Rodzicielstwo to jedna z najpiękniejszych rzeczy jakie mogą spotkać nas w życiu. Poza pięknymi chwilami, naszymi rodzicielskimi osiągnięciami i dumą z pierwszego kroku czy pierwszego dnia w szkole… to też rutyna i wciąż powtarzające się czynności. Jakie? Chociażby to co musimy mówić, powtarzając się po stokroć. Znasz to? Na pewno!
Oczywiście możesz się starać i do każdej sytuacji oraz problemu podchodzić indywidualnie, analizując go dokładnie i udzielając wyczerpujących odpowiedzi… Jednak czasem po prostu powtarzasz się do znudzenia. Jakie to są słowa, których rodzic używa i używa i używa i używa… ? Oto one :)
Usiądź!
Siadaj tutaj! Proszę usiądź… Nie biegaj, chociaż przez 5 minut. Nieważne czy to obiad w restauracji czy poczekalnia w przychodni. Problemy z siedzeniem mają chyba wszystkie dzieci. Bardzo często objawiają się właśnie podczas jedzenia…
Jesteś głodny/głodna?
Na pewno nie jesteś głodna? Może zjesz jogurcik? Zjedz teraz Lubisia, a za pół godzinki będzie obiad. To akurat błąd… zarówno mój jak i wielu innych rodziców. Nie dajemy im nawet poczuć się głodnymi. Ale czy to jest uleczalne? ;)
Ciiiii
Poczytaj książeczkę… włączę Ci bajkę… narysuj mi coś ładnego… byle w ciszy. Chwili spokoju potrzebuje każda z nas. Chociażby po to, aby przypomnieć sobie swoje imię lub to jaki jest dzień tygodnia. Niestety w domu o spokój i cisza są często towarami deficytowymi!
Uważaj
To ten moment, kiedy zastygasz, zimny pot oblewa Cię… a Ty możesz tylko krzyknąć uważaj i obserwować to co się stanie. Do tego dochodzą różne kombinacje jak „uważaj na siebie” czy „masz tablet tylko uważaj” ;)
Zjedz chociaż mięso
Ta kwestia przechodzi z pokolenia na pokolenie. Mówiły tak do nas mamy i babcie (czasem wciąż tak mówią), a teraz my z troską wciskamy naszym dzieciom jeszcze trochę mięska :)
Nie, nie, nie…
Nie ruszaj tego! Tylko nie to! Zostaaaaw! A później co? No przecież prosiłam…
Już niedaleko
Daleko jeszcze? Już jesteśmy? Kiedy będziemy na miejscu? „Już niedaleko”. Każda z nas powtarzała to po tysiąc razy. Najgorsze jest to, że później musimy wytłumaczyć dziecku, ile to jest 20 minut na przykładzie bajki lub czegoś podobnego. Znasz to? ;)
Zobaczymy…
Wiem, to musi być wkurzająca odpowiedź. Powinniśmy o tym pamiętać i ograniczać nasze „zobaczymy” i inne „może jutro”, ale czasem tych pytań i próśb jest tak wiele… Co będziemy dziś robić? Kupisz mi dziś coś? Pójdziemy jutro na basen? Ehh…
Które z tych słów zdarza Ci się powtarzać zdecydowanie zbyt często? A może jakiś tu zabrakło? ;)
28 komentarzy
Takie prawdziwe :) U mnie chyba najczęściej „jesteś głodna” i to na pewno nie jest uleczalne ;)
„Zjedz mięsko, a zostaw ziemniaczki” – należałoby uzupełnić :) Gdzie przy niejadkach, bardziej wartościowe są właśnie ziemniaczki. No, ale bardzo ciężko się wyzbyć tego co wynosimy z domu – sam mam z tym problem :)
„Bardziej wartościowe są ziemniaczki”? O zgrozo, bardziej wartościowe pod jakim względem? Skoro już mamy „niejadka” to nie lepiej właśnie wpakować w niego trochę białka w postaci mięsa zamiast pchać w niego kolejne węglowodany. O, tych w diecie dzieci akurat zwykle nie brakuje. Brrr… przepraszam ale aż mnie ciarki przeszły po tym komentarzu.
Pracuję w przedszkolu i dla mnie priorytetem jest 'Zjedz chociaż zupkę’ ! ;) U nas panie przygotowują pyszne obiady w przedszkolnej kuchni na poziomie dobrej restauracji !!
A może niech chociaż zje z talerza to na co ma ochotę? ;)
Ciarki? Chyba przesadzasz. Jest mnóstwo zdrowych dzieci, które nie jedzą mięsa w ogóle – na przykład moja córka. Tak też można!
No zobaczymy co te „zdrowe dzieci” powiedzą za 10 lat. Nie wyobrażam sobie żeby odpowiedzialny i mądry rodzic nie karmił dziecka mięsem.
Również jestem ciekawa, choć nawiązuje nie do aspektu zdrowotnego, bo to już temat przebadany (i przegadany), ale do światopoglądowego – co dzieci powiedzą o wartościach, w których zostały wychowane, jak ocenią decyzje, które w ich imieniu – my rodzice – podejmujemy. Uważam, że jestem osobą odpowiedzialną, ale i tolerancyjną, dlatego nie osądzam, pisząc w negatywnym tonie o matkach/ojcach karmiących dzieci mięsem czy używając kwalifikatorów „głupi”, „mądry”.
Dokładniej są nawet już badania na temat temat , że dzieci żywione po wegetariańsku mają lepsze wyniki badań niż dzieci , które jedzą w większości mięso ;) no ale to też niestety przekonanie , które ciężko przełamać! ;)
Mi się zdarza mówić do dziecka „jeszcze chwilka”… Niestety mój błąd :(
U mnie „zjedz chociaż mięsko” wywołało traumę taką, że do dziś mięsa nie jem w ogóle. Staje mi w gardle po prostu. Od małego była walka o to nieszczęsne mięso a im bardziej wszyscy walczyli tym bardziej ja byłam zawzięta i oto proszę, są efekty w postaci mnie-wegetarianki. Także drogie mamy, czasem nie warto ;)
Nigdy nie zrozumiem idei karmienia dzieci na siłę. Niezależnie od tego czym je karmimy.
Uwierz, czasami możemy sobie tego nie wyobrażać, ale gdy dziecko nie je nic przez 4 dni… to w głowie mamy już co innego ;)
Chyba każda mama to zna. Tak było jest i będzie. Kiedyś sama używałam nadmiernie zdania „zjedz jeszcze troszkę”, „chociaż mięsko”. Teraz Anita ma 4,5 roku nie mamy problemu z jedzeniem oczywiście nie jada wszystkiego ( zdrowego) co bym sobie życzyła:) Ale nie „wciskam” już i nie proszę, je tyle ile potrzebuje:)
Pozostałe zdania z tekstu pozostają bez zmian :-))
Firany, zasłony, poszewki na kołdry…. to mój koszmar. Deska jest dla nich za krótka, za wąska i w ogóle bardziej przeszkadza niż pomaga ;) Firanki oczywiście pięknie składam i zaczynam z nadzieją, że co jak co, ale tym razem to pójdzie mi śpiewająco. Już po kilku minutach wyjeżdża mi środek – cholerna grawitacja, potem gubię się w tym, co już prasowałam, a czego nie i dlaczego zamiast jednego miejsca po złożeniu mam do rozprasowania 20? Coraz częściej myślę o założeniu rolet :)))
„Ziemniaki zostaw, zjedz mieso”
„A nie mowilam?”
„Nie, nie wolno”
Mój przedszkolak tak sobie to „zjedz choć mięsko” wziął do serca, że teraz zjada tylko mięsko ;)
heh i pewnie mu to już na długo zostanie ;)
Oj wiele powtarzam, nie mam tylko problemu z ,,zjedz chociaż mięsko” bo mięsa nie jemy ;) Mi mama zawsze wmuszała jedzenie bo jako dziecko byłam bardzo chuda i w końcu tak mnie to denerwowało ,że na prawdę zaczełam dużo jeść ale oczywiście nie przytyłam, jednak mama w końcu zrozumiała ,że taka już jestem i nie przytyje.
Ja miałam odwrotnie. Cały czas mówiono mi, że jestem niejadkiem i sama sobie to wmówiłam ;) Przeszło dopiero gdy się wyprowadziłam z domu ;)
U nas odkąd pojawił się braciszek zdecydowanie częściej mówię Ciiii
a ze strony dziecka „nuuudzi mi się” to nic, że parę sekund wcześniej weszliśmy do domu po całodniowej imprezie dla dzieci, buty nawet nie ściągnięte, ale przecież 5 sekund bez atrakcji to już nuda :). Zawsze mówię, że chyba nie wiesz co to nuda i z chęcią mogę Ci pokazać – działa :)
ja z kolei nadużywam teraz „za chwilkę bo muszę poleżeć” ale jestem w 9 m-cu ciąży więc chyba mogę :)
Wszystko Ci wybaczamy ;)
Mi to zawsze babcia przy stole mówiła żebym zjadła surówkę bo to same witaminy bo w domu mięso jadłam (do tej pory mi tak mówi a mam już 19 lat :D) Ale za to w szkole mięsa nie jadłam, najlepszy patent to było schowanie go pod ziemniaczki :D
hehe nigdy nie stosowałam tego patentu… Myślę, że moja babcia odkryłaby to kiedy zjadała po mnie :D
My musieliśmy bo nie dość, że w szkole mięso niedobre to jeszcze pani pilnowała czy zjedzone :P A po mnie zaś dojadał dziadek… zupki chińskie bo bardzo lubi :P
Zdecydowanie nadużywam „uważaj!”
A ja muszę mówić: ” Może już dość tego mięska?” :)