Pamiętam jak kilka lat temu uważałam, że pierwsza dłuższa rozłąka z córką nastąpi w szkole podstawowej… i to pewnie w czwartej klasie. Gdy dziecko ma rok czy dwa, rozłąka wydaje się być tak odległą sprawą, że łatwiej wyobrazić sobie rodzinną wycieczkę na księżyc. Owszem są rodzice, którzy mogą zostawiać dzieci ze swoim rodzeństwem czy rodzicami na dłużej. U nas to była zazwyczaj maksymalnie jedna noc. Raz, gdy „służbowo” jechaliśmy na weekend, córka została na dwie noce. To było maksimum, nasze wakacje bez dziecka! Więc jakim szokiem była propozycja wyjazdu na zielone przedszkole w wieku 6 lat?!
Kiedy? Tak, w przedszkolu, w zerówce. Do teraz jak opowiadam to jakiejś mamie, to robi oczy wielkości pięciozłotówek. Sama takie miałam! A teraz? Jesteśmy właśnie po trzecim wyjeździe, bo były jeszcze dwa obozy narciarskie. Co o tym uważam?
Przede wszystkim to, że taki wyjazd to samo dobro. Ale komu daje więcej taka rozłąka? Dziecku czy jego rodzicom?
Zastanówmy się co z takiego wyjazdu mają rodzice, poza zdecydowanie lżejszym portfelem ;)
- O ile macie jedno dziecko, możecie spędzić ten czas razem. To prawie jak podróż w czasie! Okazja do wyjścia na randkę i powrót, o której tylko chcecie! I ta swoboda daje najwięcej satysfakcji :) Bo przecież jak dziecko zostanie z babcią to musisz się określić, o której wrócicie…
- Dowiadujesz się, że jesteś nadopiekuńcza. Okazuje się, że dziecko umie więcej niż Ci się wydaje!
- Dostrzegasz to, że mimo iż Twoja wiara w dziecko wydaje się być nieograniczona, inni wierzą w nie bardziej. To często kwestia przymusu, bo opiekunowie nie mają czasu zajmować się każdym z osobna, ale jednak…
A co z tego wyjazdu ma dla siebie dziecko?
- Dzieci na obozie mogą być sobą! To czas wolności, coś czego nie zastąpi pójście na noc do koleżanki czy weekend u babci.
- Rośnie ich poczucie wartości i pewność siebie! Uczą się tego, że potrafią, że im się uda! Nabierają wiary w to, że poradzą sobie same w różnych sytuacjach czy obowiązkach domowych, w których wcześniej nie brały udziału.
- Próbują nowych rzeczy. Czasem w kwestii jedzenia, czasem nowych umiejętności, ale zawsze wracają z czymś nowym. Zazwyczaj są to dobre nawyki ;)
- To prawdziwa przerwa od wszystkich ekranów. Czas, aby uruchomić wszelkie pokłady kreatywności, zapomnieć o grach, bajkach w telewizji czy YouTube.
- Stają się bardziej niezależne, samodzielne.
- Mają czas wolny, którym same zarządzają – w grupie. Uczą się działania w grupie, wspólnego podejmowania decyzji. Nie ma mamy i taty, którym mogą się pożalić… „nuuuudzi mi się”.
- To miejsce, gdzie „stare” (jak na kilkulatka) przyjaźnie się umacniają lub zawierane są wspaniałe nowe znajomości. To czas, gdy dzieci mogą poznać się lepiej.
Jak widzisz, rozłąka jest potrzebna. Korzystają na niej obie strony, mimo iż punktów przy dziecku uzbierało się więcej ;) Im dłużej odkładana, tym gorzej. W czasach wszechobecnej technologii, tak rozłąka nie jest jednak taka stuprocentowa. Opiekunowie wysyłają zdjęcia, a dzieci często mogą mieć ze sobą telefony. Oczywiście dostęp do nich (na szczęście) jest ograniczany ;) Nie ma więc co się martwić! A jeśli masz małe dziecko i uważasz, że najbliższa rozłąka czeka Was za kilkanaście lat… to raczej się mylisz ;) Czy powinnaś wysłać dziecko na zielone przedszkole lub obóz (narciarski, baletowy itd.)? TAK!
9 komentarzy
Ja właśnie sobie nie wyobrażam takiej długiej rozłąki… ale wszystko przed nami :)
Moja córka w tym roku pojechała pierwszy raz na obóz i muszę przyznać, że były ogromne nerwy! Na szczęście okazało się, że strach ma wielkie oczy :)
U nas córka zostaje z moimi rodzicami czasem na weekendy. Nie ukrywam, to fajny czas dla nas :) Ale zielone przedszkole? Chyba bym umarła ze strachu ;)
Dziękuję za ten wpis! Tego mi trzeba było przed dzisiejszym wyjazdem syna ;)
W zeszłe wakacje moja córka pierwszy raz pojechala na obóz na 7 dni (ma 8 lat). Muszę przyznać, że to było prawdziwe „odcięcie pępowiny” . Pierwsze wrażenie po wejściu do domu: Co ja będę bez Niej robić ?! Ale jakoś dałam radę. :D
Rozlonka jest potrzebna obupulnie.. aby każdy docenił to co ma.. taka chwilowa tęsknota jest zdrowa!!
Dla mnie to super sprawa, sama na takie jeździłam :)
Teraz tylko pytanie, kto organizuje takie wyjazdy bo kiedyś robiła to szkoła lub przedszkole a teraz gdzie zasięgnąć informacji?
U nas zaczęło się od przedszkola. Pani od lat jeździ z dziećmi na narty (poniekąd z biurem podróży) i co rok wciąga nowe dzieci :)
Przeraża mnie myśl o rozstaniu z dziećmi, choć z drugiej strony marzą mi się chwilę sam na sam z mężem :) heh