Mam wrażenie, że to wszystko było wczoraj. Jednak nie oszukujmy się, 10 lat to kawał czasu. Tak, już od 10 lat jestem mamą, a przez ten czas wiele się zmieniło. Czasami myślę, że gdybym teraz została znów mamą, to wszystko byłoby łatwiejsze. No chyba, że tylko tak mi się wydaje ;)
Co by nie mówić, to 10 lat temu nie było aż tylu gadżetów ułatwiających życie młodej mamy. Teraz co krok widzę jakąś nowinkę i szczerze mówiąc troszkę żałuję, bo chętnie bym je przetestowała ;) No cóż może niebawem… kto wie?! W co na 100% bym się zaopatrzyła? Mam kilka rzeczy już upatrzonych!
1. Poduszka rogal do karmienia
Gdy byłam w ciąży spanie nie było już tak przyjemne jak bez brzucha. Pod koniec ciąży kręciłam się i wierciłam we wszystkie strony. Gdyby ktoś wtedy powiedział mi że za 4 lata wymyślą takiego rogala chyba poczekałabym z ciążą ;) Poza samym spaniem, które jak wiecie jest dla mnie bardzo ważne, świetnie taki gadżet przydaje się do karmienia dziecka! Może sobie już taką kupię? Przecież na pewno się do czegoś przyda ;)
2. Aplikacje na telefon
Moją pierwszą ciążową książkę mam do teraz. Pamiętam jakby to było wczoraj, gdy razem z Adrianem wybieraliśmy ją w księgarni. Większość ciąży przesiedziałam z nosem właśnie w niej, zaznaczając każdy dzień ciąży i czytając na jakim etapie rozwoju jest teraz dziecko. Wspominając te chwile, czuję się jakby działo się to w średniowieczu. Teraz od tego są aplikacje. Dużo aplikacji, a wiele z nich naprawdę świetnie przygotowanych z myślą o przyszłych mamach.
3. Wielofunkcyjna torba dla mam
Za moich ciążowych czasów (raaaany jak to brzmi) była tylko torba z kieszonką na butelkę. Ok, może i coś tam gdzieś było więcej do dostania, ale na pewno nie było to coś popularnego. A teraz? Teraz wybór jest taki, że chyba musiałabym mieć trzy różne – nigdy bym się nie zdecydowała. Sam fakt, że mają wbudowane przewijaki jest dla mnie nie do ogarnięcia i mając taką torbę czułabym się jak James Bond, który właśnie otrzymał najnowszy gadżet pozwalający zrealizować każdą misję. Ja miałam torbę, która była do zestawu z wózkiem i była z misiem! No tak mamy przecież marzą o tym aby chodzić z torbą z misiem!
4. Organizer łazienkowy
Kolejna rzecz której nie miałam, gdy moja córka była malutka. Niby taki banał, a jak dużo daje?! Przede wszystkim kwestie higieniczne. Zabawki mogą wyschnąć i nigdzie ma problemu z zalegającą wodą. Jednak są zabawki, którym nawet taki organizer nie pomaga. Słyszałyście o tym, co gromadzą w sobie np. gumowe kaczki? W środku pleśni więcej niż na francuskim serze, a oczywiście to wszystko ląduje w buzi…
5. Lekarstwa i preparaty stworzone z myślą o najmłodszych
No właśnie, ta dziecięca ciekawość i chęć zbadania wszystkiego nie tylko raczkami, ale też sprawdzenia jak smakuje ;) Pamiętam jak moja córka męczyła się przez jakiś czas z aftami. Dobrze wiecie, że w takich sytuacjach najbardziej doskwiera nas bezsilność, a wtedy właśnie niewiele mogłam zrobić, aby jej pomóc. Lekarz przepisał lek uniwersalny, który malutkiemu dziecku sprawiał dodatkowy ból. Teraz z takim problemem raczej nie mamy do czynienia, bo większość leków ma swoje „dziecięce” odpowiedniki. Jak właśnie preparat Dentosept A® MINI, który jest przeznaczony dla dzieci bez ograniczeń wiekowych.
6. Elektroniczna niania lub z wizjerem
Jestem chyba jedną z nielicznych młodych mam, które nie miały takiej elektronicznej pomocy. Nie mówię już nawet o takiej z kamerką, bo to już dla mnie trudne do wyobrażenia teraz ;) Z perspektywy czasu nie żałuję, zwłaszcza, że córka spała w naszym pokoju na początku. Jednak przy kolejnym dziecku nie odpuszczę, zatrudniam elektroniczną nianię!
7. Aspirator do odkurzacza
To chyba z jedno z bardziej traumatycznych wspomnień dla mnie. Te dobre aspiratory do kataru pojawiły się dopiero, gdy córka miała kilka lat. Ja natomiast musiałam męczyć się z wyciąganiem kataru przez rurkę. Aspiratora używa się naprawdę długo, dlatego warto w niego zainwestować już od pierwszych dni życia.
8. „Smycz” do plecaka
Wiem jak to brzmi i wiem że ten gadżet ma wielu przeciwników. Jednak zupełnie tego nie rozumiem. W mocno zatłoczonych miejscach, to bardzo rozsądne rozwiązanie! Szczególnie gdy Twoje dziecko koniecznie chce iść samo, a dobrze wiemy, że nie zawsze jest to bezpieczne. Moja córka bardzo szybko przestała jeździć w wózku. W sumie gdy skończyła 2 lata zabieraliśmy go sporadycznie i to tylko na długie wyprawy. Bardzo dzielnie przebierała nóżkami i zostało jej to do teraz.
9. Łóżko dostawka
Nigdy nie mieliśmy zwyczaju spania z córką w łóżku. Ona sama niezbyt chciała, a ja po prostu nie umiałam. Może się bałam, że ją przygniotę ;) Gdy była chora, to zazwyczaj ktoś z nas wisiał nad jej łóżkiem… Taka dostawka, to idealne rozwiązanie właśnie na takie sytuacje! Albo gdy chcemy dziecko oduczyć spania z rodzicami!
10. Nowa generacja butelek antykolkowych
Pierwszy raz zobaczyłam ją niedawno u przyjaciółki i byłam w szoku. No co, mówiłam, że już nie jestem aż tak na czasie ;) Z tych najnowszych leci samo mleko, bez przedostawania się powietrza, nawet kącikami ust. To jest coś! Do tego np. z kolorem rurki, który pokazuje czy pokarm ma odpowiednią temperaturę. Ok… ja sprawdzałam na ręce. Wiem, średniowiecze ;)
11. Ok, może to trochę egoistyczne ale… ekspres do kawy!
Dziesięć lat temu mało kto miał ekspres w domu. Teraz są one tak popularne jak czajnik elektryczny. Może to być malutki sprzęt na kapsułki, albo wielki kombajn co robi wszystko. Nieważne, ale wiem, że wtedy kawa uratowałaby mi niejeden poranek po nieprzespanej nocy. Teraz są w ogóle takie, że przez aplikację możemy kliknąć, aby zrobił kawę! To musiała wymyślić jakaś mama ;)
–
Jestem bardzo ciekawa czy coś jeszcze dopisałybyście do tej listy, a może coś wyrzuciły?
ANEGDOTKA: Co do niepotrzebnych rzeczy, przypomniała mi się pewna anegdotka. To były pierwsze tygodnia życia naszej córki. Adrian za każdym razem, gdy widział w sklepie jaką lampkę do kontaktu w kształcie księżyca czy innego kwiatka, to pytał czy takiej nie potrzebujemy. Zawsze mówiłam, że nie, bo to zupełnie niepotrzebne. Pewnego dnia coś w nim pękło – kupił ją sam. Oczywiście była beznadziejna i nigdy jej nie używaliśmy ;) Natomiast została na pamiątkę, chyba jest w jednej z szuflad!
Są rzeczy, które miałyście i zupełnie się nie sprawdziły? Dajcie znać może zaoszczędze kiedyś kilka złotych ;) No chyba, że Adrian sam kupi…
–
Tak właśnie, do przygotowania tej listy zainspirował mnie Dentosept. W wersji dla dzieci – Dentosept A® MINI (wspomniany w punktach powyżej) wymaga dodatkowych kilku słów, ponieważ to preparat przynoszący ulgę dzieciom nie tylko w przypadku podrażnień spowodowanych aftami i pleśniawkami. Śmiało możemy go stosować przy bolesnym ząbkowaniu, oraz przy innych dolegliwościach np. swędzeniu i pieczeniu dziąseł u najmłodszych. Dzięki temu, że jest w formie sprayu łatwo możemy go zaaplikować, a w dodatku ma malinowy smak ;)
Natomiast Denstosept FAST można stosować już od 6 roku życia, co czyni go bardzo uniwersalnym. Do czego służy? Przede wszystkim do pielęgnacji oraz ochrony błony śluzowej i dziąseł. Na przykład przy zwiększonej skłonności do podrażnień, noszeniu aparatów ortodontycznych czy różnych zabiegach stomatologicznych.
–
Teraz mam coś specjalnego! Skoro już tak na wspomnienia mnie wzięło, to wygrzebałam z albumów fotograficznych kilka bardzo starych zdjeć! Zobaczcie jaka to była kruszyna…
13 komentarzy
Mam dwie coreczki, lat 11 i 8, obie mialy niesamowite kolki w zwiazku z czym duzo plakaly a malo spaly a mnie nerwy i stres chcialy zjesc poniewaz nie wiedzialam jak pomoc i tez czasem cierpliwosc i sily mi siadaly. Probowalam przerozne wtedy dostepne butelki przeciwkolkowe jednak zadna nie przyniosla niewiadomo jakiej znacznej ulgi. Ale przezylysmy. Trudny to byl okres dla mnie bardzo i niemilo wspominam okres niemowlecy w naszym przypadku. Teraz mysle ze nr jeden gadzetem bylaby chusta do noszenia dzieciatka, by bylo blisko mnie a ja wciaz moglabym zrobic spokojniej obiad, ogarnac w domu, zrobic pranie, a przy drugim juz dziecku zajac sie starsza. A tak, siedzialam, trzymalam, bujalam, bo serce inaczej mi nie pozwalalo, a w glowie metlik bo myslalam ciagle do przodu co jeszcze musze zrobic i od czego zaczac. Jednym slowem balagan . Na szczescie mam to za soba, pozniej juz bylo latwiej i kocham te moje dziewuchy nad zycie.
O tak, o chuście zapomniałam, a też przy drugiej ciąży chciałabym z niej skorzystać :) Aczkowiek zupełnie nie mam pojęcia jak to jest, bo nigdy nie miałam okazji. A kto wie, może też Adriana do niej przekonałabym ;)
Chcialam tez jeszcze dodac, ze Nikola byla i jest cudna. Oczeta jak koraliki!!!! W doslownym slowa znaczeniu!
Dziękuję <3
Najważniejsze to dziecko, żeby się urodziło, żeby się wszystko udało i żeby wszystko było ok. Reszta to tylko przedmioty, które mogą być, a nie muszą. Więc wszystkim życzę dzieci zdrowych bo nasze must havy mogą się okazać bezużyteczne kiedy na świecie nie ma tego małego ktosia. Pozdrawiam. Może kiedyś też bym myślała nad must haveami, ale obecnie są dla mnie pestką. Najważniejsze, żeby dziecko było Plany czasem biorą w łeb….
Jak ważne jest zdrowie sama się już kiedyś przekonałam. Jednak to wcale nie znaczy, że na wszystko inne mamy patrzeć w takich kategoriach. Oczywiście da się żyć i bez poduszki i bez samochodu, jednak to nie znaczy, że te rzeczy nam po prostu nie ułatwiają życia :) co więcej, również gdy tego zdrowia brakuje.
Bardziej chodziło mi o to czy jest sens myśleć już o takich rzeczach skoro tego dziecka jeszcze na tym świecie nie ma. Oczywiście, że wszystko się może przydać i ułatwić życie. Tylko co jeśli plany wezmą w łeb i dziecko się nie pojawi? Bardziej w tych kategoriach myślę. Za dużo par i problemów wokół właśnie z zajściem w ciążę, więc pomyślałam, że po co zastanawiać się nad must haveami skoro to wcale teraz nie jest takie ważne i skoro tego dziecięcia jeszcze nie ma
1.Aplikacja na telefon z szumami- mój numer 1.
2. Chusta- niezawodna jak maluch miał złe dni i chciał się nosić- ręce odpoczywają
3. Leżaczek-bujaczek z wibracjami- cudeńko, chwila spokoju od noszenia :D
4. Elektroniczna niania- mój syn od urodzenia śpi w innym pokoju, drzemki też tam odbywa, więc jak gotuję obiad lub jak śpię to i tak mam go na podsłuchu :D
5. Krzesełko do karmienia z wkładką dla niemowlaków i odchylanym oparciem- stoi sobie u mnie w kuchni i dziecko przebywa ze mną od 4 miesiąca (teraz ma 7 miesięcy i wkładki nie potrzebuje)
6. Poduszka do karmienia rogal + poduszka na rękę (np. smartmama) moje dwa niezastąpione gadżety w karmieniu :)
7. Butelki Tomme Tippe z taką właśnie rurką zmieniającą kolor- mam też łyżeczki do jedzonka z tą samą opcją (zmieniają kolor jak jest jedzenie za ciepłe). Plusem tych butelek jest też kształt- dziecko nie miało problemu z karmieniem butelką kiedy musiałam wyjść bo ma odpowiedni smoczek :)
8. Aplikacja „Baby Manager”- mam kontrolę nad tym ile i kiedy dziecko je, kiedy czas na drzemkę/sen, jak dawno miało zmienianego pampersa, siatkę centylową i forum z poradami mamusiek- mój hit!!!
Wszystkie gadżety mam na świeżo- jestem mamą dopiero 7 miesięcy :D pozdrawiam!
1. Dziękuję za polecenie – może kiedyś się przyda :)
2. Nie chciałam jej polecać, bo nigdy nie próbowałam :)
3. Tak! To miałam i rzeczywiście był to chyba najlepszy gadżet!
4. Genialne!
5. Ja miałam drewniane :D
6. Słyszałam dużo pozytywnych opinii na temat rogalów :)
7. oo łyżeczki zmieniające kolor też miałam – cud że były 10 lat temu :D
8. oo ja miałam hopla na punkcie sprawdzania wagi – ta aplikacja byłaby moja ulubiona :D
Nawet nie wiesz od jak dawna Was pamiętam, Wasze zdjęcia zawsze zachwycały, a mała odkąd pamiętam ma takie piękne włosy :-) ale tak małej jak na tych pierwszych zdjęciach to nie pamiętam ;-)
Dziękuję <3 Takich zdjęć to nawet ja nie pamiętam czasem ;)
Mam jedno dziecko i teraz z perspektywy czasu, gdybym miała drugie dziecko, to na pewno nie przejmowałabym się tak wszystkim jak przy pierwszym dziecku.
Ależ Ona się zmieniła!! Szok, jak była malutka była podobna do Ciebie, a teraz do Adriana. Więcej zdjęć takiej malutkiej Nikoli proszę ☺