BLOG FORUM GDAŃSK 2014
Jak było na Blog Forum Gdańsk 2014? Świetnie! Atmosfera nie do podrobienia! Mnóstwo miłych i pozytywnie zakręconych ludzi, z którymi można przybić piątkę i porozmawiać :) Część merytoryczna to oczywiście najwyższa liga. Można tak siedzieć i słuchać dobrych kilka dni :) Wiem, że większość z uczestników tak ma, ale ciężko będzie wytrzymać do przyszłego roku…
To, że ta impreza jest magiczna to jedno, tutaj jednak o BFG będzie troszkę z innej strony… Wiadomo, ludzie, wiedza, atmosfera – o tym już każdy z zainteresowanych czytał. Dla nas jednak, taki wyjazd to przede wszystkim piękne chwile, które zatrzymujemy w pamięci… jak fotografie!
Widząc pewnie nasze zdjęcia, część z Was myśli, że z każdego wyjazdu i wycieczki mamy świetne pamiątkowe fotki. A to właśnie nie do końca prawda… Czasem nastawiamy się na to, że zrobimy zdjęcia, a czasem po prostu wolimy zostawić aparat w domu i przeżywać… nie rozpraszać się robieniem zdjęć, a rejestrować chwile tak, aby zostały w głowie piękne wspomnienia. I może byliśmy w mniejszości, ale na BFG zrobiliśmy łącznie 3 zdjęcia. Za to w głowie mamy te wszystkie radosne twarze, miłe rozmowy i momenty zarejestrowane dla nas samych.
Ważne żeby w czasach selfie, lajków i gonitwy za „szerami”, przestawić się czasem na tworzenie wspomnień, a nie zdjęć-pamiątek. Żeby coś przeżyć duchowo… wewnętrznie!
NASZE WSPOMNIENIE
To zabawne, bo najmilsze wspomnienie z BFG, to ostatnie kilka minut powrotu do hotelu!
Wracając przez Gdańsk i szukając czegoś (otwartego) z jedzeniem, poznaliśmy Studenta. Razem z nim staliśmy w kolejce, kiedy w końcu znaleźliśmy wózek z hot dogami. Gdy się już pożegnaliśmy z resztą ekipy i poszliśmy we czwórkę w stronę hotelu to nas dogonił. Dogonił po to, aby zapytać kim jesteśmy i dlaczego rozdajemy Somersby, które dostał w ramach rekompensaty za długą kolejkę do jedzenia ;)
Okazało się, że „nasz” Student wraca z konkursu, gdzie występował jego chór. Szliśmy razem kilkaset metrów i w końcu go namówiliśmy… zaśpiewał! Tylko dla nas! W centrum Gdańska, grubo po północy, na moście… Byliśmy tylko my i Kinga z mężem. Wokół prawie pusto, a ci którzy usłyszeli śpiew, stanęli jak zamurowani.
To jest właśnie TO wspomnienie. Gdańsk, noc, wspaniali ludzie i prywatny koncert pod gołym niebem.
Dlaczego o tym piszemy? Aby uświadomić Wam, że okazje do pięknych chwil zdarzają się wszędzie… Trzeba tylko mieć oczy szeroko otwarte i dzielić się dobrem, bo ono faktycznie powraca.
18 komentarzy
Łał! Zazdroszczę takich wspomnień :)
SUPER! :) Bo życie trzeba każdego dnia CELEBROWAĆ! :)
Zapomniałaś napisać, że zaśpiewał dopiero jak dałam mu czwarte piwo. Nie wspomniałaś też, że trochę mi się od was dostało, że dałam mu 3 piwa za dużo. Ale …warto było:)
Nic Ci się nie dostało, nie opowiadaj ;) Zaśpiewał po czwartym… racja!
Bardzo dobre podejście do tematu zdjęć i filmów. To smutne jak na koncertach ludzie zamiast bawić się nagrywają koncert telefonem. To samo tyczy się imprez czy spacerów. W pełni się z tobą zgadzam! A koncert w gdańsku musial być magiczny :)
Zgadzam się!
Totalnie nie rozumiem tego po co ludzie nagrywają koncerty??
Kiedyś nagrywałam fragment koncertu Myslovitz. Miałam wrażenie, że warto to nagrać, bo śpiewają mój ulubiony kawałek, a ja jestem tuż pod sceną… Później w domu, kiedy odtworzyłam film, nic nie było słychać ani widać… Od tamtej pory nie nagrywam, wolę chłonąć całą sobą… :) Ale przekonać się musiałam, czy warto nagrywać – no i nie warto.
Ściskam :)
Szkoda, że nie Wasze zdjęcie :(
Przecież jest ich dość na blogu! :)
Hej – jestem tutaj po raz pierwszy ;) Bardzo przyjemna notka- wciągnęła mnie. Fajny musiał być ten wieczór z koncertem na koniec ;) Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się być na tym BFG- bo jak na razie dopiero zaczynam swoją przygodę z blogowaniem ;)
Pozdrawiam serdecznie
Powodzenia w blogowaniu! :)
Musiało być cudownie! Do Gdańska obiecuję sobie wycieczkę od kilku lat, może w końcu kiedyś się uda :D
Hehe, ale mnie zaskoczyłaś tym wpisem. Zawsze najpierw lukam fotki, później czytam. Wchodzę więc i przewijam po foto a tu taka niespodzianka :) Skupiłam się więc na słowach i tak strasznie wam zazdroszczę tej imprezy, klimatu. Słuchałam relacji przez dwa dni na YouTube na żywo ale to nie to samo :( Kiedyś tam zatańczę :) Pozdrawiam
również byłam na BFG! trafiłam na tę imprezę przez przypadek, wysłuchałam tylko kilku prelekcji i muszę przyznać, że było to jedno z najciekawszych przeżyć w moim życiu :) :) wspaniałe było również to, że mogłam zobaczyć twarze moich ulubionych blogerów na żywo :) niby takie banalne, a cieszyłam się jak dziecko
pozdrawiam!
Przez przypadek? ;)
mieszkam w Gdańsku od trzech tygodniu, jestem początkującą blogerką i – aż wstyd się przyznać – kompletnie nie wiedziałam, że jest taka impreza jak BFG… umówiłam się z jedną z blogerek na wywiad i przemiła Pani (chyba z organizacji) pozwoliła mi na trochę wejść na konferencję :)
siedziałam w rzędzie za Panią!
To właśnie taka impreza, że wszyscy są mili :) Jaka tam pani… ;)
Oczywiście mnie ominęła wisienka na torcie! Ale za to zjadłam 2 hot dogi a Wy tylko po jednym, hah :)