by Karolina

12 rzeczy, które zaskoczyły mnie na Sycylii

Podróże - Szafeczka - 17 lipca, 2016

Wyjazd na Sycylię wspominam bardzo miło. To ile przywiozłam wspomnień i ile zrobiliśmy pięknych zdjęć przerosło moje oczekiwania. Mam nadzieję, że na Sycylię kiedyś wrócimy, ale na dzień dzisiejszy czuję, że z tygodniowego wyjazdu wycisnęliśmy najwięcej jak się dało!

Dziś ostatni wpis z naszej włoskiej serii – Co mnie zaskoczyło na Sycylii?

1. Chodników brak, ale pasy dla pieszych są!

Przyznam szczerze, że na początku dość mocno mnie to przeraziło. Na przykład taka droga w Taorminie wzdłuż wybrzeża. Zamiast chodników mamy oddzielone białą linią mniej niż metr przestrzeni dla pieszych. Ciężko się nawet minąć z kimś. Bałam się po prostu o swoje dziecko, ale po dwóch dniach wmawiania sobie, że u nich to normalne, jakoś przezwyciężyłam strach. Co ciekawe co jakiś czas pojawiają się pasy dla pieszych, które na przykład kończą się na murze po przeciwnej stronie ulicy! ;)

2. Pizza to najtańszy obiad na Sycylii!

Trzeba zacząć od tego, że miejscowość, w której byliśmy do najtańszych niestety nie należy… Dlatego ceny w restauracjach mogą czasem odstraszać. Nie jest wielką sztuką wydać 100-130 euro na obiad dla trzyosobowej rodzinki. Jest na szczęście pizza, która jest najtańszym daniem na Sycylii. Ceny? Już od 7 euro, a porcja spokojnie wystarcza dla dwóch osób, o ile nie mają wilczego apetytu :)

3. Przerwy w pracy

Oczywiście wiedziałam o istnieniu przerw w pracy na wzór hiszańskiej sjesty, ale w praktyce ciężko do tego przywyknąć i robi to wrażenie :) Wyobrażacie sobie coś takiego? Siedzisz za biurkiem od 8-9 rano, a tu nagle w południe wstajesz, zamykasz biuro i idziesz się przespać do domu, jesz obiad i wracasz do pracy około 16-17! Nawet część restauracji w typowych dla nas „obiadowych godzinach” jest zamknięta, a samochód mogliśmy oddać kiedy chcemy, ale nie między 12:30 a 16:00 ;)

4. Uwielbiają swój język

Nic dziwnego w sumie, to piękny język! W turystycznych miejscowościach angielski każdy zna, ale raczej tak „a little bit”. Do tego zawsze zaczynają i kończą rozmowy po włosku, gdzie mogą to wtrącają włoskie słowa. Mimo to dogadać można się z łatwością… w większości przypadków ;)

5. Śniadaniem nie pojesz

Co Sycylijczycy jedzą na śniadanie? Zdecydowanie coś lekkiego. Na przykład małego rogalika… no i kawę. Po tygodniu hotelowego śniadania nie mogłam doczekać się wreszcie czegoś konkretnego i… ciepłego! ;)

6. Wszędzie są doniczki!

Dosłownie! I to jakie piękne! Na chodniki nie ma miejsca, ale na 50 doniczek przy ulicy zawsze się znajdzie! Cóż… ma to swój urok, ja byłam oczarowana! Co drugą bym zabrała ze sobą do Polski :)

7. Wszędzie koty i jaszczurki

Sama nie wiem czy więcej tam kotów czy jaszczurek. Co ciekawe wiele kotów wygląda jak rasowe okazy. Piękne! Brałabym jak doniczki ;)

8. Pistacjowy raj!

Okolice Etny to dla fanów pistacji (a do takich należy Adrian) istny raj na ziemi! Wszędzie znajdziemy pistacjowe kremy, ciasteczka, pralinki oraz mortadelę z pistacjami! Muszę powiedzieć, że nie przepadam za tymi orzachami w przetworzonej formie, ale krem z pistacji rozłożył mnie na łopatki! Żałuję, że przywieźliśmy tylko jeden słoiczek, ale jeszcze go gdzieś w Polsce znajdziemy… mam nadzieję!

9. Lody

Wszyscy chociaż raz w życiu słyszeli o słynnych włoskich lodach. Ja w sumie za lodami aż tak nie przepadam. Nie widzę też wielkiej różnicy między sklepowymi, a tymi z najlepszych i najmodniejszych lodziarni… Jednak te włoskie lody mają coś w sobie!  Przyznaję szczerze, to najlepsze lody jakie jadłam w życiu.

10. Trąbienie dobre na wszystko!

Trąbią jak się witają, mijają, ostrzegają że jadą, a nawet gdy Cię przepuszczają przez pasy! Mam wrażenie, że jak nie mają powodu to i tak zatrąbią, bo inaczej jakoś tak niepewnie się czują ;) Po dwóch dniach można się przyzwyczaić, a nawet troszkę tego nam brakowało po powrocie… razem z odgłosami wszechobecnych skuterów ;)

11. Skutery

Na skuterach spotkasz każdego. Dziadka, babcię, pana w garniturze, elegancką panią z pieskiem w plecaku, rodzica z dzieckiem, zakochanych… A że samo prowadzenie przecież jest tak nudne, to przy okazji palą papierosa, rozmawiają przez telefon (w ręce lub wciśnięty do kasku) lub po prostu z pasażerem ;)

12. Mały wybór kawy

Nie mają czego tam szukać miłośnicy wyszukanych kaw. Żadne tam malinowe czy karmelowe latte. Mrożona kawa? Nic z tego. Cafe czyli nasze espresso, cappucino, americano i cafe latte. Na tym najczęściej kończy się menu. Dla mnie najlepsza kawa to taka, w której jest prawie samo mleko, ale dla Adriana to prawdziwy raj. Szybkie espresso przy barze za niecałe 1 euro i dalej w drogę!

Z zaskakujących dla mnie rzeczy, to chyba tyle. Może dopiszecie coś z własnego doświadczenia do naszej listy? :)

_Z1A9726

Karolina: sukienka – Bershka | buty – TK Maxx

Nikola: sukienka – Mouse in A house | sandały i kapelusz – Zara Kids

Udostępnij wpis

19 komentarzy

  • Julia 17 lipca, 2016 at 19:27

    Do Włoch jeżdżę od wielu wielu lat, na Sycylii niestety jeszcze nie byłam :( W tym roku wybrałam się do Toskanii i też jest to piękne miejsce na wakacje :) Co do listy to zaobserwowałam podobne rzeczy. Brak chodnika (tzn. chodnik jest! oddzielony białą linią :p) na drodze pod górkę, pełnej zakrętów… masakra :p Przerwa w pracy dla turystów może być nieco irytująca – przynajmniej kilkakrotnie mi się zdarzyło pojechać do małego miasta, zapomnieć, że jest siesta i nawet na te pyszne włoskie lody nie można było pójść :p Na śniadanie włosi jedzą zwykle rogaliki z dżemem, płatki z mlekiem… Nie wiem czy zauważyliście w marketach całe dział z workami ciastek (ja szczególnie polecam Pan di Stelle albo mulino bianco), właśnie takie ciasteczka plus szklanka mleka to również sposób na śniadanie. A co do kawy, to polscy turyści powinni uważać, moja ciocia raz powiedziała że chcę Latte, kelner pięć razy się pytał czy jest pewna, po czym przyniósł jej szklankę mleka (latte to mleko po włosku :p), oczywiście ciocia udawała, że o to dokładnie jej chodziło :p
    Też uważam, że z Włochami da się dogadać. Bardzo nie lubię tego stereotypu, że Włosi i angielski to dwa różne światy. Znam mnóstwo Włochów, którzy nie dość, że posługują się płynnie angielskim to i francuskim! Nigdy nie miałam problemu dogadania się z Włochem, nawet w małych sklepikach, gdzie sprzedawał pan po siedemdziesiątce. Ale oni sami podchodzą do tego również ze śmiechem. Kiedyś byłam na przedstawieniu, gdzie Włosi opisywali swój kraj i właśnie sami śmiali się z tego, że turyści nigdy nie mogą się z nimi dogadać, bo angielski u nich kiepski :p
    Co do wakacji, serdecznie polecam wam sprawdzoną przeze mnie opcję jaką są Campingi! Hotel moim zdaniem to totalna nuda, a słowo „camping” może na początku budzić nieciekawe skojarzenia. Jednak za granicą wygląda to trochę inaczej. To raczej ośrodki, gdzie normalnie są place zabaw, kompleksy basenowe, plaże, markety, restauracje i mnóstwo atrakcji dla dzieci. Można szukać specjalnie Campingów z animacjami, gdzie ciągle się coś dzieje, dzięki pracującym tam animatorom. Nie wiem czy o tym słyszeliście, ale ja serdecznie polecam np. Lido di Spina Camping Village, Norcenni Girasole Club, Park Albatros i wiele innych. Firmy z których jeździłam to np. Vacansolei, eurocamp, selectcamp <- to tanie firmy, mają do wyboru domki, namioty, namioty bardziej luksusowe… Udane wakacje gwarantowane :D

    Odpowiedz
    • Szafeczka 17 lipca, 2016 at 19:40

      Tak, biała linia zamiast chodnika to mistrzostwo :) Dla mnie hotel to typowa baza wypadowa, gdzie byliśmy w sumie tylko rano i wieczorem. Camping? Nigdy szczerze mówiąc nie próbowałam… ale kto wie, może jeszcze kiedyś… ;)

      Odpowiedz
      • Julia 17 lipca, 2016 at 19:55

        Tylko nie kojarz Campingu z polem, kilkoma przyczepami i toaletami, do których strach wejść. Te, które ci podałam to naprawdę super miejsca. Mój typowy dzień na takim Campingu to zazwyczaj śniadanie, basen – gdzie mnóstwo atrakcji takich jak np aquagym czy hydrobike (rowerek w wodzie :D), później obiad, plaża bądź znów basen, kolacja, a wieczorem mini disco dla najmłodszym, potem animacje – kabarety, musicale, gry i różne zabawy, tańce dla starszych :) Campingi zwykle położone są w mniejszych miejscowościach, ale blisko tych dużych więc można pozwiedzać. Wkręciliśmy mnóstwo znajomych i od lat jeździmy w takie miejsca :)

        Odpowiedz
        • Szafeczka 18 lipca, 2016 at 12:12

          Posprawdzałam i rzeczywiście prezentuje się extra! :D Musimy kiedyś przetestować :))

          Odpowiedz
    • kari 11 grudnia, 2017 at 23:33

      Włoskie wakacje(i nie tylko) to łącznie 2lata pobytu w różnych miejscach (ukochany Rzym, Bolonia, Neapol, Triest i Wenecja).! Zachwycają krajobrazy, architektura, zabytki, kuchnia i ludzie. Kawa…no cóż, musi być mocna i czarna. Miłośnicy starburcksowej lury i wszelkich wynalazków smakowych w Italii nie popiją swoich ulepków z chemicznym posmakiem w tekturowych kubasach, o nie. Co do kempingów typu „turystyczne miasto” z wszelkimi animatorami, atrakcjami „dla dzieciaków”, fryzjerami, kompleksami i drinkami z parasolką, to…zdecydowanie nie polecam nigdy i nikomu. Chyba że ktoś bardzo potrzebuje potem chwalić się w swoim powiecie. Wolę kempingi „normalne”, hotele lub wynajmowane pokoje. A to co najważniejsze, to do każdego wyjazdu trzeba się przygotować, no i być przygotowanym na nieprzewidywalne. To czasem najważniejsza część podróży.

      Odpowiedz
  • Ania 17 lipca, 2016 at 19:53

    Jak zwykle cudowne zdjęcia! :)

    Odpowiedz
  • MartA 17 lipca, 2016 at 19:54

    Jak ja uwielbiam włoskie lody!! Cud, miód, malina :)

    Odpowiedz
  • Tynia 17 lipca, 2016 at 20:01

    Zgadzam się ze śniadaniami! Ja chodziłam zawsze głodna do obiadu :D

    Odpowiedz
  • salusiowo 17 lipca, 2016 at 21:56

    Zgadzam się ze wszystkim.. w ogóle, ta kultura! całkiem inny świat!

    Odpowiedz
  • Suzi skuzi 17 lipca, 2016 at 22:48

    Bywam u siostry w Calabrii i to samo zaobserwowalam, plus dziwi mnie to ich całowanie się na powitanie nawet kilka razy dziennie i za każdym razem jak widziałam mezczyzn/ chłopców spacerujacych pod rękę myślałam, że są innej orientacji ale NIE, oni tak po prostu sobie spaceruja, w Polsce widok nieznany ;) piękne, zdjęcia, Karolina świetną masz figurę mmm

    Odpowiedz
  • Olga 17 lipca, 2016 at 23:24

    Zawsze mnie zachwycał klimat Sycylii, po tym wpisie mam jeszcze większą chęć aby tam pojechać! Zdjęcia bajka!

    Odpowiedz
  • Pati 18 lipca, 2016 at 09:36

    Fajnie sie czyta twoje wrazenia po tygodniowym pobycie :). Sycylijska rzeczywistosc to niestety nie sama kolorowa bajka… trudno w niej zyc, ale optymizm pomaga bardzo. Turystyczny wyjazd jak najbardziej do polecenia… zamieszkanie tam, hmmmm. Ale wracamy tam za 2 tygodnie i tak juz chyba zawsze bedzie, w wielkim szpagacie miedzy poludniem a polnoca.

    Odpowiedz
  • Paulina 18 lipca, 2016 at 12:07

    Powiem jedno – CZAD!

    Odpowiedz
  • Lu 18 lipca, 2016 at 15:32

    Myślę, że tytuł tego postu jest bardzo mylący i zbyt ogólny. Sycylia to ogromna wyspa, a wy zwiedziliście tylko jej niewielki kawałek :)
    Brak chodników? Serio? Też byłam na Sycylii i z czymś takim się nie spotkałam, wręcz przeciwnie- długie, szerokie chodniki, ale za to pasów dla pieszych jak na lekarstwo i bez świateł przejście przez nie było bardzo niebezpieczne. Kawa? Tylko i wyłącznie esspresso! Skąd w ogóle przypuszczenie,że piją tam coś takiego jak latte? ;) Post ok, ale powinniście zmienić tytuł na nie „rzeczy, które zaskoczyły was na Sycylii”, bo to są po prostu uogólnienia, ale np. „rzeczy, które zaskoczyły nas w Taorminie”. Pozdrawiam!

    Odpowiedz
  • Klaudia 19 lipca, 2016 at 10:40

    We Włoszech nie byłam już od kilku lat. Niesamowicie mi się podobają. Ciężko jest oddać na zdjęciach ich urok i klimat, ale Wam się to udało. Muszę w końcu odnowić paszporty i skorzystać z Twoich rad (stron z których korzystasz) i w końcu wyskoczyć gdzieś dalej w tamte rejony :)

    Odpowiedz
  • Anna 22 lipca, 2016 at 15:07

    Po trzech latach we Woszech te różnice są dla mnie coraz mniej wyraźne, inna rzeczywistość staje się normalna. Tym tekstem przypomniałaś mi niektóre, np namalowane pasy hehe. A to co zaskoczyło mnie znajdziesz tutaj :) http://przewodnikpanidomu.pl/5-rzeczy-ktore-zaskoczyly-przyjezdzie-wloch/

    Odpowiedz
  • Zbyszek 1 sierpnia, 2016 at 13:20

    Ja też chcę na wakacje! A że smakoszem kaw nie jestem, to i Sycylia by mi pasowała :D

    Odpowiedz
  • Zostaw komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

    Zobacz najnowsze wpisy!