by Karolina

Kto tu zwariował? Ja czy pies? Dlaczego wybraliśmy się do psiego psychologa!

Cztery łapy - Szafeczka - 19 kwietnia, 2018

Czy ja już zwariowałam? Z tą małą kulką do psiego psychologa? Tak się czułam, gdy mówiłam komuś, że jesteśmy umówieni na wizytę u psiego behawiorysty. No i muszę przyznać… sama bym tak reagowała jeszcze rok temu. Wiecie co? Byłam w ogromnym błędzie!

Kto to jest psi behawiorysta?

Jak sama nazwa wskazuje, to osoba zajmująca się psimi zachowaniami. Ich analizowaniem oraz korygowaniem zachowań niepożądanych przez właściciela. Ocenia to co dzieje się w psychice naszego pupila, to jak wyglądają nasze relacje i pomaga rozwiązać nasze psie problemy. Tłumacząc na naszym przykładzie, opowiem Wam jak wygląda takie spotkanie ze specjalistą.

Spotkanie z behawiorystą

Przed spotkaniem musieliśmy wypełnić obszerną ankietę oraz przesłać filmiki ukazujące problematyczne zachowania. To wszystko po to, aby behawiorysta przyszedł do nas jak najlepiej przygotowany i abyśmy nie tracili czasu (oraz pieniędzy) na podstawowy wywiad, który można przeprowadzić właśnie mailowo. Pierwsze spotkanie w domu, to już głębszy wywiad i pierwsza ocena behawiorysty. Po godzinnym spotkaniu w domu poszliśmy również na spacer.

Już podczas pierwszej wizyty u nas otrzymaliśmy całą masę porad, ale też dogłębną analizę zachowań i tego co je powoduje i muszę przyznać, że nigdy bym na to nie wpadła! Natomiast na drugi dzień, otrzymaliśmy wiadomość o długości małej książki, gdzie opisane są wszystkie te rzeczy + dodatkowe zalecenia będące podsumowaniem naszego spotkania. Tam również linki do produktów i filmów, z którymi powinniśmy się zapoznać.

Następnym krokiem będzie nasza wizyta na zajęciach grupowych i oczywiście nasza praca w domu. Z behawiorystą nie musimy widywać się często. Wiedza jaką otrzymaliśmy już za pierwszym razem jest tak obszerna, że spokojnie możemy teraz pracować sami, aby za jakiś czas spotkać się znów i zobaczyć nasze postępy.

A po co to komu?

Wykształcenia w tym kierunku nie mam, natomiast zwierzęta kocham i zajmuję się nimi od dziecka. I chociażbym robiła to przez kolejnych 20 lat, to nigdy bym nie wyciągnęła takich wniosków, jak behawiorysta po dwugodzinnym spotkaniu. Behawiorysta widzi więcej i dostrzega takie połączenia i przyczyny, że jestem pełna podziwu! Co jak co, ale nigdy bym nie pomyślała o tym, że sama karma może mieć duży wpływ na zachowanie! Nie tyle rodzaj karmy, ale po prostu jej skład i proporcje makroskładników.

Jaki jest nasz problem?

Przede wszystkim lęk i nerwowość tej lekko ponad półtorakilogramowej bestii skłoniła nas do umówienia pierwszego spotkania. Na pierwszy rzut oka jest wszystko ok, piesek chętnie się bawi i świetnie czuje się w domu. Natomiast są dwie sytuacje, kiedy to jest znacznie gorzej.

Po pierwsze, na spacerach. Gdy wychodzimy z domu widać, że ciągle jest bardzo czujna i wielu rzeczy się boi. Rzecz jasna jej gabaryty tutaj nie pomagają. Pojawia się szczekanie na mijanych ludzi, jednak nie takie z agresją, raczej typowo ze strachu. Czasem nawet mi jej żal, bo nikt się tego jej szczekania nie boi, wszyscy się uśmiechają ;) Boi się wszystkiego co może być poruszone przez wiatr (gazeta, ulotka czy siatka), boi się nawet kotów, a i gołębia się już nieraz wystraszyła. Najlepiej się nam spaceruje, gdy nikogo nie ma w okolicy. Uwielbia biegać po trawie, najlepiej między nami, gdy staniemy w odległości. Natomiast spacery typowo miejskie ją przerastają.

Druga sprawa to odwiedziny w domu. Gdy ktoś do nas przychodzi zazwyczaj od samego początku zaczyna szczekać… i może to trwać nawet pół godziny, aż się zmęczy i zaśnie. Oczywiście nie na każdego, jednak obstawiam, że z 90% odwiedzin właśnie tak się kończy. Tak samo jak na spacerach, zero agresji, nawet gdy podejdzie czyjejś wystawionej reki, to ją poliże, ale jednak za moment znów szczeka. Miał ktoś z Was taki problem?

Oczywiście porad od różnych osób otrzymałam dziesiątki i jak można się domyślić, większość z nich była absolutnym przeciwieństwem tego co powinniśmy robić. Ale ale… żeby nie było za chwilkę, te zachowania nie są spowodowane naszymi błędami, natomiast z naszym egzemplarzem musimy się obchodzić ciut inaczej, aby było lepiej… zarówno dla nas, jak i Lei.

Ile to kosztuje?

Zapłaciliśmy za pierwszą wizytę 200 złotych. Kolejne trwają już godzinę i to proporcjonalnie połowę mniejszy koszt. Muszę przyznać, że to najlepiej wydane pieniądze od kiedy mamy psiaka w domu!

Absurd!

Z jednej strony – tak. Wciąż wydaje mi się to troszkę absurdalne, bo sama zawsze patrząc na osoby chuchające i dmuchające na swoje pieski, lekko uśmiechałam się pod nosem. Jednak takie spotkanie naprawdę otwiera oczy! Polecam każdemu takie spotkanie, jeśli tylko macie jakiś problem, z którym nie do końca wiecie jak sobie poradzić. Wiele problemów sama nie minie, a z czasem mogą się tylko utrwalać i rozwiązanie ich będzie jeszcze trudniejsze. No i pamiętajcie, może się okazać, że jedno spotkanie Wam wystarczy i stosując się do wskazówek uda się osiągnąć oczekiwane efekty.

A jak to jest u Was? Korzystaliście z usług psiego behawiorysty czy radzicie sobie sami? Mieliście jakieś „psie problemy wychowawcze”? :)

Udostępnij wpis

10 komentarzy

  • Ewa 19 kwietnia, 2018 at 19:21

    My byliśmy z naszym psem u behawiorysty i bardzo sobie to chwalimy! Nasz pies reagował agresją do większości psów, a teraz śladu po tym zachowaniu nie ma :)

    Odpowiedz
    • Szafeczka 20 kwietnia, 2018 at 17:12

      Super! Też liczę na całkowite rozwiązanie problemu :)

      Odpowiedz
  • Kamila 19 kwietnia, 2018 at 21:50

    A ja się ciągle nad tym behawiarista zastanawiam. U nas problem polega na tym, że nasz Cziko na spacerach lata jak postrzelony, pląta się pod nogami i szczeka czasami na ludzi. No i załatwianie się w domu żeby robił to na macie to ok ale nie musi obok

    Odpowiedz
    • Szafeczka 20 kwietnia, 2018 at 17:14

      Myślę, że już takie jedno spotkanie dużo Wam rozjaśni i pomoże zrozumieć przyczyny tych zachowań. Według mnie, naprawdę warto :)

      Odpowiedz
  • Martyna 19 kwietnia, 2018 at 22:49

    Super, że widzicie problem i udaliscie się do specjalisty! To bardzo mądre, wasz piesek jest jeszcze młody i dużo może przyswoić. Dla mnie trochę to co opisujesz wygląda trochę jak lęki spowodowane brakiem socjalizacji. Najważniejszej w życiu szczeniaczka. Jednak wiele osób zaniedbuje socjalizację kosztem kwarantanny, która zalecają weterynarze.
    Trzymam za was mocno kciuki ! Na pewno się uda pomóc Lei !

    Odpowiedz
    • Szafeczka 20 kwietnia, 2018 at 17:17

      Też tak obstawiałam przez chwilę, jednak mimo prób socjalizacji problem od samego początku się pogłębiał. Teraz wiemy co robić, efekty będziemy wspólnie monitorować i już niebawem ma być pięknie :)

      Odpowiedz
  • Ewa 20 kwietnia, 2018 at 11:03

    Czy możesz podpowiedzieć co zalecił behawiorysta na szczepienie na spacerach?

    Odpowiedz
    • Szafeczka 20 kwietnia, 2018 at 11:04

      Chodzi Ci o szczekanie? :)

      Odpowiedz
      • Ewa 20 kwietnia, 2018 at 11:43

        Tak:-)

        Odpowiedz
        • Szafeczka 20 kwietnia, 2018 at 17:12

          Wiesz, bardzo ciężko mi to tak streścić, bo zaleceń mamy mnóstwo. Zaczynając od obroży lawendowej po klatkę kennelową. Zdecydowana większość dotyczy wyciszania emocji i uspokajania jej :)

          Odpowiedz

    Zostaw komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

    Zobacz najnowsze wpisy!