Wielkimi krokami zbliżają się święta. To dla większości z nas czas rodzinnych spotkań. Zarówno z tymi najbliższymi, jak i z wieloma dawno nie widzianymi ciociami i wujkami. W tej całej ciepłej i familijnej atmosferze część rodziców wciąż popełnia ten sam błąd… Oczywiście robią to nieświadomie, nie widząc w tym nic złego, a co gorsza, nie zdając sobie sprawy z poważnych konsekwencji pozornie nic nie znaczącego zachowania. Konsekwencji, które mogą ujawnić się dopiero w nastoletnim lub dorosłym życiu dziecka. O czym mówię? Już tłumaczę.
No daj buziaczka!
Wyobraź sobie taką sytuację. Wigilia. Przychodzicie w odwiedziny do dajmy na to babci i dziadka. Niby najbliższa rodzina, ale jednak nie utrzymujecie na co dzień takiego bliskiego kontaktu. Może macie daleko, może coś tam pękło kiedyś, nieważne. Wchodzicie razem z dzieckiem, córeczką. Ale co to? Nie przywitasz się z babcią? – pada z ust mamy. No przytul babcię, daj buziaka. Dziecko robi krok w tył i chowa się za nogą.
Idź, idź. No już, nie będziemy tu tak stać! I mama popycha dziecko lekko w stronę babci. Wszystko z uśmiechami na twarzach, bez nerwowej atmosfery, a jednak dzieje się tutaj tak dużo złego… Dlaczego?
Otóż takie nakłanianie dziecka, czy wręcz zmuszanie go do przytulania czy całowania, to po prostu naruszenie jego nietykalności cielesnej! To nic innego jak naruszenie praw dziecka! Pokazanie, że w kwestii cielesności i związanej z nią granic, nie zawsze jego zdanie jest najważniejsze… I to już jest niebezpieczne, zwłaszcza w przypadku dziewczynek. Czy takim zachowaniem nie uczymy, że to nie ona ustala granice i nie zawsze ma wpływ na to czy jej odmowa zostanie uszanowana? Okropne! Pokazujemy takim zachowaniem, że jej uczucia wcale nie są najważniejsze, że trzeba się „poświęcić”, żeby kogoś uszczęśliwić… To może nieść za sobą ogromne konsekwencje!
Czyje uczucia są tu ważniejsze?
Uważasz że okazywanie uczuć to bardzo ważna kwestia i dlatego tak bardzo ci na tym zależy? Ok, masz rację! To ważne, tak samo jak poczucie wartości Twojego dziecka! Pamiętaj też o tym, że to Wasza więź ma być najmocniejsza. Nie możesz jej nadwyrężać pokazując, że ważniejsze są dla Ciebie uczucia i emocje babci czy wujka! Serio dorosła osoba nie może się pogodzić z tym, że kilkulatka nie chce dać buziaka?
Ok, ale spotkania rodzinne się zbliżają, co robić? Jak uchronić się przed błędami i niezręcznymi sytuacjami? Zamiast kombinować, wystarczy zrobić to co najprostsze – POROZMAWIAĆ.
Przygotować rodzinę wcześniej
Jeśli zdarzały się już wcześniej niezręczne sytuacje, możesz po prostu zadzwonić i uprzedzić. Powiedz że Twoje dziecko nie przepada za taką formą powitań i żeby nie brali tego do siebie. Możesz w zamian zaproponować jakiś zamiennik, który dodatkowo rozluźni atmosferę, na przykład odwróconego żółwia czy inną czwórkę ;)
Porozmawiać z dzieckiem wcześniej
Porozmawiaj o tym, że idziecie w odwiedziny do najbliższej rodziny. Zwyczajnie, o tym jak ludzie się ze sobą witają, jak okazują uczucia. Wyjaśnij że jak kogoś lubi czy kocha to śmiało może przytulić lub pocałować w policzek, ale nigdy nic na siłę! Jeśli wiesz, że ma z tym problem, umówicie się chociaż na piątkę czy pomachanie. To lepsze niż chowanie się za nogą i obrażanie, a dziecko będzie spokojniejsze :)
Jeśli tak samo jak ja uważasz, że to ważny temat i dla wielu dzieci krępujący problem, podziel się tym tekstem ze znajomymi. Zapraszam też do dyskusji na FB.
14 komentarzy
Sama nie znoszę obściskiwania się i buziaków z osobami czy to bliskimi czy znajomymi. Podanie ręki wystarczy.
I nigdy nie nakłaniałam do tego córki. Moja mama to zaakceptowała i oczekuje na taki gest ze strony mojej córki, ale nigdy jej nie namawia.
Teściowa absolutnie tego nie przyjmuje do wiadomości i mimo wyjaśnienia jej co i jak – stwierdziła że to moja wina, bo mam jakies dziwaczne fanaberie. Współczuje mojej córce – choć już teraz nie aż tak bardzo, bo mając 12 lat strzela focha i babcia nic nie może zrobić, ale jak była młodsza to wymuszała na niej zachowania, o których piszesz.
Świetnie napisane! Dużo osób dorosłych nie przepada za taką formą przywitania/pożegnania, więc dlaczego wymagamy tego od dzieci? Niestety masz rację, że takie zachowanie może mieć ogromny wpływ na przyszłość dziecka. Niekoniecznie pozytywny.
PS oby było więcej takich mądrych mam jak Ty na świecie!
Dziękuję bardzo <3
Mój mąż w dzieciństwie był „zmuszany” do całowania wszelakich ciotek itp. Teraz jako dorosły człowiek nie przepada za całowaniem – z żoną też :(.
Już jako dziecko nie był całuśny (tyle wiem z opowieści jego rodziny) a za sprawą głupoty jego rodziców obecnie nie mam co liczyć nawet na całusa!
Naszych dzieci nie nakłaniamy do takiej formy powitań czy pożegnań z rodziną, jeżeli mają ochotę same biegną do babci, dziadka czy cioci żeby dać całusa. Dziadek od strony męża jeszcze czasem próbuje wymóc na naszych pociechach jakiegoś buziaka ale nasze dzieci otwarcie mówią że nie mają ochoty i zmykają :). Długo dziadek mruczał pod nosem, że wnuki go nie kochają – dla nas oznaką miłości jest chęć przebywania z drugą osobą, a dziadka uwielbiają – nie koniecznie jego całusy (dodam że jest brodaty i kłujący).
A ja … muszę jakoś to przełknąć że mój mąż nie cierpi się całować!
sugeruję zatem sprawdzić czy nie wodzi oczyma za kolegami z siłowni bardziej niż za własną żoną
Znajdz innego do calowania, ktory to lubi.
Ja na przyklad lubie.
Sama nie byłam zmuszana i do głowy by mi nie przyszło, by zmuszać własne dzieci. Masz 100% rację – to naruszanie sfery intymnej dziecka. Jeśli będzie chciało – samo się przytuli czy da buziaka. Do rodziców spoko, bo rodzice to rodzice, ale inni krewni to cienki lód ;)
Rewelacyjny artykul wkleje go tesciowej na tablice ;-) moze przestanie biegac za wnukiem i wolac ” buzi babci” a potem ” babcia bedzie plakac bo nie chcesz buzi dac” i skonczy sie emocjonalny szantaz ;-)
cześć, bardzo dobry artykuł :) często będąc w odwiedzinach u rodzin z małymi dziećmi obserwuję, co mówią rodzice – daj buzi cioci, przytul ciocie na powitanie itp. Zawsze wydawało mi się to dziwne i krępujące zarówno dla dziecka jak i dla mnie… wydaje mi się,że poszanowanie granic osoby jest ważniejsze niż uznane powitanie. zdecydowanie wybieram pomachanie ręką czy przybicie piątki :) dorosła osoba wybiera do kogo chce się przytulić/pocałować na powitanie czy pożegnanie – czemu niby zmuszać do tego dziecko? ma się godzić na taki gest powitania w imię posłuszeństwa?
24 to akurat to inaczej Godowe Święto czy też Szczodre Gody i jest to Słowiańskie święto związane z przesileniem zimowym. Jest związane z tym że noc znów staje się krótsza a dzień się wydłuża czyli zwycięstwa światła nad ciemnością. Nawet pozostawienie wolnego miejsca przy stole to obrzęd słowiański związany z zostawieniem wolnego miejsca dla duchów przodków. Słoma pod obrusem to nawiązanie do tzw diducha jest to praktyka głównie Śląska. Po za tym co z tego że to się nazywa Boże narodzenie równie dobrze może chodzić o Peruna czy Świętowita.
Uwielbiam ten wpis! :)
A można zrobić taki pod tytułem „nie zmuszaj żony do obcałowywania się z twoją rodziną?” ;)
Moja rodzina jest z północno-zachodniej Polski, i jest jak to mówimy „niemiecka” – nie przytula się, nie obcałowuje, nie głaszcze po brzuszkach i nie poklepuje po ramionkach. Uścisk dłoni jest jak najbardziej akceptowalną formą powitania, tak samo jak zwykłe „No siemka!” „No cześć” albo klasyczne „Hej!”.
Za to rodzina mojego męża to po prostu „wschodnia” masakra. Moje „ukochane” obcałowywanie w drzwiach, najlepiej „po polsku”, na 3, dotykanie, łapanie za rękę albo za ramiona (ja to momentalnie sztywnieję jak mnie ktoś tak złapie).
To samo dotyczy płakania publicznie. „U mnie” łzy są oznaką słabości, absolutnie niedopuszczalną w towarzystwie (poza nim też, chyba że w zaciszu własnego domu, prywatnie a to też tylko jak jest ku temu realny powód). A u męża rodziny na każdym spotkaniu ktoś ryczy. Ja się czuję mega niezręcznie, jak ktoś przy mnie płacze.
Mam traumę z dzieciństwa kiedy kazano mi całować wszystkie ciotki i wujków. Sama teraz tego nie robię. Nich dzieci robią to spontanicznie jak maja potrzebę.
Super ☺
Dziękuję za wpis i za promowanie zdrowego podejścia :) Cieszę się, że tyle osób teraz o tym mówi i dzięki temu łatwiej jest nam – rodzicom – obronić dzieci w takich niekomfortowych sytuacjach :)