Wywołać uśmiech na dziecięcej buzi możemy na setki sposobów. Jednak tym razem przewrotnie przyjrzyjmy się pomysłom na to, jak po prostu spieprzyć dziecku dzień.
—
Zacznij dzień z grubej rury. WSTAWAJ! Nie żadne „dzień dobry słoneczko”. Krótkie żołnierskie „wstawaj”. Kto to widział, żeby spać do 10! Żeby wzmocnić efekt, gdy dziecko będzie dopiero dochodziło do siebie, możesz przytoczyć jeden z klasycznych tekstów, na przykład: za moich czasów to dzieci pomagały rodzicom w polu o świcie… czy coś w tym stylu.
Pod żadnym pozorem nie pytaj co chce na śniadanie. Zrób to co najszybsze, najłatwiejsze. Nie lubi? Na to masz tylko jedną właściwą odpowiedź: TO NIE JEDZ. Poza tym, może tu już ten czas żeby zaczęło sobie robić samo posiłki?
Przy każdej wykonywanej przez dziecko czynności powtarzaj SZYBCIEJ oraz POSPIESZ SIĘ. Najlepiej stosować naprzemienne. To nic, że akurat nigdzie się nie jesteście umówieni i trwają wakacje. Niech nie wypada z rytmu!
Gdy dziecko podchodzi, chce się czymś pochwalić, coś powiedzieć lub zapytać, odpowiadaj NIE TERAZ. Chce się pobawić? Spław krótkim PÓŹNIEJ. Przecież masz tyle ważniejszych „dorosłych” spraw na głowie. Poza tym dziecko ma umieć zająć się sobą. To że akurat zrobisz sobie przerwę na odcinek Trudnych Spraw i kilka minut ostatniego Z jak Zdrada, to nic nie znaczy. Ty nie masz czasu na pierdoły.
Jeśli jesteście razem w domu i już ustaliliście, że na nic nie masz czasu, to nie zwalnia cię z rodzicielskich obowiązków. Zaglądaj co jakiś czas do dziecięcego pokoju i rzuć oschłe ZAJMIJ SIĘ CZYMŚ. Niektórzy twierdzą, że to coś złego, ale nie słuchaj ich. Dziecko ma zająć się sobą, to już ustaliliśmy wcześniej, ale ma zająć się sobą ambitnie!
Obietnice obietnicami, są ważne, ale to przecież tylko dziecko. Jeśli coś ci nie pasuje, nie masz ani ochoty, ani czasu, po prostu powiedz JUTRO. Po pierwsze dziecko i tak szybko zapomni, po drugie twój autorytet jako rodzica jest niezagrożony – nie przejmuj się obietnicami.
Tip: Włącz zamiast tego bajkę, zawsze działa. Najlepiej jakąś ogłupiającą, wtedy szybciej zapomni.
Zamiast analizować setną prośbę w ciągu dnia, odpowiadaj automatycznie NIE. Ewentualnie w wersji rozbudowanej NIE, NIE MOŻESZ. Każdy rodzic chce dla dziecka wszystkiego co najlepsze, gwiazdkę z nieba, no ale bez przesady. Komu by się chciało na lody zatrzymywać czy siedzieć i nudzić się na placu zabaw.
I na koniec dnia, to ten czas, gdy w końcu możesz odpocząć. Oddeleguj dziecko do łózka, zapomnij o wspólnym czytaniu czy rozmowie przed snem. To twój czas. Najlepiej rzuć krótkie DOBRANOC. W zależności od sytuacji możesz dodać JA CIEBIE TEŻ – najlepiej nie odrywając wzroku od telefonu czy telewizora.
—
To wszystko niby tylko słowa. Nikogo nie bijesz, na nikogo nie krzyczysz, a jednak to co wymieniłam powyżej, to idealny przewodnik dla tych, którzy chcą dziecku spieprzyć dzień.
Dlatego pamiętajcie – słowa ranią. Dzieci mają dobrą pamięć, a to jak do nich mówimy, kształtuje ich poczucie wartości, ich podejście do otaczającego świata, rówieśników, najbliższych… Ja wiem, że nie zawsze jest czas na zabawę, możemy być źli czy smutni, często się gdzieś spieszymy, ale musimy zdawać sobie sprawę z tego w jaki sposób odzywamy się do dziecka… nawet przy najprostszych i błahych dla nas czynnościach.
—
PS Będzie mi bardzo miło jeśli docenisz moją pracę i polubisz lub udostępnisz ten wpis na FB. Dziękuję <3
79 komentarzy
Całe moje dzieciństwo w jednym artykule. Pózniej ludzie zastanawiają się czemu u niektórych dzieci pewność siebie i poczucie wartości jest na tak niskim poziomie. Teraz przynajmniej wiem jak nie wychowywać swoich dzieci.
oj tak…zgadzam się w 100 %
miałaś tak codziennie czy raz na czas? czy to „raz na czas” wywarło na Tobie takie „piętno”? zastanawiam się. bo ja wybucham raz na czas i wówczas przepraszam kajam się rekompensuje staram się … i zastanawiam się czy takie raz na cza może być przyczyną braku pewności siebie czy niskiej samoocenie? Proszę napiszcie bo nie wiem ….
Oj tak! Jakby mnie ktos mial tak ” w dupie” to tez bym mialas pieprzony dzien. Ja czasem tez mojej 3,5 letniej corce mowie, ze cos zrobimy jutro ale ZAWSZE to robimy.
Dotrzymywanie słowa jest ogromnie ważne! Często nie zdajemy sobie sprawy z tego, jaką dzieci mają dobrą pamieć!
Ja zawsze tak mówię. Jestem samotną matką. Prowadzę firmę i pracuję w domu z dwójką dzieci. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym zachowywać się inaczej. Jestem sfrustrowana i zmęczona. Nikt mnie nie wyręcza. Mam dość swojej córki, chociaż ją kocham nie okazuję jej tego. Za dużo mam na głowie. Marzę o tym żeby ktokolwiek mnie wyręczył. Małej do przedszkola nie przyjęli, syn ma 3 miesiące. Jak mam poświęcać czas dla dzieci jak nie mam czasu nawet na pracę? Łatwo wam tak mówić! Nie wiecie co to znaczy gdy nie ma za co żyć, rodzina mnie opuściła, mąż odszedł do innej. Jak mam być dobrą matką skoro wszystko noszę na swoich barkach???
Będzie dobrze, głowa do góry, dzieci Ci wybaczą…
Czasu na przytulanie na dobranoc nie ma ale na siedzenie w internetach już owszem? Ja rozumiem frustrację, bezradność, ciężką sytuację… Ale Pani chyba oczekuje, że ktoś Panią poklepie po plecach i powie „w Twojej sytuacji to jest w pełni usprawiedliwione”. A guzik prawda! Otrząśnij się kobieto! Mówi Pani, że rodzina Panią opuściła? W takim razie te dzieci to jedyne co Pani ma i jeśli o nie nie zadba w przyszłości to one mogą nie mieć czasu ani chęci na rozmowę z zimną, nieczułą matką. Wiem, że to przykre ale może nakłoni Panią do zastanowienia się nad tym co jest w życiu ważne.
Zgadzam sie z Pania Mila w 100%. Znam kilka samotnie wychowujace dzieci mamusie jedna nawet ma czworke i zawsze znajdzie czas dla nich. Moja b.dobra kolezanka jest w identycznej sytuacji jak Pani Justyna i w tym roku.no w Energylandii byla z dziecmi na tydz bo tak dziewczyny chcialy. I nie jest bogata tylko odklada razem z dziewczynami caly rok zeby spelnic marzenia dziewczynek. W wolne dni spedza z nimi najwiecej czasu ile sie da! Ale nie siedzi wtedy przed tv i na necie tylko ma swoje corcie i to dajr jej sile i energie do dzialania. Ja niestety Pani Justyno odnosze wrazenia ze za cale zlo jakie Pani spotkalo obwinia Pani dzieci i to ze sa!! Jak mozna powiedziec, ze ma sie dosc swojego dziecka? Skoro ma Pani trzymiesiecznego bobasa to moze byc Pani na macierzynskim i poswiecic ten czas dwojce dzieci. Mamy program 500+ oraz udac sie po alimenty od meza a takze do Mopsu. I nie zagladam Pani w portfel ale uwazam , ze troche determinacji i mozna zdzialac duzo a nies iedziec i biadolic i odzywac sie wrednie do swpich dzieci! Karma wraca!!
Łatwo oceniać, jak się pojęcia o życiu nie ma….
Ta Pani musi zadbać o siebie nie ma takiej mozliwości , żeby nieszcześliwa kobieta była dobrą mamą. Taka prawda
Ja gwarantuję że gdyby ktoś wyciągnął do niej pomocną dłoń zmieniła by się jako mama. Ten wpis to wołanie o pomoc, przecież widać że chiała by być lepszą matką , że ją to boli.
Komentarze typu otrząśnij się kobieto, to jest tylko dobijanie. Ja nie mam pomysłu jak pomóc tej Pani. Ale takie komentarze z pewnością jej nie pomogą i dzieciom tym bardziej. Sama się otrząśnij mamuśko , zapewne jedynaka
Ale dzieci nie są niczemu winne
Ja rozumiem, co nie znaczy, że to popieram. Sama często mam tak samo, wyrzuty sumienia są, ale czasem wszystko już człowieka przerasta.
Popieram to co napisałaś
Tylko widzisz, na dobre słowo i zaiteresowanie mimo wszystko, mimo zła jakie Cię otacza musisz znaleźć czas. Inaczej dzieci będą Cię postrzegać za złą matkę. Mogą Cię znienawidzieć. One są za małe, by wiedzieć, że praca jest ważna, by mogły przetwać, muszą wiedzieć, że są ważne w Twym życiu, bo się tego od tak nie domyślą.
Niemal fizycznie poczułam jak bardzo jesteś zmęczona i osamotniona w swojej codzienności. Jak mocno przytłacza cię sytuacja i jak bardzo sama potrzebujesz wsparcia. Nie miej wyrzutów. Nie ma możliwości by w tym stanie być oparciem da dwójki tak bardzo kochających cię jak i dokazujących na całego małych urwisów. Spróbuj się nie obwiniać i zaakceptuj to, że zostaliście sami i tak nie masz innego wyjścia a tylko niepotrzebnie się szamoczesz. Ugłaskaj siebie, bo nikt inny tego nie zrobi. Spróbuj choćby przez łzy uśmiechnąć się do siebie w lustrze. Zobacz w nim kogoś kto zasługuje na twoją miłość, bez tego nie będziesz umiała znaleźć siły. Masz pod górę, doświadczasz i kiedyś docenisz to doświadczenie, mimo wszystko. I maluchy też. Pokochaj siebie i uwierz, że wszystko co złe zdarzyło się po coś. Wszystko co dobre może przyjść. Nie przeszkadzaj temu złymi myślami, smutkiem i poczuciem beznadziei. Może już dziś można ci konkretnie pomóc. Może szukasz zleceń, napisz czym się zajmujesz. Ściskam Cię bardzo, bardzo mono. Jeśli ja wiem, że zasługujesz na miłość, ciepło, mądrość obfitość to ty musisz tym bardziej to wiedzieć. Głowa do góry. Jeśli wierzysz w dobre intencje to przyciągnij dobre myśli, które wysyłam.
Nie wiem kim jesteś, ale zostań moja przyjaciółką…
Pierwszy tak pozytywny, emanujacy zrozumieniem i dodający siły. Brawo!!! Mnie życie też nie rozpieszcza. Choroby syna, pogon za pieniędzmi żeby starczyło na kolejną terapię. Praca po nocach ponad siły i okazało się że jestem wspaniałą matką dla syna walcząc jak lew o jego życie i zdrowie. Jest tylko jedno ale….ucierpiała starsza córka. Ja wtedy nie byłam w stanie zająć się nią jak przed urodzeniem synka. Jego problemy bardzo absorbowaly moją uwagę a dla córki miałam zbyt mało czasu. Mimo że był tata i babcia ona potrzebowała mnie. Teraz syn jest wysokofunkcjonujacym dzieckiem może żyć normalnie a córka jest na terapii…. nie popelniajcie moich błędów bo teraz boję się o jej życie, postrzeganie siebie i swojej wartości. Ktoś by powiedział że przecież córka miała opiekę ale ona nie marzyła o niczym innym jak o mojej uwadze. Teraz piszę po nocach artykuły żeby starczyło na terapie i dla niej i syna. Jest ciężko ale już nie popelniam starych błędów bo dziecko wybaczy ojcu jego obojętność uszanuje bezgraniczna miłość babci ale nadal będzie oczekiwać że to mamie opowie swoje tajemnice nadstawi plecki do podrapania i pozwoli sie przytulić do snu
Justyna dzieci to zrozumieją. Moja mama też nie miała dla mnie czasu,porządek w domu (sprzątać musiałam ja i zajmować się siostrą) i jej popołudniowa drzemka musiała być. Dzieci nie były najważniejsze. Jakoś to rozumiałam i nie byłam zła bo w sumie byla w tym wszystkim sama, ale w niedalekiej przyszłości zrobiła wiele egoistycznych błędów których nie potrafię wyłączyć i zerwałam kontakt. Nie pracowała, a ja miałam już dziecko i ciążę mocno zagrożoną. Poprosiłam o 3 dni pomocy bo było mi ciężko. Odmówiła. Wolała zająć się samą sobą. A ja kilka dni później w 20 i 25 tyg ciąży trafiłam do szpitala. Uratowano moją ciążę. Kolejne sytuacje po porodzie. Też odmawiała a miałam chore dziecko przez ponad rok. Było ciężko, jest mi coraz lżej. Najgorsze za nami. Poradziłam sobie, ale teraz ona jest sama. Nie wybaczę. Za dużo miałam do stracenia: dziecko i zdrowie dziecka.
To tylko beznadziejne wymówki…. dzieci nie są niczego winne… a potem w dorosłym życiu same przez Ciebie zostaną same bo będą miały zaniżoną wartośc… masakra jestes kobieta w sile wieku… podnieś głowę do góry.. i weź się za siebie a nie użalaj… to nic nie da… a dzieci nie wybaczą – będą pamiętać….
Nie jest łatwo. Też miałam podobnie. Dzieci odrosną i będzie lżej. Tymczasem idź do lekarza po antydepresanty żeby mieć cierpliwość do dzieci. Mocy życzę
Prawda jest taka, że nie jesteśmy idealnym matkami, i nigdy nie będziemy. Takie coś zdarza się każdemu, codziennie, choć dobrze wiemy że to jest złe. Same siebie nie przeskoczymy, ja nie potrafię wsadzić swojej frustracji w kieszeń i udawać przed dzieckiem że mam dobry humor, choć chciałabym aktualnie skoczyć z mostu. I te porady internetowo, telewizyjne… kompletna głupota.
Żyjemy w XXI wieku. Jest możliwość zabezpieczania się. Dzieci na świat się nie prosily. Dlaczego mają teraz cierpieć za twoje błędy i złe wybory życiowe. ?!
Jak dobrze to znam.. Sama wychowuję córkę, nikogo bliskiego obok, żadnej pomocy. Zapierniczam cały rok, zero urlopu, bo umowa zlecenie.Padam na pysk. Kocham córkę, poświecałam jej dużo czasu, czytałam , opowiadałam , malowałam..ale od jakiegoś czasu juz wymiękam i jak wiele słów z artykułu zagościło w moim”słowniku. A pózniej tylko wyrzuty sumienia….
nie ważne ile czasu spędzisz z dziećmi ….ważne w jaki sposób to zrobisz ;) to niby nic…ale ….postaraj się pokazać dziecku że teraz to ono chodźby pzrez 30 minut jest najważniejsze i w tym momencie telefon na jej oczach wyłącz , telewizor i tylko jej czas … codziennie i regularnie ….zobaczysz że i Tobie ulży …to tylko 30 minut dziennie …
Wiem jedno . TO NIE ICH WINA . Znam sytuacje bardziej niż dobrze . To nie wina naszych dzieci że jest nam ciężko że nie mamy za co zyc itp. Wiem o czym mówię. ONE SIĘ NA ŚWIAT NIE PCHAŁY. Rodzac dzieci bierzemy na siebie największą odpowiedzialność i proszę na nich popatrzeć i się zastanowić. Proszę
Ja bym spróbowała spojrzeć na pozytywy w Twoim życiu…też byłam sama, też pracowałam, do tego studiowałam dwa kierunki, też brakowało pieniędzy i nie było babci pod ręką ale cały czas pamiętałam swoje dzieciństwo i dlatego…chodziłam z synem na rolki, rower, rozmawiałam z nim w drodze do sklepu, ZUS-u, urzędu, lekarza…starałam się nie robić tych wszystkich rzeczy i być może dlatego moje dziecko było grzeczne gdy powinno, potrafiło się zająć sobą jak poprosiłam, nie marudziło w sklepie czy pod kioskiem. Teraz jest fajnym chłopakiem i nie mam z nim takich problemów jakbym mogła mieć. I dlatego jest mi teraz dobrze i trochę wcześniej też było…to naprawdę procentuje. Życzę powodzenia.
Prosze pani „nie ma za co zyc”-majac meza(ojca dzieci) nie u swego boku mozna liczyc na takie cos jak „alimenty”. Przy dwojce dzieci(i malych zarobkach-wnioskuje z „nie ma za co zyc” bo przy dobrych nikt by tak nie powiedzial) mozna liczyc na slynny program 500+(tak, to pomaga nie tylko „patoli”) nie mowiac juz o innych pomocach. A prowadzenie wlasnej firmy, owszem jest masakryczne ale gdy placa nie odpowiada to pora zmienic prace, aczkolwiek ci, co mieli a im to nie wystarczalo to oglaszali upadlosc a nie narzekali! Nie mowiac juz o tym, ze istnieje takie cos jak „opiekunka” a w okresie wakacyjnym to mozna za te 5 stowek czy nawet mniej(!)poprosic corke sasiadki czy inne licealistki chcace dorobic(tak da sie znalezc odpowiedzialna „malolate” co pobawi sie z naszym dzieckiem). Takie sranie w banie(przepaszam za wyrazenie) to tylko wymowka znam osoby pracujace(o ile taka meczarnie mozna nazwac) na produlcjach czy budowach za najnizsza krajowa od rana do nocy i !co najwazniejsze! majace sile by wieczorem bawic sie z dziecmi i sprawic by czuly sie kochane. Co z tego ze sie siedzi w domu jak sie nie jest w nim. Ktos kto naprawde kocha znajdzie czas i sile. Ale tekst „nie ma za co zyc” mnie rozwalil. Serio :D
Nie martw sie, dzieci podrosna i będzie lepiej. Musisz po prostu popatrzeć na to z innej perspektywy. Przecież robisz to dla nich więc one dadzą ci siłę. Nie wiem jak duża jest twoja córka ale dobrze jest wytłumaczyć że nie jest ci łatwo nie w szczegółach, po prostu powiedzieć że krzyszysz czasami albo mówisz takie rzeczy bo jesteś zmęczona, zła itp. Dzieci rozumieją więcej niż sie wydaję. I możesz przed snem przeprosić za każde złe slowo które powiedziałaś w ciągu dnia i powiedzieć jak bardzo ich kochasz i przytulić mocno. I pomyśl wtedy że to wszystko robisz właśnie dla nich. Możesz też trochę popłakać – pomaga. Wiem jak sie czujesz. Mi pomógł przyjaciel który otworzył mi oczy na to jak krzywdze moje dziecko nawet sie nie zzorientowałam w tej bieganinie i uzalaniu. Straconych dni z dziecmi nikt ci nie zwróci. To jest twoja siła dla nich to wszystko robisz. Więc możesz poświęcić chwilę czasu żeby powiedzieć jak bardzo ich kochasz i wyjaśnić że jest ci ciężko. Dziecko na swój sposób zrozumie i wybaczy.
Doskonale rozumiem,sama wychowuje syna. Na pomoc rodziny nie mam co liczyc zarowno jeśli chodzi o opiekę jak i finanse. Syn poszedl od września do przedszkola ale wiadomo,chorowal czesto,przez co straciłam prace bo czesto bylam na zwolnieniu. Nie miałam co z nim zrobic po prostu. Każdego dnia załamuje sie co będzie dalej…. i czasem swą złość czy bezradność przerzucam na niego,na to bezbronne,niczemu niewinne dziecko. Później siebie karcę,jemu tłumaczę przepraszam,próbuje wynagrodzić,ale za jakis czas sytuacja sie powtarza…. :(wstydzę się tego ale tez nie zawsze potrafię sobie z tym poradzić.
Twoje dzieci, kiedy dorosna na pewno docenia to co dla nich robisz. Tez jestem samotna matka z tym, ze ja mam pomoc od bliskich i ojca dziecka. Mimo to czasem jestem naprawde wykonczona. Wytlumacz dzieciom dlaczego nie masz czasu a na pewno zrozumieja.
Ale….poczekaj….winisz dziecko że mąż cię zostawił????!!!! Powinnaś jej dziękować że została z tobą i znosi twoje codzienne frustracje!!!! Rozumiem można czasami miec dosyć ale weź się ogarnij bo nie urodziłaś dzieci po to żeby teraz je za to winić……
Szczerze współczuję, staraj się dla dzieci i dla siebie. Też czasami miałam takie momenty, ale odstawiajac wszytko na bok i poświęcając czas dzieciom poprawisz humor także sobie. Widząc uśmiechniętą buzke córci, będziesz wiedzieć, że ten dzień miał sens. Zdystansuj się. Bałagan i gary nie są najważniejsze. Gotować możesz razem z Nią. Na pewno jej się spodoba, jeśli podejdziesz do tego z cierpliwością i spokojem. Dzieci Ci dokuczaja? Może dlatego, że czują się nie potrzebne? Albo czują Twoją złą aurę? Szczęśliwa matka to szczęśliwe dziecko. Postaraj się nad sobą popracować i na piedestale postawić radosny wspólny kąt z maluchami. Poświęć trochę czasu córce, później znajdź jej ciekawe kreatywne zajęcie i miej czas dla synka. Unormuj czas, tak aby dzieci kladly się spać o ustalonej porze. Nie wiesz jak? Wymecz córkę zabawą, najlepiej na świeżym powietrzu. Niech aktywnie spędza dzień. Z małym inna sprawa. Tu Ci nie podpowiem, bo często takie maluszki nie chcą spać i już. Moje tak miały. Wieczory poswiecaj pracy i nie bierz na siebie za dużo. Pamiętaj,że czas szybko leci. Ich dzieciństwo szybko się skończy, nie będą pamietaly bałaganu w domu, ale szczęśliwe chwile spędzone z mamą. Starsze dzieci będą Ci pomagać w pracach domowych. Pozdrawiam i ściskam. Ps. Poszukaj na internecie nagrań autohipnozy, ja od niedawna pusczam sobie na sluchawkach kiedy kładę się spać. Nie marw się, bedziesz słyszeć kiedy synek się przebudzi
Również jestem samotną matką – w pewnym sensie. Jestem z facetem, którego w naszym życiu nie ma, póki sobie na jeden wieczór o nas nie przypomni. Nie płaczę z tego powodu. Również mam dwójkę dzieci, córkę, która w marcu będzie mieć 2.5lat oraz synka, który również ma 3miesiące. Mało tego dzieci są mega wymagające – Jaś po operacji jąderek, w dodatku czeka to druga. Córka z dziurką w sercu, bezdechami, z ogromnym opóźnieniem mowy i AZS. Pół dnia to smarowanie jej ran, gdy tylko dostanie ataku. Mało?
Jestem młodziutka – chodzę do szkoły, przygotowuję się do matury, podróżuję i pracuję, mam czas na to żeby wyjść czasem sama, gdy wszystko mnie przerasta (po to mam nianię), mam czas na przeczytanie książki, zrealizowanie projektów, ba! Nawet mam czas na ćwiczenia i dbanie o siebie ;)
Nigdy nie zwracam się tak do dzieci, słowo NIE pada u mnie sporadycznie, gdy na prawdę czegoś nie wolno. Przytulamy się bardzo często, co dzień przed snem oglądamy bajkę, po czym czytamy stos książek przypgotowanych przez Zuz.
Dla siebie czas mam raz na kilka miesięcy (nie licząc spraw urzędowych) jestem młoda, sama i z ambicjami.
Chciałam dzieci. Zapragnęłam tego już jako młoda nastolatka. I mam. I robię wszystko, by tylko pokazać im jak bardzo ich kocham.
Nie wyrzywam się na nich, zwalając tego na ogrom obowiązków i bycie samą.
Dlatego jestem w stanie Ci napisać to tu, tak samo jakbym powiedziała Ci to w oczy! OGARNIJ SIĘ! BO ROBISZ IM KRZYWDĘ, NIE SOBIE…
ja tez jestem matka rowniez pracuje i mam trojke dzieci :) ale nawet jesli wroce z pracy padnieta to znajde chociaz chwile dla dzieci :) i wcale nie jest latwo mowic nie moze pani calego zalu do swiata przezucac na wlasne dzieci mysle ze jest pani w tak trudnej sytuacji ze dzieci napewno tez to odczuly rozumiem ze trzeba zyc ale dzieci same na swiat sie nie pchaja a pani jest matka i uwierzy mi pani ze dobra materialne im pani nie zastapia prosze pomyslec co one czuje jesli ciagle je pani odzuca
Jak ktos tylko pisze bloga to jest wypoczęty i bez pospiechu na wszystko ma czas z korzyścią dla dziecka. Ja pracuje na etacie i nasza rutyna jest pospiech…brak czasu na wiele aktywności i brak siły na wieczorne czytanie. Czy mam sie czuć gorsza matka???? A juz z tym pieprzeniem to gruba przesada.
„Ja wiem, że nie zawsze jest czas na zabawę, możemy być źli czy smutni, często się gdzieś spieszymy, ale musimy zdawać sobie sprawę z tego w jaki sposób odzywamy się do dziecka… nawet przy najprostszych i błahych dla nas czynnościach.” To tak gdybyś nie doczytała do końca.
Myślisz że nie wiem co to pośpiech? Brak czasu czy siły? Tutaj mocno się mylisz. Jednak nawet gdy nie mamy czasu, mamy wybór, mamy wpływ na to jak się odzywamy.
Odnośnie odbioru wpisu, widzę to na dwa sposoby. Jeden, jeśli ktoś robi wszystko z tego „poradnika”, to faktycznie jest źle i warto coś z tym zrobić. Drugi, każdemu zdarza się popełniać błędy. Dobrze jest sobie z nich zdawać sprawę i czasem o tym pomyśleć, również w krzywym zwierciadle.
Trafiłaś w setno sprawy !!!! To Bardzo Ważne w jaki sposób odzywamy się do własnych dzieci.
W sedno !!!
Dziękuję dziewczyny <3
Chryste bylam tam jak pewnie większość albo kazda z nas. Było bardzo źle. Rozumiem strach, bezradność, rozpacz, frustracje . Aż któregoś dnia zaczelam krzyczeć na moje dziecko , bo wylalo wodę. Tak jakby z tego powodu cała reszta w moim zyciu sie zawaliła. Zobaczyłam strach w jego oczach . I wtedy zrozumiałam. To nie ich wina !!!!!!!!!! Jestesmy Matkami i nie ma usprawiedliwienia dla wyżywania sie na nich za to co nas spotyka . Mamy im dać miłość, zrozumienie, bezpieczeństwo i szczęście. To jest nasz Obowiązek . Jasne że możemy się potknąć, mieć gorszy dzień. Jestesmy tylko ludźmi. Ale to mają byc wyjątki a nie reguła. Jest ciężko. Czasem bardzo . Ale nikt nie mówił że będzie łatwo. Nie mamy dzieci za karę. One są całym sensem tego wszystkiego .
Matka to nie cyborg. jesteśmy ludźmi z całym zestawem wad. Nie wierzę w matki idealne. Wolę żeby moja mama na mnie raz na czas nawrzeszczała niż zamykała się np. w łazience i ryczała i miała wyrzuty sumienia
Bardzo mądre słowa. Dogłębnie opisałaś całe moje dzieciństwo i młodzieńcze lata. Pewność siebie u takiego dziecka jest bardzo zachwiana, dlatego ważne jest w jaki sposób okazujemy dziecku miłość, zainteresowanie. Ja tego błędu nie popełnię. Gratuluję rewelacyjnego wpisu.
Dziękuję bardzo <3
Krótkie „dobranoc” spieprzy dzień ?
Jeśli dziecko chciałoby (a na pewno tak jest) opowiedzieć cały swój dzień, jak było itp, to może spieprzyć.
Po takim dniu takich odpowiedzi niewiem czy miałoby co opowiadać ?!
To wszystko zależy od konkretnej sytuacji. Tak jak Anna napisała, urywające dziecku pełną ekscytacji opowieść krótkim „dobranoc” można zepsuć humor. Poza tym, tak jak już pisałam, poradnik „działa” gdy stosujemy się do większej ilości podpunktów niż jeden ;)
No pięknie, wychodzi na to, że jestem dużym dzieckiem – gdybyś tak się zachowywała w stosunku do mnie też spieprzyłabyś mi dzień ;)
A tak na poważnie bardzo fajnie napisany tekst, czasami jak widzę sfrustrowanych rodziców/opiekunów na spacerach, czy zakupach z dziećmi to aż się we mnie gotuje. Wiem, zapracowani, zmęczeni, szukający chwili wytchnienia – tyle, że nie myślą jak takie zachowanie wpływa na psychikę ich pociech. Skoro jesteśmy na tyle dorośli, by mieć dzieci, bądźmy też na tyle odpowiedzialni, aby dobrze się nimi zająć – dzieci to nie gazety, telewizory czy gadżety, które można w dowolnym momencie wyłączyć, rzucić w kąt, czy odłożyć na półkę. To ludzie, którzy są w nas wpatrzeni, którzy łakną naszej uwagi i akceptacji. Traktujmy je tak, jak sami chcielibyśmy być traktowani przez innych na których nam zależy.
Dokladnie!
Jeśli sami otrzymali takie dzieciństwo i nie znają innych sposobów rozmowy to trudno się dziwić że w ten sam sposób mówią, to naturalne. Ale zawsze warto walczyć o zwiększanie świadomości w społeczeństwie.
Dokładnie Tak!!
Kochani,wygląda na to że jestem z innej planety…Wpis jest odzwierciedleniem mojego dzieciństwa,niestety…Jestem jak to sie mówi ”samotnie wychowują cążki matka” ,nie mam czasu na nic,ale wiecie co???Zawsze jeśli moja córeczka mnie o coś poprosi,czy chce coś opowiedzieć,uwierzcie mi nigdy nie mam serca odmuwic,mimo że jestem zmęczona,głodna,czasem wściekła na świat ze jest tak a nie inaczej.Ale zawsze mam przed oczami swoje dzieciństwo,zakazy,nakazy,brak czasu rodziców na głupie przytulnie albo całusa na dobranoc.Obiecałam sobie kiedyś ze nigdy nie będę postępować z dzieckiem tak jak moi rodzice.Jak do tej pory udaje mi się choć częściowo dotrzymać swojej obietnicy.I najpiękniejszym prezentem mojej córeczki jest to wieczorne kocham Cię najbardziej na świecie mamu…
Dobry tekst… Male dziecko jest jak gabka ktore chlonie wszystko co wlozymy w nie. Musialam dojrzec do tego ze co wloze to zaprocentuje… Mowie do mojej coreczki duzo milych slow, ze kocham, ze tesknilam ze jest moja ukochan coreczka i najwspanialsze jest jak brzdac 3,5 letni powie do Ciebie ” jestes najwspanialsza mama na swiecie i bardzo Cie kocham” i wtedy serce rosnie… Oczywiscie zdarza mi sie powiedziec do niej slowa typu daj mi spokoj , jestem zmeczona a za jakis czas kiedy moj maluch ma zly dzien slysze od niej te same slowa i wtedy mam wyrzuty sumienia … Dlatego jak mam zly dzien to przepraszam moja coreczke ze nakrzyczalam na nia … Tez jestem samotna matka, uwolnilam sie od przemocy, mieszkam za granica i nie mam tutaj rodziny i tez jestem czasami sflustrowana i czuje ciezar tego wszystkiego i chcialabym zeby ktos wziol odemnie chociaz polowe ale niestety musze to dzwigac sama … I jeszcze jedna taka uwaga, dzieci sa nieznosne i kaprysne bo chca zwrocic nasz uwage. Ja choc mialam dni ze nie mialam czasu zajac sie dzieckiem i pobawic to jednak przelamywalam sie i siadalam na chwile , 15-30 min i dziecko bylo szczesliwe ze mama z nia sie bawi… Dziecku czasami naprawde niewiele potrzeba …
Wszystko pięknie fajnie w tym artykule, ale szkoda, że nie jest on do mnie… Mój syn ma prawie 3 lata i kopie, klepie i nieraz nawet gryzie mnie i swoją babcię. Ogólnie trochę był rozpieszczony ale to nie powód do takiego zachowania. Staram się do niego dotrzeć prośbą i groźbą i nic nie pomaga, robi swoje dalej. Nie bawię się z nim za bardzo w piaskownicy, ponieważ cały czas sypie na mnie piachem, to tylko siedzę z boku i patrze co robi. Heh nawet klnę na niego, bo nie mogę znieść jego zachowania i nie pozwalam sobie na bicie mnie… Już nie wiem co robić, żeby zachowywał się normalnie, bo przez krzyczenie i denerwowanie się to ostatnio każdy dzień mam spieprzony…
„Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły.” Faber i Mazlich, wydawnictwo Media Rodzina.
Tucha czytałam i polecam każdemu nawet tym co nie mają dzieci aby relacje międzyludzkie były dobre. Niedługo zabieram się na powtórne czytanie bo co jakiś czas trzeba to utrwalać ;)
„Ktoś” może warto pójść z dzieckiem do specjalisty…często dzieci z autyzmem podobnie się zachowują lub nadpobudliwe.
mialam taki sam problem z moja corka najpierw probowalam tlumaczyc nie pomagalo pozniej na jakis czas przestalam zwracac uwage i zachowywalam sie jak by sie nic nie dzialo pomoglo jednak tylko na jakis czas :) kiedy kolejny raz mnie uderzyla mocno ja przytulilam powiedzialam ze jest moja kochana coreczka i bardzo mi przykro ze tak robi bo to mnie bardzo boli i ze nie moge jej pokazac jak bardzo poniewaz bardzo ja kocham a jesli sie kogos kocha to nie mozna mu robic krzywdy tylko mocno przytulic i tak po kilku probach jak reka odjal :) prosze sprobowac kazde dziecko jest inne ale moze u pani rowniez pomoze
Święta prawda niestety..przetestowana na mnie w moim dzieciństwie
artykuł trafił w sedno! idealnie opisuje to co się dzieje w niektórych rodzinach… musimy coś zrobić, żeby nie dopuścić do takich zachowań we własnych domach, ja osobiście nie chciałabym tak traktować własnego dziecka i będę się starać unikać takich sytuacji jak te opisane tutaj :)
Dokładnie tak jest..
Bardzo ważny tekst. Z różnych względów bo: mamy porąbaną pracę, bo szef wiecznie nas opieprza bo jesteśmy przytyte bo się nie wyspałam etc etc
mamy złe humory bo ww.
mamy problem z pieniędzmi bo ww
bo mąż/żona są ww
należy to zrozumieć i dzieci też to zrozumieją jak się im o tym powie, oczywiście w dostępnej do wieku formie.
Uczciwie mówią i bez obrazy: wszędzie się pisze, że matki to, że tamto ale nigdzie się nie pisze o naprawie tego czy tamtego. Nawrzeszczałeś? przeproś, przytul, zrekompensuj. Nie pobawiłaś się z dzieckiem? bo ww. To może się zdrzemnij i faktycznie puść dziecku bajeczkę jakąś miłą, nic dziecku się nie stanie jak obejrzy bajeczkę. Takiego tekstu dot. napraw bardzo brakuje bo kurcze ile razy można czytać, że się dziecku coś spieprzyło.
Uwielbiam twoje posty! Mimo tematów rodzicielstwa czytam wszystkie na bieżąco, a mam 17 lat i samej mi do tego jeszcze trochę czasu Szczęście, ze są ludzie tacy jak ty, bo jak patrzę na inne młode osoby wychowujące dzieci to często załamuje ręce. Pozdrawiam cieplutko :*
jak urosniesz, to (mam nadzieje) zmadrzejesz…
Trudno się nie zgodzić…
Przykro się to czyta. Słowa bolą bardziej, wtedy jest koniec radosnego dzieciństwa. Moja mama taka była jak poszłam do szkoły.
Świetny wpis. Zawarłaś w nim wszystko, co być powinno, by uświadomić rodzicom, jak krótkie słowa „na odczepkę” mogą działać… A działają zawsze, szczególnie powtarzane każdego dnia.
Dzień dobry autorko :)
Powstało tyle komentarzy pod tym wpisem ,,Tak wyglądało moje dzieciństwo”. Jest to smutne i przerażająca prawda.
Tak udało się tobie wywołać odwrotny efekt. Reelekcje, (nie będę tak pisać ) przemyślenia jak nie wychowywać swoich dzieci.
Ja byłem trochę podobnie wychowany. Teraz widzę niepewność i moje braki intelektualne.
Teraz ciągle to nadrabiam, staram się tego pozbyć.
Dobra coś trochę innego. Jak wiedzę matkę lub ojca, kiedy płacze dziecko kup mi to. Mi się robi wtedy smutno, nie dlatego że dziecko płacze, tylko wszystko się przypomina.
Pozdrawiam :)
Oj, jak to czytałam przypomniały mi się niektóre momenty z mojego dzieciństwa. To „wstawaj, ile można tyle spać” chyba jest najgorsze.
Jakbym przeczytała artykuł o swojej matce. Całe życie tylko zarzuty, zero wsparcia, zero zainteresowania moim życiem.
A teraz jak ja mam 25 lat i już dawno mieszkam w innym kraju się dziwi, dlaczego ja nie piszę/nie dzwonię i nic nie opowiadam. Skąd że, jak ja przestałam jej ufać i zamknęłam się w sobie jeszcze będąc nastolatką
:(
Smutne to.
Bycie matką nie jest łatwe. Ważne, żeby nie przerzucać swoich negatywnych emocji na dziecko!
Ja pamiętam dzieciństwo jako czas przeplatany ciepłem rodzinnym na zmianę z dużymi wymaganiami. Wiem, że to drugie wynikało z tego, jak właśnie moja mama była wychowana. Wtedy miałam żal, dziś rozumiem. Ale to nie było w takiej skali i stopniu jak ty opisujesz i nie wyobrażam sobie żeby kogokolwiek tak traktować, zwłaszcza swoje dziecko.
NIe wyobrażam sobie tak postępować z własnym dzieckiem. Owszem zdarza mi się powiedzieć dziecku, że zaraz się z nim pobawię i to rzeczywiście zaraz robię, bo najważniejsze jest dziecko. Nie po to chciałam mieć dziecko, żeby teraz nie mieć kompletnie dla niego czasu, bo np. serial jest ważniejszy :).
Dobrze, że moi rodzice wychowali mnie mając na wszystko czas. ; )
niestety chyba takie czasy, w których nie mamy czasu na najważniejsze dla nas rzeczy
Bardzo dobry tekst. podpisuje sie pod nim w stu procentach
Dokładnie w ten sam sposób można spieprzyć dzień dorosłemu…..
Dobrze być uświadomionym i wiedzieć, że takie codzienne drobnostki wpływają na życie małego człowieka. Dziekuję za kilka uwag, na nowej drodze z maluszkiem, który zagościł w moim domu…
Mocny tekst, czym dzieci są winne takim sytuacjom.