by Karolina

Moje uzależnienie to…

Bez kategorii - Szafeczka - 13 lipca, 2020

Każda z nas ma swoje małe uzależnienia. Mogą to być skrzętnie ukrywane przed dziećmi czekoladki, oglądanie seriali do późna, gdy rano trzeba wstać, albo kupowanie ubrań, których nigdy się nie zakłada. Co takiego znajdziemy u mnie? Przede wszystkim dwie rzeczy: rośliny i słońce.

W kwestii roślin chyba wszystko jest jasne. Wystarczy zaglądnąć na mój Instagram, który jest cały zielony, a ja co chwilę dzielę się z Wami moimi nowymi doniczkowymi lokatorami. A co ze słońcem? Tak, jestem od niego uzależniona. Mogę siedzieć z twarzą wystawioną na promienie słoneczne pół dnia, a opalanie, to zdecydowanie najważniejszy punkt każdych wakacji.

Jak tu nie kochać opalania się. Słońce, które otula ciepłymi promieniami skórę, potężna dawka witaminy D, a do tego ta piękna opalenizna. Niestety, jak to bywa z wieloma przyjemnymi rzeczami w naszym życiu, nie można z nimi przesadzać. Jak zatem opalać się i sobie nie zaszkodzić??

Jak się bezpiecznie opalać?

Przez lata popełnianych błędów już się nauczyłam i wypracowałam bezpieczne procedury:

  • Przede wszystkim staram się nie opalać w południe. Wtedy promieniowanie jest największe i najłatwiej o oparzenia.
  • Dodatkowo zawsze zabieram nakrycie głowy i okulary z filtrem UV.
  • Zawsze nakładam kremy z filtrami UV i powtarzam czynność co 3-4 godziny.
  • Bacznie obserwuję swoją skórę i to jak reaguje na promienie słoneczne.
  • Robię regularnie przerwy w opalaniu – tak, w cieniu też da się troszkę opalić.

Niezbędnik wakacyjny

Wybierając się na wakacyjny wyjazd, zawsze zabieram ze sobą ten sam pakiet sprawdzonych rzeczy.

Przede wszystkim są to wodoodporne kremy do opalania, z różnymi filtrami, tak aby dostosować je do okoliczności i godziny opalania. Dodatkowo nie ruszam się bez okularów przeciwsłonecznych z filtrem UV oraz nakrycia głowy. Kolejnym punktem są kosmetyki po opalaniu, które pozwalają nawilżyć wysuszoną skórę, ale też pozwalają zadbać o ciężko wypracowaną opaleniznę.

Na wszelki wypadek zawsze mam również przy sobie uniwersalny krem na wszelkie możliwe otarcia i oparzenia. Octenicare , to mała tubka z kremem, który może uratować Cię lub Twoje dziecko w awaryjnych sytuacjach. Jak sama nazwa wskazuje, jest to “repair cream”. Świetnie nadaje się do nawilżania mocno wysuszonej skóry, ale również na otarcia, zadrapania i oczywiście oparzenia. To właśnie dlatego zawsze zabieram go ze sobą, gdy wiem, że jak już wyjdę na słońce, to będzie trzeba mnie z niego ściągać siłą.

Octenicare w składzie ma cztery składniki, które sprawiają, że to idealny krem na wszelkie wypadki związane z naszą skórą. Po pierwsze, pantenol, który pobudza regenerację skóry oraz wpływa na jej jędrność i elastyczność. Do tego bisabolol działający przeciwzapalnie. Oktenidyna posiadająca właściwości bakteriobójcze, wirusobójcze i grzybobójcze. Na koniec sprawdzona wazelina zapobiegająca wysuszaniu skóry i zabezpieczająca przed wpływem czynników zewnętrznych. To wszystko powoduje, że ta jedna mała tubka wystarcza w zupełności we wszystkich awaryjnych sytuacjach związanych ze skórą.

Opalenizna, ale nie za wszelką cenę

Jak widzicie podchodzę do tematu poważnie, jak na uzależnioną przystało ;) Cóż, opalanie się kocham, ale zdaję sobie sprawę z tego, że o skórę trzeba dbać, a ładna opalenizna, nie jest warta oparzeń. A jak jest u Was? Co koniecznie zabieracie ze sobą na plażę? Lubicie się opalać, czy raczej zajmujecie miejsca pod parasolami i drzewami?

Tekst został napisany we współpracy z marką Octenicare.

Udostępnij wpis

2 komentarze

  • Agg 13 lipca, 2020 at 21:26

    Hej z jakieh firmy plecaczek?

    Odpowiedz
  • Zostaw komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

    Zobacz najnowsze wpisy!