by Karolina

Ale plama! KONKURS

Konkurs, Testujemy - Szafeczka - 25 lutego, 2015

Już nieraz ktoś pytał mnie o to, jak radzę sobie z praniem i plamami na ubraniach córki. Przecież ona musi mieć tyle rzeczy, że ja na pewno jestem już ekspertem w tej dziedzinie. Moja odpowiedź może być lekkim rozczarowaniem… Przede wszystkim ubrań nie mamy tak wiele, jak może się wydawać. Staramy się dobierać je rozsądnie, bo w przeciwnym razie byśmy pod nimi zginęli ;) Poza tym sporo ubrań oddaję, a resztę sprzedaję.

Z plamami też dużego problemu nie mamy. Ubraniami “po domu” aż tak bardzo się nie przejmuję, a gdy gdzieś wychodzimy staram się uważać na to co i jak jemy :)

Jest jednak jedno miejsce i jedna sytuacja, kiedy plamy przytrafiają się zawsze i nie mogę nic na to poradzić… Otóż w przedszkolu, przy każdej okazji gdy trzeba być “na galowo”, córka wraca z nową pamiątką. Żeby poziom trudności podnieść, zawsze gdy dzieci ubrane są w ładne sukienki i białe koszule, w przedszkolu jest barszcz czerwony!

Nie wiem jak jest w innych przedszkolach, ale jeśli podobnie, to z pewnością zainteresuje Was przeprowadzony przez nas test nowego odplamiacza Vanish Gold ;)

Test? Raczej wyzwanie! Odplamiacz ma być tak skuteczny, że już w 30 sekund usuwa plamy z tkanin białych i kolorowych. Jak to najlepiej sprawdzić? Oczywiście na pięknych, czerwonych, buraczanych plamach :)

No i jak? Dla mnie 5/5 ;) Plam nie ma, a wszystko trwało 30 sekund!


! KONKURS !

Chcesz sama przetestować odplamiacz? Nie ma problemu! Do wygrania mam 10 zestawów: Vasnish Gold + śliczny fartuszek ze zdjęcia :) Odpowiedz tylko w komentarzu na pytanie:

W jakich okolicznościach powstała największa/najgorsza plama, z jaką mieliście okazję się zmierzyć?

Na zgłoszenia czekamy do niedzieli (23:59 01.03.2015), a wyniki ogłosimy najpóźniej 04.03.2015, w tym samym wpisie.

PS Aby zwiększyć swoje szanse na wygraną, możecie wziąć też udział w konkursie na blogu Ladygugu.pl :)

!! WYNIKI KONKURSU !!

Przede wszystkim dziękujemy Wam bardzo za wszystkie komentarze :) Poniżej znajdziecie te zwycięskie! Serdecznie gratulujemy ;) Zwycięzców prosimy o kontakt mailowy i podawanie adresów do wysyłki.

[tabs]
[tab title=”1- Magdalena” icon=”entypo-book”]

Ja musiałam się zmierzyć z plamą po czerwonym winie i sosie pomidorowym. Wyobraź sobie, wymarzona randka- kwiaty, kino i romantyczna kolacja. Oczywiście nie odbyło się bez wpadek, kiedy ubrudziłam koszule sosem pomidorowym próbowałam ratować sytuację i wzniosłam toast a wtedy kieliszek wina wylądował na mnie! Koszmar, nie dość, że moja biała koszula zamieniła się w czerwoną to i ja spaliłam buraka ze wstydu. Niestety plamy nie udało mi się usunąć. A cóż jestem wielką gapą i nie ukrywam, że przydał by mi się taki zestaw ” małego czyściocha”. :D

[/tab]
[tab title=”2- Karolina” icon=”entypo-book”]

Najgorszą plamy to u nas to sprawka 3 letniej Marysi i taty. Było lato wróciliśmy z rodzinnej imprezy. Ja jako że byłam w ciąży i zmęczona więc poszłam do domu a noje rozrabiaki na ogród. Zachciało im się skakać na trampolinie. Tato co by Marysi nie było niewygodnie ściągnął śliczną sukienkę ecru i położył na obudowie trampoliny. Po zabawie szybko wrócili do domu a sukienka została na dworze bo zapomnieli zabrać! W nocy padał deszcz! Następnego dnia poszłyśmy na ogródek patrze ci leży na trampolinie a to przemoczona sukienka. Podchodzę biorę w ręce a spod sukienki wypada wielka zardzewiała śruba. Strzepnęłam sukienkę a tam moim oczom na tej ecru sukience ukazała się wielka plama z rdzy! Jakaś masakra!
Z tym przedszkolem to masz rację u nas zawsze wraca wyplamiona jak nie barszcz to farbki to pisaki ach.
Oj z trzylatką i niemowlakiem w domu to mam niezły plamowy zawrót głowy

[/tab]
[tab title=”3- DWA+TRZY” icon=”entypo-book”]

Moje trojaki kiedy były małe były mistrzami w plamach. Daj dziecku łyżeczkę z zupką marchewkową a masz pewne, że ubrano pójdzie do kosza. I tak tez było u nas, czas nauki samodzielnego jedzenia był tragiczny w skutkach ubraniowych :) Potem jadły na golaska :)
ps. Filmik pierwsza klasa (pokonaliście Bakusiowo) :)
Pozdrawiam Mama Trojaczek

[/tab]
[tab title=”4- Paula” icon=”entypo-book”]

Chyba każda kobiet wie co to znaczy plama z fluidu, pudru czy czerwonej szminki na ubraniach. I to na wszystkim! Bluzki, swetry,
a nawet kurtki ! Właśnie z taką groźną plamą musiałam się zmierzyć, a było to tuż przed …weselem ! Robiłam mojej siostrze makjaż, tuż przed wyjściem więc nie miałyśmy zbyt dużo czasu. Chcący nałożyc fluid , nacisnęłąm zbyt mocno i wylądował prosto na dekolcie sukienki siostry, białej sukience ! Wielka panika i przerażenie w oczach . Co zrobić gdy nie ma rezerwowej sukienki? Ja miałam pod ręka broszkę, która na szczęście pasowała do kreacji.

[/tab]
[tab title=”5- Agnes” icon=”entypo-book”]

Zdarza mi się dać plamę w domu i w pracy. A z plamami codziennymi radzę sobie jak mogę. Plam jest co nie miara, bo:
– mam rozkoszne niemowlę na diecie „marchewkowo – jagodowej”;
– mój mąż to mechanik samochodowy, z zamiłowania i z zawodu – po kilku godz. w warsztacie do czystych nie należy… ;
– mój tata to rolnik, z zamiłowania i z zawodu – po kilku godz. na polu lub w oborze do czystych nie należy…;
– jestem dobrą żoną i córką, więc pomagam moim mężczyznom – po wymianie sondy lambda lub po wydojeniu krów rasy holsztyńsko – fryzyjskiej do czystych nie należę…
Tak więc, plamy były, są i będą w moim życiu.
A najciekawsza plama z jaką miałam do czynienia to plama na… mojej pięknej, śnieżnobiałej sukni ślubnej. Mój świeżo poślubiony Mąż wylał na mnie szklankę coca-coli… Wybaczyłam mu, rozwodu nie było. W sumie napój został wylany jak Marek zerwał się na sygnał „gorzko, gorzko”. To trochę go usprawiedliwia ;)

[/tab]
[tab title=”6- Zuzanna” icon=”entypo-book”]

Najgorsza plama powstała kiedy miałam jakieś 16 lat, szłam na szkolną uroczystość i potrzebowałam eleganckiej białej koszuli, akurat moja mama jest tak drobna że mogłam pożyczyć od niej coś „specjalnego”. Kiedy przyszło do podpisania się na liście obecności moje pióro przestało działać, wtedy bez zastanowienia mocno nim machnęłam (zawsze pomagało), niestety zachlapałam siebie jak i koleżankę. Mama była dość podenerwowana kiedy jedna z jej lepszych koszul wróciła pochlapana dość mocno atramentem. Szorowała bardzo długo w szarym mydle jak i różnych proszkach, przebarwienia zostały ;/

[/tab]
[tab title=”7- Ula” icon=”entypo-book”]

„O plama, plama co za pech!” – ale przy każdej kolejnej biorę głęboki wdech, bowiem narobiłam ich w życiu tak wiele, że się już tylko z tego śmieję. Niestety, jestem osobą, która ma przysłowiowe dwie lewe ręce i zazwyczaj tak jest, że jeżeli na czymś mi szczególnie zależy to akurat to poplamię. Jem zupę buraczkową – buch plama na bluzce, szybki makijaż przed pracą – buch podkład ląduje na koszuli, a gdy jest jego końcówka to zapewne też na ścianie obok, a już standardem stały się u mnie plamy od lakieru do paznokci. Ale do dnia dzisiejszego nie mogę wybaczyć sobie plamy życia….Jestem „fanką” (no dobra, maniaczką) kolorowych zakreślaczy i zaznaczania tekstu. Mam taką pracę, że muszę wertować dokumenty, później do nich wracać – więc rozwijam pasję zakreślania, bo przecież „wszystko jest istotne” i nic nie może mi umknąć. Któregoś wieczoru, siedziałam na niespełna rocznym narożniku, na który z mężem oszczędzaliśmy dość długo i wertowałam dokumenty. Zakreślałam tekst intensywnie, zmieniając kolory aż tu nagle spostrzegłam wielką intensywnie zieloną plamę, wżerającą się w głąb materiału. Widok cieknącego zakreślacza prześladuje mnie po dzień dzisiejszy. Mimo szybkiej i panicznej interwencji nie udało mi się zmyć plamy, ale narożnik zyskał za to ozdobę w postaci ślicznych poduszek zakrywających plamę…więc nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

[/tab]
[tab title=”8- Magdalena” icon=”entypo-book”]

Tłusty czwartek. Od rana na nogach, biegiem do pracy, później na zakupy, a tam Pani kusiła pączkami z czekoladą, oj kusiła. Kiszki grały marsza niemal tak głośno jak sklepowa muzyka. Korki na ulicy były tak długie, że do domu dojechałabym po godzinie. A tu pączek idealnie wypieczony, posypany obficie wiórkami czekoladowymi. Pokusa była zbyt duża. Kupiłam. Rzuciłam się na niego, to był pierwszy kęs i nagle, zupełnie niespodziewanie całe czekoladowe nadzienie wylądowało na moim biało-czarnym płaszczu. Oczywiście pech chciał, że czekolada wkomponowała się w biały zamazaj i tym samym niebywale wręcz w oczy wszystkich kłuła. W przerażeniu chciałam nadzienie zniwelować, to ze stresu jeszcze ją mydłem rozmazałam. Kupiłam na szybko płyn do mycia naczyń, to jeszcze plama dodatkowo się zazieleniła. Kiedy dojechałam do domu, cała czerwona ze wstydu, a może ze wściekłości, szybko pobiegłam po Vanish. Plama zniknęła w całości, jednak niesmak po łasuchowaniu pozostał, stąd wniosek należy zachować ostrożność w kontakcie z takimi nadzianymi pączkami :)

[/tab]
[tab title=”9- Karolina” icon=”entypo-book”]

Najgorsza plama, z którą walczyłam to plama po wylanym lakierze do paznokci.
Wracałam z podróży, siedzę w pociągu, czytam książkę. Szukam czegoś w torebce i w wewnętrznej kieszeni czuję coś mokrego- wyjmuję dłoń- cała czerwona. No tak, lakier nieszczelnie zamknięty, wylała się prawie cała buteleczka. Po powrocie do domu było już za późno- lakier zasechł, posklejał materiałowe wnętrze mojej ukochanej, ulubionej, najpiękniejszej torebki, na którą oszczedzałam bardzo długo. Załamana potraktowałam torebkę zmywaczem, ale nie tylko to nic nie dało, ale rozwścieczyło bestię- plama się rozrosła. Szukałam wszędzie odpowiedzi co zrobić, próbowałam ~wszystkiego .
I tutaj idealnie wpasuje się cytat z Kilera:

No i co, udało się? Niestety, poległam. :(

Torebka wylądowała w koszu- od tej pory mocno zakręcam buteleczki

[/tab]
[tab title=”10- Kasia” icon=”entypo-book”]

Niewatpliwie najoporniejsza plama z jaka mialam watpliwa przyjemnosc zmierzyc sie powstala na wskutek takiej sytuacji:
,,Ukochana coreczka tatusia poczestowala tate żelkami. Tata,ktory uczulony jest na zelatyne niechcac robic dziecku przykrosci przyjal garsc zelkowych misiow. Hojnie obdarowany tata nie mogac ukryc ich w buzi ukryl w kieszeni.
Mama,ktora zaistnialej sytuacji nie dopatrzyla się gdyz byla nieobecna nieswiadomo sytuacji po omacku badala rzeczy nadajace sie do prania. Wrzuciwszy felerne jeansy i nieswiadomo wowczas, ze i garsc zelkowych misiow nastawila pranie, po czym rozwiesila na kaloryferach. Dalszym etapem bylo prasowanie. I tak wlasnie… żelkowe misie posklejaly cala kieszen a matka jeszcze przypieczetowala te katastrofe goracym zelazkiem. Dlugo nie moglam dojsc do tego co moj Maz mial w kieszeni. Obstawialam rozne rzeczy ale Żelkowe misie byly na ostatniej pozycji na jaka moglabym wpasc:) nawet Maż nie odrazu mogl odpowiedziec mi na to pytanie. Po kilku dnuach przypomnisl sobie,ze w pospiechu schowal tam żelki ktore corcia mu podarowala. Plama niebywala! Postanowilam namoczyc w wodzie spodnie z felerna plama na kieszeni i posypac vanishem po czym drugi raz uprac. Vanish jest z nami od zawsze. Pomogl niezawodnie. Od tamtej pory mama sprawdza dokladniej wszelkie kieszenie :-)

[/tab]

[/tabs]

Materiał i konkurs przygotowane we współpracy z marką Vanish.

Udostępnij wpis

83 komentarze

  • Madagene BLOG 25 lutego, 2015 at 21:02

    Yyyy tak!!! bez wahania odpowiem że – dziś tak samo jak i prawie codziennie była plama na każdej warstwie: ubranko + leżaczek + kocyk po kupce pięciomiesięcznej Lili :) plamosmród ;P
    kocham moją córkę! :)

    Odpowiedz
  • Kasia Kr. 25 lutego, 2015 at 21:13

    Niewatpliwie najoporniejsza plama z jaka mialam watpliwa przyjemnosc zmierzyc sie powstala na wskutek takiej sytuacji:
    ,,Ukochana coreczka tatusia poczestowala tate żelkami. Tata,ktory uczulony jest na zelatyne niechcac robic dziecku przykrosci przyjal garsc zelkowych misiow. Hojnie obdarowany tata nie mogac ukryc ich w buzi ukryl w kieszeni.
    Mama,ktora zaistnialej sytuacji nie dopatrzyla się gdyz byla nieobecna nieswiadomo sytuacji po omacku badala rzeczy nadajace sie do prania. Wrzuciwszy felerne jeansy i nieswiadomo wowczas, ze i garsc zelkowych misiow nastawila pranie, po czym rozwiesila na kaloryferach. Dalszym etapem bylo prasowanie. I tak wlasnie… żelkowe misie posklejaly cala kieszen a matka jeszcze przypieczetowala te katastrofe goracym zelazkiem. Dlugo nie moglam dojsc do tego co moj Maz mial w kieszeni. Obstawialam rozne rzeczy ale Żelkowe misie byly na ostatniej pozycji na jaka moglabym wpasc:) nawet Maż nie odrazu mogl odpowiedziec mi na to pytanie. Po kilku dnuach przypomnisl sobie,ze w pospiechu schowal tam żelki ktore corcia mu podarowala. Plama niebywala! Postanowilam namoczyc w wodzie spodnie z felerna plama na kieszeni i posypac vanishem po czym drugi raz uprac. Vanish jest z nami od zawsze. Pomogl niezawodnie. Od tamtej pory mama sprawdza dokladniej wszelkie kieszenie :-)

    Odpowiedz
  • Aga 25 lutego, 2015 at 21:20

    Moja najgorsza w zyciu plama powstała podczas prania białej bluzki ktora miala dodatki z czarnego materiału, zastanawiając sie dłuższy czas jakby ja bezboleśnie wyprać postanowiłam ja namoczyć przez 15min(w rzeczywistości z 15min zrobilo sie 60:) w zimnej wodzie z proszkiem do prania. Po wyplukaniu jej w wodzie z plynem do plukania zauważyłam wielkie szare placki(no cóż czarna tkanina puscila) wiec odrazu Vanish na plamy do pralki i jazda jeden raz, dalej plamy, drugi raz kolejna dawka vanishu i znów pralka, i w końcu udalo sie! Wyciągam i brak plam uff! Udalo sie uratować nową bluzkę!

    Odpowiedz
    • Karolina 26 lutego, 2015 at 23:12

      Ja posiadam taką sukienke, wystarczyło ją zamoczyć w misce i od razu wyciągnać żeby kreacja była czarno-szara ;)

      Odpowiedz
  • OLGA 25 lutego, 2015 at 21:35

    Hehe fajny filmik Karola!

    Odpowiedz
  • Aga 25 lutego, 2015 at 21:37

    Najwieksza plama w moim zyciu byla dosc pospolita plama z udziałem słynnego „Kubusia” ten fantastyczny „Pan” z pomocą mojej córki wylał sie na jej ulubiona białą, taka nawet śnieżnobiałą bluzkę;D z przyschnieta juz piękną pomaranczowa plama postanowiłam wygrać za pomocą vanisha, 3 godz. W magicznej papce i czary mary! Plama znikla :) 1:0 dla nas.

    Odpowiedz
  • Ewa 25 lutego, 2015 at 21:46

    Moja najgorsza plama, z którą niestety nie udało mi się pożegnać to plama na ulubionej białej koszulce 2 latka i przy okazji mojej białej jedwabne bluzce z domowego soku z czerwonego winogrona :-( Od zawsze jest z nami Vanisch do koloru i białego, zawsze plamy znikały po pierwszym praniu. Niestety nie tym razem, kilka razy już prane a plamy nadal są. Moze Vanisch Gold pomoże :-)

    Odpowiedz
  • Magdalena 25 lutego, 2015 at 21:56

    Ja musiałam się zmierzyć z plamą po czerwonym winie i sosie pomidorowym. Wyobraź sobie, wymarzona randka- kwiaty, kino i romantyczna kolacja. Oczywiście nie odbyło się bez wpadek, kiedy ubrudziłam koszule sosem pomidorowym próbowałam ratować sytuację i wzniosłam toast a wtedy kieliszek wina wylądował na mnie! Koszmar, nie dość, że moja biała koszula zamieniła się w czerwoną to i ja spaliłam buraka ze wstydu. Niestety plamy nie udało mi się usunąć. A cóż jestem wielką gapą i nie ukrywam, że przydał by mi się taki zestaw ” małego czyściocha”. :D

    Odpowiedz
  • Irena 25 lutego, 2015 at 21:56

    Jestem ciekawa czy da radę vanish gold z plamami typu farby, pisaki, a najgorsze marchewka z jabłkiem :) mam trzy małe córeczki – plamy ma na codzień, nawet nie wiem które z nich najgorsze :)

    Filmik super :)

    Odpowiedz
  • magda 25 lutego, 2015 at 22:24

    We wrzesniu ubieglego roku zostalismy zaproszeni na urodziny kuzynki. Moja corke wystroilam w tunike i biale getry. Juz na miejscu okazalo sie ze impreza bedzie odbywac sie w ogrodzie…moja corka,jak i inne dzieci z usmiechem od ucha do ucha tarzala sie,turlala po trawie i bujala na trapezie szorujac kolanami i pupa po podlozu. Dorosla czesc towarzystwa od razu wypunktowala moja bezmyslnosc w doborze garderoby i nieustannie ktos komentowal powiekszajace sie zielone plamy na kolanach (i nie tylko) mojej corki, doprowadzajac mnie tym do bialej goraczki,bo w koncu zwykle biale getry to nie majatek! Impreza dobiegla konca, a ja niczym Perfekcyjna Pani Domu („co? ja nie dam rady?”) przystapilam do wywabiania plam. Nie pamietam juz ile to trwalo i ile Vanisha zuzylam ale efekt piorunujacy-getry bielusienkie!!!

    Odpowiedz
  • Żaneta 25 lutego, 2015 at 22:33

    Ja niestety musiałam zmierzyć się z upraniem modnej spódnicy biało czarnej w szerokie pasy. Uprałam ją ze świadomością, że skoro spódnica ma takie kolory powinna być tak skonstruowana, że biały nie powinien farbować (na metce było prać w pralce). Jakież było moje zdziwienie kiedy wyciągnęłam spódnice z pralki. Szok! Nie dość, że biały był siwy i miał plamy to jeszcze inne ubrania całe były w plamach. Co ja musiałam się namoczyć tych wszystkich ciuchów w Vanishu, tyle czasu zmarnowane ale cóż. Najgorzej musiałam się natrudzić przy spódnicy. Przy 10 moczeniu, robieniu papek i praniu spódnica nadaje się na szczęście do noszenia :)
    U mnie takie środki czystości muszą być w szafce, nawet ze względu na córkę, która jest na etapie kolorowych papek :)
    Pozdrawiam :)

    Odpowiedz
  • Klaudia 25 lutego, 2015 at 22:37

    U nas najgorsza plama powstała podczas malowanie kończynami :D Dziecię ufyflało spodnie, a farby z Ikei się sprać nie chcą :(

    Odpowiedz
  • Ines 25 lutego, 2015 at 22:48

    Moja najgorsza plama? Kiedy bylam na rolkach z moim ukochanym psem ten chcial podbiegnac do mojej mamy ktora zobaczyl ! niestety niefortunnie ciągnąl mnie za sobą. . ! Nie dalam rady utrzymac rownowagi a smycz owinela mi sie wokol reki i polecialam w moich ulubionych legginsach po asfalcie a nastepnie po trawie.. kolana zdarte spodnie o dziwo cale ale plamy byly koszmarne jednak dalam rade je usunac , jednak to byl moj ostatni wypad na rolki z psem :-) !

    Odpowiedz
  • Edyta 25 lutego, 2015 at 23:57

    Najgorsza plama? Pamiętam ją do dziś, koszmar!
    To pamiątka po zeszłorocznym weselu.. Sala z pięknym ogrodem, drewniane ławeczki.. No i właśnie, te drewniane ławeczki! Nie przyszło nam do głowy że to surowe drewno :(
    Plamy z żywicy długo spędzały mi sen z powiek, teraz zawsze zanim któreś z nas usiądzie na czymś drewnianym, robimy test ręką :p

    Odpowiedz
  • Agnieszka 26 lutego, 2015 at 00:31

    Śliczny jest ten fartuszek! :) Oj ochroniłby przed niejedną plamą! :)

    Odpowiedz
  • Anita 26 lutego, 2015 at 06:07

    Uwielbiamy wiosnę w końcu słońce,ptaszki ,kwiatki i …. zielona trawa ;) „mała” zmora na ubraniach ;). Powrót z przedszkola sukcesywnie przypominał nam o istnieniu przyrody. Przedszkole się skończyło rozpoczęła się szkoła ale plac zabaw pozostał ,coraz bliżej ,małymi krokami zbliżamy się do przywitania wiosny i do nierównej walki z ulubionymi plamami …. ;)))))

    Odpowiedz
  • Karolina Sikorska 26 lutego, 2015 at 07:01

    Najgorszą plamy to u nas to sprawka 3 letniej Marysi i taty. Było lato wróciliśmy z rodzinnej imprezy. Ja jako że byłam w ciąży i zmęczona więc poszłam do domu a noje rozrabiaki na ogród. Zachciało im się skakać na trampolinie. Tato co by Marysi nie było niewygodnie ściągnął śliczną sukienkę ecru i położył na obudowie trampoliny. Po zabawie szybko wrócili do domu a sukienka została na dworze bo zapomnieli zabrać! W nocy padał deszcz! Następnego dnia poszłyśmy na ogródek patrze ci leży na trampolinie a to przemoczona sukienka. Podchodzę biorę w ręce a spod sukienki wypada wielka zardzewiała śruba. Strzepnęłam sukienkę a tam moim oczom na tej ecru sukience ukazała się wielka plama z rdzy! Jakaś masakra!
    Z tym przedszkolem to masz rację u nas zawsze wraca wyplamiona jak nie barszcz to farbki to pisaki ach.
    Oj z trzylatką i niemowlakiem w domu to mam niezły plamowy zawrót głowy

    Odpowiedz
  • Marta 26 lutego, 2015 at 07:48

    Witam. Ponieważ jestem mamą 5 latki na temat plam mogłabym być ekspertem:)a ze Alicja to żywe srebro przerabialysmy wszystko (zaczynając od kupki kończąc na szmince;) bo Ala to prawdziwa kobieta która pod moją nieobecność postanowiła zrobić sobie pełen makijaż !) Ale vanish daje rade nawet z najgorsza plama . I chwała mu za to :)

    Odpowiedz
  • Aleksandra 26 lutego, 2015 at 08:10

    Najgorsza plama? Hmm… pomyślmy. Chyba już nawet wiem. Było lato, słoneczna pogoda, więc postanowiliśmy zrobić grilla. Usmażyliśmy kiełbaski, a tu nagle zaczął padać lekki deszczyk, który zmienił się w ulewę. Zaczęliśmy biegać i wszystko sprzątać. A tu nagle cała miska z kiełbaskami poplamiła mi moją sukienkę, ponieważ wyślizgnęła mi się z ręki przez deszcz. Biegłam szybko do domu chcąc zamoczyć plamę. Niestaety tłuste plamy dłuugo schodzą. :)

    Odpowiedz
  • Paulina Sz 26 lutego, 2015 at 08:28

    sytuacja: znajomi zaprosili nas do drewnianego domku pod lasem, a że mieszkamy w mieście to z chęcią skorzystaliśmy, przyjechaliśmy rano my i nasz dzidziol roczny ” opiersiowany” wówczas Karolek.Poszlismy na spacer, było cudownie, pola las, jagody, jeżyny, gdzieniegdzie muchomory, mały smacznie zasnął wdychając świeże powietrze. Potem wracamy do tego drewnianego domku znowu przez pola, przez lasy, ja idę na końcu chcąc się najwięcej nawdychać świeżego powietrza i nagle podchodzi do mnie mąż i mówi: żonko ubierz bluzę. Ale po co przecież jest upał. No mówię Ci ubierz bluzę i ukradkiem z delikatnym uśmiechem patrzy na cyc, a tam plama z prawej strony, plama z lewej strony. O Boże mężu oni widzieli? Widzieli? i co ? i nic. Cóż było trzeba robić musiałam ubrać bluzę w ten piękny upalny dzień i obudzić „mleczarza” cobym nie musiała brudzić drugiej bluzki. Pozdrawiam serdecznie

    Odpowiedz
  • honorata 26 lutego, 2015 at 09:51

    Najgorsza plama, z jaką miałam przyjemność się spotkać powstała z soku z brzoskwini! Uwierzcie mi,ze żadne jagody ,buraki,czekolada nie pobiją plamy od brzoskwini! Naprawdę ciężko usunąć! Nie wiem co ma sok w składzie (piszę o naturalnym oczywiście) ,ale jest odporny na odplamiacze i inne cuda do usuwania plam.

    Odpowiedz
  • Gosia 26 lutego, 2015 at 09:57

    Przed egzaminem na studiach poszliśmy całą grupą do teatru. Przedstawienie odbywało się na scenie letniej więc widzowie siedzieli przy małych okrągłych, ciasno porozstawianych stoliczkach. w trakcie spektaklu częstowano lampką wina. Pomyślałam, że skorzystam i odstresuję się przed egzaminem bo nie bardzo byłam do niego przygotowana i wiedziałam, że obleję… Kiedy wzięłam łyk wina ktoś z tyłu przechodząc poszturchnął mnie i…całe wino wylądowało na mojej białej spódnicy! Myślałam, że wydrapię dziurę w tej spódnicy próbując sprać tę plamę w toalecie. Nic nie dało się zrobić. Egzamin był ustny więc do sali wchodziło się pojedynczo. Musiałam wejść z tą plamą, zasłaniałam się papierową teczką przygotowana na to, że zaraz zostanę wyrzucona za drzwi. Egzaminator od razu spytał co tam ukrywam, nie mając już nadziei na zdanie pokazałam ogromną plamę i opowiedziałam całą historię. Egzaminator stwierdził, że i tak już dzisiaj przeszłam dużo stresu więc wpisuje mi zaliczenie!!! Nigdy nie byłam tak szczęśliwa z poplamionej spódnicy!!!

    Odpowiedz
  • Kasia 26 lutego, 2015 at 10:29

    Na początku chciałam pogratulować Ci fajnego filmiku który nagrałaś.
    Kiedyś byłam z mężem i dwoma córkami na festynie. Jedna miała wtedy siedem lat a drugu dwa. Mój mąż razem z córkami poszli na autka. Starsza idąc do autka wywróciła się na podłodze na której były pojazdy. Ona po chwili wstała przestraszona i poszła to taty z ogromną czarna plamą na rajstopkach które wcześniej były białe. Niestety nie dało się ich doprać w domu, więc poszły do wyrzucenia. :(

    Odpowiedz
  • Paulina 26 lutego, 2015 at 11:33

    Największa plama w życiu to męża kombinezon roboczy w smarach! Namoczyłam w gorącej wodzie z Vanishem i zostawiłam na noc. Rano włożyłam do pralki i wyprałam na swoją odpowiedzialność na 90 stopni! :) Plamy zeszły, a kombinezon na moje szczęście się nie skurczył :)

    Pozdrawiam Paulina

    P.S. teraz zawsze namaczam różne plany, szczególnie z córki bluzek i po plamach nie ma śladu! Nie powiem opcja 30 sekund bardziej mi odpowiada! :)

    Odpowiedz
  • Dwa+Trzy 26 lutego, 2015 at 11:34

    Moje trojaki kiedy były małe były mistrzami w plamach. Daj dziecku łyżeczkę z zupką marchewkową a masz pewne, że ubrano pójdzie do kosza. I tak tez było u nas, czas nauki samodzielnego jedzenia był tragiczny w skutkach ubraniowych :) Potem jadły na golaska :)
    ps. Filmik pierwsza klasa (pokonaliście Bakusiowo) :)
    Pozdrawiam Mama Trojaczek

    Odpowiedz
  • Paulina 26 lutego, 2015 at 11:34

    Były dwie takie sytuacje. Pierwsza to plamy na bluzeczkach/pajacykach i wszystkim innym po witaminie D3,niestety nie udało nam się ich pozbyć :( a druga sytuacja miała miejsce całkiem niedawno. Moja urocza córka postanowiła poczęstować „kubusiem” misie,które są na jej pościeli. Skutek ? Wszystko ma ogromne pomarańczowe plamy :( co gorsza jest to moja ulubiona pościel małej. Naszym ostatnim ratunkiem przed cudownymi pomysłami Zuzy może być vanish gold a fartuszek przyda się w kuchni ;)

    Odpowiedz
  • Basia 26 lutego, 2015 at 12:52

    Moje najgorsze wspomnienie z plamą dotyczy weselnej sukienki, którą pożyczyłam od koleżanki właśnie na taką uroczystość. Po zabawie zabrałam się za pranie pięknej miętowo-czarnej kreacji, jednak nie mogłam poradzić sobie z tłustą plamą z przodu. Postanowiłam psiknąć odplamiaczem który akurat miałam pod ręką, zostawiłam na kilka minut. Kiedy zabrałam się za ponowne pranie okazało się, ze czarne wykończenie sukienki pod wpływem jakiegoś składnika w odplamiaczu puściło kolor i powstały czarno szare plamy w różnych miejscach miętowej sukienki. Wyglądało to tragicznie… Przez głowę przeszła mi tylko jedna myśl, ze być może to nie była ulubiona sukienka koleżanki…

    Odpowiedz
  • Karolina 26 lutego, 2015 at 13:46

    Witam ;) Nasza największą plamą a raczej plamami zrobił Tatuś, jak Ja z Nikolką byłyśmy w szpitalu. Tatuś miał włączyć pranie dostał wskazówki aby różowe ciuszki małej nie włączał gdyż stwierdziłam że po wyjściu ze szpitala sama się tym zajmę, ale kazałam mu zrobić białe. Za dwa dni przyjechały rzeczy białe do nas calutkie różowe, byłam załamana ale cóż Tata sam w domu. Po wyjściu ze szpitala musiałam wszystkie rzeczy zamoczyć w Vanishu, nie puściło po pierwszym ale po drugim praniu puściło choć na ręczniku mamy jeszcze pamiątkę małą z Taty prania. Najważniejsze że z ciuszków małej i naszych puścił piękny róż. Pozdrawiamy Was Gorąco ;)

    Odpowiedz
  • Aga 26 lutego, 2015 at 15:26

    Ostatnie zdjęcie fantastyczne!
    Twoje usta! :) <3

    Odpowiedz
  • Boooo 26 lutego, 2015 at 18:13

    Moja historia będzie zwykła, ponieważ moja plama powstała w domu przy obiedzie. Uwielbiam gotować, codziennie gotuję obiad z książki kucharskiej. Mam ich wiele, mama jest kolekcjonerem. Gotuję po kolei, kartka po kartce :) Zrobiłam przepis z Jamiego Olivera „Bardzo ostry kurczak”, który w składzie miał kurkumę. Poplamiłam swoją nową bluzkę, a że nie kupuję ciuchów często (nie przez brak pieniędzy, po prostu wydaję rozsądnie), to było mi bardzo szkoda. Plama niczym się nie chciała sprać. I tak o to moja nowa fajna bluzka, która nie doczekała się wyjścia, stała się tą „po domu”. Na początku było mi przykro, ale teraz jest moją ulubioną do chodzenia „po domu” :-)

    Odpowiedz
  • Kinga 26 lutego, 2015 at 19:16

    filmik świetny! zawsze mnie ciekawiło jak tego typu filmiki są zrobione: czy to po prostu połączone zdjęcia? :)

    Odpowiedz
    • Szafeczka 26 lutego, 2015 at 19:20

      Dzięki! Tak, trzeba zrobić zdjęcia… dużo zdjęć :) Później łączy się je w film.

      Odpowiedz
  • Paulina 26 lutego, 2015 at 19:48

    Moja plama (a raczej mojego synka) była z żelaza w proszku rozmieszanego z mlekiem modyfikowanym. Polałam Vanishem i czekałam … i czekałam a po praniu okazało sie że ciemnej plamy po żelazie nie było ale za to niebieska koszulka dostała różowych plam w tym samym miejscu :) noi ooo,,, :)

    Odpowiedz
  • Ania 26 lutego, 2015 at 19:52

    Miałam nie pisać ale właśnie wzięłam się za prasowanie ciuszków moich dzieci…. I kolejny raz dostaję szału bo po praniu zostały ślady od kupki mojej córci. Niby używam odplamiacza w płynie ale widzę, że sobie nie radzi. O plamach po obiadkach nie wspomnę. Nigdy nie miałam okazji wypróbować Vanisha a wielokrotnie wybierałam pomiędzy nim a tym w płynie. Po prostu przerażała mnie myśl namaczania dłużej niż te 30sek. Ale myślę, że skoro to tylko pół minuty to warto wypróbować. Jeśli się sprawdzi to będę zachwycona. Pozdrawiam

    Odpowiedz
  • Zuzanna 26 lutego, 2015 at 19:59

    Najgorsza plama powstała kiedy miałam jakieś 16 lat, szłam na szkolną uroczystość i potrzebowałam eleganckiej białej koszuli, akurat moja mama jest tak drobna że mogłam pożyczyć od niej coś „specjalnego”. Kiedy przyszło do podpisania się na liście obecności moje pióro przestało działać, wtedy bez zastanowienia mocno nim machnęłam (zawsze pomagało), niestety zachlapałam siebie jak i koleżankę. Mama była dość podenerwowana kiedy jedna z jej lepszych koszul wróciła pochlapana dość mocno atramentem. Szorowała bardzo długo w szarym mydle jak i różnych proszkach, przebarwienia zostały ;/

    Odpowiedz
  • Jak odplamiać dziecięce ubrania? Test Vanish Gold + KONKURS 26 lutego, 2015 at 20:02

    […] też wziąć udział w konkursie u Karoliny. Jeśli nie uda się wygrać u mnie, może uda się wygrać u […]

    Odpowiedz
  • Anna 26 lutego, 2015 at 20:11

    Pytanie jest proste bo nie zapomnę tej sytuacji do końca życia :) Mój jeszcze wtedy chłopak zaprosił mnie na obiad zapoznawczy do swoich rodziców :) Przez cały czas byłam strasznie zdenerwowana i gdy mój chłopak poprosił mnie abym nalała mu lampkę wina to ja niestety poplamiłam ukochany jak się później okazało obrus jego mamy a obecnie teściowej :) Niestety do tej pory zdarza się, że kładzie ten obrus gdy zaprasza nas na obiad i zawsze wypomina tą sytuację. Chyba nie do końca mi wybaczyła :)

    Odpowiedz
  • Paulina 26 lutego, 2015 at 21:27

    Najgorsza plama w moim życiu, niewątpliwie towarzyszyła i być może dalej towarzyszy kobietom na całym świecie. Związana jest ściśle z „truskawkowym” dniem, teraz już potrafię sobie z tym radzić. Jednak wkraczając w progi dojrzałości, miałam pierwszy raz w życiu taką przygodę, że poplamiłam białe prześcieradło. Wszystko byłoby ok, gdybym zajęła się tą plamą od razu, jednak przerażona sytuacją schowałam prześcieradło – wstydząc się przyznać, i dopiero po kilku dniach wzięłam się do prania. Nie lada wyzwanie – nie chciało zejść, dziś bogatsza o doświadczenia wiedziałabym co zrobić, jednak wtedy nieświadoma i zagubiona spanikowałam! ;) Taki piękny moment przejścia z dzieciństwa w „dojrzałość” – a jednak wspomnienia nie takie piękne.

    Odpowiedz
  • Paula 26 lutego, 2015 at 22:05

    Chyba każda kobiet wie co to znaczy plama z fluidu, pudru czy czerwonej szminki na ubraniach. I to na wszystkim! Bluzki, swetry,
    a nawet kurtki ! Właśnie z taką groźną plamą musiałam się zmierzyć, a było to tuż przed …weselem ! Robiłam mojej siostrze makjaż, tuż przed wyjściem więc nie miałyśmy zbyt dużo czasu. Chcący nałożyc fluid , nacisnęłąm zbyt mocno i wylądował prosto na dekolcie sukienki siostry, białej sukience ! Wielka panika i przerażenie w oczach . Co zrobić gdy nie ma rezerwowej sukienki? Ja miałam pod ręka broszkę, która na szczęście pasowała do kreacji.

    Odpowiedz
  • Monika Jacyk 26 lutego, 2015 at 22:50

    Najgorsze plamy, to te po bańkach mydlanych. mamy takich kilka, w ubiegłym roku na nowiutkim komplecie córci kilka takich wyszło. Plamy nie do sprania absolutnie niczym. Jeśli kiedyś ktoś wymyśli coś, co na te plamy zadziała osobiście upiekę szarlotkę i wyślę z podziękowaniami :D

    Odpowiedz
  • Agnes 26 lutego, 2015 at 23:16

    Zdarza mi się dać plamę w domu i w pracy. A z plamami codziennymi radzę sobie jak mogę. Plam jest co nie miara, bo:
    – mam rozkoszne niemowlę na diecie „marchewkowo – jagodowej”;
    – mój mąż to mechanik samochodowy, z zamiłowania i z zawodu – po kilku godz. w warsztacie do czystych nie należy… ;
    – mój tata to rolnik, z zamiłowania i z zawodu – po kilku godz. na polu lub w oborze do czystych nie należy…;
    – jestem dobrą żoną i córką, więc pomagam moim mężczyznom – po wymianie sondy lambda lub po wydojeniu krów rasy holsztyńsko – fryzyjskiej do czystych nie należę…
    Tak więc, plamy były, są i będą w moim życiu.
    A najciekawsza plama z jaką miałam do czynienia to plama na… mojej pięknej, śnieżnobiałej sukni ślubnej. Mój świeżo poślubiony Mąż wylał na mnie szklankę coca-coli… Wybaczyłam mu, rozwodu nie było. W sumie napój został wylany jak Marek zerwał się na sygnał „gorzko, gorzko”. To trochę go usprawiedliwia ;)

    Odpowiedz
  • Karolina 26 lutego, 2015 at 23:22

    Najgorsza plama? Całą zime jestem jedną wielką plamą. W tamtym roku kupiłam śliczny, biały płaszczyk a od września mamy yorka. York ma jeden podstawowy minus, często wymaga brania na ręce. Przynajmniej mój a to sprawiło, że mój płaszcz już się nawet nie dopiera.
    Sytuacja numer dwa. Mój narzeczony ma w zwyczaju zapominać co się do niego mówi. Tak też było kiedy powiedziałam, że nie możemy zmienić pościeli bo Wanilii nie skończyła się cieczka i tym samym nadal będą pojawiać się małe krwiste plamki. Nie wiem co go podkusiło ale pierwszy raz sam zmienił pościel. Jestem teraz posiadaczką dwóch kompletów pościeli krwistymi plamami.

    Odpowiedz
  • Marzena 27 lutego, 2015 at 10:47

    Moje najgorsze plamy powstają codziennie gdy zaprowadzam córeczkę do żłobka niestety rzadko zdarza się, aby wróciła z niego czysta. Jest jedna pozytywna strona tego z ciuchów potrafię odczytać co Amelka jadła podczas dnia ;)

    Odpowiedz
  • anka 27 lutego, 2015 at 13:25

    Jestem mama 23 m Lenki i Maksia 7 m . kiedy urodzil sie synek moje zycie podwojnie zawirowalo .maks od poczatku byl niesfornym bobasem ,ciagle plakal caly czas na rekach, noce nieprzespane ,kolki itd., byl totalnym przeciwienstwem Lenki, ktora byla aniolkiem. Codziennie mialam nadzieje ze nadejda lepsze dni ale … Zwyczajnie nie nadchodzily i nic sie nie zmienialo.mialam juz go dosc i marzylam zeby go nie bylo i aby ktos go zabral od mnie ,wykanczal mnie i fizycznie i psychicznire. Macierzynstwo bylo moim koszmarem w domu z dwojka dzieci. cale szczescie byla Lenka, to na nia splywala cala moja milosc ale niestety odkad pojawil sie Maks coreczka mamusi stala sie coreczka tatusia od co!!:(
    Ktoregos dnia zrozumialam ze to sie juz nie zmieni ,ze nie ma takich samych dzieci. Jedno jest spokojne a drugie glosne, jedno spi calo noc a drugie potrzebuje mniej snu. Zrozumialam ze kazde dziecko jest inne ,ma inny charakter i temperament. Kocham moje dzieci takimi jakie sa ,zaluje tylko moich slow ktore kierowalam do jakze bezbronnego i bezradnego czlowieczka ktory nie umie powiedziec co mu dolega i boli .
    Miloscia jest…
    Przemierzanie pokoju w srodku nocy, by slowem i kolysank ciebie placzacego utulic wtedy kiedy cale moje ja pragnie odpoczac
    oto moja plama , która chcizłabym usunąc

    Odpowiedz
  • Ania 27 lutego, 2015 at 16:23

    Cos w tym jest ze najgorsze w praniu jest dziecięca kupka na śpiochach….koszmar…. A jeszcze jak chwile poleży to tez porażka tak samo początki pierwszych posiłków buraczki i marchewka do dzis na niektórych ubrańkaćh sa plamy …. Jakos nie mogę uwierzyć w to ze zaschnięta plamą by sobie poradził …. Świeża plama zaprana odrazu to sobie nawet mydło dziecinne poradzi ….ale niestety nie zawsze jest czas i jak zaprac cos odrazu ..czasem rzuci sie w kont i zajęta sprawami innymi ważniejszymi …po prostu sie zapomni a pozniej to juz jest ….Żegnajcie piekne ciuszki mojego maleństwa …pozdrawiam

    Odpowiedz
  • Kamila 27 lutego, 2015 at 20:51

    Najgorsze plamy poznałam dopiero kiedy zostałam mamą :) I pomijam te codzienne „kubusiowe”, „oliwkowe”, „kolorowo-jedzeniowe”, bo do nich niestety musimy przywyknąć, ale najgorszą rzeczą na świecie jest dla mnie poplamiona narzuta na łóżku! Moja cudowna córeczka w prezencie od wspaniałych dziadków dostała pisaki-pieczątki, i choć (napewno) starała się trafiać pieczątkami w kartkę to niestety moja ulubiona narzuta została oznaczona! Ubolewam nad tymi plamami strasznie a one wcale nie chcą zejść ani domowymi sposobami ani środkami chemicznymi, które posiadam w domu, więc z radościa przetestowała bym odplamiacz Vanish Gold i zobaczyła jak plamy znikają a mój uśmiech powraca :)

    Odpowiedz
  • Marta 28 lutego, 2015 at 14:18

    URODZINKI FABIANKA NIGDY ICH NIE ZAPOMNĘ . SYNEK MIAŁ OBCHODZIĆ 3 URODZINKI BYŁY BALONY GOŚCIE NO I OCZYWIŚCIE TORT TYLKO ŻE KIEDY SYNEK ZDMUCHNOŁ ŚWIECZKĘ DOPIERO SIĘ ZORIENTOWAŁAM ŻE ZAMIAST CYFERKI 3 JEST 4 I TAKIM SPOSOBEM POSTARZYŁAM MOJEGO SYNKA O ROK . GOŚCIE SIĘ ŚMIALI A JA SIĘ ZASTANAWIAŁAM JAK JA TO ZROBIŁAM I DO DZIŚ NIE WIEM . :)

    Odpowiedz
  • Danusia 28 lutego, 2015 at 16:41

    Pamiętam jak dziś.
    Chrzciny syna. A plama… Wcale nie dotyczyła maluszka…
    Miałam na sobie delikatną, pudrowo-różową sukienkę, a co najważniejsze to była sukienka po mamie, pamiątka cywilnego ślubu moich rodziców-istne cudo.
    Na 11 mieliśmy umówionego fotografa, o 12 rozpoczynała się msza w kościele. Na jakieś dwadzieścia minut przed wyjściem z domu postanowiłam jeszcze coś zjeść. W końcu jako mama karmiąca, dbając o syna musiałam dbać też o siebie. Oczywiście miałam już na sobie sukienkę a jedyną „szybką przekąska” wydał mi się wtedy … domowy rogalik z powidłami, upieczony „na ten wielki dzień” przez moją babcię. Chwyciłam rogalik i niemal biegnąc do pokoju chciałam go szybko zjeść. Ale pośpiech jak wiadomo… jest złym doradcą. Gdy tylko zrobiłam pierwszy kęs, poczułam jak powidła spłynęły mi po ręce, płynąc dalej wprost na sukienkę. Zastygłam. Spojrzałam w dół i miałam ochotę się rozpłakać. Dokładnie na moim brzuchu widniała długa, ciemna plama. Nie była wielka, ale w tamtym momencie i w tym dniu, urosła w moich oczach do monstrualnych rozmiarów. Nie dałoby się zresztą jej nie zauważyć na jasnym materiale sukienki. Wpadłam w panikę (delikatnie powiedziawszy) ale z pomocą przyszła moja mama, jej niezawodne tajemne sposoby na plamę i…. suszarka do włosów, która w mgnieniu oka wysuszyła co trzeba… Do fotografa dojechaliśmy spóźnieni, ale dalej dzień przebiegł bez zakłóceń. Widać wyczerpałam tego dnia limit na to jak „dać plamę” ;)

    Odpowiedz
  • Karolina 28 lutego, 2015 at 21:43

    Plam w moim życiu było duuużo, Ale najbardziej zapadła mi w pamięci jedna, szczególnie uciążliwa .. Jesteśmy rodzicami 5 latki i 8 miesięcznej córci, więc czasu na czułości jest mniej, Ale że lato słońce i zielona trawka działają jak afrodyzjak, postanowiliśmy wybrać się na polanę z butelką wina i przekąsek…. Zajechaliśmy na miejsce, rozłożyliśmy kocyk, nalaliśmy wino i uznaliśmy że maska samochodu musi być bardzo wygodna.. Tak więc przy posadzeniu moich 4 liter zawartość kieliszka(czyt. kubeczka plastikowego) poleciała na mnie i męża, ale co tam, orzeźwienie, tylko coś mi ręka się ślizgała po masce, i włosy przeszkadzają i mąż się śmieje. hmm jakoś nie tak jak powinno być.. nagle smród SMARU trafił mi w nos, cała ręka i czoło w smarze, ale to za mało pecha jak dla mnie. Moje kremowe spodnie też zostały naznaczone.- Ot i cały czar i klimat prysł.

    Odpowiedz
  • KLARA 1 marca, 2015 at 11:50

    Zepsuł się zamek w drzwiach łazienki i jeśli paliło się światło oznaczało że ktoś w niej jest , do chwili gdy nie zauważyłam palącego się światła. Wparowałam do łazienki w chwili gdy zięć stał zupełnie nagi nastąpiła konsternacja z obu stron i to byłą największą plamą jako rodzica.

    Odpowiedz
  • Patrycja 1 marca, 2015 at 12:11

    Największa plamę miałam na ręczniku mojego króliczka, kiedy zjadł trochę buraczka.. plama gwarantowana :P

    Odpowiedz
  • Dominika 1 marca, 2015 at 12:25

    Najgorsza plama w życiu? Zaschnięta plama po rozlanej kawie na białym satynowym żakiecie, który miałam pierwszy raz na sobie podczas wesela. W dodatku zauważona pod koniec imprezy. Szok niesamowity… Jednak po wielu próbach i różnych sposobach w koncu udało się doprowadzić plamy do niemal niewidocznych.

    Odpowiedz
  • Anna 1 marca, 2015 at 12:35

    Moja najgorsza plama powstała podczas imprezy. Chwila nieuwagi i dobre czerwone wino, które własnie było rozlewane do lampek trafiło również na moją błękitną sukienke jak i jasną torebkę… Torebka nie była zamknieta i wino trafiło różnież do srodka. Plamy w zakamarkach torebki zostały już na zawsze.

    Odpowiedz
  • Katarzyna 1 marca, 2015 at 14:36

    Największą plamę zrobiłam sama. Na moje nieszczęście ucierpiała na tym moja wspaniała, pierwsza córka Karolina. Była wyczekaną córeczką, pierwszą wnuczką. Cała rodzina oszalała i spełniała wszystkie jej zachcianki. Potem okazało się, że wcale nie było to z pożytkiem dla niej. Miałam też za duże oczekiwania wobec córki. To był mój największy błąd. Często rodzicom wydaje się, że ich dziecko musi być genialne. Organizowałam Karolinie tysiące dodatkowych zajęć, naukę języka, basen od trzeciego miesiąca życia, balet od czwartego roku życia. Teraz wiem, że wolała wtedy pobawić się z rówieśnikami. To było dla niej przeciążające. Do pewnego czasu dziecku potrzebna jest tylko zabawa. Tego błędu już nie popełniłam w stosunku do kolejnych maluchów. Obserwuję, że młodsze z radością uczą się nowych rzeczy, a najstarsza córka odbiera to jako obowiązek. Ma dużą potrzebę zabawy, być może dlatego, że we wczesnym dzieciństwie miała jej za mało.

    Odpowiedz
  • Joanna Natalia 1 marca, 2015 at 14:39

    Największa i najgorsza plama zdarzyła się nie mi, ale mojej sąsiadce 'perfekcyjnej pani domu’. Mieszkam na wsi więc w czasie lata niemal w każdym domu przygotowuje się pyszne konfitury na zimę. Poszłam do sąsiadki po poradę jak zrobić wiśnie- rodzynki, które są doskonale do ciast (jeśli ktoś będzie chciał przepis chętnie się podzielę). Sąsiadka bardzo dba o czystość, ale to co zobaczyłam bleh… Miskę z wiśniami miała przykrytą tak brudną i poplamioną ścierką, że nie wiedziałam gdzie oczy podziać, a jeszcze do tego zostałam poczęstowana wiśniami pochodzącymi spod tej oto ściereczki;/ P.S. Vanish świetnie usuwa plamy pozostawione nawet po soku z wiśni- trzeba tylko szybko namoczyć ubrudzoną rzecz- przetestowałam;)

    Odpowiedz
  • Ula 1 marca, 2015 at 15:28

    „O plama, plama co za pech!” – ale przy każdej kolejnej biorę głęboki wdech, bowiem narobiłam ich w życiu tak wiele, że się już tylko z tego śmieję. Niestety, jestem osobą, która ma przysłowiowe dwie lewe ręce i zazwyczaj tak jest, że jeżeli na czymś mi szczególnie zależy to akurat to poplamię. Jem zupę buraczkową – buch plama na bluzce, szybki makijaż przed pracą – buch podkład ląduje na koszuli, a gdy jest jego końcówka to zapewne też na ścianie obok, a już standardem stały się u mnie plamy od lakieru do paznokci. Ale do dnia dzisiejszego nie mogę wybaczyć sobie plamy życia….Jestem „fanką” (no dobra, maniaczką) kolorowych zakreślaczy i zaznaczania tekstu. Mam taką pracę, że muszę wertować dokumenty, później do nich wracać – więc rozwijam pasję zakreślania, bo przecież „wszystko jest istotne” i nic nie może mi umknąć. Któregoś wieczoru, siedziałam na niespełna rocznym narożniku, na który z mężem oszczędzaliśmy dość długo i wertowałam dokumenty. Zakreślałam tekst intensywnie, zmieniając kolory aż tu nagle spostrzegłam wielką intensywnie zieloną plamę, wżerającą się w głąb materiału. Widok cieknącego zakreślacza prześladuje mnie po dzień dzisiejszy. Mimo szybkiej i panicznej interwencji nie udało mi się zmyć plamy, ale narożnik zyskał za to ozdobę w postaci ślicznych poduszek zakrywających plamę…więc nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

    Odpowiedz
  • Mateusz 1 marca, 2015 at 15:53

    Przez cały pobyt u siostry w Irlandii pogoda była w kratkę, więc gdy tylko wyszło słońce, bez chwili zawahania postanowiłem zabrać syna na wielki plac zabaw. Jego radość była ogromna gdy zobaczył szereg zjeżdżalni. Tak cieszyłem się jego szczęściem, że nie przyszło mi do głowy sprawdzić stan. Zadowolony podsadziłem Filipka żeby zjechał i nagle usłyszałem płacz. Okazało się, że zjeżdżalnia miała kilka wgłębień, w których zebrała się woda z deszczu. Był cały przemoknięty. Niestety musieliśmy zrezygnować z zabawy która nietrwała nawet minuty :)

    Odpowiedz
  • Barbara 1 marca, 2015 at 16:08

    Moja najgorsza plama jaka była to wypranie mojej córce mundurek szkolny dzień przed ślubowaniem . Przypadkowo wrzuciłam go z innymi ubraniami . Niestety jak się okazało że mundurki powinny być prane ręcznie a ja zapomniałam że mundurek wrzuciłam do kosza z brudnymi ubraniami i mundurek niestety się skurczył i zrobił strasznie jasny . Na szczęście miałam mundurek po starszej córce i wszystko skończyło się dobrze .

    Odpowiedz
  • Dorota 1 marca, 2015 at 16:59

    jako PPD (perfekcyjna pani domu

    Odpowiedz
  • Paulina 1 marca, 2015 at 17:12

    Najgorsza plama, z jaką miałam okazję się zmierzyć i przy tym prawie dostałam wylewu ;) były plamy z cieni do powiek, w przed dzien slubu oczywiscie mierzylam ze sto razy moja suknie ślubną, powiesilam ja na wiszaku na szafie pięknie prezentujac i podziwiajac ja, po czym udalam sie przyjac brata z dziecmi, po godzinie wchodzac do pokoju ujrzalam z pedzelkami moja bratanice zdobiaca mi cieniami suknie ślubna… ajj moja kochana Juleczka, chciala mi przyozdobic suknie bo była za biala i nudna :) Buziaczki dla Juleczki :*

    Odpowiedz
  • Agata 1 marca, 2015 at 17:21

    Ojej to było na korcie do tenisa, wybralismy sie z pracownikami i szefostwem, oczywiscie chcialam dopasowac sie do reszty i ubralam się na biało, tak sie wczułam w grę że pół dnia spędziłam na korcie, pod koniec dnia szef podszedł i powiedział że mam te dni, zdziwiona spojrzałam na niego, a on ze śmiechem stwierdził że nie pożyczy mi tampona … ajjj na szczescie uporalam się z plamą na spodniach i bieliznie

    Odpowiedz
  • Karolina 1 marca, 2015 at 18:13

    Najgorsza plama, z którą walczyłam to plama po wylanym lakierze do paznokci.
    Wracałam z podróży, siedzę w pociągu, czytam książkę. Szukam czegoś w torebce i w wewnętrznej kieszeni czuję coś mokrego- wyjmuję dłoń- cała czerwona. No tak, lakier nieszczelnie zamknięty, wylała się prawie cała buteleczka. Po powrocie do domu było już za późno- lakier zasechł, posklejał materiałowe wnętrze mojej ukochanej, ulubionej, najpiękniejszej torebki, na którą oszczedzałam bardzo długo. Załamana potraktowałam torebkę zmywaczem, ale nie tylko to nic nie dało, ale rozwścieczyło bestię- plama się rozrosła. Szukałam wszędzie odpowiedzi co zrobić, próbowałam ~wszystkiego .
    I tutaj idealnie wpasuje się cytat z Kilera:

    No i co, udało się? Niestety, poległam. :(

    Torebka wylądowała w koszu- od tej pory mocno zakręcam buteleczki

    Odpowiedz
  • Sylwia 1 marca, 2015 at 18:17

    U nas jedną z najgorszych plam okazała się być czarna farbka. W piękne niedzielne popołudnie moje còreczki postanowiły troszkę sobie pomalować farbami, a jest to jedno z ich ulubionych zajęć (ale niestety nie moje- pewnie wiecie czemu:) ), dlatego uległam. Rozebrałam je, bo jak to w niedzielę były ubrane odświętnie w sukienki i wyszłam tylko do łazienki, gdy wróciłam zaledwie po minucie, moje oczy ujrzały cudowny widok. Czarna farbka zlewała się po bialusieńkiej bluzecze młodszej córki aż po samą podłogę i kudłaty dywan. Zapytałam więc co narobiła, a ona z uśmiechem na twarzy powiedziała, że troszkę się pobrudziła i wytarła upapraną rączkę do owej bluzki. Oczywiście od razu zareagowałam i próbowałam plamę sprać, ale podejrzewam że jakość materiału (materiał elastyczny) miała duży wpływ na to, że nie udało nam się jej uratować. Użyłam odplamiacza i proszku z zimna wodą, ale nic to nie dało. Troszkę zeszło, ale nadawała się jedynie do wyrzucenia. Być może gdybyśmy mieli Vanisha bluzka byłaby uratowana ;)
    P.S. Od tego czasu jak malujemy to tylko i wyłacznie w starych ciuchach:)
    Pozdrawiam wszystkich miłośników farb ;)

    Odpowiedz
  • Karolina 1 marca, 2015 at 20:24

    Kilka miesięcy temu jak byliśmy z mężem odebrać dziecko z przedszkola mój mąż zmieniając buty usiadł na duży pojemnik z drewnianymi klockami (nie przeznaczony do siedzenia). Pojemnik nie wytrzymał i pękł, a mój mąż wpadł do środka i nie mógł się z niego wydostać. Sytuację tą widzieli wszyscy rówieśnicy mojego dziecka i dzieciaki tak się wystraszyły od tego huku, że się rozpłakały co odważniejsze śmiały się z sytuacji. Teraz mój mąż jak przychodzi po syna witany jest z uśmiechem na ustach, a wśród rówieśników syna ma ksywkę „Ciężki tata”.

    Odpowiedz
  • Ania P. 1 marca, 2015 at 20:58

    Pierwsza wyczekiwana acz niełatwa ciąża zbiegła się z niespodziewaną przeprowadzką i remontem nowego mieszkania. Wszystkie nasze oszczędności pochłonęły farby,płytki, panele i… meble.
    Mój brzuch rósł i rósł… Podobnie jak wydatki na remont. Przekonana, że o nowych wymarzonych ciążowych spodniach mogę na razie zapomnieć,dałam się zaskoczyć mężowi, który razem z meblami przywiózł mi do naszego nowego gniazdka śliczne (nie tanie) dżinsy z odpowiednim bawełnianym „szaliczkiem” dla brzuszka. Gdy mąż razem z panami z meblowego wnosili meble ja z namaszczeniem wciskałam się w nowy ciuch. Były boskie.
    Szczęście jednak nie trwa wiecznie.
    Gdy ja cieszyłam się z prezentu panowie delikatnie… odrapali (!) komodę. Kawałek po prostu odprysł.
    Postanowiłam uratować new look komody klejem super hiper glue. W nowych spodniach. Na chybcika. Skleiłam 3 palce lewej ręki… ale wcale nie to było najgorsze. Na moich nowiutkich spodniach widniały 2 krople. Dokładnie na kolanie. Byłam załamana. Przez miesiąc szukałam super „hiper” glue remover, usuwającego paskudztwo i… znalazłam. Tylko, że wywabił klej razem z barwą tkaniny. I tak już zostało. Spodnie przenosiłam do końca ciąży. Miałam je na sobie też wtedy gdy w brzuszku zagościł drugi maluch. I będą mieć je na sobie raz jeszcze-gdy tylko brzuszek urośnie na tyle, by pasowały. Razem z najbardziej trwałą (i pełną sentymentu) plamą, jaka była moim udziałem.

    Odpowiedz
  • Karolina 1 marca, 2015 at 21:01

    Najgorsza plama, a w sumie to plamy z jakimi miałam do czynienia znajdowały się na szortach mojego chłopaka. Byliśmy na juwenaliach, pochłonięci dobrą zabawą przycupneliśmy na trawie żeby wypić 'sok’ :) niestety mój luby nie zauważył i usiadł w nowych szortach w żółte kwiatki mleczy .. Oczywiście jak wróciliśmy do domu przyszedł z biednymi oczkami i prosił o uratowanie spodni. Próbowałam różnych sposobów, od proszków, po odplamiacze itp., nic nie skutkowało, zaniosłam spodnie do pralni jednak pani powiedziała, że nie ma gwarancji, że się odpiorą. Przeszukałam cały internet i znalazłam w końcu sposób na usunięcie plam po kwiatkach mleczy. Spodenki zostały uratowane dzięki zmywaniu plam spirytusem salicylowym. Jednak było z tym trochę zabawy.

    Odpowiedz
  • Magdalena 1 marca, 2015 at 21:55

    Tłusty czwartek. Od rana na nogach, biegiem do pracy, później na zakupy, a tam Pani kusiła pączkami z czekoladą, oj kusiła. Kiszki grały marsza niemal tak głośno jak sklepowa muzyka. Korki na ulicy były tak długie, że do domu dojechałabym po godzinie. A tu pączek idealnie wypieczony, posypany obficie wiórkami czekoladowymi. Pokusa była zbyt duża. Kupiłam. Rzuciłam się na niego, to był pierwszy kęs i nagle, zupełnie niespodziewanie całe czekoladowe nadzienie wylądowało na moim biało-czarnym płaszczu. Oczywiście pech chciał, że czekolada wkomponowała się w biały zamazaj i tym samym niebywale wręcz w oczy wszystkich kłuła. W przerażeniu chciałam nadzienie zniwelować, to ze stresu jeszcze ją mydłem rozmazałam. Kupiłam na szybko płyn do mycia naczyń, to jeszcze plama dodatkowo się zazieleniła. Kiedy dojechałam do domu, cała czerwona ze wstydu, a może ze wściekłości, szybko pobiegłam po Vanish. Plama zniknęła w całości, jednak niesmak po łasuchowaniu pozostał, stąd wniosek należy zachować ostrożność w kontakcie z takimi nadzianymi pączkami :)

    Odpowiedz
  • Ania 2 marca, 2015 at 14:35

    Bardzo bym chciała wygrać!
    Dwa czy trzy lata temu jak były wakacje moja córka została sama w domu i kiedy wróciłam zobaczyłam że zmieniłam bluzkę i zastanawiam się ponieważ zachowania się dziwnie jak się wyjaśniło to okazało się że
    Poplamiła sokiem jagód , nadal ta piękne sukienka jest nie do uprawiania!
    Bardzo bym była szczęśliwa jak bym wygrała!

    Odpowiedz
  • Karo Lina 2 marca, 2015 at 14:55

    Najgorsza plama to jak podczas remontu potknęłam się i upadłam pupą na wiadro z zieloną farbą. Do dziś mam te spodnie i pomimo prania do upadłego plama ciągle ta sama.

    Odpowiedz
  • mroczna 2 marca, 2015 at 15:04

    Moja najgorsza plama powstała kiedy spadł mi garnek z dżemem jagodowym na nowiutkie dżinsy firmy Levis i nowe buty. Wiadomo złość i załamka, dżem zmarnowany, dżinsy zniszczone na szczęście dżem nie był gorący. Nauczyło mnie jednego nie rób wielu czynności naraz bo to się może źle skończyć…

    Odpowiedz
  • Albina 2 marca, 2015 at 15:29

    Słodka plama … w wakacje jadąc z synem i mężem do parku dinozaurów, przy samym wejściu przy kasach
    była budka z lodami włoskimi, a mój syn wtedy 4 letni tak prosił o tego loda, że kazałam mężowi iść mu kupić.
    Gdy mąż i syn do mnie podchodzili już z lodem, a ja tego nie wiedziałam odwróciłam się sprawdzić czy idą …
    a syn już doszedł do mnie i lód wylądował na mojej torebce i koszulce syna :/
    płacz był masakryczny, koszulka cała w dużym włoskim lodzie, torebka cała klejąca.
    Skończyło się tak, że w Dinolandii sprzedawali koszulki z dinozaurami i musieliśmy taką kupić aby
    dokończyć wycieczkę ale 2 loda syn zjadł jeszcze w tej uplamionej „ku przestrodze „

    Odpowiedz
  • Marcin 2 marca, 2015 at 20:31

    Po tym jak w końcu udało nam się położyć dziecko spać postanowiliśmy skorzystać z wolnej chwili tylko dla nas i pobawić się w małżeńskie igraszki. Lekko przymykając drzwi naszej sypialni wzięliśmy się za przyjemną pracę :) Jak wielkie było nasze zdziwienie kiedy niespodziewanie w drzwiach sypialni stanęło nasze dziecko i zapytało: „Mamo dlaczego tata nie ma majteczek i leży na tobie i cię dusi, a ty się śmiejesz? ” Z perspektywy czasu była to rodzicielska plama, ale teraz wspominamy ją z uśmiechem na twarzy.

    Odpowiedz
  • Kasia B 3 marca, 2015 at 13:14

    Nienawidzę prasować, mówię to przy każdej okazji. tego nieszczęsnego dnia czekała na mnie góra ciuchów do prasowania i… bratanica do pilnowania. Z wizyty Julki bardzo się cieszyłam. Mój Filipek zresztą też. Bawili się cały dzień grzecznie, aż Filip (z racji swojego młodego wieku) zapadł w poobiednia drzemkę. Postanowiłam, że zabiorę się za górę ciuchów do prasowania. Julce dałam kartki, pisaki i kredki. Posadziłam blisko siebie i poprosiłam żeby stworzyła specjalnie dla mnie jakieś piękne dzieło. Ja prasowałam a Julko tworzyła… Później znudzona dziewczynka postanowiła mi pomóc i zaczęła podawać kolejne ciuchy. Niczego nieświadoma brałam je i prasowałam, aż do momentu gdy przejechałam żelazkiem po mojej ulubionej bluzce. Julka krzyknęła: Niespodzianka! To na poprawę humoru prasowalnianego! (Cokolwiek miałoby to znaczyć). Łzy napłynęły mi do oczu, ale nie ze wzruszenia. Moja bratanica postanowiła stworzyć swoje dzieło na mojej ulubionej bluzce. Co prawda intencje były dobre, dzieło wspaniałe, ale wizja utraty bluzki paraliżująca. Do dzisiaj nie wiem jak udało mi się wywabić plamę z pisaków przypieczętowaną ciepłym powietrzem z żelazka.

    Odpowiedz
  • Angelika 3 marca, 2015 at 21:31

    Najgrubsza plama z jaką się miałam okazje zmierzyć była po tłuszczu. Na jeansowych spodniach. Tragicznie wyglądała. Niestety sobie z nią nie poradziłam. I spodnie raczej do wyrzucenia. Nie wiem co z nimi zrobię.
    Pozdrawiam

    Odpowiedz
  • ewa 4 marca, 2015 at 00:50

    Najgorsza plama? Duuuuuuuuuża. Regularna. I zrobiona w praniu :)
    Fakty?
    Nowe mieszkanie, nowa łazienka, nowa pralka – wsad górny i zapowiedzeni goście. W kącie paczka z pięcioma rolkami papieru toaletowego (to pięć rolek jest niezmiernie ważne – subtelnie bowiem wskazuje, że opakowanie było – niestety – otwarte!)… Subtelny róż dopasowany do łososiowego koloru płytek. Absolutny dysonans w czasie łazienkowego zwiedzania, więc w panice wkładam rolki do pralki i przysypuję paroma sztukami białych biznesowych koszul, które karnie czekały na pranie. Zamykam.
    Potem klasyka: kolacja, jakieś sprzątanie i padam na twarz na łóżko. Mężczyzna chce się wykazać, tak opowiada później mojej mamie (jego ogląda straty w milczeniu, ale widzę, co robią trybiki w jej głowie). W praktyce chodzi o to, że on już nie ma czystych koszul do pracy… Włącza więc to pranie.

    Pranie…
    Cóż mogę powiedzieć. Pralka okazała się doskonałością. Delikatne pranie nie uszkodziło subtelnych struktur toaletowej rolki. Kolor również został zachowany, tyle, że koszule stały się jakimś trafem świniowo-różowe… Nawet mechanika nie trzeba było wzywać :O

    Odpowiedz
  • Paulina 4 marca, 2015 at 13:16

    W święta Bożego narodzenia ponieważ pozwoliłam pomóc maluchom w kuchni . Było więcej sprzątania niż przed świętami a uszka ? Nigdy nie jadłam uszek na słodko aż do wtedy ponieważ zamiast soli rozrabiaki dodały cukru , ciasto się spaliło a lodówka odmroziła więc święta spędziliśmy u Teściów ;)

    Odpowiedz
  • Karolina 5 marca, 2015 at 07:28

    Super! Dziekuje bardzo za wyroznienie!
    Milego dnia!

    Odpowiedz
  • Dwa+Trzy 5 marca, 2015 at 10:06

    Oooo ale jury :) Dziekuje :)

    Odpowiedz
  • Magdalena 5 marca, 2015 at 15:03

    I ja również dziękuję za wyróżnienie :) Pozdrawiam:)

    Odpowiedz
  • Ewelina 24 czerwca, 2018 at 17:23

    Moimi najgorszymi plamami są plamy z baniek mydlanych na brankach mojego synka. Niestety mimo wielu różnych środków do tej pory nie udało się ich usunąć.

    Odpowiedz
  • Zostaw komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

    Zobacz najnowsze wpisy!