by Karolina

Zabrałam córkę na wagary do Włoch! Dlaczego?

Podróże - Szafeczka - 4 lipca, 2016

Przy okazji naszego wyjazdu (już prawie) wakacyjnego, pojawiły się pytania o nieobecności córki w szkole. Dlatego w tym wpisie rozprawię się z tematem absencji szkolnych, wagarów i innych nieobecności.

Po pierwsze, nieobecności mojej córki nie odbiegają ilością od większości rówieśników. Ot różnica taka, że raz na jakiś czas zdarzy się nam tydzień bez szkoły spowodowany wyjazdem, a nie tradycyjnie, chorobą. Mam nadzieję, że córka „wychorowała” się, gdy była mała, bo teraz te wszystkie choróbska omijają nas szerokim łukiem z powodzeniem już od paru ładnych lat (odpukać, aby tak zostało!)

Po drugie, jestem takiego zdania, że o ile nie jest to klasa maturalna (czy z innym ważnym egzaminem), to taka wycieczka może tylko dać więcej! Przecież tydzień spędzony w innym kraju (czy chociaż mieście) na poznawaniu innej kultury, kuchni, historii, to 100 razy lepsza opcja niż siedzenie w szkole! Oczywiście o ile mówimy tu o rozsądnych proporcjach!
Wagary (takie samodzielne) to okropna sprawa i nasza w tym głowa, aby dziecko nas nie okłamywało… ile bym dała, aby za parę lat, w sytuacji gdy córka będzie obawiała się jakiegoś egzaminu, przyszła do mnie z tym kłopotem, zamiast wybrać wagary. Czy tak będzie? Zobaczymy, czas pokaże…

Po trzecie, przy okazji pisania tego wpisu przypomniało mi się, gdy mój kolega w gimnazjzum wyjechał na dwa tygodnie do Indii z rodzicami i to w samym środku roku szkolnego. Co na to wychowawczyni? Zamieniła całą lekcję matematyki na opowiadania kolegii z tamtego kraju. Wierzę, że ta wycieczka dała mu więcej niż dwa tygodnie w szkole. Myślę, że każdy się z mną zgodzi. I właśnie takie wagary mam na myśli!

Po czwarte, nigdy nie zabrałabym córki na wagary do centrum handlowego czy zostawiła w domu, aby oglądała bajki! Nigdy! I bardzo nie podoba mi się to, że niektórzy nasze wycieczki krajoznawcze porównują do takich właśnie wagarów.

Po piąte, zawsze zabieramy ze sobą książki, które córa z miłą chęcią czyta podczas jazdy. Najczęściej są to lektury. I co powiecie na takie wagary? Straszne, prawda? ;)

Po szóste, ile ja bym dała kiedyś za takie wagary… chociaż jednodniowe…

_Z1A7419 _Z1A7239 _Z1A7260 _Z1A7469 _Z1A7473 _Z1A7129 _Z1A7480 _Z1A7198 _Z1A7141

Powyżej możecie zobaczyć zdjęcia z dwóch miasteczek: Forza d’Agrò i Savoca – miejsc, w których był kręcony „Ojciec Chrzestny”. Być tam i poczuć chociaż przez chwilę klimat filmu, to było jedno z moich marzeń! Wspominałam już, że jestem ogromnym kinomaniakiem, prawda? :) Teraz czas wyznaczyć nowy cel. Może Nowa Zelandia? :)

Karolina: Kombinezon – Butik | Buty – Wojas

Nikola: Koszulka, sandały – Zara Kids | Spódnica – Mouse in A house

Udostępnij wpis

32 komentarze

  • Olaaa 4 lipca, 2016 at 20:33

    Wagary pod koniec roku szkolnego to troszkę co innego… Miałam kolege, który omijał szkołę, rodzice pozwalali mu powagarować. Skończyło się tym, że nie nauczył się odpowiedzialności. teraz ma 25lat – nie uczy się, nie pracuje… siedzi w domu.

    Odpowiedz
    • Szafeczka 4 lipca, 2016 at 20:35

      Nie ważne czy to tydzień pod koniec roku szkolnego, czy w środku… Ważne jak się ten czas spędza i z kim! Co innego pozwolić dziecku wagarować a co innego zając mu czas i przy tym edukować.

      Odpowiedz
  • Aneta 4 lipca, 2016 at 20:48

    Rany, jak ja Wam zazdroszczę tej pięknej Sycylii :) Jestem ogromną fanką „Ojca Chrzestnego” i również mam nadzieję kiedyś odwiedzić te miejsca.
    W sprawie Waszych „wagarów” uważam, że od czasu do czasu, nie dość, że nie zaszkodzą to jeszcze mogą wiele nauczyć :) Akurat w tym czasie też zabraliśmy naszego 9-letniego syna na takie tygodniowe wagary tylko, że nad polskie morze. To był dla cudownie spędzony czas we trójkę, akurat był nam on bardzo potrzebny po ostatnim stresującym miesiącu. Pozdrawiam :)

    Odpowiedz
    • Szafeczka 5 lipca, 2016 at 11:05

      Mam nadzieję, ż wypoczęliście i naładowaliście akumulatory ;) Życzę Ci abyś również odwiedziła te wszystkie miejsca ;)

      Odpowiedz
  • E. 4 lipca, 2016 at 20:50

    Moi rodzice zabrali mnie w tym roku na takie wagary… Ostatni tydzień szkoły spędziłam w Grecji, na wyspie Rodos! Taka tylko różnicą że ja jestem w 2 klasie liceum :P I jestem pewna że przez ten tydzień zobaczyłam i nauczyłam się więcej niż w szkole – gdzie (jak się dowiedziałam) na każdej lekcji albo oglądali filmy albo siedzieli i się nudzili. ;)

    Odpowiedz
  • Aleksandra 4 lipca, 2016 at 21:03

    Można wiedzieć skąd jest ten śliczny kombinezon i buty? :D

    Odpowiedz
  • moniamatuszak 4 lipca, 2016 at 21:04

    Przecudne zdjęcia ! Zresztą jak zawsze ! *.* W jakimś programie je obrabiacie, czy nie ? Pozdrawiam Was :*

    Odpowiedz
    • Szafeczka 6 lipca, 2016 at 18:46

      Dziękujemy :) Zdjęcia obrabiane w Adobe Lightroom i Photoshop :)

      Odpowiedz
  • salusiowo 4 lipca, 2016 at 21:43

    Ludzie piszą tak z czystej zazdrości!! Ja oczywiście też wam zazdroszczę tej wyprawy!! – Jednak zdrowo!
    Popierają wasze zdanie odnośnie takowych wagarów!! Dziecko uczy się i to… masakryczny dużo!!

    Odpowiedz
  • ulalafiufiu 4 lipca, 2016 at 23:36

    Piękne zdjęcia! Idea też wspaniała. :) Będę też tak działać! A co! : ) Dzięki za inspirację!

    Odpowiedz
  • Martyna 5 lipca, 2016 at 09:07

    kiedyś, w piątej klasie podstawówki, moi rodzice zabrali mnie i mojego brata na dwa tygodnie do Kanady. były to dwa ostatnie tygodnie roku szkolnego, tak ze wracalismy w dniu w ktorym bylo rozdanie swiadectw. moja mama chciala byc bardzo uczciwa, wiec powiedziala wychowawczyni co i jak dokladnie, ze jedziemy na wakacje, blablabla. ona stwierdzila ze koniecznie musze wszystko nadrobic i powiedziec wszystkim nauczycielom. no wiec powiedzialam. i gdy wrocilam do szosej klasy, niewazne czy to byla cala klasa czy noe rozumialam jednego zadania, pani z matematyki juz do konca mowila 'no ale tak to jest jak sie wyjzedza na wakacje w ciagu roku szkolnego’. i wiele, wiele gorszych porownan. po prostu nabijala sie ze mnie, ze wrocilismy pewnie tylko bo wiza sie skonczyla (byla glucha na haslo ze tam nie trzeba wizy jak tylko na wakacje do chyba pol roku). ogolnie strasznie mnie zniechecila do matematyki. a tak w ogole, nauczycielka. byla straszna, stara krowa i czesto wyzywala sie na jednym chlopaku ktory nie umial sie bronic, taki kujonek jakby, na przerwach caly czas czytal o GB co bylo jego pasja, a ona mowila rzeczy typu 'mamusia musi cie pieluszke zmieniac’ 'idioto po co ty w ogole chodzisz do szkoly’ czesto doprowadzajac go do placzu. ale wracajac, my teraz zawsze jak wyjezdzamy na takie wakacje to juz nigdy nie mowimy ze jedziemy, tylko a to ze chorzy, slub, pogrzeb, cokolwiek (:

    Odpowiedz
    • magda 5 lipca, 2016 at 10:31

      po prostu zazdroscila ze pojechaliście, a ona z nauczycielskiej pensji w zyciu tam nie pojedzie

      Odpowiedz
      • Szafeczka 5 lipca, 2016 at 11:07

        O rany… aż w głowie się nie mieści, że to pedagog mówił…

        Odpowiedz
  • Chwytając-chwile.pl 5 lipca, 2016 at 09:48

    Wagary z rozsądkiem czemu nie! chociaż słyszałam, że na lotniskach w Niemczech są kontrole w tygodniu czy nawet w piatek w godzinach szkolnych i wyłapują takie rodziny i jest chyba dość nieprzyjemnie…

    Odpowiedz
    • Szafeczka 5 lipca, 2016 at 11:08

      Już wiemy gdzie nie lecieć w czasie trwania roku szkolnego :)

      Odpowiedz
  • Andżela 5 lipca, 2016 at 10:00

    Ja bym się nie przejmowała takimi opiniami każdy wychowuje dzieci według swojego stylu. Jedni wezmą dzieci na tzw wagary inni nie i jak dla mnie ani jedno ani drugie nie podlega ocenianiu czy przekonywaniu do swojej racji ;-)

    Odpowiedz
  • magda 5 lipca, 2016 at 10:29

    Bo podroze kształcą najbardziej, i to swieta prawda!!!! Ja akurat lubie wyjezdzac za granice i te wyjazdy nauczyly mnie więcej jezyka niż wszystkie lekcje, więcej georafii tam poznałam, niż na lekcjach. Wiecej pamiętam z wyjazdow z niż z lekcje. A jaka przyjemnosc

    Odpowiedz
  • Iza 5 lipca, 2016 at 11:38

    A ja uważam ze jednak jest różnica czy to koniec czy środek roku szkolnego, kiedy jest sporo nauki. Dużo zależy od dziecka. Chociaż jeszcze mamą nie jestem, to na pewno jestem jak najbardziej za takimi „wagarami”. Dużo jednak zależy od dziecka, dla jednego tydzień bez szkoły w środku roku szkolnego to nic takiego, a inne bedzie musiało poświecić dużo więcej czasu żeby to nadrobić. Dzieci sa rożne i stad tez rożne opinie rodziców na temat opuszczania szkoły. Skoro twojej córce to służy to dlaczego z tego rezygnować? :) pozdrawiam

    Odpowiedz
  • Ania* 5 lipca, 2016 at 13:16

    Witam! Wypowiem się jako siostra nauczycielki w klasach 4-6. Będzie to spojrzenie na sprawę z drugiej strony :). Siostra nie lubi jak rodzice zabierają dzieci w ciągu roku szkolnego, często dzieci wracają rozleniwione, są wybite, często siostra musi poświęcić lekcję, żeby wagarowicza wprowadzić w temat lekcji, (przecież na wakacjach nie ma czasu na takie „glupoty” jak polski ;)a na tym juz cierpi cala klasa, rodzice maja pretensję, wymagają, żeby przełorzyla kartkówke czy sprawdzian bo ich dziecko bylo na wakacach i nie miało czasu na naukę :). O wypracowaniach itp,itd juz nie wspomne :).
    Nie wiem jak w innych szkołach ale u siostry w czasie ferii, wolnych dni w szkole nauczyciele mają dyzury, bo rodzice wykorzystaja swój urlop w ciągu roku szkolnego a juz o opiece nad dziećmi w ciagu ferii niech sie szkoła martwi bo co oni maja zrobic jak nie maja urlopu. A szkoła musi zorganizowac opieke. Takze to nie jest tak ze nauczyciele maja wolne tak jak dzieci, siostra czesto idzie zaraz po swietach bozego narodzenia do pracy bo ma dyzur w szkole. Niestety czesto siedza dzieci opalone w czasie wakacji przed swietam czy feriami zimowymi :)).
    U Was jest inna sytuacja bo córcia jest jeszcze mała, ale wiem ze może to po prostu wkurzać :)). I zeby nie było sama gościłam u siebie chrześniaczkę w ostatnim tygodniu roku szkolnego :)).
    Pozdrawiam .
    Zdjęcia jak zwykle piękne, już wiadomo coś o szkoleniach u Twojego męża?

    Odpowiedz
    • Szafeczka 8 lipca, 2016 at 09:39

      Cóż… poganiam go i poganiam! Mam nadzieję, że to kwestia dni :)

      Odpowiedz
  • AgataF 5 lipca, 2016 at 13:40

    Co do wagarów to przyznaję Ci rację :)
    Muszę jeszcze napisać, że jestem zauroczona zdjęciami. Zapierają dech i pokazują najprawdziwsze piękno – i Włoch i Was :)

    Odpowiedz
  • miss amelia 5 lipca, 2016 at 18:48

    Jestem jak najbardziej za tego typu wagarami a dodam tylko ze mamy pelna aprobate nauczycieli na wagary dzieci (starsza corka za rok konczy srednia szkole, mlodsza dopiero zaczela w tym roku edukacje). Moze dlatego ze nasze dzieciaki wracaja z tego rodzaju wypraw z ogromna dawka nowej wiedzy i umiejetnosci ktore pozniej umieja wykorzystac w szkole. Umiejetnie wykorzystany czas dodatkowych „wakacji ” przynosi wieksze korzysci niz czas spedzony w szkolnej lawie.

    na koniec tylko przytocze sentencje z ktora sie calkowicie zgadzam

    „Świat jest jak wielka księga – kto nie podróżuje, ten czyta jakby tylko jedną stronę”
    – Św. Augustyn

    wiec pokazujmy swiat dzieciom w kazdym mozliwym momencie

    Odpowiedz
  • nakolkach.com 6 lipca, 2016 at 12:22

    Jak tak wagarujecie to ja zazdroszczę :-) PS Piękne zdjęcia !

    Odpowiedz
  • Marta 15 lipca, 2016 at 12:39

    Jak już pisalam-ale chyba usunięto mój komentarz-istnieje obowiązek szkolny i nauczyciel nie musi usprawiedliwić takiej nieobecności. W UK sa kary finansowe gdy dziecko opuszcza szkole a nie ma usprawiedliwienia od lekarza. W Polsce natomiast rodzice myślą, ze im wszystko wolno. Gdy dziecko ma zaległości czy wraca na sprawdzian-pretensje do szkoły, bo przecież było na wakacjach?paranoja .

    Odpowiedz
    • Paulina 25 września, 2016 at 01:51

      w UK sa kary finansowe to fakt, ale i tak ludzie decyduja sie zabierac dzieci na wakacje w trakcie roku szkolnego ;)

      Odpowiedz
  • Zuzia 6 sierpnia, 2016 at 08:47

    Czytając te „umoralniające” komentarze robi mi się niedobrze… Tydzień w szkole można nadrobić bez problemu… Poza tym to był koniec roku i myślę, że gdyby w szkole były jakieś super ważne rzeczy, to Karolina nie zrobiłaby dziecku wagarów. Ludzie wyluzujcie… To nie jest wasza córka.

    Odpowiedz
  • Karolina 24 września, 2016 at 19:21

    A ja jestem jak najbradziej za, ale nie am takiej mozliwości. Mieszkam a UK i jeśli dziecko nie jest chore i nie przynisie sie zaświadczenia od lekarza to za jeden dzień trzeba płacic 50 funtów. Koleżance pomyliły sie terminy ferii wiosennych i wysłałą córke na obóz na 2tyg do Norwegii. Musiałą zapłącic 700 funtów kary a i tak bardziej jej sie to opłacało od zmiany daty wyjazdu czy zrezygnowania z niego. W sumie mamy tutaj co 3 miesiaće dwa tygodnie wolnego więc można znależc na takie mini wakacje czas.
    Popierajmy rozwój dzieci!

    Odpowiedz
  • Zostaw komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

    Zobacz najnowsze wpisy!