedługo wszystko się zmieni, przynajmniej na jakiś czas chociaż mamy jużw planach wyjazdy z naszym dzidziusiem. Wiem m.in. od Was, że da się i jest naprawde super!:) przy okazji konkursu, który zrobiłaś pomyślałam, że już dziś mogę coś zrobić dla naszej córeczki, bo to właśnie dla niej byłaby taka książka. Foto album o naszych podróżach przy okazji oglądania moglibyśmy powracać do cudownych wspomnień z podróży i pokazywać dziecku kim byli rodzice zanim przyszła na świat Dla nas napewno była by to tez wspaniała pamiątka, gdyż zdjęcia jak zdjęcia, część w telefonach część na komputerze i jakos trudno zebrać sie by to poukładać. Zobaczyłam tą książkę u Was i zainspirowało mnie to by robić rzeczy, które mają bardzo duże znaczenie dla nas dla naszych dzieci. Nic tak nie scala rodziny jak wspólne wspomnienia. Warto o tym pamiętać, dziękuje…

Bogusia

Pierwsza Wigilia w rodzinnym gronie, kiedy po 4 latach tułaczki po świecie w końcu wylądowaliśmy z mężem i córką w naszym małym Polskim rodzinnym miasteczku, i moi rodzice poznali swoją wnuczkę która miała wtedy niecały rok. Pamiętam te święta, były wyjątkowe, pełne wzruszeń i łez. Wszędzie dobrze ale w domu z najbliższymi najlepiej.

Marta

Też miałabym problem zmieścić się w 50 stronach :) Dla mnie fotografia to bardzo ważny element życia. Z mojego dzieciństwa mam bardzo mało zdjęć i dlatego teraz to nadrabiam. Chcę uwiecznić na zdjęciu każdą chwilę. Chcę żeby moja córka w przyszłości patrząc na fotografię sprzed lat uśmiechała się i nawet płakała ze wzruszenia.
Jako mała dziewczynka u babci na wakacjach oglądałam jej albumy i nigdy nie zapomnę z jaką radością babcia opowiadała kto jest na fotografii i ile dla niej ta fotografia znaczy. Odpowiadając na pytanie konkursowe najważniejszym wspomnieniem do którego chce wracać jest dzieciństwo mojej córki. To jest najpiękniejszy czas w moim życiu. Już teraz mamy mnóstwo wspomnień ale wiem że będzie ich jeszcze więcej.

kawa okno fotokalendarz fotokalendarz fotoksiążka fotoksiążka

Udostępnij wpis

57 komentarzy

  • lila 27 listopada, 2016 at 19:59

    Jakie magiczne, piękne zdjęcia! ❤ Buziaki

    Odpowiedz
  • Magda 27 listopada, 2016 at 20:08

    Mam wiele wspomnień do których wracam :) Jedno wspomnienie jednak ma jakieś szczególne miejsce w moim sercu: gdy byłam mała razem z siostrami spędzałam co roku wakacje u mojej babci. Nie zapomnę jak wszyscy razem zbieraliśmy pomidory i ogórki prosto z krzaków. Niesamowicie pachniały a smak … to już oddzielna historia :) Jak mnie czasem „dorosłość” przygniata przywołuję sobie te chwile z babcią :)

    Odpowiedz
  • Izuzizu 27 listopada, 2016 at 20:26

    Tylko CEWE! Nie biorę udziału w konkursie, bo to moj pracodawca ;) ale pochwałę się, że już mam kalendarz (od razu z podziałem na członków rodziny, aby łatwiej było nam zaplanować czas), fotoksiążka z ostatnich kilku lat, wysłana do druku, a na moją córkę czeka Cewe Kalendarz Adwentowy z jej zdjęciem :) cieszę się, ze wybraliście CEWE :)

    P.S. Polecam papier fotograficzny ;)

    Odpowiedz
    • Szafeczka 27 listopada, 2016 at 20:47

      Właśnie musimy jeszcze papier fotograficzny przetestować. Ale i na tym „standardowym” jest bardzo dobrze :)

      Odpowiedz
      • Irena 27 listopada, 2016 at 23:09

        tam widzę kilka rodzajów – to macie ten zwykły standard? czy matowy premium? ja drukowałam w innej firmie na fotograficznym, jestem ciekawa jaka tu jakość.

        Odpowiedz
        • Szafeczka 27 listopada, 2016 at 23:13

          Mamy ten zwykły standard :) Ale musimy też wypróbować papiery premium! Może przy następnej fotoksiążce ;)

          Odpowiedz
          • Irena 27 listopada, 2016 at 23:17

            dziękuję za odpowiedź :)

  • Irena 27 listopada, 2016 at 20:50

    Cudowne zdjecia – kocham wasze kadry!
    Ja bym nieustannie wracala do zdjec swoich trzech córeczek – niestety czas ucieka tak szybko, one rosną – zostają tylko zdjecia i dobre wspomnienia..

    Odpowiedz
  • Anulek 27 listopada, 2016 at 21:00

    Moje życie jest utkane z marzeń…. Z pomocą fotoksiążki wracałabym do zdjęć, na których stoję. Od urodzenia poruszam się na wózku. Mam jednak szansę na to, że kiedyś z niego wstanę. Większość zdjęć jest mi wykonywana w pozycji siedzącej. Są jednak również takie póki co niezbyt liczne, na których stoję. Myślę, że właśnie do wspomnień przybliżających mnie do samodzielności i pozwalających zapomnieć o moich ograniczeniach i chorobie wracałabym najczęściej. Staram się łapać każdy moment, kiedy stoję lub robię przysiady. TO WŁAŚNIE TAKIE CHWILE POZWALAJĄ MI WIERZYĆ, ŻE KIEDYŚ WSTANĘ Z WÓZKA I ZACZNĘ CHODZIĆ.

    Odpowiedz
  • salusiowo 27 listopada, 2016 at 21:02

    Kochana, nie zrobiła bym nic nadzwyczajnego… może dla mnie i dla mojej rodziny te zdjęcia były by nadzwyczajne! – przedstawiały by codzienność rodzinną! Bo to jest to, co w życiu jest dla mnie najważniejsze! I najcenniejsze!

    Odpowiedz
  • A. 27 listopada, 2016 at 21:29

    Najchętniej wróciłabym do wspólnych chwil z moim synkiem. Co prawda, widzieliśmy się tylko przez inkubator, ale były to najlepsze (a za razem najgorsze dla rodzica, że względu na niepewność i ból) chwile. Wróciłabym wspomnieniami do dnia, kiedy widziałam go po raz ostatni w życiu. By jeszcze na ten moment go zobaczyć, by kolejny raz go dotknąć, chociaż sekundę. Byl taki malutki…

    Odpowiedz
  • Anita 27 listopada, 2016 at 21:59

    Wspaniały wpis i filmik. Jesteś piękną kobietą, zdecydowanie za mało pokazujesz twarz na zdjęciach, często zasłaniasz ją włosami. Nie zmienia to faktu, że są one piękne ;) Do jakich chwil wracałabym najchętniej?? Do tych kiedy byłam małą dziewczynką…. Nie zawsze w domu było kolorowo jednak tęsknie za tym co było i jak było… Kiedy byliśmy wszyscy razem… Zanim odszedł od nas mój tato a ślad po nim zaginął.. Zanim zmarła moja ukochana babcia, która zarażała wszystkich swoim cudownym śmiechem… Zanim zaczęliśmy popełniać pierwsze poważniejsze błędy… Zanim dorośliśmy z rodzeństwem i wyprowadziliśmy się z rodzinnego domu… Zanim moja mama i brat zaczęli wyjeżdżać za granicę i każde święta spędzaliśmy razem… Zanim przy wigilijnym stole zaczęło kogoś brakować… Ehh chciałabym mieć wehikuł czasu i jeszcze raz, choć na moment, wrócić tam gdzie byliśmy wszyscy razem…

    Odpowiedz
    • Szafeczka 29 listopada, 2016 at 11:37

      Dziękuję Anita <3 To prawda często zasłaniam się włosami - taki odruch :D

      Odpowiedz
  • Marta 27 listopada, 2016 at 22:07

    Też miałabym problem zmieścić się w 50 stronach :) Dla mnie fotografia to bardzo ważny element życia. Z mojego dzieciństwa mam bardzo mało zdjęć i dlatego teraz to nadrabiam. Chcę uwiecznić na zdjęciu każdą chwilę. Chcę żeby moja córka w przyszłości patrząc na fotografię sprzed lat uśmiechała się i nawet płakała ze wzruszenia.
    Jako mała dziewczynka u babci na wakacjach oglądałam jej albumy i nigdy nie zapomnę z jaką radością babcia opowiadała kto jest na fotografii i ile dla niej ta fotografia znaczy. Odpowiadając na pytanie konkursowe najważniejszym wspomnieniem do którego chce wracać jest dzieciństwo mojej córki. To jest najpiękniejszy czas w moim życiu. Już teraz mamy mnóstwo wspomniń ale wiem że będzie ich jeszcze więcej.

    Odpowiedz
  • Agnieszka 27 listopada, 2016 at 22:08

    Ooo super , szukałam alternatywy do innej firmy ;) , chętnie sprawdze ich ofertę! Wybraliście papier mat czy połysk ?
    PS super film :)

    Odpowiedz
    • Szafeczka 27 listopada, 2016 at 22:11

      Dzięki :) Papier standardowy czyli matowy – nie przepadamy za błyskiem ;)

      Odpowiedz
    • Agata M. 27 listopada, 2016 at 23:06

      Ostatni czas jest dla mnie jednym wielkim powrotem do dzieciństwa, ulegam wspomnieniom, czytam stare pamiętniki i wzruszam się powrotami do rodzinnego domu. Być może to sprawka mojego synka, który rośnie zdecydowanie za szybko a przy tym przypomina mi, że mi latka rownie za szybko przybywają. Wspomnienia, które chciałabym znaleźć w mojej fotoksiążce to chwile z moim starszym bratem. To właśnie ta chwila gdy uczył mnie szybkiej jazdy na rowerze, biorąc na najwyższą górkę i każąc pedałować ile sił w nogach, gdy będę z niej zjeżdżała. Czyż mogłam nie zaufać swojemu bratu, zwłaszcza, że byłam w niego wpatrzona jak w obrazek? Podobnych chwil jest wiele, wsadzenie za jego namową palca do petardy czy wejście na dach i krzyknięcie „halo” do rodziców – och moje dzieciństwo za jego sprawą nigdy nie było lekkie, ale na pewno było ciekawe i dało mi mnóstwo siły i odwagi aby podążać za swoimi pranieniami, przekraczać granice i czasami iść pod prąd, tak, aby sprawdzić co się wydarzy. Dziś trochę brakuje mi tej odwagi……

      Odpowiedz
  • Patrycja 27 listopada, 2016 at 22:13

    aż mi popłynęła łezka! pieknie!

    Odpowiedz
  • sandra 27 listopada, 2016 at 22:16

    Wspomnienia do których wracałbym z Fotoksiążką? To te wszystkie rodzinne momenty, gdy dziadkowie jeszcze żyli i było błogo. Czas płynie, nieubłaganie i nie zauważamy nawet jak tracimy go z każdą chwilą. Robię dużo zdjęć i często do nich wracam, ponieważ przywołują uśmiech na moich ustach i tąką radość w sercu. Lubie oglądać te fotografie bo moge sobie wyobrazić, że Ci, których z nami nie ma, w tej chwilii są obok i razem oglądamy albumy. Tak to te chwile…

    ps. piękny wpis

    Odpowiedz
  • Wiki 27 listopada, 2016 at 22:52

    Ja najchętniej powróciłabym do czasów gdy moja aktulanie 8 letnia siostra była niemowlaczkiem <3
    Do jej pierwszych zdjec ze szpitala, i tych gdzie wtedy 10 letnia ja (!) czekałam dzielnie pod salą porodową i nie mogłam sie doczekać aż zobacze nową miłośc w moim życiu :)
    Dzisiaj kiedy mam 18 lat a moja sis 8 uwieczniamy mnóstwo chwil. Nasze relacje są niesamowite jak na taką różnice wieku! A taka fotoksiążka pozwoli nam je zatrzymać na długo, a szczególnie wtedy gdy w przyszłym roku nasze drogi się trosze rozejdą, przez moj wyjazd na studia. Już dzisiaj lecą w moją strone pytania : "Siostra a nie mozesz sie dalej uczyć tu w Szczecinie ?" :( <3

    Odpowiedz
  • Zuza 27 listopada, 2016 at 22:52

    Zdjęcia to piękna pamiątka,za pomocą której można uwiecznić bezpowrotne chwile. Niestety w dobie komputerów, smartfonów i tabletów, te najważniejsze ujęcia z życia wpychane są do systemów urządzeń elektrycznych między foldery rzeczy służbowych, pliki systemowe, gry czy też zakładki internetowych inspiracji. Stają się one zapomnianym folderem do którego brakuje czasu by wrócić w popłochu codzienności. Nie da się też ukryć,że te zdjęcia na papierze,mają większą wartość..sentymentalną.Gdybym miała okazję wywołałabym książkę,której miejsce byłoby w najbardziej ,,popularnej” części domu. Umieściłabym w niej wszystkie najważniejsze chwile z całego życia- wycieczki błogiego dzieciństwa z rodzicami,zabawy z rodzeństwem i przyjaciółmi, do których z chęcią bym dziś wróciła, licealną miłość-która zaraz okaże się moim partnerem na całe życie..no i ,,tą” chwilę nasze zaręczyny! W pośpiechu codziennego dnia miło by było, samej sobie jak i całemu światu móc udowodnić jaką jestem szczęściarą …nie za sprawą technicznych nowinek,a tym co w życiu mnie spotkało :)

    Odpowiedz
  • Powerpinkyx 27 listopada, 2016 at 22:55

    Przepiękne zdjęcia i film, który jest wspaniałym uzupełnieniem historii. Taka fotoksiążka, to niesamowita sprawa.
    Gdybym mogła przenieść się kiedykolwiek w czasie, nawet za pomocą zdjęć, to byłoby to wesele mojego brata. Niby nic specjalnego, ja byłam tylko siostrą młodego, ale ten jeden weekend, dwa miesiące temu zmienił moje życie całkowicie. Dopiero dzięki takiej okazji poznałam dobrze swoją bratową, tak naprawdę to dopiero wtedy poznałam swojego brata. Nigdy nie widziałam całej rodziny tak zintegrowanej. Wszystkie ciocie, wujkowie, kuzynki i kuzyni – bawiliśmy się razem jak nigdy. Poznałam też wtedy przyjaciół mojego brata, którzy wielokrotnie przychodzili do naszego domu, a ja chowałam się przed nimi, bo byłam gówniarą i kto by chciał się ze mną zadawać. Od tego wesela praktycznie co weekend spotykałam się z nowymi znajomymi, albo z kuzynami, z którymi bardzo zżyłam się tamtej soboty. A wczoraj po raz pierwszy poszłam na imprezę z moim starszym bratem, bratową i ich znajomymi. Bawiłam się niesamowicie. A to wszystko dzięki jednemu weselu, które wszyscy do tej pory wspominają jako najlepsze na jakim byli. Myślę, że nawet moje własne nie przebije tego :) Więc gdybym mogła wracać do jednego wspomnienia za pomocą fotoksiążki, to byłby to pierwszy października 2016-go roku. Właśnie wtedy miało miejsce wesele, które zmieniło moje życie :)

    Odpowiedz
  • Sylwia mama Filipa 27 listopada, 2016 at 23:18

    Najchętniej wracałabym do zdjeć ..mojego szkraba który stopkę sobie zjada, jak podpiera sie stolika i swą łapką piętkę do buziaka wpycha, chce pamiętać co się da .. bo czas płynie raz i dwa..bujny zaczes , długie rzęsy , pulchny brzuszek i ten piękny uśmiech bezzębny *_-

    Odpowiedz
  • Marika 27 listopada, 2016 at 23:40

    „Do jakiego wspomnienia najchętniej wracałbyś/wracałabyś z pomocą fotoksiążki?”
    Hmm, w sumie to dobre pytanie… Najchętniej wracałabym do wspomnienia, no i właśnie tu pojawia się dylemat. Podobno najlepsze to będzie takie, które przyjdzie Ci do głowy jako pierwsze, a więc przypomniała mi się wycieczka moja i rodziców do Międzyzdrojów. Było to mniej więcej 6-7 lat temu (czyli miałam ok 12 lat). Z rodzicami dosyć często wybieraliśmy się na różne wycieczki, nawet takie oddalone od naszego miasta o kilkadziesiąt kilometrów. Każdy wyjazd miał coś w sobie, to oczywiste. Widok rodziców, którzy idą plażą i nagle łapią się za ręce, dają sobie zwykłego buziaka w policzek – wspomnienie do którego wracam z uśmiechem na twarzy! Dlaczego? Dlatego, że ciężko u moich rodziców o takie gesty, zwykłe gesty, które potrafią człowieka podnieść na duchu, ciężko o okazywanie uczuć. Okej duży staż, nie znudzili się sobie po tylu latach, zawsze wsparcie, jednak dla mnie z perspektywy dziecka i biernego obserwatora widok ten skłania mnie do refleksji, że również jestem „słaba” w okazywaniu uczuć, co nie znaczy, że ich nie posiadam! Jednak ciężko mi się otworzyć na drugiego człowieka, ale chyba wiem po kim to mam :) Podsumowując: wspomnienie rodzinne do którego wracam, to właśnie widok rodziców, jak okazują sobie uczucia! Zrobiłam im wtedy nawet fotkę na pamiątkę. Z tego wyjazdu mamy ich sporo, chętnie do nich wracam. A jutro chyba polecę do nich powiedzieć, że ich kocham. Pozdrawiam

    Odpowiedz
  • Izka 28 listopada, 2016 at 00:30

    Cudowny świąteczny klimat! Czuję to ciepło, które bije z Waszych zdjęć! To miłe dla oka światło, drobne słodkie przyjemności, kolorystyka, przytulne wnętrze i przede wszystkim emocje, które bez słów można odczytać z Waszych fotografii! Już wiem! podejdę do zadania z innej strony – zainspirowaliście mnie! Dodam sobie jedno słowo do zadania – zastanowię się jakich wspomnień będę chciała wracać w przyszłości? I po prostu zacznę je uwieczniać! Uświadomiliście mi, że te zdjęcia, które wykonywałam do tej pory, to albo takie stylizowane, odpowiednio zaplanowane z jakiejś konkretnej okazji z wyproszonymi pozami:O (wiecie co mam na myśli), albo takie zrobione w biegu komórką :/. Owszem jest kilka takich, które w wymienionych warunkach niosą w sobie taki ładunek emocjonalny, że nawet pośpiech, niepewna ręka amatora czy x innych błędów nie są w stanie go wyprzeć (np wzrok mojego męża i jego pierwsze spotkanie z naszym synkiem, czego ze względu na nieplanowaną cesarkę nie mogłam zobaczyć na własne oczy, ale na szczęście czujna siostra wiedziała, czego przy takim obrocie spraw będzie mi bardzo żal i uwieczniła to spojrzenie!). Niestety takie naprawdę wartościowe zdjęcia należą u nas do rzadkości…
    Zmotywowana zacznę od najprostszych codziennych sytuacji – przecież to właśnie one – nasze relacje niosą w sobie potężne pokłady emocji – a te przede wszystkim chciałabym w przyszłości wspominać…

    Postanowienie noworoczne już mam – fotoksiążka ułożona z takich pełnowartościowych zdjęć ;)

    Odpowiedz
  • Bogusia B. 28 listopada, 2016 at 05:50

    Pierwsza Wigilia w rodzinnym gronie, kiedy po 4 latach tułaczki po świecie w końcu wylądowaliśmy z mężem i córką w naszym małym Polskim rodzinnym miasteczku, i moi rodzice poznali swoją wnuczkę która miała wtedy niecały rok. Pamiętam te święta, były wyjątkowe, pełne wzruszeń i łez. Wszędzie dobrze ale w domu z najbliższymi najlepiej.

    Odpowiedz
  • Justyna 28 listopada, 2016 at 09:04

    Jest tyle chwil, które chciałoby się uwiecznić w takiej fotoksiążce.
    Ale ja przede wszystkim chciałabym uchronić od zapomnienia zdjęcia, stare zdjęcia, które udało mi się odnaleźć.
    Mam skan zdjęcia babci mojego dziadka :) czyli mojej pra-prababci – zdjęcie z przełomu XIX i XX wieku. Kilka zdjęć moich pradziadków z czasów przed II wojną światową, niektóre nawet przed I wojną światową. Jednym z moich ulubionych jest zdjęcie pradziadka, jako młodego chłopaka wcielonego do armii austro-węgierskiej.
    I piękne zdjęcia ze ślubów pradziadków, też sprzed II wojny światowej. Wiadomo, że takie zdjęcia nie zapełnią całej fotoksiążki, ale jest to dobry początek do zrobienia rodzinnej kroniki fotograficznej :)

    Odpowiedz
  • Makowa 28 listopada, 2016 at 10:50

    Przepiękny filmik! Nikoletka to taka radosna i śliczna dziewczynka. Wystrój w domu, aranżacje, też macie cudne! Sama projektowałaś? Jeżeli tak, to masz talent, oj masz! Przepiękny efekt, w skali od 1 do 10 gwiazdek, daję 10 z serduszkiem <3

    Pozdrawiam!

    Odpowiedz
    • Szafeczka 29 listopada, 2016 at 11:34

      Oj Kochana to nie nasz domek :) ale to prawda jest obłędny!!

      Odpowiedz
  • Ana AnyThing 28 listopada, 2016 at 11:38

    Och lubię wracać z dziećmi do chwil, Które spędzamy całą rodziną. Wspólne wyjazdy na narty i nad morze. Co roku. Nasza mała tradycja. Robimy masę zdjeć wtedy i do tej pory leżą posegregowane w folderach w komputerze. Kiedy tydzień temu komputer nagle zamilkł k z duszą na ramieniu niosłam go do naprawy. Obiecałam sobie wtedy, ze jeśli odzyskam dane i zdjęcia to wreszcie je wywołam. Może to kolejny znaj dla mnie

    Odpowiedz
  • maria 28 listopada, 2016 at 11:56

    Oto ja.
    Jeszcze „wczoraj” – mama wesołej gromadki na pełen etap.
    I nagle… koniec.
    Dzieci się rozjechały w różne strony świata.
    Pusty dom. Cisza. Echo odbijające się od ścian…
    Był moment, gdy myślałam, że ta cisza mnie pochłonie. Że siądę w fotelu, otoczę się krzyżówkami, zacznę pochłaniać kolejne odcinki serialu i moja codzienność to będzie dom-działka-osiedlowy sklepik-dzieci od święta…
    Nagle, telefon!
    – Czy się zgodzę? Czy pojadę?
    – Ale jak? Cały miesiąc?
    Dzieci były na tak. „Tak, mamo, jedź.” „Tak, nie zginiesz.” „Tak, dasz radę.”
    Kilka tygodni później zamieszkałam… w Paryżu.
    Powoli oswajałam to miasto, poznawałam ludzi, wychodziłam wieczorami przed siebie…
    Któregoś dnia koleżanki namówiły mnie na EuroDisneyland!
    Nie myślałam, ile mam lat. Czy wypada? Czy to atrakcje dla mnie?
    Te dwa dni sprawiły, że znów obudziłam w sobie dziecko.
    Kim jestem dziś?
    Babcią-emerytką z głową pełną planów, marzeń, pomysłów…
    Zdjęcia z tamtego kolorowego weekendu sprzed lat, gdy wskakiwałam do filiżanek, obejmowałam wielkiego Pluto czy machałam radośnie balonikiem z Myszką Mickey to byłby taki mój najlepszy wehikuł czasu, gdy czasem znów szarawo, mnie ciekawie, trudniej…
    Że można!
    Że da się!
    Że nie ma co się oglądać na innych!
    Zerkając do albumu wciąż budziłabym sobie dziecko…
    …i z jeszcze większą radością wypatrywała wnuków.
    Kim dziś będę? Indianinem? Psem? A może strażakiem ratującym kotka?
    Kto by pomyślał, że poważna pani bankowiec nauczy się z wiekiem wcielać w tak różne role…

    Odpowiedz
  • Paulina 28 listopada, 2016 at 12:50

    Najchętniej wrocilabym wspomnienia do dnia mojego ślubu .. 19 grudnia będzie to już rok !
    Była to mała uroczystość i garść najbliższych nam osób ..profesjonalnego fotografa brakowało .Ale za to zdj pstrykali nam siostra , ciocia i mój tato ,każde z nich uchwycilo inny moment tej wyjątkowej chwili i fajnie byłoby to w końcu połączyć w całość :)

    Odpowiedz
  • Ola 28 listopada, 2016 at 15:21

    Wspomnień mam wiele, ale te do których najchętniej bym wróciła w większości nie są sfotografowane niestety :( chyba najbardziej chciałabym zobaczyć swoją minę u ginekologa jak oznajmił mi, że jestem w ciąży (po negatywnych testach krwi i zwykłym ze sklepu), szok, niedowierzanie, szczęście, łzy :) zobaczyć jeszcze raz minę taty Jasia. Chętnie też wracam do zdjęć zaraz po urodzeniu mojego synka, mimo bólu wyczerpania dawał mi wtedy tyle siły i radości, ta miłość w tych oczkach! Lubię też wracać z rodzicami do zdjęć z dzieciństwa, jak pokazywali mnie i mojemu bratu piękno Polski, jak uczyli nas żyć, patrzeć na roześmiane twarze osób, których już z nami nie ma, dzięki zdjęcią których też mamy tysiące, będę mogła pokazać i opowiadać mojemu dziecku o osobach mi bliskich, o miejscach, rodzinie, piękne historie mojego dziadka. Zdjęcia mają magiczną moc łapania ulotkach chwil, niezawodne w przeciwieństwie do naszej pamięci ;)

    Odpowiedz
  • Aleksandra 28 listopada, 2016 at 15:56

    W dzieciństwie myślałam, że w kałużach jest drugie życie tylko, że odwrócone. Bałam się, że jak nadepnę na kałużę to rozwalę świat lub zrobię trzęsienie ziemi ludziom, którzy tam żyją :) Wszystkie omijałam.. :) Do tego wspomnienia bym wróciła :) Miało się te wyobraźnię :)

    Odpowiedz
  • Monika 28 listopada, 2016 at 20:27

    U was jak zwykle- najpiękniej <3 A zdradzisz mi skąd masz ten cudny kubek ;D ?

    Odpowiedz
  • Pati 28 listopada, 2016 at 23:14

    Moze nie bedzie to kolejne śmieszne wspomnienie lecz piękne i prawdziwe. Dlaczego? Dzieki fotoksiążce CEWE bede mogła sie przeniesc w czas, ktory juz minął i pozostanie w moim sercu do samej śmierci. Najwieksze wspomnienie do którego bym wróciła jest czas spedzony z moim ukochanym dziadkiem, który już zmarł… To on prowadził mnie do szkoły i czasami mnie z niej odbierał, nauczył mnie tez jezdzic na rowerze i rozwijac pasje. Zawsze razem spedzalismy czas poniewaz łączyło nas wspólne zamiłowanie do sportu a najbardziej do zuzlu. Razem wychodzilismy na mecze zuzlowe czy ogladalismy w telewizji inne sporty.. Tak wiele mam z nim wspomnień lecz te sa najważniejsze, które niestety zostana tylko w pamieci ale w fotoksiazce beda zdjecia z innych roznych wspomnien z dziadkiem, ktorych nie opisałam. Dzieki fotoksiążce bede mogła pokazac wszystkim jaki wspaniały był mój dziadzio i ile mu zawdzieczam majac tylko 17 lat pięknych wspomnień z nim.

    Odpowiedz
  • Kasia 29 listopada, 2016 at 22:52

    Cześć! Mam pytanie, polecasz kreatynowe prostowanie, co ile powtarzasz te zabiegi oraz jakich kosmetyków używasz po zabiegu? Czy jest to szampon i odżywka? Myje codziennie włosy czy to sprawi, że kreatyna przestanie szybciej działać? Dziękuje za pomoc! Pozdrawiam cieplutko

    Odpowiedz
    • Szafeczka 30 listopada, 2016 at 17:38

      Dziś pojawi się druga część wpisu, w którym odpowiem na wszystkie pytania odnośnie keratynowego prostowania włosów :)

      Odpowiedz
  • Ewelina Więcek 30 listopada, 2016 at 21:35

    Razem z moim narzeczonym spodziewamy się córeczki, już w styczniu przyjdzie na świat nasze upragnione maleństwo Śledzę i czytam Waszego bloga już od dawna i często uśmiecham dię sama do siebie, zastanawiając się jaką my będziemy rodzinką.. Dużo podróżujemy kilka razy w roku wyjeżdżamy na krótkie lecz intensywne wypady, narazie po Europie. Niedługo wszystko się zmieni, przynajmniej na jakiś czas chociaż mamy jużw planach wyjazdy z naszym dzidziusiem. Wiem m.in. od Was, że da się i jest naprawde super!:) przy okazji konkursu, który zrobiłaś pomyślałam, że już dziś mogę coś zrobić dla naszej córeczki, bo to właśnie dla niej byłaby taka książka. Foto album o naszych podróżach przy okazji oglądania moglibyśmy powracać do cudownych wspomnień z podróży i pokazywać dziecku kim byli rodzice zanim przyszła na świat Dla nas napewno była by to tez wspaniała pamiątka, gdyż zdjęcia jak zdjęcia, częśc w telefonach część na komputerze i jakos trudno zebrać sie by to poukładać. Zobaczyłam tą książkę u Was i zainspirowało mnie to by robić rzeczy, które mają bardzo duże znaczenie dla nas dla naszych dzieci. Nic tak nie scala rodziny jak wspólne wspomnienia. Warto o tym pamiętać, dziękuje…

    Odpowiedz
  • Darek 30 listopada, 2016 at 21:57

    Do narodzin mojej córki….. i wszystkich pierwszych chwilach z nią

    Odpowiedz
  • arguska 30 listopada, 2016 at 22:53

    Czytając Wasze komentarze, rozczuliłam się… Wszystkie są godne nagrody, każdy chce coś wspaniałego z życia zatrzymać w magicznej księdze… Każdy ma tyle do opowiedzenia… Jakie wspomnienia ja bym zamieściła? Zdecydowałabym się na sfotografowanie naszej codzienności… To, co robimy teraz. Czas tak szybko płynie, a może by tak spróbować uchwycić teraźniejszość? Może by tak dla Wielkiego Czasu dać pstryczka w nos? Nie wracać do przeszłości, ale zamieścić obraz naszej współczesnej codzienności… Jak pieczemy ciasteczka, jak jeździmy na łyżwach, jak pielimy grządki i siejemy warzywa, jak bujamy się na hamaku i podglądamy życie owadów?
    Mam dwóch synów… Bardzo szybko rosną… Za szybko… Teraz to nasze najpiękniejsze dni… Chciałabym właśnie ten czas zatrzymać w mojej Magicznej Księdze…

    Odpowiedz
  • Aneta 30 listopada, 2016 at 23:04

    Fotoksiążka ze zdjęciami? Mogłabym oglądać dniami i nocami! wspominałabym czasy szkolne, pierwsze wycieczki i kolonie. Nocne pogaduchy i z przyjaciółmi wygłupy. W dzień zwiedzanie, a w nocy rozrabianie. Pierwsze zauroczenia i kłótnie bez znaczenia! Gdyby zebrać taki wspomnień wór, byłby z tego zabawny zdjęć zbiór!

    Odpowiedz
  • Natalia 30 listopada, 2016 at 23:57

    Do czego bym najchętniej wracała ?
    Do beztroski, do chwil, gdzie data, godzina, czas nie ma najmniejszego znaczenia, gdzie liczy się tylko tu i teraz, gdzie dane jest nam rozkoszować się pełnią życia, bez zastanowień, bez oceniania, jedynie działania instynktowne, kiedy włącza się w nas drzemiące dziecko. Chwil bez ciągłego pośpiechu i poczucia obowiązków ciążących nad nami. Do chwil pełnego szczęścia , czyli takich, które przeżywamy z bliską osobą. Na pewno wróciłabym do każdej chwili spędzonej z moją najlepszą przyjaciółką, można powiedzieć prawie siostrą. Te najlepsze chwile to właśnie te dzielone z nią

    Odpowiedz
  • Jessica 1 grudnia, 2016 at 00:18

    Przepiękne zdjęcia!
    Ostatnimi czasy, robiąc w myślach przegląd mijającego już roku, doszłam do wniosku, że był to najpiękniejszy rok w moim życiu. Tyle się wydarzyło! Jednak najmilej, jak zwykle zresztą, wspominam podróże. Jako dla dziewczyny wkraczającej w dorosłość był dla mnie zdecydowanie rok usamodzielniania się, więc i podróże zaczęłam odbywać samodzielne. No prawie samodzielne, w każdym razie w większości bez rodziców ;) Na pierwszy ogień poszła przepiękna Praga. Pamiętam, kiedy jeszcze w styczniu rozmawiałam z koleżanką o tym, że chciałabym znów odwiedzić Pragę, bo ostatnim razem byłam tam jeszcze jako dzieciak i jedyne co pamiętam to szalejąca ulewa i pyszne knedliki jedzone w zacisznej restauracji. Koleżanka – kochająca podróżować równie mocno jak ja – podchwyciła temat i nie minęło wiele czasu a doszłyśmy do wniosku że odwiedzimy Pragę podczas ferii zimowych. Jeszcze dwie inne koleżanki okazały się być zainteresowane wyjazdem i powiększyły nasze grono. Niedługo później klamka zapadła i bilety na pociąg zostały zamówione. Pamiętam komentarze odradzające nam tę wycieczkę; no bo jak to, w lutym do Pragi? A nie lepiej w lecie? Przecież zmarzniemy tam. A w ogóle to w pociągu to nie będzie się dało ani szpilki wcisnąć bo ludzie wtedy akurat pojadą do pracy. No i na pewno nas ktoś okradnie. Mimo wszystko, nasz entuzjazm nie osłabł i pewnego lutowego poranka pojechałyśmy na poranny pociąg w kierunku stolicy Czech. Absolutnie nie żałuję tej wycieczki! Nawet zimno nam nie było. Co prawda, była to wycieczka jednodniowa – wyjechaliśmy z Pragi nocą – ale wspomnień mam z niej niczym po tygodniowym pobycie! Zobaczyłyśmy wszystkie miejsca obowiązkowe do zobaczenia, wspięłyśmy się na każdy możliwy punkt widokowy, by podziwiać panoramę, spróbowałyśmy lokalnych specjałów, udało nam się zawrzeć nowe znajomości a nawet zgubić. Wróciłam do domu z gigabajtami zdjęć, których ilość bardziej wskazywałaby na miesięczną podróż po Azji, niż jednodniową wycieczkę do stolicy naszych sąsiadów. Niestety, ani jedno zdjęcie nie doczekało się jeszcze postaci namacalnej, zdjęcia na razie czekają na moim dysku na wywołanie. Zresztą nie tylko z tego wypadu. Pomijając niezliczone foldery różnych zdjęć z tego roku, chciałabym także wreszcie dotknąć i zobaczyć poza monitorem zdjęcia z kolejnych tegorocznych wycieczek; do Wrocławia, do Gdańska, do Chorwacji i w góry.
    Do Wrocławia wybrałam się z jedną z towarzyszek z wypadu do Pragi, oraz dwoma zupełnie innymi koleżankami niż ostatnim razem. Znowu pojechałyśmy tam pociągiem który, swoją drogą, jest mimo wszystkich jego wad jednym z moich ulubionych środków lokomocji. Uwielbiam ten klimat panujący w pociągu, uwielbiam spoglądać za okno na przesuwający się krajobraz, uwielbiam obserwować wsiadających i wysiadających podróżnych. Uważam też, że pociąg – przynajmniej taki z przedziałami – jest środkiem lokomocji dającym najbardziej sprzyjające okoliczności do poznawania nowych ludzi. Ten jadący do Wrocławia pewnego majowego poranka pozwolił nam na przykład poznać kobietę w średnim wieku i jej ciekawą historię. Okazała się być sympatyczną panią, jadącą odwiedzić mieszkającą tam córkę. Na koniec wylewnie się z nami pożegnała i życzyła nam miłego pobytu w Wrocławiu. Pobyt rzeczywiście okazał się bardzo miły, wycieczka – choć również tylko jednodniowa – okazała się bardzo udana. Zwiedzanie tego pięknego miasta urozmaiciło nam odbywające się na wrocławskim rynku bicie rekordu Guinessa w graniu na gitarach Hey Joe. Doświadczenie było ciekawe, ale i zaskakujące bo stojąc w samym środku grającego na gitarach tłumu… słyszałam zaledwie delikatnie bzyczenie strun. Zdecydowanie nie tak to sobie wyobrażałam. Mimo napiętego planu zwiedzania udało nam się zobaczyć wszystko, co chciałyśmy, a nawet odpocząć w kawiarence oraz restauracji. Podczas drogi powrotnej znowu udało nam się kogoś poznać; tym razem byli to wracający z bicia rekordu nastolatkowie, każde z gitarą w ręku. Z tej wycieczki również przywiozłam kartę przepełnioną zdjęciami; również wciąż niewywołanymi. Myślę że całkiem sympatycznie prezentowałoby się w albumie zdjęcie przedstawiające morze gitar.
    Kolejną moją tegoroczną wycieczką, z której zdjęcia mogłyby zdobić fotoksiążkę, był wakacyjny wolontariat w górskiej miejscowości. Co prawda, nie miałam wtedy zbyt wiele czasu na zwiedzanie i górskie przechadzki i moja galeria była raczej przepełniona selfie z poznanymi tam osobami niż górskimi widokami. Mimo to mam do tych zdjęć ogromny sentyment; poznałam tam całe mnóstwo świetnych osób, z niektórymi utrzymuję stały kontakt. Przeżyłam niesamowite chwile, które przypominam sobie zerkając na któreś z niezliczonych selfies ;) W albumie zapewne prezentowałyby się znacznie lepiej niż na ekranie monitora. Zresztą, oglądanie martwych plików nie wywołuje we mnie takiego sentymentu i napływu wspomnień jak zdjęcia w formie stałej… A jest co wspominać!
    Moich kolejnych wycieczek nie będę już opisywać tak dokładnie bo coś czuję, że z mojego komentarza wyszedłby mały referat – chociaż zapewne już wyszło mi niezłe wypracowanie ;) Z Gdańska, w którym przebywałam przez tydzień ze znajomymi, przywiozłam całe mnóstwo wspomnień, jednych z najpiękniejszych wspomnień w moim życiu. Namiętnie uwieczniałam każdą chwilę na aparacie i już na amen zostałam mianowana nadwornym fotografem. Zdjęcia zachwycającego Gdańska, uroczego Sopotu, i wielu plaż odwiedzanych przez nas mimo fatalnej pogody królują na moim dysku w folderze 'wakacje 2016′. Łezka mi się w oku kręci kiedy je przeglądam.
    Podobnie ze wspomnieniami z Chorwacji. To prawdopodobnie był mój ostatni wyjazd na wakacje z rodzicami i muszę przyznać, że był bardzo udany. Na miejsce wypoczynku wybraliśmy wyspę, która w dużej mierze okazała się być odcięta od świata! Przeurocze miasteczka bez jakiegokolwiek śladu toczącego się życia, zamek zarośnięty niczym w „Śpiącej Królewnie” czy często zakłócany dostęp do internetu w hotelu… Możnaby to wziąć za uniedogodnienia, jednak te okoliczności pozwoliły mi prawdziwie wypocząć i obcować z naturą. Jej piękna rzecz jasna nie zapomniałam uchwycić na zdjęciach, podobnie jak wypoczywających rodziców i bawiącej się na brzegu morza siostry.
    Cóż, czy wygram, nie; zdecydowanie muszę wywołać zdjęcia zalegające na dysku. Powiem więcej – mam plany robić to regularnie, bo wiem, o ile milej przegląda się namacalny album niż pliki na komputerze. A przecież zdecydowanie mam co wywoływać a później snuć wspomnienia zimowymi wieczorami!

    Odpowiedz
  • jUSTYNA 1 grudnia, 2016 at 09:05

    Chciałabym stworzyć taką fotoksiążkę dla moich dzieci, których jeszcze nie mam ale chciałabym zostawić po sobie coś pięknego dla nich iii dla ich dzieciaków :) Tak, żeby wspólnie mogli wspominać najfajniejsze chwile iii momenty z życia całej rodziny :) Chciałabym, żeby taka fotoksiążka była przekazywana z pokolenia na pokolenie :)

    Odpowiedz
  • Aga 1 grudnia, 2016 at 10:40

    Ostatnie doswiadczenia zyciowe nauczyly mnie ze kazda chwila jest wazna i kazde zdjecie wyjatkowe. Zarowno te pozytywne i wesole jak pierwszy usmiech, pierwszy kroczek, obiadek, pierwszy dzien szkoly jak i rowniez pierwsza buba, zdjecie balaganu w pokoju. Kazda sekunda, kazde ubranko, kazda sytuacja jest wyjatkowa i warta wspomnien. Gdyz nie wiemy kiedy pozostana nam tylko wspomnienia… Coreczka 23 sierpnia dostala pierwszego ataku padaczki ok 5 min. Zatrzymanie oddechu i o maly wlos nie pozostaly by mi tylko zdjecia…. To banalne ale teraz staram sie cieszyc i czerpac jak najwiecej z kazdej sekundy spedzonej z nia. I uwieczniac jak najwiecej na zdjeciach abysmy mogly wracac do nich wspomnieniami….

    Odpowiedz
  • Jola 2 grudnia, 2016 at 03:55

    Staram się zachowywać w pamięci te chwile, które mnie motywują do realizacji marzeń, takie, które potrafią ucieszyć nawet po długich czasach, a wyrzucić z głowy i serce te raniące i burzące spokój oraz relacje z ludźmi. Takie „przemeblowanie” myśli to świetna sprawa. Teraz, gdy myślę o mijającym już roku, wyobrażam sobie na stoliku nocnym obok siebie piękny album, w którym zawarte by były zdjęcia z pewnego wyjątkowego kwietniowego tygodnia, gdy dowiedziałam się, że przybędzie nam nowy członek, a raczej członkini rodzinnej załogi. W tym albumie uwieczniłabym twarze najbliższych, którzy dowiedzieli się o czekających ich za 8 miesięcy prezencie na Święta :) Zaskoczenie, radość… Ta spontaniczna, niepozowana – jak to często bywa w przypadku zdjęć – reakcja utrwalona na fotografiach byłaby najpiękniejszym prezentem dla córeczki.

    Odpowiedz
  • Anna 2 grudnia, 2016 at 11:21

    Ja osobiście umieściłabym w niej rodzinne chwile, może z lekkim pogrupowaniem w kolejność chronologiczną. Cudnie byłoby też zrobić tę książkę jako pamiątkę z wakacji. Fotoksiążkę jednak także mogłabym podarować rodzicom. Dlaczego? Oj o tym opowiadać by można długo, ale generalnie dlatego, że potrzebują nas – dzieci, nie tylko w postaci fizycznej, ale także na papierze, który potrafi przywołać najróżniejsze wspomnienia. Ich tęsknotę odczułam, gdy starsza siostra poszła na studia, mimo że zostałam z bratem w domu był to dla nich lekki szok, smutek, mam zwykła płakać, bo byliśmy zżyci. Od tamtej pory zaczęli „celebrować” każdą chwilę uchwyconą w szybkim pstryczku, bo przecież każda jest jedyna i niepowtarzalna i nigdy już nie wróci w tej samej postaci. W naszym domu jest mnóstwo ramek, antyram, portretów i dzięki temu jest kolorowo, wesoło i rodzinnie. Fotoksiążka by wcale nie zawadzała, ale tworzyłaby świetny pamiętnik rodzinny ze wszystkimi jej członkami na całe życie. Znając ich, ten prezent byłby niesamowicie oryginalny, zapamiętany i na pewno przechowywany na dalsze lata. Tematycznie ułożone zdjęcia w oprawie byłyby pięknym prezentem pod choinkę. Fajnie byłoby mieć tę przyjemność sprawić im prezent i zobaczyć zaskoczenie i radość oraz tworzyć kreatywnie album z cennymi momentami i ukochanymi twarzami, który wkrótce zostanie postawiony w miejscu szczególnym. Każda chwila jest wyjątkowa i niepowtarzalna, a kiedy uchwycona przywodzi na myśl tamte chwile, uczucia z nimi związane, a nawet wcześniej wypowiadane słowa. To jest właśnie magia zdjęć – momentów uchwyconych, które choć minęły wciąż są żywe! :)

    Odpowiedz
  • lucyna 2 grudnia, 2016 at 19:37

    Często przeglądam nasze rodzinne zdjęcia, na których utrwalone zostały nasze wspólne szczęśliwe lata: narodziny naszych dzieci, ich lata szkolne, potem bale maturalne, wakacje razem,… oj, zakręci się niejedna łezka.
    Chciałabym cofnąć czas abyśmy znowu byli razem, ale cóż czasy takie, że wiele młodych ludzi „wyfrunęło” w świat za przysłowiowym chlebem…
    Moje dzieci i inne osoby z mojej najbliższej rodziny również. Widzimy się rzadko, bo odległości między nami duże lub oglądamy się tylko na przesłanych przez internet fotkach.
    Stare zdjęcia w albumach nieco już pożółkły, fotki na dyskach komputera też nie są bezpieczne, bo różnie bywa z awariami tego rodzaju sprzętu i w każdej chwili mogą zostać bezpowrotnie utracone,…pomyślałam więc, że najlepszym sposobem na zachowanie wspomnień jest właśnie fotoksiżżka.
    To najwyższy czas aby stworzyc taką rodzinną galerię i podarować je swoim bliskim, a święta są piękną okazją do tego,…

    Odpowiedz
  • Ola 3 grudnia, 2016 at 19:11

    U Was zawsze ślicznie!!
    Czy możecie zdradzić, gdzie można dostać taką narzutę na kanapę (jasne z czerwonymi paskami)?
    Pozdrawiam i życzę sukcesów w prowadzeniu bloga :)

    Odpowiedz
    • Szafeczka 3 grudnia, 2016 at 20:09

      Oj niestety nie wiem… To nie nasz domek :(

      Odpowiedz
  • N 4 grudnia, 2016 at 21:39

    Kiedy możemy zaglądać po wyniki ? :)

    Odpowiedz
    • Szafeczka 4 grudnia, 2016 at 21:58

      Jutro wieczorem będą na blogu! Przepraszam, że tak późno ale nie było nas przez weekend w domu i dostęp do komputera miałam mocno ograniczony :)

      Odpowiedz
      • N. 4 grudnia, 2016 at 22:22

        Ależ nie ma sprawy, to pytanie tylko z ciekawości ;)

        Odpowiedz

    Zostaw komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

    Zobacz najnowsze wpisy!