by Karolina

Nasza miłosna historia – tak niewiele i nie byłoby NAS!

Okiem rodzica - Szafeczka - 19 kwietnia, 2017

Pamiętacie jak ostatnio pisałam, że po tygodniu naszej znajomości coś się nam przytrafiło? Wtedy całe życie stanęło mi przed oczami, a wszystko trwało kilka sekund. Oto cała historia.

To był piękny i ciepły czerwcowy dzień. W zasadzie to już popołudnie. Jechaliśmy z uśmiechami na twarzach do ZOO. Byłam wtedy zakochana po uszy i nawet nie myślałam, że może się coś złego przytrafić. Przecież wiecie jak działa umysł osoby zakochanej, prawda? Te łaskoczące delikatnie motyle w brzuchu, skupianie całej swojej uwagi na TEJ JEDNEJ osobie, zaburzenia w logicznym myśleniu czy bezsenność. Objawów jest dużo więcej, ale na pewno jedną z ostatnich rzeczy jest myślenie o nieszczęśliwym wypadku, który może pokrzyżować plany… Na ironię losu, tak właśnie się stało.

Tego właśnie spokojnego popołudnia przeżyliśmy wypadek, który mógł zmrozić krew w żyłach nawet obserwatorów… co dopiero być w samym jego centrum. Wydaje mi się, że pierwszą myślą byłoby to, że uczestnicy nigdy nie wysiądą już z auta. Tak właśnie wyglądał nasz wypadek. Dwa razy dachowaliśmy, a na koniec auto otarło się o drzewo i skasowało latarnię. Nagle wszystko ucichło, nikt nic nie mówił. A może po prostu nic do mnie nie docierało? Po chwili złowrogą ciszę przerwał dźwięk syren, dużo różnych głosów, setki pytań… Gdy wracam wspomnieniami do tej chwili od razu mam ciarki na skórze. Tak mało brakowało…

Jednak ktoś nad nami czuwał, bo prócz mojej ręki, w którą wbiły się kawałki szyby, nikomu nic się nie stało. Natomiast nigdy nie zapomnę miny Adriana. Był skupiony, spokojny, ale jakby zrezygnowany. Był przekonany, że to koniec naszego związku, z resztą sam po jakimś czasie mi to powiedział.

Byłam zaskoczona, nawet przez myśl nie przeszło, że z powodu wypadku mogłabym zakończyć naszą znajomość! Czy to nie w takich momentach mamy się właśnie wspierać? Nawet przeciwnie, ten wypadek już na samym naszym wspólnym początku, umocnił naszą więź. Może troszkę drastycznie, ale za to jak skutecznie!

Jak to było u Was? Czy Wam też przytrafiły się historie mrożące krew w żyłach?

Karolina: kurtka – Mosquito | spodnie – TALLY WEiJL | buty – Wojas

Adrian: kurtka – Adidas | tshirt i spodnie – Zara | buty – Wojas

poradnia fotograficzna

Udostępnij wpis

5 komentarzy

  • Kasia 19 kwietnia, 2017 at 19:15

    Też miałam wypadek samochodowy, ale nie aż taki!!! Super, że wszystko dobrze się skończyło! Dużo miłości dla Was <3

    Odpowiedz
  • Ula 19 kwietnia, 2017 at 19:18

    Przeczytałam jednym tchem! Dobrze, że tylko tak się skończyło :)) Jest blizna? :)

    Odpowiedz
    • Szafeczka 19 kwietnia, 2017 at 19:19

      Jest, jest :) Nie obeszło się, bez kilku szwów…

      Odpowiedz
  • Marlena 19 kwietnia, 2017 at 20:13

    Nie mogę się na was napatrzec tak bije od was miłością ❤️ piękni młodzi i tacy zakochani! Dobrze ze tylko tyle się stało, co nie oznacza że w psychice został mały ślad ☺️
    obserwuje i czytam posty z przyjemnością
    Pozdrawiam ☺️

    Odpowiedz
  • Asia 20 kwietnia, 2017 at 10:06

    Uwielbiam Cię czytać!

    Odpowiedz
  • Zostaw komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

    Zobacz najnowsze wpisy!