Często mówi się, że dzieci potrafią być gorsze od dorosłych. Śmieją się z innych, nie zdając sobie sprawy z tego, jak bardzo ranią drugie dziecko. Czasami są szczere do bólu, nie czują że czegoś „nie wypada” i wytykają innym np. otyłość, okulary czy gorszy telefon. Przerażało mnie to bardzo, gdy córka ponad rok temu szła do szkoły i nie ukrywam, że przeraża mnie to do dziś. Niestety takie zachowanie to w większości wina rodziców… To często ich frustracje czy uprzedzenia adaptowane są w nieświadomy sposób przez dzieci, które później przelewają takie zachowania na rówieśników.
Jednak ostatnio stało się coś, co troszkę mnie zaskoczyło:
Równo z dzwonkiem po ostatniej lekcji córki w szkole, pojawiłam się, aby ją odebrać. Przebierałam nogami, bo śpieszyłyśmy się na umówioną wizytę u lekarza. Wiedziałam, że wcale jej się tam nie spieszyło i będę musiała się postarać, aby zdążyć na czas. I w tym momencie wychodzi moja 8 letnia dziewczynka i mówi:
– Mamo nie boje się iść do lekarza! Dziś przyjaciółki pocieszały mnie i mówiły że nie ma się czego bać. A wysypka na twarzy to nic strasznego. Zejdzie!
Nawet nie wiesz jaką poczułam wtedy ulgę. Nie tylko w kwestii samego wyjścia do lekarza, bo tu większość dzieci panikuje na wyrost. Poczułam ulgę i wdzięczność do innych rodziców! Ogromną! Poczułam, że należy im podziękować. Odwalają kawał dobrej roboty wychowując dzieci, które stają się po prostu DOBRYMI LUDŹMI. Takimi, którzy szanują innych… a to przecież aktualnie nie jest takie oczywiste.
Kłaniam się Wam nisko, bo właśnie w ten sposób zmieniacie świat na lepszy! Otóż marzy mi się świat pełen empatii, wzajemnego szacunku i zrozumienia. Unikam jak ognia hejtu, niepotrzebnych pretensji czy innych ogólnie rzecz ujmując negatywnych sytuacji. A dzieci? Rozmowa z dzieckiem to jedno. Natomiast wierzę w to, że najwięcej uczymy przez (nie zawsze świadome) zachowania. Zwyczajnie, dając dobry przykład. Ileż mniej warte jest rozmawianie o szacunku, niż jedno przykładne zachowanie zaobserwowane przez dziecko. Tacy ludzie są dla mnie cichymi bohaterami, osobami, które przelewają swoje dobro na dzieci, które podają je dalej… Dziękuję.
PS Jakie były Twoje największe obawy związane z posłaniem dziecka do szkoły?
16 komentarzy
Też się tego obawiałam, posyłając syna do szkoły. Nosi okulary i bałam się, że będą się z niego śmiać… Na szczęście tak się nie stało. Mam nadzieję, że te czasy wyśmiewania innych mijają!
Chyba każda mama ma takie obawy. Jedyne co możemy robić to rozmawiać dużo z dziećmi o tolerancji.
Empatia to ważna cecha charakteru, którą warto pielęgnować w naszych dzieciach!
Ja po prostu bałam się, że syn sobie nie poradzi… na szczęście jest zupełnie inaczej :) Również ma fajnych kolegów!
Mnie się wydaje że czasy wyśmiewania są trochę mijają mam dwóch synów w piątej i drugiej klasie obaj zmieniali szkołe więc stres był związany głównie z tzw przyjęciem nowego w szeregi. Okazali się naprawdę super dzieciakami przygarnięto ich dosłownie otoczono opieką taka dziecięcą troską. Dzieci rozrabiają ranią , ale tak jak piszesz wszystko wynosi się z domu szkoda ze niektórym nie udaje przekazać się dobrych rzeczy
No właśnie obawy rodzica… Ja nalezę do tych które przejmują i boją się bardzo… :( Moja starsza zaczyna we wrześniu szkołe, chodzi teraz co prawda do przedszkola ale na samą myśl mam rozstrój żołądka :( czemu? nie wiem, boje się…
PS. wczoraj na przystanku zaczepiła nas dziewczynka, gdy odeszła moja córka zapytała mamusia dlaczego ona jest gruba? Pytam a co to bycie grubym według Ciebie, – ona: ma taką dużą twarz?
Muszę przyznać że to jedno z pytań które mnie zaskoczyło i nie dlatego że zapytała tylko, że zauważyła „inność”, że ją to zaciekawiło mimo że ma 4 lata…
Dla ciekawskich dodam, że wytłumaczyłam córce o inności ludzi i rozwinęłam temat inności … Szczególnie że żyjemy w mieście gdzie jest pełno różnych nacji :)
Pozdrawiam
Nie mogę zrozumieć tego dziwnego strachu przed lekarzami. Wydaje mi sie ze wynika on z tego, ze to rodzice sie boja, a dziecko to czuje i ten strach na nie oddziaływuje. W mojej rodzinie lekarze zawsze byli przedstawiani w pozytywnym świetle i nigdy żadne dziecko nie bało się lekarza :) wręcz przeciwnie, moim marzeniem było zostać chirurgiem :D
Ja też obawiałam się właśnie tego, ponieważ pamiętam swoją szkołę pełną przemocy i wyśmiewania, gdzie tupeciarskie dzieci ze wszystkiego potrafiły zrobić bekę a te, które same nie chciały zostać ich ofiarami również im wtórowały. Czepić się można było dosłownie wszystkiego, nie daj Boże było mieć jakąś cechę charakterystyczną… a że prawie każdy coś tam ma, pośmiewiskiem miał szansę zostać każdy. Poziom nietolerancji był straszny. Nauczyłaś się byłaś kujonem, nie nauczyłaś nieukiem itd.
Macie rację, że to już inny świat. Usłyszałam kiedyś jak moja córka z kolegami wyliczają swoje „niedoskonałości”. Bez wstydu, bez obawy, że ktoś się będzie naśmiewał ale też bez kompleksów. Przekonałam się, że traktują je naturalnie jak część siebie i w pełni akceptują zarówno swoje cechy jak i cudze. To było urocze słyszeć a ja mam znamię na policzku, a mi oczko ucieka, ja mam rude włosy, a ja cienkie, ja piegi a ja jestem mały, ja noszę okulary, ja mam ciemną skórę, a ja obgryzam paznokcie, ja seplenię, a ja jestem dyslektykiem, ja się boję w nocy a ja jestem nieśmiały
i tak się licytowały a ja nie mogłam uwierzyć w to co słyszę, bo pamiętam, że człowiek starał się ukryć co tylko się dało, żeby nie dać powodu do drwin…
To co piszesz przywraca trochę wiarę w rodziców. Ja zwykle spotykam się z takimi którzy są tak skupieni na swoich dzieciach, że nie zauważają że ich pociechy zamieniają się w samolubne potworki.
Obaw jest wiele! Mam nadzieję że rzeczą tak szybko jak tylko się pojawiły :)
Mądrze kochający rodzice, wspierający i szanujący to mądre, kochające, wspierające się dzieci. :)
Moje dziecko od września rusza do szkoły. Bardzo boję się ego momentu, ponieważ już teraz mamy problem z tym, aby ją czegoś nauczyć. A konkretnie mówiąc chodzi o czytanie. Idzie nam to bardzio kulawo, z innymi czynnościami nie ma problemu, ale to nieszczęsne czytanie…i niekończace się pretensje nauczycielek, że nie uczymy jej w domu, że córka nie umie, że płacze…
Oj nie masz się czego bać! Przecież wcześniej czy później się nauczy ;) Głowa do góry – tym bardziej, że w pierwszej klasie jeszcze nie musi umieć ;)
No niestety, każdego z nas to kiedyś czeka. :)
W życiu bym nie pomyślała, że dzieci mogą się śmiać z tych, które noszą okulary, albo są otyłe, czy jakkolwiek „różnią się” od reszty. Ale to pewnie, dlatego że sama nie jestem jeszcze mamą, a i też nie mam żadnych przykrych wspomnień ze swojej szkoły. Jednak, co do mnie dotarło po przeczytaniu Twojego wpisu, to że naprawdę, ale to naprawdę bardzo trzeba uważać co się przy dziecku mówi i że wychowanie dziecka na dobrego człowieka to ogromnie ciężka praca.
Moja córka jest jeszcze w przedszkolu, ale już teraz przeraża mnie kiedy mówi, że któraś koleżanka powiedziała, że ma coś brzydkiego, albo nie ładnie zrobiła pracę. Wkurza mnie to jak cholera, wewnętrznie się gotuję, ale tłumaczę mojej córce, że nie każdemu musi się wszystko podobać, najważniejsze że ona jest zadowolona, ma odpowiadać na takie uwagi że to jej sprawa w co się ubiera, jakie ma zabawki, czym się interesuje. Ale podkreślam jej mocno, że pod żadnym pozorem, nie może sprawiać przykrości innym, bo coś jej się nie podoba. Owszem należy wyrażać swoją opinię, ale musi szanować innych, nie ubliżać im tylko dlatego że ona uważa inaczej. Czasem się zastanawiam czy nie zrobię z niej takiej cichej myszki, która wszystkich głaszcze po głowach, a sama jest popychadłem. Ale z drugiej strony myślę, że zaszczepiam w niej pewność siebie I szacunek do drugiej osoby. To da się pogodzić, bez agresji I obecnego hejtu :)