by Karolina

Jak zmienić zwykły spacer w zimową przygodę?

Konkurs, Okiem rodzica - Szafeczka - 22 grudnia, 2016

Opowiem Ci dziś w jaki sposób zamieniliśmy zwykły spacer po lesie w zimową przygodę. Jesteś ciekawa? Zapraszam :)

Przy okazji testów Opla wybraliśmy się na wycieczkę w góry. Jako iż Tatry i Bieszczady mamy już zaliczone, to postawiliśmy na coś nowego. Ruszyliśmy na zachód! I o ile zawsze wszystkie wyjazdy mamy dość dobrze zaplanowane, tutaj postawiliśmy na żywioł… i to nie był dobry pomysł. Połączenie małej ilości czasu i zróżnicowanej pogody, zmusiło nas jako rodziców, do wykrzesania z siebie wszelkich pokładów kreatywności… aby uratować ten weekend.

Ok, może troszkę dramatyzuję. Sam wyjazd na weekend z miasta to już jest coś. Jednak przygotowaliśmy się na wycieczki, wyprawy, przygodę… a w praktyce wyszło troszkę inaczej. Przyjechaliśmy późno w piątek, a wracać musieliśmy wcześnie w niedzielę.

Śnieg, las, śnieg, las…

Z okna naszego pokoju mieliśmy piękny widok! Dla nas mieszczuchów, wyjątkowy. Na górę, na las, na zamarzający strumyk w oddali. Jednak jeździć nie mieliśmy na czym i gdzie, na szlak za późno, a na siedzenie w pokoju nie mieliśmy totalnie ochoty. Wybraliśmy się zatem na spacer. Z opcji była wycieczka w las… i w las. Co wybrać? ;)

Gdy już nacieszyliśmy się śniegiem, zamarzającym górskim potokiem i chowającymi się w białym puchu szyszkami… córce się znudziło. I co zrobić?

Chcesz to możesz tu zostać, my idziemy dalej

To jest ten moment, gdy wszystko zależy od rodzica, jego chęci i pomysłowości! Tyle możliwości! Możemy wrócić i schować się pod ciepłym kocem, brzdękać na ukulele i popijać ciepłe kakao. Możemy też powiedzieć „nie marudź” i ewentualnie postraszyć „chcesz to możesz tu zostać, my idziemy dalej”. Ale co gdyby ze zwykłego spaceru zrobić coś więcej? Nam się udało! Chcesz wiedzieć jak?

Syberyjska przygoda

Obserwując powoli spadające morale, Adrian wpadł na pomysł. Zobaczył że wzdłuż naszych śladów biegną jakieś „kociopodobne” ślady łap. Córka w moment podchwyciła ten temat  i zaczęło się wielkie tropienie dzikiego zwierza!

Przedzieranie się przez gałęzie, przeskakiwanie powalonych drzew i rozbijanie tymczasowych obozów aby napić się ciepłej herbaty z termosu. Taka przygoda – z niczego! Na koniec, gdy ślady zaczęły prowadzić nas z powrotem w dół zbocza, już prawie na w końcu, znaleźliśmy tego dzikiego zwierza! Okazał się nim śliczny rudy kot, niczym Garfield, który w przeciwieństwie do tego z bajki, nic tylko chciał się z nami bawić!

Co wybrałoby Twoje dziecko?

I teraz pomyśl, czy lepiej ciągnąć na siłę dziecko za sobą i oczekiwać, że będzie to miły spacer, czy może ruszyć głową, wysilić się troszkę i stworzyć nie tylko fajny spacer, ale prawdziwą przygodę, która zostanie w naszych wspomnieniach na długo… Pamiętaj, rodzice mają moc, a dzieci tylko czekają na naszą inicjatywę!

Konkurs

Mam dla Was coś, co ułatwi zimowe spacery. Dziecięce buty* prosto z mroźnej Kanady, prosto od specjalistów w sprawach zmagania się ze śniegiem, firmy Kamik.

Co musisz zrobić, aby wygrać?

Opisz krótko jedną zabawę, którą jesteś w stanie „zrobić z niczego”. Najciekawszy komentarz nagrodzę :) Na zgłoszenia czekam do 29.12.2016. Powodzenia!

*jedna para, model do wyboru z:  Waterbug 5G Berry, Waterbug 5G Dark Navy, Bombshell Black, Ice Pop 2 Red, Carver 2 Navy, Stance Navy/Magenta, Stance Black, Leaf Black.

Druga para do wygrania na FB!

Wynik

Dziękuję bardzo za wszystkie pomysły na zabawę z niczego! Tą którą na 100% wykorzystam w wakacje, jest zabawa z kamyczkami od Moniki :) Zwyciężczyni serdecznie gratuluję!

„W naszym przypadku zabawa zdarzyła się przypadkiem i niechcący…! Taka zabawa z niczego, z tego co pod ręką, a właściwie to z kamyków. Wymyśliłam ją będąc na spacerze z 4-letnią córką i 2-letnim synkiem. Siedzieliśmy na pniu drzewa wpatrując się w kaczki pływające po niewielkim jeziorku kiedy ja co chwile mówiłam do dzieci: „Proszę mi przynieść kamień, który wygląda jak…” i tu padało szereg żądań: chmurka, gałązka, motylek, piesek, miseczka, papuga, itp. Brzeg był bardzo kamienisty, a zabawa wciągnęła dzieci bez reszty :) Od tamtej pory ta zabawa stała się ich ulubioną!”

Nikola: buty – Kamik Bombshell Black | Kurtka – Mango Kids | Szalik – Zara Kids

Karolina: buty – Kamik Haley | Kurtka – Stradivarius

PS POnieważ to wpis fototgraficzny, zapraszam gorąco do naszej grupy na FB -> Poradnia Fotograficzna :)

Udostępnij wpis

28 komentarzy

  • Ania 22 grudnia, 2016 at 19:03

    Z moim dwulatkiem uskuteczniamy zabawy z wodą. Wystarczy miska, łódki z papieru, sprawdzamy co tonie, co pływa, co plywa na czym. Jeśli mamy pod ręką balony, dmuchamy je trochę i markerem rysujemy na nich buźki – robimy rekiny, delfiny, morświny, co tylko przyjdzie do głowy. Dla starszych dzieci: woda + barwniki spożywcze = świetna zabawa w tworzenie kolorów i późniejsze ich mieszanie. Jeśli boję się o bałagan na podłodze rozkładam stary ręcznik. Nie trzeba wiele by stworzyć wspaniałą zabawę

    Odpowiedz
  • sandi89 22 grudnia, 2016 at 19:16

    Znasz to na pewno, dziecko: „Mamo, duplo (czy też inne klocki)- pobaw ze mną”- no błagam ileż można budować domki itp? Ostatnio w ferworze przedświątecznych przygotowań postanowiłam że trzeba coś zmienić, ze musimy pobawić razem ale tak super, bez przymusu a z obustronną radością! Mamy zestaw ze zwierzakami i choinką. Zbudowałam z córką (2,5roku) zagrodę z bramką itd i zaczęłam wymyślać, że dziewczynka ustawia schodki żeby uratować wiewiórkę, która weszła na czubek choinki i boi się zejść. Potem, że chłopiec widłami (w zestawie) rzuca kozie sianko żeby ją nakarmić ale zapomniał zamknąć zagródkę i dzik z niej uciekł więc znó musi też wejść wysoko i przez lornetkę go obserwuje a później nawołuje i szuka… Jaka radość kiedy następnego dnia rana słyszę córkę, kiedy po przebudzeniu pobiegła do swojego pokoju i bawi się duplo naśladując wszystko co razem nawymyślałyśmy dzień wcześniej.. Bezcenne! Warto się wysilić czasem na kreatywność nawet mimo zmęczenia.. P.S. Te Wasze zdjęcia są cudne! <3 Wszystkiego najwspanialszego na Święta :*

    Odpowiedz
  • Salusiowo 22 grudnia, 2016 at 19:43

    Zdjęcia przepiękne!
    Dla mnie każda zabawa z moim synem bierze się z niczego a przeradza się w coś wyjątkowego! Bo to co najważniejsze mamy w ♡! Tylko czasami o tym zapominamy!!

    Odpowiedz
  • Natalia 22 grudnia, 2016 at 21:23

    Piękne zimowe zdjęcia!! Też chcę tyle śniegu za oknem :))

    Odpowiedz
  • Dorota 22 grudnia, 2016 at 21:31

    Nic nam do zabawy niepotrzeba oprocz kawalka podlogi(zabawa w kotki) muzyki(tanczymy poki starczy sil) koca(bawimy sie w domek) lampki nocnej(cienie).
    Zabawkami zadko sie bawimy bo szybko sie przy nich nudzimy

    Odpowiedz
  • Ali 22 grudnia, 2016 at 21:32

    Ale piękny kot!!! I w ogóle piękne zdjcia!

    Odpowiedz
  • Gosia Blue 22 grudnia, 2016 at 21:41

    My mieszkamy w górach śniegu u nas nie brakuje córka chodzi do przedszkola które uwielbia o ile rano ja wiozę samochodem , popoludniu wracamy na piechotę i też czesto gesto slyszałam że nie idzie dalej że jej się nudzi Wiec mamy swoja zabawe spacerowa zgadywanki co widzę opisujemy daną rzecz która jest w zasięgu wzoku w pięcioma słowami Lena 5 lat uwielbia tą zabawe czasem ja modyfikujemy i wymyslamy co chcialy byśmy zobaczyć Mamy kilka takich zabaw pobudzających wyobraznię a na śniegu lubimy pisać patykiem lub rysowac wydreptywanie kształtów geometrycznych polecam

    Odpowiedz
  • PaulinaAlbert 22 grudnia, 2016 at 21:54

    zabawa z tzw niczego …hm jest kilka pomysłów w zależności od panującej aury i okolicy w której się znajdujemy :)
    wczesna wiosna w czasie spaceru po parku szukamy pierwszych jej oznak listki na drzewach wschodząca zielona trawa…kto pierwszy znajdzie ma punkt i tak np do dziesięciu
    w lecie gdy jesteśmy nad morzem szukamy muszelek budujemy zamki z piasku koniecznie z fosą.
    jesienią nieodzowny element naszych spacerów to szukanie Basi w parku.i karmienie jej orzeszki .zawody do kogo podejdzie najbliżej
    zima obowiązkowy punkt to anioły na śniegu wojna na Śnieżki i wchodzenie na zaspy.
    myślę że w każdej sytuacji trzeba mieć coś co zabaw nasze znudzony zmęczone dziecię .my z moim Albertem l .4 mamy zawsze wypieki od nadmiaru wrażeń przy minimum wydatkow;)

    Odpowiedz
  • Patrycja Story 22 grudnia, 2016 at 22:06

    cudowne zdjęvia jak zawsze, te Wasze emocje, ach! <3 jaka ta NIkola już wielka!!!;p

    Odpowiedz
  • Iga 22 grudnia, 2016 at 22:14

    My powciąż parku chodzimy, czy to lato, czy to zima…
    Na nudę nie narzekamy, bo wielu przyjaciół mamy…
    W parku łatwo kogoś spotkać. Patrz, idzie znajoma postać!
    Tam jest Adek, dzisiaj z nim zawitał dziadek!
    Nakarmimy wiewióreczki, śmiechu będzie nie z tej beczki!
    Pobawimy się też z berka. Tam na nas wiewiórka zerka.
    Śniegu kupka zawitała, Pani Zima nam to dała.
    Ulepimy więc bałwana, najlepiej z samego rana.
    Bo w południe 2 na plusie i roztopi się śniegusek…

    Odpowiedz
  • Honorata 23 grudnia, 2016 at 00:48

    My z córeczką czasami bawimy sie w grę „skojarzenia”,np.ja mówię „zima”,-ona „balwan”-ja „marchewka”-ona „sałatka”-ja „kolacja” itd…..,spróbujcie Mamusie,nieraz naprawdę wychodza zabawne rzeczy,pozdrawiam :-)

    Odpowiedz
  • Aurelia 23 grudnia, 2016 at 03:18

    a mozna wiedziec skad Nikola ma taka odlotowa czape? :)

    Odpowiedz
    • Szafeczka 23 grudnia, 2016 at 10:05

      Kupiłam ją kiedyś na jakimś stoisku w centrum handlowym ;)

      Odpowiedz
  • Jovi 23 grudnia, 2016 at 11:58

    Cudowne foty!! :)

    Odpowiedz
  • A. 23 grudnia, 2016 at 12:37

    Piękna pogoda to czas w sam raz na piknik! Kto nie lubi pikników, prawda? A co, jeśli przemienić go w wioskę Indian? Spokojny spacer, by znaleźć odpowiednie miejsce do rozłożenia koca oraz przysmaków może zamienić się w plemię o nazwie, jaka tylko przyjdzie Wam do głowy, np. Białe Piórko (bo wcześniej takowe zostało znalezione). Te długie patyki leżące na leśnym podłożu może posłużyć za… szałas! Kilka zebrać, ustawić i związać znalezioną gdzieś w trawie sznurówką. Koc można rozłożyć w środku, zapalić sobie niedaleko szałasu ognisko i grzać się bijącym od niego ciepłem. Wokół ogniska można odtańczyć tańce na zaklinanie deszczu, a szałas przybrać liśćmi i szyszkami, aby nadać mu autentycznego, indiańskiego wyglądu. Opowieści jakie wypełniają rodzinne spotkanie na świeżym powietrzu dodają wspaniałej atmosfery.

    Odpowiedz
  • Emi 23 grudnia, 2016 at 14:41

    Zdjęcia są prześliczne <3 Urocza córeczka. Jakim aparatem są robione te zdjęcia ?

    Odpowiedz
  • BG 26 grudnia, 2016 at 10:38

    Kilka lat wpadliśmy na genialny pomysł na zabawę na dworze, co roku ją powtarzamy.
    Trzeba przygotować kilka foremek na lód – im więcej tym lepiej.
    Wodę mieszamy z różnymi barwnikami spożywczymi i zamrażamy w foremkach.
    Dzieci lepią bałwana lub inne stworki i ozdabiają zamarzniętymi kolorowymi kawałkami lodu.
    Takiego bałwana nikt nie będzie miał w okolicy :)
    Z lodu można też układać obrazki, ozdabiać inne rzeczy tworzyć dekoracje :)

    Odpowiedz
  • marlenax 27 grudnia, 2016 at 11:58

    Trudno mi opisać jedną ulubioną zabawę „z niczego”, bo takich zabaw realizujemy z córcią dziesiątki. Jednak najczęściej wracamy do nieśmiertelnej masy solnej!Z mąki, soli i wody tworzymy postaci do świątecznej szopki, wielkanocne zające, walentynkowe serduszka, ramki – na wakacyjne zdjęcia, zwierzątka widziane podczas wycieczki w ZOO, prezenty dla babć i dziadków oraz mnóstwo innych rzeczy.
    Masa solna sprawdza się u nas w czasie choroby, niepogody, a nawet złego nastroju, dając dowód staremu powiedzeniu, że najpiękniejsze rzeczy to te najprostsze!

    Odpowiedz
  • Ja-nina 27 grudnia, 2016 at 21:07

    My jesteśmy mistrzami robienia czegoś z niczego, ba prawdziwymi wirtuozami utylizacji wszechrzeczy ;). Bałwany z kamiennymi guzikami, kasztanowe ludziki, bukieciki z liści czy wianki ze stokrotek to tylko przykłady naszych zabaw na świeżym powietrzu.
    Za to gdy na dworze szaro buro i ponuro zabieramy się za recykling ;) ulotek z marketów, z których przy odrobinie wody i kleju (umówmy się – jest w każdej rodzinie gdzie są dzieci) tworzymy wspaniałe dzieła techniką papier – mache. Tak powstają misy na drobiazgi, zwierzątka, finezyjne ozdoby i wiele innych cieszących oko rzeczy.
    Niby nic a jednak coś ;)

    Odpowiedz
  • EdytaB 28 grudnia, 2016 at 10:30

    Hmm, zabawa z niczego to świetna sprawa. Ja jestem mamą żywiołowego 2 latka, który zwykłymi zabawkami niestety gardzi. Tak więc najlepszymi zabawkami są śmieci. Śmieszne ale prawdziwe. Zanim wyrzucę butelki plastikowe po wodzie to najpierw w niepogodę mamy z nich kręgle( wlewam trochę wody z barwnikiem spożywczym i mocno zakręcam)- bardzo zajmująca zabawa. Jeśli tylko wyjdzie słońce właśnie te butelki przekształcam wraz z synkiem w łódki, które puszczamy w naszym przydomowym oczku. Po takiej zabawie latem to nawet nasz kudłaty jest zadowolony z takiej zabawki bo ma z czego pić wodę. Także z wielu rzeczy zanim wyrzucę myślę co można z nich zrobić, żeby zająć dziecko. Tak więc przy okazji takiej zabawy mój budżet oszczędza, synek się potrafi zająć sobą a na koniec uczymy się najważniejszego dla naszego środowiska- dbania o ekologię i segregację śmieci.

    Odpowiedz
  • Monika L-o 28 grudnia, 2016 at 15:31

    W naszym przypadku zabawa zdarzyła się przypadkiem i niechcący…! Taka zabawa z niczego, z tego co pod ręką, a właściwie to z kamyków. Wymyśliłam ją będąc na spacerze z 4-letnią córką i 2-letnim synkiem. Siedzieliśmy na pniu drzewa wpatrując się w kaczki pływające po niewielkim jeziorku kiedy ja co chwile mówiłam do dzieci: „Proszę mi przynieść kamień, który wygląda jak…” i tu padało szereg żądań: chmurka, gałązka, motylek, piesek, miseczka, papuga, itp. Brzeg był bardzo kamienisty, a zabawa wciągnęła dzieci bez reszty :) Od tamtej pory ta zabawa stała się ich ulubioną!

    Odpowiedz
  • TataNaCalyEtat 28 grudnia, 2016 at 16:19

    Osobiście jestem zwolennikiem codziennych spacerków z moją trzyletnią pociechą – Zosią, bowiem podczas nich możemy się bawić na tysiąc sposobów, a jedynym ograniczeniem jest…nasza wyobraźnia! Zabawa, którą z chęcią Wam polecimy, a która tworzy się z niczego to tworzenie zabawnych opowieści – totalnie oddanie się wyobraźni i snucie historyjek o zwierzątkach, które napotkaliśmy na swojej drodze, a które znikły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, o przedmiotach, których nie potrafimy nawet nazwać, a które wywołują w nas chęć odkrycia ich tajemnicy, o przechodniach, którzy wesoło się do nas uśmiechają i pędzą gdzieś przed siebie…Taka zabawa rozwija u Zosi spostrzegawczość, pobudza ją do kreatywnego myślenia i daje mnóstwo radości. Spróbujcie sami! Polecamy :)

    Odpowiedz
  • edyta 29 grudnia, 2016 at 00:11

    a naszym (moim i Zuzy 7-letniej) ostatnim hitem zabaw stał się teatr. Ale nie byle jaki. Kiedy czekamy na coś/kogoś, siadamy sobie gdzieś (na ławce czy w aucie) i dyskretnie obserwujemy ludzi. Małych i dużych. I wcielamy się w ich role. Zabawnie przekształcamy ich głosy, tworzymy dialogi, gestykulujemy. Powstają naprawdę genialne i śmieszne historie! A czas mija szybko i zwinnie. A ile śmiechu i gry aktorskiej! :)

    Odpowiedz
  • Karolina woźniak 29 grudnia, 2016 at 12:27

    Zabrałyśmy na dwór paletę Picasso z przeróżnymi kolorami. Ale tą paletę zrobiłyśmy same,naszymi małymi rękami. Z kartonu wyciełyśmy kształt,a potem pozzostało juz tylko dorysować kołka w różnych kolorach. Naszym zadaniem było wyszukać na dworze spośród wytworów przyrody każdego z tych kolorów i przykleić je w odpowiednie miejsce.Więc przyklejona została trawa, kamyki, gałązki, piórko i wiele innym rzeczy.Czyż nie prosta metoda na zabawę i naukę kolorów.A Picasso sam by się nie powstydził takiej gamy kolorystycznej. A najfajniejsza zabawa, to tworzyć zabawki same!

    Odpowiedz
  • Nika z Torunia 29 grudnia, 2016 at 17:11

    Dla mnie i naszych dziewczynek takie zabawy powstałe z potrzeby chwili to kwintesencja szczęśliwego dzieciństwa. I są też niebywałym ułatwieniem w podróży gdy nie trzeba pakować ze sobą masy zabawek Trudno mi opisać jedną ulubioną zabawę,bo mamy ich kilka w zależności od okoliczności ☺ Gdy jedziemy autem bawimy się w detektywów i szukamy wcześniej spisanych na kartce lub na bieżąco wymyślanych rzeczy: różnych kolorów aut, wiatraka,krowy,księżyca,komina,pana w okularach etc. Na plaży bawimy się w poszukiwaczy skarbów: Mąż ukrywa gdzieś jakiś skarb albo słodkości i rysuje nam mapę ze wskazówkami Tak samo lubią się młode bawić w domu czy u babci: chowam im gdzieś jajko niespodziankę i rysuję na szybko mapę skarbów na siatce całego mieszkania z zaznaczeniem zmyłkowych lokalizacji Najczęściej robimy co najmniej 5 takich poszukiwań,nawet już potem bez słodkości☺ W domu też królują wszelkiej maści szybkie masy plastyczne domowej roboty: najczęściej wrzucamy do michy całą butlę starej odżywki do włosów, mąkę ziemniaczaną, barwniki i aksamitna ciastolina gotowa ☺ Albo zwykłą piankę do golenia wciskamy na osobne talerzyki,zakraplamy barwnikami i malujemy takimi piankowymi farbami Albo po prostu wyciągamy z szaf najśmieszniejsze ciuchy i dodatki i robimy wesoły pokaz mody,koniecznie ze strojeniem głupich min i mnóstwem wygłupów, chichotek i łaskotek

    Odpowiedz
  • Bożena B. 29 grudnia, 2016 at 21:44

    Kiedy córeczka jest już totalnie znudzona , proponuję Jej wtedy właśnie taką zabawę „z niczego”. Bierzemy pudełko (najlepiej dość duże) metalowe albo plastikowe i wsypujemy do niego mąkę albo cukier. Wtedy zwykłe pudełko zamienia się w tablice do pisania i rysowania. Ja na kartce piszę litery, cyfry lub rysuję proste obrazki ( np. dom, słoneczko, kształty geometryczne). Każda litera, każdy obrazek na osobnej kartce. U nas połowa kartki A4 to osobna litera, cyfra, obrazek. Córeczka paluszkiem lub za pomocą pędzelka próbuje napisać, narysować to co ja wcześniej przygotowałam na kartce. Mąka czy cukier mają coś w sobie, coś co sprawia, że córeczka długo od tej zabawy nie odchodzi. Bo takie „jeżdżenie” paluszkiem to nie jest zwykłe pisanie, córka mówi, że to jest magiczne. :)

    Odpowiedz
  • Zostaw komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

    Zobacz najnowsze wpisy!