Uff… jest już film!
Tym razem stresu prawie nie było… jednak to zasługa świetnej ekipy filmowej w składzie: Ilona, Krzysztof i Marcin :) Pozdrawiamy serdecznie! Poza tym chcę podziękować Paulinie, która nas zaprosiła na spacer z pieskiem do schroniska :) Zrobiliśmy tam przy okazji kilka zdjęć i niebawem pojawi się kontynuacja wpisu o pomaganiu zwierzętom. Resztę kręciliśmy w kawiarni muzeum MOCAK, w której często się chowamy przed złą pogodą :) No i jest tam świetna księgarnia! ;)
Testując usługi Orange Open mamy możliwość korzystania przede wszystkim z internetu mobilnego i telefonu komórkowego. Cały „myk” polega na tym, aby przybliżyć Wam o co chodzi z tą konwergencją ;) Może słowo trudne ale zasada bardzo prosta, bo im więcej masz usług w Orange tym mniej za każdą z nich płacisz! No i jeden rachunek, a dzięki temu łatwiej ogarnąć comiesięczne płatności :) Poza tym pierwszy test aplikacji gdzie jest dziecko za nami i to jak szybko działa możecie zobaczyć w filmie ;) Mam nadzieję, że film Wam przypadł do gustu – koniecznie podzielcie się wrażeniami w komentarzach! Ja jestem bardzo pozytywnie zaskoczona! Ci którzy mnie znają osobiście mówią, że wyszłam bardzo naturalnie… więc oto ja :)
—
Teraz to, co już zapowiadaliśmy jakiś czas temu… KONKURS!
Jedna osoba wygra telefon Sony Xperia Z1 Compact oraz roczny (bezpłatny) dostęp do usługi Orange Open! Warto wziąć udział? Na pewno! :)
Co trzeba zrobić?
Jak już wiecie w ramach naszej współpracy z Orange – 12 konwergentnych – testujemy usługę „gdzie jest dziecko”… ale z drugiej strony będąc dorosłym fajnie jest się czasem zgubić! Na wycieczce, w obcym mieście poznając jego uroki, a nawet spotykając fajnych ludzi :)
Napisz (w komentarzu) gdzie chciałabyś/chciałbyś się zgubić? W jakim miejscu? Koniecznie napisz dlaczego akurat tam! No i z kim ;)
Na odpowiedzi czekamy do 5.06.2014, a wyniki ogłosimy 6.06.2014 wieczorem na blogu. Pamiętaj o podaniu poprawnego adresu email, bo w ten sposób później będziemy kontaktować się ze zwycięzcą.
Tutaj znajdziesz regulamin konkursu.
Czas start!
—
288 komentarzy
Chciałabym się zgubić na wyspie Santorini z moim narzeczonym:) Uważam, że nie ma piękniejszego i bardziej romantycznego miejsca na Ziemi !!
Wyszło wspaniale! Fajna akcja, można blogerów zobaczyć prawie ” na żywo” , majciakombinuje.blogspot.com
Super Karolina! Świetnie wypadłaś. Brawo ;)
Dzięki :)
Chciałabym się zgubić z moją mamą w ciemnym lesie. Dlaczego ciemny las? Bo z nią nawet on nie będzie mi straszny, a razem jesteśmy w stanie pokonać nawet największe problemy. Przy okazji poszukiwania drogi powrotnej na pewno usłyszałabym nowe, ciekawe historie z mojego dzieciństwa, które jeszcze nie są mi znane lub najzwyczajniej w świecie wspominalybysmy każdą wspólną chwilę. Opuściłam już rodzinny dom, więc każda forma spędzania czasu z mamą jest czymś najwspanialszym i bardzo cennym.
Chciałabym się zgubić w wielkim supermarkecie :D … tak jak za dawnych lat. Zostać tam przez całą noc i obżerać się
„darmowymi” pysznościami, tak żeby nikt się nie zorientował wraz z przyjaciółmi. Niestety te markety już nie wydają mi się tak ogromne jak kiedyś, ale fajnie byłoby chociaż przez jedną noc poczuć się beztrosko jak w dzieciństwie. Spędzić czas objadając się słodyczami, przebierając w szalone kreacje czy jeździć rowerami po sklepie, nie martwiąc się obowiązkami, konsekwencjami czy dodatkowymi kilogramami :)
Gdzie chciałabym się zgubić? W jakim miejscu? Hm… nad odpowiedzią na te pytania zastanawiałam się dość długi czas, bo jak to często się zdarza na najprostszy i najbardziej oczywisty pomysł wpada się najdłużej. Moją pierwszą myślą był Egipt, Francja, Włochy… jednak dopiero teraz uświadomiłam sobie, że chciałabym się zgubić w Polsce, w miejscu nieopodal mnie z którym wiążę swoje wspomnienia z wczesnego dzieciństwa. Jako dziecko byłam nieposkromionym brzdącem któremu w głowie na pewno księżniczki nie były. Ja wolałam wziąć łuk i iść strzelać do celu, bić się z chłopakami. Wszyscy – łącznie z moimi rodzicami zastanawiali się co ze mnie wyrośnie. Tylko dziadek, jakiś taki spokojny był. Gdy siadałam mu na kolana i słuchałam jego opowieści o podróżach dookoła świata stawałam się aniołkiem – jakby za sprawą czarodziejskiej różdżki ktoś zamienił mnie z moją spokojną, ale nudną kuzynką. Dziadek był drwalem – pracował w lesie nieopodal domu. Często zabierał mnie ze sobą, chodziliśmy po lesie, zbieraliśmy grzyby, śpiewaliśmy, rozmawialiśmy. Gdy dochodziliśmy do polanki na samym „szczycie góry” siadaliśmy i rozbijaliśmy piknik, jednocześnie podziwiając widoki dzikich Bieszczad. Magiczna sprawa, nieprawdaż? Polankę tą nazwaliśmy „PaFa” od naszych imion -Paulina i Franciszek. Jednak dziadek umarł, ja dorosłam i już nie odwiedzałam tego tak bliskiego memu sercu miejsca. Gdy przeczytałam ponownie pytanie „gdzie chciałabym się zgubić?” doszłam do wniosku, że właśnie w tym lesie, na tej polance. I choć trudno w to uwierzyć tuż przed napisaniem odpowiedzi na te pytania wybrałam się tam. Po blisko 10-ciu latach znów wspięłam się na „szczyt”. Z kim chciałabym się zgubić? Oczywiście, że z dziadkiem. Znów chciałabym się stać niepozornym, nieokrzesanym dzieckiem, którego najbliższym, a nade najlepszych przyjacielem jest właśnie jej dziadek.
Pozdrawiam :)
Pomysł pokazania innej formy „posiadania” psa lub kota trafiony w 100%. My mamy w domu zwierzaka i nie wyobrażamy sobie życia bez niego. Ale są domy, w których nie ma takiej możliwości z różnych względów. Mogą za to przyjść do schroniska robiąć przyjemność sobie i tym biednym zwierzakom. Mogą przynieść karmę, koce czy po prostu wyjść z nimi na spacer i dać im trochę miłości. Miłości, której nie mają.
A film Orange – świetny! Brawo!
Dokładnie to chciałam przekazać w tym filmiku :)
Dziękuję za miłe słowa :*
Bardzo fajnie i naturalnie! Nie przepadam za takimi filmikami ale musze przyznać, że wypadło super!
:)
:)
Chciałabym się zgubić z moim chłopakiem i przyjaciółkami w najciekawszym dla mnie mieście o którym zawsze marzę żeby pojechać – Nowy York!
Uważam,że zgubić się tam było by niesamowitym doświadczeniem, moglibyśmy poznać życie w zakamarkach Nowego Yorku, poznać nowych ludzi i wiem na pewno,że zgubić się z moim chłopakiem i przyjaciółkami oznacza niesamowite wspomnienia, szaleństwo i przygodę życia!
patrycja.surowiec1@gmail.com
Witaj Szafeczko :)
Wypadłaś świetnie i bardzo naturalnie. Gratuluję udanego projektu filmowego!
Ja chciałabym się zgubić w latach dziecinnych z moim rodzeństwem, kiedy to wakacje trwały strasznie długo (tak się nam wtedy wydawało), słońce grzało z całą mocą a rozpuszczone lody ciekły po łokciach. Kiedy mogliśmy się bawić „w dom” od świtu do nocy a mama przynosiła nam chłodną i pyszną lemoniadę.
Najbardziej chciałabym zgubić się w Krainie Pana Kleksa :) Na pozór przestraszona, a tak naprawdę z wielką radością w sercu, przebywałabym w swoich wędrówkach: Wyspy Gramatyczne, Przylądek Aptekarski, Nibycję i inne krainy :) Po drodze spotkałabym Pana Kleksa i jego załogę i cieszyłabym się jak dziecko, bo w każdym z nas, nawet gdy jesteśmy już dorośli, pozostaje cząstka dziecka i sztuką jest to w sobie pielęgnować :)
Bardzo fajnie wyszedł filmik! Pozdrawiam!
Wyszło genialnie! Jesteś bardzo piękną i naturalną kobietą. Z tego co wywnioskowałam uważasz, że masz dziecinny głos, choć mogłam źle to odebrać. Ja uważam wręcz odwrotnie, Twój głos odzwierciedla Twoją osobowość i jest inny co czyni Cię bardzo wyjątkową! ;)
Pozdrawiam! :)
Czasami jak odbieram telefon to słyszę: „a można prosić kogoś dorosłego”. Więc sama sobie tego nie wymyśliłam hehe :)
Dziękuję za miłe słowa :*
Chciałabym sie zgubić razem z moim chłopakiem gdzieś we Włoszech! Takie „zgubienie” to nie zgubienie się, to sam przyjemność! Wiekszość ludzi tam jest przemiła, ciepłe powietrze i grzejące słońce jakie tam jest sprawiają, że na samą myśl o tym aż się miło i ciepło robi, a krajobrazy tam są przecudowne… i te waskie uliczki miedzy kamienicami…ah!
Pamiętam jak byłam mała i jechałam autobusem do Włoch… Obudził mnie wschód słońca i zobaczyłam całe pola słoneczników „budzących się” po nocy… Nigdy tego widoku nie zapomnę i nie mogę się doczekać aż kiedyś będę mogła powrócić do Włoch. Mam nadzieję, że uda mi się pokazać ten przecudowny widok mojemu chłopakowi…a kto wie, może tez się „zgubimy” tam by coś przypadkowego zobaczć ;)
Ja chciała bym zgubić się w moim serduszku z tymi, których kocham, by mogli zobaczyć jak mocno ono dla nich bije.
Chciałabym się zgubić w dębowym gaju gdzie w oddali słychać słodki śpiew elfów, gdzie driady kołyszą się na gałęziach, a krasnale wraz ze smerfami przemierzają leśne ścieżki śmiejąc się wesoło. Chciałabym się zgubić w gaju gdzie błękit nieba tańczy wśród koron drzew i lekki wietrzyk niesie słodki zapach kwiatów, gdzie łąką przechadza się druid z jeleniem u boku kontemplując wspólnie prace pszczół. I chciałabym zabrać tam kilku przyjaciół sprzed lat by tak jak kiedyś odetchnąć innym światem
Pięknie i naturalnie! :)
Sympatycznie !!! Tak normalnie, bez sztuczności. Podziwiam bo mnie chyba zjadłaby trema :)
Karolino wypadłaś rewelacyjnie ! :D
Bardzo przyjemnie się na was patrzyło i Ciebie słuchało :)
Czyli Nikola idzie od września do 1-szej klasy ?
W sierpniu podejmiemy jeszcze decyzję na 100% :)
Nadia na szczęście urodziła się w II połowie roku i nie ma obowiązku więc postanowiłam nie dawać jej w tym roku. Niech ma jeszcze rok „luzu” ;) Pozdrawiam
:*
:*
To się wycałowałyśmy ;)
A ja byłam chciała zgubić się na końcu świata, tak żeby nawet Orange Open nas nie wytropił:) byle z dziećmi i mężem. W końcu udałoby się spędzić czas tylko we czworo… Od dwóch lat mąż na kontrakcie pracuje i rzadko jest szansa żeby nacieszyć się sobą. Pozdrowienia
ps. Filmik bardzo udany, taki prawdziwy:)
Moim marzeniem tak na prawdę jest się zgubić całą moją RODZINKĄ. Nie musi być to mega luksusowe miejsce może być to nadmorska miejscowość w Polsce, gdzie od lat marzy mi się spędzić parę dni. Jednak obecność całej mojej rodziny w komplecie przysłoniła by to, prawdopodobnie była bym tak zapatrzona w uśmiechnięte twarze moich rodziców i siostry że to nie miało by znaczenia gdzie jesteśmy. Najważniejsze dla mnie było by to że każdy oderwał by się od swoich obowiązków pracy, szkoły każdy by miał dla siebie czas na wygłupy, żarty, wspólne spacery przy zachodzie słońca i rozmowę gdzie przez obowiązki zapominamy o Tym. Parę dni takiego rodzinnego zgubienia się na pewno dobrze by podziałało :) Po takim odpoczynku z chęcią można by było skorzystać z tej aplikacji żeby wrócić do domku ;)
POZDRAWIAM :*
Gdzie chciałabym się zgubić? Świetne pytanie! :) Otóż moim „marzeniem” jest się zgubić… w odległym świecie tańcaa!!! :) co to za świat? Może być to nawet pustynia! Bo Taniec może zmienić pustynie nawet w pełen zieleni ogród!!! Tak, właśnie tam chciałabym się zgubić, aby mnie nikt nie znalazł. Wtedy mogłabym tańczyć od rana do nocy, mogłabym oddychać tańcem. W tańcu można sobie pozwolić na luksus bycia sobą, a kiedy tancerz tańczy – ziemia pod nim jest święta :) z kim?.. z kimś tak zwiariowanym na punkcie tańca jak ja, z osobą, z którą mogłabym się zatracić w tańcu :) Zresztą… o tańcu nie da się pisać, taniec trzeba TAŃCZYĆ!! :) Dlaczego? Nietzsche powiedział, że „czasem dochodzimy do momentu, w którym robisię tak źle, że można uczynić tylko jedno z dwojga – śmiać się albo oszaleć. Dzisiaj trzecią możliwością jest taniec” :) Więc oto jest mój mały świat…
Gdzie bym się chciała zgubić? W jakimś lesie. Takim rodem z Królewny Śnieżki i Czerwonego Kapturka. Uwielbiam Disneya, uwielbiam bajki. Chętnie sama przeżyłabym taką przygodę – pełnej miłości, niebezpieczeństwa i… oczywiście z happy endem :) Z kim? Z moim chłopakiem, bo wiadomo – dziewczyna sama sobie z niebezpieczeństwem nie poradzi :) Może gdybyśmy w końcu spędzili czas tylko we dwoje przestalibyśmy się tak kłócić? :)
Ja chciałabym zgubić się w niebie. Zobaczyć jak świat wygląda z całkiem innej perspektywy. Być nieosiągalnym i niedostępnym dla nikogo. Nie byłabym tam sama, bo przecież w niebie są same anioły! Chciałabym porozmawiać z moją rodziną, z tymi, którzy już odeszli z tego świata. Chciałbym spędzić jeden dzień w krainie bez smutku, łez, bólu. Bez tego wszystkiego, co tutaj na ziemi sprawia, że jesteśmy przygnębieni. Chciałabym przez jeden dzień nigdzie się nie spieszyć. Myślę, że byłby to najlepszy dzień w całym moim życiu! :)
Chciałabym się zgubić w Los Angeles z grupką przyjaciół, ponieważ tam byłabym szczęśliwa nawet pod palmą..I jeszcze to ciepło.. :)
Chciałabym się zgubić w Światowej Stolicy Rozrywki- w LAS VEGAS. Zachwycona innym światem straciłam z oczu mojego Narzeczonego. Po uruchomieniu aplikacji ,,Znajdź mnie,, oczom mym ukazała się lokalizacja mojego Narzeczonego ,,Little Chapel of the Flowers,, Wtedy jeszcze nie spodziewałam się w jak cudownym miejscu ujrzę Narzeczonego po przypadkowej rozłące.
Po dotarciu do miejsca Narzeczony w Ślubnym fraku stał przed Kapliczką Ślubną.Wtedy wszystko stało się jasne. Las Vegas to również Światowa Stolica Ślubów. To musi być tu i teraz.Mimo,że byłam ,,cała pomarańczowa,, ze strachu,że już się nigdy nie odnajdziemy-odnaleźliśmy się na całe życie. Mój bukiecik ślubny był koloru pomarańczowego a wszystkie zdjęcia tej ważnej dla Nas Uroczystości uwieczniliśmy przez telefon Sony Xperia Z1 compact.
Mogłabym zgubić się w lesie, w polu kukurydzy bądź w wysokiej trawie. Miejsce niewielkie ma znaczenie, byle nie była to miejska dżungla. Najważniejsze to osoby, które zapodziałyby się wraz zemną. Zabrałabym Córkę i Partnera. Spędzilibyśmy czas grając w łapki, dmuchając latawce czy szukając wiewiórek. Bylibyśmy tylko dla siebie, choć na chwilę odcięci od reszty Świata.
Chciałabym się zgubić… gdziekolwiek! Byle z przyjaciółmi, bo nie ma nic lepszego niż oni! Razem zawsze damy sobie radę!
Chciałabym się zgubić w magicznym lesie gdzie dotykając drzewa wyrastały by z niego kwiaty, te fioletowe o pięknym lilowym zapachu
były by też w tym lesie duże muchomory takie jak w alicji w krainie czarów było by też dużo zwierząt lecz żyły by one w zgodzie ludzie w tym lesie nie mogliby być smutni. Jeśli miałabym się tam zgubić to z mamą z osobą która zawsze pokazałaby mi drogę, pomogła mi a w trudnych chwilach rozbawiła.
Świetnie wypadłaś ,a tremy w ogóle chyba nie miałaś i wyglądasz świetnie:) Ja bym się chciała zgubić na jakieś wyspie piaszczystej w towarzystwie mojego męża Krzysztofa gdzie bym przeleżała cały dzień opalając i kąpiąc się tak żeby było bez zmartwień i codziennych obowiązków w końcu byśmy mieli chwile dla siebie :) Pozdrawiam
agnieszkak5@o2.pl
Fajnie byłoby się zgubić w jakimś zaczarowanym miejscu mam na myśli park rozrywki. Kiedyś, gdy byłam w takim w Niemczech to wszystko mnie w nim fascynowało. Z chęcią zgubiłabym się tam z moimi Kochanymi siostrami. Z nimi na pewno miałabym duży ubaw. Szczególnie z młodszą siostrą która jest ode mnie o 11 lat młodsza ona to by chyba oszalała z radości, pewnie musiałybyśmy wypróbować każdej z atrakcji.
A ja chciałabym się zgubić w jakiejś malutkiej malowniczej wsi z moją córeczką. Cisza, spokój, przyroda… Nie byłoby dostępu do telefonów, telewizji, czy internetu. Mogłabym jej udowodnić, że żeby miło i ciekawie spędzić czas nie ma potrzeby posiadania sterty zabawek i dostępu do mediów. Pokazałabym jej prawdziwą przyrodę. Nauczyłabym jej kilku zabaw z dzieciństwa. I najważniejsze spędziłybyśmy ten czas RAZEM.
Pewnie fajnie byłoby się zgubić na jakiejś bezludnej wyspie ze swoim ukochanym, w słońcu, gorącym piasku i bla bla bla..:) Ja chciałabym się zgubić w swoim malutkim miasteczku.:) to dopiero byłoby zabawne zgubić się w mieście w którym zna się każdy nawet najmniejszy zakątek:) a z kim? hmm.. Myślę,że z moją córcią- ona uwielbia przygody:)
Moim marzeniem jest zgubić się w dużym, opuszczonym ogrodzie, parku, pełnym kwiatów, wspinających się bluszczów… Zwiedzić opuszczony dom z narzeczonym, rozłożyć koc na zielonej, soczystej trawie. Chciałabym się zgubić w miejscu, gdzie nie ma zasięgu, żeby nikt nie mógł przeszkodzić nam w obcowaniu z naturą :) To właśnie tam mogłabym zapomnieć o wszystkim co mnie otacza, a przypomnieć sobie o sprawach najważniejszych – byłabym w miejscu niedotkniętym przez człowieku, dzięki czemu znów uwierzyłabym w ludzkie dobro. Wtedy poczułabym, że żyję.
Zgubić się w domku dla lalek… Zgubić się przypadkiem z zarumienionymi policzkami i okrągłymi oczami o blasku lata. Poplątane włosy od przedzierania się przez tunel wentylacji, jaśniutkie od słońca. Bo jest lato. Poranna rosa wyśpiewuje bańki mydlane, a ptaki ćwierkają znaną mi melodię. Biegnę dostojnie, lekkim krokiem, jak po dywanie z chmur- faktycznie to dywan z chmur. Dziewczę z kokardą w blond włosach, wycałowanych przez wiatr nagle znika. Spotyka mrówki wielkości swoich stóp. Patrząc się w niebo, oprócz nadziei na lepsze jutro dla potrzebujących ludzi, widzi trzmiele z cukierkowymi skrzydłami. Widzi świat na zielono- różowo. Słyszy głos żab z niedalekiej sadzawki, czuje zapach róż z pobliskiego ogrodu, a woń lilii wodnych unosi się ponad trzmielami! Otulona pianą z letniego wiatru daje dowód swej dziecięcej niewinności, ratując kilka much owocówek z kałuży. Pamiątce po wczorajszym deszczu. Na starym wysypisku znajduje drewniany domek. Cały w różowej sukience, tiulowe zasłony do okien, kokardy gdzieniegdzie… Przez okno od kuchni wycieka zapach domowego obiadu, kartofelki z koperkiem, kotleciki z soczewicy i pyszny, pyszny, pyszny sos w sosie własnym! Jedliście kiedyś taki? :) Bez wahania wchodzi przez różowe wrota tego pałacyku. Na lampach porozwieszane lepy na muchy, każdą wytapetowaną ścianę zdobi obraz. Są nawet na szafce gry! Chińczyk, monopoly, warcaby… Wokół rozmaite meble. Zaczarowane! Bo śmiało tańczące do ćwierków ptactwa. Kanapy i krzesła o pięknych oczach i cudownym uśmiechu… Od zachodu wieje wiatr, powieki śpiącej dziewczynki się przymykają… Widzi drzwi, kryształowe drzwi do rajskiego ogrodu. Decydując się przejść przez nie, powraca do pierwotnej postaci.
Nagle pojawia się przy swoim równie różowym łóżeczku, z pościelą w samochody. Sięga do kieszonki swojej sukienki, z której wyciąga model samochodziku. Jej najlepszego przyjaciela. Nie byla tam sama… miała wsparcie…
Hmmm… Myślę, że chciałabym zgubić się z… Wami!
Jesteście super rodziną, taką pozytywną i optymistycznie nastawioną do życia. Na blogu jesteście tacy sami jak w realu, nikogo nie udajecie. Nieważne gdzie bym się z Wami zgubiła, wszędzie było by super!
Pobawiłabym się z Nikolą, wypiła kawkę z Panią, a z Pani mężem porozmawiała o fotografii, bo to moja pasja! Nie wiem, czy wygram ten konkurs, ale naprawdę super było by się z Wami zgubić :)
Pozdrawiam, Ilia♥
Chciałabym się zgubić w Veronie we Włoszech. Ponieważ jest to miasto miłości a zarazem jest najpiękniejsze, balkon Julii dodał by takiego blasku gdyby najukochańszy znalazł by na takim balkonie w tak cudownym miejscu.
Zgubić bym się sama chciała
Fajnego mężczyznę bym poznała
Lecz w miejscu mi nie znanym
bardzo miłym i kochanym
Poznałabym nowe miejsce
z którego wspomnienia będą nieziemskie.
I wszystko uwiecznię nowym telefonem
który dostanę od wspaniałej firmy Orange
PS:zapomniałam dopisać w poprzednim komentarzu :)
Od dawna moim wielkim marzeniem jest zgubić się nie tylko w przestrzeni, ale też w czasie. Chciałabym móc spędzić choćby jeden dzień w moim rodzinnym mieście – Wrocławiu, ale 100 lat wcześniej. Miasto ogromnie ucierpiało w czasie II wojny światowej, zniszczeniu uległo aż 70% budynków, więc jego dzisiejszy wygląd w niewielkim stopniu odpowiada temu, jak było dawniej. Z drugiej strony zachowały się prawdziwe perełki architektury, które można obejrzeć w centrum, a także część kamienic w różnych częściach miasta. Od urodzenia mieszkam w jednej z nich i pewnie dlatego tak bardzo jestem związana z takimi starymi budynkami. Rzeźbione drewniane drzwi, ozdobne sufity i skapane w słońcu wydobywającym się ze świetlików klatki schodowe – nie zamieniłabym tego na żaden nowoczesny apartamentowiec! Zaś spacer po mieście – jak bardzo chciałabym móc tam być! Bez wątpienia zgubiłabym się już w pierwszych minutach, bo choć znam niektóre punkty orientacyjne, to całośc wyglądała zupełnie inaczej. Ale właśnie to byłoby źródłem dodatkowej radosci – szukać znajomych miejsc i porównywać, dociekać… Znam tę rzeczywistość tylko ze starych fotografii, ale i tak czuję jej magię i niepowtarzalną atmosferę.
Na taką wyprawę chciałabym oczywiście wybrać się z moimi Najbliższymi: Mężem, Córeczką i Synkiem. Dziaciaki są jeszcze malutkie (rozbrykana Dwulatka i czteromiesieczny Bąbelek) i zapewne odbierałyby te „stare-nowe” miejsca jako coś zupełnie naturalnego, nowego jak każde inne miejsce, w którym jeszcze nie były. Ale kiedyś chcę im pokazać, że świat nie zawsze był taki, jak teraz. Chcę, aby chłonęły czar słonecznego poranka w mieście, gdzie zamiast samochodów jeżdżą dorożki, a po ulicach przechadzają się śmiesznie ubrani ludzie. Mąż byłby niezawodnym nawigatorem, bo kobieca orientacja w terenie bywa zawodna…
Kto wie, może doczekam dnia, kiedy nowoczesne technologie umożliwią mi choćby namiastkę takiego zgubienia się, przygody, która na dzień dzisiejszy wydaje się całkowicie nierealna. Ale przecież nawet 30 lat temu ludzie nie wyobrazali sobie wynalazków, które dziś są codziennością. Takze kto wie, kto wie..? :)
Napisz (w komentarzu) gdzie chciałabyś/chciałbyś się zgubić? W jakim miejscu? Koniecznie napisz dlaczego akurat tam! No i z kim ;)
Trudno odpowiedzieć na to pytanie … :)
Osobiście, bardzo chciałabym się zgubić, razem z rodziną w jakimś lesie. Możecie sądzić, że to dziwne, ale naprawdę bym chciała. Dlaczego akurat tam? Sądzę, że gdybyśmy się tam zgubili na pewno byłoby ciekawie, a za pomocą Orange Open, z łatwością byśmy się wydostali. A ile byłoby śmiechu, wspomnień, płaczu.
Gratuluję „występu”. :)
Gdzie bym się chciała zgubić? Mogłabym się zgubić, gdzieś, we Francji, w Paryżu. Od lat pragnę wyjechać do Paryża, bo tak naprawdę nie byłam nigdzie, poza Polską. Gdybym się tam zgubiła, może spotkałbym jakiegoś mężczyznę, bądź zawarła nowe znajomości ( muszę się tylko nauczyć mówić po francusku :D ). Wierzę, że mogłabym tam znaleźć przyjaciółkę na całe życie. A nawet jeśli nie, to bym była wdzięczna losowi za to „zgubienie się”. Oczywiście, byłabym smutna, zła „gdzie mam iść?!”, ale wewnątrz skakałabym z radości, wiedząc, że jestem we Francji. Robiłam niedawno prezentację o kuchni francuskiej, i z chęcią bym spróbowała jakiegoś popularnego tam dania. Dziękuję a uwagę. :*
Mogłabym się zgubić razem z moim dzieckiem w Parku Rozrywki. Wiem, że zapewniłabym jej rozrywkę, o której nie zapomniałaby chyba nigdy! To jest jej marzenie, które mi niedawno wyznała – „Chciałabym kiedyś znaleźć się w Parku Rozrywki” na kilka dni. To moje marzenie!”.
Oderwać się od szarej codzienności, przeżyć przygodę … tak to jest moje marzenie. Z chęcią bym wyjechała gdzieś, mogłabym się zgubić, sama nie wiem gdzie. Mogłabym się znaleźć na bezludnej wyspie, wiem że gdybym się tam zgubiła to nie sama, a z moją przyjaciółką. Oderwałybyśmy się od książek i wszystkiego co nas dręczy! Przypomina mi się ta „zabawa” – Co byś zabrała na bezludną wyspę? :D Stare, dobre wspomnienia. :)
Ja chciałbym zagubić się ze swoją ukochaną w krainie strachu. Chciałbym by w moich ramionach znalazła spokój i bezpieczeństwo i w końcu powiedziała TAK – chce Pawle przeżyć całe swoje życie i przyjmuję Twoje oświadczyny. Obawy ma każdy, je też, ale poczucie bliskości drugiej osoby jest czymś najcudowniejszym.
Chciałabym zgubić się(po raz kolejny:D) na plazy w przepieknym nadmorskim Rewalu z grupką przyjaciół! A dlaczego akurat tam? Najlepiej wspominam wakacje tam przebyte, najwieksze imprezy, najwieksze „przypały i odpały”… :)
Ja osobiście chciałabym się zgubić w Świecie Wyobraźni. Usiadłabym wygodnie na tarasie w ciepły wieczór z kubkiem czekolady w ręku, zamknęłabym oczy i otworzyłabym bramę do ogrodu, w którym mieszka Fantazja… Tam jest bardzo pięknie, i mimo tego, że zagubiłam się sama mogę być z kimkolwiek chcę w danej chwili. W Świecie Wyobraźni mogę przywołać do Ciebie najważniejsze dla mnie osoby, niezależnie od tego gdzie aktualnie są i błądzić po krainie Fantazji z nimi. Świat Wyobraźni będzie moją przepustką na przeżycie wyjątkowej podróży. Będzie to moment, który pokocham i będę mogła do niego wracać i błądzić po nim non-stop. Trudno to opisać słowami, ale taka podróż zostawi w sercu pamiątkę na całe życie. Ucieczka od wszelkich problemów, miejsce w którym może być tak przyjemnie, jak tylko tego zapragnę.
Mail: julia.andrzejak@interia.pl
Swoją drogą serdecznie gratuluję występu w tym filmie! Myślałam, że będzie to typowa reklama Orange a tu proszę – więcej Ciebie, Was. Opowiadanie o wychowywaniu dzieci, o empatii, o pomocy. Ogromnie zaskoczona jestem :) Świetnie! Nie sądziłam, że Orange może zrobić coś tak fajnego. Widać, że przede wszystkim ten film jest WASZ a nie jest to typowe nakłanianie do korzystania z usług Orange.
Pozdrawiam Was serdecznie :)
Myśląc o Paryżu, oczami wyobraźni od zawsze widziałam wyidealizowany obrazek pięknego miasta, gdzie zakochani mogą zakochać się raz jeszcze, trzymając za ręce mówiąc sobie Je’taime, seksownie oblizując kąciki ust po żabich udkach. Podświadomie czułam, że można tam poobcować z najlepszą sztuką z dala od tłumów, uśmiechnąć się do Mony Lisy czy wejść na szczyt wieży Eiffla, mimo zawrotów głowy i chęci obdarowania wszystkich wokół ślimaczą zawartością swego romantycznego żołądka.
A jaka jest prawda, którą poznałam od mojej przyjaciółki, która zamieszkała w Paryżu?
Miasto zbudowane na cmentarzysku obecnie zmaga się z plagą kloszardów. Rozkładający na progach obrzydliwie bogatych butików swoje materace zdają się nie przejmować wszędobylskim pietyzmem tego miejsca. Niektórym wystarczy tylko kratka wentylacyjna z metra, z wylotem ciepłego powietrza, tacy z nich ignoranci.
Romantyzm? Owszem, ale w wersji dla kochających inaczej, których Paryż jest obecnie mekką. Sam mer Paryża żyjący w związku z mężczyzną oficjalnie przeprasza i tłumaczy dlaczego nie mógł stawić się na paradzie gejów i lesbijek . Taką oto tolerancją może się poszczycić to miasto.
Ponadto, Francuzi, w szczególności paryżanie, o wiele bardziej rygorystycznie, niż Polacy, przestrzegają przepisów ruchu drogowego, szczególnie tych dotyczących prędkości. Za ich złamanie grozi wysoka kara pieniężna, która może wynieść nawet 750 euro. Gdyby nie obawa przed mandatem (bo może i dobry humor jest tam karany, w końcu wszyscy paryżanie noszą dumnie upięte miny) parsknęłabym głośnym śmiechem! Z pewnością te pieniądze mogłyby nosić moje stopy odziane w cudne pantofelki od samego mistrza Lagerfelda, osiadłego w Paryżu.
A co z obcokrajowcami mówiącymi w pięknym języku Szekspira?
W turystycznych restauracjach można znaleźć menu tłumaczone na angielski, ale już w „normalnych” miejscach nie. Po angielsku dogadać się z policją nie można. A co, jeśli już dostanę ten mandat? Wyląduję za kratkami wołając ‘ comment?’
Uhhh, dobrnęłam do końca. Z łatwością mogłabym opowiedzieć o problemach Paryża takich jak- przeludnienie, zanieczyszczenie, kłopoty z asymilacją imigrantów, zderzenie ogromnej biedy i bogactwa, trudności w wynajęciu mieszkania, nie mówiąc już o cenach jego zakupu! Ale w końcu ktoś kto nie łapie mandatów, pijąc espresso zdaje się na swój kunszt baristy zamiast specjalisty ze ślicznej kawiarenki, za której wystrój i lokalizację płaci jako bonus do maleńskiej kawy, obywa się bez Avenue Montaigne, na której w słynnym butiku Diora upadła CarrieBradshaw, z pewnością znajdzie przytulną klitkę z widokiem na.. Nie,nie! Nie wieżę, o której właśnie pomyślałeś!
Ale mimo to wszystko, TO WŁAŚNIE W PARYŻU CHCIAŁABYM SIĘ ZGUBIĆ!
Bo bez zwiedzenia Paryża każdy młody człowiek jest jak.. ślimak bez nogi!
Chciałabym się zgubić na oceanie i choć na jeden dzień znaleźć się na bezludnej wyspie. Tylko ja i mąż. Bez zasięgu gsm, gps i internetu.
Nawet bez prądu i bieżącej wody. A po co? Wystarczy hamak, ognisko i morskie fale. Z dala od cywilizacji, szefa, teściowej i wścibskich sąsiadek. Bez komputera, radia i telewizji. Na takiej wyspie czas płynie inaczej. Budzik to niepotrzebny gadżet.Chciałabym zakopać na plaży wszystkie kłopoty i smutki i korzystać z każdej minuty. Oczywiście nie chciałabym zabawić tam zbyt długo. Na pewno szybko zatęsknię za rodzinką, znajomymi, czepialskim bossem i rannym zwlekaniem się z łóżka. Zabraknie mi pizzy, czekolady i porannej kawy. W końcu ile można żywić się kokosami…
Od dziecka marzyłam żeby zgubić się w supermarkecie (koniecznie takim z solidnym działem zabawek) i żeby ktoś mnie tak przypadkiem zamknął na noc ;D do tej pory mam nadzieję że moje dziecięce dziwactwo kiedyś się spełni, chociaż teraz pewnie nie oglądałabym już zabawek tylko czytała etykiety produktów które kupuję i na co często nie mam czasu. Lubię wiedzieć co jem :)
„Jest takie miejsce na ziemi, którego nie ma na mapie, dlaczego nie ma mnie tam.. ? ”
Wśród drzew uginających się pod ciężarem białego puchu, z dwoma kijkami w dłoniach i cienkimi 'deskami’ na nogach, mogłabym gubić się bez przerwy.
W miejscu gdzie nie ma cywilizacji, gdzie nawet prąd strumienia jest wstrzymany a zwierząt nie przeraża huk ludzkości…
Jest miejsce do którego uciekam, kiedy los podcina skrzydła a ludzie nie dają chwili wytchnienia, samotności. Najpiękniejsze miejsce, które znajduje się tu, w Polsce – Jakuszyce. Widok gór, lasów, wzniesień i nieprzetartych szlaków wyzwala serce i nadaje koloru szarej rzeczywistości. Czas w tym 'wymiarze’ jest bez znaczenia. Moja 'Narnia’ żyje własnym życiem.
Mogłabym błądzić tygodniami wśród natury oddychając nieskażonym powietrzem i delektując się wszechobecną ciszą. Do tego miejsca nie zabrałabym nikogo ze sobą. Przed 'zgubieniem się’ zgubiłabym wcześniej telefon, samochód i kluczyki. Zostawiłabym najbliższym piękny list by uspokoić ich niepotrzebny strach. W czasie nieobecności nadrobiłabym zaległości z literatury, dla której nie mam czasu. Najpiękniejszym aspektem w 'zgubieniu się’ nie było by samo 'zgubienie się’ ,które oznacza strach przed niemożnością odnalezienia się w przestrzeni, ale perspektywa wolności i niezależności. Uczucia zmęczonych biegiem mięśni i rozszalałych wiatrem włosów. Wolności, której nie można kupić, której nie mamy na co dzień, kontrolowani mediami, satelitami, kamerami w każdym większym sklepie. Wolności, która dla pradawnych ludów była naturalna, płynęła w ich krwi. Uwolnienie się od zniewolenia dnia i obowiązków, tak tylko na chwilę, żeby wrócić i docenić wszystko co otacza mnie na co dzień. Ciepły dom, rodzina dobra materialne.
Zgubiłabym się sama w formie oczyszczenia.
Zgubiłabym się by nauczyć się patrzeć.
Zgubiłabym się by docenić ludzi, którzy są..
Hejka wszystkim! Jestem Patka :)
Do konkursu kandydatka!
Gdzie się zgubić? Umiem wszędzie!
Ale nie chcę na komendzie..
Moja Mama nadwrażliwa,
O swą córcię bojaźliwa!
Uruchamia intuicję..
Szuka, chce wzywać policję!
Ale zaraz się pojawiam,
I Mamusie uspokajam.
Zatem gubić się nie lubię,
Bo Mamusię dość stresuję.
Gdybym jednak wybrać miała,
Gdzie bym się zapodziać chciała,
Byłoby to miejsce cudne,
Fantastyczne i nie nudne!
Ale co by powiedziała Mama,
Gdy Hawaje bym wybrała?
Mało tego, z nieznajomym,
Miłym, pięknym i szalonym!
Na Hawajach dużo słońca,
Błądzić mogłabym bez końca,
Zapomniałabym o troskach,
Zimnie i innych błahostkach.
Lecz Mamusia.. Co z Mamusią?
Trzeba nad tą sprawą usiąść!
Zastanowić się rozważnie,
Co tu zrobić na poważnie,
By się Mama nie musiała,
O mnie martwić, jasna sprawa!
Mogłaby mieć aplikację,
By śledziła sytuację.
„Gdzie jest dziecko?” nie pytała,
Bo by niezłe cacko miała,
Które samo by mówiło,
Gdzie się dziecko zagubiło.
Na nagrodę więc czatuje.
Nerwy Mamie uratuje.
Gdy Xperię będzie miała,
Martwić się o mnie nie będzie musiała :)
Jeśli się gubić to tylko w doborowym towarzystwie mojego ukochanego, bo wiem, że to facet, któremu niestraszny żaden horror.
Swoją posturą miśka bez problemu mnie osłoni (nie tylko przed słońcem)i co najważniejsze – uspokoiłby mnie w momencie gdybym się zorientowała, ze właśnie się zgubiliśmy, ponieważ na pewno moja reakcja byłaby bliska histerii.
Chętnie zbłądziłabym z nim w Rzymie, bo ponoć to miasto, w którym każda droga, którą wybierzesz prowadzi do jakiegoś zabytku. Zagubieni pośród włoskich uliczek moglibyśmy jeszcze mocniej poczuć przeplatanie się starożytności ze współczesnością. Uspokojona [mam taką nadzieję :)] towarzystwem mocno stąpającego po ziemi chłopaka, rozkoszowałabym się spokojnym spacerem przed siebie po Rzymie. A późniejsze opowieści snute znajomym jak to zabłąkaliśmy się w Wiecznym Mieście na pewno byłoby taaakie romantyczne i bohaterskie.
Ja najbardziej chciałabym spełnić marzenie mojej córeczki i na jeden dzień zmienić się w Arielkę i Kopciuszka i przenieść się do prawdziwej krainy księżniczek :)
mega dałaś radę, gratulacje!
A.
Ja chciałabym zgubić się z moimi dziećmi i mężem w takim miejscu o którym wiemy tylko my i żeby tam wejść potrzebne są nasze kochające serduszka. Moglibyśmy grać w rodzinne gry i zabawy spędzać czas ze sobą i rozmawiać o czym tylko chcemy, a wtedy pokochamy się jeszcze bardziej bo będziemy wszyscy razem na zawsze i nikt nas nie rozdzieli.
Chciałabym się zgubić w miejscu, które istnieje tylko w mojej wyobraźni i często tak się właśnie dzieje.
Siadam wieczorem na tarasie, patrzę na rozgwieżdżone niebo i wędruję tam myślami. Lubię w nim bywać, aby odpocząć od wszelkiego zła tego świata. Od tego, co mnie przytłacza, podcina skrzydła i sprawia, że czuję się jakby brakowało mi tlenu…
Ludzie mieszkający w moim wyimaginowanym Edenie są pogodni i życzliwi dla siebie. Nie potrafią ranić. Mają dobre serca i czyste sumienia. Nie skażeni przez okropną przeszłość i przyziemne problemy są wolni od wad charakteru. Spełniają się tam nawet najbardziej nierealne marzenia. Tam mogę wszystko i korzystam z tego!
Sceneria zmienia się w zależności od nastroju. Biorę prysznic pod wodospadem na tropikalnej wyspie albo stoję na szczycie Mount Everestu i podziwiam widoki.
Dzięki wyobraźni mogę zrobić co zechcę! Daje mi nieograniczone możliwości!
Mogę być sławną piosenkarką, która rozdaje autografy po koncercie lub szczęśliwą żoną wspaniałego mężczyzny, która pichci w kuchni obiad dla rodzinki.
To miejsce codziennie jest inne, ale zawsze panuje w nim błoga, miła atmosfera, dzięki której wypoczywam psychicznie po ciężkim dniu.
Nie mogę zabierać tam nikogo, bo jest w moim umyśle, ale gdyby było naprawdę, wzięłabym tam ze sobą swoje dzieci, które będąc kochającą matką chcę uchronić przed cierpieniem, bo w moim Edenie nigdy nie przydarza się nic złego.
Mam nadzieję, że gdzieś istnieje realne miejsce, w którym nie musiałabym używać wyobraźni, by poczuć się całkowicie bezpieczna, bezgranicznie kochana i spokojna.
Będę go szukała, aż pewnego dnia znajdę, a wtedy przepadnę w nim na zawsze i nie pozwolę się odnaleźć nikomu, kto kiedykolwiek mnie skrzywdził. Będą mogli tam przebywać tylko ci, którzy potrafią docenić Eden i nie zrobią nic, co mogłoby zburzyć panującą w nim idyllę.
Jestem Mila
Moje drugie imię to Zgubiarka.
Do konkursu kandyduje,
bo czekam na nagrodę.
Martwić się już nie będę musiała,
bo to będzie telefonu sprawa.
A gdy dzieci się pogubią
to Orange Open aktywuje
tik-tak-tuk.
Już włączone,
jadę teraz samochodem,
bo telefon drogę wskazuje.
Już dotarłam,
dzieci znalazłam,
były w ogrodzie ,
i grzecznie,
niespodziankę dla Mamy szykują.
Chciałabym się zgubić z moją przyjaciółką na Mazurach. Uwielbiamy podróżować, a jeziora, lasy piękna przyroda to jest coś. Przy okazji wykąpałybyśmy się w jeziorze i zebrały jagody w lesie (aby tylko nie były trujące!)
Filii był świetny :* A jak chodzi o schronisko to ja jestem wolontariuszem w przytulisku od ok.2 lat i wszystkie te pieski z przytuliska kocham jak by były moje :)
Chcialabym się zgubić w Warszawie najlepiej z moją przyjaciółką . Wybrałam Warszawę bo kocham to miasto i uwielbiam tam jeździć :) Napewno gdybym się z gubiła to poszłabym do galeri a potem na frytki do Maca :D I jeszcze oczywiście pospacerowałabym sobie po tym wspaniałym mieście . Fajnie byłoby gdybym Was tam spotkał w sumie nie fajnie tylko wspaniale :) Więc jak się gubić to tylko w Warszawie ;) ;)
I jeszcze raz filmik wspaniały gratulacje <3
Zastanawiam się tylko co za książkę miała Nikola ;-)
Dziękuję :)
Książka to „Kolory” Herve Tulleta :)
Pytałam się o książeczka bo zastanawiam się nad prezentem dla dziewczynki właśnie w tym samym wieku co Nikola :)
A drugi taki sam komentarz to niechcąco :/
Film wspaniały a jak chodzi o schronisko to ja od ok. 2 lat jestem wolontariuszkom w przytulisku i wszystkie psiaki kocham jak by były moje :) :)
Ja chciałabym się zgubić w Warszawie najlepiej z moją przyjaciółką. Dlaczego w Warszawie bo kocham to miasto i uwielbiam tam jeździć <3 Gdybym się zgubiłq to napewno poszła bym do galeri a potem na fryty do Maca :D Fajnie byłoby gdybym Was tam spotkała wsumie nie fajnie tylko wspaniale ;) :)
I jeszcze raz filmik świetny i bardzo profesjonalny :*
Zastanawiam się tylko co za książkę miała Nikola :D
Świetny film ! JA chciała bym się zgubić z moją koleżanką w Warszawie !
Latem pujść na lody, poznać nowych ludz,i pozwiedzac, spotkać blogerki i inne sławne osoby i poznać uroki Warszawy ! I gdybym wygrała telefon pewnie zadzwoniła by na niego moja kochana zmartwoina mama i dowiadywała się gdzie jesteśmy. Na tym telefonie było by mnówsto naszysch selfie oraz różnich innych zdjęć.
Dlatego właśnie tam chciała bym się zgubić żeby poznać uroki naszej stolicy ! Był by to zapewnie najlepszy dzień w życiu z przyjaciółką i nowym telefonem ;D ! kamilka3344@interia.pl
Świetny filmik i mój ulubiony blog :) A jeśli chodzi o mnie to chciałabym zgubić się na jeden dzień w przeszłości która już nie powróci spotkać się z ukochanymi ludźmi co obecnie jest nie możliwe i zabrać ze sobą wszystkich tych których kocham. Spędzić z nimi jeden cały dzień bez elektroniki i tego wszystkiego po prostu na pustkowiu z naturą. Było by to spełnieniem marzeń i spotkaniem tych których już nie ma przy mnie a bardzo mi ich brakuje…
Chciałabym się zgubić nocą w wielkim mieście, z aparatem w ręku i przyjaciółmi. Od zawsze lubiłam patrzeć na pełne niebie gwiazd plus przy tym kolorowe światła palące sie w oddali. A czemu w wielkim mieście, ponieważ lubię odkrywać nowe miejsca, które zawsze coś nam mają do opowiedzenia. A to jest najlepsza okazja by sie powygłupiać i zapomnieć, że jutro czeka nas nieprzyjemny dzień.
Kiedyś na późnych zajęciach z architektury z drzemki wyrwał mnie niesamowicie interesujący temat, który tak bardzo mnie zainspirował, że postanowiłam również z Wami podzielić się moim małym marzeniem. Profesor mówił swoje, a ja totalnie odpłynęłam w świat marzeń, zaczęłam dryfować gdzieś między wyobrażeniami i mimo tego, że siedziałam w ciasnej sali to czułam, że zagubiłam się gdzieś pomiędzy ziemią, a niebem.Mam na myśli tutaj park Guell w Barcelonie, marzę o jego odwiedzeniu i o przekonaniu się na własnej skórze jakim geniuszem był jego twórca Gaudi. Pamiętam, że mimo późnej pory siedziałam na zajęciach oczarowana pięknymi zdjęciami, kolorowymi inspiracjami i w głowie narodził się pomysł, że chciałabym być tam przynajmniej raz w życiu i przy zachodzie słońca obserwować piękną grę światła na wymyślnych elementach architektonicznych. Nie da się kilkoma słowami opisać piękna tego miejsca, ponieważ dowiadując się o nim coraz więcej mamy wrażenie, że piękno tego miejsca zdecydowanie nie ma końca. Założę się nawet, że osoba, która pierwszy raz zobaczy przynajmniej jedno zdjęcie, od razu zapragnie tam być i wpisze to miejsce na listę rzeczy do zobaczenia w życiu. Jestem tak zafascynowana, ponieważ mimo, że są to zabytki to nie zostały gdzieś w szarym muzeum zamknięte w hermetyczne gabloty, które oddziela je od obserwatorów. To miejsce żyje, oddycha, jest zamieszkane przez ludzi i sprawia, że choć na chwilę przenosimy się w miejsce bajkowe i tajemnicze. Mimo, że jesteśmy dorośli to, chociaż na kilka chwil możemy mieć wrażenie, że jesteśmy w jakieś pięknej bajce lub nasze senne marzenia się urzeczywistniły. Najbardziej zaskakujące jest to, że kiedy Gaudi tworzył swoje działa ze wszystkich stron spotykał się z krytyką, a ludzi patrząc na jego sztukę pukali się w czoło. Historia jednak pięknie pokazała, czym jest prawdziwa sztuka i dopiero ostatnie pokolenia doceniły ten nadzwyczajny geniusz. Wyobrażam sobie, że wśród tych wszystkich barwnych szkiełek, dziwnych kształtów, nadzwyczajnych rzeźb i zaskakujących budynków spotkałabym mnóstwo bardzo inspirujących ludzi. Wyobrażam sobie, że można spotkać tam przeróżnych artystów, ulicznych grajków, a ulice Barcelony nigdy nie śpią i zapraszają do swojego pięknego świata. Chciałabym się tam zagubić z takim zapaleńcem jak ja, który potrafi docenić dobrą sztukę, a nawet się w niej zatracić bez końca. Może ktoś z czytających osób chce się tam zagubić ze mną? :)
Z mężem, nie ważne gdzie.. gdziekolwiek. Tam gdzie odpoczniemy, oderwiemy się od codzienności, przestaniemy myśleć o niepowodzeniach w staraniach o dziecko.. a może by się udało:)
Chciałabym się zgubić w Agrze i nie prędko odnaleźć… Taj Mahal wzniesiono z miłości męża do żony, więc chciałabym się zgubić z mężem… a ponieważ zapłakałabym się na śmierć bez dzieci więc mówi się trudno i gubimy się cała naszą czwórką:)
Chciałabym zgubić sie w czasie z moją córeczką i mężczyzną mojego życia bo boję się czasu ,który tak szybko biegnie nam przed oczami… Chcę mieć całą wieczność na miłość i szaleństwo. Nic nie musieć a jedynie chcieć. Takim miejscem gdzie czas nie płynie a stoi jest Wenecja. Te małe wąskie Gassy, w których też łatwo się zgubić…miasto wiecznej miłości…
Chciałabym zgubić sie w czasie z moją córeczką i mężczyzną mojego życia bo boję się czasu ,który tak szybko biegnie nam przed oczami… Chcę mieć całą wieczność na miłość i szaleństwo. Nic nie musieć a jedynie chcieć. Takim miejscem gdzie czas nie płynie a stoi jest Wenecja. Te małe wąskie Gassy, w których też łatwo się zgubić…miasto wiecznej miłości…
witam .. zastanawia mnie jeden rachunek?? za usługi stacjonarne jest osobny rachunek i za mobilne również. pozdrawiam
Rzeczywiście w pakiecie Open mogą być dwa rachunki, ale w jednej przesyłce :)
Chciałabym zgubić się z moja 3 letnia córka gdzieś nad morzem.
Ona kocha wodę, ale jeszcze nigdy nie widziała Naszego Bałtyka :). Wychowuje ja sama i w natłoku obowiązków chciałabym zgubić sie z Nią wlasnie tam, byłaby to dla Nas wielka przygoda i frajda, możliwość spędzenia ze sobą niezapomnianych chwil. :)
Zgubić się w dzisiejszych czasach jest naprawdę bardzo trudno. Prawie każdy ma w telefonie Internet i odnalezienie szukanej ulicy, bądź miejsca orientacyjnego nie jest niczym skomplikowanym… wystarczy tylko włączyć GPS i gotowe. Jasne, że to może wydawać się łatwe i praktyczne, ale ludzie nie zdają sobie sprawy jak to ich ogranicza i zamyka na świat. Ja chciałabym zgubić się SAMA, bez rodziny, znajomych i Internetu. Tak, by to kontakt i rozmowa z ludźmi były moimi jedynymi wskazówkami na odnalezienie drogi. Uważam, że ludzie w erze smartfonów i Internetu coraz bardziej zamykają się na otoczenie zewnętrzne i kontakty międzyludzkie. Chodząc wpatrzeni w telefon, nie zauważają co się wokół nich dzieje i ile okazji, do poznania nowych ludzi oraz miejsc, marnują. Taką przygodę chciałabym przeżyć w miejscu pełnym natury i przyjaznych, dobrych oraz życzliwych ludzi. Pierwszym krajem przychodzącym mi na myśl jest Szwecja. Kojarzy mi się ona z oazą spokoju, przepięknymi, malowniczymi krajobrazami, fiordowymi jeziorami i wysokimi górami. W zeszłym roku poznałam kilku przeuroczych ludzi, właśnie ze Szwecji :) Uważam, że są oni otwarci i bardzo komunikatywni. Świetnie się z nimi dogadywałam i jestem pewna, że pytając ich o drogę, od razu dostałabym odpowiedź. Dzięki takiemu zgubieniu miałabym okazję do poznania nowych ludzi, wędrowania ścieżkami nieznanymi dla turystów i podziwiania piękna natury, tak innej od polskiej…
Wiem, że z mojego tekstu wynika, że właściwie telefon nie jest mi potrzebny, ale nawet gdybym nie wygrała – uważam, iż ludzie powinni zdać sobie sprawę z tego, iż nie jesteśmy chodzącymi robotami, ale ludźmi z uczuciami, którzy powinni być bardziej otwarci na świat :)
Gdzie? Chciałabym się zgubić w alejce z butikami Chanel, Burberry, D&G, LV i resztą firmowej 'śmietanki’. Towarzyszką uczyniłabym najlepszą przyjaciółkę! Ot, zapomniałabym. Pod jednym ze sklepów znajdujemy walizkę wypełnioną dolarami, cobyśmy mogły sobie przez jeden dzień naprawdę zaszaleć, a potem napić się mojito gdzieś nad Sekwaną, przymierzając nowe łaszki :)
No i o najważniejszym zapomniałam – dlaczego akurat taki wybór? Po prostu – JESTEM KOBIETĄ, a każda z nas marzy przecież o odrobinie luksusu, czyniąc przy tym zakupy jako najlepszy środek relaksu!
Z małżem i córą najchętniej zgubiłabym się w kosmosie mielibyśmy do naszej dyspozycji piękne mięciutkie obłoczki na których byśmy co chwila się turlali, łaskotali i przytulali, a przy okazji mielibyśmy wgląd na to co robią nasze rodzinki tu na ziemi. Moglibyśmy się z nimi komunikować czy podglądać ich, ponieważ dla nas i naszej Nadii rodzina jest najważniejsza i życie nie miałoby sensu bez rodziców, dziadków, cioć, wujków czy kuzynostwa.
Będą z moją Rodziną nie jestem w stanie się zgubić, bo gdziekolwiek razem będziemy- będąc z Nimi jestem w Domu.
Zgubić się bez Nich, nie wiedząc gdzie Oni są- to największy koszmar!
Jeśli ten telefon, który oferuje usługi Orange pomoże mi nie zgubić mojej Rodziny, to moim marzeniem jest, by go mieć!
A ja chciałabym zgubić się w czasie. Zatrzymać się w latach dzieciństwa, gdzie wszystko jest takie proste i beztroskie, mając przy sobie bliskich. Babcię, która zawsze odpowiadała na tysiące pytań tych ważnych i mniej ważnych, poświęcając mi całą swoją uwagę, a przy okazji piekąc ciasteczka dla swojej kochanej wnusi. Dziadka, który zgłębiał ze mną tajemnice majsterkowania i pokazywał łatwe rozwiązania „dużych spraw”, no i oczywiście rozpieszczał obdarowując słodkościami. Mamę i tatę, którzy byli zarazem rodzicami i przyjaciółmi, nadal nimi są, ale domyślam się ile razy musiały rozbawić ich moje „dorosłe przemyślenia” mając zaledwie kilka lat. Fajnie byłoby biegać po deszczu w kaloszach, albo na boso nie przejmując się o nic, tak to właśnie w czasie chciałabym się zgubić! ;)
A ja , chciałabym się zgubić gdzieś w korytarzach stadionu FC Barcelony!!! Znaleźć szatnie tych cudnych piłkarzy i spędzić z nimi taką jedną godzinkę.. Huhu ale bym urosła w oczach moich mężczyzn ;))
Chciałbym uciec do rzeczywistości piękniejszej od marzeń z moją Oliwia, mężem,kotem pod pachą, a skoro byłaby to rzeczywistość to bylibyśmy wszyscy tam:-) O jak miło się zrobiło … Pozdrawiam
Naprawdę przyjemnie się Ciebie słucha, mimo, że jeszcze nie planuje być matką przez parę dobrych lat, to Twoje rady i uwagi są naprawdę cenne!
Chciałam bym się zgubić wraz z siostrą w Miami. Jest to nasze ulubione miasto. Chciałybyśmy żeby nasze wspólne marzenia spełniły się w tym mieście. Dlaczego akurat z siostrą? Jest najważniejszą osobą w moim życiu. Zawdzięczam jej wiele między innymi to że w ogóle jestem na świecie :) Poświęciła wiele wychowując mnie. Często się śmiejemy, że jest moją drugą mamusią i nawet dostała skromny prezencik w „swoim dniu”.
Jak sie zgubic, to tylko u Was na blogu! We wlosach malej szafeczki
W marzeniach chciałabym się zgubić.
Zgubić tak, by się nigdy nie odnaleźć :)
Marzy mi się wyprawa z moją teściową w Amazońską dżunglę.Szczytem marzeń było by gdybyśmy się tam zgubili.Albowiem pozbyłbym się raz na zawsze tego wredno-wścibskiego babska która od 9 lat zatruwa mi życie.Z przyjemnością oddałbym ją pierwszemu lepszemu napotkanemu lampartowi,a gdybyśmy na niego nie natrafili dałbym popływać jej dla ochłody ze stadem pirani i krokodyli,a jeżeli to by nie przyniosło skutku bo kto wie czy by im w gardle nie staneła ,to posadziłbym ją żywcem na kopcu mrówek które z pewnością dokonały by całkowitej destrukcji.
Chciałabym sie zgubic w czasoprzestrzeni…Im jestem starsza tym bardziej wracam do lat dziecinstwa i młodosci.Chciałabym jescze raz przeżyc wpaniale wakacje u babuni .Mieszkała na biednej wsi ,nie miala nawet łazienki -ale rok w rok (jezdzilismy tylko raz do roku)czekalismy z utęsknieniem zeby przejechac 400km by znowu ja zobaczyc.Dziś to byłby hardcor ….Ale to były wpaniale czasy ,ludzie inni ,dzieci spedzały wiekszosc dnia na podwórku…Tak zdecydowanie chciałabym wrócic do tych czasów i wziąć ze soba moja córkę ,żeby pokazać jej jak piekne potrafi byc proste zycie!!!
gubię się często, więc to chyba nie byłaby nowość,
ale wymarzonych wersje są trzy:
– w ukochanej Barcelonie, bo tam mnie jeszcze nie było, ale może już niedługo będzie okazja,
– w Tatrach, bo mimo, że nogami nad morzem to serce w Tatrach pozostało,
– na krakowskich uliczkach, bo marzenia się spełniają i może kiedyś uda się wstawać o poranku z widokiem na którąś starą uliczkę i na rowerze jechać po bułki,
wszystkie opcje do zrealizowania z przyjaciółką, bo może wtedy jakoś z tego „zagubienia” uda się wyjść:).
Gdzie ?
Bezludna wyspa – nikomu nieznana
Z kim?
Z rodziną i przyjaciółmi no ok i z Van Dieselem.
Bez wyścigu szczurów, korporacyjnej pracy, bez nienawiści wśród ludzi, bez znieczulicy, bez pieniędzy tylko my, natura i spokojne długie życie…… To taka moja utopia do której dążę
Ja chciałabym zgubić się gdziekolwiek (bo ja zabardzo nieznam się na miejscach) ale chciałabym aby tam było pięknie żeby było tam piękne, ciepłe, przeźroczyste morze i żebym była tam sama z moją kochaną mamą, jadłybyśmy lody, szukałybyśmy muszelek w wodzie i opalały się na piasku. Na początku byłybyśmy same ale poźniej poszłybyśmy trochę dalej i znalazłybyśmy wioskę, zostałybyśmy tam parę dni i nauczyły byśmy się troszke nowego języka oraz poznałybyśmy ciekawych ludzi. To był by najciekawszy i najwspanialszy tydzień jaki mogła bym spędzić z moją mamą
Moim pragnieniem jest zgubić się w… sobie.
Zapomnieć o przeszlości, wyrzucić z głowy złe doświadczenia, ból, rozpacz i bezsilność. Pozbyć się strachu i zagubić bez reszty w wolności swojego ducha i w marzeniach. Wtedy wszystko będzie możliwe. Bez obecności lęku, uwierzę, że każde pragnienie jest do zrealizowania, a stąd już tylko krok do spełnienia. Uwierzę w siebie, a wtedy już można góry przenosić! I otworzę serce, bez obaw o kolejne skrzywdzenie, co pomoże stworzyć szczęśliwą rodzinę, podobną do Twojej…
Zagubić się we własnych marzeniach z głęboką wiarą w ich spełnienie to najlepsze, co może mi się przytrafić.
Po 1.- cudowna akcja, jestem z Krakowa i sama pomagam zwierzakom z ktozu, to wspaniale ze dzieki swojemu zasiegowi popularyzujecie ten temat, zwlaszcza przed wakacjami gdy np. porzucanie zwierzat wzrasta… Co do konkursu- jest tak wiele miejsc, gdzie zbladzenie z drogi byloby mega przygoda, jednak sztampowo i nieoryginalnie przyznam, ze chyba nic bardziej by mnie nie ucieszylo niz zgubic sie w Nowym Jorku, z moja najlepsza przyjaciolka, Paulina. To miasto to nasza wspolna obsesja od lat, a ono przeciez nigdy nie spi! O kazdej porze dnia i nocy chlonelybysmy je garsciami, bez znaczenia czy trafilybysmy na Broadway, czy na Brooklyn <3!
Oj, jedyne co przychodzi mi do głowy to… nasza własna małżeńska sypialnia ;) Od kiedy nareszcie po 4-letnich staraniach na świecie pojawił się nasz ukochany, wyczekany synek, nie mamy zbyt wiele czasu dla samych siebie. I nie potrzebujemy wcale wyjeżdżać do dalekich krajów czy jakiegoś spa, wystarczyłaby chwila zapomnienia we własnym łóżku ;) Pewnie i tak za chwilę zatęsknilibyśmy za naszym szkrabem :)
Well I think I would be in France. My aunt always remember since traveled to Paris but I never had the opportunity to go for several reasons. Being too young to travel and money. My aunt married is a 6 years old and since that day I did not see her, but always keep in touch by phone. But it’s not the same to see her and hold her besides being amazing travel so far could stay at least a few minutes near her.
Witaj. Po pierwsze jestem zachwycona całym Twoim blogiem i tą kampanią również. Co prawda mam dopiero 20 lat, ale to takie niesamowite móc podglądać działania tak cudownej matki i obserwować chociażby namiastkę Waszego życia.
Jeśli chodzi o to gdzie chciałabym się zgubić to odpowiedź jest prosta. Miejscem tym jest mój rodzinny dom. Obecnie studiuje i mieszkam w Krakowie, wiec w domu jestem sporadycznie, co sprawia mi wiele smutku. Chodzi mi tu o zgubienie w formie przenośnej. O niemożność znalezienia wyjścia, co sprawiłoby, że mogłabym zostać tam na dłużej, wrócić na chwile do dzieciństwa i przypomnieć sobie jak było. „Zgubiłabym” się z moją ukochaną mamą, no bo z kim innym? To ona zawsze była obok mnie i pięlegnowała we mnie wszystkie atuty jak i wady. Człowiek dopiero po latach docenia pewne okresy w swoim życiu, a okres dzieciństwa to wspomnienie, które będę w sobie pielęgnować do końca swych dni. Zagubienie to pomogłoby mi pokazać mamie, kim teraz jestem. Udowodniłabym jej, że wychowała mnie na dobrego człowieka i że w roli matki sprawdziła się znakomicie i pokazałabym jej, że jestem dumna z tego kim, dzięki niej, się stałam. Znów bawiłybyśmy się w chowanego i piłybyśmy kakao do dobrego filmu. Opowiadałaby mi swoje panieńskie historie z wypiekami na twarzy a ja mogłabym znów porobić „stop klatki” tych wspólnych chwil, by potem w Krakowie odtwarzać w głowie bezcenny uśmiech mamy.
Fajny filmik, bez napinki, swobodny, miło na was popatrzeć :)
A chciałabym zgubić się we Francji, w Paryżu, na schodach na wieży Eiffla. Byłabym tam razem z mężem i synem i biegalibyśmy jak wariaci po tych piętrach w te i wewte cały dzień :)
(nie ważne gdzie) ale najlepiej gdzieś nad wodą gdzie są śliczne widoki , z kim ? ( i to już jest ważne ) z takim moim wyjątkowym Mateuszem. Który pewni nigdy się nie dowie że jest dla mnie taki ważny i wyjątkowy. I że go mocno kocham. Chciała bym spędzić z nim mnóstwo czasu w samotności a nie wśród gwaru w którym nie potrafimy się porozumieć. Mogła bym z nim tak siedzieć w ciszy trzymając go za rękę albo chociaż siedzieć obok niego i czuć jego obecność.
Takie tam marzenie . <3
A ja mogę się zgubić gdziekolwiek… W każdym miejscu na Ziemi… Najważniejsze tylko żebyśmy zgubili się w trójeczkę, ja, mąż i córcia.
P.S. Film wyszedł super.
Rzecz się dzieje dawno, dawno temu
Nie było jeszcze masła i dżemu
Była to era kenozoiczna lub mezozoiczna
Ogólnie sprawa fantastyczna
Wychodzi matka z synem na polowanie
Coś trzeba w końcu zjeść na śniadanie
Idą lasem, drogą, polem
Patrzą, a tu mamut biega z bawołem
Myślą sobie, polujemy
Potem smaczny posiłek zjemy
Synek szuka wszędzie łuku
Narobił przy tym dużo huku
Matka patrzy, mamut zwiewa
Dzwoń po ojca, wsparcia trzeba
Synek wyciąga Sony Xperia
Aż rozpiera go energia
Idzie sygnał jeden, drugi , trzeci
A mamut w las szybko leci
Krzyczy młody, Matko tata sie nie zgłasza
Włączę navi, namierzę ojca mego Tomasza
Dobrze że Orange ma zasięg wszędzie
Widzę już ojca, zaraz tu będzie
Ojciec biegnie najszybciej jak potrafi
Rzuca dzidą…………….trafił
I już w komplecie rodzina cała
Nad biednym mamutem stała
Morał z tej historii płynie taki
Lepiej mieć Soniaka niż jakiś nijaki
Z tym telefonem nigdzie nie zginiesz
Żadnej ciekawostki również nie ominiesz
Chciałabym… chcialabym zagubić się w Świecie Dziecka. W dziecięcej, niczym niezmąconej radości, w wielobarwnej rzeczywistości, w krainie bajek. Świecie, gdzie tęcza jest bardziej kolorowa, a nadmuchany balon potrafi stać się centrum Wszechświata i sprowokować najpiękniejszy na Świecie uśmiech, uśmiech dziecka. Tam, gdzie panuje niezachwiana wiara w dobro i życzliwość drugiego człowieka. Wolna od trosk i zmartwień dnia codziennego.
Z kim się zgubić? Oczywiście… z moją córką.
Jesli miałabym sie gdzies zgubić to na pewno byłoby to niezbadane tropikalne miejsce z różnymi niespodziankami. Oczywiscie zgubić moge sie tylko z moimi znajomymi bo z nimi jest zawsz świetna zabawa :)
Chciałabym zgubić się z moim mężem i coreczkami w Paryżu. Może to i banalne, ale naprawdę marzę, by go odwiedzic, że względu na klimat, na magię tego miejsca. Moglibyśmy zwiedzić Paryż taki, jakim jest naprawdę, być może odkryć miejsca, których nie ma w przewodnikach, których nie planowaliśmy zobaczyć;)
Chciałabym się zgubić w Monako :D razem z moim ukochanym, którego teraz z nami nie ma :( bo wyjechał do pracy…. i z córeczką też ;) a dlaczego tam ??? Monako to jedno z najpiękniejszych miejsc na ziemi!! Magia tam wisi w powietrzu, a przepych kipi ze wszystkich stron :D fajnie jest się czasem zanurzyć w takim bogactwie chociaż na chwile :))) I <3 najlepiej jest być w takim cudownym miejscu z osobami które się kocha!!
KONKURS
Zgubić się? Koniecznie chciałabym się zgubić z mężczyzną moim – w codziennym życiu mamy tak mało okazji by być sami, niezmeczeni codziennymi obowiązkami więc takie słodkie zagubienie byłoby lekiem na wszystko… A gdzie? Właściwie prawdziwie byłoby napisac – że gdziekolwiek, byle bylo tam ciepło… Ale jak już mogłabym wybierac to na pewno jakieś włoskie miasteczko.. obojętnie które bo wszystkie są magiczne, a Włochy to kraj w którym powinnam się urodzić i zupełnie nie wiem dlaczego tak się nie stało… Zagubieni, z dala od codzienności, z dala od wszystkich, z dala od internetu, smartfonów, od wszystkiego…. Tylko ja i on i piękne miejsca, pyszne jedzenie, drinki szalejace w głowach i najlepszy w życiu czas….
Ja bym się chciała zgubić na wakacjach. Tak, tak, nie koniecznie w konkretnym miejscu, ale właśnie w tym czasie. Zgubić się i zostać na wakacjach jak najdłużej (najlepiej z dużą ilością pieniędzy, a co).
Ale niestety chyba się na to nie zapowiada i zostaje mi marzenie o tym siedząc w pracy. Zgubić się na wakacjach, to byłoby coś :)
No i zapomniałam dodać, ze z całą rodziną, bo na co mi wakacje, gdybym tam sama miała przebywać? :)
świetnie wyszłaś w tym filmiku, gratuluję! :)
Chciałabym się zgubić… gdziekolwiek, byle bez miejskiego gwaru, bez telefonu, bez mediów, żeby napawać się pięknem przyrody, ciszą, zapomnieć choć na chwilę o problemach… A zgubić mogłabym się z moimi przyjaciółmi:)
Od dawna podróżuję z moją przyjaciółką. Byłyśmy już dwa razy w Maroku, w Egipcie, NY, LA i Chicago są to ogromne miasta lecz problemu nie było z odnalezieniem się (np. Stoję przy Rockeffellerze). Co gdybyśmy były w Narni? Zgubić się w tak ogromnej przestrzeni to nie lada wyzwanie aby się odnaleźć ale przy okazji wiele ciekawych przeżyć, przepiękne widoki i wiele ciekawych zwierzątek :D
Ja … mi jest wszystko jedno gdzie się zgubię … byle by z moją kochaną Mamusią :3 Z nią nic nie jest mi straszne, nic nie stoi na przeszkodzie. To ona zawsze mi pomoże, nie ważne gdzie będziemy, dlatego nie ważne gdzie się zgubię, ważne jest aby była przy mnie moja Mama :D <3
Jak myślę o tym gdzie chciałabym się zgubić mam w głowie Kanadę i widok na wodospad Niagara :D Wyobrażam sobie to w ten sposób, że ja i mój chłopak (bo jak nie on to kto? :D) krążymy po kanadyjskiej stronie wodospadu i zupełnie nie możemy się dogadać jak wrócić do naszego hotelu. Tak więc po prostu zostajemy tam gdzie jesteśmy dopóki nie znajdziemy osoby, która mogłaby nam pomóc. Czas nieubłaganie leci, a wieczór się zbliża, a wraz z nastaniem nocy wodospad zostaje podświetlony przepięknymi kolorowymi reflektorami. Widok fantastyczny, noc ciepła, więc po co się „odnaleźć” lepiej zostać „zgubionym” w takim miejscu z ukochaną osobą. Oj tak, właśnie tak to widzę. ;)
Filmik wyszedł genialnie! Naprawdę świetnie i bardzo naturalnie wypadłaś, i masz przesympatyczny głos:) Pozdrawiam całą rodzinkę, uściski dla Was!
Chciałabym się zgubić w Nowym Jorku, dlatego że jest to piękne miasto:) Chciałabym się tam zgubić z przyjaciółki i chłopakiem, bo z nimi nawet zgubienie się będzie wspaniałą i niezapomnianą przygodą :)
Bardzo ładna i mądra Ciebie kobieta :)
Filmik wyszedł naprawdę super. Podoba mi się Twoje podejście do życia i spraw rodzinnych.
Ale nie mogę przez swoje zboczenie zawodowe nie powstrzymać się od komentarza na temat sposobu malowania przez Ciebie oczu ( oczywiście z czystej zyczliwości) – masz je dość niewielkie – na Twoim miejscu zrezygnowałabym z obrysowywania całego oka ciemną kredką
Górę i do mniej wiecej 1/3 na dole na ciemno a dalej jasną np białą lub kremową i jakiś rozświetlający cień na dolną powiekę :)
Jak kiedyś będziesz miała czas i ochotę poeksperymentuj w domu pozdrawiamy
Chciałabym się zgubić na jakiejś wyspie z piękną plażą,taką plażą na której nikogo nie będzie…prócz mnie i mojego męża oczywiście.
Będziemy mieli wtedy czas tylko dla siebie (którego tak bardzo nam brakuje),czas na rozmowę i milczenie, na chwilę tylko dla nas.
Chciałabym się zgubić na jakiejś wycieczce szkolnej wraz z moimi przyjaciółkami. Dlaczego? Mamy ubaw z każdej sytuacji,a najbardziej lubimy śmiać się z ..siebie nawzajem! :) To byłby niezapomniany czas. Na pewno długo nie mogłybyśmy powstrzymać się od śmiechu,a z drugiej strony ogromnie byśmy się bały. To mieszane uczucia,których poniekąd nigdy nie doświadczyłam. :)
Witam!
Film wypadł naprawdę świetnie, bardzo naturalnie i ciepło :) Jeszcze krok i można podbijać telewizję ;)
Propo konkursu, chciałbym się zgubić w którymś z najbardziej znanych mi miejsc w możliwie najbardziej przewidywalnym czasie, niestety nie mam nikogo, kogo mógłbym zabrać ze sobą.
To zagubienie ma oczywiście znaczenie metaforyczne ale przecież w każdej przenośni jest odrobina prawdy i szczerości. Mam na myśli zgubić się w codzienności, wreszcie móc nie przejmując się niczym zwolnić kroku i spojrzeć na swoje życie z perspektywy trzeciej osoby, dostrzec co warto zmienić w sobie bądź w swoim otoczeniu. W tych czasach, czasach pospiechu i szaleńczych wyścigów za karierą taka podróż jest praktycznie niemożliwa.
Ja chciałabym zgubić się w Poznaniu, może to dla nie których zwykłe miasto, ale dla mnie to miasto magiczne i kolorowe, chciałabym się tam zgubić z moim niepełnosprawnym bratem. Dlatego, że jest dla mnie najważniejszy i bardzo go kocham !
Na początek świetnie wyszedł filmik dla Orange. Jesteś bardzo naturalna i przyjemnie się ciebie ogląda :)
Gdzie chciałabym się zagubić?
W przeszłości! Chciałabym móc być znowu małą dziewczynką, dokładnie jak Nikola. Wrócić do tego beztroskiego życia jakie mają dzieci i nie musieć się martwić o wszystko dookoła. O to czy wyłączyłam prostownicę z kontaktu czy będzie mnie stać na ksero notatek notatek na studiach. Niby banalne, a jednak miło by było tak wrócić i do zabawy lalkami przed blokiem na kocu z koleżankami lub zabawy w szkołę :D Nie wiem czy to możliwe „zagubienie się w przeszłości”, ale myślę, że to coś świetnego i zawsze warto wracać do takich chwil chociażby w wspomnieniach.
moim marzeniem zawsze bylo zostac na noc w wielkim sklepie. Ale chyba to juz przeszko, to bylo marzenie z dziecinstwa. Moze warto je wiec odnowic? Z racji tego ze niedawno zostalam zarazona zakupami w sh, chcialabym wlasnie tam sie zablakac, wyobrazam sobie ze razem z moja siostra mamy cala noc na to aby dokladnie przejrzec ubrania ktore sie tam znajduja, przeanalicowac co bedzie dla nas odpowiednie , co nadaje sie do przerobienia.. nigdy nie ma na to dosc czasu , a cala noc ? byloby super.
Chcialabym zgubic sie w wielkim labiryncie, bo wyjscie z niego byloby nie lada wyzwaniem :) a ja lubie wyzwania :) a gubilabym sie sama, bo maz nie ma orientacji w terenie wiec w zyciu by z niego nie wyszedl :D
Chciałabym zgubić się z moją ukochaną Babcią w starym Krakowie. Spędziłybyśmy cudowny, leniwy dzień, chodząc po muzeach, kawiarniach i rozmawiając, rozmawiając bez końca….tak bardzo za Nią tęsknię i tak bardzo tęsknię za moim Miastem….na szczęście w miejscu, w jakim teraz sie znalazłam jestem z moimi kochanym dziećmi i mężem i to daje mi siłę marzyć i wierzyć :)
Paulina – paulinax5@op.pl
Jako iż od czterech lat żyję z moim ukochanym w związku na odległość (263km) to w tym wypadku nie ważne gdzie byśmy się zgubili, ważne że mielibyśmy siebie nawzajem! Jest nam bardzo ciężko, więc każdą chwilę spędzoną razem cenimy sobie na wagę złota. Nie ważne czy byśmy się zgubili w parku za domem, we Włoszech czy na końcu świata bylibyśmy szczęśliwi będąc tylko we dwoje :)
Chciałabym się zgubić z moimi rodzicami w świecie bajek, gdzie nie dochodziłby zgiełk rzeczywistości. Znowu mogłabym poczuć się jak małe beztroskie dziecko, otoczone troskę najukochańszych rodziców. Trzymałabym ich bardzo mocno za ręce stąpając po miękkiej zielonej trawie, otaczałaby nas roślinność, a w powietrzu latałby kolorowe motyle, gdyby nastała noc mogłabym im podarować gwiazdę z nieba. :)
Najbardziej chciałabym zgubić się nad jeziorem Łagowskim, nie wiem czy kiedyś byliście, ale naprawdę polecam. Woda jest przejrzysta jak kryształ, otoczona pięknymi lasami, których nie dosięgła jeszcze cywilizacja. No i oczywiście… z moją rodziną. Woda to mój żywioł, byłam nad wieloma jeziorami, nawet za granicą, ale drugiego takiego na pewno nie znajdę.
Mam dopiero 16 lat, nie planuję jeszcze zakładać rodziny, a czytelniczką Twojego bloga jestem od dawna :) Chociaż może się to wydawać dziwne, ale po prostu uczę się jak pielęgnować rodzinę i wychować dziecko. Na to nigdy nie jest za wcześnie ;)
Filmik – świetny! Widać właśnie, że dobrze się czułaś. Wyszło bardzo naturalnie :)
A co do zguby…
Chciałabym zgubić się w jakimś ogromnym resort&spa. Sama, całkiem sama na cały dzień. Od rana korzystać z mnóstwa rodzajów masaży i relaksu, słuchać usypiającej muzyki, poczuć dreszcz od gorących kamieni… OMG! Rozmarzyłam się! ;)
Mój mąż, geniusz nad geniuszami, mistrz ciętej riposty i wieczny Piotruś Pan. Ten przebrzydły typ chciałby się zgubić z pewną Aśką, w środku nocy, w lesie pod Czarną Białostocką, gdy miał 17 lat. A dlaczego? Dla tych siedemnastu lat właśnie, a ja głupia myślałam, że chciałabym się zgubić z nim. Cóż wspomnienia z pielgrzymek, są dla niektórych bardzo ważne ;)
Nic mi sie przychodzi do głowy… Może dlatego, że jestem zmęczona. Nic tylko praca-dom-dziecko. Najchętniej zgubiłabym się byle gdzie:) Gdzie byłabym z dala od codzienności i mogłabym odpocząć. Może jakieś SPA? Masaż, drink z palemką. Po prostu bym się relaksowała. Tego mi trzeba w tym momencie. Pewnie jutro gdy wypocznę wolałabym się znaleźć gdzieś indziej, jakaś plaża, morze…. Ale nie dziś:) Dziś chcę gdziekolwiek, gdzie ktoś mnie wymasuje:D
Najchętniej, to bym zgubiła się na bezludnej wyspie. To musi być piękne miejsce, skoro nie dotarł tam żaden człowiek i nie zaczął go niszczyć. Odciąć się od wszystkiego. Od telefonu, internetu, bez których nie wyobrażamy sobie życia, problemów. Aby zapobiec nudzie to zabrałabym grupkę moich najlepszych przyjaciół. Z nimi bez przerwy bym się uśmiechała. Zero obowiązków. Tylko dobra zabawa.
Najbardziej chciałabym się zgubić razem z Roszpunką i Flynnem w drodze do miasta, w którym co rok pojawiają się tajemnicze światła, no i oczywiście odwiedzić sympatyczną karczmę z niespełnionymi bandziorami. Tak, myślę, że już się domyślasz, chodzi mi o disneyowskich Zaplątanych. Na film poszłam z moim malcem i bawiłam się tak samo dobrze jak on.
Uściskaj ode mnie Nikolkę :)
Witajcie!
Chciałabym Wam opowiedzieć pewną historię:
Kiedyś, jadąc komunikacją miejską byłam świadkiem pewnej sytuacji. Gdy autobus zatrzymał się na przystanku starsza, schorowana kobieta wstała z ławki i starała się do niego wsiąść. Ciężko było jej to zrobić, ponieważ poruszanie się sprawiało jej bardzo duże trudności. Kierowcę zdenerwowało długie czekanie na pasażerkę, gdyż miał już opóźnienie (zanim kobieta doszła do autobusu minęło prawie 5 min), więc zamknął drzwi i chciał dojechać. Na to wszyscy pasażerowie podnieśli protest, otworzyli drzwi przyciskiem i pomogli staruszce wejść do autobusu i mimo tłoku zająć miejsce siedzące. kobieta, nieco zmieszana zaczęła dziękować wszystkim, którzy zaangażowali się, by jej pomóc. Bardzo kulturalnie podziękowała też panu kierowcy, który jednak na nią poczekał. Ta miła sytuacja obrazuje świata, w którym chciałabym się zgubić. Chciałabym dotrzeć do miejsca, gdzie żyją ludzie bezinteresowni, ludzie, którzy nie wahają się nieść pomocy komuś kto tego potrzebuje, choć może nie mają czasu jak w przypadku mojej historii. Mam marzenie zagubić się w świecie ludzi, dla których inny człowiek jest bardzo ważny, bez względu na jego wiek, stan, majątek. I wtedy, po takim ,,odnalezieniu” będę mogła wrócić do codzienności z energią, pewna, że życie ma sens tylko wtedy, jeśli dzielimy się nim z innymi ludźmi.
A ja.. ja chciałabym zgubić się tutaj! TU I TERAZ! Zgubić każdy smutny moment, monotonię, każdy ponury dzień, każdy najmniejszy ból, każde kłamstwo i nienawiść, bo to one otaczają każdego z nas.. Zgubić się choć na chwilę, trzymać za rękę moją Miłość i znaleźć drogę, taką drogę, bez kamieni, o które się potykamy każdego dnia. Taką drogę, idąc którą będziemy spotykać życzliwych, pomocnych ludzi, pełnych miłości i empatii. Drogę, na której każdy ma na twarzy uśmiech.. a tą drogą dojść do celu – wspólnego domu, pełnego uczuć, szczęścia i MIŁOŚCI (bo bez miłości nie mamy nic).
I would like to get lost in the store. I often had a dream that I was shut down for the night in the store and I could not eat and try whatever I want! :)
Chciałbym zgubić się w Szwecji. Kraju większym od Polski o 1/3, ale z 4 razy mniejszą ludnością. Pomiędzy lasami i jeziorami. Można jechać nawet kilka godzin nie spotykając nikogo, widząc tylko pojedyncze domy, gospodarstwa, a miasteczka jakby wymarłe. Jeżeli co 5 minut nie miniecie kolejnego jeziora to znaczy, że stoicie w miejscu. Do tego wysokie i gęste lasy i klimat w Twin Peaks gotowy.
A zgubić chciałbym się z pewną Panią stomatolog, ale to jeszcze historia na przyszłość.
Chciałabym się zgubić w Krainie Czarów razem z… Alicją :) Myślę, że razem mogłybyśmy odkrywać tajemnice tej zaczarowanej Krainy i byłaby to niezapomniana przygoda. Przechodząc przez rzeki, doliny, pagórki i łąki, nazbierałabym tak dużo wspomnień, że mogłabym potem wspominać to godzinami.. :)
Chciałabym się zgubić gdzieś na morzem Czerwonym. Ponieważ zawsze marzyłam tak pojechać , posiedzieć na brzegiem posłuchać szumu fal. Z kim ? Z kimś kto mnie pokocha taką jaka jestem. ;)
Chciałabym zawieruszyć się w taki miejscu, w którym niczego nie trzeba się bać, gdzie słowa: 'zło’, 'choroba’, 'beznadzieja’, 'walka’, 'krzywda’, 'cierpienie’ nie istnieją. Gdzieś, gdzie zawsze jest zielono i świeci słońce, gdzie dzieci są zawsze szczęśliwe, a ludzie dla siebie wspaniali…W takim właśnie miejscu chcę się zgubić, zgubić i nie odnaleźć.
Jedynym miejscem, w którym chciałabym się zgubić są oczy mojego Narzeczonego! Żaden inny sposób nie jest tak dobry, żeby poznać drugą osobę, jak właśnie zagubienie się w otchłani oczu. A poza tym jest to najbezpieczniejsze możliwe „zgubienie się”! :)
W Madrycie z partnerem! Tam jest najlepszy klub piłkarski na świecie, więc zgubienie się tam pozwoliłoby mi spełnić swoje marzenia.
Ja chciała bym się zgubić u was, z wami, z wspaniałą Nikolą :), żeby razem spędzić dużo wspaniałego czasu, żeby zostawić złe wspomnienia i zapoczątkować nowe które można by wspominać i wspominać, których nie zapomnimy na pewno :)
Chciałabym zaginąć…. w dużym mieście, a z kim, ze szczęściem. Zgubić wszystkie smutki i problemy. Swoim szczęściem zarażałabym wszystkich ludzi wokoło. Byłoby to cudowne! Ludzie zaczęliby uśmiechać się do siebie i cieszyć się z tego co mają. Najlepiej żeby potrwało to przez długi czas. Każdy człowiek, do którego bym się uśmiechnęła zacząłby uśmiechać się do następnego, a gdy odnajdzie mnie smutek, który zgubiłam ktoś pocieszy mnie swoim uśmiechem:)
Z moją zdolnością i orientacją przestrzenną – zgubić się nie jest trudna sprawa.
A gdzie i z kim najchętniej?
Jeśli już koniecznie mam się zgubić, to…
1. W centrum handlowym – z siostrą. Odkrywając nowe sklepy czułybyśmy się jak Krzysztof Kolumb przybijający do brzegów Ameryki.
2. Na bezludnej wyspie – z zasięgiem. Komórka, laptop (+ładowarka i prąd w zestawie, może być to zestaw solarny), krem z filtrem i święty spokój. Robinson Crusoe w spódnicy (albo w bikini). Raj.
3. W labiryncie z kukurydzy. Odwiedziłam w zeszłym roku Świat Labiryntów w Blizinach i bawiłam się świetnie. Przypomniałam sobie zabawy z dzieciństwa, ten dreszcz emocji towarzyszący zabawom w chowanego i ekspedycjom w „nieznane”. Poczułam wtedy jakie jest drugie dno takiego zgubienia się… Zapomnienie o problemach dnia codziennego, zatracenie się w chwili obecnej, kontakt z naturą (nawet jeśli jest to natura genetycznie modyfikowana…), zabawa. Oj, każdemu od czasu do czasu przydałoby się zgubienie się. Żeby odnaleźć siebie.
Na pewno nie chciałabym zgubić się w lesie – panicznie boję się kleszczy. Niektórzy boją się myszy, pająków, wystąpień publicznych – a ja kleszczy.
Zgubienie w samochodzie na mieście też do przyjemnych nie należy. Ach te klaksony i ironiczne uśmiechy męskich szowinistów…
Podsumowując – zgubić się każdy może. Jeden lepiej, drugi trochę gorzej. Ale nie o to chodzi…
Chciałabym się zgubić w Krakowie z moim chłopakiem, bo to moje ukochane miasto, do którego uwielbiam wracać :) A z tak kochaną osobą, jaką jest mój chłopak, nawet zgubienie się nie byłoby mi straszne, zamiast tego cieszyłabym się wspólnie spędzonymi chwilami :3
Chciałabym się zgubić w moim rodzinnym mieście, Malborku. Mam 21 lat i od dziecka mieszkam w dawnej stolicy Krzyżaków. Niedawno siedziałam na nowo wyremontowanym murze przyglądając się majestatycznej wielkości zamku, kiedy nagle pomyślałam sobie, że przeżywam ten sam zachwyt od tylu lat patrząc na najwspanialszą, moim zdaniem, budowlę na świecie.
Kiedy zobaczyłam co należy zrobić aby wygrać konkurs moje myśli od razu powędrowały do tamtego dnia gdy wpatrywałam się w dumne mury. Otóż chciałabym się zgubić w Malborku będąc w nim turystką. Będąc z zupełnie innego miasta, może nawet kraju i po raz pierwszy być w Malborku. Po raz pierwszy przechadzać się ulicami, spoglądać na kamienice, poczuć charakterystyczny zapach buraków z cukrowni, zobaczyć posąg konia o niewymiarowych proporcjach ciała niczym lalka Barbie, a najważniejsze – po raz pierwszy zobaczyć zamek. I wtedy zgubić się na nowo, w samej sobie, ze swoimi myślami, zakochując się w każdej cegle, wieży, murze i nawet w tych okropnych trybunach, które są w fosie.
Przyjeżdżając do Malborka każdy przewodnik turystyczny wskaże 2 obiekty na krzyż, które są warte zobaczenia. Ja bym chciała jechać do zupełnie innego celu, przez przypadek zahaczyć o Malbork, a potem się w nim cały dzień gubić, błądzić, poznając niesamowitą atmosferę miasta od nowa. I tak mogłabym codziennie i codziennie…
Jako typowa kobieta – orientacji w terenie nie mam za grosz. Zgubiłam się już nie raz i o tym gdzie będzie kolejny raz myślałam już zylion razy. Konkurs jakby został stworzony specjalnie dla mnie! ;) Ale do sedna! Chciałabym się zgubić jadąc autostopem przez Polskę. Wysiąść z samochodu, 500 km od domu, podejść do najbliższej osoby i zapytać gdzie jestem, a żeby było zabawniej, dodać jeszcze „i który mamy rok?”. Następnie dowiedzieć się że jestem na wylotówce na Kraków, a nie Trójmiasto, a do centrum jest 60 km. W końcu złapać stopa, z kierowcą pewnym, że dowiezie nas do Ząbrowa, a wraz z nim zgubić się w okolicy Człuchowa.
Z doświadczenia wiem, że gubienie się podczas autostopowania daje mniej więcej tyle śmiechu co uroczo ripostujące 3 letnie dziecko ;)
Ile czasu tkwię w amoku,
Zagubiona w świetle słońca?
Ile we mnie marzeń skrytych
Od początku aż do końca?
Ile miejsc ukrytych w mapach?
Ile w świecie ludzkich myśli?
Ile liści jest na wietrze?
Co naprawdę, co się przyśni?
Ile niosę słów nadziei
Na bezchmurnym, nocnym niebie?
Z kim chcę gubić się na Ziemi?
A odpowiedź jedną. Ciebie.
Z Tobą Kochanie chcę gubić się każdego dnia, w każdym miejscu.
Moim marzeniem jest się zgubic w krainie dobroci. Gdzie wszyscy są dla siebie mili, tolerancyjni i sympatyczni. Miło spędziłabym tam czas. Tylko szkoda, że na świecie nie ma takiego miejsca :( A ludzie tego potrzebują. :)
P.S.: Film świetnie wyszedł. Buziaki <3
ŻYCIE JEST JAK PRALKA …
Chciałabym się zgubić ………..w pralce :P
Włączyć program- SZALENSTWO i dać się ponieść wirówce nonsensu! Nakręcić w sobie funkcję MOTYWACJA i kręcić się w kółko dotąd aż zadziała ;)
Zabrałabym ze sobą tych wszystkich, którzy nie wierzą w siebie, którzy nie mają nadziei na pozytywne życie, aby po wyjściu z bębna byli w szoku, że KURCZE MOZNA BYĆ PIJANYM ZE SZCZĘŚCIA ;)
Chciałbym zgubić się gdzieś w Waszym dzieciństwie..
Wiem, że to dziwny pomysł, ale zwiedzanie miejsc i poznawanie ludzi, którzy mieli na Was wpływ byłoby naprawdę ciekawe.
Dlaczego SZAFECZKA wygląda, jak wygląda? Skąd w niej ten specyficzny, przyjazny klimat, daleki od suchych blogów parentingowych sprzedających produkty dla dzieci i wystarczająco odległy od „pamiętników mamusi”?
Przemierzać przestrzenie Podstaw Waszej Psychiki – można się w tym zgubić, ale ile można by znaleźć! :D
Chciałabym się zgubić w Chorwacji z moimi najbliższymi. W miejscu, gdzie odpowiada mi mentalność ludzi – są otwarci, uśmiechnięci i gotowi do pomocy. W miejscu gdzie odpowiada mi pogoda – słońce, bezchmurne niebo, gorące dni i ciepłe wieczory. Chciałabym się tam zgubić ponieważ wiem, że nic złego by nam się tam nie zdarzyło, ani ze strony ludzi ani ze strony klimatu. Po małych, uroczych, zabytkowych, Chorwackich miasteczkach mogłabym błądzić i błądzić, sprawiłoby mi to wielką przyjemność a co najważniejsze, ucieszyłoby moja rodzinę:) Dodatkowo chciałabym aby w miejscu w którym się zgubie, nie było zasięgu – dzięki temu moglibyśmy być prawdziwie skupieni tylko na sobie, i w 100% poswiecac uwagę tym, na których nam zależy. Brak zasięgu ma też drugą zaletę – gdy nie moglibyśmy przeczytać w telefonie o mijanych miejscach i zabytkach, szukalibyśmy informacji u tubylców. Wierzę, że ludzie powiedzieliby nam mnóstwo niesamowitych historii których nie znaleźlibyśmy w internecie :) Chciałabym się poczuć jak dawniej, kiedy to człowiek był najważniejszy, a nie telefon, telewizor i komputer.
Chciałabym zgubić w krainie nienienawiści, bo nienawiść wrogość wylewa się obecnie w każdym miejscu na świecie nawet na portalach w internecie anonimowi nieznający siebie ludzie skaczą sobie nawzajem do gardeł!!!
Ma pani świetny głos, przyjemnie się go słucha. Filmik wyszedł ciekawie. Spodziewałam się prostego wyjaśnienia o co chodzi w usługach Orange Open i co znaczy w przypadku tej sieci słowo „konwergencja”, a tu tak niebanalnie i miło się słucha o empatii, relacjach rodziców z dzieckiem. Naprawdę wspaniale to wyszło.
Pogrążę się w marzeniach. Chyba wszyscy znają sagę „Harry’ego Potter’a”? Zawsze marzyłam o Hogwardzie (ta magiczna szkoła). Chciałabym znaleźć się w tym miejscu, ponieważ uwielbiam magię. Czarodzieje, różdżki! Po prostu dziecinne marzenia!
A ja, to bym się chętnie zgubiła w hurtowni tkanin -z pokaźnym portfelem jako „osoba towarzysząca”! A dlaczego? Ponieważ marzy mi się stworzenie pracowni, która będzie bosko urządzona i wypełniona materiałami :)
Zgubić się bym chciała …. wszędzie ! Dlaczego? Bo każde miasto, każdy kraj ma nam coś do zaoferowania – piękne widoki, atrakcje i jeśli się poszczęści to mili ludzie :D A gdybym wygrała jeszcze tą Sony Xperia Z1 Compact to by było cudnie! Robiłabym świetne zdjęcia i na usłudze open zaoszczędziłabym kasę i kupiła masę pocztówek i wam wszystkim wysłała ;)))
Gubić się można jedynie w miejscu, którego się nie zna. Zatem nie wyznaczę takiego. Musi być to nowa, niezwykła okolica pełna tajemnic i magii, które tylko czekają na odkrycie… To los ma zaskoczyć i wskazać kiedy się zgubię i poświęcę czas na poznawanie świata bo na tym przecież to polega – na szukaniu, odkrywaniu i poznawaniu.
A z kim? Z osobą, którą kocham, z którą chciałabym dzielić ten czas i to miejsce – z rodziną. Razem powoli i stopniowo poznawalibyśmy ten nowy, nieznany dla nas świat i stworzylibyśmy do niego naszą własną historię. Bo najważniejsze to tworzyć z ludźmi, których się kocha swoją historię życia i swój mały świat, korzystając z okazji, które spotykają nas co dnia. :)
Bardzo miło byłoby mi zagubić się gdzieś na łonie natury. Gdzie nie ma ulic i kierunkowskazów, a namiot jest mile widziany..
Marzeniem moim byłoby zagubić się w Dolinie Dziesięciu Szczytów w Parku Narodowym Banff w prowincji Alberta w Kanadzie. W miejscu, gdzie zapierające dech w piersiach elementy natury łączą się, zresztą bardzo konwergentnie ;) tworząc piękny, nieokiełzany krajobraz. Siła i potęga gór kontrastują z ciszą i spokojem bajkowego jeziora Moraine.
Byłoby wspaniale zagubić się tam z kolegą z byłej pracy o imieniu Kuba. Wyznałabym mu coś, co przed nim ukrywałam. Tłumaczyłam się brakiem czasu, ale tak naprawdę kierowała mną bojaźń. Nie zdobyłam się na odwagę by wyznać mu co do niego czułam. Teraz, gdy dzielą nas tysiące kilometrów i prawdopodobnie nigdy więcej się nie zobaczymy, pozostaje mi jedynie czasami pomarzyć, że w tej pięknej dolinie wyznajemy sobie uczucie, które z perspektywy czasu wydaje się być bardzo jasne.
Podejmujmy więc ryzyko, nie bójmy się marzyć! Łatwiej znieść porażkę tego co się zrobiło, niż wyrzuty sumienia, że czegoś się nie zrobiło w życiu :)
Pozdrawiam Cie i Twoją rodzinkę!
super filmik :)
a ja chciałabym razem z moją córeczką na choćby dzień zgubić się w fantastycznym Bullerbyn, by razem z Lasse, Bosse i resztą paczki dzieciaków z tego miasteczka przeżyć super przygody, pojechać na bezludną wyspę by poszukać skarbu, zjeść prosto z drzewa słodkie czereśnie, lub stanąć z transparentem przy ulicy i sprzedawać owoce. usiąść na dywanie u dziadziusia i zobaczyć jak wytapia ołowiane żołnierzyki lub pójść kilka kilometrów całą paczką do szkoły. Jak fajnie byłoby razem z Lissą zamieszkać w pokoiku na poddaszu lub razem ze wszystkimi rozmawiać przez telefony na sznurkach.
To byłoby moje marzenie by pokazać córeczce taki świat dzieciństwa bez telewizora, komputera bez telefonów.
Z innej bajki . kocham pomagać innych – schronisko dla psow to mój drugi dom . przygarnelam juz dwa na wiec nie moge sobie pozwolić . zgubić się to właśnie tam jak by ktoś tam był i szedł między klatkami i widział co się tam dzieje obojętnie by nie przeszedł . zgubić się tak nie myśleć o rzeczywistości i spędzić tam chociaż jeden dzień . z kim ? Z wszystkimi tymi którzy tak w bestialski sposób wyrzucają i pozbywają się zbędnego problemu . ludzie bez serca . tel nie jest mi potrzebny . sprzedała bym go a za pieniądze kupiła najpotrzebniejsze rzeczy dla czworonogów . Pomagajcie im sami nie dadzą rady ! Pozdrawiam :*
Chciałabym się „zgubić” w centrum handlowym mając w portfelu mnóstwo pieniędzy i kart kredytowych. Kupowałabym co dusza zapragnie od tanich T-shitrów po bardzo drogą, elegancką biżuterię. W takim miejscu mogłabym się zgubić z przyjaciółką. Myślę, że nie chciałybyśmy być szybko odnalezione
Zdecydowanie chciałabym się zgubić razem z mężem i dziećmi w wesołym miasteczku/lunaparku i na całego bawić się na wszystkich spotkanych po drodze karuzelach i zjeżdżalniach i znów poczuć się jak małe dziecko czyli być na równo ze swoimi dziećmi i nie myśleć o problemach i codziennym życiu :) Zgubiłabym się tam przed rzeczywistością.
Na pewno byłby to dzień pełen wrażeń i nie zapomniany ;)
Najbardziej chciałabym się zgubić wraz z przyjaciółką w innym kraju. Najlepiej gdyby było to jakieś miasto w USA, na przykład Floryda. Myślę, że akurat tam, ponieważ jest bardzo słonecznie, a widoki są przepiękne.W takiej sytuacji chodziłabym po plaży, kąpała się w oceanie. W takiej sytuacji czułybyśmy naprawdę wolne i miałabym czas dla siebie :))
Zgubić się w jakimś miejscu na Ziemi? Niestety to dla mnie nierealne. Potrafię odnaleźć się w każdej sytuacji i w każdym miejscu! :) Więc nikt nie musiałby nawet mnie szukać. Ale gdyby można było zgubić, a raczej zagubić się w sobie, to bardzo chętnie skorzystam z tej możliwości. Moje życie to ciągłe bieganina, pomoc dla innych i gonienie za swoimi marzeniami jednocześnie. Jednak jestem typem samotniczki i od czasu do czasu potrzebuję czasu tylko dla siebie. Taką dłuższą chwilą wytchnienia są moje samotne sobotnie wieczory. Jestem wtedy sama w domu i nikt mi nie przeszkadza. Kompletnie się wtedy wyłączam… I myślę, że jednak to jest takie moje gubienie się w życiu. Innego nie potrzebuję :)
Chciałabym, samotnie, zgubić się w głowie mojego dziecka. Usiąść w kąciku i przyglądać się kolejnym obrazom i myślom. Następnie między wysokimi na wiele metrów regałów myśli, szpargałów, skojarzeń i wiedzy przechadzać się. Zajrzeć do szuflady z lękami, a następnie do tej z pragnieniem waty cukrowej. Moja córka ją uwielbia więc myślę, że w tej szufladzie było by wiele flakonów, butelek i pudełek pełnych marzeń poświęconych wacie cukrowej. Błądząc między regałami może dotarłabym do ogrodu pełnego zabawek, wróżek, Shreka i Króla Lwa? Wyobraźnia dziecka jest niezbadana, a błądząc w głowie mojej córy chociaż przez chwilę mogłabym zobaczyć jak Ona postrzega świat, które myśli i wspomnienia są dla niej ważne oraz które postaci gdyby tylko mogła, urzeczywistniła.
:)
Z chęcią wybrałabym się na wycieczkę do lasu, ale nie takiego pierwszego lepszego, tylko tego samego w którym drogę zgubili Jaś i Małgosia. Błądząc dotarłabym do piernikowego domku Baby Jagi, a tam… słodkiej rozkoszy nie byłoby końca! Żeby udobruchać i przekonać do siebie złą czarownicę dam jej do zabawy mojego smartfona. Jej wścibski charakterek sprawi, że nie odpuści póki go nie rozpracuje, a ja w tym czasie oddam się swojej największej zgubie… pysznym piernikom. Zanim telefon „padnie” rozładowany ja, moje podniebienie i brzuszek będziemy w pełni usatysfakcjonowani i gotowi, by odszukać drogę powrotną do tej nieco bardziej gorzkiej części rzeczywistości;-)
Chciałbym się zgubić z przyjaciółmi po drugiej stronie lustra i odkryć, jak Alicja, Krainę Czarów. Pobyć z nimi w innej, kolorowej rzeczywistości, poznając inspirujące postaci i zwiedzając wszystkie jej zakamarki. Znów poczuć się beztroskim dzieckiem i uwierzyć, że wszystko jest możliwe! Zapomnieć na chwilę o szarości życia i odkryć paletę barw prosto z tęczy. Uwolnić umysł, rozbudzić zmysły, naładować akumulatory i wrócić stamtąd szczęśliwy z tajemnicą, która połączyłaby mnie i najwspanialszych ludzi, których znam na wieki, bo o takich przygodach nikomu się nie opowiada, lecz koduje się je w pamięci oraz sercu.
Chciałabym się zgubić w mojej przyszłej garderobie… No cóż, musiałaby być naprawdę ogrooomna ;))
… hmm… gdy bym miała się zgubić to tylko wśród zwierzaków <3
One naprawd są wspaniałe, uczą nas co to przyjaźń, miłość, wytrwałość… cierpliwość. Nie wiem jak ludzie mogą je krzywdzić, bić, zostawiać w ciemnym lesie… takie bezbronne ;( Gdybym mogła chciałabym pomuc każdemu z nich, żeby znalazły ciepły i kochający dom. Żeby mogły poczuć że ktoś je naprawde kocha :)
Pozdrawiam ;*
Chciałabym się zgubić razem z moim mężem Marcinem w maszynie lotto. Wylosowalibyśmy wtedy swoje szczęśliwe numerki, moglibyśmy spełnić marzenia swoje i dzieci. :)
Gdzie chciałabym się z gubić i z kim? Hmmm. To jest całkiem fajne pytanie. :) Chciałabym się więc zgubić razem z moimi rodzicami nad morzem. Może nie tak całkiem zgubić, ale po prostu wyjechać na kilka dni nie mówiąc nic nikomu. Bez żadnych wcześniejszych planów. Ciekawe czy ktoś by nas szukał? Być może i tak. Wtedy przydałaby się aplikacja „Gdzie jest dziecko?”, łatwo byłoby nas znaleźć nawet na końcu świata albo i jeszcze dalej. :) Nad cieplutkim Morzem Tyrreńskim zbieralibyśmy piękne duże muszle o 5 nad ranem, wskakując do wody po pas aby złapać te najpiękniejsze i zabrać ze sobą na pamiątkę! Robilibyśmy sobie zdjęcia na plaży i tuż przy ulicy przy ogromnych kaktusach! To byłaby świetna przygoda, nawet jeśli byłoby to 'udawane’ zagubienie. :)
Spaceruję po zamkowych komnatach wśród tłumu ludzi, popychają, szepczą, zasłaniają … otwieram kolejne drzwi, rozglądam się wokół – jestem sama! Wracam, lecz tam też nikogo już nie ma. Zgubiłam się – myślę. Spoglądam w lustro oprawione w piękne, złocone ramy i nie mogę poznać własnego odbicia. Zielona suknia delikatnie szeleści przy każdym kolejnym kroku, szmaragdowy naszyjnik lśni na mojej szyi a atlasowe pantofelki lekko unoszą w tańcu. Przemierzam kolejne komnaty, co jedna piękniejsza, bogato zdobione ściany, meble, aż zapiera dech w piersiach. Wokół mnóstwo drzwi, które kryją sekrety historii. A ja zagubiona w czasie i przestrzeni odkrywam królewskie tajemnice Wawelu, poszukując swojego księcia ;)
Chciałabym się zgubić we Włoszech :) Gdybym miała wybór z kim się zgubić chciałabym aby była to moja mama bo z nikim nie mam takich relacji jak z nią, wygłupiamy się, śmiejemy, chodzimy na zakupy – jak przyjaciółki :) Dlaczego akurat Włochy ? Odpowiedź jest prosta, kocham spaghetti, pizze i marze o przepłynięciu się gondolą :D Także jeśli się gubić to tylko tam :D Interesuje się fotografią, dlatego też lubię wasze wpisy na temat fotografii, a Włochy hmm Wenecja albo Padwa, aż chce się tam jechać dla samych zdjęć, mogłabym się też tam zgubić z Waszą Nikolką, nie spuściłabym jej z oczu a zdjęć zrobiłybyśmy mnóstwo, bo przepiękne z niej dziecko.
PS. Gratuluje mamusi i tatusiowi tak pięknej córeczki :D
To nie będzie najoryginalniejszy pomysł, ale szczery :)
O niczym innym od jakiś 6 miesięcy nie marzę, jak tylko o tym aby zgubić się w lesie. Z chłopakiem, który nie jest moim chłopakiem, choć powinien nim być, chciałby, ale nie może.
Zgubienie się w lesie wiązałoby się oczywiście z brakiem powrotu do domu i spędzeniem nocy z wilkami. Wymagałoby to poszukania schronienia, najlepiej jakiegoś małego zakamarka, w którym byłoby w miarę bezpiecznie. Oczywiście noc byłaby bardzo zimna, co by wymagało siedzenia dość blisko siebie i rozpalenia małego ogniska. Naturalnie Kolega miałby dużą kurtkę, tak, że zmieścilibyśmy się w niej oboje. W plecaku przez przypadek znalazłoby się czerwone wino i … śmietana, żebym mogła zrobić jagody ze śmietanką słodzone miodem prosto z ula, które wisiałoby na drzewie obok naszego obozowiska….
Jeej chyba mnie poniosło i dalej nie będę opowiadała co by się stało, bo jest przed 22, a i nie ma co snuć marzeń nie do spełnienia :)
Pozdrawiam ciepło!
Chciałbym wraz z moimi przyjaciółmi zgubić się gdzieś w centrum amazońskiej dżungli. Gdybyśmy mieli jakieś podstawowe narzędzia niezbędne do przetrwania, z którymi mielibyśmy szansę przetrwać.
Byłoby to miejsce gdzie za każdym zakamarkiem czaiłoby się niebezpieczeństwo, ale chyba każdy lubi poczuć zastrzyk adrenaliny, a do tego z kim lepiej rozwiązywać nawet najtrudniejsze problemy, jak nie z przyjaciółmi.
Jeśli już udałoby nam się udało odnaleźć drogę i wrócić do domu, do końca życia moglibyśmy opowiadać historię o swoim zagubieniu i przygodach z lasu deszczowego :)
Chciałbym się zgubić w tunelu. Mam taki jeden wymarzony, z niezliczoną liczbą wejść i wyjść, które prowadzą dokładnie tam gdzie chcę. Czasami trzeba poruszać się po omacku, a czasami do wyjścia prowadzi wpadające do środka światło. Raz jest kręty jak labirynt, innym razem jest skrzyżowaniem dwóch prostych, długich ścieżek. Znalezienie się w nim to niesamowita przygoda, niezapomniane przeżycie, odrobina niepewności wymieszana z ogromną ekscytacją. To jedno z nielicznych miejsc, w którym nie ważne z kim się znajdę, ważne, że zgubię się właśnie tam, że zgubię się w tunelu… czasoprzestrzennym. Będę wędrował nim od początku wszechświata do jego końca. Na żywo obejrzę Wielki Wybuch, narodziny Ziemi, sprawdzę czy dinozaur może być najlepszym przyjacielem człowieka zaraz po psie, nasycę swoje oczy krajobrazami nietkniętymi jeszcze nawet przez Homo sapiens. Obejrzę erupcję superwulkanu Toba, przepłynę się arką Noego, stanę na szczycie wieży Babel, dowiem się jak zbudowano piramidy, poszukam Atlantydy, poznam cywilizację Majów i Azteków, odwiedzę Amfiteatr Flawiuszów podczas walk gladiatorów, spytam o przyszłość wyrocznię w Delfach. Nauczę się strzelać z łuku od Robin Hooda, u króla Artura wezmę lekcję z władania mieczem, u Leonarda da Vinci lekcję rysunku, a u Szekspira nauczę się władać słowem pisanym. Euklides, Newton, Einstein niech mnie podszkolą z nauk ścisłych. 15 lipca 1410 w roli obserwatora wybiorę się pod Grunwald, odkryję Amerykę z Kolumbem, zabawię się na Titanicu, ale tylko do północy z 14 na 15 kwietnia. Jeść będę na obiadach czwartkowych, a podróżować… no cóż… mając do dyspozycji tunel czasoprzestrzenny podróżować będę na planety inne niż nasza. Ktoś chciałby się zgubić ze mną?
Sam już nie wiesz, co to serce?
Sam gdzieś w myśli swej utknąłeś?
Więc pamiętaj nigdy więcej
Nie mów kłamstwa w domu swoim
Nie oszukuj swych najbliższych
Nie oszukuj wroga złego
W sieci kłamstwa się zaplączesz
I nie wyjdziesz nigdy z niego
Jak biedronka zgubiła kropki
W poniedziałek
bardzo rano
pierwsza kropka
wpadła w siano.
Drugą kropką
wiatr we wtorek
grał w siatkówkę
nad jeziorem.
W środę kos dał
swoim dzieciom
do zabawy
kropkę trzecią.
W czwartek czwarta
z siedmiu kropek
w świat ruszyła
autobusem.
Piąta kropka
w piątek rano
wpadła w studnię
cembrowaną.
Szóstą kotek
wziął w sobotę
i nie oddał
jej z powrotem
A ta siódma
przy niedzieli
spadła w mieście
z karuzeli.
…
a biedronka w końcu wszystkie kropki znalazła bo Orange Open aktywowała.
Chciałabym się zgubić w Barcelonie i przypadkowo odkrywać miejsca, o których dotąd nie miałam pojęcia. Gdzie nie docierają turyści, a w ciszy toczy się codzienne życie. Kocham to miasto od paru lat, to moja miłość od pierwszego wejrzenia, ale ciągle mam niedosyt związany z brakiem wiedzy o tym magicznym mieście. Żaden Paryż czy Rzym nie odda uroku hiszpańskiego miasta. Zgubienie się dla mnie oznacza też częściowe oddanie się w ręce miasta, a ja chcę popłynąć na barcelońskiej fali. Dotarłam w wiele zakątków, coraz bardziej zachwycając się tym co widzę. Jedyną przeszkodą był pośpiech, a ja nie chcę się śpieszyć. Chciałabym nie myśleć o tym ile mam jeszcze dni do wyjazdu, czy niczego nie pominęłam na liście miejsc do zobaczenia, ile zostało pieniędzy w kieszeni, czy ktoś na mnie nie czeka. Marzy mi się taka samotna podróż bez limitu. Samemu jest się niezależnym od innych, można chodzić jak kot własnymi drogami. Jedynym moim towarzyszem byłby aparat fotograficzny. Uwieczniłabym nim to, co ujrzały moje oczy.
No, cóż gdzie mógłby się chcieć zgubić taki łasuch jak ja? Oczywiście, że w fabryce czekolady, gdzie snując się z pomieszczenia do pomieszczenia delektowałabym się „królową” słodyczy kosztując najrozmaitsze jej wyroby. Pozwoliłabym sobie absolutnie na wszystko, bo takie zbłądzenie;-) nie trafia się przecież dwa razy! Taki samotny dzień wśród rozkosznej pyszności uwieńczyłabym kąpielą w jej rozpuszczonej postaci! Potem mogą mnie odnaleźć i nawet wyprowadzić siłą, bo tego, co zjem i przeżyję nikt mi nie zabierze!
Chciałbym się rozbić na bezludnej wyspie z kobietą z moich mażeń.
Chciałbym ją co wieczur pocieszać bronić czule całować bronić przed wszystkimi niebespieczęstwami jakie mogły by nas spotkać.
cały czas spędzony na wyspie czyli jakieś 3 miesiące po upływie których by nas znaleziono chciałbym rzebyś my się do siebie zbliżyli założyli rodzinę i wiedli szczęśliwe życie.
No lecz to tylko mażnia
e;mail kamul2000@wp.pl
Ja chciałabym się zgubić z całą moją rodziną- mamą, tatą, siostrą, siostrzeńcem, szwagrem ,bratem i moim chłopakiem na Malediwach. Tylko z nimi mogłabym się gdziekolwiek zgubić, ponieważ rodzina jest dla mnie wartością najważniejszą, której nie da się za nic kupić, odzyskać. Dlatego zawsze utrzymujemy ze sobą dobry,bliski kontakt,pamiętając że na sobie możemy najbardziej polegać, często spędzamy razem czas na spacerach, na wspólnych grillach w ogrodzie czy wyjeżdżając na wakacje, dlatego z nimi chciałabym się zgubić własnie na Malediwach, bo: Uwielbiamy wszyscy gorąco, ciepły klimat, widok palm i lazurowej wody. Najchętniej byśmy się przeprowadzili w takie miejsce, dlatego marzę abyśmy się własnie tam zgubili i nie znaleźli nigdy drogi do domu- dzięki temu moglibyśmy zostać w tym cudownym miejscu na zawsze! Już sobie wyobrażam, jak codziennie wstaję i razem z siostrą idę biegać na złocistym piasku o poranku, później leżymy całą rodziną na hamaku popijając sok ze świeżego kokosa, gramy razem w piłkę z moim małym siostrzeńcem, kąpiemy się w przepięknej wodzie zachwycając widokami dookoła a potem chodzę na romantyczne spacery z chłopakiem obserwując piękno świata. wtedy bylibyśmy najszczęśliwsi i naprawdę mówili, że życie jest piękne móc razem tam być widząc te cuda natury każdego dnia. Wizyta tam marzy mi się od dziecka, to dla mnie taka kraina snów, spełnienie marzeń, niedostępne nieosiągalne miejsce, dlatego tak bardzo je odwiedzić pragnę. a jeszcze zgubienie tam- by zostać na zawsze z tymi których kocham to najcudowniejsze co mogłoby przydarzyć mi się w życiu.
Gdzie chciałabym się zgubić? Mało realne, ale w spokojnym zaciszu domowym, z moją młodszą siostrą, mamą, tatą. Na „parę” chwil. Żeby pobyć sam na sam, bo tak na prawdę w tym ciągłym biegu i szumie codziennego życia nie mamy chwili dla siebie. Nie wiem jak moja siostra radzi sobie w szkole, ani czy moja mama miała udany dzień w pracy. To są dla mnie duże priorytety, które niestety, jak do tej pory, są nieosiągalne. Z dnia na dzień coraz bardziej się od siebie oddalamy, co sprawia, że nasze relacje przybierają surowy ton. Nie są już tak naturalne jak kiedyś. Teraz każda nasza rozmowa staje się wymuszona. Więc tak, zdecydowanie chciałabym się zgubić w miejscu, gdzie mogłabym spędzić czas z rodziną. Uściski dla całej rodziny Szafeczek, K. :))))
Wymarzone miejsce do zagubienia się? TYLKO I WYŁĄCZNIE hala magazynowa w fabryce Nutelli… Z kim się zagubić? Raczej z czym – z łyżeczką… Do wyjadania z tych słoiczków tej mojej Nutelki… Ten NASZ „romans” trwa już coś około 20 lat i ciągle nie mam JEJ dość… Latka lecą, chcica na Nutelkę wciąż taka sama jak te paręnaście lat temu… (w tej chwili zajmuję się takim 1-kilogramowym słoiczkiem właśnie…). Pozdrawiam.
To gdzie chciałabym się zgubić to dla mnie sprawa jasna – DISNEYLAND!
Chociaż właśnie skończyłam ćwierćwiecze coraz bardziej wspominam beztroskie życie dziecka. Właśnie dlatego przeogromnie pragnę się zgubić w Disneylandzie. I chętnie zrobiłabym to z Mężem. Serio! Na prawdę potrzebujemy chodź na jeden dzień odciąć się od natłoku codziennych spraw. To musi być niezła frajda poczuć się znowu dzieckiem! Tym bardziej, ze niedługo planujemy własne! Była by to idealna podróż przed hardcorem, który nas czeka wraz z przyjściem na świat naszego Malucha!
A kiedy już zgubilibyśmy się w tym magicznym świecie zabawek, szalelibyśmy bez końca! Bo takie z nas dwa wariaty Nuda by nam nie groziła, w końcu wszystkie emocje zapewniają Miki i Minni! Dałabym się namówić nawet na karuzelę, dreszczyk emocji też jest ok! Myślę, że w tym całym zgubieniu…odnaleźlibyśmy się przy okazji na nowo! Takie świeże spojrzenie na naszą miłość!
E-mail: mishelbymishel@gmail.com
Kochany Mężu,
Spędziliśmy już razem piękne dwa lata, oby tak trzymać do końca świata!
A ja nadal chciałabym się zgubić w Twych oczach i wywołać w nich pożar,
A Ty mój dzielny strażaku jak zwykle byś nie znał strachu
Tylko rzucił się na ratunek, pocałunków wylał strumień.
I ugasił me pragnienia, lecz nie chęć zagubienia.
Bo zgubiona już jestem dawno, w miłości wpadłam bagno
I tarzam się w niej po szyję lecz dzięki miłości żyję
Takie konwergentne połączenie :miłość i zagubienie.
Powiem szczerze, że najchętniej zgubiłbym się w moim własnym domu. Może wtedy doceniałabym i szanowałam bardziej wszystkie meble, kąty, ściany, artykuły… W gonitwie i pośpiechu życia codziennego mogłabym przynajmniej na chwilę się zatrzymać. Stawałabym wtedy przy każdym meblu, przypominając sobie gdzie i kiedy go kupiłam, jaką ma historię, ile ma lat oraz przy każdej ścianie zastanawiając się, jakie istotne rzeczy i wydarzenia rozgrywały się w jej pobliżu. Byłaby to chwila zadumy, nostalgii, spokoju i oderwania się od rzeczywistości. Myślę, że wtedy bardziej pokochałabym mój dom, bo teraz, kiedy większość czasu spędzam w pracy, czuję, że jest mi on bardziej obcy niż na przykład za czasów dzieciństwa. Podsumowując, może jest to trochę dziwne, ale ja marzę właśnie o takim beztroskim zgubieniu się we własnym domu.. Sam na sam.. Tylko ja i mój dom… Czekam na tą chwilę z niecierpliwością.
Wspaniale byłoby zgubić się w kambodżańskim kompleksie Angkor z moją ukochaną córeczką. Urzekające budowle cudownie zespolone z naturą pozwoliłyby nam poczuć jak wiele nas łączy: miłość do siebie i pięknych miejsc, gesty, emocje (dobre i złe) …
Bardzo łatwo jest mi przedstawić odpowiedź na to pytanie, bo została ona już zwizualizowana w jednym z filmów Wood`ego Allena. Zawsze marzyłam, żeby zgubić się w Rzymie, jest to piękne miasto, na każdym kroku można znaleźć wspaniałe zakątki, kocham jego urok i magię oraz włoską urodę. Moje wyobrażenie o Rzymie zawdzięczam babci, która była tam kilka razy ponieważ w Wiecznym Mieście zamieszkała jej ciocia. To dzięki temu wiem jak łatwo się zgubić będąc nawet w samym centrum Rzymu, ale także wiem, że niezależnie gdzie i w jakich okolicznościach się zgubimy będziemy zafascynowani urodą stolicy Włoch. Wyobrażam sobie oczywiście, że jak bohaterka filmu Zakochani w Rzymie, znajdę pomoc w jakimś przystojnym i eleganckim Włochu, co stanie się wstępem do prawdziwej miłości…
Chciałabym zgubić się z moim chłopakiem i przyjaciółmi na kilka dni w największym parku rozrywki na całym globie ;)
Chciałabym poczuć się jednocześnie dzieckiem i dorosłym, strzelając do siebie nawzajem z wodnych armatek czy płynąć po rzece na okrągłych pontonach.
Chciałabym móc poczuć dreszczyk emocji i poczuć siłę grawitacji, jeżdżąc na największych i najszybszych kolejkach.
Chciałabym dostać gęsiej skórki w najstraszniejszym domu złych duchów i potworów.
A na końcu chciałabym zaznać romantycznych chwil wieczorem na diabelskim młynie ;)
Dla tylu wspaniałych emocji warto zgubić się w tym miejscu ;)
A ja chciałabym zgubić się… w czasie. Wrócić do momentów szczególnie dla mnie ważnych, bliskich sercu. A ze mną powinni być ludzie, których kocham.
Dlaczego? Bo ciągle zbyt mało jest czasu i zwracania uwagi na sprawy ważne… Zbyt mało jest słów, które powinny być obecne codzienne. Dlatego chciałabym wybrać się w podróż w czasie z moimi Bliskimi – zrobilibyśmy sobie album z takich chwil. Byłby dla nas przypomnieniem co jest ważne i dlaczego. Byłby to też zbiór najpiękniejszych naszych uśmiechów i najbardziej słonych łez. W końcu słony smak doskonale wydobywa słodycz… Tak, choć na chwilę zgubić się w czasie…
Chciałabym zagubić się w moim rodzinnym, dobrze mi znanym mieście. W codziennej monotonii otaczającego świata odnaleźć inną stronę miasta, jak dotąd nieznaną luz zapomnianą. Chciałabym poczuć dreszczyk emocji, zachwyt nad wszystkimi kolorowymi uliczkami, parkami i kamiennicami. Docenić piękno otoczenia, piękno mojego miasta. Móc się napawać tą chwilą, bo przecież i zgubienie może być przyjemne, a w towarzystwie ukochanej przyjaciółki każda sekunda wydaje się być milsza.
Chciałabym zgubić się na plaży w okolicach Rozewia z moim mężem i synkiem. posiedzieć tak spokojnie, zbudować fosę i zamek, zjeść dojrzałe brzoskwinie, popływać i poopalać się i poczytać książkę:)
Pozdrawiam.
A ja bym się chciała zgubić w Safarii Parku w Afryce! a z kim? a sama… hej przygodo!
Spałabym sobie z żyrafami, uciekała przed lwami i ujeżdżała się na słoniu, od zawsze powtarzano mi „dziecko brudne, bose i podrapane – to szczęśliwe dziecko”
chciałabym być wolna choć na chwilę od codziennych obowiązków, tak jak te cudne zwierzęta w safarii parku! :)
Mając 8 lat zaprzyjaźniłam się z pewnym chłopcem. Był inny niż wszyscy – spokojny, nie przeklinał, nie dokuczał koleżankom. Pamiętam, gdy jakieś 15 lat temu przychodziłam do niego, by pograć na komputerze w takie gry jak Faraon, Dyna Blaster czy Crystal Caves. Jednak to Mario spodobał mi się najbardziej spośród tamtych wszystkich gier. Maciek był jedyną osobą wśród znajomych, która miała komputer, w dodatkowo z takimi fajnymi gierkami. Był to komputer jeszcze starego typu, a gry działały na dyskietki :) Pamiętam, gdy oboje przeżywaliśmy, gdy przechodziliśmy na nowe plansze, gdy pojawiały się nowe postacie, gdy stało się coś niespodziewanego.
Teraz może to zabrzmieć infantylnie, ale miło wspominam tamten czas. Przypomina mi się okres beztroskiego dzieciństwa, gdy gry komputerowe nie były czymś ogólnodostępnym, bardziej się je doceniało, a facebook i instagram czy ogólnie INTERNET nie były młodzieżową plagą (która teraz niestety gasi wszelkie relacje międzyludzkie).
Gdzie chciałabym się zgubić? Myślę, że mogłabym się zgubić w takim realnym świecie Mario, gdzie wskakuje się do zielonych rur, żółwie latają jak ptaki, a pieniądze wiszą w powietrzu (byłoby cudownie :P ). Czasem potrzebne jest oderwanie od rzeczywistości, a taka przygoda to zawsze coś nowego :) Oczywiście zabrałabym ze sobą Maćka. Dlaczego? Ponieważ to on towarzyszył mi we wszystkich tamtych wirtualnych wędrówkach. To z nim utrzymałam swoją wieloletnią przyjaźń, która przerodziła się w miłość. Teraz wędrujemy razem, lubimy zwiedzać nowe miejsca na świecie – tym prawdziwym, nie wirtualnym ;) No i oczywiście on obroniłby mnie w tym szalonych, fantastycznych realiach – byłby moim Mario, a ja jego księżniczką Daisy ;)
Pozdrawiam,
sylwiaciszekpost@gmail.com
Otóż ja chciałabym się zgubić we własnym szczęściu! I odnaleźć się tylko po to, by móc patrzeć na szczęście wszystkich ludzi. To jedyne miejsce gdzie chciałabym zostać na nieco „dłużej”..
Chciałabym sie zgubić w Rzeszowie ponieważ jest to moje miasto rodzinne,a gdyż mieszkam w Szkocji nie byłam tam ponad roku,chciałabym sie zgubić z moimi dwiema córkami,która jedna ma rok a druga 14 lat,ta pierwsza nigdy nie była w Polsce a ta druga sie tam wychowała i jestem pewna ze ja z nimi oraz z moim mężem chcielibyśmy tam sie 'zgubić’ :)
Był kiedyś taki film z Jennifer Lopez…. O możliwości wejścia do umysłu danej osoby, zanim jeszcze powstała słynna „Incepcja” :)
Ja bym chciała zgubić się w swoich cudownych dziecięcych marzeniach i wspomnieniach gdzieś w swojej głowie… Oczywiście, nie na zawsze – tak na trochę. Z kim? Ależ wszyscy by tam byli Również ci, którzy już odeszli – jak moja babcia, która była bardzo mi bliską osobą. Czułabym znowu jej obecność.
Naładowałabym się energią, marzeniami, pasjami, odbudowała swoje nieco zachwiane i wystraszona ja i wróciła do rzeczywistości.
Odwiedziłabym swoje słodkie, naiwne i piękne wizje i pomysły, najadła się tym entuzjazmem i radością dzieciństwa i napełniła tym, co mocno stawia na nogi. To byłoby lepsze niż napój energetyczny, niż zestaw witamin i lody :)
Nadal jestem optymistką, jednak jako osobie również wrażliwej zdarza mi się wątpić, obawiać i smucić. Myślę, że takie zagubienie się w sobie samej, gdy byłam silniejsza dodałoby mi otuchy i wiary. Wiary w siebie, w świat, w to – że mogę wszystko.
Chętnie gubiłabym się tak w sobie co jakiś czas… To zabawne – ale takie zagubienie się w sobie byłoby dobrą drogą do odnalezienia siebie. I swojego szczęścia.
A ja chciałabym się zgubić w Bułgarii :) Ludzie myślą, że te państwo to tylko Złote Piaski czy Słoneczny Brzeg. Poza tym widzą tam tylko szarość i ubóstwo. To nieprawda! Bułgaria jest przepięknym, kolorowym, pełnym folkloru miejscem, do którego ja wracam co roku. Pokochałam Bułgarię całkiem przypadkiem, ale wciąż jestem nią zafascynowana. Badam ją każdego dnia i odkrywam na nowo. Uczę się języka ludzi tam zamieszkujących i wciąż mi mało. Chciałabym się zgubić w Bułgarii, której jeszcze nie odkryłam. Marzę o podróży do Kazanłyku – doliny róż. Chcę zobaczy Bansko zimą, a Melnik latem. Plovidiv – te miejsce chcę oglądać o każdej porze roku… Ma ono nawet strefę zdradliwych, zakręconych uliczek w których naprawdę można się zgubić!!:) Chciałabym się zgubić w Bułgarii i odwiedzić wszystkie te miejsca o których marzę… A z kim? Oczywiście z moim chłopakiem, aby móc zarazić go tą moją szaloną miłością :)
Chciałabym się zgubić na oceanie i znaleźć jakaś bezludną wyspę wraz z moimi przyjaciółmi. Byłaby to szansa dla nas na usamodzielnienie się i naukę o prawdziwym życiu. Przekonalibyśmy się jak realia wyglądają na prawdę i że nie zawsze dostajemy to co chcemy. Myślę że mogłaby to być jedyna w swoim rodzaju lekcja. W żadnej szkole, ani na studiach ani w liceum nie dostaniemy takiej lekcji życia. Mielibyśmy również czas na zabawę i wspólne spędzanie czasu, odpoczynek od rzeczywistości. Szczególnie teraz po maturze byłaby to dobra szansa na zapomnienie o problemach i stresie który nas zjadał przez ostatni rok.
Noc, rozłożony koc na dachu, niebo pełne gwiazd.. ukochana osoba obok- moja mama. Właśnie w takiej scenerii chciałabym się zgubić, a gdzie? w zakątkach własnej głowy, w świecie do którego istnieje tylko jeden klucz i posiadam go ja. Błądziłabym po krainie wyobraźni kreując własne sny i marzenia, krążąc po najgłębszych zakątkach własnego umysłu, w świecie mitycznych stworzeń, postaci z bajek, dziwnych stworzeń, w świecie gdzie mogłabym kim chce, kiedy chce. W pełni szczęścia i radości, uciekałabym tam po ciężkim dniu na uczelni, po kolejnej porażce, wierząc w lepsze jutro.
Ale nie bałabym się zagłębiać w ten nieodkryty świat, ponieważ obok byłaby Ona- osoba, której bezgraniczną miłość czuję każdego dnia, chociaż czasem na nią nie zasługuję. Dziękuję Ci Mamo:)
Chciałabym się zgubić z moją 4letnią córeczką w drodze powrotnej do domu. Zboczyć z codziennej trasy wracając z pracy i przedszkola. Spędzić z nią jak najwięcej czasu i poświęcić jej całą uwagę. Przy codziennych obowiązkach trudno, aby móc ją poświęcić w 100%. Cieszyć się ze wspólnych zabaw i patrzeć na jej ogromną radość. :)
W dzieciństwie będąc w obcym miejscu, wśród nieznajomych ludzi, zawsze bałam się, że zgubię rodziców i nie będę wiedziała, co wówczas zrobić. A wraz z wiekiem, kiedy codzienność coraz bardziej daje mi się we znaki, możliwość odpoczynku od szarej rzeczywistości i zagubienia się w jakimś niezwykle bajecznym miejscu, obok którego nie można przejść obojętnie, wydaje się być zbawieniem. Jako iż interesuję się geografią, ciężko jest wybrać tylko jedno miejsce, bowiem takich jest na świecie tysiące. Jednak chyba aktualnie najbardziej skłaniałabym się ku jedynej w swoim rodzaju Czerwonej Plaży w prowincji Liaoning w Chinach. Jest to miejsce wyjątkowe, zupełnie nie przypominające żadnej z europejskich plaż. Chciałabym spacerować boso brzegiem morza, napawać się pięknym, unikatowym widokiem i czuć lekki wiatr we włosach, stając się poniekąd częścią natury. Z dala od zgiełku, hałasu, miejskiego zamieszania, przeżywać te piękne chwile i cieszyć oczy zachodem słońca na tle lazurowego nieba kontrastującego z czerwienią lądu. Zdaję sobie sprawę, że zdjęcia nie oddają prawdziwego piękna i klimatu tego miejsca, dlatego chciałabym odczuć je na własnej skórze. Być może realizując swoje marzenie o spędzeniu paru chwil w swoim raju na Ziemi nareszcie poczułabym się szczęściarą? Zaś na pytanie z kim chciałabym się zgubić, nie potrafię odpowiedzieć. Jestem typem samotnika i od czasu do czasu muszę zaszyć się w jakimś odosobnionym pomieszczeniu, aby naładować akumulatory. Zamiast osoby towarzyszącej na taką wędrówkę wolałabym zabrać dobry aparat fotograficzny, aby móc uwiecznić te chwile i wracać do nich w dowolnym czasie. Wówczas moje nieziemskie doznania turystyczne pozostałyby niezapomniane. Uważam, że możliwość zgubienia się bez mapy, telefonu, dostępu do Internetu, lecz z możliwością podziwiania dzikiego krajobrazu i zachwycających widoków burgundowych plaż to w dzisiejszym wieku niczym wygrana w totolotka.
Pozdrawiam serdecznie. Mam nadzieję, że jeszcze załapałam się do konkursu.
Chciałbym zgubić się wieczorem w ogromnym sklepie z zabawkami tuż przed jego zamknięciem. Ochrona zaryglowałaby drzwi wyjściowe i zostałbym samiuteńki z tysiącem uciech dla naszych najmłodszych. Tłumacząc się dobrem dziecka i przymusem sytuacji spędziłbym całą noc na testowaniu zabawek w poszukiwaniu beztroski z czasów dzieciństwa. Może odkryłbym zapomnianą i schowaną głęboko za nieśmiałością oraz konwenansami radość życia. Przypomniałbym sobie inna perspektywę i spojrzenie na otaczający nas świat. Zagubiony w sklepie odnalazłbym może sam siebie, gdyż jak mawiał Charlie Chaplin: „Kto nigdy nie był dzieckiem, nie może stać się dorosłym”.
Chciałabym się zgubić w dżungli gdzieś w Ameryce Południowej. Zawsze fascynowała mnie dzika przyroda a tam dzikości na pewno nie zabraknie. Oczywiście najlepiej gdybym zgubiła się ze swoim mężczyzną, przy którym czuje się bezpiecznie i żadne dzikie zwierze czy plemię Indian lub tubylców żyjących z dala od nowoczesności nie będą nam straszne bo w kupie siła!
Gdzie chciałabym się zgubić? Od dziecka moim marzeniem jest wyjazd do Francji, dlatego moją odpowiedzią na to pytanie, jest nic innego jak światowa stolica mody czyli Paryż! Studiuję filologię romańską, ale jeszcze nie miałam okazji aby zwiedzić to miasto. Moim zdaniem, Paryż jest jednym z najpiękniejszych miejsc na całej kuli ziemskiej! Oprócz tego, że jest znany z najsłynniejszych marek i projektantów mody to jest on również miastem zakochanych, dlatego chciałabym się zgubić tam sama, aby poznać tą jedną, jedyną miłość… W ten sposób spełniłabym swoje dwa największe marzenia :))
A ja chciałabym się zgubić w ogromnym ZOO z moimi córeczkami Mają 6l i Zuzią 3l. Chciałabym im pokazać jak mamy zwierzątka opiekują się swoimi dziećmi, jak wygląda ich dzień co jedzą, co robią. Ale przede wszystkim chciałabym uświadomić moim córeczką jak ważna jest wolność… Bo my w przeciwieństwie do tych zwierząt możemy się nią cieszyć :)
Hmm na pewno chciałabym się zgubić z moim chłopakiem, bo to z nim najcudowniej spędzam mój czas :) a gdzie? gdzieś w Stanach :) od zawsze marzy mi się wyjazd w to miejsce :) a gdy miałabym możliwość to najchętniej bym się zgubiła właśnie tam i została na zawsze, a co! :) byłaby to niezapomniana przygoda i ogrom wrażeń. Pozdrowienia dla Waszej całej rodzinki! I życzę jak najwięcej sukcesów :)
Chciałabym się zgubić z moją młodszą siostrą na jakimś pustkowiu. Żebyśmy w końcu miały szanse spokojnie i normalnie porozmawiać, znaleźć wspólną linię porozumienia. Pomimo kolosalnej różnicy charakterów, brakuje mi takich rozmów, które występują tylko między rodzeństwem. Myślę że byłaby to szansa na poprawę kontaktów, zmianę nastawienia i przeżycie fajnej przygody, która mogłybyśmy wspominać do końca życia. Siostra niedługo wyjeżdża do szkoły na stypendium za granicę i myślę że to jest ostatnia szansa na zmiany.
A ja to bym się chciała zgubić w jakimś wielkim mieście :D A z kim ?
A sama :D Ponieważ jestem pełna życia, nie lubię żadnych ograniczeń ( i wiem, że orange żadnych ograniczeń by mi nie zagwarantowało ) :D chciałabym poznać 'przypadkowych’ mega super ludzi, których pytałabym ’ dokąd ta droga prowadzi’, którzy ze mną spędzili by ten czas korzystając z życia a wiem że tacy ludzie istnieją i na pewno by mnie samej, samotnej nie zostawili :D ale gdyby coś jednak nie wypaliło, mam pewność że dzięki orange i ich usłudze 'gdzie jest moje dziecko’ na pewno szybko by mnie znaleźli ( bo czasami jestem takim dużym dzieckiem ) :D gorące pozdrowienia, przesyłam buziaki ! ;*
Chciałabym się zgubić, w wielkim sklepie z zabawkami i słodyczami! A o 12 w nocy sklep stawałby się magiczny, były by w nim magiczne różdżki, które spełniały by każde moje życzenie. Sklep byłby już zamknięty, zostałabym tam tylko ja i mój chłopak, z którym znam się „z piaskownicy” ;). My i mnóstwo zabawek, duet idealny :) . Moglibyśmy poczuć się jak dzieci, jak za dawnych czasów, tylko wtedy nie mieliśmy zabawek, ale było równie fajnie, sami wymyślaliśmy sobie zabawy i gry. Poczuć się jak dzieci, bez dzisiejszych problemów, bawiąc się i ciesząc jak dawniej, mieć beztroskie problemy, którą zabawką się teraz pobawić. Czarodziejską różdżką zrobiłabym z siebie księżniczkę, z mojego chłopaka księcia, i wyczarowałabym sobie piękny domek. Zlikwidowałabym całe te zło, i problemy, z którymi borykamy się na co dzień. Ehh, niestety to nie możliwe, a było by cudownie. Na szczęście za marzenia się nie płaci :)
Jest tu wymienionych tyle wspaniałych miejsc, gdzie czytelniczki chciałyby się zgubić, że nie chciałam już dodawać komentarza. Ale moja 10-letnia córka zaglądając mi przez ramię wykrzyknęła nagle: – Jak to gdzie mamuś?! Mogłybyśmy się zgubić w świecie Ani z Zielonego Wzgórza! Mogłybyśmy biegać po zielonej trawie w Avonlea, moczyć nogi w Jeziorze Lśniących Wód, a potem łuskać groch na drewnianym tarasie Zielonego Wzgórza i pić herbatę z pięknych filiżanek, słuchając opowieści Maryli. Wszystko to mogłybyśmy robić, a nie tylko o tym czytać! – A zabrałybyśmy tatę? – pytam. – Nie mamusiu, ktoś przecież musiałby się zastawiać gdzie się zgubiłyśmy. ;)
Gdzie chciałabym się zgubić? W górskim lesie, tam gdzie słychać szelest liści, powietrze jest czyste, a przy odrobinie szczęścia można się napić z górskiego strumienia. Do pełni szczęścia trzeba jeszcze namiotu i miejsca, w którym można by łowić ryby i usmażyć je na ognisku.
sylian1992@gmail.com
PS. Jak zobaczyłam, że nagrałaś film dla Orange myślę: oho, szafeczka niepotrzebnie idzie w show biznes, wielka szkoda. Mimo tego film obejrzałam. I zaskoczył mnie w 100%. Bardzo naturalnie, prawdziwie i szczerze. Oficjalnie przepraszam za moje pochopne i błędne ocenienie. I gratuluję. Cieszę się, że możecie brać udział w czymś takim, pozostając dalej sobą. Brawo!
Dziękuję Ci :*
Gdzie chciała bym się zgubić? Na bezludnej wyspie, z dala od ludzi i miastowego zgiełku. A z kim? Oczywiście sama, bo tak jak mówi jedno, mądre przysłowie- na pustyni jest się samotnym i równie samotnym jest się wśród ludzi- obrazuje naszą ludzką rzeczywistość. Pewnie zastanawiacie się, co bym tam sama robiła? Ano piła bym mleczko z kokosów, jadła owoce tropikalne i owoce morza. Uprawiała bym ogródek, huśtała się na hamaku i kąpała w falach morza, nasłuchując śpiewu mew, i opalając się w blasku słońca. Marzyła bym również o księciu z bajki, który na pewno, z biegiem czasu, trafił by do mnie i z nim ułożyła bym sielankowe i spokojne życie, na bezludnej wyspie, z dala od smutków, trosk i szarej codzienności.
Pozdrowienia dla całej Waszej rodzinki, a w szczególności dla Waszej ślicznej Córeczki, dzięki której w każdej wolnej chwilce wchodzę na bloga :)
Mogłabym się zgubić wszędzie, byle nie we własnych myślach i pragnieniach, w tym co dobre, a co złe.
Chciałabym się zgubić z moją córeczką oraz mężem w Paryżu. Jest to cudowne miejsce w którym zakochałam się od pierwszego wejrzenia i nic tego nie przebije. Bardzo klimatycznie, romantycznie i magicznie. Wieża Eiffla po północy jest po prosu nie do opisania i każdemu polecam tam pojechać.
Z racji, iż zdolność do gubienia się mam dość rozwiniętą i często „udaje mi się z niej korzystać”, nie pragnęłabym zgubić się w realnym miejscu, ale… w Świecie Filmu. Byłabym tam sama, bo to właśnie Tam poznałabym niesamowitych ludzi. Było by to miejsce o nieokreślonej powierzchni, w nieokreślonym czasie. Miejsce, które ze względu na moją pasję pochłonęłoby mnie całkowicie.
Mogłabym wcielać się w każdą postać, podglądać idoli milionów, których nigdy nikt już nie spotka. W jednej z „sal” kokieteryjnie przytrzymywałabym podwiewającą sukienkę razem z Marylin, a w innej wyśpiewałabym Travolcie, że to On jest moim „the one that I want”. Może spotkałabym wsiadającego na Titanica Jack’a i zapobiegła tragedii, po czym razem z Nim udała się w dalszą wędrówkę po tym magicznym Świecie. Kto wie? Może trafilibyśmy na bal wraz z Uprzedzoną Elizabeth i Dumnym Panem Darcy. :)
Zgubić.. W rodzinie to ja mam do tego największy talent wiec oto nie było by trudno bo jak ktoś kto potrafi wsiąść do autobusu w swoim miescie w którym mieszka od urodzenia i przejechać kilka przystanków dalej od tak bo po po prostu się zagapiło i szukać później przez ponad godziny drogi powrotnej przy upale ponad 30 stopni w 32 tygodniu ciąży na dodatek ;p to u mnie takie zgubienie się jest na porządku dziennym i rzeczą normalna dla mojego otoczenia. Teraz już jestem w drugiej ciazy i chciałabym tak bardzo chociaż na jeden dzień zgubić się z moim mężem bo ostatnio przez problemy dnia codziennego mamy za mało czasu żeby po prostu usiąść i porozmawiać jak za dawnych czasów, a wiadomo, że rozmawiać trzeba dużo żeby związek się nie wypalił. Zgubić się żeby znowu wygłupiać się jak dzieci nie patrząc na to co myśla o nas inni. Zgubić się żeby ten jeden dzień mógł uratować to co jeszcze można.. A gdzie? Gdziekolwiek byle by razem..
A ja chciałabym się zgubić w szafie gdzie bardzo często się chowam przed chłopakiem aby go na straszyć.
Chciałabym się zgubić razem z chłopakiem w Norwegii, bo jest to miejsce o najpiękniejszych krajobrazach.
Chciałabym się zgubić w ramionach mojego mężczyzny. Zresztą i tak często się tam gubię ;)
A ja bym się chciała zgubić KONWERGENTNIE… Uciec od problemów, wziąć urlop od rzeczywistości i dać się porwać przygodzie. Wprost do Zgubnej Krainy Zakochania. Towarzyszyć mógłby mi ktoś, kogo jeszcze nie znam, a zachwyciłby mnie połączenie radości życia, odpowiedzialności i poczucia humoru. Taki KONWERGENTNY towarzysz na życie, trochę Książę-Z-Bajki, choć może przyjechać na wkurzającym Ośle, zamiast na białym koniu. Takich nawet bardziej lubię. O! Taka to będzie ZGUBNA miłość na całe życie! :-)
Hmm… ja jednak nie chce się gubić ;) No a gdy bym już musiała, to z moją przyjaciółką w ciemnym lesie <3 Zawsze jest 50% szans że potwór zje ją, a nie mnie :D Hahaha ;*
Gdzie chciałabym się zgubić i z kim? Z kim i dlaczego to wiem, ale miejsca nie mam określonego, bo jest ono nie ważne, najważniejsza jest w tym wszystkim osoba z którą bardzo chciałabym się zgubić. A mianowicie jest to moja siostra, która mieszka w Anglii. 3 lata temu wyjechała do Anglii, wcześniej mieszkałyśmy w jednym domu, jednak na innych piętrach, ona w mieszkaniu na górze, ja w mieszkaniu na dole. Nie widywałyśmy się często, gdyż nie dzieliłyśmy wspólnie kuchni ani łazienki, jedynie klatkę schodową, garaż i ogród. Potrafiłyśmy przyjść do siebie, pogadać, wyjść gdzieś razem z naszymi mężczyznami, nawet wyjechać razem na wakacje. Jej charakter jest ciężki, bardzo różni się od mojego i dlatego nie dogadywałyśmy się zbyt dobrze, jednak od momentu gdy wyjechała do Anglii nasz kontakt urwał się całkowicie. Nie dzwonimy do siebie, nie piszemy, po prostu nie rozmawiamy, mimo że wiele razy próbowałam, gdyż jest mi z tego powodu bardzo źle, ona ma mnie gdzieś. Pomimo, że ona ma swoje wady, to jednak to jest moja jedyna siostra z którą chciałabym mieć bardzo dobry kontakt. Dlatego to właśnie z nią chciałabym się zgubić, nie ważne gdzie, ważne że z nią. Może chociaż wtedy zaczęłybyśmy rozmawiać i udałoby się naprawić nasze relacje – bo teraz o tym marzę, zwłaszcza, że w tym roku mam swój ślub i chciałabym, żeby ona była obecna w tym dniu.
Jeśli miałabym już wybierać miejsce, gdzie miałybyśmy się zgubić, chciałabym żeby to były góry, żebyśmy mogły się wesprzeć w ciężkich warunkach, pomóc sobie i razem wspólnie coś zaradzić. Noc w lesie, w górach? – Tak! Jeśli miałoby to pomóc w przywróceniu kontaktu z moją siostrą, zdecydowałabym się na to od razu – nawet jeśli miałoby to być niebezpieczne, bo ja wiem że ją KOCHAM, nie wiem tylko czy ona mnie, byłaby to świetna okazja, żeby się dowiedzieć.
Chcialabym sie zgubic razem z moim synkiem w Parku Disneya moglibysmy sie świetnie bawić i zwiedzic wszystkie zakamarki:) pozdrawiam
Najbardziej chciałabym się zgubić na bezludnej wyspie razem z mężem i dzieciaczkami, mąż pracuje za granicą i nie widząc go już ponad 5 miesięcy strasznie się stęskniłam. Teraz kiedy przyjedzie tylko na dwa tygodnie (na poród naszego 2-go synka ) chciałabym go mieć tylko dla siebie.
Nic więcej oprócz moich trzech chłopaków mi nie będzie trzeba…
Zgubiłam się. Łapiąc ogon codzienności.
W tym pędzie nie widać nawet powodów do radości.
Zgubiłam się. Na rozdrożu wyborów.
Teraz idę ze strachu jak inni. Wzdłuż torów.
Zgubiłam się. Wśród własnej naiwności.
Wierzyłam, że ludzie na kłamanie są zbyt prości.
Chciałabym się zgubić. Do punktu wyjścia trafić.
Wskazówki zegara w tył pchać potrafić.
Widząc ogon codzienności pójść wolnym krokiem.
Na rozdrożu wybrać ścieżkę prowadzącą gdzieś bokiem.
Wierzyć w ludzi…dwie twarze.
I zgubić się w tłumie życzliwości.
O tym tylko marzę.
Chciała bym się zgubić w Krakowie byłam tam raz w życiu ale uważam to miejsce za najpiękniejsze, może jako trzynastolatka za dużo nie widziałam ale Kraków zasługuje na to. Ale z kim? Hmm wybrała bym moją przyjaciółkę Ole jest ona osobą której nigdy nie będę żałować że poznałam, mam z nią wiele odpałów i z nią ta chwila była by nie zapomniana bo razem możemy wszystko :))
Ps.Pozdrawiam Olę, Nikole I Ciebie :))
Chciałabym się zgubić z bliskimi mi osobami (dwie przyjaciółki)
We Francji! Dookoła byłoby pełno obcych nam ludzi. Byłybyśmy tylko my – ja, Kasia, Julia – trzy najlepsze przyjaciółki. Które są bardzo szalone. Nie potrafiłabym bez nich żyć, są najlepsze. Robiłybyśmy co tylko nam się zamarzy. Zakupy, szaleństwa :) Żyłybyśmy wtedy własnym życiem, nikt nie mówiłby nam co mamy robić, Nikt by nam nie rozkazywał.
Paryż – miasto sztuki i miłości. Wszystkie trzy znalazłybyśmy sobie tam partnerów, z którymi byłybyśmy prze szczęśliwe! Ooo i również wszystkie kochamy sztukę! Idealne miejsce dla nas (trzy muszkieterki, haha) Ach! Byłoby cudownie! :)
Chciałabym się zgubić w miasteczku w Toskani o nazwie Piombino.To tam mam najpiekniejsze i jedyne wspomnienia z wakcji ,tam też był mój synuś który był w brzuszku,a ja niemiałam o tym pojęcia i po przyjeździe miałam niespodzianke;),a chciałabym zgubić się tam z moim mężem i synem ,poto by syn zobaczył to miejsce z innej perspektywy ,a mąż żeby doświadczył czaru wakacji i żebyśmy mogli pobyć tam razem bo nigdy niebyliśmy na wspólnych wakacjach ze względu na jego prace.
Myślę ze najbardziej chciałabym się zgubić na bezludnej wyspie na której znalazł by się także chłopak w którym byłabym zakochana po uszy :D Mielibyśmy wtedy okazje żeby się bliżej poznać. Byłabym wtedy najszczęśliwszą osobą na świecie :D Serdecznie pozdrawiam!!!
Ja chciałabym się zgubić w świecie gdzie wszyscy są ubrani tak na luzaka i wszyscy są weseli . Gdzie nikt się niczym nie przejmuje i jest cały czas chillout :) Chciałabym się zgubić w takim świecie bo lubię ubrania na luzaka i ludzi którzy do wszystkiego podchodzą spokojnie i z luzem . W tym moim świecie musiałoby być dużo słodkości i ciastek bo jestem Ciasteczkowym potworem :D
Filmik był świetny ;) Wyszedł bardzo ładnie i naturalnie. Przekazane było wszystko co ważne :D
Nie napisałam z kim :/ Oczywiście z mojom kochaną rodzinką i pieskiem :)
Ja chciałabym się zgubić z moim narzeczonym, od niedawna jesteśmy fanami Zakopiańskiego klimatu, więc najlepiej byłoby gdzieś w górach. Z dala od ludzi, telefonów, internetu, żebyśmy choć na chwilkę byli sami, tylko we dwoje. Za dwa miesiące bierzemy ślub, aktualnie sami robimy remont mieszkania, do tego biegamy po sklepach, urzędach i takich tam, a żeby było mało to otwieramy swoją działalność wiec załatwiania mamy masę. Przez co często się mijamy i już nie spędzamy tyle czasu razem co dawniej, z pewnością po 2.08 wszystko wróci do normy. ;)
Poza tym masz cuuuudowną rodzinkę! gratuluję! ;)
marzę o takiej.. ;)
Chciałabym zgubić się z moją Babcią, której nie ma już 7 ,5 roku przy mnie… Nieistotny byłby dla mnie fakt gdzie, ważne, by wtedy była ze mną. Chciałabym znów móc zamienić z Nią kilka słów, opowiedzieć co zdarzyło się przez te 7,5 roku. Po prostu poczuć się tak jak kiedyś, jak małe dziecko, które zrozumienie znajduje u swojej ukochanej Babci… Takie, z reguły niemiłe doświadczenie, byłoby najpiękniejszym darem, które w życiu otrzymałam, a jednocześnie jest największym marzeniem…
Gdzie chciałabym się zgubić i z kim? Raczej z czym! :)
Bardzo lubię czytać, więc zawsze mam jakąś książkę w zanadrzu. Z ciekawą lekturą mogłabym zaginąć gdzieś w Ameryce, na molo nad oceanem. Na pewno nie chciałabym się odnaleźć!
gdzie chcialbym sie zgubic? w Jej oczach Czemu tam? Bo to one witają mnie każdego ranka, uśmiechają się do mnie cały dzień, potrafią powiedzieć więcej niż można za pomocą słów. I to one pozostaną niezmienione przez ten wspólnie przez nas spędzony czas.
Chciałbym się zgubić w wielkiej bibliotece pełnej historycznych zapisków, w której nie byłoby widać upływającego czasu. Miałbym wtedy sporo czasu (nie pasuje mi to słowo), że np. zapoznać się z historią naszego świata, opowieściami z różnych epok. Mógłbym poznać dokłądnie kulturę i tradycję każdego okresu i każdego ludu i społeczeństwa, które miało okazję egzystować na naszej planecie. A mógłbym się tam zgubić raqzem z moimi znajomymi, oni bo również są ciekawi naswzych dziejów, a wspólne odkrywanie ich przynosi nam wielką uciechę
chcialabym zgubic sie w schronisku dla zwierzat by moc spedzac z nimi czas i choc na chwile poczoc sie jak te zwierzta gdy patrze czasem w oczy psa ktory mowi mi wez mnie ja chce tylko zyc i byc szczesliwy to lzy plyna po policzkach za malo czasu mam na odwiedzanie zwierzat ale gdybym mogla zgubic sie to wlasnie byloby to schronisko bawilabym sie z nimi i dawala cala milosc jaka mam i czas bo one nie chca kasy te zwierzeta sa jak nasze dzieci chca milosci i serca… chca domu nic im wiecej nie potrzeba
Chciałabym się zgubić z moim bratem :) w jakimś pięknym miejscu np. gdzieś na polanie, lub w lesie. Mój brat nie musiał by wracać za granicę. Mielibyśmy czas tylko dla siebie, spędzilibyśmy razem w końcu święta, urodziny i inne ważne dla nas dni. Porozmawialibyśmy jak za dawnych lat, posprzeczalibyśmy się ( jak to rodzeństwo :P ). Chociaż widuję go 2 razy w roku (tylko :( ) to jest to wszystko „na szybko”, aby każdego zdążyć odwiedzić itp. i zanim się obejrzę on już wylatuje, a ja orientuje się, że zamieniłam z nim może ze 2 zdania. Już od 4 lat nie spędziłam z nim jego urodzin ani świąt ( na moje urodziny zawsze przylatuje- kochany <3 ) Tęsknię za nim bardzo, ale tak to jest, że doceniamy pewne czasy, gdy one już miną. Dlatego to właśnie z nim chciałabym się zgubić ;).
wysokiebuty@gmail.com
Pozdrawiam
P.S świetny filmik, widać, że coraz pewniej czujesz sie przed kamerą :)
Chciałabym zgubić się sama w jakiś nieznanym mi mieście, tak żeby nikt mnie nie znalazł. Mogłabym poukładać wszystkie myśli, posłuchać muzyki, ale też może poznać kogoś nowego, kto całkiem zmieni moje życie. Chciałabym się zgubić np. w Paryżu, wejść samotnie na wieżę, popodziwiać widoki i zachować je tylko dla siebie. Przespacerować się zawiłymi, spokojnymi uliczkami, zamoczyć palce w fontannie i już stamtąd nie wracać. No chyba, że jakiś książę na białym koniu w obstawie wróżek zechcieliby zaprowadzić mnie do domu ;)
chcialabym zgubic sie w niebie z moja coreczka by choc na moment spotkac tan moja mame a jej babcie tak bardzo bym chciala choc na moment ja przytulic , pocalowac i powiedziec jak strasznie ja kocham jak straszne jest nie moc jej miec przy sobie. byla wsoaniala matka taka modna, taka ktora zabierala mnie na dyskoteki, taka ktora byla przyjaciolka jakiej juz nigdy po za nia nie dane mi bylo poznac…byla szalona i piekna i zawsze z nami rozrabiala…potrafila mnie i rodzenstwo zucic na lozko w wieku 30 lat (tyle mial brat wtedy) i laskotac ile sil kochala ponad swoje sily … bardzo chcialabym pokazac jej moja corcie zeby i ona poczula co to za milosc babci zwariowanej…przebojowej takiej innej takiej jak ty Karolciu mamy… chcialabym zgubic sie wlasnie w niebie gdyz szukam tanich biletow lotniczych ale wszystkie sa jeszcze zajete… gdy patrze na corke widze mame jakby odeszla ale dala mi siebie w coreczce … niebo z mama i corka trzy generacje i szalenstwo w chmurach pomozesz???
Zgubić bym się chciała z koleżanką z czasów studenckich i przenieść się choć na 12h to tamtych wariackich czasów… to były piękne, nieodpowiedzialne, spontaniczne, wolne, pełne przyjaciół i znajomych czasy. Ahh… ależ to są wspomnienia. Teraz ja mama i ona mama spotykamy się czasem i wspominamy :)
Chciałabym się zgubić w DISNEYLANDZIE wraz z moim synkiem Bartusiem ponieważ będzie za tydzień obchodził swoje 1 urodziny i chciałabym żeby bajkowo spędził ten wyjątkowy dzień :)
Przyznam że i ja chciałabym się zgubić, żeby zatrzymać czas i ciągły bieg, na chwilę zwolnić tempo, złapać powietrze w płuca czuje ze zaczynam się dusić codziennym powietrzem i problemami których ostatnio jest nie mało… Marzenie znaleźć zakątek dzikiej plaży gdzie nie ma ludzi, gdzie jest pusto. Szum samochodów zamienić na szum fal, lampy komputera czy komórki zamienić na promienie słońca delikatnie muskające twarz, wiatr który wywiewa z głowy wszystkie myśli te złe, problemy w głowie zagłuszane przez krzyk
mew. Tylko bicie serca, zwolnione tempo… RESET. Oczywiście z moim synkiem ciepły piasek przepuszczac przez palce, radością i śmiechem gonić wiatrek. wyciszyć się… Zapomnieć o cierpieniach, bólu, smutku, nerwach o wszystkim co ostatnie miesiące nam zafundowały.
Tylko my zgubieni w Ciszy. I to jest moje marzenie, zgubić się w takim zakątku gdzie będę mogła zresetować siebie a co najważniejsze Synka który ucierpiał w tym wszystkim najbardziej. Z dala od zgiełku cieszyć się miłością czyli tym co najważniejsze, bo nie ma nic ważniejszego niż szczęście i zdrowie dziecka ;)
Nie wiem, czy to jest możliwe –
takie miejsca są strzeżone
dość dobrze, lecz na zgubienie
się mam lokum wymarzone,
to największa biblioteka
świata, ech, nieważne, która,
chciałabym się tam móc znaleźć,
móc zagłębić się w jej murach,
zabłądzić między półkami,
zdmuchnąć kurz wielowiekowy
z kilku tomów zapomnianych,
wlewając sobie do głowy
krople słów, aż z nich powstanie
w mej wyobraźni jezioro,
iskrzące, wielkie, rozległe,
z łukiem tęczy, wyspą sporą…
Mogłabym tam tak latami
błądzić, sącząc wiedzy łyki,
gubiąc linie papilarne
na stronicach, wpaść we wnyki
wiersza, poematu, prozy,
eseju… Literaturą
sycąc się i pasąc duszę,
chłonąć mądrość ot tak, skórą…
I wierzę, że w labiryncie
regałów i katalogów
spotkałabym też i innych
zagubionych filologów,
edytorów, bibliofilów
z nosem utkwionym gdzieś w tomie,
maniaków – jak ja – książkowych
(błędne oko, drżące dłonie,
kurz na połach marynarek
i sweterków, i żakietów,
a na nogach dwie skarpetki
lub buty – nie od kompletu…)…
W tej zgubionej społeczności
mogłabym dożyć starości,
w bibliotece – wśród milionów
moich największych miłości. :)
Gdzie ja mogłabym się zgubić? Chyba nie chciałabym zgubić się w żadnym nowym, obcym miejscu, nawet tym najpiękniejszym… Ciekawe czy ktoś dałby radę mnie tam w końcu odnaleźć… Najbardziej chciałabym się zgubić w miejscu, w którym jestem teraz. Z jednej strony zaginąć po to, żeby nie musieć odbierać telefonu, nie martwić się wciąż nienapisaną pracą magisterską, nie gonić, nic nie załatwiać. Z drugiej strony byłoby miło zagubić się w czasie, który dziś jest dla mnie dość łaskawy… mam miłość i to z nią chciałabym się zapodziać tu i teraz, żeby tak mogła trwać i trwać :)
Witaj Szafeczko, czytam Twojego bloga niemal od pierwszych jego chwil pozostając anonimowa… Jest wiele postów, które mimo iż nie mam jeszcze dzieci, dają mi wiele do myślenia. Tak było też tym razem… Przeczytałam i zobaczyłam pytanie konkursowe, i… po prostu naszła mnie taka refleksja… To co napisze poniżej to jedna z pierwszych myśli jakie mnie naszły. Nie chodzi o to że nie chciałabym pojechać w świat – chciałabym i to bardzo zobaczyć coś więcej poza moją małą miejscowością… Nie jestem też żadną cierpiętnicą, umartwiającą się na co dzień i nie chce żeby tak o mnie myśleć… Jestem zwykłym człowiekiem takim jak każdy, który mimo bólu i cierpienia, który go dotkną nadal wierzy że DOBRO POWRACA.
Moja refleksja dotyczyła Twojego pytania konkursowego, dlatego też długo zastanawiałam się, czy napisać. Czy to co opiszę można traktować jako jedna z odpowiedzi w konkursie, czy tylko jeden ze sposobów zwrócenia uwagi na rzeczy ważne, i przyziemne o których codzienne się nie myśli… Nie powiem, że nagroda nie jest fajna, bo bym skłamała. Z pewnością wiedziałabym co zrobić z tak fajnym „prezentem”, ale nie wiem czy to co napisze nadaje się do takiej oceny – to więc, pozostawiam Tobie.
Jest parę miejsc w których zgubić bym się chciała…
Pierwsze to nie „miejsce”, lecz świat… bez wojen, smutków, łez i sporów, gdzie nie ma płaczu chorych dzieci, gdzie nie ma głodu i przykrości, gdzie ludzie są braćmi nie tylko dla ludzi. Gdzie zwierzęta nie cierpią i są traktowani na równi z człowiekiem… Brzmi idealnie i właśnie taki jest ten świat w mojej głowie. Niestety w prawdziwym życiu taki świat nie istnieje, a jedynie my możemy starać się pomagać tym, którzy pomocy potrzebują, tym którzy są słabsi i bezsilni wobec okrucieństwa jakie ich spotyka…
Drugie „miejsce”, gdzie chciałabym się zgubić też niestety jest niemożliwością… Przeszłość – to właśnie to „miejsce”. Chciałabym chodź na moment cofnąć się w czasie i spotkać się z moimi bliskimi, którzy już odeszli i niestety nie wrócą. Tak wiele bym im wtedy powiedziała, tak wiele pokazała… A może wiedząc o tej teraźniejszości-przyszłości udałoby mi się uprzedzić niektórych przed tym co teraz dla nas jest już historią…
Jest też trzecie miejsce w którym chciałabym się zgubić to przyszłość, tak daleko się w nią wgłębić, jak tylko to będzie konieczne, a następnie powrócić ze wspaniałościami „nadciągających czasów”. I tak powróciłabym na czasów teraźniejszych z lekarstwem na raka, szczęście, biedę i pokój.
Póki co jestem tu i raczej nic tego nie zmieni, ale wiem że ja, ale również i Wy możecie dać z siebie cząstkę siebie, to co każdy z nas ma najcenniejszego – cząstkę życia. Oddając krew, szpik, czasem dając parę groszy dla bezdomnego, czy ubrania dla ubogich, a nawet adoptując jakieś dziecko – choćby wirtualnie tzn. pomagać mu finansowo. Bądźmy ludźmi, bo to zaszczyt być człowiekiem i na to miano uważam że trzeba zasłużyć.
Pozdrawiam W.
Chciałabym się zgubić w hurtowni słodyczy i spędzić tam całą noc z moją siostrą Nati. Moim marzeniem z dzieciństwa było spędzić w takim miejscu choć jeden dzień. Wszystkiego bym spróbowała, bo jestem ogromnym łasuchem :)) Pozdrawiam.
Chciałabym się zgubić nie w miejscu takim jak Hiszpania, Egipt, Tunezja czy Grecja, ale najzwyczajniej w świecie na wielkiej, kwiatowej łące, niedaleko rodzinnego domu. Oczywiście z Mamą, która zaprowadziła mnie tam pierwszy raz i wspólnie do późnego wieczora robiłyśmy wianki z mleczy i stokrotek, długo rozmawiając o przyszłości. Często będąc w pobliżu lubię po prostu usiąść tam na trawie i wyobrazić sobie , że znowu jest ze mną, trzyma mnie na kolanach i śmiejemy się wniebogłosy ! :)
Bardzo bym się chciała zgubić w Norwegii. Mam tam tate, który pracuje na budowie i czesto go nie widze. Mimo to iż mam 14 lat to bardzo ważna jest dla mnie rodzina. Mam młodsza siostrę, która ma lat 10, a jest osobą ważną w moim życiu. Moi rodzice się też zbytnio nie widują. Tata wyjechał do Norwegii, by zarobić na to co chcemy i na to żeby było nam lepiej. Mimo to nie stać mnie narazie na nowy telefon, poniewąz bardzo chciałabym jechac od taty z mamą i zbieram na bilety, by zrobić też mamie prezen urodzinowy.
Najchętniej zagubiłbym się z paczką moich przyjaciół w wesołej wiosce Smurfów albo w podziemnych labiryntach Gumisiów.
Jestem wielkim fanem obu tych bajek i dobrze pamiętam, że zarówno do jednego, jak i do drugiego miejsca było bardzo trudno trafić. Nikt nie wiedział, gdzie znajduje się wioska małych, niebieskich ludzików podobnie jak nikt nie miał pojęcia ani o Gumisiach, ani o tym, że stary konar drzewa może być magiczną dźwignią umożliwiającą wejście do ich pełnego korytarzy mieszkanka.
To chyba marzenie każdego dziecka, ale może i dorosłego (choć dorośli, niestety, odwykli od marzeń…) – wejść do swojej ulubionej bajki, poznać bohatera z dzieciństwa, pobawić się tymi różnymi kolorowymi, dziwnymi zabawkami i urządzeniami. Pomieszkać w domku z grzybka. Wypić sok z gumijagód i skakać jak gumisie lub być silnym jak superman. Pośpiewać ze Smurfami „tralalalala”, tańcząc wokół ogniska. Przejechać się super pojazdem w super tunelu łączącym pomieszczenia, w których żyją Gumisie…
Zresztą – można tego wszystkiego doświadczyć – może już nie jako dziecko, ale z własnymi dziećmi: na placach zabaw, w wesołym miasteczku. Wystarczy tylko się zapomnieć. I zagubić – w marzeniach :)
Drogie Panie, jako prawdziwa kobieta, chciałabym się zgubić w fabryce z dodatkami do ubrań dla kobiet! oczywiście z moimi przyjaciółkami!!!!
Bezkres butów!!!! Bezkres Torebek!!!!! Nieprzemierzone morze kolczyków, łańcuszków!!! A tu zaskoczenie byłoby jakby się okazało, ze obok jest hala z damskimi ubraniami! o jaaa! piękna sprawa. Zgubiłam się więc facet nie mógłby mieć do mnie pretensji! a ja „pluskałabym się” w tym pięknym morzu możliwości dzieląc tą radość z przyjaciółkami!
Jak już miałbym się zgubić to nie ważne gdzie… bo gdybym wiedział gdzie… to co to za zgubienie :) grunt aby mieć przy sobie niezbędnik do przeżycia. Takkk! to mogłaby być przygoda… np. średniowieczna! Rycerze! Smoki! Wojny! i ja ratujący księżniczkę! W naszych czasach zgubienie nie dałoby już chyba takiej frajdy… choć może… jakieś wielkie tropikalne lasy, pustynie! to by było przeżycie! Taki zagadkowy survival! Życie jak Robinson, cieszenie się z każdego małego gestu natury… to uczy życia i szacunku do wszystkiego wkoło! Tak to jest to!
Gubienie się samo w sobie nie jest takie trudne i zdarza mi się ono zdecydowanie zbyt często, to odpowiedź na pytanie gdzie chciałabym się zgubić sprawia, że zaczynam marzyć o jakimś wyjątkowy miejscu. Tak więc (nie zaczyna się zdania od tak więc!) wybieram… Nibylandię. A z kim? Ze wszystkimi, których kocham. Możliwość zatrzymania czasu, przeżycia niesamowitych przygód oraz zagłębienia się w dziecięcy świat brzmi naprawdę niesamowicie. Zdaję sobie sprawę, że może widać w mojej wypowiedzi jakąś niedojrzałość, jednak nigdy nie śpieszyło mi się ku dorosłości, a możliwość zatrzymania radości życia jaką posiadają najmłodsi to cecha, której naprawdę nie chcę nigdy zatracić. Zwłaszcza teraz gdy kończę studia i zaczyna się moje prawdziwe „dorosłe” życie.
PS: Ciekawe czy spotkałabym na swojej „zagubionej” drodze Dzwoneczka? ;)
Dworzec jest początkiem naszego zniknięcia. Ja i moja córka uwielbiająca Harrego Pottera zawsze chciała odnaleźć peron 9 i 3/4. Tego dnia nareszcie nam się udało. Przechodząc przez ścianę, czujesz jak pochłania Cię cudowna moc magii i czujesz że możesz wszystko, że nie ma dla Ciebie rzeczy niemożliwych. Wszystko jest w zasięgu Twojej ręki, problemy nagle znikają i czujesz się wolna. Nie ma rzeczy z którą nie mógłbyś sobie poradzić, wszystko za dotknięciem magicznej różdżki jest takie jakie pragniesz. Świat magii nie pozwala by ktokolwiek cierpiał , świat ten jest piękniejszy, niż ten w którym żyjemy. W takim świecie chciałoby się zgubić na zawsze- w takim świecie marzy nam się żyć.
Ja chciałabym się zgubić w… trawie. Czy wyobrażacie sobie skurczyć się do rozmiarów mrówki? Kiedy byłam dzieckiem, to było moje najskrytsze marzenie. Z kim? Udałabym się tam z kretem Fryderykiem, który codziennie robi kopce na moim ogródku, byłby idealnym przewodnikiem! Przecież zna języki wszystkich zwierząt i każdy zakamarek mojego ogrodu!
W dzisiejszym świecie ludzie szukają przeżyć w tak odległych miejscach, a przecież wystarczy spojrzeć pod swoje nogi. Chciałabym się zanurzyć w tym mikroświecie.
Czy ktoś wie ile pracują mrówki? Gdzie śpi biedronka? Jak wysoko skacze świerszcz? „Co w trawie piszczy”? Te tajemnice pragnęłabym odkryć…
Wyruszając w ten magiczny świat, gdzie nic się nie marnuje i wszyscy znają swoje miejsce, zaczęłabym od mrówek. Zawsze zastanawiałam się, jak te małe stworzonka potrafią tyle zdziałać. Poświęciłabym im cały dzień. Razem z moim krecim przewodnikiem zwiedziłabym ich mrowisko, poszła z nimi na wędrówkę, czy przeprowadziła wywiad z samą Królową Mrówką!
Następnie udałabym się w maliny na moim ogrodzie, gdzie często przebywa świerszcz Patryk. Bardzo często robiłam mu zdjęcia, jednak czasem mi uciekał i nie mogłam go dogonić. Teraz uciekłabym z nim i dowiedziałabym się, dokąd on zawsze tak skacze. A wieczorem po długiej wędrówce poprosiłabym go o koncert i oczywiście autograf.
Jest masa rzeczy, które pragnęłabym odkryć, chciałabym wejść w każdy zakamarek tego magicznego świata. I kiedy już będę znała język zwierząt, będę mogła się z nimi porozumiewać, ale to będzie moja słodka tajemnica…
krys3@poczta.onet.pl
Gubić się można w wielu miejscach. W mieście, na wsi, w bibliotece, w parku, w ramionach ukochanej osoby… Zgubić się można też w życiu, szczególnie jeśli dopiero co skończyło się osiemnaście lat i zostało się doświadczonym przez pierwsze uroki dorosłości. Od początku wiedziałam że nie wpasuję się w świat dorosłych. A wszystkiemu winne jest pewne zjawisko. Większość ludzi dzisiejszego świata po osiągnięciu pełnoletności wkracza w dziwną fazę – jak ja to mówię, ,,fazę gburka”. Symptomy – nagłe spoważnienie, pragnienie wymazania wszelkich śladów dzieciństwa i uznawania ich za wstydliwe, szaleńcza pogoń za karierą, zero czasu na założenie rodziny. Jakby ci ludzie zapominali, że dopiero co mieli sześć czy siedem lat i biegali z plastikowym mieczem po podwórku. Ale ja powiedziałam sobie – nie, ja się nie dam. Pokażę im wszystkim, że świat dorosłych można ugryźć inaczej. Bądź pełnoletni, myśl trochę jak dziecko. Każda mama chyba przyzna mi rację, że brzdące to chytre bestyjki, ale nigdy nie przestające zadziwiać nas swoim prostym sposobem postrzegania świata. Zielone jest zielone, piekarnik jest gorący, czekolada smaczna, a świat dorosłych niezrozumiały i absurdalny. I tyle. Niestety jednak wiem, że większość dorosłych odrzuci moje rozumowanie, a okrutne życie jeszcze nie raz da mi w kość. Ale czuję się bezpieczna, bo mam dokąd uciec. Dlatego też, jeśli miałabym wybrać, gdzie chciałabym się zgubić, wybrałabym jedno miejsce, w którym spędzałam mnóstwo chwil w swoim dzieciństwie, gdzie zaczynały się moje wyimaginowane podróże i w którym po prostu czułam się sobą. A z kim chciałabym uciec? Mogłabym oczywiście uciec z mamą, z siostrą, z przyjacielem… Jestem pewna że za każdym razem ta przygoda miałaby inny przebieg. Ale jestem niemal pewna, że na swoją wyprawę nie zabrałabym żadnego człowieka. Tylko swój notes i długopis. Miejsce, o którym mówię, jest pełne tajemnic i z każdą wizytą odkrywam wciąż nowe. Mając swój pisarski arsenał mogłabym więc zapisywać wszystko, co mogłabym odnieść do prawdziwej rzeczywistości, co mnie urzekło i co mnie zadziwiło. O jakim miejscu mówię? O jednej z moich ukochanych książek : ,,Alicji w Krainie Czarów”. Za każdym razem, kiedy tylko otwierałam ją na pierwszej stronie, magiczny świat natychmiastowo porywał mnie. Razem z bohaterką goniłam białego królika, czułam zapach kwiatów, piłam herbatkę u Kapelusznika i starałam uciec ze szponów okrutnej Królowej. Żyłam w tamtej rzeczywistości, zdawałam się śnić na jawie. To tam zaczęła się moja trwająca do dziś miłość do fantastyki. Czytałam już tę książkę nie raz i wiem, że będzie mi ona towarzyszyć do końca życia. Czy będę miała lat dwadzieścia pięć, czterdzieści, czy osiemdziesiąt, zawsze będę uciekać do Krainy Czarów i będę uczyć się od nowa obserwować świat dorosłych oczami dziecka. Za każdym razem będę odkrywać w niej coś nowego, starać się odnaleźć tam inny pierwiastek siebie. Ale jedno wiem na pewno – ta książka to mój ratunek. Bo wiem, że tak długo, jak będzie mi towarzyszyć, nie zapomnę o moim życiowym drogowskazie, dzięki któremu nie zgubię się w dżungli dorosłego świata : Kieruj się sercem i wyobraźnią :)
berrystic@gmail.com
A ja bym chciała zgubić się z… kimś mądrym. W myśl zasady, że lepiej z mądrym zgubić (się) niż z głupim znaleźć.
Gdzie? To już niech Ten-Mądry wymyśli! ;-)
Chciałbym się zgubić na jakieś 2 tygodnie z moją żoną w lesie. Uwolnilibyśmy się choć na ten krótki czas od codziennych obowiązków. Wędrowalibyśmy pomiędzy drzewami wtuleni w siebie niczym Romeo i Julia, mogący w każdej sytuacji oddać za siebie życie, gdyby zza drzewa niespodziewanie wyskoczył żarłoczny wilk. Po długiej wędrówce, na szczęście nie pożarci przez mieszkańców lasu dotarlibyśmy do jakiejś chatki na wzgórzu, gdzie spędzilibyśmy noc. Następnie dotarlibyśmy na stację kolejową, wsiedli do pociągu i wybrali się w podróż życia. Patrząc przez okna podziwialibyśmy miejsca, w których znajdowalibyśmy się, miejscowych ludzi, zwierzęta. Wreszcie dotarlibyśmy do Paryża, zapięlibyśmy kłódkę z naszymi inicjałami na moście zakochanych. Zwiedzalibyśmy nocą to piękne miasto. Poszlibyśmy do restauracji w wieży Eiffela, zjedli pierwszy posiłek od kilku dni. Następnie chcąc wynagrodzić żonie czas spędzony w lesie, chacie na wzgórzu, pociągu wybralibyśmy się na zakupy do Gucciego, kupiłbym jej torebkę, następnie tam, gdzie od lat marzyło się mojej ukochanej, czyli Chanel, a na końcu do sklepu Disneya kupić dzieciakom jakieś gadżety, żeby z kolei wynagrodzić im czas spędzony samotnie (pewnie by się cieszyli, że nas nie ma). Ostatniego dnia, po miłej nocy spędzonej w Paryskim hotelu znaleźlibyśmy lotnisko, kupili bilety, wsiedli w samolot, wrócili do domu… i w końcu, żyli jak normalni ludzie, normalnie, tak jak dawniej. ♥
Ja chciała bym zgubić się w krainie w której wszyscy są zdrowi ,szczęśliwi i zadowoleni.Gdzie panuje pokój i nie ma wojen. Gdzie ludzie są życzliwi dla siebie i uśmiechają się do siebie.Jedni drugim pomagają bezinteresownie.Gdzie świat jest piękny ,kolorowy i nie zniszczony przez cywilizację a środowisko naturalne jest nie skażone przez zanieczyszczenia i spaliny.
Hm?!Najlepszym miejscem na zagubienie się byłby jakiś urokliwy zakątek,w którym mogłyby powstać piękne,a wręcz cudne zdjęcia.Chciałabym aby u mojego boku była wtedy moja córka Madzia.To „modelka”.Uwielbia być fotografowania.W takim miejscu miło było by mieć odpowiedni sprzęt,który nie tylko zrobi fajne foto,ale dzięki któremu będzie można odrazu pochwalić siebie nimi całemu światu.Sony Xperia i Orange ,byli by w tym wypadku idealnym towarzyszami.Chętnie byśmy się z nimi często gubili.
W domu mojej babci stała dębowa szafa. Trochę się jej bałam. Była ogromna, ze skrzypiącymi w nocy drzwiczkami, a w środku kryła same skarby. Na wieszakach wisiały bluzki, sukienki, spódnice, futra, żakiety. Półki zamontowane w drzwiach gromadziły babciną biżuterię – kolczyki, naszyjniki, bransoletki, ale mnie zawsze podobały się szalenie czerwone korale.
Pamiętam, że na zewnątrz panowała zima. Świat pokryty cukrową watą, a ja musiałam siedzieć w domu z powodu przeziębienia. Podróżowałam więc po całym domu szukając miejsca do zabawy, aż w końcu dotarłam do szafy.
Otwarłam ją i w oczy od razu rzuciły mi się czerwone korale. Założyłam je i weszłam do środka. Ilekroć to sobie przypominam, czuję w powietrzu zapach lawendy – babcia wieszała ją w szafie, aby odstraszyć mole.
Nie wiem, ile w niej siedziałam, ale wyobraź sobie, że usnęłam. Miałam do tego warunki idealne – ciepło, miękko, a woń lawendy ukołysała mnie do snu.
Obudziłam się – dookoła ciemność, a mnie coś trzyma i przygniata. Okazało się, że podczas snu zrzuciłam z wieszaków kilka ubrań na siebie, w tym ciężkie futro babci. Nie mogłam sobie poradzić. Zaczęłam krzyczeć i próbowałam jakoś wypłynąć na powierzchnię. Babcia przybiegła i zapytała – co się dzieje?
– Babciu, szafa mnie połknęła i nie chciała wypuścić! – odpowiedziałam. Babcia uśmiechnęła się i uspokoiła mnie mocno przytulając do siebie.
To moje najpiękniejsze wspomnienie z dzieciństwa. Bardzo chciałabym nie tyle wrócić do tamtych czasów, co do tej szafy i poczuć się znowu jak ta mała beztroska dziewczynka, która zgubiła się w szafie pełnej skarbów.
A te czerwone korale noszę do tej pory. ;)
Pozdrawiam
an.wn@o2.pl
a ja chciałabym zgubić się z moja najlepszą przyjaciółką, kompletnie nie zależy mi na miejscu :) mogło by to być nawet najnudniejsze miejsce na ziemi, ale i tak nie liczy się nic więcej jak tylko osoba z którą się jest-tak samo jest z domem, nie tworzy go budynek lecz osoby które w nim mieszkają, jak bardzo się kochają i jaką tworzą atmosferę :) Życie bez przyjaźni i miłości nie ma najmniejszego sensu dlatego warto kochać! xxx
Żyję trochę marzeniami, pewnie można by z tego skręcić niezły film.
A może przesadzam i nie jest aż tak plastycznie, jest dość powtarzalnie ?
Wiecie co mi się zdarzyło ostatnio zdarzyło ?
Żyłam przez kilka miesięcy w ciepłym świetle. Nie było Ono prawdziwe bo nie zdobyłam się by na nie spojrzeć. Było przyjemnością, substytutem, ucieczką.
Spod tego światła wychodziłam gładka i spokojna, z poczuciem sensu.
Dopiero kiedy znalazłam się poza Nim, kiedy mogłam patrzeć na nie tylko z boku, zaczęłam sobie budować prawdziwe zdanie na jego temat.
I co ? Tam jest jeszcze jaśniej, przyjemniej, szczęśliwiej, mówi mi moja fantazja i rozsądek.
To światło ma na imię Grzegorz i uczę się patrzeć na nie już całkiem świadomie, pełna nieustannie obaw ale i z niezwykłym ciepłem w sercu.
Gdy patrzę to i widzę Nas na islandzkiej ziemi, nie przypadkowo nazwanej krainą spokoju.
Przemierzamy mroźne lodowce, słoneczne wzgórza, groźne wulkany, zamglone miasteczka w rytm muzyki Sigur Rós.
Mogłabym zgubić tam siebie, swoje myśli, byle nie zgubić już światła, które dodaje sił i popycha w stronę marzeń.
Żyję trochę marzeniami, pewnie można by z tego skręcić niezły film.
A może przesadzam i nie jest aż tak plastycznie, jest dość powtarzalnie ?
Wiecie co mi się ostatnio zdarzyło ?
Żyłam przez kilka miesięcy w ciepłym świetle. Nie było Ono prawdziwe bo nie zdobyłam się by na nie spojrzeć. Było przyjemnością, substytutem, ucieczką.
Spod tego światła wychodziłam gładka i spokojna, z poczuciem sensu.
Dopiero kiedy znalazłam się poza Nim, kiedy mogłam patrzeć na nie tylko z boku, zaczęłam sobie budować prawdziwe zdanie na jego temat.
I co ? Tam jest jeszcze jaśniej, przyjemniej, szczęśliwiej, mówi mi moja fantazja i rozsądek.
To światło ma na imię Grzegorz i uczę się patrzeć na nie już całkiem świadomie, pełna nieustannie obaw ale i z niezwykłym ciepłem w sercu.
Gdy patrzę…. to i widzę Nas na islandzkiej ziemi, nie przypadkowo nazwanej krainą spokoju.
Przemierzamy mroźne lodowce, słoneczne wzgórza, groźne wulkany, zamglone miasteczka w rytm muzyki Sigur Rós.
Mogłabym zgubić tam siebie, swoje myśli, byle nie zgubić już światła, które dodaje sił i popycha w stronę marzeń.
Gdzie chciałabym się zgubić? Pytanie to dostarczyło mi niezłej zabawy. Wyobrażałam sobie różne miejsca, a w nich siebie wraz z mężem i córeczką. ;-) Na drugie pytanie odpowiedź była oczywista.
Byłam w marzeniach chyba wszędzie! Zatrzymałam się jednak w bardzo szczególnym miejscu, w innym świecie, w świecie Harry’ego Pottera. To właśnie tam, a dokładniej w zamku Hogwarcie (Szkole Magii i Czarodziejstwa) chciałabym się zgubić wraz z moją rodzinką. Dlaczego? A to jest właściwe pytanie! Chciałabym przeżyć choćby kilka godzin w tak fascynującym miejscu, zobaczyć ten urokliwy, a jednocześnie tajemniczy zamek, czary, magiczne różdżki, mecz Quidditcha, może nawet polecieć na miotle ;-). Moja córka byłaby zachwycona domowym skrzatem, a mąż może na chwilkę przestałby żyć tylko pracą! Przez te kilka godzin na pewno nie byłoby nam dane zobaczyć wiele, ale byłoby co wspominać przez całe życie!
Gdzie chciałabym się zgubić? Gdzieś daleko od mojego miasta rodzinnego, być może w Polsce, może za granicą.. Z kim? Może to dziwne, ale chyba chciałabym zgubić się sama, bo każda chwila poobcowania z samym sobą jest dla mnie czymś cennym. Czuję, że potrzebuję wyciszenia, spokoju, żeby potem nabrać siły i wrócić ze zdwojoną siłą do swojego codziennego życia, które niektórym może wydawać się nudne, ale dla mnie jest wspaniałe, bo mam przy sobie swoich bliskich, których kocham :)
Na pytanie konkursowe chciałbym odpowiedzieć w postaci pewnej opowiastki mojego autorstwa. To właśnie w taki sposób chciałbym się zgubić, w tym miejscu oraz z taką osobą. Choć ta historyjka jest trochę dłuższa to mam nadzieję, że bardzo ciekawa.
******************
Był sobie lipiec słoneczny i bardzo upalny. Na statku pasażerskim „Matarnia” płynącym w kierunku Polinezji Francuskiej podróżował Marek. Był to mężczyzna dwudziestoparoletni samotny, który nie mógł sobie znaleźć drugiej połówki. Ciężko pracował i osiągnął w życiu bardzo wiele mimo młodego wieku. Miał czarne włosy, niebieskie oczy, był bardzo szczupły, średniego wzrostu i zawsze elegancko ubrany. Był po prostu przystojny. Mimo, że adorowały go w firmie i nie tylko kobiety, żadna nie była dla niego tą „drugą połówką”. Rejs był spokojny i nic nie zapowiadało, by to mogło się zmienić. Nagle zebrały się ogromne chmury i zaczął się sztorm. Było bardzo niebezpiecznie. Wszyscy pasażerowie byli przerażeni, ponieważ fale były bardzo wysokie. W wyniku silnych uderzeń fal statek nie wytrzymał i konstrukcja uległa uszkodzeniu. Zaczęto zrzucać szalupy. Marek i jeszcze jedna kobieta na końcu wskoczyli do jednej ostatnich szalup. Jednak tak niefortunnie zeskoczyli, że utracili przytomność. Fale niosły tą małą łódkę po wodzie z bardzo dużą szybkością. Po dwóch dniach sztorm ustał i nagle łódka dopłynęła do plaży i uderzyła w kamień. To sprawiło, że Marek i pewna młoda i bardzo ładna kobieta przebudzili się. Nie wiedzieli co się stało i gdzie się znajdują. Jedyne co zobaczyli to piękną plażę i plamy. Była to wyspa KOH TAO na TAJLANDII, ale tego oni nie wiedzieli. Nagle zawiązała się ich pierwsza rozmowa:
– Auu, ehm – chrząknęła kobieta z bólu, ponieważ doznała kilku niegroźnych urazów – Emmhm Gdzie my jesteśmy? Kim pan jest? – zapytała kobieta
– Witaj. Jestem Marek. Nie wiem, gdzie jesteśmy, ale chyba łódka nas tu zaprowadziła. Wygląda na jakąś wyspę, tylko że nie widać tu ludzi. A ty kim jesteś? – zapytał Marek
– Chyba masz rację. Jestem Małgosia. – odpowiedziała – To co robimy? – zapytała
– Musimy się rozejrzeć, na to wygląda, że jesteśmy zdani tylko na siebie. – odpowiedział Marek
Wyszli z łódki i szli plażą.
Małgorzata to młoda również dwudziestoparoletnia kobieta, o blond włosach, jasnej karnacji, szczupła i dość wysoka. Miała niebieskie oczy i piękną twarz. Również sama wyruszyła w rejs do Polinezji Francuskiej, by tam spędzić wakacje.
– Nic tu nie widać. Może wejdziemy w ten busz. Może gdzieś tam są ludzie. Tylko jak my się z nimi dogadamy. – powiedział Marek
– Najpierw ich znajdźmy, a potem będziemy się o to martwić. Niech będzie tu jakaś cywilizacja! – powiedziała z lekka zrozpaczona Małgosia.
Weszli do lasu i szukali tam jakichkolwiek oznak życia. Lecz po długiej wędrówce nic nie znaleźli. Minęło pół dnia, więc wrócili znów na plażę.
– Zdaje się, że to jest bezludna wyspa. – powiedział Marek
– Nieźle pocieszyłeś, po prostu skakać z radości. Co my teraz zrobimy?! Jestem głodna! – odparła zrozpaczona dziewczyna
– Taka jest prawda. Zbliża się wieczór. Nie wiadomo, czy jest tu jakaś zwierzyna niebezpieczna, więc coś musimy sobie do spania urządzić. Musisz mi pomóc, bo sam nie dam rady. – powiedział mężczyzna
– Dobra! A co zjemy? – zapytała Małgosia
– Widzisz tutaj te kokosy? To właśnie ich soku trochę się napijemy i parę owoców poszukamy. Mięsa raczej nie upoluję. – odpowiedział Marek
– Co ja bym sama zrobiła. Chociaż takie szczęście, że los mi dał Ciebie tutaj. – odpowiedziała Małgosia
– A ty naprawdę pięknie wyglądasz. – dodał Marek
– To miał być komplement? Przecież ja wyglądam fatalnie! – powiedziała Małogśka
– E tam. Jesteś wspaniała, tylko więcej wiary, bo musimy sobie jakoś tutaj poradzić. Nie ma co płakać, tyko trzeba przetrwać. Pewnie będą nas szukać, a to może potrwać nie wiadomo ile, więc musimy do tego czasu jakość dotrwać. – rzekł Marek
Poszli poszukać w lesie trochę drewna do ognia. Następnie Marek porąbał trochę pali i naznosił razem z dziewczyną dużo liści. Pale wbił w piasek, a na nich zbudował szałas dość spory, który przykrył liśćmi. Zrobił to na palach, by w nocy nie mogło ich żadne zwierzę zaatakować. Następnie pozbierali owoców, rozpalili ognisko i zjedli. Siedzieli sobie wieczorem przy palenisku i ogrzewając się trochę rozmawiali.
– Jak na pierwszy dzień, gdzie nie ma cywilizacji dość dobrze nam poszło. – powiedział Marek
– Ja jednak wolałabym ludzi i nawet najmniejszy i najgorszy pokój. Tutaj nie wiadomo jakie niebezpieczeństwa na nas czyhają i czy kiedykolwiek nas odnajdą. A co będzie jak zostaniemy tu na zawsze? – zapytała zrozpaczona Małgosia
– Nie zostaniemy, obiecuję ci. Muszą nas odnaleźć. Damy sobie radę. Jutro może coś upoluję i ulepszymy szałas. Będzie ekstra! – odpowiedział Marek i przytulił rozpłakaną dziewczynę. – Musimy dać radę. Zobacz jak tu jest pięknie, jakie morze jest lazurowe, czysta plaża, piękne palmy i roślinność. To jest chyba jedna z najpiękniejszych wysp na świecie. Pomyśl sobie, że to są takie trochę inne wakacje. Zobaczysz, wszystko będzie dobrze. – dodał
– Właśnie tego nie jestem pewna. – odpowiedziała w płaczu Małgosia
– No dobrze, już dobrze, ciiiiiiii, nie płacz już. – mówił przytulając mężczyzna
Tak mijał im ten pierwszy wieczór w całkiem nieznanym dla siebie miejscu, gdzie byli zdani tyko i wyłącznie na siebie. Ciężko im było, ponieważ byli przyzwyczajeni do innych warunków, gdzie pożywienie kupowało się w sklepie i wszystko było łatwo dostępne. Tam, żeby przetrwać musieli coś znaleźć lub zdobyć. Musieli walczyć o przetrwanie. Mimo że, była to piękna wyspa woleli mieć coś gorszego, ale w normalnych warunkach. Chwilę jeszcze posiedzieli, a następnie umyli się i poszli do szałasu spać.
Noc na szczęście minęła dla nich bardzo spokojnie, choć kilka razy budzili się, bo słyszeli jakieś odgłosy dziwnych zwierząt. Nadszedł kolejny dzień. Małgosia, gdy się obudziła nie mogła uwierzyć, że są tam, gdzie są. Miała nadzieję, że to jest tylko najgorszy koszmar, który po przebudzeniu minie. Jednak tak się nie stało, a to co widziała było rzeczywistością. O poranku zjedli znów owoce, a następnie chwilę kontemplowali.
– Co ja takiego złego zrobiłam, że mnie to spotkało?! – krzyczała Małgosia
– A ja?! Nic, po prostu tak miało być i tyle. I tak mieliśmy wielkie szczęście, że przeżyliśmy. Zobaczysz, że dziś będzie lepszy dzień. – odparł Marek
– Mam nadzieję, choć raczej nie byłabym taka pewna. Co robimy? – zapytała kobieta
– Musimy poszukać czegoś innego do jedzenia. Może złowię ryby, a potem ulepszymy szałas. Nic więcej nam nie zostało. – odpowiedział mężczyzna
– Okej. – odpowiedziała Małgosia
Po tej chwili rozmowy wyruszyli na poszukiwania. Znaleźli kilka ciekawych owoców, a później Marek złowił kilkanaście ryb, które wieczorem usmażyli na ogniu. Tak mijał im cały dzień i znów nadszedł wieczór.
– Ble. Bez smaku są te ryby. – powiedziała Małgosia
– Nie jest źle. – odpowiedział Marek – Widzisz tu jakieś przyprawy? Chyba nie, więc nie wybredzaj, tylko jedz. – dopowiedział stanowczo.
– No dobra, dobra. Tak tylko mówiłam. Nie złość się tak bardzo. – odparła dziewczyna
– Przepraszam. Po prostu tak wyskoczyłem z tej desperacji. Podoba mi się tutaj, ale żeby chociaż jacyś ludzie byli i normalne życie. To co teraz jest, po prostu jest straszne. – odpowiedział Marek
– Spokojnie. Ja już zaczynam się godzić z tym co nas spotkało. Wylej swoje żale. Tak jest łatwiej. Może jutro jogę sobie zrobimy? Chodziłam na takie zajęcia i one bardzo uspokajają. – zapytała Małgosia
– Dobrze, tylko jak zgromadzimy pożywienie i szałas trochę rozbudujemy dla wygody. – odpowiedział mężczyzna
– Super! – powiedziała Małgośka
Tak minął kolejny wieczór i znów poszli spać. Oboje powoli się do siebie zbliżali. Następnego dnia wykonali zaplanowane prace, a następnie wpatrywali się w morze, szukając czegokolwiek, co mogłoby ich uratować z otchłani tej bezludnej aczkolwiek pięknej wyspy. Ćwiczyli w tym czasie także jogę.
– Rozluźnij się, kieruj swym oddechem, myśl o przyjemnych rzeczach… – mówiła Małgosia do Marka pokazując mu ćwiczenia – Poczuj każdy swój mięsień, jak napina się i rozluźnia…. – mówiła dalej
Po tych ćwiczeniach wieczorem urządzili sobie szczerą rozmowę.
– Opowiedz mi coś o sobie. – prosiła kobieta
– Ale nie ma zbyt dużo do powiedzenia. Pracuję w dużej firmie, jestem dyrektorem działu PR i tyle. Poza pracą zbyt wiele się nie dzieje. Jestem samotny w dużym mieszkaniu i mieście. – opowiedział Marek – A ty może coś więcej opowiesz? – zapytał
– Też nie mam wiele do opowiadania. Pracuję w jednej korporacji, jestem singielką, nie mogę sobie nikogo znaleźć i ogólnie to mam nudne życie do teraz. – mówiła Małgosia – Coś mi się zdaje, że jesteśmy w pewnych względach bardzo podobni. – powiedziała
– No tak. Ogólnie jesteś bardzo piękna, aż dziwnie, że sobie nikogo nie znalazłaś. – mówił zdziwiony mężczyzna
– Tak wyszło, niestety. – odparła Małgosia
– Wiesz co, daj się zaprosić na taką jutro ekstremalną kolację. Co ty na to? – zapytał Marek
– Ale jak chcesz to zorganizować? Przecież nie ma warunków. – zapytała Małgośka
– Ty już się o to nie martw. Zobaczysz będzie pięknie. – powiedział Marek
Jeszcze chwilę rozmawiali, a następnie poszli spać. Następnego dnia mężczyzna od rana planował kolację i jak ją urządzić. Małgosia zaś zajęła się innymi małymi robótkami. Tak mijał im błogo cały dzień. Kiedy już zbliżała się wieczorna pora dnia, Marek zaprowadził Małgosię do miejsca gdzie urządził romantyczny poczęstunek. Gdy już doszli dziewczyna ujrzała ognisko, nakrycie z liści, pięknie upieczone ryby, jakieś mięso z małego zwierzęcia, owoce i drewniane talerze, niezbyt piękne, ale nie miał możliwości i warunków do wykonania lepszych.
– Ależ się napracowałeś. Jak pięknie. – powiedziała wręcz wzruszona Małgosia
– To wszystko dla Ciebie. Należy Ci się coś lepszego i ładniejszego. – odpowiedział Marek
– Dziękuję. Tak tu pięknie, jak w zupełnie innym świecie. – powiedziała kobieta
– Nie przesadzaj. To tylko inny wystrój kolacji. – odparł Marek. – Siadaj i zajadaj się. – dodał
– Naprawdę wprawiasz mnie w osłupienie. – powiedziała zamyślona Małgosia – Jakie wszystko pyszne. Skąd zdobyłeś mięso? – zapytała
– Aaaa specjalnie dla Ciebie upolowałem. Wiem, że nie jest tego dużo, ale dla Ciebie wszystko. – odpowiedział Marek
Nagle Małgosia nadgryzając owoc osłupiała i spojrzeli sobie prosto w oczy. On w zębach miał kawałek ryby, a ona owoc i tak na kilka chwil oniemieli. Głęboko patrzyli sobie w oczy.
– Jakie masz piękne oczy Małgosiu. – powiedział Marek
– A ty w ogóle jesteś the best. – odpowiedziała Małgosia – Jak jest teraz cudownie, mogłabym tak wiecznie siedzieć. – powiedziała
– Masz zupełną rację! – powiedział Marek
I tak sobie siedzieli. Zjedli kolację i posprzątali. Wsłuchiwali się w szum morza i patrzyli w piękne gwieździste niebo, które rozświetlał księżyc.
– Na początku to myślałam o tobie inaczej i oceniłam cię po pozorach, a tu okazuje się, że jesteś zupełnie inny. Teraz już wiem, że nie wszystko jest takie, jakie się wydaje. Tak naprawdę to nie jest. Ty jesteś kimś wyjątkowym. – powiedziała wzruszona Małgośka
W tym momencie Marek objął ją i przytulił do siebie.
– Ciiiiiiiiiiichutko, nie ma o czym mówić. Długo byłem sam, aż do tej pory. W tak krótkim czasie stałaś się dla mnie kimś więcej niż przyjaciółką. Masz w sobie to coś. – powiedział do Małgosi Marek
– Ty dla mnie też. – odpowiedziała dziewczyna
Powoli zaczynało rodzić się między nimi uczucie miłości. Zakochali się w sobie i ten zaczątek, który się w nich pojawił w ciągu następnych dni rozwijał się, by wkrótce rozkwitnąć. Mijały kolejne dni i romantyczne, subtelne oraz wzruszające wieczory. Każdy dzień był dla nich trudny jeśli chodzi o przetrwanie, ale coraz lepiej sobie radzili. Potrafili się cieszyć tym co mają. Kilka dni później Marek znów zrobił kolejną jeszcze lepszą i piękniejszą kolację dla Małgosi. Bardzo się starał i zabiegał o jej względy.
– Jak się napracowałeś? Znowu wykwintna kolacja. – powiedziała Małgosia
– E tam, dla mnie to sama przyjemność robić takie rzeczy dla ciebie. Mógłbym tak zawsze. – powiedział Marek
Zakochani w sobie zjedli świetną kolację i nagle po zjedzeniu siedząc naprzeciw siebie przy świetle księżyca. Patrzyli kolejny raz sobie głęboko w oczy.
– Ale ty cudowny jesteś. Jak bardzo cieszę się, że Ciebie spotkałam na mojej życiowej drodze. – powiedziała melancholijnie Małgosia
– Ty również jesteś najpiękniejszą kobietą na świecie. Jesteś cudowna, wiele rzeczy potrafisz, tak bardzo mnie tutaj wspierasz. – mówił Marek będąc również w letargu zakochania
– Teraz wiem, że spotkałam najcudowniejszego mężczyznę. – odparła zapatrzona w Marka Małgośka
Tak zakochani patrzyli w siebie i kontemplowali na łonie natury. Ciągle jednak wierzyli, że pomoc niedługo nadejdzie. Następnego dnia spacerowali sobie brzegiem.
– Czy wierzysz jeszcze w to, że ktoś nas znajdzie? – zapytała dziewczyna
– Wierzę! Nadzieja umiera ostatnia. – powiedział Marek
– Trzymam Cię za słowo. Powiem Ci, że chciałam bardzo wcześniej spędzić wakacje na takiej wyspie jak ta, a teraz to chyba w życiu bym nie wyjechała, choć może wtedy nie spotkałabym Ciebie. – powiedziała Małgosia
– Dla mnie też ta wyspa jest utrapieniem i chciałbym już wrócić do normalności, ale dzięki tobie mam siłę żeby to wszystko znieść. – odparł Marek
– Tak! Razem przezwyciężymy wszystko! – krzyknęła Małgosia
Tego wieczoru również były romantyczne wyznania i po dwóch tygodniach bycia na wyspie doszło do przełomowego momentu między zakochanymi.
– Nie wiem co o tobie myśleć. Bez ciebie jest mi źle, ale z tobą to już nie wiem. – powiedziała delikatnie wyrzucając z siebie głos, podczas romantycznej kolacji tym razem zorganizowanej przez Małgosię
– Skoro coś do mnie czujesz to czemu ostatnio tego się boisz i od tego uciekasz. Nie rób niczego wbrew swojej woli, bo to może dużo ciebie kosztować. – powiedział patrząc w jej oczy Marek
– Ale ja nie wiem jaka jest moja wola. – powiedziała już mając łzy w oczach Małgośka
– Ja ci mówię, że taka jest, bo jakby nie była to byś się ze mną męczyła. – odpowiedział Marek odrywając się z letargu i wstając wyciągnął kwiat lotosu.
– Co ty robisz? – zapytała Małgosia
– Masz takie cudowne oczy, które ciągle wprawiają mnie w osłupienie i letarg. Masz taką piękną barwę głosu, nie psuj tego. Daję ci oto piękny biały…. – powiedział Marek przekazując do jej ręki kwiat
– O nie, nie, nie, nie dam rady dłużej…. – powiedziała przerywają Markowi Małgosia, która miała w oczach coraz więcej i więcej łez.
– …. piękny biały kwiat lotosu, abyś wiedziała którą drogą iść oraz żebyś wiedziała jaka jest twoja wola, bo moja jest taka. – powiedział Marek dając jej kwiat i odszedł. Usiadł ponownie naprzeciw jej patrząc znów w jej piękne niebieskie oczy.
Małgosia już nie mogła dłużej utrzymać łez w oczach. Było jej już wszystko jedno więc, postanowiła je wylać na zewnątrz. Krople płynęły po jej oczach.
– Ty jesteś taki romantyczny, ale nie jestem jeszcze chyba gotowa na takie wyznania. – powiedziała Małgosia
– Ależ jesteś i to już od bardzo dawna. – odpowiedział Marek
– Nigdy od nikogo nie zaznałam takiego uczucia. – odpowiedziała Małgosia
Jeszcze długo rozmawiali ze sobą i zwierzali się później ze swoich słabości. Następnego dnia po prawie trzech tygodniach nastąpił przełom. Para przechadzając się po brzegu nagle zuważyła statek. Wtedy postanowili wysłać jakieś sygnały, więc zapalili szałas, mocno krzyczeli i machali. Załoga statku ich zauważyła i skierowała kurs w kierunku wyspy. Zobaczyli to Marek i Małgosia, którzy ze szczęścia wręcz nie mogli wytrzymać.
– YEAH!!! WRESZCIE!!! – krzyczeli
Nagle Marek uspokoił się i wyjął upleciony z rośli pierścionek. Wtedy rzekł do Małgosi:
– Zaraz opuścimy tą wyspę, która jest najpiękniejsza na świecie tak jak ty. Chciałbym Ci coś powiedzieć. Jeszcze niedawno nie znaliśmy się, a teraz wiem, że stałaś się dla mnie najważniejszą kobietą w życiu. Nie wyobrażam sobie dalszej swojej egzystencji bez Ciebie. Nie mogę o Tobie przestać myśleć, ani przez chwilę, więc chciałbym Cię o coś prosić: Ehmmmm Wyjdziesz za mnie? – zapytał Marek
– Ależ mnie zaskoczyłeś. TAK!!!!!!!!! – odpowiedziała bardzo wzruszona Małgosia
Wtedy Marek nałożył jej wyjątkowy pierścionek i ucałował bardzo mocno.
– Jaki piękny pierścionek. Takiego chyba nigdy bym nie dostała. Ten dzień jest dla mnie najpiękniejszy. Ty mi go rozjaśniłeś. Nigdy nie zapomnę tej przygody i tego naszego zagubienia! – powiedziała Małgosia
Wtedy statek nadpłynął i zabrał parę. Na pokładzie wszystko się wyjaśniło. Gdy wrócili do swoich miast, Małgosia przeprowadziła się do Marka, a następnie wzięli ślub. Byli w sobie zakochani po uszy. Małgosia znalazła sobie w tym mieście pracę i była szczęśliwa. Tak zgubieni na pięknej wyspie zakochali się w sobie i spędzili najtrudniejsze, ale i najpiękniejsze wakacje w życiu. To była przygoda niezapomniana – to była przygoda życia.
*************************
Więc ja chciałbym zagubić się na wyspie KOH TAO na Tajlandii, która jest najpiękniejszą wyspą wg. mnie na świecie, gdzie morze jest takie błękitne, a wybrzeże bardzo czyste. Chciałbym również żeby tam była ze mną ukochana osoba lub tak jak w tej historii. :) To byłoby najcudowniejsze zgubienie w moim życiu ;)
Siedziałam i myślałam gdzie to bym się chciała zgubić. Jest dużo miejsc, do których mnie ciągnie: Australia, NY czy Grecja. Jednak chyba na początku w Grecji. Po pierwsze bliżej, po drugie w Europie. Ważne dla mnie jest także to, że Grecja jest przeciwnym krańcem Europy, której kawałek poznałam. Chciałabym się zgubić tak by poznać Greków tych starych i tych młodych, wczuć się w historię greckich wysp i wsłuchać w historię ludzi. Wiele razy się gubiłam. Tak zwyczajnie, bez planów. Najmilej wspominam w Szwecji i jej różnych miastach oraz w Dani w Kopenhadze. Podczas odnajdywania drogi człowiek najwięcej zyskuje. Poza szlakami, pomału wśród zwykłych pomocnych ludzi. Przekonałam się, że nie trzeba bać się mówić w obcym języku, że uśmiech potrafi zdziałać więcej niż słowa. Do tej pory pamiętam: śniadanie na trawie z całą Hiszpańską rodziną, bilet z Tel Avivu podarowany przez młodych Izraelczyków, wejście na stadion Ullevi i podglądnięcie próby otwarcia mistrzowskiej imprezy, opowieści młodej Niemki i jej włoskiego towarzysza, 7 letnią dziewczynkę co tłumaczyła z angielskiego na szwedzki, pyszne krewetki w zakątku znanym głównie tubylcom, widok z plaży na Turning Torso i most nad Sundem, pyszne cynamonowe bułeczki czy Finlandki co obdarowały mnie peleryną. Chciałabym, żeby moja córka mogła spotkać taki zwykłych/niezwykłych ludzi. Może jeszcze nie teraz gdyż jest niespełna 3 letnia. Może nie takie szalone zgubienie ale bardziej takie kontrolowane. Bez allinclusive, bliżej normalnego życia.
Chciałabym się zgubić w Argentynie, ponieważ uwielbiam ten kraj. Od kilku lat interesuję się historią tej części świata, a w szczególności postacią Evy Perón . Jej historia jest owiana mistyczną tajemnicą, bardzo trudno określić, które wydarzenia są prawdziwe. W Argentynie znajduje się mnóstwo wspaniałych miejsc związanych z jej osobą , chciałabym zobaczyć je wszystkie. Chciałabym się zgubić z moją Mamą, chociaż nie wiem czy to możliwe, ponieważ jest ono przewodnikiem. Zazwyczaj ja jako dziecko z brakiem orientacji w terenie gdzieś się zgubie, a mama tłumaczy mi drogę. Jest to niezwykle trudne gdyż moje tłumaczenia „jestem koło zielonego budynku i tu jest jakaś ulica” nie są zbyt precyzyjne. Ale Mama daje radę
Może moja propozycja okazać się banalna, ale chciałbym się zgubić w Gdańsku, ponieważ to miasto według mnie i portalu Home Broker (miesiąc temu pojawił się ranking miast) najbardziej romantyczne. To propozycja bardziej patriotyczna, ponieważ lubię doceniać walory przyrodnicze i miejskie w Polsce. Choć dla mnie w dużej mierze najważniejsze jest z kim się tam zgubię, to jednak cudownie jest spędzać czas z ukochaną w pięknym miejscu, a tym niewątpliwie jest Gdańsk. Osobą, z którą chciałbym spędzić tam miło czas jest moja żona, która jest najpiękniejszą i najbardziej wspaniałą kobietą na świecie. Doceniam ją za to, że ze mną wytrzymuje i nadal mnie kocha. Moglibyśmy spacerować ulicą Mariacką, która jest najpiękniejsza lub nad rzeką Motławą. To byłyby chwile zarezerwowane tylko dla nas. Moglibyśmy bez końca cieszyć się sobą i kontemplować razem w tych miejscach. Wybralibyśmy się do gotycko-renesansowego ratusza, by go obejrzeć, chociaż z zewnątrz, Domu Angielskiego i do kamienic renesansowych, z których widoki byłyby dla nas niezapomniane. Romantyczne posiłki i napawanie się okolicą byłoby dopełnieniem chwil tam spędzonych. To cudowne zagubienie nie tylko w miejscu, ale i błogim czasie jest moim wręcz marzeniem :)
Może moja propozycja okazać się banalna, ale chciałbym się zgubić w Gdańsku, ponieważ to miasto według mnie i portalu Home Broker (miesiąc temu pojawił się ranking miast) najbardziej romantyczne. To propozycja bardziej patriotyczna, ponieważ lubię doceniać walory przyrodnicze i miejskie w Polsce. Choć dla mnie w dużej mierze najważniejsze jest z kim się tam zgubię, to jednak cudownie jest spędzać czas z ukochaną w pięknym miejscu, a tym niewątpliwie jest Gdańsk. Osobą, z którą chciałbym spędzić tam miło czas jest moja żona, która jest najpiękniejszą i najbardziej wspaniałą kobietą na świecie. Doceniam ją za to, że ze mną wytrzymuje i nadal mnie kocha. Moglibyśmy spacerować ulicą Mariacką, która jest najpiękniejsza lub nad rzeką Motławą. To byłyby chwile zarezerwowane tylko dla nas. Moglibyśmy bez końca cieszyć się sobą i kontemplować razem w tych miejscach. Wybralibyśmy się do gotycko-renesansowego ratusza, by go obejrzeć, chociaż z zewnątrz, Domu Angielskiego i do kamienic renesansowych, z których widoki byłyby dla nas niezapomniane. Romantyczne posiłki i napawanie się okolicą byłoby dopełnieniem chwil tam spędzonych. To cudowne zagubienie nie tylko w miejscu, ale i błogim czasie jest moim wręcz marzeniem :)
Witaj,
Z 12 konwergentnych Twój temat najbardziej mi przypadł do gustu, chociaż pisałem już na innych blogach komentarze i na początku nie bardzo wiedziałem o czym by tu napisać…..? To po kilku dniach rozmyślań wypłyną mi w myślach inny kontynent i miejsca które rozbudzają moją wyobraźnię i moje wspomnienia z dzieciństwa.
Tym miejscem w którym chciałbym się zgubić i poznać tam różnych ludzi to Australia. Jest ona bliska mojemu sercu z kilku powodów. Jest o związane z wojenną historią mojej rodziny. Mój dziadek w 1939 roku został powołany do wojska i dostał się do niewoli niemieckiej trafił do obozu jenieckiego, z którego wyzwoliły go wojska angielsko-amerykańskie. Trafił stamtąd do Australii. NIE WIEM CZY W TAMTYM CZASIE WIEDZIAŁ ŻE MA CÓRKĘ czyli moją mamę, która urodziła się na początku maja 1940 roku. Wiem że na pewno bardzo kochał swoją żonę i córkę, bo pod koniec lat 80-tych ubiegłego wieku odnalazł je w małym pomorskim miasteczku i odważył się na pierwsze spotkanie swojej córki po 37 latach kiedy ona już była żoną i matką mnie i brata. Ja wówczas nie wiedziałem nawet, że mój drugi dziadek żyje!!! Gdy dzisiaj po raz pierwszy publicznie piszę te słowa sam będąc ojcem 9-co miesięcznej córeczki, wiem ile stracił nie mogąc obserwować jak rozwija się jego mały skarb od niemowlaka…! Nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić co musiał czuć gdy po latach spędzonych
na obcej ziemi wrócił do Polski, która nie była jeszcze wolna (dzisiaj te sława nabierają jeszcze głębszego wyrazu- obchodzimy rocznice, na którą rzecz wówczas nie do wyobrażenia przyleciał nawet prezydent Obama) i usłyszał od mojej mamy dzień dobry Panu gdy odbierała go z Okęcia w Warszawie.
Pomimo tak chłodnego przyjęcia nie wsiadł w następny samolot powrotny do Australii ale został i postarał się odbudować więzi, które dla niego nigdy nie zostały zerwane. Jednak dla mojej mamy istniały chyba tylko w jej świecie marzeń i wyobraźni.
Przylatywał jeszcze wielokrotnie, aby w 1980 roku wrócić na stałe i zamieszkać z nami! Dzisiaj moi dziadkowie już nie żyją a ja nadal pamiętam te wspólne gry w warcaby gdy cała rodzina próbowała wygrać z moim dziadkiem, niestety z marnym skutkiem. Sukcesem można było nazwać gdy ktoś z moim dziadkiem 1 na 10 partii zremisował:) Pamiętam też jak nam opowiadał o swoim drugim rodzinnym kraju, o egzotycznej dla nas przyrodzie, która znałem jedynie z programów Tonego Halika i Elżbiety Dzikowskiej.
Właśnie dlatego chciałbym się zgubić w tym kraju poznać przedmieścia Sydney i Cambery, bo w tych miastach mój dziadziuś mieszkał. W tych miastach chciałbym odwiedzić podmiejskie knajpki w których australijczycy spotykają się po pracy aby wypić piwo, drinka i pograć w warcaby! To tam mój dziadek nauczył się tak świetnie grać, miał świetną motywację -wygrać darmową kolejkę:)! bardzo chciałbym poznać tych ludzi. Nie byłyby dla mnie najważniejsze wspaniałe atrakcje turystyczne tego kraju, ale ludzie wśród których mój dziadziuś odnalazł swój drugi dom.
Na pytanie z kim chciałbym się tam zgubić chyba już domyślasz się mojej odpowiedzi:) OCZYWIŚCIE z moją UKOCHANĄ ŻONĄ! Bo dzięki niej dowiedziałem się o tym konkursie; bo dzięki niej wiem co to znaczy być mężem; bo dzięki niej wiem co znaczy być ojcem tak przez nas ukochanej córeczki!; bo dzięki niej po latach mogę sobie próbować wyobrazić jak trzeba być odważnym aby zasypać przepaść nieobecności i morze żalu aby rozkochać na nowo swoją córkę i wnuki. Tego dokonał MÓJ DZIADEK!!!!
Tak wygląda pzrykład konwergencji nawet po latach w mojej rodzinie
zgubcie mnie w Bieszczadach, proszę :) tam jest mój dom rodzinny i z racji różnych komplikacji życiowych i pewnych odważnych wyborów wylądowałam daleko od domu;
jedyne miejsce o jakim marzę to właśnie to, ten klimat jest niepowtarzalny, wręcz magiczny, gdy jest się tam aż chce się odetchnąć pełną piersią i żyć, tak po prostu, zapomina się o problemach, zbyt licznych obowiązkach i przytłaczającej odpowiedzialności; w górach jest się wolnym człowiekiem, w przenośni i dosłownie…
A ja chciałabym się zgubić w wielkim supermarkecie w godzine zamknięcia ! Całą noc chodziłabym po dziale ze słodyczami i jadła ile można ! No dobra chciałabym się zgubić z siostrą ona też jest wielkim łakomczuchem :)
A ja bym się nie chciał nigdzie zgubić :-)
Gdy byłam mała jeździliśmy w wakacje na działkę kawałek od Olsztyna. Las, jeziora, stary, kwadratowy telewizor i, tej samej wielkości, stojąca na nim antena, wieczorne granie w gry planszowe. Badminton, żeglowanie, czasami kajaki, pluskanie się w wodzie, wieczorne chodzenie do pobliskiego gospodarstwa po mleko od krowy (jak ja nie lubiłam kożucha!), ranne chodzenie do sklepu po świeże bułki i wymyślanie, na całkowitym spontanie, zabaw- kto dojdzie do schodów nie dotykając podłogi, kto wejdzie na górę po najmniejszej ilości schodów etc. Mam piątkę rodzeństwa, myślę, że to potęguję te wszystkie pozytywne wspomnienia, są w końcu związane z nami, nie tylko ze mną.
Do czego dążę- te wspomnienia są jak inny świat. Nie wiedziałam co to polityka i nie martwiłam się pracą. Pieniądze mieli i dawali rodzice, a ja mogłam grymasić, że 'lepsze mleko to to ze sklepu’. Mogłam cały dzień pływać, jeździć na rowerze i biegać, a nie musiałam szukać wieczorem wolnej godziny, by choć chwilę poćwiczyć. Spacerowałam po lesie, czasem z delikatnym strachem, ze się zgubię lub spotkam zwierzaka większego niż ja, i mimo tego lekkiego strachu chciałam iść dalej, bo kiedyś widziałam duży domek na drzewie. Tamten świat był inny. Siedzieliśmy razem przy stole, a nie każdy osobno pracując przy komputerze. Jadaliśmy posiłki wspólnie codziennie, nie tylko w niedzielę, po mszy. Błoto było fajne a nie brudzące, słońce fajnie grzało, nigdy za bardzo, a dzień się kończył gdy zachodziło słońce- bo po co dłużej siedzieć, skoro można wstać razem ze słońcem i mieć znowu długi dzień?
Gdzie chciałabym się zgubić? Właśnie tam. W krainie z mojego dzieciństwa, choć w jej dzisiejszych realiach. Kocham moje życie, nie zamieniłabym go na żadne inne- w końcu to moje życie, jest wynikiem moich decyzji. Czasami jednak tak bardzo chciałabym odpocząć od otaczającego mnie świata- od tych wszechobecnych, sztucznie promowanych 'celebrytów’, od polityki w której brak wzajemnego poszanowania, od dzisiejszej młodzieży, która nie ma często szacunku do samej siebie, od pracy, której czasami mam zwyczajnie dość, od wszystkiego tego, co sprawia, że gdy wracam wieczorem do domu, siadam przy stole w kuchni i nie mam siły na nic. Chciałabym więc zgubić się właśnie tam- w krainie mojego dzieciństwa, wyjechać tam chociażby jutro, bez żadnych konsekwencji, i zgubić się, nie znaleźć drogi powrotnej do 'normalnego’ życia. Z kim? Z moimi bliskimi. Z braćmi i siostrami, z rodzicami, z mężczyzną mojego życia a może i moim dzieckiem- jeśli pewnego dnia zostanę szczęśliwą mamą.
Zgubić się, odpocząć, wrócić. I mieć zawsze tą możliwość ucieczki, odpoczynku, zgubienia się, gdy mam wszystkiego dość i brak mi chwili na cokolwiek. Bardzo bym tego chciała.
Chce sie zgvic z przyjaciolmi niewazne gdzie, w koncu liczy sie to z kim spedzamy czas a nie gdzie :) a napisalam 'chce’ a nie 'chcialavym’ , gdyz wiem , ze kiedys to sie spelni :)
Zgadzam się by nauczyć naszych pociech że nie zawsze będą miały / mieli to co najlepsze, że na świecie są smutki a nie tylko radocha. Dobrze, że chociarz ty Karolino wspominasz o takich rzeczach czym jest empatia :)