Kiedyś ktoś w mailu zapytał mnie o to, co uważam na temat zabawkowych pistoletów. Co prawda ten temat raczej mnie nie dotyczy… ale zaczęłam się zastanawiać nad tym, czy można mieć syna/synów i uniknąć takich zabawek. Może pomożecie zaspokoić moją ciekawość? Kiedyś pisaliśmy o lalkach MH i szczerze mówiąc myślałam, że to najgorsze zabawki pod słońcem. Teraz wydaje mi się, że zabawkowe pistolety są gorsze…
Jak sobie tak przypominam to zabawy w żołnierzy i tym podobne były na porządku dziennym. Chyba wszyscy koledzy się w to bawili i nawet mój mąż do dziś to pamięta ;) Teraz patrzę na to z innej strony… Wyobraziłam sobie, że mam dwóch synów i jeden celuje drugiemu w głowę. Później w ramach dobrej zabawy zabija go, a drugi oczywiście widowiskowo upada na ziemię. Świetna zabawa co? Chybabym tego nie przeżyła.
Bardzo duży nacisk kładę na to, aby moja córka traktowała innych tak jak sama chce być traktowana. Każdą jej zabawkę staram się sprytnie wykorzystać do nauki czegoś. Dużo rzeczy rozwija kreatywność, wyobraźnię… ale jak rozwija pistolet? Czego karabin nauczy pięcioletnie dziecko?
Pułapek na nas rodziców czyha wiele i na każdym kroku. Czy Twoje dziecko ogląda bajki? Wiesz jakie? To temat na osobny wpis, ale do broni trochę nawiązuje… Przecież dzieci później bawiąc się „w realu” odtwarzają te sytuacje, a w bajkach chłopięcych przemocy nie brakuje. Musimy zwracać uwagę na to co nasze dzieci oglądają, bo czasem można się przerazić. Moja córka kiedyś z rozpędu oglądnęła SpongeBoba i jej się spodobał. Ja czasem zerknęłam jednym okiem i śmiałam się razem z nią… Jednak mąż po którymś odcinku stwierdził, że to się dla niej nie nadaje. Już nie pamiętam co tam takiego było, ale pamiętam że miał rację :) Do tego podobno bajki gdzie obrazy zmieniają się często i szybko, źle wpływają na dzieci. Dowiedli tego oczywiście „amerykańscy naukowcy” ;)
Wracając do broni… co z wiekiem dziecka? Czy jest różnica pomiędzy biegającym z bronią 3 latkiem a 9-cio latkiem? Pewnie taka, że ten drugi robi to bardziej świadomie… ale poza tym ciężko mi to oceniać. Ja mam tylko córkę… ale uważam, że kupowanie 3-4 latkowi pistoletu nie jest fajne :/ Z drugiej strony wiem, że to też nie jest łatwe, zwłaszcza gdy większość kolegów tak się bawi. Zabawki dla chłopców w dużej mierze ocierają się o przemoc, jednak pamiętajmy o tym drugim dnie… że to tak na prawdę zabawa w zabijanie. Lepiej pograć w piłkę albo coś wspólnie zbudować :)
A dla Ciebie to tylko zabawka czy coś więcej?
PS
Przypomniała mi się taka sytuacja:
Kupiłam córce kiedyś małą paczuszkę z ludzikiem LEGO. Tam nigdy nie wiadomo co będzie w środku i niestety okazało się, że to wojownik z mieczem… Mina córki bezcenna :) Po chwili wrzuciła wojownika do pudła z resztą klocków, a miecz wzięła i powiedziała – „przyda się jako nóż”. Odetchnęłam z ulgą, bo sama nie wiedziałam co z tym fantem zrobić :)
61 komentarzy
W naszym przedszkolu jest jeden dzien gdzie dzieci moga przynosic zabawki i wiem, ze zabrania sie przynoszenia tych grajacych(z wiadomych przyczyn) jak i pistoletów. Tez jestem zdania-pomimo, ze mam dwie corki ze pistolet jednak nie jest dobra zabawka zreszta jak tu nazwac ja zabawka jak niektóre nawet trudno odróżnić od prawdziwych.
Dokładnie! Też uważam, że nie z byle powodu niepozwalają przynościć tego typu zabawek do przedszkola… i w samych przedszkolach również ich nie znjadziemy :) Szkoda, że sklepowe półki sie od nich ugunają…
Ja w końcu mam i syna, na którego bardzo czekałam. I powiem Ci szczerze że nie wyobrażam go sobie z zabawkowym pistoletem, mieczem czy jakimś innym rodzajem broni. Ale jak to będzie to tak naprawdę czas pokaże.
Jeśli zaś chodzi o bajki to przypomniałaś mi historyjkę mojej koleżanki: kiedy wchodząc do pokoju zobaczyła jak córka bije po głowie brata gumowym (na szczęście) młotkiem, kiedy ona zwróciła jej uwagę czemu to robi usłyszała „bo czekam na gwiazdki, wiesz takie jak u Toma i Jerrego” o_0
oj…. dobrze, że młotek był gumowy ;)
Dokładnie, ale tak dokładnie przyglądając się tej bajce to jest w niej mnóstwo przemocy, a tak naprawdę oglądają ją najczęściej małe dzieci :(
Też jestem przeciwna tego typu zabawkom, niestety nie udało się uniknąć zabawy nimi, osobiście nigdy nie kupilam synowi pistoletu ale …kupil go sobie sam za pieniążki od dziadków na drobne przyjemności, spytalam po co go kupił? odpowiedzial że wszyscy koledzy mają tylko on nie i jak oni się bawią w policje i złodziei to on nie chce tylko patrzeć, i że jest mu przykro że oni mają a tylko on nie i że odstaje od wszystkich …mial ok 9-10 lat …. co do bajek to nie uwierzycie może ale i Bolek i Lolek może być „niebezpieczny” ;-) przypomniała mi się historia z kuzynami mojego męża: gdy mieli po kilka lat wdrapali się na drzewo na ogrodzie i nie mogli z niego zejść, oczywiście była „akcja ratunkowa” i reprymenda , na pytanie mamy i zarzut że przecież mogli spać jeden z nich odpowiedział ” a Bolek i Lolek nie spadli’ ;-)))
Nieraz widziałam okrutne zabawy dzieci. Nie wiem skąd się biorą pomysły na takie zabawy. Z domu, z telewizji? Przeraża mnie przemoc nawet gdy jest udawania.
Bajkimajki.blogspot.com
Obawiam się, że niestety z domu… rodzicie powinni kontrolować to co dzieci oglądają zarówno w TV jak i w sieci.
Mam syna, ale pistoletu, miecza, szabli itd. nie ma. Jednak wie co to wojna-tak ogólne, rzecz ujmując i zdaje sobie sprawę, że pistoletem (prawdziwym) można zrobić krzywdę. Nie interesują go jednak na ten moment tego typu zabawki. Woli inne. Osobiście najbardziej boję sie gier nacechowanych przemocą.
A już myślałam, że nie da się mieć syna który nie posiada takiej zabawki :) Pocieszyłaś mnie :)
Taaa takie gry są chyba najgorsze… jeszcze do tego pochłaniają na całe godziny, a nawet dni :/
co prawda nie mam ani córy ani syna.. a co np z pistoletami na wodę w lany poniedziałek (tak wiem są jajka z wodą i tym podobne) ? jakie macie drogie Panie opinie?? tak mnie naszło i ciekawi opinia innych :)
Szczerze? Wolę jajeczka ;)
Poza tym z takiego pistoltu strzelasz aby kogoś oblać, a nie na niby zabić ;)
U mnie w przedszkolu kiedyś chłopiec [w dzień przynoszenia zabawek] przyniósł dwie kusze… niby zabawkowe, ale działały jak prawdziwe i miały DREWNIANE strzały!!! Oczywiście od razu zabawki wylądowały na szatni, ale zastanawiam się, czy rodzice nie mają wyobraźni, czy kontroli nad tym co dziecko wynosi z domu?
Drugą sprawą jest to, że nie tylko dzieci, ale i rodzice dają czadu… na Mikołaja rodzice sami składają się i kupują dzieciom prezenty, które 'przedszkolny Mikołaj’ rozdaje. Trzy lata temu jedna mama kupiła właśnie pistolety dla wszystkich chłopców, a w tym roku inne mamy poszalały z MH dla dziewczynek. Mina pozostałych rodziców bezcenna…. i jak tu wytłumaczyć dziecku, że nie może się bawić prezentem od Mikołaja ?!
Sama nie wiem, oczywiste jest, że nie można przesadzać z takimi zabawkami ale z drugiej strony pamiętam, że sama się takimi bawiłam, a moją ulubioną bajką był Dragon Ball :P Mimo to, nie uważam żebym wyrosła na złą osobę, wręcz przeciwnie ;)
A wiesz, wlasnie ostatnio tez ten temat mi po glowie chodzi, przy okazji czytania ksiazki „Rodzicielstwo przez zabawe” (J.Cohen). Zawsze mi sie zdawalo, ze pistolety sa „bee”, ale wlasnie rozdzial o agresji dal mi do myslenia. Zacytuje szybciutko, ok? „Kiedy dzieci bawia sie w wojne, robia to samo, co lwiatka, ktore udaja powazna walke: sprawdzaja swoja sile, preza muskuly i pazury oraz poznaja zlozony swiat konfliktow, sojuszy i ukladania strategii”. Chyba jednak cos w tym jest…
Plusy i minusy zabawek militernych wymienione sa jeszcze tutaj:
http://www.sosrodzice.pl/pistolet-czolg-proca-moze-miecz-czy-kupowac-dzieciom-zabawki-militarne/
Podsumowujac, mysle, ze wszystko jest dla ludzi/dzieci;) jesli nie kupimy pistoletu, to pewnie zrobia sobie takie z patyka na podworku. Nasza rola jest tlumaczyc, rozmawiac i wyjasniac dziecku otaczajacy go swiat, ktorego czescia skladowa jest niestety przemoc i agresja.
A zabawe w wojne mozna troche od-czernic wprowadzajac role lekarzy i sanitariuszy ratujacych rannych.
I tak jeszcze na marginesie, ciekawe czemu o wiele latwiej zaakceptowac nam magiczna rozdzke, ktora nasza ksiezniczka pokonuje (=zabija?) smoka, a juz wojownik z mieczem jest zly i niedobry?
Ja wiem, że to nie jest aż takie „szkodliwe” :) ale moje podejście do życia i ludzi po prostu się z tym kłóci… a te smoki, lwy i działka laserowe rozumiem :) tylko celowania dziecka do dziecka widzieć nie chcę.
Uważam, że sam tekst jak i komentarze są stanowczo przesadzone :) Sama bawiłam się pistoletami w dzieciństwie (nie, nie dlatego że miałam wyrodnych i patologicznych rodziców), ponieważ podobało mi się to :) Pamiętam, że zabawy w żołnierzy (bo głównie bawiliśmy się w większych grupach) uczyły nas współpracy, pomagania innym, strategicznego myślenia oraz celności i sprawności. Poza tym kto wie czy dziecko nie zadecyduje, aby pójść w dorosłym życiu do wojska?
Wydaje mi się, że wyrosłam na dość inteligentną osobę i nie mam zamiaru nikogo zabijać :) Mimo wszystko dalej strzelam, ale na strzelnicy i nawet jakieś osiągnięcia już są na moim koncie :) Pozdrawiam i polecam dać więcej „luzu” :)
ok… ale i tak nie jestem w stanie wyobrazić sobie swojego syna który mierzy z pistoletu do swojego brata… no po prostu nie i już :)
Mam wrażenie, że problem szkodliwości zabawek leży często po stronie dorosłych, nie dzieci. One patrzą na wszystko prościej i nie dopisują do tego ideologii, pistolet służy im do strzelania, nie zabijania, to my z wiekiem zaczynamy nadawać wszystkiemu znaczenie. Sama jako dziecko przechodziłam modę z pistoletami na kulki, bo wiadomo – wszyscy mieli. Nikt do siebie bezpośrednio nie strzelał, bo to było dla nas oczywiste, że można tym zrobić krzywdę, natomiast przez jakiś czas każdy chodził z pistoletem. Nie były one zakazane, więc nie wzbudzały zainteresowania dłużej niż jedne wakacje :)
Co do gier komputerowych – bardzo często się je demonizuje, aczkolwiek mimo wszystko warto zapoznać się z fachową literaturą (zapewne również amerykańskich naukowców, bo tylko tam na dużą skalę rozwija się psychologia). Niestety nie jestem w stanie przytoczyć badań, nie interesowałam się tym tematem za bardzo, gdzieś mi mignął (google z pewnością podpowie zainteresowanym) ale gry, nawet brutalne, niekoniecznie mają zły wpływ na dziecko, wręcz odwrotnie – pomagają bezpiecznie rozładować agresję i nawet pozytywnie wpływają na jakieś aspekty, chociaż muszę zaznaczyć, że tu wiele zależy od sposobu wychowania dziecka – czy gry są tylko dodatkową formą spędzania czasu, czy sposobem na pozbycie się dziecka i święty spokój.
Na koniec chcę tylko dodać, że psychopatą się rodzi i w tej kwestii ani zabawki, ani wychowanie już nic nie pomogą.
Pozdrawiam!
No właśnie Wy nie mierzyliście do siebie z pistoletu bo to było dla Was oczywiste, ale dla wielu dzieci nie jest… i tu niestety rodzice zawodzą :(
„Na koniec chcę tylko dodać, że psychopatą się rodzi i w tej kwestii ani zabawki, ani wychowanie już nic nie pomogą.” – jej coś mi się nie chce wierzyć… no ale mogę się mylić ;)
Kochana, jestem psychologiem, w dużej mierze jest to uwarunkowane biologicznie. Niestety. Co innego socjopata- tu już środowisko (Nie tylko rodzinne) ma ogromne znaczenia.
Broń- jak dla mnie nie. Jak chce- niech zrobi z patyka, ja do tego ręki nie przyłożę.
No to mnie teraz zaciekawiłaś ;) Jak takie skłonności się wykrywa?
No absolutnie się z Tobą nie zgodzę ! Przez te francowate pistolety na kulki mój syn o mało nie stracił słuchu bo mu kolega wsadził w ucho i wystrzelił, na szczęście nie doszło do uszkodzenia bębenka ale rana byla spora….niestety większość dzieci z tych pistoletów mierzy do siebie ! Mojej sąsiadce synowi kulka rozcięła skórę na policzku i do dziś jest szrama …Moim zdaniem powinny być zakazane !
Jak ja się cieszę, że na razie takie zmartwienia z pistoletami mnie nie dotyczą :)
Chociaz czytając ostatnio „Królewnę Śnieżke” Zuzia zapytała mnie dlaczego zła wiedzma kazała łowczemu zabić królewnę i jako dowód przynieść jej serce? Na szczęście szybko wybrnęłyśmy z sytuacji.
Pozdrowienia :)
a w pierwotnej wersji miał przynieść płuca i wątrobę – tak mi się przypomniało ;)
W wersji Braci Grimm ( zbiór bajek kupiony lata temu) jest tak że królowa każe przynieść wątrobę Śnieżki po czym uroczyście ją gotuje i zjada. Czytając to mojemu bratu musiałam działać jako 'cenzor’ i szybko wybrnąć z takich sytuacji . Ja byłam w szoku ( jestem fanką Disney’owskich bajek) z takiego rozwiązania a co dopiero dziecko.
Mierzwi mnie gdy widzę Tatusiów kupujących swoim dzieciom pistolety na kulki,szczególnie gdy te chcą np. samolocik do sklejenia. Mój brat kiedyś strzelał we mnie z takiego pistoletu dobrze znając skutki. Cieszę się,ze jeszcze mam oczy :/
Moja Matylda chciała łuk, żeby strzelać do bizonów. Nie wiem dlaczego. To było jej marzenie. Kupiła sobie taki łuk na jakimś odpuście u babci. Trudno, nie odebraliśmy. Przeprowadzaliśmy rozmowę na temat strzelania do zwierząt, cierpienia. Łuk został ale strzelamy do Celu a nie do ” zwierząt” nawet pluszowych
Fajnie, że rozmawiasz z córką na takie tematy :)
ja jako dziecko oglądałam Toma i Jerrego, i czytałam bajki braci Grimm, i bawiłam się pistoletami, wychowałam się z 3 starszymi braćmi więc nie miałam wyjścia, ale nigdy nie miałam ochoty uderzyć mojego brata, młotkiem, czy wyrywać mu wątrobę, myślę że to wszystko zależy od rodziców, od tego czy wytłumaczą dziecku że bajki są tylko fikcją. Sama nie mam jeszcze dzieci, ale chyba nie zabroniłabym mojemu synowi bawić się pistoletem, łukiem, czy mieczem, bo chyba chłopcy marzą o tym żeby być policjantem czy rycerzem. Myślę że potrzebny jest tylko zdrowy rozsądek i zaufanie do dziecka.
My mamy dwóch chłopaków. Serce rycerskie to ich mocna strona. Serce rycerza nie mordercy, a to różnica. Chłopcy mają potrzebę wojowania. Pokazywania swojej siły, bronienia, odbijania, zdobywania. Dlatego u nas walka na miecze jak najbardziej, czasem nawet z tatą. Miecze drewniane lub z patyków. Do tego męskie pogaduchy o walecznym sercu i bronieniu „Pięknej”. Pistolet to nie atrybut waleczności, to atrybut panowania nad czyimś życiem, to atrybut śmierci. Nasi chłopcy o tym wiedzą, przynajmniej ten starszy, bo Ku jest jeszcze za mały. Nigdy nie poprosił o pistolet. I mam nadzieję, że tak zostanie.
Mam corke. Dla mnie zabawa chlopcow w zabijanie z pistoletami itp. To tak jakby dziewczynki bawily sie w prostytutki… wiem mocne porownanie,ale dla mnie na tyle adekwatne by zrozumiec jak absurdalne i niszczace sa to zabawy… mamy tyle agresji w okol siebie po co dokladac to dzieciakom w bajkach i zabawkach…
Mam syna 5 lat i młodszą córkę. Od roku syn męczył nas o miecz i po wielu przemyśleniach obserwacjach dostał od babci na dzień dziecka taki piankowy za 6zł. A właściwie to oboje dostali. I jeszcze takie tarcze z Turnieju Rycerskiego. I muszę przyznać, że to w sumie fajna zabawa. Póki co jest to zabawa na punkty za trafienie w umówiony punkt, która zdecydowanie poprawia zręczność i jest ruchowa. Może zostanie florecistą :).
A tak na serio dużo chyba zależy od wychowania, jeśli uczę szacunku do życia to w sumie dlaczego mam się bać dać miecz – zabawkę synowi. Krzywdy sobie zabawką nie robią. Nie popadajmy w paranoję, przecież danie kart do ręki nie kończy się hazardem, czy fascynacja samochodzikami nie czyni nas wariatami na drodze.
Sama w dzieciństwie zakładałam garnek na głowę jako hełm i bawiłam się z kolegami w wojnę – dosłownie. I proszę mi wierzyć daleko mi teraz do agresywnych zachowań.
We wszystkim trzeba zachować rozwagę.
Tak jak napisałaś „zależy od wychowania” :) Ja tak czy inaczej zabawy w zabijanie nie toleruję. A zabawa mieczami zamiast zabijania może właśnie być sportem i wszystko jest ok :)
Według mnie teks jest przesadzony…
Moja córka gdy może miała z 3 lata bawiła się oto takim pistoletem. Teraz leży gdzieś na dnie pudła z zabawkami, a na pierwszym miejscu są auta, konie i lalki. Uważam że lepiej gdy młodsze dziecko się bawi takim pistoletem, niż starsze…bo młodsze szybciej z tego wyrośnie, czy też się ta zabawa szybko znudzi.
Pozdrawiam ;) można troszkę wyluzować….
I jest wyluzowane ;) to tylko moje przemyślenia i nikogo przy tym nie potępiam – tylko się zastanawiam :)
Moim zdaniem to nadinterpretacja, wszyscy chłopcy dawniej się tak bawili i jakoś nikt na kryminalistę nie wyrósł (piszesz o pistoletach, ten na wodę to też pistolet i teoretycznie strzelając do kogoś, wodą czy nie wodą – strzelasz, czyli czynisz źle). Co innego pistolet na kulki, bo można komuś zrobić krzywdę! Ale takie grające i świecące? Bez przesady! Jestem nauczycielką i nie uważam tego za straszne i demoralizujące dla dziecka – wszystko z głową, jeżeli rodzice dobrze wychowują dziecko, wzrasta w wartościach godnych naśladowanie – to wyrośnie na człowieka o dobrym sercu. Poza tym, są osoby które pracują jako „bohaterowie” i są to zawody do naśladowania, a broń mają: policjant, żołnierz itp. Przerażające są raczej gry „strzelanki” – pełne przemocy, w które duża liczba dzieci gra, co jest okropne, ale o tym się zapomina. Pamiętam, że dawniej śpiewaliśmy starego niedźwiedzia klasycznie: „jak się zbudzi to nas zje…” w tej chwili, nie wolno, bo to jest straszne – trzeba śpiewać „jak się zbudzi będzie zły” – nie pamiętam, żeby było to dla mnie traumatyczne przeżycie. Rodziców zachęcam raczej, żeby zwrócili uwagę na całą ideologię gender, bo to jest nie do pomyślenia, książki uświadamiające dziecko w kwestiach, na które ZDECYDOWANIE jest za wcześnie. Tytuły książek np. „Wielka księga ci….” bądź „wielka księga siusia…” – i obrazki kopulacji. W JAKIM ŚWIECIE ŻYJEMY?!!!!!!!
A ja kupiłam synowi Wielką Księgę Siusiaków , nie ma w niej nic złego a wręcz przeciwnie, mój syn wkraczał wówczas w nastoletni wiek a książka ta rozwiała wiele jego rozterek ;-) są sprawy o które wstydził się mnie mamy zapytać po prostu, z tatem owszem już prędzej ale wiadomo każdy z nas zawsze czuł przed rodzicem wstyd … nie rozumiem tylko Pani pruderii bo cóż jest w słowie siusiak czy cipka zdrożnego że wstydzi się je Pani napisać? Dla mnie to jest niezdrowe – a ideologii gender mówię zdecydowane NIE!
moim zdaniem żadna zabawka nie jest szkodliwa dla dziecka… wszystko zależy tylko od tego jak dziecku wytłumaczy się otaczający go świat …
wydaje mi się, że teraz przesadnie bierzemy wszystko … nie bawmy się pistoletami bo nauczymy dziecko zabijać, nie pozwólmy chłopcom bawić się lalkami bo wyrośnie gej, a dziewczynce zabrońmy bawić się autem bo wyrośnie lesbijka … kupujmy zabawki z głową, edukacyjne, takie które dziecka mogą czegoś nauczyć… a moja córka właśnie najwięcej frajdy ma z zabawki „badziewia” które ani nie jest ładne ani edukacyjne … to nie zabawka uczy życia dziecka tylko MY więc kiedy dziecko widzi w nas agresje to będzie uważało, że tak trzeba się zachowywać i już …. my jesteśmy jego wzorcem do naśladowania :)
Dokładnie, wyjęte z ust. Jeśli rodzice otaczają dziecko miłością i dbają, żeby dobrze je wychować to zabawki nijak mają się do rozwoju naszego dziecka.
Hmm w dzieciństwie bawiłem się pistoletami, karabinami, mieczami, łukami itp. i w sumie nie sądzę, bym wyrósł na złego człowieka. Podsumowująć nigdy nawet nikogo nie uderzyłem, więc nie wiem czy jest czy się tu martwić. Odpowiednie bajki, tak to istatna sprawa, zwłaszcza jak widzę typu Dragon Ball to mnie szlak trafia ;)
Zapraszam do nas by obczaić jak się bawimy! ;)
Mąż też nie chodzi po ulicach i nie strzela do ludzi :) Ale mimo wszystko zabawkowy pistolet to według mnie kiepska zabawka…
Oczywiście jest wiele zagrożeń czyhających na nasze pociechy. Najważniejsze, by zachować zdrowy rozsądek ;).
Nie popadajmy w paranoję. Sama gdy byłam młodsza, chociaż jestem dziewczyną kupowałam pistolet na kulki na odpuście tak samo jak inni i doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, że prawdziwą bronią można komuś zrobić krzywdę mimo to bawiliśmy się i nikomu nie przyszło do głowy, żeby trafić w kogoś nawet kulką, czasem dla zabawy i śmiechu udawaliśmy, że kogoś postrzeliliśmy albo sami rzucaliśmy się na ziemie ale nikt z nas nie wyrósł na żadnego kryminalistę czy mordercę. To tylko zabawa. Każdy z nas miał świadomość co to jest. Bardziej krzywdzące jest moim zdaniem wychowywać dziecko gdzie izoluje się go kompletnie od takich rzeczy, nie wie, że to jest złe, że tak nie wolno i może sobie delikatnie mówiąc nie poradzić w dorosłym życiu. Dziecko trzeba ze wszystkim oswoić.
Najlepsza jest rozmowa ;) Nie trzeba od razy czegoś kupować aby wytłumaczyć do czego służy ;) No i 3 latkowi raczej nie wytłumaczysz tak do słownie do czego jest pistolet… ale to tylko moje zdanie ;)
Oczywiście. „Nie trzeba od razy czegoś kupować aby wytłumaczyć do czego służy ;) „- jak najbardziej ale chodziło mi tu o to, że jeśli dziecku podoba się taka zabawka to może ją mieć, odnosiłam się do tego co pisałaś wyżej. Ale wiadomo każdy wychowuje swoje dziecko na swój sposób :)
A mój pięciolatek ma pistolet i jeszcze nigdy nie widziałam aby bawił się w zabijanie.Dla niego pistolet to po prostu trafianie do tarczy,
O właśnie popełniłam podobny wpis na moim blogu. Bo mam syna, 7lat, który aktualnie jest na etapie zabawy w wojsko, w wojnę, w strzelanki. Dla mnie to zgroza, bo moje skojarzenia są jednoznaczne – złe. Zaznaczę, że od nas nigdy nie dostał żadnej zabawki „militarnej”, ale potrafi sobie zbudować pistolet z klocków, karabin z patyków i czołg z kartonu! Dużo z nim rozmawiam, tłumaczę co jest dobre, a co złe. Ale z drugiej strony, przecież nie on pierwszy co się tak bawi, chyba większość z nas przeszła ten etap?! Mimo tych zabaw jesteśmy normalni! Zachowanie umiaru, rozsądku i obserwacja naszych dzieci podczas takich zabaw to podstawa. Pozdrawiam
Przypomniałaś mi moją rozmowę z córką na ten temat. Pytałam się jej czy koledzy z przedszkola bawią się pistoletami. Powiedziała, że do przedszkola nie można przynosić tego typu zabawek, ale (tak jak piszesz) robią czasami z klocków. Powiedziała jeszcze, że Pani wtedy mówi „pobawcie się czymś lepszym” ;)
Też jestem zdania, że trzeba zachować jakiś umiar (luz?), ale nie bez powodu w przedszkolu nie ma takich właśnie zabawek.
Temat ciekawy, ale wg mnie nieco przesadzony. Jako że mam jedynie starszego brata, całe dzieciństwo biegałam za nim i jego kolegami i bawiłam się w podobne zabawy, np wojsko. Moja opinia jest taka, że dziecko nie rozumie tak naprawdę o co chodzi w umieraniu czy wojnie. Chłopcy patrzą na żołnierzy jak na bohaterów, bo są dzielni i odważni. Rozumiem że każda matka obserwuje dziecko, starając dać mu jak najlepsze wychowanie, ale czasem rodzice naprawdę przesadzają:) Wydaje mi się że ani Nikola, ani żaden inny siedmiolatek nie patrzy na broń jako narzędzie do zabijania, a jedynie jak na coś fajnego, 'bo strzela’. Uważam, że powinno się przede wszystkim rozmawiać z dzieckiem i uważać na to, co ogląda w telewizji, tak żeby poznało świat i samo mogło sobie wyrobić zdanie na wiele spraw. Dziecko pistolet i tak kiedyś zobaczy, bo pójdzie do koleżanki do domu, zobaczy u niej, i spyta, co to jest. Czy to nie gorsze?
Na koniec dodam, że ja osobiście wolałabym, żeby moi synowie celowali do siebie z takich pistoletów dla zabawy, niż tłukli się 'na serio’ tym, co mają pod ręką. Przecież to dziecko, celujące do brata nie myśli o tym, że go chce zabić, przynajmniej nie naprawdę. Za to już uderzenie czymś, choćby klockiem – to poważniejsze zachowanie. A czy nie powinniśmy wychowywać dzieci w ten sposób, że nie wolno innych krzywdzić? Oczywiście. I czym się w tym momencie różni plastikowy pistolet od pięści?
„Moja opinia jest taka, że dziecko nie rozumie tak naprawdę o co chodzi w umieraniu czy wojnie.” – Moja natomiast opinia jest taka, że jeśli już dajesz dziecku ten pistolet to musisz(!) wytłumaczyć o co chodzi w wojnie i umieraniu! Przeciez pistolet został stworzony przede wszystkim do zabijania…
Podniesienie ręki dziecka na inne to jest dla mnie już zachowanie patologiczne… więc tego tematu nawet nie poruszam ;)
Ja mam dwoch synów. Starszy ma 6 lat i do dzisiaj nie ma w domu zadnej zabawkowej broni. Nawet pistoletu plastikowego do pryskania woda ( doskonale bawil sie w ogrodzie z plastikowymi jajeczkami ). Uwazam , ze bron zabawkowa to ostatnie co mozna dac dziecku do zabawy, zwlaszcza ze w obecnych czasach mamy dostep do nieskonczonej ilosci slicznych , rozwijajacych zabaw i zabawek. Owszem, moje dzieci wiedza co to jest , do czego sluzy i jaka krzywde mozna nia wyrzadzic, ale mysle ze wlasnie dzieki tej wiedzy nie zalezy im na zabawie takimi przedmiotami. W domu nie ogladaja bajek zawierajacych elementy przemocy i pogramow nieodpowiednich dla nich , nie pozwalam rowniez na bezsensowne gierki komputerowe. Niestety nie mozemy uniknac tego, ze w przedszkolu dziecko ma kontakt z dziecmi, ktore zabawe w strzelanke uwazaja za codziennosc i jedyna super – zabawe :/
jesteśmy przeciwnikami tego typu zabawek…komuś jednak musi się to bardzo opłacać…
nigdy nie zapomnę jak byłam jeszcze mala dziewczynka i przychodził „sezon” za zabawy tzw. pukawkami . jak wiadomo nie dało się chłopakom przetłumaczyć ze strzał w nogę czy inna część ciała jarzębiną boli , a co dopiero plastikowa kuleczka z pistoletów . wtedy najlepszym sposobem była zabawa w domu do czasu aż im się to nie znudzi
A co jest złego w lalkacj MH??? Moja 6-letnia córka ma ich kilkanaście, ogląda też bajki MH i uwielbia się bawić nimi w szkołę z książek. Co w tym złego???
To czy jest coś złego w tych lalkach, nie mi oceniać ;) Ja tylko wyrażam swoje zdanie ;)
….pewnie i nie jest…jako matka dwóch chłopców szczerze tego nie lubię i co rusz popadam w depresję,, kiedy tylko któryś przejawia chęć posiadania…
ale z drugiej strony….czy my nie przesadzamy? Od zalania dziejów Chłopcy bawili się w „ten sposób” ….były osiedlowe „gangi”, „grupy” itp. czy Ci mali Chłopcy wyrośli na bandytów? Chyba nie…
Twojej córki imię pisze się Nicola czy Nikola? Pozdrowienia :-*
W sumie jestem jeszcze młoda, dziecka nie mam i to raczej daleka przyszłość, ale uwielbiam te wpisy, cudowny klimat i zdjęcia! <3
W każdym razie..
Pamiętam, że jako dziecko mój brat posiadał zabawkowe pistolety. To było już grubo ponad 10 lat temu, ale pamiętam zwłaszcza taki jeden, który po naciśnięciu spustu grał jakąś melodię, czy coś w tym stylu. Nigdy nie celowaliśmy do siebie :) Udawaliśmy policjantów, łapiących niewidzialnych przestępców. Nie sądzę, żeby odcisnęło to na mnie jakiekolwiek piętno, tak samo na moim bracie :) Jednak los sprawił tak, że od niedawna mam kolejnego brata i w jego zbiorze zabawek, pistoletów nie ma. Sama zastanawiam się, co o tym sądzić… wszystko jest dla ludzi chyba, ale z dobrym smakiem. Jednak chyba nie chciałabym, żeby młodszy braciszek gonił po domu z pistoletem i wołał za mną, że od teraz nie żyję, bo mnie zastrzelił ;) Ale nie widziałabym nic złego w tym, że wyobraża sobie siebie jako dobrego policjanta :)
Jestem pacyfistką, ale mam w domu chłopaczysko.
Długo nie dawaliśmy mu zabawek militarnych. Sam według własnych pomysłów bawił się w złoczyńców i policjantów, budował pojazdy z armatami, strzelbami, działami itp z klocków. Ostatecznie wymiękłam, gdy podczas suszenia włosów w ramach zabijania nudy zrobił sobie dwa strzelające do siebie czołgi – ze swoich rączek.
Nie martwię się. Przeczytałam już dawno temu, że to normalny etap rozwoju, który przechodzi większość chłopców, choć nie wszyscy. Podobnie jak nie wszystkie dziewczynki chcą bawić się lalkami.
Jestem dziewczynką i mam 12 lat od 9 lat ćwiczę karate kocham się bić. Zbieram na pistolet i kajdanki. Jestem zdania że pistolety zabawkowe powinny posiadać dzieci w wieku nastu lat bo wtedy nie bawią się w zabijanie tylko dla rozrywki strzelają w tarcze.