by Karolina

Przegrzewanie kontra hartowanie

Okiem rodzica - Szafeczka - 6 listopada, 2015

Każdej jesieni dziwię się na nowo

Patrzę i zrozumieć wciąż nie mogę. Niby klimat zmienny, amplituda temperatur spora, a wciąż nie wiemy jak się ubierać. Pół biedy z nami, ale szkoda mi dzieci. Gdy temperatura spada w okolice 5°C, wiele osób wyciąga z szafy zimową kolekcję. Zakładają dzieciom te wszystkie grube rzeczy, czapki, szaliki, ciepłe kurtki… o kombinezonach nie wspominając! Dzieci jak to dzieci, ciągle w ruchu i zamiast wygodnie i komfortowo, to udają ludziki Michelin i kapią potem z pod czapki. Niektórzy nazywają to ubieraniem na cebulkę. Cóż to musi być za komfort psychiczny, gdy wiemy, że mamy pięć warstw ubrań. Tylko co ci rodzice w takim razie zakładają dzieciom, gdy temperatura osiąga mniej niż -10°C? Dwa kombinezony? Jakieś podgrzewane elektro-kalesony?

Hartowanie na Wyspach

Jak wiecie kilka dni temu wróciliśmy ze Szkocji. Mając w głowie obrazek opatulonych dzieci, przeżyłam tam lekki szok. Niby temperatura w dzień taka sama jak u nas, a dzieci jakby z zupełnie innej planety. W bluzach, bez czapek i szalików. Gdy wychodziło słońce to nawet te bluzy ściągały, a i dziecko w krótkich spodenkach można było spotkać! Nad morzem widziałam dzieci taplające się w wodzie. Szok? Jak to możliwe?

Na FB wiele z Was pisało o legendarnym wyspiarskim hartowaniu dzieci. Z moich obserwacji wynikało, że im człowiek starszy, tym cieplej ubrany. Może i to jest jakaś metoda. Na pewno lepsza niż podejście typu „zatroskana babcia”. Dzieci nie trzęsły się z zimna, nikt nie biegał za nimi z czapką i szalikiem. Nie to co u nas… w czerwcu.

Lody w listopadzie

Ciekawostka: przy każdej większej atrakcji turystycznej, takiej jak zamek czy Falkirk Wheel, stoi samochód z lodami. Lody w listopadzie? Tak jest! I to jaka do nich kolejka. U nas zanim zdążyłabym zapłacić, ktoś już by dzwonił po opiekę społeczną ;)

Różnic jest sporo, bo też inaczej jest w kwestii podejścia do przeziębienia u dzieci. Tam katar nie zwalnia z obowiązku szkolnego. Nie przykuwa do łóżka na tydzień. Z resztą nie tylko tam tak jest. Jednak to zupełnie osobny temat. Sporo o tym jest już w komentarzach na FB, a post wklejam pod tekstem ;)

Stop przegrzewaniu!

Coś musimy w końcu zrozumieć. Po pierwsze, lepiej żeby było troszkę chłodno niż się przegrzać. Tak samo dotyczy to nas jak i naszych dzieci. Po drugie, większość przeziębień bierze się z siedzenia w ciepłych pomieszczeniach, a nie od spacerów i zabaw na świeżym powietrzu. Proste prawda?

Nie przegrzewajmy się. Nie starajmy się stworzyć jakiegoś tropikalnego mikroklimatu pod wierzchnim odzieniem naszego dziecka. No i starajmy się korzystać ze słońca, którego tak niewiele jest o tej porze roku. Tylko może nie akurat w tym tygodniu i nie w Krakowie, bo nie ma czym oddychać ;) Trzymajcie się ciepło… ale bez przesady!

 

Udostępnij wpis

46 komentarzy

  • gabi 6 listopada, 2015 at 20:00

    mieszkam w anglii i tu jest właśnie dokładnie tak, jak piszesz. czasem mnie to jeszcze szokuje, bo sama jestem okropnym zmarzluchem i niejednokrotnie idąc opatulona w dwa swetry i grubą kurtkę, mijam dzieci w samych sukienkach na ramiączkach i sandałkach. nawet dziś, przy około 5 stopniach widziałam dziecko w krótkim rękawku. a, co najdziwniejsze, rodzice tych dzieci często są poubierani podobnie do mnie. nie wiem, czy ten kraj przestanie mnie zaskakiwać ;)

    Odpowiedz
    • Szafeczka 6 listopada, 2015 at 20:56

      Ale za to jak widzisz takie dziecko to od razu robi Ci się cieplej :D Przynajmniej ja tak mam! :)

      Odpowiedz
      • Kasia D 6 listopada, 2015 at 21:25

        niestety ja aż tak nie potrafię hartować Kornelii, choć staram się jej absolutnie nie przegrzewać, przez co na przykład wcale nie odwiedzamy zimą moich dziadków, którzy w mieszkaniu mają zwykle około 30st C :(

        Odpowiedz
        • Szafeczka 6 listopada, 2015 at 21:27

          O rany! To istna sauna u dziadków!

          Odpowiedz
          • Kasia D 6 listopada, 2015 at 21:29

            no też im to mówię ale to już starsze osoby, pod 80-tkę, do tego bardzo schorowani :(
            powiem Ci, że im wcale nie jest jakoś super gorąco, mimo tego iż siedzą w długich rękawach …

            starość czasami jest taka 'przykra’ :(

      • Mama AsiaLM 8 listopada, 2015 at 15:52

        Ja też się staram nie przegrzewać, jednak my z reguły raczej zmarzluchy jesteśmy. :) Piszesz, że jak widzisz dziecko w krótkim rękawku to ci cieplej … ja mam niestety odwrotnie. Gdy jest mi chłodno, a jeszcze zobaczę kogoś kto ma na sobie tylko spodenki/ krótki rękaw to mi się wtedy jeszcze zimniej robi. :)

        Odpowiedz
  • magda 6 listopada, 2015 at 20:11

    Święta racja! Tez nie przegrzewam i moje dzieci malo chorują , jestem tego samego zdania lepiej niech jest ciut za zimno niż ma byc przegrzane! Niestety wielu tego nie rozumie pilnuje 2lat ktora juz chodzi w zimowych ubraniach matka przy 0 dawala jej kombinezon , oczywiście mala ciagle z katarem i kaszlem;(

    Odpowiedz
    • Szafeczka 6 listopada, 2015 at 20:56

      Moja córka miała tylko raz w życiu kombinezon….

      Odpowiedz
      • Kasia 22 września, 2016 at 08:43

        W takim razie jak się ubieracie idąc na sanki? Chyba że nie chodzicie.My uwielbiamy i moim zdaniem kombinezon czy to dwu czy jedno częściowy jest najlepszy :)

        Odpowiedz
  • Kasia D 6 listopada, 2015 at 20:28

    mój kuzyn z rodziną mieszka w Szwecji i ich dwuletnia córeczka, która chodzi do przedszkola/ zlobka od roku, leżakowanie/ drzemkę ma zawsze na świeżym powietrzu !
    dzieci wychodzą na dwór tak jak siedzą w przedszkolu, jedynie przykrywane są kocem jak jest bardzo duża róznica temperatury !!!

    ps. Zosia jeszcze NIGDY nie była chora :)

    Odpowiedz
  • Agnieszka 6 listopada, 2015 at 20:34

    Jak juz wczesniej pisalam do Ciebie – ja mieszkam w Danii od 6 lat . Corka w styczniu skonczy 8 lat. Tu rowniez sie nie przegrzewa dzieci , i niezaleznie od tego jaka jest pogoda a w Danii w wiekszosci deszczowa to dzieci wiekszoc czasu spedzaja na dworze. A dzieci sa w ciaglym ruchu , wiec my moze odczuwamy bardziej zimno niz one :-) Ale trzeba ich sluchac kiedy mowia ze im za goraco i nie przesadzac z iloscia ubrania.

    Odpowiedz
    • Szafeczka 6 listopada, 2015 at 20:57

      Dokładnie tak! Musimy słuchać co dzieci do nas mówią! :)

      Odpowiedz
  • Asia 6 listopada, 2015 at 20:38

    To u mnie ostatnio temat taki aktualny i na topie… Córka ma trzy miesiące, w domu utrzymuję temperaturę 20 stopni, otwieram okna, żeby skorzystać jeszcze z pogody, a babcie straszą mnie zapaleniem płuc i opon mózgowych (??)
    Ostatnio przejeżdżałam wózkiem obok chłopca w spacerówce. Mała miała ubraną lekką kurteczkę, body, spodnie i skarpetki, temperatura ok 15 st. Chłopiec miał zimowe buty, kurtkę, czapkę, szal i rękawiczki. A jego mama pchając wózek pod górkę mówiła mu, że jest już taki ciężki, ze ledwo daje radę .. w głowie mi się tylko pojawiła myśl, że byłoby jej dużo lżej, gdyby zdjęła mu z 4 warstwy ubrań :))

    Odpowiedz
  • Agnieszka 6 listopada, 2015 at 21:06

    My mieszkamy w UK od trzech lat i nasza „moda” przeszła ogromną metamorfozę! Grube ocieplane buty zamieniliśmy raczej na kalosze, szaliki na apaszki a kombinezony na kurtki! Nasza córka choruje o wiele wiele mniej! Polecam! :)

    Odpowiedz
  • Maja 6 listopada, 2015 at 21:14

    Brawo Ci za ten wpis! :)

    Odpowiedz
  • Kaja 6 listopada, 2015 at 21:15

    Też się nad tym zawsze zastanawiam… jest około 2-3 stopni i ubieramy dzieci tak samo jak jest -10 czy -15… gdzie tu logika? :/

    Odpowiedz
  • alamina 6 listopada, 2015 at 21:16

    No nie wiem piszesz jedno a ….Twoja córeczka w grubej czapce(na fotkach) my rano do przedszkola szkoły wkładamy czapkę z cienkiej dzianinki a wracając juz jej nie mamy .Pod kurtkę krótki rękawek .Czasem w lutym zdarza nam sie ubrac polar i zdjąć czapke …zależy od temp i wiatru , co do lodów cały rok odwiedzamy Grycana i zawsze wracamy z nimi przez miasto .My sie hartujemy :)

    Odpowiedz
  • Gabiq 6 listopada, 2015 at 21:42

    Pamiętajmy tylko, że oni hartują swoje dzieci od urodzenia. Nie raz widziałam noworodki przerzucone przez ramię z gołymi stópkami i główkami pomimo, że na dworze było maksymalnie 16 stopni. Oni są do tego przyzwyczajeni, tak samo jak do częstego deszczu, silnych wiatrów i znikomych opadów śniegu. Poza tym na wyspach (zapewne nie wszędzie, bo ja mieszkałam tylko w południowej części) często zimą jest cieplej niż w Polsce wiosną i ludzie biegają z krutkim rękawem i w japonkach.
    U nas natomiast nie raz widziasłam latem w 30 stopniowy upał maluszki w gondolach ubrane w grube kombinezony i opatulone kocem, a czapeczki to standard nawet w domu. Zresztą z własnego doświadczenia pamiętam jak przyszłam ze swoim trzydniowym synem do kliniki gdzie rodziłam do kontroli i zostałam zjechana przez personel, że dziecko pod kaftanikiem nie miało body. Nie miało, bo moim zdaniem było mu wystarczająco ciepło, ale co ja tam wiem.
    Powiem tylko, że moje dziecko dzięki nieprzegrzewaniu w ogólę nie chorowało przez trzy lata, dopuki nie poszedł do przedszkola w którym nie ma wyjść na podwórko między jesienią a późną wiosną a sale są wiecznie przegrzewane przez co naszpikowane przeróżnymi zarazkami :/

    Odpowiedz
    • Szafeczka 7 listopada, 2015 at 18:49

      „Pamiętajmy tylko, że oni hartują swoje dzieci od urodzenia” – dokładnie ;) Dlatego moje dziecko, było często najcieplej ubrane w promieniu dwóch kilometrów ;)

      Odpowiedz
  • Ania* 6 listopada, 2015 at 22:32

    Witam! Mieszkam w Anglii już parę ładnych lat i zgodzę się, że nie przegrzewają tutaj dzieci. Jak dla mnie to czasami az przeszadzają, zwłaszcza z niemowlakami. Zawsze nie mogę się nadziwić jak widzę noworodka (takiego malutkiego co jeszcze tygodnia nie ma) ubranego lżej niż mama, nóżki, usta sine z zimna a mama nadziwic sie nie moze czemu jej niemowlę płacze. Ale jak to u nich płacze bo to niemowlę to musi płakac. A dzieciaki choruja wszedzie, tutaj tez. Corcia juz mniej, zahartowana po przedszkolu;). Pozdrawiam.

    Odpowiedz
  • Olga 7 listopada, 2015 at 10:42

    Też mieszkamy w Szkocji i taki widok z okna to normalka ;) Dziewczynki chodzą jeszcze bez rajstopek ;)

    Odpowiedz
  • Ewelina 7 listopada, 2015 at 12:26

    Nie przegrzewam dzieci. Niestety w otoczeniu to ja jestem złą matką, bo nie ma czapki, bo kurtka JESZCZE nie zimowa, a mamy październik, przecież ten miesiąc zobowiązuje do puchowych kurtek i welnianych czapek! Nie ważna jest temperatura, ważna jest pora roku! Najbardziej przeraża mnie lato i noworodki w gondolach, kombinezonach i przykryte kocami, gdy temperatura przekracza 30 stopni! A i obowiązkowo czapka non stop przynajmniej do skończenia pierwszego roku życia!

    Odpowiedz
    • BLUE CASHMERE 7 listopada, 2015 at 20:47

      Wiesz, nie mam dzieci ale z bardzo dużym zaciekawieniem przeczytałam ten artykuł i komentarze. Wydaje mi sie że Polce, cokolwiek byś nie robiła to zawsze będziesz złą matką. Wiadomo, wszyscy wszytsko wiedzą lepiej od ciebie, niestety :(

      Odpowiedz
  • Mirosława 7 listopada, 2015 at 14:15

    Bardzo mądry wpis, mnie takie nerwy biorą jak widze te wszystkie dzieci poubierane w październiku w te wszystkie zimowe kurtki, czapki, szaliki, kozaki…przecież jak się zacznie prawdziwa zima to w tedy te dzieci pomarzną no ale wiele matek nadal nie rozumie ,że tylko krzywdę im robią. I nic nie da że dziecko się buntuje i nie chce czapki założyć bo jeszcze lanie dostanie…

    Odpowiedz
  • Aneta 7 listopada, 2015 at 17:08

    Raczej staram się znaleźć złoty środek, chociaż mój syn to taki „gorący typ” jemu zawsze jest ciepło (w przeciwieństwie do mnie, strasznego zmarzlucha). On nawet w zimie biegałby w samym swetrze po śniegu :) Za to prawie w ogóle nie choruje :)

    Odpowiedz
    • megoka 26 lutego, 2016 at 08:51

      Pani Aneto mamy coś wspólnego, ja też jestem zmarzluch i mam syna któremu nigdy nie jest zimno. :) Ja już przestałam szukać złotego środka, co z tego, że ubierałam mu kurtkę jak wracając ze szkoły kurtkę zdjął, więc przestałam walczyć i pozwalam mu decydować. :)

      Odpowiedz
  • Matko Zabawko 7 listopada, 2015 at 18:07

    Bliżej mi do wyspiarskiego ubierania dzieci. Nie bardzo mogę zrozumieć ten PL trend na ubieranie dzieci jak na Sybir. Ile teraz mamy w ciągu dnia 5-8 C? A na ulicy coraz częściej spotykam dzieci w kombinezonach, śpiworkach do wózka. Ciekawe czy przy minusowych temperaturach wyjdą z domu?

    Odpowiedz
  • emilyhome 7 listopada, 2015 at 21:14

    jestem w szoku jak widzę te wszystkie dzieci w zimowych kurtkach, czapach, grubych rękawiczkach.moje dzieci robią na mojej wsi furorę pod względem ubioru;)i nie wiedzieć czemu wszyscy się dziwią, że wcale nie chorują, w przedszkolu 100% frekwencja, jako jedyna!no naprawdę szok;)ja trzymam się swoich zasad i nie zamierzam się nikomu tłumaczyć, ważne, że dzieci mam zdrowe ale jak tam patrzę na te biedne podgrzane dzieci to aż mnie korci żeby pouczyć te mamy i babcie;)

    Odpowiedz
  • Karolina 8 listopada, 2015 at 20:15

    Ja jestem zdecydowanie ZA hartowaniem dzieci. Oczywiście, wszystko w granicach rozsądku. Dzięki temu, że nie przegrzewam mieszkania (utrzymuję temperaturę około 19-20 stopni) i ubieram dzieci odpowiednio do POGODY a nie PORY ROKU, moje maluchy prawie nie chorują. W przeciągu ostatniego roku zdarzyło się im to tylko raz.

    Sprawdź program lojalnościowy IKEA FAMILY!

    Odpowiedz
  • Weronika 8 listopada, 2015 at 20:20

    Przeczytałam ten wpis i zaczęłam się zastanawiać nad tym jak ubieram moje dzieci. I tak przegrzewam je, chodzą w zimowych kurtach i kombinezonach a nie ma mrozu. Co ja robię!? Jutro już tak grubo ich nie ubiorę. Nigdy. A niech babcia sobie pogada! heh :)

    Odpowiedz
    • Ania 8 listopada, 2015 at 20:32

      Kurcze, ja wlasnie tez sobie zdalam sprawe, ze chyba przegrzewam mojego 3 miesiecznego bobasa, bo juz go w kombinezonik i czapke grubsza stroje na dwor.. Tylko jak teraz stopniowo przejsc na ciensze ciuszki? :) plus mi stale jest zimno, wiec nie potrafie ocenic dobrze, jak ubrac maluszka..

      Odpowiedz
    • Ania 8 listopada, 2015 at 20:33

      Kurcze, ja wlasnie tez sobie zdalam sprawe, ze chyba przegrzewam mojego 3 miesiecznego bobasa, bo juz go w kombinezonik i czapke grubsza stroje na dwor.. Tylko jak teraz przejsc na ciensze ciuszki? :) plus mi stale jest zimno, wiec nie potrafie ocenic dobrze, jak ubrac maluszka..

      Odpowiedz
      • Szafeczka 9 listopada, 2015 at 12:00

        Najlepiej stopniowo ;)

        Odpowiedz
      • Betii 9 listopada, 2015 at 21:43

        Zawsze sprawdzałam dłonią ciałko mojej córki na plecach przy szyi ;) tak najlepiej, jak spocone tzn. że za ciepło, jak zimne to wiadomo ;) Zawsze się sprawdzało, moje dziecko nie choruje, lody je cały rok, ale bez rajstopek i na krótki rękawek przy 5 st nie biega ;)
        Pozdrawiam ze Szkocji :-)

        Odpowiedz
  • Agata 9 listopada, 2015 at 11:59

    Mnie te lody na każdym kroku chyba najbardziej rozwaliły… przyjeżdżasz z Polski i co powiesz swojemu dziecku? Czemu tamte dzieci mogą a twoje nie? ;)

    Odpowiedz
  • Asia 9 listopada, 2015 at 13:56

    No ja chyba też moje dzieciaki z lekka przegrzewam… problem z tym, że mi wiecznie zimno (tarczyca), więc ciężko mi ocenić obiektywnie sytuację.
    Poza tym mam ten problem, że mamy bez grzania w mieszkaniu 23-24 stopnie i dzieci są do tego przyzwyczajone. Jak jadą do dziadków u których jest max 19 to mam stresa, że są za cienko ubrani… mam na myśli sporą różnicę dla ich organizmu, szczególnie w nocy.
    Co do lodów, to faktycznie zdrowiej je jeść jesienią zimą i wiosną, niż latem.

    Będę się starała ograniczać ich opatulanie… :/

    Odpowiedz
  • Monika 11 listopada, 2015 at 23:10

    Mieszkam w Uk i jak odwiedzam Polskę w okresie jesienno zimowym zawsze jestem zszokowana. Dzieci niezaleznie od pogody są grubo ubrane,niektóre nawet mają problem ze swobodną zabawą ( ubiór na tak zwaną bardzo grubą cebulę :) ). Często spotykam się również z tym, że temperatura w mieszkaniach wynosi ok 25 stopni C (zdecydowanie za duzo), mieszkanie nie jest wietrzone,bo przecież zimno jest i do tego dziecko w kapciuszkach bo podłoga zimna. Nie będę pisać jak jest tutaj , bo to jasne.
    ps. Bywając w Polsce wielokrotnie słyszałam,że moje dzieci rozchorują się ,bo są za cienko ubrane. Jakież zdziwienie ,gdy odpowiadam ,że w ogóle nie chorują.

    Odpowiedz
  • Żaneta 13 listopada, 2015 at 14:13

    Ja też mieszkam w Danii i tutaj jest podobnie. Jak widzę w Polsce maluchy, które w zimę w spacerówce mają kombinezon a na tym śpiwór to łapie się za głowę. Przecież pod śpiworem też jest ubrane. Takiemu dziecku jest wtedy gorąco. Tutaj dzieci owszem noszą kombinezon w zimę w przedszkolu ale na rajstopy i bluzkę. Jest wygodnie i normalnie ciepło a nie gorąco.
    Teraz byliśmy w Polsce i było nawet mroźno i ja moją puszczałam w leginsach bluzce i kurtce a jak mocno wiało to nakładałam czapę to babcie i inni łapali się za głowe, że dziecku zimno w nóżki? Co? Ja też byłam w sukience i rajstopach i było znośnie a dziecko przecież biega.
    Nie rozumiem niektórych osób ale co się dziwić jak przyjechali do nas z Polski w odwiedziny to było im u nas w mieszkaniu zimno chociaż zawsze mamy około 22 stopie C
    :)

    Odpowiedz
  • Lucyna 13 listopada, 2015 at 15:53

    Pozwolę się nie do końca z tym zgodzić. Listopadowe 8 stopni nie jest takie samo jak wrześniowe. Temperatura o poranku kiedy odprowadzam córkę do przedszkola bywała już bliska zeru. I mimo, że zachowuję rozsądek w ubieraniu, to jestem pewna,że gdybym przy takiej temperaturze nie ubrała jej czapki czy cieplejszej kurtki, to skończyłoby to się przeziębieniem. I tak szczerze, to dzieci tam również chorują, tak samo jak nasze. Uważam, że nie jest to kwestia hartowania, ale genów, predyspozycji i również powietrza i otoczenia.

    Odpowiedz
    • Mel 1 grudnia, 2015 at 00:54

      Zgadzam się. Nie przesadzajmy z tym hartowaniem. Nastała”moda” na rozbieranie dzieci. Mieszkam za granicą i mimo, że klimat jest tu cieplejszy nadal szokuje mnie widok niemowlaków pod koniec października bez czapki i (o zgrozo) boso. Mnie dorosłemu człowiekowi jest zimno a co dopiero maluszkowi. Najgorsze jest to, że większość z tych mam same są opatulone po szyję a takie maleństwo leży w wózku zmarznięte i niemalże fioletowe. Także hartowanie hartowaniem, ale nie popadajmy ze skrajności w skrajność, bo co z tego że dziecko jest „lekko” ubrane, ale jak chwilę pobiega, poszaleje to nie przekonuje mnie ta wizja rozgrzanego ciała wystawionego na zimne powietrze.

      Odpowiedz
  • Active 16 listopada, 2015 at 10:52

    Moim zdaniem na pewno lepiej jest się hartować niż przegrzewać. Przynajmniej odporni będziemy :)

    Odpowiedz
  • Aniula 22 września, 2016 at 13:39

    No dobra, ale jak zacząć hartować? Stopniowo? Nie wiem.jak to ogarnąć, żeby po 1szym dniu mała nie była chora.

    Odpowiedz
  • Zostaw komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

    Zobacz najnowsze wpisy!