by Karolina

Czy kłócić się przy dziecku? Tak!

Okiem rodzica - Szafeczka - 2 czerwca, 2017

Moja babcia miała swój sprawdzony patent na kłótnie z dziadkiem. Gdy wiedziała, że dojdzie do ostrzejszej wymiany zdań, szli do garażu i kłócili się w samochodzie. Nikt ich nie słyszał, a dzięki temu nikt nawet nie przypuszczał, że w ogóle się sprzeczają. Kiedyś uważałam, że to genialny pomysł. Po co ktoś ma słyszeć lub co gorsza wtrącać się w czyjąś rozmowę. Do tego można przecież przeczytać sporo artykułów na temat tego, jak kłótnie przed dzieckiem są szkodliwe i jaką mogą wyrządzić krzywdę. Mam tu na myśli stres, niższe poczucie wartości czy bezpieczeństwa, którego dzieci tak potrzebują.

No i ok, tu się zgadzam, takie sytuacje lepiej zatrzymać dla siebie… a najlepiej w ogóle do nich nie doprowadzać. Jednak pozostaje jeszcze cała masa mniejszych czy większych  (bez latających talerzy) sprzeczek, które przytrafiają się każdemu z nas. Czy chowanie się z nimi lub tłumienie w sobie złości, aby tylko zachować pozory, to z kolei nie jest popadanie ze skrajności w skrajność? Teraz z biegiem czasu dochodzę do wniosku, że to kłótnie w tajemnicy, ciche godziny/dni czy udawanie chodzących ideałów nie jest wcale takim mądrym rozwiązaniem jak kiedyś mi się wydawało. Dlaczego?

Po pierwsze: czy są w ogóle pary, które się nie sprzeczają? No nie ma.

Kłótnia, mniejsza czy większa, to normalny element życia i trwania w związku. Tak już jest. Zawsze zdarzy się natrafić na kamień, który może okazać się krzemieniem wywołującym prawdziwy pożar. No dobra, trochę mnie poniosło, ale wiesz co mam na myśli ;) Po prostu czasami się ze nie zgadzamy i to jest normalne. Gdy każdy jest święcie przekonany o swojej racji zaczyna zgrzytać i to w dużym skrócie nazywamy kłótnią. Później ewentualna chwila cisza po burzy i wszystko wraca do normy. Buzi buzi i jedziemy dalej.

Zakładając że mówimy tu o normalnych kłótniach, normalnych ludzi, w normalnych domach – czy jest sens z tym kryć się przed dzieckiem? Czy warto wychowywać je w tej bańce mydlanej i robić z siebie świętych? Wszak drobne kłótnie zdarzają się nawet na co dzień w szkole! Jak takie dziecko ma uczyć się rozwiązywać swoje problemy i sprzeczki z rówieśnikami? Skąd ma wiedzieć, że czasami warto przyznać komuś rację lub wyciągnąć dłoń?

Po drugie: kłótnia to też umiejętność wyrażania swoich emocji, swojego zdania i bronienie go!

To też lekcja radzenia sobie se stresem i złością, oraz umiejętność rozwiązywania konfliktów międzyludzkich. To lepsze niż kłótnia za zamkniętymi drzwiami czy wmawianie dziecku, że my się wcale nie kłócimy. O ile lepiej porozmawiać o tym, że się posprzeczaliście, ale już sobie wszystko wyjaśniliście i się oczywiście kochacie, podkreślając przy tym, że to nie była wina dziecka.

Dzieci powinny wiedzieć, że nawet szczęśliwe pary mogą się czasem niezgadzać i jest to normalne oraz nie prowadzi w linii prostej do rozstania.

Czego nie wolno nam robić?

Nie wplątuj dziecka w kłótnie i nie wymagaj, aby w niej uczestniczyło

Kategorycznie nie! Chciałabym tu coś więcej napisać, ale przychodzi mi do głowy tylko wielkie, grube i soczyste N I E.

Nie ignoruj dziecięcych sygnałów

Gdy słyszysz szlochające dziecko, albo to jak prosi abyście przestali lub żebyś nie była już zła na Tatusia, to powinno być dla Was lampką ostrzegawczą i znaczy że już was poniosło za wysoko, jak to mawiała kiedyś moja córka. To znaczy, że czas się uspokoić, przemyśleć całą sytuację i spróbować popatrzeć na nią z szerszej perspektywy.

Nie kłócić się na tematy związane z dzieckiem przy dziecku

Dzieci bardzo łatwo wyciągają wnioski i jeszcze łatwiej same sobie dopowiadają różne rzeczy. Kłótnia czy sprzeczka nie jest najlepszą sytuacją, aby dowiadywać się czegoś nowego na swój temat… Zwłaszcza że niektórzy mają problem z kontrolowaniem w kłótni bzdur jakie wypowiadają, a dziecko niestety potraktuje to serio.

Udostępnij wpis

7 komentarzy

  • Roksana 2 czerwca, 2017 at 19:49

    Zgadzam się w 100 procentach :)! Dziecko powinno się uczyć okazywania emocji rowniez tych „złych”

    Odpowiedz
  • eLKa 2 czerwca, 2017 at 20:13

    Takie różnice zdań to coś normalnego i tak jak napisałaś zdarzają się już w szkole. Też jestem tego zdania, że nie powinniśmy dzieci trzymać pod tym emocjonalnym kloszem.

    Odpowiedz
  • Nika 2 czerwca, 2017 at 20:29

    Nie znam żadnego psychologa, który potwierdziłby taką teorię. Większość dysfunkcyjnycj rodzin uważa się za normalne, więc swoje kłótnie przy dzieciach tym bardziej. Na jakie tematy „można” się kłócić przy dziecku, a na jakie nie? Co jest wyznacznikiem dobrodziejstw płynących z kłótni rodziców? Niestety dziecko słysząc kłótnie rodziców czuje strach, lęk i bywa , że czuje się winne choć kłótnia nie dotyczy jego samego. Nieadekwatni rodzice potrafią „niewinną” kłótnią zaburzyć rozwój emocjonalny na wiele lat. Polecam fachową literaturę na ten temat. Dziecko powinno umieć bronić swoich racji, ale nie na drodze kłótni tylko rozmowy.

    Odpowiedz
    • ryfka 13 czerwca, 2017 at 08:41

      Jeżeli rodzice nigdy nie pokłócą się przy dziecku (rzecz jasna w granicach takich, jak opisano m.in. w poście), to takie dziecko potem, kiedy będzie świadkiem innej kłótni, będzie po prostu zestresowane. Nigdy czegoś takiego w domu nie widziało, nie wie, że kłótnia to między ludźmi rzecz normalna i każde głośniej wypowiedziane zdanie będzie budziło w nim lęk! To jest niezdrowe! Pomijam już oczywistość, że takie dziecko nie będzie umiało sobie z takim stresem poradzić. I nie będzie potrafiło się obronić w podobnej sytuacji, gdy ktoś z jego kolegów będzie wszczynał kłótnię, a w której to dziecko będzie np. brało udział. Oczywiście, że nie można rzucać w siebie talerzami, przeklinać czy wyzywać drugiej osoby. Ale wychowywanie dziecka pod kloszem jest CHORE! Bo takie dziecko potem nie umie się zachować w normalnych, życiowych sytuacjach. To samo tyczy się sytuacji, gdy próbujemy obronić dziecko przed każdym, nawet najmniejszym stresem. Przecież jeśli ktoś tak postępuje, to krzywdzi swoją pociechę, bo ta w przyszłości nijak ze stresem sobie nie poradzi. I dobrze wiesz, Nika, że nikt nie mówi tu o skrajnościach, tylko o normalnych, codziennych sytuacjach. Czy mamy nie wysyłać dzieci na letnie kolonie, bo przecież wiadomo, że jest to dla nich jednak jakiś stres? Dla każdego na innym poziomie, ale jednak.. Czy mamy zakazać dziecku występu w teatrzyku szkolnym, bo może mieć naprawdę dużą tremę? Czy będziemy zawsze wkraczać miedzy nasze dziecko a jego kumpli/koleżanki w momencie, gdy poprztykają się o jakieś swoje sprawy? No nie! Bo nasza pociecha musi nauczyć się radzić sobie w życiu! Nika, nikt nie mówi o fundowaniu dziecku traumy, ale nie można udawać przed nim, że coś takiego jak kłótnia, nie istnieje. To jest po prostu chore…

      Odpowiedz
  • Kasia 2 czerwca, 2017 at 20:38

    Kiedyś też byłam takiego zdania, ale potem zdałam sobie sprawę, że jednak czasami warto pokazać dziecku to prawdziwe życie. Kłótnie się do niego niestety zaliczają…

    Odpowiedz
  • Kasia J 6 czerwca, 2017 at 20:22

    Na szczescie nie klocimy sie z mezem czesto. Powaznych klotni zazwyczaj nie odbywamy w obecnosci dzieci ale sprzeczki, mniejsze lub wieksze…zdarzaja sie przy dzieciach….mlodsza corka nie zwraca bardzo jeszcze na to uwagi, starsza zawsze pyta mnie o co sie sprzeczamy, co sie stalo itd, wtedy z nia rozmawiam i w zaleznosci czego sprzeczka dotyczy, tlumacze jej wiecej lub mniej, ale nigdy nie zostawiam ja pod znakiem zapytania, zeby sie domyslala i tworzyla historyjki w swojej glowce…i ona juz zdaje sobie sprawe, ze bycie doroslym nie jest takie latwe, ze ma sie natlok obowiazkow, czasem problemow…wiec poki co…niech o tym pamieta i korzysta ze swego dziecinstwa.

    Odpowiedz
  • Ania | Primo Cappuccino 8 czerwca, 2017 at 21:37

    U nas nie ma innej opcji, jak kłótnie przy dzieciach, przecież nie zostawimy ich samych i nie zejdziemy do piwnicy. Oczywiście, trzymamy się pewnych zasad. Jeśli nasza kłótnia opiera się na emocjach, ktoś z nas zwykle się ogarnia i cichnie, żeby nie prowokować drugiej osoby – czekamy, aż ochłoniemy i później do tego wracamy.
    Ale jeśli już dzieci są świadkami naszych kłótni, ZAWSZE po jej zakończeniu przepraszamy dzieci, że musiały tego słuchać. I druga sprawa, GODZIMY SIĘ też przy nich. Właśnie dlatego, żeby widziały, że kłócą się też ludzie, którzy się kochają, ale jak już sobie wszystko wyjaśnią, kochają się nadal. Tłumaczymy im, że kłótnia jest jak burza. A po burzy jest zawsze czyste powietrze.

    Odpowiedz
  • Zostaw komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

    Zobacz najnowsze wpisy!