Ok, po ostatnim wpisie wszyscy już wiemy jak perfekcyjnie spieprzyć dziecku dzień. Dziś pójdziemy krok dalej. Co tam dzień! Zróbmy coś co może mieć większy wpływ, coś co dziecko popamięta na całe swoje życie. Co? Dziś zastanowimy się nad tym, jak totalnie obrzydzić i zniechęcić dziecko do nauki. Rok szkolny właśnie się zaczął, więc to rzecz jasna idealny moment!
.
Nie chwal. Coś mu wyszło? Ok, miał szczęście. Zawsze znajdzie się coś do czego możesz się przyczepić. Jak powinieneś zachować się, gdy zobaczysz przepełnione dumą dziecko prezentujące malunek oceniony na 6? To proste, powiesz – ładny, ale… i po tym dodaj jak to kontury nie są idealne, że ty byś poszedł bardziej w pastele i że taka zielona trawa w przyrodzie to w sumie nie występuje.
Nie masz zrozumieć, masz umieć powtórzyć! Nie ma tłumaczenia, obrazowania, kreatywnego rozwiązywania problemów – uczymy się NA PA MIĘĆ! Koniec kropka. Najlepszym sposobem na utrwalenie tej zasady jest pilnowanie, aby każdy wierszyk i każda piosenka była wykuta na blachę. Jak już się Wam skończą pomysły, zacznij zadawać definicje do nauczenia – ich raczej nie zabraknie!
Do tego – dawaj kary za samodzielne myślenie. Nie pozwalaj rozwiązać problemu na swój „kreatywny” sposób. Ma być tak jak sobie wymyśliłaś Ty lub nauczycielka. Co z tego że wynik się zgadza, gdy ma być Twoją metodą.
Porównywanie do innych to poziom podstawowy. Ty musisz pójść o poziom wyżej! Powiedz chciałbym żeby moja córka uczyła się tak jak Ania. Lub gdyby tylko mój syn był tak zorganizowany jak Antek. Ile ja dałabym aby mieć takie dzieci jak Ela i Stefan. To koniecznie musi słyszeć Twoje dziecko, wtedy gwarantuję, że znienawidzi nie tylko edukację, ale też swoich rówieśników! Win-win!
Pewność siebie? A na co to komu? Nie ma nic bardziej wkurzającego niż pewne siebie dziecko z tym cwaniackim podejściem, że jemu to się wszystko uda i nauczy się czego tylko chce! Otóż można spokojnie i systematycznie, niczym kropla drążąca skałę, podburzać ten stan umysłu. Jak? Wystarczy stygmatyzować. Nie musisz od razu używać wulgaryzmów! Wystarczy powtarzać, że dziecko jest tak leniwe, że nic tego nie zmieni… czy np. że jest po prostu głupie i żadna książka mu nie pomoże.
Jak pójdziesz do szkoły to zobaczysz! Zniechęcać do szkoły możemy już w wieku przedszkolnym. Jak? Na przykład wciąż powtarzając jak to szkoła nauczy naszego małego bałaganiarza porządku, dyscypliny i kultury. Nie ma co, żadne dziecko z uśmiechem nie pójdzie do szkoły wciąż słysząc, że wtedy to się dopiero zacznie. A RACZEJ SKOŃCZY TO BEZTROSKIE DZIECIŃSTWO!
Ciągle powtarzaj, że teraz to nic, przerąbane dopiero będzie. Jak już nastraszysz szkołą, tak że każdego poranka dziecko będzie aż zielone z nerwów, warto podtrzymywać taką atmosferę. Powodów ku temu masz mnóstwo. W pierwszych klasach najłatwiej straszyć kolejnym rokiem, zwłaszcza czwartym! Później egzaminami, liceum, maturami. Zawsze się coś znajdzie!
Stres Twoim przyjacielem jest. Kojarzysz te filmiki, gdzie ludzie na ulicy odpowiadają na pytania i okazuje się, że nie potrafią nawet na mapie pokazać Polski? Otóż pomijając procent z IQ w okolicy piętnastu, to zazwyczaj działa tutaj stres. I tak samo jest z nauką! Jak tu się czegoś nauczyć, gdy ręce drżą i rozbiegane oczy nie potrafią skupić się na jednym zdaniu. Taaaak… STRES! Dlatego jeśli chcesz utrudnić lub zniechęcić, stój nad dzieckiem i popędzaj, patrz na każdy ruch, karć za najmniejszą pomyłkę i oczekuj rezultatów – natychmiast! No i na koniec, najlepszy tekst, koniecznie wykrzykiwany – no skup się wreszcie!!!!
Siedzisz z najlepszą koleżanką? Zapomnij! Szkoła to nie miejsce na spotkania towarzyskie. To chyba oczywiste. Co zatem zrobić? To proste – poproś wychowawczynię o to, aby je rozsadziła. Powiedź że koleżanka ma zły wpływ na Twojego aniołka i załatwione!
.
Wiesz już co zrobić, aby zniechęcić dziecko do nauki? To wiesz również co robić, aby je zachęcić i pomagać. Szkoła to zawsze spory stres dla dziecka. Nauka, wymagania, oceny, sprawdziany, no i rówieśnicy. Nie twierdzę, że rodzic powinien na każdym kroku pomagać w nauce, jednak musi być czujny! Dbać o odpowiednie nastawienie, rozbudzać ciekawość świata i chęć do podejmowania różnych prób, a nie wzbudzać brak pewności siebie i paniczny strach przed popełnieniem błędu. Nigdy nie wiadomo, które z pozornie błahych zajęć, jak np. robienie zdjęć zabawkowym aparatem, może (pozytywnie!) wpłynąć na życie naszego dziecka! Rozszerzajmy horyzonty naszych dzieci, a przy tym sami dbajmy o nasze, aby z wiekiem nie tracić tej iskry w oku :)
PS Będzie mi bardzo miło jeśli docenisz moją pracę i polubisz lub udostępnisz ten wpis na FB. Dziękuję <3
13 komentarzy
Genialny wpis! Szkoda, że moi rodzice nie mogli go przeczytać gdy byłam dzieckiem :((
Też się łapię na niektórych zwrotach powyżej… Muszę spróbować to zmienić!
Na pewno Ci się uda! :)
amen!
Super wpis, szkoda, że większość z tych punktów niestety stosuje dużo rodziców. Mój syn w tym roku zaczął 4 klasę ale od początku staram się mu okazywać, że jestem z niego dumna. Zresztą to taki mądry chłopak :-) Jeśli rodzice wspierają swoje dziecko to nauka może być tylko przyjemnością. Pozdrawiam
Aneta, dokładnie tak!
Niestety wcale nie musimy się bardzo starać, szkoła z powodzeniem robi to za nas.
Trudno się z Tobą nie zgodzić…
Ona właśnie tak robi. Niszczy dzieciństwo i odbiera radość. Na zawsze.
Mnie szkoła czeka za rok – przedszkolakowi takimi tekstami też można dac w kość! I zniechęcić do przedszkolnej edukacji!! Wspieramy swoje dzieciaki !
Świetny wpis! Ja to niestety całe życie byłam porównywana do koleżanek z którymi się kolegowałam, najczęściej do tych z ławki. Jak ze sprawdzianu dostałam 4 to pytanie, a co dostała Ona i tak w kółko :/ Jak nie daj boże dostała wyższą ocenę niż ja, to musiałam kłamać, że miała ją niższą, bo inaczej nie miałabym życia. Gdy miałam w klasie najwyższą jako 2. i to w liceum to usłyszałam w „domu” komentarz, że jest najlepsza z najgorszych, a dodam, że byłam w zwykłym liceum z rozszerzoną biologią. Nienawidzę tych ludzi, którzy byli tylko „biologicznymi” rodzicami. Była ciągle przemoc, a ja dostając dobre oceny ryczałam w szkole, ze nie mam samych 5 a 4. To był koszmar. Bałam się wracać do „domu”. Dobrze, że Nikola ma tak wspaniałych rodziców. Wszyscy ludzie powinni być właśnie tacy jak Wy. Bardzo Was podziwiam i cenię. Marzę, aby w przyszłości udało mi się stworzyć taką rodzinę, jak Wy. Jesteście prawdziwym wzorem do naśladowania.
Haha, uśmiałam się. Ja jeszcze często słyszałam, że czego nie 6, a tylko 5+ jak byłam w podstawówce. Na szczęście trafiłam na świetnych nauczycieli i szkołę mimo wszystko lubiłam. Od nauczycieli również dużo zależy. Jestem aktualnie na etapie zerówki i żłobka, więc niedługo i przede mną próba odpowiedniego podejścia. Za rok do tego wrócę :)
Szkoda że szkoła właśnie tak wygląda. Odbiera dzieciństwo, radość życia na zawsze. Same kary, czyli zadania i klasówki, czyli nauka jest karą za grzechy. Nie można samemu odkrywać i rozumieć, tylko wszystko na pamięć i się nie zastanawiać o co chodzi. Potem się wszystko zapomina. Taka szkoła nie uczy dyscypliny, jedyne czego może nauczyć to strach i uległość. To samo karanie, zarówno fizyczne jak i słowne. Ja myślałam że w szkole będę się tylko bawić z innymi dziećmi. A tu takie rozczarowanie. Nic mi nie było wolno. Zupełnie jakbym czytała o swojej wychowawczyni z klasy integracyjnej. Wypisz wymaluj.