by Karolina

To ja, Histeria

Okiem rodzica - Szafeczka - 22 lutego, 2015

Pewnie nie wiecie, ale wołają na mnie Histeria. Nawet już nie pamiętam dlaczego. No cóż, można się przyzwyczaić, a i gorzej mogłam trafić. Jedyny problem to taki, że to często odstrasza nowo poznanych ludzi. Wiesz… najpierw patrzą na mnie, oceniają, a później słyszą „Histeria” i zaczynają się zastanawiać o co chodzi… Patrzą później przez pryzmat jednego słowa. Nie wiem, może czekają aż nagle wybuchnę… Pytają też o genezę, ale tego to już chyba nikt nie wie.

Na szczęście tym, z którymi widuję się na co dzień, to nie przeszkadza. Nie przeszkadza to też mojej współlokatorce. Tak jak mi nie przeszkadza to, że niedowidzi i ledwo słyszy. Polubiłyśmy się od razu. Nawet w tym samym wieku jesteśmy!

Tylko to miejsce… z jednej strony mam tu wszystko czego potrzebuję, ale z drugiej… z drugiej strony chciałabym się stąd wydostać. Najlepiej już dziś! Przez większą część doby czuję się tu jak w więzieniu… Szaro i ponuro. Podobno przygnębiająco…

Tylko jak uciekać to dokąd? No i z kim? Póki co perspektyw niestety brak. Było kilka propozycji, a może bardziej obietnic, ale zawsze jednak coś nie pasowało. Kiedyś nawet dowiedziałam się, że za mało cieszę się na czyjś widok! Bez przesady! To co przeżyłam to tylko ja wiem… a i trochę dystansu nikomu nie zaszkodziło jeszcze.

Na szczęście mam kilku szczerych przyjaciół. Takich, którzy nie patrzą na to jakie mam imię i jak wyglądam. Oni patrzą sercem. To oni z naszych oczu przepełnionych strachem, samotnością i niepokojem, wydobywają trochę radości i chęci do życia. To oni z całych sił pomagają nam stąd uciec! Tylko możliwości mają ograniczone…

Każda z nas mogłaby opowiedzieć Ci smutną historię. Każda z nas potrafiłaby wzruszyć Cię do łez… gdybyśmy tylko umiały mówić. Ale to nic takiego. Każda z nas chce skupić się na tym co dobre. Obdarzyć wiernością i miłością. Daj nam tylko szansę…

Poznajcie Histerię

My poznaliśmy ją kilka dni temu w krakowskim Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt. Pojawiamy się tam co jakiś czas i przywozimy troszkę karmy. Póki co na żadnego zwierzaka nie możemy sobie pozwolić, dlatego zdecydowaliśmy się na adopcję na odległość. No chyba, że ktoś z Was chce Histerię przygarnąć… nie mamy nic przeciwko :)

Udostępnij wpis

29 komentarzy

  • olga 22 lutego, 2015 at 10:54

    Wzruszający tekst i piękna Histeria

    Odpowiedz
  • ekokoszki.pl 22 lutego, 2015 at 10:56

    Może to nie my osobiście, ale moja najbliższa rodzina przygarnęła właśnie takiego pieska. Pojechali do schroniska i wrócili z Szantą nr 2, bo Szanta nr 1 (znajda) niestety odeszła już ze starości. Pies był w schronisku przez 5 lat, a trafił tam jak miał pół roku! Jak ją przywieźli do domu to z powodu ciągłego przebywania w malutkiej zagrodzie miała problemy ze stawami. Teraz jest bardzo oddanym i kochanym pieskiem.

    Odpowiedz
    • Szafeczka 22 lutego, 2015 at 11:58

      5 lat w schronisku? Okropne… :(

      Odpowiedz
      • ekokoszki.pl 22 lutego, 2015 at 12:30

        tak, przerażające, ten pies był w koszalińskim schronisku najdłużej ze wszystkich i dlatego właśnie go wzięli

        Odpowiedz
  • JANKA 22 lutego, 2015 at 11:04

    Też mamy pieska ze schroniska. To jaką miłością potrafi taki zwierzak co już coś przeszedł to jest niesamowite. Bezgraniczna miłość :)

    Odpowiedz
  • Agnieszka 22 lutego, 2015 at 11:45

    O matko poryczałam się jak bóbr…

    Odpowiedz
    • Majka 22 lutego, 2015 at 11:57

      Ja też…

      Odpowiedz
  • Jola 22 lutego, 2015 at 12:53

    My kiedyś zabraliśmy pieska ze schroniska… nie była to łatwa decyzja, ale jak już go przywieźliśmy do domu to nie żałowaliśmy ani przez chwilę! Mania była z nami 10 lat!

    Odpowiedz
  • Daria 22 lutego, 2015 at 13:06

    Ja wziełam kotka 2-miesiecznego odrazu jak przywiozła go jakaś kobieta (znalazła go chyba w kotłowni, był cały brudny, miał usteczka poparzone najprawdopodobniej dotknął zegoś gorącegi i złamana tylna prawa nóżkę tak nieodwracalne teraz juz nie widac ale kiedyc troszkę kulał) teraz kotka ma 8 miesiecy i ma się super ona miała takie wystraszone oczka i była tak malutka że aż szkoda dyło jej nie wziąść

    Odpowiedz
    • Szafeczka 22 lutego, 2015 at 20:15

      Kociak miał ogromne szczęście, że trafił na Ciebie ;)

      Odpowiedz
  • Sunia 22 lutego, 2015 at 15:48

    Na czym polega adoptowanie na odległość?

    Odpowiedz
    • Szafeczka 22 lutego, 2015 at 20:16

      Dokładnie, niżej znajdziesz link w którym wszystko jest opisane ;)

      Odpowiedz
  • wolont. Paulina 22 lutego, 2015 at 15:58

    Witam,
    Tu na naszej stronie opisana jest inicjatywa Adopcji na odleglosc ;) – http://schronisko.krakow.pl/Adopcje_na_odleg%C5%82o%C5%9B%C4%87/Regulamin_adopcji_na_odleg%C5%82o%C5%9B%C4%87/

    Pozdrawiam :)

    Odpowiedz
  • joanna 22 lutego, 2015 at 16:53

    Piękny wpis!

    Odpowiedz
  • Ewelina 22 lutego, 2015 at 21:50

    Piękne zdjęcia,wzruszający temat! :)

    Zapraszamy na naszego bloga http://www.filipkowelove.blogspot.com

    Odpowiedz
  • Maria 22 lutego, 2015 at 22:14

    Karo,
    już myślałam, że czegoś o Tobie nie wiem! :D Ty i Histeria? Coś mi nie pasowało :P
    Ale pięknie, że adoptujecie na odległość. Duże uściski za to! :*

    Odpowiedz
  • Magda 22 lutego, 2015 at 23:58

    Pani Karolino,
    Mam pytanie trochę z innej półki, czy obawia się Pani nastoletniego okresu Nikoli? Chodzi mi o imprezy i te sprawy?
    Z góry dziękuję za odpowiedz i pozdrawiam

    Odpowiedz
  • MARGOLCIA 23 lutego, 2015 at 20:37

    Smutne.. ale warto takie tematy poruszać. Dobrze że wy to robicie i dobrze że są ludzie którzy zwierzakom pomagają :))

    Odpowiedz
  • monika 23 lutego, 2015 at 20:43

    My wzieliśmy psa z ulicy, ktoś wywalił ją z samochodu. Nie mieliśmy serca oddać jej do schroniska i od lat mieszka z nami

    Odpowiedz
  • Taka 23 lutego, 2015 at 23:55

    Moze nie ze schroniska, ale wzięliśmy z moimi rodzicami kota z dworu, kiedy miałam 9 lat.. Kot był chory, zasmarkany, brudny, ranny, miała ranę na karku od kamienia najprawdopodobniej, na ogonie ślady odgaszinych dwoch papierosów… weterynarz powiedział ze nie ma sensu jej leczyć, bo i tak umrze, moi rodzice sie uparli, leczyli kota, mimo ze było to drogie, po paru latach wyszło, ze ktoś ją mocno skopał, uszkodzony kręgosłup, problemy z chodzeniem, wtedy tez sie nie poddali, i kot do tej pory żyje :)
    Byłam wtedy dzieciakiem, ale jak ją zobaczyłam, płakałam, błagałam, powiedziałam ze oddam wszystkie prezenty na wszystkie swieta, urodziny, zebysmy ją wzięli :)
    Jedno czego nie moge zrozumieć, to jak mozna na kocie odgaszax papierosa, jak mozna kota kopnąć, tak zeby uszkodzić kręgosłup, jak mozna rzucać w kota kamieniami, ludzie to najgorsze zwierzęta :( kot do dzisiaj sie boi obcych, nigdy nie bedzie sie czuła w 100% bezpiecznie, to boli, zwłaszcza jak ma sie takie miękkie serducho jak ja mam..

    Odpowiedz
  • Anna 24 lutego, 2015 at 09:38

    Piękny wpis. Wzruszający i poruszający. Jest mnóstwo zwierząt w schroniskach, które zasługują na miłość. Mają ogromne serca i są bardziej oddane, niż niejedna „rasówka”. Histeria jest piękna, nie jej wina, że jej takie imię nadano. Z resztą… piękne imię :)

    Odpowiedz
  • Dwa+Trzy 24 lutego, 2015 at 11:23

    No i sie matka poryczała…..

    Odpowiedz
  • Karolina 26 lutego, 2015 at 23:03

    Naprawde dobry, piękny tekst. Brawo :)

    Odpowiedz
  • Zostaw komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

    Zobacz najnowsze wpisy!