Tak się złożyło, że w piątek musieliśmy być w Gdańsku. Oboje. No i co tu zrobić ze szkołą? Zabrać córkę ze sobą czy kombinować z zostawianiem jej u kogoś, zaprowadzaniem, odbieraniem… Cóż, nie zastanawiałam się długo i zafundowałam dziecku jednodniowe wagary. Zła wyrodna matka? Jak ona tak mogła? Blogerka znów to zrobiła?
Córka przez cały ten rok szkolny ominęła tyle dni w szkole, że mogę je policzyć na palcach obu rąk. Bez wdawania się w skomplikowane obliczenia, połowa to były choroby, a druga to właśnie WAGARY!
Nawet już kiedyś o tym pisałam i pamiętam, że niektórym się to w głowie nie mieściło, jak można z premedytacją uniemożliwić dziecku uczestnictwo z zajęciach lekcyjnych. Otóż można. Ba, uważam że nawet czasem trzeba.
Ja wiem, że obowiązki, nieobecności, zaległości… ale to tylko kolejny dzień, prawie identyczny jak poprzedni. A co w zamian? Wycieczka przez cały kraj. Ten moment wejścia na plażę i zobaczenia morza, kurde, do dziś mnie to cieszy jak dziecko. Karmienie łabędzi chlebem, wypatrzenie w morzu foki, telefon do WWF z informacją o tym fakcie (tak, sami o to proszą) + przesłanie zdjęć! Wierzę, że to kolejna cegiełka do tego muru, który gdzieś w odmętach dziecięcej pamięci buduje się powoli i tworzy to, co będzie wspominane przez całe życie.
Patrząc z zupełnie innej strony… Nigdy nie musiałam udawać choroby, żeby nie iść do szkoły. Oczywiście nie było tak ciągle, ale raz na jakiś czas, mogłam zrobić sobie wagary i spędzić na przykład cały dzień bawiąc się z babcią. Inne czasy? Może tak… ale chcę mięć z córką takie relacje, by nie musiała (i nie chciała) mnie oszukiwać.
Wcale też nie chcę nikogo zachęcać do omijania zajęć lekcyjnych, mam jednak na myśli to, że czasem trzeba wrzucić na luz. Trzeba zaszaleć, a innym razem zatrzymać się, gdy wszyscy gnają na złamanie karku. Rodzicielstwo to nie tylko TRZEBA i NIE WOLNO. To wspaniała przygoda, nowe życie, także właśnie dla rodzica!
PS Żeby nie było, wszystkie zaległości nadrobione ;)
Gdybyś mogła zabrać dziecko na jednodniowe wagary, gdzie byś pojechała?
12 komentarzy
I bardzo dobrze zrobiłaś! Ja chyba też nad morze najchętniej zabrałabym córkę na wagary ;) Szczególnie na wiosnę!
Nasze wagary są wtedy gdy musimy jechac na jakieś zdjęcia. I wtedy jest dzień luzu ( No prawie bo na sesji jednak trzeba być skupionym ) ale jak najbardziej popieram wasze wagary ! Taki dzień przyda się każdemu ! Zarówno maluchowi jak i uczniowi klasy licealnej !
Bardzo podoba mi się takie podejście! Wydaje mi się, że najbardziej kusi to czego nie mamy, więc dziecko dla którego wagary to nie jest coś niespotykanego, w późniejszym czasie nie potrzebuje na nie chodzić… ale mogę się mylić ;)
Uważam to za zupełnie normalne zachowanie, Nie widzę w tym nic wyrodnego. Szkoła to nie wszystko, świat jest wszędzie i uczyć się nie znaczy tylko uzupełniać ćwiczenia wydrukowane przez MEN. Podróże to niesamowicie nauczyciele i raz za kiedy takie akurat wagary to super sprawa.
ale fajne te wagary! natępnym razem zabierzcie i mnie!
Według mnie dziecku przydają się takie małe wagary:) Tylko jedna uwaga NIE WOLNO karmić kaczek i łabędzi chlebem! Powoduje on schorzenia układu pokarmowego a co za tym śmierć. O wiele zdrowsze będą płatki zbóż, otręby, ziarna kukurydzy. WTylko, że w okresie silnych mrozów tak naprawdę powinno się jedynie karmić ptaki, bo gdy jest cieplej same potrafią o siebie zadbać :) Warto o tym poczytać. Szkoda, że tak mało osób o tym wie :)
Uważam, że w podstawówce nie jest jeszcze tak źle z nadrobieniem materiału – przynajmniej było tak gdy ja chodziłam do podstawówki. Rodzice często zabierali mnie i brata na krótkie wyjazdy, wystarczyło tylko pożyczyć od kogoś zeszyty/ ćwiczenia i nadrobione :D Jeden dzień w tą czy w tamtą to nie jest grzech, dopóki dziecko chodzi normalnie do szkoły. Na późniejszych etapach edukacji może być gorzej z takimi „wagarami”, zwłaszcza jakiekolwiek wyjazdy w klasie maturalnej w liceum… Korzystajcie póki to możliwe bez większych koncekwencji :P Pozdrawiam serdecznie całą rodzinkę! ;)
Bardzo dobrze zrobiłaś! :)
SiostryAndrzejewskie
W państwowej szkole z pewnością nie ma kłopotów i z wagarami bo tam zwyczajnie nic się nie dzieje…nic się nie traci. W placówkach prywatnych jest inaczej. u nas nieobecność to przynajmniej 2 maile dziennie i lista rzeczy do zrobienia… Kwestia tego jak ta codzienność dziecka wygląda i na jakim jest poziomie.
my w czwartek i piątek też wagarujemy :)
I też nad morzem ;)
Ja bardzo lubię takie wagary.
Piękne kadry, nawet w brzydką pogodę? Czy poprawiacie je w jakim programie typu photoshop?