Tyle można się nasłuchać i naczytać o tym, jak to teraz dzieci są niegrzeczne, leniwe i zepsute. Serio! Część twierdzi, że to wina czasów w których żyją, bo są rozpieszczone i potrafią tylko wymagać. Może i coś w tym jest… ale ile ja bym dała, żeby część z tych rzeczy, do których mają dostęp mieć w dzieciństwie! Jakich? Oto kilka z nich!
1. Zajęcia dodatkowe
Ja wiem, że to strasznie brzmi, ale ZA MOICH CZASÓW, to w sumie niewiele było do wyboru. Ok, kilka zajęć sportowych ale raczej nie w szkole, parę muzycznych możliwości… ale ja patrzę teraz na to z czego dzieci mogą wybierać to jestem w szoku! Pamiętam jak przez chwile chodziłam na zajęcia z plastyki. Niestety były na osiedlu obok i kończyły się po 19:00 w zimie nie miałam kto po mnie przyjść. Tak właśnie zakończyła się moja przygoda z zajęciami.
2. Dostęp do Internetu
Ok, w naszym dzieciństwie Internet też był. No może bywał, było to słowo bardziej pasuje. Teraz? Nawet dzieci w podstawówce, nawet czasem w przedszkolu, mają przy sobie telefony z dostępem do Internetu. Co do samej zasadności posiadania telefonu przez dziecko to pisałam już TUTAJ, więc nie ma się co powtarzać. Internet daje zarówno dzieciom, jak i nam rodzicom, ogromne możliwości! To że w każdej sekundzie możemy sprawdzić co tylko chcemy! Prosty przykład: ostatnio podczas nauki do szkoły coś tam sprawdzałyśmy i doszłyśmy do Marii Skłodowskiej-Curie. Zaczęłam o niej czytać córce, właśnie z Internetu i tak się wciągnęła, że zajęło nam to chyba z godzinę. Efekt? Dostała dodatkową 5 za aktywność na lekcji historii za aktywność na lekcji historii za wiedzę ponad programową. Poza tym sieć, to też ogromne możliwości współpracy, wymian informacji czy po prostu edukacji, jak np. nauka obcego języka z aplikacji zamiast grania w zbijanie cukierków.
Sama dostępność to jedno. Ważna jest też jakość i prędkość połączenia, bo słaby transfer potrafi wyprowadzić z równowagi chyba każdego ;) Na szczęście to co kiedyś było drogą przez męki, teraz działa w mgnieniu oka i to bez światłowodów i innych kabli. Teraz mobilny Internet może spokojnie zastąpić ten stacjonarny. Tak jak u nas – nie musimy myśleć podczas przeprowadzki o przenoszeniu umów, bo Internet zabieramy ze sobą w routerze przenośnym i telefonach. Koniecznie sprawdźcie same nową ofertę Rodzinną w Play – gdzie im więcej numerów wybierzecie tym mniejsza cena jednostkowo. Szczegóły o TUTAJ, a my przejdźmy do kolejnego punktu!
3. Bezpieczeństwo
Nasza córka coraz częściej chodzi gdzieś sama. Nie wyobrażam sobie wypuścić jej z domu bez telefonu. W momencie kiedy już jest na miejscu – np. w szkole, u koleżanki czy na zajęciach pozalekcyjnych, daje mi znać że trafiła. Dla mnie to ogromne poczucie bezpieczeństwa.
4. Rodzice więcej czasu z dziećmi
To jest niepodważalne! Dzieci teraz spędzają dużo więcej wartościowego czasu z rodzicami niż kiedyś. Jasne, może się nam wydawać, że teraz jesteśmy przecież tak zapracowani, a kiedyś to ludzie popołudniami pod jabłonią sobie siedzieli i odpoczywali. Nawet badania potwierdzają, że w tej kwestii jest dużo lepiej. Znalazłam badania z USA, z których wynika, że w 1965 roku matki spędzały na „child-care activities” 54 minuty dziennie, a 2012 już 104. Ojcowie natomiast odpowiednio wydłużyli ten czas z 16 do 59 minut!
5. Rodzice są bardziej świadomi
Druga kwestia związana z rodzicami. Mam wrażenie, że teraz są po prostu bardziej świadomi i otwarci na to co dzieci mówią i czują. Myślą o ich potrzebach i rozwoju już od pierwszych dni.
6. Dostępność
Teraz dzieci mają dostęp do wszystkiego, to oczywiście ma dwie strony, ale umówmy się, możliwości są ogromne. Nawet żeby serial czy film obejrzeć, wystarczy odpalić usługę w Internecie (np. PLAY NOW TV), a nie tak jak my kiedyś, lecieć do wypożyczalni z filmami ;) Fajnych zabawek już nie musi wysyłać rodzina zza granicy, a przeciętne dziecko odwiedziło więcej krajów niż ja do tej pory.
–
To oczywiście nie wszystko, tych możliwości i udogodnień teraz nasze dzieci (oraz oczywiście my rodzice) mamy cały ogrom. To od nas zależy jak zostaną wykorzystane i jaki będą miały na dzieci wpływ. Czy pomogą w rozwoju czy będą tylko prowokowały roszczeniowe postawy. Ale to już temat na osobny wpis…
A Wy jak uważacie kto ma/miał lepiej: my czy nasze dzieci?
1 komentarz
Niestety nie do końca wygląda to tak pięknie. Patrząc z perspektywy swojej zawodowej dzieci, często są zaniedbane przez rodziców bo pracują na te wszystkie wygody dla dzieci, których nie mieli.Zajęcia w szkole potem nadmiar dodatkowych zajęć po lekcjach rodzice nie rzadko wracają późno do domu i tego czasu wcale tak dużo nie spędzają z dziećmi. Może patrzysz tylko na swoje otoczenie. I dlatego widzisz tylko ułamek. Niestety widzę przeróżne grupy społeczne dążenie do kasy, materializm. Czy po prostu czasami drogie życie. Nie oszukujmy się nie każdy Polak dysponuje masą pieniędzy. Warto spojrzeć szerzej.Statystyki problemów psychicznych u dzieci są zatrważające. Jednak ja patrzę na pewne sprawy inaczej minusy pracy i aż serce ściska, że wiele dzieci w napozór pięknych domach nie mają ze sobą bliskich relacji. I żadne dodatkowe zajęcia, kasa na koncie,wypasiony dom. Miłości rodziców nie zastąpi.