by Karolina

Sytuacje w których zawodzisz podwójnie

Okiem rodzica - Szafeczka - 11 czerwca, 2015

Dwie sytuacje z zeszłego miesiąca. Inne miejsca i dwie różne rodziny… ale ten sam smutny finał. Zainteresowana? To teraz rusz troszkę wyobraźnią.

Twoje dziecko zgubiło się w parku. Rodzice są wywoływani przez megafon od 10 minut. Do poszukiwań dołącza młodzież bawiąca się w parku i przypadkowi ludzie. W końcu udaje się! Odnajdujecie się i…

To ważny dzień dla Waszej całej rodziny! Pierwszy publiczny występ Waszego dziecka. Oczywiście teatrzyków i przedstawień w przedszkolu było mnóstwo, ale dziś to coś innego. Będzie duża scena i sporo ludzi! Dziecko podekscytowane, chętne do udziału w zabawie… ale sytuacja je przerasta. W trakcie występu gubi się i chce zejść ze sceny. Pomagasz w tym i…

… zaczynasz krzyczeć!
„Jak mogłaś nam to zrobić! Wiesz jaki wstyd nam przyniosłaś?! Nie chcemy Cię widzieć!”. Dziecko zaczyna płakać. W końcu właśnie przeszło bardzo stresującą sytuację, jest zdezorientowane, a do pieca dokładają rodzice, podkręcając nerwową atmosferę! Po prostu się wyżywają…

W jednej z tych sytuacji w uspokojeniu dziecka pomagała osoba spoza rodziny. To ona przytulała i uspokajała. Jak widać najbliżsi nie byli w stanie. Przykre prawda? Mimo iż to sytuacje, które nie zdarzają się zbyt często, to pokazują pewien sposób myślenia niektórych dorosłych…

Przede wszystkim rozmowa
Jestem zwolennikiem rozmów. Uważam że każdy (tak, KAŻDY) spór na linii rodzic-dziecko da się rozwiązać spokojną rozmową. Co osiągamy krzykiem? Pogorszenie i tak skomplikowanej sytuacji.

Czyja wina?
Co więc daje taki krzyk? Przede wszystkim rodzic zrzuca całą winę na dziecko. Nie bierze pod uwagę, że to w ogóle mogła być jego wina. Tylko to właśnie on w większości takich wypadków daje ciała! Masz zapewnić swojemu dziecku poczucie bezpieczeństwa! Taka sytuacja dowodzi tego, że jednak się nie udało. Na dziecko łatwo zrzucić winę i odpowiedzialność. Przecież jak zacznie pyskować, to dostanie karę i przestanie. Koszmar.

To ważne!
Musimy jednak zastanowić się nad tym, jak często korzystamy z tego schematu w codziennym życiu. Nawet w tych pozornie błahych sprawach. Za każdym razem, gdy Twoje dziecko zrobi coś złego, poszukaj najpierw w tym swojej winy, a dopiero po chwili porozmawiajcie na temat zaistniałej sytuacji. I nie krzycz, bo krzyczenie jest głupie i nic nie daje.

A Ty? Cenisz rozmowę czy dajesz się ponieść emocjom? Na pewno masz swoje sposoby! Może komuś pomożesz :)

Udostępnij wpis

26 komentarzy

  • Ania 11 czerwca, 2015 at 20:03

    oj dokładnie! tym bardziej takie sytuacje jak zgubienie dziecka- ok każdemu może się zdarzyć, dzieci są różne, ale ja po dwóch minutach gdy nie widzę córki wpadam w panikę. dziecko moje ma już prawie 7 lat, nigdy się nie zgubiło więc można.
    Druga sprawa ze sceną- cóż rodzice często mają dużo wyższe ambicje niż ich dzieci i nierzadko takie sytuacje się zdarzają. Są też i gorsze, często widzę jak dużą presje na dzieciaki wprowadzają rodzice, bo musisz być najlepszy we wszystkim. W szkole same 6 i 5, dziecko przyniesie 4 i już wyrzuty i uwaga : kary… niestety to temat rzeka.

    Ja niestety też krzyczę (wcale nie jestem z tego dumna), wydaje mi się, że każdemu się zdarzyło, ale sztuką jest podejść do dziecka i powiedzieć przepraszam za moje nerwy. Teraz w ciąży często zdarza mi się podnieść głos zupełnie bez powodu – hormony :), potem te same hormony powodują, że płaczę bo podniosłam głos. :) Mimo wszystko staram się nie krzyczeć a już tym bardziej w sytuacjach stresowych dla dziecka :)

    Popieram Twoje zdanie w 100% :)

    Odpowiedz
    • Szafeczka 11 czerwca, 2015 at 21:37

      Dziękuję Ci za komentarz! To wspaniale, że umiesz się przyznać do tego że zdarza Ci się podnieść głos… ale jeszcze lepsze jest to, że potrafisz przeprosić swoje dziecko! Gratuluję tej sztuki! :)

      Odpowiedz
  • sandra 11 czerwca, 2015 at 20:09

    Oj wiem o czym piszesz- przeżyłam to! Majka zgubiła się w Galerii. NIestety nikt mi ( byłam sama) nie pomógł a to ochroniarz bo nie może zejść ze swojego stanowiska, a to muzyka zbyt głośno- dla mnie to był horror. nie widziałam jej jakieś 15 minut! Pamiętam jedynie bieganie ciągle wokół miejsca w których straciłyśmy się z oczu, powstrzymywanie ryku i łez, działanie pod wpływem adrenaliny. Kiedy zobaczyłam ją jak idzie w moim kierunku z obcą kobietą ( dziękuje że dobrzy ludzie są na świecie jednak) rzuciłam się co przytulania ale w tym momencie mój cały bagaż tłumionych emocji puścił i też zaczęłąm ryczeć i na nią i do niej i z radości i z rozpaczy . Wszystko na raz, ona oczywiśćie też widząc mnie zaczęła płakać ale w sumie skończyło się na przytulasach i dziękowaniu tej kobiecie.
    Na rozmowę przyszedł czas po fakcie, od tej pory mamy zasady których się trzymamy a Majka jako trzylatka ma już pewne przeżycia z autopsji i sama sobie przypomina w różnych sytuacjach ten moment.
    http://www.majciakombinuje.blogspot.com

    Odpowiedz
    • Szafeczka 11 czerwca, 2015 at 21:38

      O rany! Współczuję przeżyć :( To musiało być okropne! Cudownie jednak, że wszystko dobrze się skończyło! Całusy dla Was! :)

      Odpowiedz
  • Agnieszka 11 czerwca, 2015 at 20:40

    Zgadzam się! Powinniśmy nieraz przemyśleć zanim podniesiemy głos na dziecko w takich sytuacjach… ono może to zapamiętać na całe życie!

    Odpowiedz
  • Ola 11 czerwca, 2015 at 20:50

    O Boże! To straszne co piszesz! W głowie mi się nie mieści, że można tak nakrzyczeć na dziecko które się zgubiło lub wystraszyło :((( och jak żal mi tych dzieci!

    Odpowiedz
  • Nela 11 czerwca, 2015 at 21:17

    Potrzebny wpis! Może przemówi niektórym rodzicom do rozumu!

    Pozdrawiam was!

    Odpowiedz
  • Monika 11 czerwca, 2015 at 21:48

    Ja w momentach zdenerwowania przez moje kochane dziecię, liczę do 10 w myślach… takie proste a jednak działa ;)

    Odpowiedz
  • Ewa 11 czerwca, 2015 at 21:51

    Super wpis. Przyznaje, tez czasem tak mam, że nakrzyczę na swoje skarby. Ale staram się zawsze przeprosić za swoje zachowanie.Wiem, że tak nie powinno być, bo jakim prawem my możemy sobie krzyczeć na dzieci, a kiedy ktoś na nas podniesie głos od razu jesteśmy oburzeni, że jak tak można itp. Tak, z ręką na sercu przyznaję, czasem podnoszę głos, ale zaraz po tym jest mi bardzo głupio i naprawdę staram się unikać takiego zachowania wobec dzieci.

    Odpowiedz
    • Szafeczka 12 czerwca, 2015 at 12:28

      Dobrze, że umiesz przyznać się do winy i przeprosić własne dziecko! Gratuluję! :)

      Odpowiedz
  • Milena 12 czerwca, 2015 at 08:35

    Każdemu z nas zdarza się krzyknąć jesteśmy w końcu tylko ludźmi, ale nie wyobrażam sobie krzyczeć na dziecko w takich sytuacjach jakie opisałaś.Przecież te dzieciaki miały wystarczająco dużo stresów jak na ten dzień a tu jeszcze musiały poczuć jak bardzo zawiodły swoich rodziców.Niewyobrażalne.Dzieci to mali ludzie, którzy mają dokładnie te same uczucia co my ale odbierają wszystko podwójnie, więc starajmy się jak najwięcej do nich mówić i dawać dużo miłości a nie przysparzać im dodatkowych stresów.Zawsze miło się Ciebie czyta.Nikola ma super mamę :-) pozdrawiam.

    Odpowiedz
    • Szafeczka 12 czerwca, 2015 at 12:29

      Dokładnie… rodzice zawiedli w obu przypadkach po całości! :(

      Odpowiedz
  • Sara 12 czerwca, 2015 at 08:45

    Znam temat od podszewki młody ma niespełna 4 lata jest bardzo wrażliwym dzieciakiem do tego widzę ze za dużo od siebie sam wymaga, bardzo dużo na jego nerwowość wpłynął fakt ze nie słyszał pewien czas(powikłania po chorobie) i teraz na dobra sprawę dopiero uczy się mówić jest to dla niego strasznie frustrujące chce nam coś powiedzieć i irytuje się tym że go nie rozumiemy znalazłam metodę ze podpowiadamy słowa a on mówi tak albo nie i potem jak juz trafię uczę go na spokojnie danego Słowa i powtarza :) widzę jaki jest ambitny robiąc np zadania przedszkolne źle nakleić nalepki i zaraz się wkurza ze krzywo dla nas to nic a dla niego to bardzo ważna sprawa i to jest piękne. My dorośli nie zdajemy sobie sprawy jak ważne są pewne sprawy dla dziecka i jak ważne są i piękne te małe sprawy. Moja metoda a raczej serce i rozum zawsze mówię synkowi ze jest dla mnie najważniejszy ze nie musi robić wszystkiego jak inni bo robi to na swój wyjątkowy sposób i to nie znaczy ze robi to źle bo robić coś inaczej nie oznacza ano gorzej ani lepiej. Prawda jest taka ze uczę się od swojego dziecka więcej niż on odemnie. Uczymy się razem cierpliwości, zaufania, spokoju, uczymy się jak radzić sobie z agresja, bólem problemem. Jest to nasza ciężka praca ale wpajam małemu ze nie ważne co zrobi i w jak ciężkiej sytuacji będzie musi przyjść powiedzieć i znajdziemy złoty środek. Kiedy coś zepsuje zawsze przychodzi mówi i razem to naprawiamy. Zgadzam się z Tobą i z postem bo najgorsza rzeczą jaką rodzic może zrobić to dołożyć dziecku więcej stresu i wywołać burzę emocji. My jako osoby dorosłe nie raz nie potrafimy sobie poradzić ze stresem a co dopiero dziecko dla którego to 1000 razy trudniejsze.

    Odpowiedz
    • Szafeczka 12 czerwca, 2015 at 12:31

      Aż łezka się w oku zakręciła po przeczytaniu Twojego komentarza! Jesteś wspaniałą mamą! :)

      Odpowiedz
  • Weronika 12 czerwca, 2015 at 12:20

    Jakoś miesiąc temu gdy siedziałam w pubie ze znajomymi (ok. 22:00) podeszła do nas mała dziewczynka, która strasznie płakała i krzyczała, że się zgubiła. Nie potrafiła stwierdzić gdzie siedziała z rodzicami więc zabrałam ją do muzyków żeby nadali komunikat, >dziewczynka w tym momencie dostała ataku paniki< a ja usłyszałam " Pani zaczeka bo ja piosenki nie moge przerwac. Kiedy postanowili powiedziec juz o tej sytuacji, rodzice wołani byli dobre 10minut i nic! A kiedy ich odnalazłam, matka tylko się zaśmiała i poszła sobie. Nawet nie zauwazyla, ze jej dziecka nie ma. Pracowałam w prywatnym przedszkolu i sytuacje z panika u dzieci rozwiazywalam codziennie, ale to co ta dziewczynka przezywala to widzialam pierwszy raz… Sama mamą nie jestem ale od razu przez myśl przeszły mi wszystkie zagrożenia ( ruchliwa ulica po jednej stronie a po drugiej park ze stawem) i co mogło sie wydarzyc gdyby postanowiła wyjsc! A ta kobieta nic, zero większej reakcji :(

    Odpowiedz
    • Szafeczka 12 czerwca, 2015 at 20:41

      To co piszesz jest bardzo smutne i straszne… Niestety ta kobieta nie zasługuje na miano „matki” i nie powinna nią nigdy zostać.

      Odpowiedz
  • Mariola 12 czerwca, 2015 at 15:18

    Nigdy nie byłam w pierwszej sytuacji, ale nigdy nie zrzucilabym winy na dziecko. Córka będąc że mną jest pod moją opieka i ja za nią odpowiadam. Maja też doskonale wie, że ma się pilnować i być na tyle blisko mnie żebym ją widziała. Nigdy nie nakrzyczalabym na nią bo już wystarczającym stresem było zagubienie się.
    W drugiej sytuacji byłam kilkukrotnie, córka boi się publicznych występów, mimo iż ma 7 lat wystąpiła może raz w przedszkolu i może że dwa razy teraz w pierwszej klasie. Nigdy na nią mię krzyczała jeśli już to spokojnie pytałam, zawsze staram się z nią rozmawiać i tłumaczyć. dużo pomogła nam Mai wychowawczyni która dużo z nią rozmawia przed występami, gdyby nie ona córka nie wzięłaby udziału nawet w ślubowaniu.
    Mariola

    Odpowiedz
  • Matko Zabawko 12 czerwca, 2015 at 15:30

    Dobry temat na wpis! Wielu rodziców powinno przeczytać, w szczególności Ci, którzy mają zbyt wielkie ambicje i oczekiwania od dziecka….na siłę chcą zrobić gwiazdy..

    Odpowiedz
  • Martyna 12 czerwca, 2015 at 15:49

    Moja Oliwia ma dopiero 11 miesięcy, i choć sytuacji było sporo, w których to mogłam się na nią zezłościć i okrzyczeć – a to usmarowała mnie kupą, a to pluła na mnie kaszką, a to nie dawała sobie zmienić pieluchy – ZAWSZE mówiłam sobie: stop, przecież to MOJE dziecko! Miałaby usłyszeć pierwszy krzyk na siebie ode mnie?! Będzie na nią krzyczał jeszcze nie jeden człowiek niestety…w szkole, w pracy… JA będę walczyła ze sobą, żeby nigdy to nie nastąpiło.
    Chyba najgorsze jest, kiedy ta najbliższa osoba krzyczy najwięcej, ba! że w ogóle potrafi…

    Uwielbiam rozmawiać. Do tej pory spory rozwiazywałam z mężem :) zawsze rozmową.
    Jeśli będzie odmienność zdań;) z córką to nauczę ją rozmowy, tak jak nauczyła mnie tego właśnie moja mama.

    Przecież rozmowa jest taka prosta?

    Pozdrawiamy!
    Martyna i Oliwia

    Odpowiedz
    • Szafeczka 15 czerwca, 2015 at 14:05

      Niestety rozmowa nie zawsze jest taka prosta jak nam się wydaje… ważne aby się nie poddawać i próbować rozmawiać ;)

      Odpowiedz
  • Aleksandra 13 czerwca, 2015 at 11:00

    Ostatnio widziałam z daleka jak Pani chciała przejść z dziewczyną (około 3 lat) przez jezdnie na pasach, nawet nie trzymała jej za rękę. Dziewczynka nagle zaczęła biec na drugą stronę. Matka gdy ją dogoniła dała jej okropnego klapsa i zaczęła na nią krzyczeć, szarpać… Przecież to malutkie dziecko jeszcze nie wie do końca co jest złe co dobre, dopiero się uczy… Poza tym jak się przechodzi przez jezdnie powinno się trzymać takie dziecko chociażby za rękę. KOSZMAR gdybym była bliżej od razu bym zareagowała, niestety byłam na drugiej stronie jezdni. SUPER WPIS! POZDROWIENIA :) :*

    Odpowiedz
  • Kim :) 13 czerwca, 2015 at 19:29

    Dla mnie [początkującej nauczycielki w przedszkolu] niewyobrażalne jest to, jak taka sytuacja może się odbić na psychice dziecka!!
    Znam przypadek, że prawie 4-letnia dziewczynka podczas występu (tańca z całą grupą) w przedszkolu zaczęła płakać na scenie… szybka reakcja nauczycielek i po minucie dziewczynka była w rękach troskliwego taty. Mimo wszystko przez cały rok bała się występów publicznych i ciągle wspominała to traumatyczne dla niej przeżycie, ale nikt na nią nie naciskał – trafiła do wspaniałej nauczycielki i dopiero PO ROKU odważyła się wystąpić po raz kolejny.
    Co więc czuje dziecko na którego rodzice nakrzyczą? Obrażą się? Jak ono poradzi sobie z taką sytuacją?

    Odpowiedz
    • Szafeczka 15 czerwca, 2015 at 14:06

      Niestety rodzice często zapominają o tym, że dziecko jest dużo bardziej wrażliwe i podatne na krytykę niż dorośli… Tak jakby nigdy nie byli dziećmi…

      Odpowiedz
  • BubuSklep 15 czerwca, 2015 at 12:36

    Niestety jesteśmy tylko ludźmi…. i często wybuchamy o byle co. Niestety to się bardzo źle odbija na wychowaniu naszych dzieci. Wiele rodziców nie dostrzega, że problem nie tkwi w dziecku tylko w nas samych.

    Odpowiedz
    • Szafeczka 15 czerwca, 2015 at 14:07

      Też tak uważam! Każdy rodzic powinien najpierw poszukać winy u siebie a później u dziecka.

      Odpowiedz

    Zostaw komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

    Zobacz najnowsze wpisy!