Pół służbowo, pół nie, ale myślami ostatnio byliśmy raczej w cieplejszych rejonach Europy. Raz sprawdzaliśmy loty do Włoch, później do Hiszpanii, planowanie wyprawy, dogrywanie kalendarza… i wtedy pomysł – jedziemy do Szczawnicy. Po co? Na Trzy Korony! Ja wszystko rozumiem, góry nawet lubię, pogoda na wycieczki idealna, ale gdzie to z rozgrzanych południowych plaż do wspinaczki lasem przez ponad dwie godziny w jedną stronę? Na szczęście ta chwila wahania nie trwała dłużej niż 5 minut. Szybkie pakowanie, bo na takie wyjazdy to mogę się przygotowywać z zamkniętymi oczami i ruszamy!
Po przyjeździe, szybkim przepakowaniu i skromnym obiedzie, wyruszyliśmy w drogę na Trzy Korony. Jak się szybko okazało, szlak na szczyt nie należy do najprostszych. Tak naprawdę już po kilku minutach zaczyna się całkiem konkretne podejście. Momentami droga jest bardzo stroma, więc wypad z wózkiem czy bardzo małym dzieckiem zdecydowanie odpada. Babcia nie wierzyła, że N. da radę, my jednak po zeszłorocznej wyprawie do Morskiego Oka wiedzieliśmy, że się uda!
Drogę rozpoczęliśmy w Krościenku, a gdy zobaczyłam początek trasy miała ochotę zawrócić! Po 20 min drogi pod MEGA wysoką górę, wreszcie rozpoczęły się piękne, cudowne, wręcz bajeczne łąki! To zdecydowanie jeden z piękniejszych widoków, dla których było warto wspinać się pod górę. Później mamy na przemian pod górę i mocno pod górę. Plusem jest to, że większość trasy idziemy albo przez bajeczne łąki albo przez las, gdzie cudownie śpiewają ptaki.
Uwaga na małe ptaszki, które zlewają się z podłożem, a gdy sie do nich zbliżasz one nagle odfruwają! Ze dwa razy prawie zeszłam na zawał! Taki ze mnie „chojrak”… Nazwaliśmy je „ptaszki-straszki” :)
Gdy wreszcie dotrzemy do celu, musimy mieć przy sobie 5 zł na bilet wstępu (2,5 zł ulgowy). Nie zapomnijcie o tym, bo szkoda byłoby nie wejść na sam szczyt. Później drabinkami na samą górę i jest! Piękny widok, dla którego warto było nabawić się zakwasów. Z resztą sami oceńcie:
Wreszcie możemy zacząć wracać. Mimo iż wcześniej momentami marzyłam o tym, aby schodzić, okazało się, że schodzenie jest gorsze niż wspinanie się pod górę. Warto mieć naprawdę wygodne buty! Jeszcze przez 3 dni pamiętałam wyprawę na Trzy Korony, ból łydek i ud nie dawał zapomnieć, ale warto było :)
W Szczawnicy spędziliśmy trzy cudowne dni! W następnym wpisie pokażę Wam resztę ;)
PS Kto był na Trzech Koronach?
35 komentarzy
Jakie widoki! Piękne zdjęcia! ☺
Dziękuję :)
Byłam tam z mężem rok temu i muszę przyznać, że to jedna z piękniejszych naszych górskich wypraw :) Polecam!
W tym roku zamierzamy się tam wybrać! Dzięki za wpis Kochana!
Nie ma za co :)
Byłam na Trzech Koronach kilka lat temu i bardzo dobrze to wspominam! Faktycznie schodzenie było nawet trudniejsze niż wchodzenie ale warto było :) Dziękuję za ten wpis, bo mogłam sobie przypomnieć te piękne widoki!
PS. Czy Was też lekko zszokował Pan, który stał na samym szczycie z kasą fiskalną? ;)
A ja Ci dziękuję za miłe słowo :)
Pewnie by zszokował, ale Adrian zawsze przygotowany na każdą wycieczkę i przeczytał wcześniej :D
Wspinaczki górskie sa lepsze na uda i pośladki, niz niejedna płyta z ćwiczeniami fitness :D a tu jeszcze miałas schody :D
Podziwiam Nikole, że dała radę. Byłam w Pieninach kilka razy. To moje ukochane góry ale na Trzy Korony wychodziłam tylko raz. To było w szkole średniej i pamiętam, że miałam dość. Łatwiejsza jest Sokolica. W Pieninach jest mnóstwo pięknych miejsc, np. Wąwóz Homole.
Wąwóz niestety zobaczymy następnym razem… a szkoda :(
Piękne zdjęcia, pod koniec czerwca wybieramy się do Szczawnicy- zatem Trzy Korony napewno zdobędziemy!!!Czekam z niecierpilowścią na kolejny wpis z wycieczki,napisz proszę co udało Wam się zwiedzić.!
Niestety przez zakwasy i pogodę w kratkę nie udało nam się zwiedzić wszystkiego :( Drugi wpis pojawi się pewnie w środę :)
Warto robić wszystko, aby dziecko pokochało aktywność fizyczną, a tym bardziej góry ;) mnie martwi to, ze sierpiowe gory beda moimi ostatnimi na jakis czas :D
A czemu tak? :)
Byłam na Trzech Koronach ! ✌ Pamiętam, że było świetnie. Mam takie pytanie – Przerabiacie w czymś zdjęcia? Bo są już takie śliczne *.*
Super post, pozdrawiam :*
Dziękujemy :) Zdjęcia obrabiane są w Photoshopie i Lightroomie :)
Nie rozumiem dlaczego niektórzy dorośli wątpią w takich sytuacjach w możliwości dzieci :) Niejednokrotnie udowadniają że są sporo sprawniejsze od niejednego dorosłego! Sama na trzy korony wchodziłam mając ok 10 lat razem z tatą i uwaga 4 letnim bratem :) Dla dzieciaków nie ma rzeczy niemożliwych. No chyba że całe dnie spędzają przed telewizorem zajadając chipsy. Ale mając taką mamę Nikola nie może narzekać na nudę :) Pozdrawiam :)
Może dlatego, że nie jeden rodzic, który nie ma na co dzień ruchu – będzie miał problem z wejściem. A jeśli on będzie miał, to zakłada że dziecko również nie da rady :)
A najlepsze w tym wszystkim jest to, że dzieci nie mają zakwasów! To tylko my umieramy na drugi dzień ;)
A ja polecam Błędne skały, oraz Szczeliniec Wielki,w sam raz dla dzieci!:-)
Dzięki! :)
Moja córka mając nie całe 5 lat zdobyła kilka 1,5 tysiecznikow w Tatrach. Wyprawy całodniowe. Plecaki wypchane po brzegu ubraniami na zmianę,kanapkami i przekaskami. Sama dzielnie mówiła swój plecak. Towarzyszyła mam w wyprawach też wtedy drugą córką – miała ponad rok i też zdobyla 1,5 tysieczniki tyle że niesiona w ergonomicznym nosidle. Więc wszystko to kwestia organizacji i chęci. Trzy korony dopiero przed nami :)
super. Wielu ludzi mowi korzystaj poki nie masz dzieci , bo potem to już tylko w domu się siedzi. A tu proszę – z małym rocznym dzieckiem można jechać w góry. Widac checi się liczą.
Brawo Marta! :)
ha ha mała podróżniczka;<3
Mam rodzinę w Krościenku- dlatego znam o ueielbiam tam wracać.. mam nadzieję, że byliście Na spływów Dunajca – na instagramie Wam pisałam.
Piękne zdjęcia.
Niestety na drugi dzień lało i uciekliśmy na Słowację :( Następnym razem się uda! :)
Podziwiam Cię !
U nas Alek jeszcze trochę za mały na takie wyprawy, pamiętam „spacer” nad Morskie Oko …. oj jeszcze musi podrosnąć ;)
A ile ma synek? :)
To następnym razem polecam Wam Sokolicę! Warto również z Sokolicy wybrać się na Trzy Korony trasą eksponowaną. A będąc w Krościenku, czy też Szczawnicy wypożyczyć rowery i przejechać się Drogą Pienińską na Słowację. Rowery później można zostawić w Sromowcach i np. Spłynąć przełom Dunajca pontonem (tzw. rafting) lub z Flisakami.
Piękne zdjęcia. :)
Mam młodszą siostrę i w niektórych momentach patrząc na nie czułam niepokój, że Nikola wypadnie, poprzez barierki. Musicie mieć do niej mega zaufanie i być czujni;)
Pozdrawiam!
Tam raczej nie da się wypaść nieświadomie :)
co za widoki! koniecznie muszę się tam wybrać!
http://drewnianeokulary.blog.pl/
My w tym roku spędzamy wakacje w Sczawnicy
planujemy wyjść na Trzy Korony z trójką dzieci 6-latką, 4-latkiem i 8 miesięczną kruszyną trzymajcie kciuki żeby nam się udało
My właśnie jedziemy do Szczawinicy na tydzień z Trójką Wspaniałych 9-latkiem i dwojgiem 5-latków. W planach mamy Trzy Korony przez Sokolicę, Wąwóz Homole do Wysokiej, Czerwony Klasztor i Przechybę (ale to już w drugą stronę -Beskid sądecki). Plan jest, że Dzieci dadzą radę i my też :)
*Przehybę