Na zdjęciu jej córka wyglądała jak aniołek. Miała 5 lat, jasne blond włoski i śliczne niebieskie oczka. Dość często o niej opowiadała. Często też wspominała o swoim nienarodzonym jeszcze synku, gładząc się przy tym po brzuszku.
Jak mija czas w takim miejscu jak patologia ciąży? Dziwnie. Każda z kobiet jest poddenerwowana… nie wie co ją czeka. Do tego patrzą z zazdrością na mamy, które właśnie przeżywają swoje najwspanialsze chwile w życiu. Każda radzi sobie na swój sposób.
Do dziewczynki z blond włoskami lada dzień miał dołączyć braciszek. Mama była zaniepokojona ponieważ wyniki badań USG wciąż nie były dobre. Synek przestał rosnąć w brzuchu. Niestety lekarze bagatelizowali sytuację. W końcu zabrali ją piętro niżej, a stamtąd wracało się już z dzieckiem na rękach.
Narodziny trwały dość długo… lekarze wywoływali poród, aż do skutku. Nie zdecydowali się na cesarskie cięcie, mimo że dziecko było bardzo słabe. Gdy wreszcie urodziła ślicznego blondynka dostała go na ręce. Nie płakał. Zaczęła się denerwować i poprosiła o pomoc. Usłyszała tylko, że nie każde dziecko płacze po urodzeniu. Jednak coś było nie tak… Dziecko nie oddychało. Wtedy lekarze zainteresowali się i wzięli malucha. Niestety po chwili usłyszała: 0 punktów.
Blondynek został w szpitalu jeszcze przez dwa lata. Później szpital przeniósł się do domu. Blond włoski urosły, a mama zakładała mu śliczny kaszkiecik. Wyglądał jak mały elegant. Niestety, później było tylko gorzej.
Dlaczego o tym piszę? Dziewczyna, która urodziła tego chłopca miała zaledwie 21 lat. Oznacza to, że pierwsze dziecko urodziła w wieku 16 lat. I wiecie co? Była to jedna ze wspanialszych mam jakie poznałam w życiu. Do szału doprowadza mnie to jak ludzie oceniają młode mamy… Nie cierpię takiego patrzenia z góry! Bo są nieprzygotowane? A kto jest? Każda z nas uczy się bycia mamą. Każda z nas przekłada na macierzyństwo dotychczasowe doświadczenia i wartości życiowe. Niejedna 20-latka jest dużo bardziej odpowiedzialna od „dojrzałej” mamy.
Dziewczyna mimo tak młodego wieku, walczyła o synka do ostatnich chwil. Mając przy tym córkę! Gdy przypomnę sobie o niej to mam łzy w oczach…
Poród przyjmował ceniony i doświadczony lekarz. Czemu zbagatelizował problem? Czemu ten sam lekarz był w stanie pomóc mi, a mojej koleżce już nie? Pewnie część z Was pomyśli, że powinna pozwać lekarza czy szpital… że to w końcu czyjś błąd. Oczywiście poszła z tym do sądu… i oczywiście przegrała. Zresztą usłyszała już na pierwszej konsultacji, że nie ma szans. I wcale nie dlatego, że nie ma racji. Mogła się odwoływać i walczyć dalej, prosić o pomoc media… ale przecież trzeba też żyć dalej. Córka dorasta i potrzebuje mamy.
Najsmutniejsze jednak jest to, że już nigdy nie zobaczę tych jego blond włosków… Jego mama też.
47 komentarzy
Przeczytałam to i zrobiło mi się smutno. Ja mamą zostałam w wieku prawie 27 lat, 5 miesięcy temu i mimo, że długo pracowałam jako niania, wyczekiwałam swojej córeczki, to masz rację-nigdy nie jesteśmy na to w pełni przygotowani, bo życie zmienia się 180 stopni. I wiek nie ma tu nic do rzeczy, bo są dojrzałe kobiety, które nie potrafią dać dziecku tego, czego mu trzeba, gonią za karierą itd. Pozdrawiamy serdecznie!
Ja po raz pierwszy mamą zostałam w wieku 21lat. Bardzo często słyszałam, że nie dam rady, że wychowanie dziecka to wielki kłopot i problem. Dziś moja córka ma 5lat, my świetnie dajemy sobie radę. Nie potrzebuję pomocy babć czy innych osób. Dużo jeździmy, zwiedzamy, podziwiamy wszędzie zabierając ze sobą dzieci :) W końcu nie sztuką jest je gdzieś podrzucić. Co do lekarzy… sama musiałam wywalczyć by zrobili mi cesarkę mimo, że dziecko było ułożone pośladkowo i takie miałam wskazania lekarza prowadzącego. Jedynym tłumaczeniem było „będzie Pani miała brzydką bliznę”, lub „jest Pani młoda i szczupłą urodzi Pani szybko”.
Napisała pani przepiękny post, pani Karolino. Aż łzy mi poleciały. Szkoda mi tego chłopca, że nikt mu nie pomógł. Mam obecnie 16lat i moim zdaniem właśnie niektóre młode mamy radzą sobie lepiej niż te starsze. Dlaczego? Bo niektóre dziewczyny dojrzewają u boku młodszego brata czy siostry, opiekują się, pilnują. I jak już same zajdą w ciążę to wiedzą co i jak, bo w poprzednich latach obserwowały i zajmowały się rodzeństwem. A te starsze mamy nie są wcale gorsze, tylko według mnie czasami bardziej skupiają się na pracy i karierze zawodowej niż na dziecku, są roztargnione i krzyczą, nie wiedzą co mają zrobić z maluszkiem. Niesprawiedliwe jest też to, że dziewczyna imprezująca zachodzi w ciąże nawet z przypadkowym mężczyzną, a ta która się stara z partnerem za wszelką cenę nie może zajść w ciążę nawet przez kilka lat. Smutno się robi na duszy jak słucha się z opowieści innych czy z telewizju, że lekarze nie ratowali dziecka, że zmarło. Lekarz i policja zawsze się wybroni od najgorszego z pomocą pieniężną, bo co może taki zwyczajny szary człowiek.. :( Pozdrawiam, życzę wszystkiego dobrego Tobie, Twojej rodzinie i tej dziewczynie. :)
Ja zostałam mamą mając lat 19 – dziś mam 6 latkę w domu :).
Najcięższą rzeczą z jaką się spotykam to ciągłe pytania : oo naprawdę a jak dałaś sobie radę? Jak? Tak jak każda kobieta, która kocha swoje dziecko- myślę, że jest to naturalne.
Wkurza mnie też, że często ludzie patrzą na mnie z , uwaga: litością. Nie rozumiem tego… Tym bardziej, że uważam że przez te 6 lat, razem oczywiście z mężem osiągnęłam bardzo wiele. Skończyłam studia, mam bardzo dobrą pracę i pracuję na wysokim stanowisku w finansach. Naprawdę uważam, że moim największym szczęściem jest moja córka – bo to dzięki niej tak wiele osiągnęłam, wszytsko co robiłam było dla niej i to właśnie jej zawdzięczam moje sukcesy :).
Sorki, że tak personalnie o sobie, ale wiem, że nie rzadko zdarza się tak, że młode mamy są bardzo dyskryminowane.
Młode mamy – mam na myśli takie do 26-27 roku życia bo teraz w 'modzie’ jest rodzić po 30 ;)
Widzę, że sporo nas łączy ;)
Ahh jak znam to uczucie gdy patrzysz na swoje dziecko które, marmurkowe, nie ma siły otworzyć oczu. Pytasz lekarza czy wyjdzie z tego, czy już lepiej. lekarz odpowiada, że w każdej chwili może umrzeć. Każda sekunda to ból i wielka miłość do dziecka. Moja miała szczęście. Miała miesiąc jak zachorowała na ropne zapalenie opon mózgowych. Lekarze tez bagatelizowali sprawę. Byłam z nią w szpitalu mowie ze non stop płacze od 6 do 24 w ogóle nie śpi tylko płacze. To było moje drugie dziecko wiec dziecko mające zaledwie miesiąc powinno spać więcej. Co usłyszałam: to dziecko a nie lalka musi płakać. Wiec pytam czy to normalne że przez 18 godzin bez snu płacze. Olali. Dzień później ma gorączkę 40 stopni która nie spada. Miałam szczęście bo trafiłam na lekarza z większego miasta. Od razu podał jej antybiotyk i mimo że przez tydzień jej stan był bliski śmierci, to każdy lekarz ( gdy już po tym jak jej podał antybiotyk przywieźli ja do większego miasta) mówił ze to on uratował jej życie. Ze gdyby nie podał jej wtedy to nie przezylaby do rana. Sam fakt ze twoje dziecko może umrzeć w każdej sekundzie boli – wiem jak. Nie wyobrażam sobie bólu który się czuje gdy to się stanie. Nie wiem czy bym sobie poradziła. . Podziwiam mamę i życzę jej jak najwięcej siły, żeby dawała rade zajmować się starszym dzieckiem jak najlepiej potrafi
Współczuję przeżyć… całe szczęście, że wszystko dobrze się u Was skończyło!
Ja urodzilam w wieku 19 teraz moj synek ma 3 latka i diagnoze : autyzm. Robie dla niego wszystko terapie szpitale i jestem z siebie dumna z nas ze sie nie poddajemy i walczymy pomimo mlodego wieku mamy po 22 . Ale zawsze mowie sobie ze moglobyc gorzej .
Trzymam za Was mocno kciuki!
Witaj, ja zostałam mamą w wieku 19 lat. Podczas ciąży myślałam że koniec imprez i wolności ale po urodzeniu córki wcale nie chciało mi się tego wolałam z mężem wyskoczyć do kina czy na kolację, znajomi niejednokrotnie patrzyli na mnie z pod oka, kiedy mówiłam że chcę wracać i położyć osobiście małą spać. Oczywiście nasłuchałam się że dzieci mają dzieci i słowa mojej teściowej na zaręczynach „co te nasze dzieci narobiły”… ale było minęło córka ma 5 lat i miłość i poczucie odpowiedzialności które towarzyszy mi w jej wychowaniu dawało i daje takiego kopa, że nie pozwalało być już „nastolatką”. Tego doświadczają tylko młode matki a zwykle mądrzą się i gadają takie rzeczy kobiety które rodziły po 30… a Ty ile miałaś lat jak urodziłaś Nikolettę? pozdrawiamy
Również urodziłam w wieku 19 lat. To był bardzo ciężki okres w moim życiu, a zarazem najpiękniejszy :)
W takich chwilach jestem pelna nadziei na przyszlosc, na to, ze ludzie moga dazyc sie ogromna miloscia i miec szczesliwe rodziny :) niesamowicie podtrzymujace na duchu! Zazdroszcze i mam nadzieje, ze kiedys o sobie bede myslala dokladnie to samo ;)
Po prostu przychodzi taki moment w zyciu, ze musisz pewne rzeczy przewartosciowac…
Twoja opowieść łapie za serce…
Ja także zostałam mamą w młodym wieku bo miałam zaledwie 17lat a byłam dużo bardziej dojrzała od niejednej 30,40-latki (tak jak piszesz). Byłam bardzo chwalona przez moją mamę i teściową że tak świetnie sobie radzę . Moja córcia w tym roku skończy 6 lat i jest bardzo szczęśliwą, dobrze wychowaną i mądrą dziewczynką <3
Pozdrawiam
Straciłam swoją córeczkę w 21 t.c. Moja Justysia żyła tylko godzinkę. Od tego momentu minęły już 2 lata, a dzisiaj na widok rozkładanego wózka przez szwagierkę i jej radości z brzuszka i przyjścia na świat maleństwa musiałam wyjść z pokoju…. Płakałam długo w objęciach mojego narzeczonego….. Który jest najwspanialszym facetem na świecie i w tą sobotę 16 sierpnia zostanie moim mężem, a nasza córeńka będzie zapewne spoglądała na nasze szczęście z góry !
Mam nadzieję, że jeszcze stworzycie wspaniałą rodzinę! Życzę Wam tego z całego serca :)
I do tej pory mimo że ma już 3 lata, jest zdrowa, rozwija się niewiarygodnie szybko, ale do tej pory pamiętam jej wzrok gdy miała miesiąc. Gdy nagle otworzyła oczka, ledwo bo ledwo i spojrzała się na mnie. Tylko patrzyła ale jej wzrok spojrzenie mówił wszystko. . To był jeden moment w przeciągu 2 dni gdy je otworzyła.. Na dosłownie parę sekund. tyle że ja miałam szczęście ze po tych 2 dniach otworzyła je na dobre :) choć myślę bardziej ze ona. Jej imię samo w sobie oznacza – zwycięstwo wiec wygrała :)
O matko! Czytam post ryczę, czytam niektóre komentarze ryczę. Bardzo podoba mi się wpis, jestem tego samego zdania. Urodziłam córcię jak miałam 20 lat teraz ona ma 2 i świetnie sobie radzimy:) Mam też ogromne szczęście, że mam wspaniałego faceta. Pozdrawiam Ciebie i Was dziewczyny!
Pierwsza ciążę poroniłam bardzo wcześnie a potem zostałam mama mając 26 lat, nie powiem że byłam przygotowana na to aby zostać mama trojaczek, czy w ogóle byłam przygotowana na to aby zostać pojedyńcza mama, a to tylko dlatego, że jak leżałam w szpitalu to lekarz mi powiedział ” pani chce zostać matka trojaczek?, przecież pani nawet jednego nie jest w stanie urodzić, a co dopiero trojkę” walczyłam całe 31 tygodni, wywalczyłam trzy wspaniałe córki które mają już ponad 3 lata.
Twoja historia jest strasznie wzruszająca, łezka poleciała…
ja mam 25 lat i nie dyskryminuję młodych mam, sama bym chciała być mamą.
Bardzo bałabym się porodu, bo tyle się ostatnio o porodach słyszy… Choćby sprawa Bonków z Opola, sprawa „doktora” Chazana… Dla mnie to jakaś masakra.
też chciałabym zostać mamą w przyszłości:) choć też boję się tego wszystkiego, co się z byciem mamą wiąże. myślę, że to, jaką się jest mamą zależy w dużej mierze od predyspozycji psychicznych, fizycznych, nastawienia tych, którzy powinni wspierać, własnego dzieciństwa i wielu innych czynników, ale wiek nie odgrywa moim zdaniem jednej z ważniejszych ról…
co do kwestii dr Chazana-może nie zostanę zrozumiana, ale moim zdaniem to właśnie on potraktował to dziecko jak dziecko, które się kocha bezwarunkowo, bez względu na to, czy jest ono chore, czy zdrowe: mówił o nim z szacunkiem dalej jak o człowieku (a nie o płodzie letalnym-z całym szacunkiem, ale to brzmi tak, jakby to dziecko ze względu na chorobę nie było już warte, aby nazwać je dzieckiem), zaproponował hospicjum perinatalne itp. takie sytuacje trudno ocenić- są na pewno ciężkie i dla rodziców i dla lekarzy, bo są to sytuacje ekstremalne, ale- mówiąc językiem „maturzysty”- czymś cennym jest pozostać człowiekiem i traktować innych z godnością w sytuacjach bardzo trudnych, ekstremalnych.
tak ja to widzę, może to przez nienarzucony mi przez nikogo system wartości, choć z drugiej strony jestem świadoma, że ciężko takie sytuacje oceniać.
w szczególności bez szacunku potraktował matkę tego dziecka, która jest człowiekiem, także, ale to chyba nie miejsce na rozmowy o tym człowieku
Ja mam 28 lat i szybko mamą nie zostanę, aczkolwiek lubię tu zaglądać. Piszecie o dyskryminacji młodych mam.. większość z Was została rodzicielka w młodym wieku. Żalicie się że młode mamy sa dyskryminowane itd. Ale czytając Wasze komentarze to właśnie Wy dyskryminujecie mamy, nieco dojrzalsze, nie mówiąc o dziewczynach które gonią za karierą. Cytaty z Waszych komentarzy: „te starsze mamy nie są wcale gorsze, tylko według mnie czasami bardziej skupiają się na pracy i karierze zawodowej niż na dziecku, są roztargnione i krzyczą”, „miałam zaledwie 17 lat a byłam dużo bardziej dojrzała od niejednej 30,40-latki” Itd. A przepraszam, niby po czym to oceniasz? Bo tak mówi twoja mama i teściowa? A czy one są wybitnymi postaciami w dziedzinie psychologii dziecięcej? Jeśli tak, to gratuluję :)
Osobna kwestią jest to, iż nie pomyślałyście, że te dziewczyny nie chcą być na utrzymaniu męża? Nikt nie wie jak potoczy się życie.. i czy wasz ukochany nie odejdzie z różnych powodów. I wtedy co zrobicie „wspaniałomyślne mamy”? Jak zapewnicie dziecku godny byt? z renty czy z alimentów? Jeżeli chodzi o dojrzałość każdy człowiek jest inny.. Wszystkich nie można wrzucić do jednego wora…
Oczywiście, że nie można wrzucać do jednego wora. Wydaje mi się tylko, że jest to spowodowane tym, że w temacie „młodych mam” najwięcej do powiedzenia mają te „dojrzałe” :) Jeśli kobieta jest dobrą matką to nie ma co dyskutować o jej wieku ;)
ogólnie jakby na to spojrzeć, dziecko w młodym wieku czesto jest nie przemyślane i to stąd wynikaja obawy otoczenia, ale uwierzcie, jak ma się juz troche więcej lat to otoczenie również jest mocno męczące: „a Wy kiedy bedziecie miec dziecko”, „ale Ci do twarzy z dzieckiem”, „dziecko to największe szczęście – Ty nie wiesz co to prawdziwe szczęście”, moim szczęściem jest mój związek z partnerem, to że się dobrze rozumiemy i wiem, że to ta osoba z która chce się zestarzeć i spełaniać marzenia, nasze wspólne, jakoś jeszcze w nich dzieci nie ma, a to będzie zaraz 30 lat moich i jego ;) ludzie mogą mieć inne plany w życiu i jak sa razem to nie koniecznie potrzebują dzieci do pełni szczęścia, ale wiele ludzi tego nie rozumie i to okazuje, moja znajoma na fb chyba w akcie rozpaczy, napisała „czy jak ludzie biorą slub, czy musza miec od razu dziecko?”. Co nie zmienia faktu, że młodzi ludzie maja wieksze problemy z podejmowaniem decyzji typu, co będe robił w zyciu, wybór studiów jest swietnym przykładem, ze problem z podejmowanie decyzji ma większośc młodych ludzi i to czym sie przy wyborze często kierują jest przerażające, ale jak sie pojawia dziecko, ta mała istota za która jestesmy odpowiedzialni, cos w głowie sie przestawia i wiek nie ma tu większego znaczenia, to w przypadku mam, młodzi ojcowie (wiadomo nie wszyscy), częściej jednak pokazuj, że do roli taty nie dorosli.
A mamy czy te starsze, czy te młodsze powinny się szanować, bo maja wspólny cel, wychować swoje dziecko jak najlepiej potrafią ;).
no i właśnie o tym pisałam wyżej :) stereotypy – jak młoda to na pewno na utrzymaniu męża czy rodziców. napisałaś „Wszystkich nie można wrzucić do jednego wora…” a sam to robisz…
Ja nigdy nie byłam na utrzymaniu rodziców ( nie licząc dzieciństwa oczywiście), owszem z początku mało zarabiałam , na pewno dużo mniej niż mąż, ale myślę, że sama również bym sobie poradziła.
Nie chodzi też mi o to aby dyskryminować kobiety które decydują się na dziecko później, ale nie ukrywajmy takie mamy raczej nigdzie nie są dyskryminowane.
Teraz w modzie jest rodzić po 30, a jak ktoś młodo ma dziecko to to jest „passe”, a dziewczyna jest głupia, nieodpowiedzialna, pewnie się „puszcza” i w ogóle nic w życiu nie osiągnie i będzie na „garnuszku” rodziców czy męża, jak sama wspomniałaś. To nas, młode mamy na każdym kroku spotykają nieprzyjemności: w sklepie, w przychodni czy nawet w pracy. „Starsze” mamy raczej nie mają takich problemów.
Skąd dziewczyny wiedzą, że są nie raz bardziej odpowiedzialne od „dojrzałych” mam? Wystarczy się rozejrzeć – to proste, pewnie sama to zaobserwujesz jak będziesz mamą, takich „dojrzałych”, które potrafią 4 latka zostawić samego na placu zabaw i pójść po zakupy jest całe mrowie, przynajmniej w mojej miejscowości, a mieszkam w dużym mieście. To w jaki sposób zachowują się na placu zabaw, w przedszkolu itd.
Uwierz, że żadna z nas nie potrzebuje współczucia czy specjalnego traktowania.
Smutnie jacy lekarze potrafią być okropni, czytam to i płakać się chce :(
A co do bycia mamą nie wiek jest ważny, ale to jak mama nowonarodzonego dziecka, przyszła mama potrafi odnaleźć się w sytuacji. Ja urodziłam córkę mając 30 lat i wcale nie było to spowodowane modą, teraz mam 6-letnią mądrą córeczkę, która za niecały miesiąc idzie do pierwszej klasy :)
Ja urodziłam córkę w wieku 18 lat – a dokładnie 3 dni przed ukończeniem i nie żałuję:) Skończyłam technikum, zaczęłam pracować a córka jest dla mnie całym światem:) Również słyszałam pytanie jak daję radę ale jak widać daje:) Córka nie była planowana ale gdyby mogła teraz wybierać wybrałabym tak samo;)
Ja uwazam, ze nie mozna mówić ze mloda dziewczyna będzie zla matka, a dorosla juz dobra czy na odwrót.. Kazda kobieta jest inna i ma mocniej lub slabiej rozwinięty instynkt maciezynski.
A Pani opisanej w poscie.. Ogromnie wspolczuje. Nie mam dzieci, ale wyobrazam sobie, ze strata dziecka to najgorsza rzecz, jaka moze spotkać kobiete. Zycze jej jak najlepiej!
Moja mama również urodziła mnie w wieku 19 lat. Ja mam teraz tyle i w ogóle sobie nie wyobrażam posiadania dziecka. Ja sama przecież jeszcze jestem dzieckiem, czasem nie umiem sobie sama poradzić ( np w kuchni jestem zupełnie zielona) a co dopiero miałabym założyć rodzinę, wychowywać dziecko. Myślę, że odpowiedni czas dla mnie będzie za 6,7 lat.
Ja ani młoda, ani dojrzała… chociaż na dzisiejsze standardy to zbliżeniu młodej mamy.
Okropnie współczuję mamie z postu :(
I nie potrafię pojąć dlaczego dla lekarzy, personelu miał znaczenie jej wiek. Pacjentka z trudnym porodem, komplikacjami i powinni się zająć jak trzeba. Z pełną uwagą.
Nie wiadomo czy wiek miał tu znaczenie czy inne względy… Tak czy inaczej została potraktowana nie tak jak powinna… :(
Ja miałam 23 lata gdy urodziłam swoją córkę .. nie planowałam,ale jest i jestem najszczęśliwszą mamą na świecie .. choć tak szczerze dopiero teraz gdy mam 28 świadomie wraz z mężem planujemy kolejnego potomka .. bo tak naprawdę teraz świadomie czuję,że chciałabym je mieć ,że jesteśmy gotowi by ponownie zostać rodzicami … tylko nasze chcenie nie idzie w parze z rzeczywistością .. na staraniach się kończy :( tym bardziej rozumiem jak jest ciężko osobie,która starała się,miało się udać i ktoś jej tego szczęścia pozbawił ..
Ja mialam lat 31 jak urodzilam syna. Czulam sie nieprzygotowana. Nie wazne czy masz 18, 30 czy 40 lat, jak rodzisz pierwsze dziecko stajesz przed wielka niewiadoma. 30 letnia kobieta wcale w niczym nie jest madrzejsza od nastki. Obie kobiety beda robily cos po raz pierwszy, czego nie ucza w szkolach, czy na studiach. Tylko te mlodzse beda mialy wiecej sily i energii. Z perspektywy mysle teraz ze lepiej byloby miec dziecko wczesniej, bo mam mniej energii niz jak bylam dwudziestolatka. Zazdroszcze czasem tej cierpliwosci i najwspanialszej sily mlodosci mlodym mamom. Predzej pchaja ciezki wozek niz ja, cierpliwie panuja na rozbestwionym stadkiem, kiedy mi rece opadaja, plecy bola, i oj usiadlam bym sobie w ciszy.
Dziekuje szafeczko, prowadzisz wspanialy, dojrzaly blog. To ile masz lat ;)
Serdecznie pozdrawiam Was wszystkie kobietki
Też leżałam na patologii, też każdego dnia każda z nas płakała w poduszkę, bo badanie złe, bo tęsknota, bo wieczny strach o to nienarodzone jeszcze
I też leżała z nami 16-latka, którą lekarze i pielęgniarki traktowali jak człowieka drugiej kategorii, te głupie docinki pielęgniarek, te uśmieszki, to lekceważenie
To my: „stare baby” wzięłyśmy ją pod opiekę, pocieszałyśmy, rozmawiały
Niestety nadal u nas panuje pogląd, ze „jak się pusciła, to teraz niech cierpi” Przykre bardzo…
Najpiękniejsze jest to,że pamiętasz Tego Blondyna…
P.S.W moim sercu też mieszka Blondyn,którego już nie zobaczę.Mój Blondyn…Część mnie samej…
Bardzo poruszyła mnie ta historia, zresztą kogo nie.
Zapraszam do mojej strony o nastoletniej ciąży.
http://baby17teen.blogspot.com/2014/08/co-robic-jestem-w-ciazy.html
No chyba nie powiesz, że zachodzenie w ciążę w wieku 15 lat jest mądrą decyzją, ja nie wyobrażam sobie żeby moje dziecko które chodzi jeszcze do szkoły miało własne dziecko…
Nigdzie tak nie napisałam :)
Ja mam 6-letnią córeczkę. Urodziłam ją mając skończone 30 lat. Z moim mężem byliśmy parą odkąd skończyłam 15 – to była tzw. „wielka miłość”. Razem byliśmy w liceum (inne klasy), a potem na studiach (inne kierunki). Nasze uczucie jednak przetrwało (mimo rożnych kolei losu), byliśmy zawsze nierozłączni. Ślub wzięliśmy po studiach. Studia były oczywiste, oboje chcieliśmy zrealizować nasze marzenia tym bardziej, że wybraliśmy studia trudne. Potem praca, mieszkanie i wreszcie przyszedł czas na dziecko. Tylko okazało się, że nie jest to takie proste. Walka, strach, ból, łzy i pierwsza strata, żal znowu ból i łzy. Jednak po sześciu miesiącach leżenia nieruchomo na patologii ciąży wygraliśmy i córeczka jest dziś z nami. Zdrowa. Nie uważam, że trzeba było zacząć wcześniej, nie uważam też, że źle się stało, że dopiero w wieku 30-lat dojrzeliśmy do tej decyzji. Może tylko, że czasu już nie mam, aby mała miała rodzeństwo i siły już nie mam na walkę, ale… Z perspektywy czasu, kiedy też patrzę na to wszystko – po studiach zmienialiśmy kilkakrotnie stancje (wszystko wiecznie w walizkach i kartonach), pracowaliśmy do późna w nocy, nie było czasu na nic, a często nie wystarczało nawet do pierwszego. Byłoby o wiele ciężej z dzieckiem, ale przecież wiele par tak dziś żyje. Jednak tak wybraliśmy. Z czasem nie musieliśmy już tyle pracować, byliśmy na swoim, mamy tyle, że starcza na życie w miejscu, gdzie jesteśmy. Kochamy się mimo upływu lat (21 już razem). Nie chciałabym mieć dziecka w tamtym okresie (na dorobku), choć wierzę, że także byłby to piękny czas, bo przecież była miłość.
Szafeczko, a gdybyś miała doradzić córce (pewnie nigdy nie zapyta o tę radę) chciałabyś, aby poszła na studia, miała pracę, męża miłość, ale w tej kolejności czy jednak miłość i macierzyństwo po maturze? Ja wolałabym, aby moja nie spieszyła się tak bardzo, nawet jak spotka w swoim życiu „wielką miłość”.
Mimo iż uważam, że studia i praca nie są gwarancją szczęśliwego życia to oczywiście, że wolałabym, aby się nie spieszyła! Ale oczywisie wspierałabym ją tak bardzo jak tylko umiem :)
To wsparcie jest najważniejsze. Myślę, że Twoje słowa, wychowanie i wybory i na nią będą miały jednak wpływ. Ja chciałabym wychować moją córcię tak, aby miała zawsze poczucie tego, że cokolwiek wybierze i zrobi dla nas jest najważniejszą osobą w życiu. Oczywiście (zdecydowanie to podkreślę) także uważam, że studia nie są gwarancją szczęścia w życiu:-) ja nie pracuję w zawodzie. Jeżeli zechce zostać krawcową i będzie szczęśliwa – ja również będę. Jeżeli okaże się, że nie jest najlepsza w klasie (ja byłam i mój mąż również) – także nie musi. Jej szczęście jest gwarancją naszego szczęścia i przede wszystkim jej zdrowie. Walkę o zdrowie (już po jej urodzeniu) mam nadzieję mamy za sobą. Prawdziwa lekcja pokory. Dziś nic nie jest już tak ważne. Naprawdę nic. Teraz, dziś dziękuję Bogu, że ją mam, że ją w ogóle mam. Że jest zdrowa. Tylko tyle i aż tyle.
Dziękuję Ci za ten wpis!
Ja mam 19 lat i mam 3letnia coreczke jak mialam lat 16 to ja urodzilam i byl to najwspanialszy dzien w moim zyciu !! Pomimo tego ze dowiedzialam sie ze jestem w ciazy w prawie czwartym miesiacu w szoku bylam zaledwie godzine , nie moglam oddychac myslalam ze zemdleje , ze stresu co to dalej , jak to bedzie ale kiedy przyjechal moj chlopak oczy mi sie otworzyly !! Cieszylqm sie wraz z nim z kazdego dnia spedzonego z dzieckiem ale kiedy juz pielegniarka podala mi go na rece , kiedy przychodzili na badania dostawalam szalu ona uczyla mnie jak mam ja podnosic jak mam o nia dbac , odkiedy sie urodzila ja spogladam na nia i wpatruje sie jak w obrazek a kobieta ktora nie miala pojecia ze od mqlego zajowalam sie dziecmi bedsie mnie pouczac jeszcze w tak perfidny sposob jaki ona to robila ! Uwazam ze wspolzycie w tak mlodym wieku to glupota , stalo sie czego zalowalam troche ale tylko wtedy zanim dowiedzialam sie ze bede miec dziecko , terazbardzo dobrze sie ucze mieszkam w domku z narzyczonym a corcia uczeszcza do przedszkola , uczy sie angielskiego , jezdzimy konna , baiwmy sie razem , razem szalejemy na drabinkach i wcale nie zmarnowalam sobie zycia !!!! Ale drugie chce po studiach :D
Zaszłam w ciążę w wieku 17 lat, po miesiącu bycia nie-dziewicą. Cudownym tatą jest chłopak, z którym pierwszy raz poszłam do łóżka. Test ciążowy- pozytywny, strach, co będzie dalej. „Bez względu na to, czy będziesz ze mną czy nie, pomogę Ci, bo to również moje dziecko” powiedział. Od piątego do ósmego miesiąca hospitalizacja. W siódmym przyszedł czas na klinikę, bo szpital nie chciał trzymać nastoletniej mamy z krótką szyjką macicy. Dzień po osiemnastce pojechałam do Wrocławia i tam już urodziłam, w 37 tyg.c. cięciem cesarskim, które w ostatniej chwili uratowało mnie przed stanem przedrzucawkowym i spiaczką. Skończyłam liceum, zdałam maturę, przeżyłam koszmar, mieszkając u teściów, kolejne wyprowadzki z ukochaną córeczką u boku. I z chłopakiem. Potem druga niespodzianka-ciąża, która okazała się w szóstym(!) miesiącu. Ślub cywilny z wielkim brzuchem. Druga ciąża donoszona książkowo, 20 minut porodu, 4 parcia i druga córeczka na świecie. Kolejne wyprowadzki, mąż pracował dwa lata w Niemczech. Wreszcie zamieszkał na dłużej z nami. Rok temu, w maju, zaczęłam intensywnie krwawić. Sebastian zadzwonił po pogotowie. Poroniłam. Mąż i ja byliśmy zalamani, ale musieliśmy iść dalej, do przodu, dla Marlenk(5)i i Polci(3). Udało mi się znaleźć nowe mieszkanie w Niemczech. Dziewczyny idą tutaj do przedszkola. Przez 6 lat sporo przeszłam, Ale nie poddawałam się tym wszystkim złośliwcom (w tym rodzicom męża) i dalej daję radę. Bo bycie mamą to najpiękniejszy dar, jaki mogłam dostać, mając 17 lat… Pozdrawiam wszystkie Mamy, bez względu na wiek jesteście najwspanialsze dla swoich dzieci…
Pamiętam :( nie wiedziałam ze tak sie to skończyło :(
Nie jestem jeszcze mamą, ale instynkt macierzyńskim mam bodajże od 16 roku życia. Czeka mnie późne macierzyństwo (obecnie ma 27 lat), ale jeśli mogłaby wybierać, wolałabym mieć dziecko dużo wcześniej, bo chyba nie ma nic lepszego na świecie ;) mam nadzieję, że niedługo tego doświadczę :) pozdrawiam
Młode mamy są często od razu wkładane do jednego worka. Większość myśli : wpadła, puściła się, a jak jeszcze dochodzi spora różnica wieku to już w ogóle się sypia epitety. Często też jest tak że facet zostawia taka młoda matkę w ciąży. Ja kiedy widzę takie młode mamy to nawet jeśli to bardzo je podziwiam że podjęły się urodzenia i wychowania tego dziecka! Ze nie usunęły, że nie oddały, że nie porzuciły. Tylko poświęcily swoje życie, swój czas na to aby zająć się, wychować i kochać może i nieplanowane dziecko. Ale kiedy tak naprawdę jest ten odpowiedni czas na dziecko? Tego nikt nie wie ;)